niedziela, 13 sierpnia 2017

Jakie jest niebo?

Bardzo chcę wam powiedzieć więcej o tym, jakie naprawdę jest Niebo. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się w pełni ubrać w słowa to, jak jest tu wspaniale, ale postaram się. W miarę, jak w początkowych dniach bycia duchem coraz bardziej eksplorowałem i poznawałem moje otoczenie, uzmysłowiłem sobie, że „krajobrazy” w Niebie wyglądają bardzo podobnie do tych na Ziemi, tyle że jakby… bardziej. Są jakby wzmocnione.

Jakie jest niebo? Relacja z "tamtej" strony




Czasami łąki, lasy, góry, plaże, pustynie, wybrzeża i tym podobne są tworzone wspólnie przez kilka duchów, ale mogę tworzyć też własne. Nie zawsze mam ochotę stworzyć je takimi, do jakich widoku przywykłem na Ziemi. Tam, kiedy widziałem drzewo, po prostu widziałem drzewo. Kiedy tutaj tworzę drzewo, stwarzam je tak, że nie tylko je widzę, ale również słyszę i czuję jego zapach. Mogę być jednością z drzewem i odczuwać to, co ono. Czasami w ogóle nie tworzę żadnej formy. Wtedy spędzam czas w tym przepięknym białym świetle Nieba.
REKLAMA
Oprócz łona natury są tutaj również duże miasta. Nigdy nie był ze mnie specjalny mieszczuch, ale tutejsze miasta w ogóle nie przypominają ziemskich. Wyobraźcie sobie duże miasto ze światła, które ma takie piękne, bogate w zdobienia iglice sięgające nieboskłonu. Najpiękniejsze budynki na Ziemi wyglądają naprawdę niezbyt imponująco w porównaniu z nimi. Budynki w Niebie wyglądają niemal jak wykonane z kryształu, ale nie są stworzone z materiału, który moglibyście nazwać ciałem stałym. Są zrobione z czystego światła. (...)
Budynki służą jedynie konkretnym czynnościom, takim jak nauka, słuchanie muzyki, odbywanie spotkań, rozwiązywanie problemów i masa innych. Istnieje całe mnóstwo wypasionych sal wykładowych, w których grupy duchów uczą się różnych rzeczy, na przykład jak podróżować do innych wymiarów, jak materializować różne rzeczy i jak stać się skutecznym przewodnikiem duchowym – że wymienię tylko kilka. (...)
Tutaj w Niebie istnieją miejsca inne niż miasta, w których przebywają duchy. Jeżeli kilku duchom podoba się koncepcja parku, mogą zmaterializować go wspólnie, a on będzie istniał tak długo. Są więc takie lokalizacje – chyba moglibyście je nazwać miejscami zmaterializowanymi, bo to najtrafniejsze słowa, jakie przychodzą mi do głowy – jakie zostały stworzone przez tysiące energetycznych istot, które nieustannie są w pełni świadome tych przestrzeni. Miejsca te nie istnieją niezmiennie w taki sposób, w jaki na Ziemi istnieją budynki i domy. Wyjaśnię to następująco: Na Ziemi za każdym razem, kiedy człowiek wchodzi do salonu, wie, w którym miejscu stoi kanapa, jak ułożone są na niej poduszki – są one statyczne, dopóki się ich fizycznie nie przesunie. Ale jeżeli jest pięć różnych duchów i każdy z nich chce, żeby kanapa, którą stworzyli, była w różnych miejscach, może się ona przemieszczać do pięciu różnych punktów. Istnieje tak wiele różnych scenariuszy, jak duchów, które tworzą pokój. Kolor kanapy może zmienić się w bardziej stonowany albo jaśniejszy, a później w jeszcze bardziej stonowany. Poduszki mogą zrobić się twardsze, a później miększe. Roślina stojąca na stoliku może zrobić się większa, a później mniejsza i czasami te zmiany mogą zachodzić jednocześnie. Tutaj ten pokój ma własne życie, które nieustannie jest podrasowywane.
Na Ziemi ludzie opisaliby pokój jako nieożywiony i niezmienny w czasie i przestrzeni, podczas gdy w Niebie nigdy tak nie jest. Wszystko tutaj jest równie żywe, jak duchy, które to tworzą. Niezmiernie intrygujące jest dla mnie odwiedzanie budynków takich jak biblioteki albo sale wykładowe o pewnej architekturze, które pomogłem zaprojektować, ponieważ za każdym razem, kiedy do nich wchodzę, okazuje się, że coś zostało zmodyfikowane albo zmienia się na moich oczach. (...)
Kiedy na samym początku przyzwyczajałem się, że Niebo jest moim nowym domem, czułem się przeszczęśliwy. Po tych pierwszych odczuciach niepewności, a nawet lęku, zalewała mnie radość, ponieważ wiedziałem, że znalazłem się we właściwym miejscu. Wiedziałem, że jestem całkowicie połączony ze wszystkim, co mnie otacza. Trudno to wyjaśnić, ale musiałem dostosować się do wchłaniania całej tej rozkoszy, której nigdy nie potrafiłem odnaleźć na Ziemi, gdzie musiałem walczyć o szczęście. Tutaj nie muszę walczyć. Zastanawiałem się również, kiedy ponownie zaczną się sprzeczności. Moje życie było ich pełne. Ludzie mówili jedno, a robili drugie. Obiecywali mi coś albo miło traktowali, żeby potem mnie zawieść. Jako człowiek nauczyłem się nikomu ani niczemu nie ufać, ponieważ nie tylko istniało mnóstwo sprzeczności, ale również dlatego, że wszystko, co dobre, wydawało się kończyć.
Kiedy przygotowałem najlepszy posiłek, jaki kiedykolwiek jadłem, spożyłem go i już go nie było. Wycieczka, program telewizyjny, seks, cokolwiek – zawsze się kończyło. Początkowo myślałem o tym, jak tu jest wspaniale, ale później pomyślałem: „Kiedy to się skończy? Kiedy wydarzy się coś złego?”. Byłem więc w tym fantastycznym miejscu, doświadczałem wszystkich tych rewelacyjnych rzeczy i nie chciałem, żeby to się skończyło jak wszystko inne. Pamiętam, jak pomyślałem: „Proszę, niech to będzie prawdziwe. Proszę, niech to będzie prawdziwe. Cholera. A co, jeżeli nie jest? Co będzie, jeżeli to minie?”. Teraz nie mam takich myśli. Radość nie przeminęła, odkąd tu jestem. Jest bardzo stała, więc ją zaakceptowałem i już więcej jej nie zakwestionuję.
Istoty żyjące
Dzika przyroda tutaj jest niesamowita. Można tu spotkać wszystkie zwierzęta, jakie kiedykolwiek żyły, żyją bądź będą żyły na Ziemi, nawet dinozaury. Mamy także zwierzęta, jakich na Ziemi znaleźć się nie uda. Niektóre pochodzą z innych wszechświatów, planet i wymiarów, a niektóre zostały stworzone przez duchy takie jak ja. Żadne z żyjących tu zwierząt nie są udomowione. Nikt nie powie: „Och, mam na pastwisku konie”. Nikt nie „posiada” zwierząt, tak jak na Ziemi. Tutaj wszyscy jesteśmy sobie równi, jesteśmy kompanami.
Osobiście najbardziej lubię przebywać w towarzystwie słoni. Komunikują się one w sposób, który ukazuje ich naturalne uziemienie. Na Ziemi, kiedy stawiają stopy na glebie, wywołują wibrację, która tworzy takie płynące zmarszczki łączące je z innym słoniem. To niewysłowiona forma komunikacji, którą mogą wykorzystywać między innymi do niesienia sobie nawzajem pomocy. Od nich nauczyłem się, jak ważne na Ziemi jest uziemienie, a przez „uziemienie” mam na myśli bycie człowiekiem ześrodkowanym i skupionym, a wtedy życie wydaje się mieć sens. Bycie nieuziemionym powoduje, że ludzie czują się zdezorientowani, niezrównoważeni i nieukierunkowani. Ja nie byłem uziemiony, kiedy żyłem na Ziemi jako człowiek, co prawdopodobnie tłumaczy zdezorientowanie i emocjonalną niestabilność, która powodowała znaczną część mojego bólu.
Żałuję, że nie wiedziałem o tym związku za życia, no ale nie wiedziałem. Nawet gdybym wiedział, i tak nie wiedziałbym, jak się uziemić. Trudno jest się tego nauczyć, kiedy jedzie się emocjonalną kolejką górską. Lubię słonie również dlatego, że są duże i silne, ale jednocześnie łagodne i bardzo mądre.
Mamy tutaj rośliny, jakich nie macie na Ziemi, i też inaczej je postrzegamy. Wydaje mi się, że ludzie na Ziemi postrzegają rośliny niemal jak przedmioty nieożywione, mimo że przecież rosną. Wkładają je do doniczek i podlewają, ale później mówią: „Ech, padły. Dobra, nieważne. Kupię nowe”. Tutaj tak nie jest. Rośliny są uważane za równorzędne. Porozumiewają się także między sobą takimi energetycznymi systemami korzeni i ja też mogę się z nimi porozumiewać. To tak, jakbyśmy tworzyli takie małe dymki, jak w komiksie, które łączą się ze sobą. Tak działają rozmowy i tak samo jak w przypadku duchów ludzkich, komunikacja ta oparta jest na uczuciach. Wiecie, jak to jest, kiedy czasami kończy się zdanie za bardzo bliskiego przyjaciela, chociaż w zasadzie się tego nie planowało, albo gdy wymieniacie się po prostu spojrzeniami i natychmiast rozumiecie, o co chodzi, nie potrzebując słów?
To trochę tak. Wszystkie duchy, łącznie z roślinami, zwierzętami i owadami, cieszą się tutaj takim samym szacunkiem. Są traktowane równorzędnie. Są równie piękne i bystre jak duchy ludzi i równie dobrze potrafią się komunikować – a nawet lepiej. Duchy zwierząt, roślin i ludzi mogą porozumiewać się poprzez te telepatyczne dymki, o których wspomniałem wcześniej, ponieważ są otwarte. Nie mają mózgu, który mógłby być negatywnie nastawiony, oceniający albo analityczny. Nie martwią się ani nie wpadają w depresję. Nie budują tych murów, które my stawiamy, a które nas zamykają.
Jest tu taki portal, przez który trafiają do Nieba zwierzęta i rośliny. Wszystkie one przechodzą na drugą stronę w sposób instynktowny, organiczny. Nie odczuwają potrzeby planowania i kontroli tego procesu – w przeciwieństwie do ludzi. Po prostu pozwalają, żeby się wydarzył, ponieważ nie mają żadnych oczekiwań ani systemu przekonań, który mówiłby, co dzieje się po śmierci. Kiedy ludzie przechodzą na drugą stronę, to to, w co wierzyli za życia, wpływa zwykle na to, w jaki sposób doświadczają swojej przemiany, ale życie zwierząt i roślin to swobodnie płynąca rzeka.
Fragment pochodzi z książki "Moje życie po śmierci" Elisy i Erika Medhusa. Wydawnictwo Illuminatio

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz