poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Benjamin Fulford- Raporty tygodniowe - 30 kwietnia 2018 / fragment / tłumaczenie




Wielka rozgrywka oczekiwana na Bliskim Wschodzie jako gra końcowa dla Arabii Saudyjskiej


Autor: Benjamin Fulford 
Raporty tygodniowe


    Pokój na Półwyspie Koreańskim oznacza, że ​​mafia Khazarian, wycofuje się z wysiłków na rzecz rozpoczęcia III Wojny Światowej na Bliskim Wschodzie, co potwierdzają liczne źródła. W rezultacie toczy się tam ogromna bitwa, która prawdopodobnie zadecyduje o losie Izraela i jego sojuszniczej Arabii Saudyjskiej, zbiorowości, która będziemy nazywać Arabią Saudyjską. Bitwa określi również, kto rządzi zachodnio-satanistycznymi liniami krwi lub ludźmi.
Dlatego Izrael w zeszłym tygodniu zaatakował Syrię bronią jądrową, i w ten sposób pozostawił się otwarty możliwość rosyjskiego odwetu, mówią źródła Pentagonu. Film owego ataku nuklearnego jest systematycznie usuwany z Internetu, ale w momencie publikacji tego biuletynu można go zobaczyć tutaj: 
https://www.youtube.com/watch?v=0myBgHQdnBc
Są sygnały, że atak nuklearny mógł być odwetem saudyjsko-izraelskim za zabójstwo księcia koronnego Mohammeda bin Salmana, faktycznego władcy Arabii Saudyjskiej. Książę Salman nie pojawił się publicznie, ponieważ w zeszłym tygodniu doniesiono o ciężkich ostrzałach w pałacu królewskim. Jedyną osobą, która która trafiła do mediów, gdy w weekend odwiedził ją Sekretarz Stanu USA Mike Pompeo , był fałszywy król. 
Jednak mgła wojenna jest teraz szczególnie gęsta w regionie, więc nie będziemy wiedzieć wiele o tym, co się dzieje, dopóki pył nie opadnie nieco bardziej.
W każdym razie jest jasne jest, że Arabia Saudyjska jest coraz bardziej odizolowana w regionie, ponieważ Turcja, Iran, Egipt, Katar, Irak, Syria i inne regionalne mocarstwa sprzeciwiają się im. Teraz decyzja USA o wycofaniu swoich wojsk z Syrii do Iraku jest sygnałem dla Rosjan i ich sojuszników, że wojsko amerykańskie nie będzie bronić Arabii Saudyjskiej, Izraela przed żadnym rosyjskim atakiem, dopóki kontrola USA nad zasobami ropy naftowej w regionie nie będzie zagrożona, Mówią źródła Pentagonu.
Ta walka nie ogranicza się tylko do Bliskiego Wschodu, ale także szaleje pod i nad powierzchnią w Europie, Stanach Zjednoczonych i Rosji, gdy stare rodziny satanistycznych linii krwi  walczą o utrzymanie kontroli nad planetą Ziemia.
Widocznym znakiem tej epickiej bitwy była wizyta francuskiego niewolnika Rothschildów, Emmanuela Macrona, który odwiedził w zeszłym tygodniu prezydenta USA Donalda Trumpa. Zostało to uchwycone na poniższej fotografii, przesłanej przez źródła Pentagonu.

Podpis Pentagonu jest następujący: "Podczas gdy Macron wyświetla szatańskie znaki ręki, Melania Trump 24 kwietnia wysyła wiadomość do Rothschildów, że białe czapki są pod kontrolą."
Podczas swoich spotkań z Trumpem Macron udawał, że popiera irańskie porozumienie nuklearne, które rzekomo powstrzymuje Iran przed posiadaniem broni jądrowej, podczas gdy w rzeczywistości Rothschildowie dostarczali Iranowi broń jądrową...
Pozostała część artykułu jest dostępna tylko dla członków BenjaminFulford.net 
Proszę zalogować się lub zarejestruj , aby utworzyć konto.
tłumaczenie z translatorem 
Opublikowano , autor:

Bardzo ważne info dla przebudzonych Polachów… Polska weszła na nieodwracalną już linię czasową swojego wielkiego tryumfu

phoenix

Bracia Polachy, gdybyście wiedzieli to, co ja wiem już dziś, zasiedlibyście z radosnym sercem do sarmackiej Uczty… Mówiąc krótko, bo długie teksty są zmorą internetu, będzie dobrze. Polska odzyska pełną wolność, niezawisłość, suwerenność. Polacy będą wolni od jakiegokolwiek ucisku, zniewolenia, opresji.

Gdyby nie wojna w Kosmosie, która przekłada się na wojnę na Ziemi, Słowianie byliby w pełni wolni już dawno. Na naszej pięknej planecie mają jednak miejsce starcia bardzo wielu wrogich nam cywilizacji. My nie widzimy pełnego obrazu, nasze zmysły odbierają tylko akcję na naszej widzialnej scenie – i tej nawet nie widzimy osobiście, lecz poprzez media masowej dezinformacji. To, co do nas dociera, jest więc już nie faktem, lecz tego faktu interpretacją. Zupełnie poza naszą percepcją pozostaje większy, pozaziemski fraktal przestrzeni, w której jednak partycypujemy. Decydującej i kluczowej, a żywotnie dotyczącej nas fabuły, jednak nie widzimy, bo w grę wchodzą tu manipulacje innych cywilizacji kosmicznych dysponujących manipulacyjną wielogęstościową technologią, o jakiej nam się nawet jeszcze nie śniło. Ostatecznie wiemy więc niewiele. Ale niektórzy wiedzą więcej. Czasami udaje się wyłuskać jakiś smakowity, a ukrywany przed nami kąsek.
Kochani, Polska weszła na nieodwracalną już linię czasową swego wielkiego tryumfu. Oczekuje nas wielka przyszłość. Na tej właśnie linii czasowej hasło „Chwała Wielkiej Polsce” jest już nie jakimś romantycznym postulatem „rubasznego czerepu”, jak chcą to widzieć media wykupione przez słynnego kosmitę Dżordża S., lecz jak najbardziej twardą rzeczywistością. Polskę czekają teraz bardzo doniosłe ewolucyjne wyzwania świadomościowe, bo los świata jest teraz w naszych rękach – i to my będziemy teraz nadawać tempo Wielkiej Zmianie na Ziemi.

Co opóźnia osiągnięcie celu przez Polachów

Co opóźnia osiągnięcie celu przez Polachów? Bałamutne ględzenie o wojnie, wojenna propaganda rządowa regularnie, ochoczo i metodycznie podsycana przez media Wielkiego Syjonu. Ubolewać należy, że w mediach alternatywnych nie brak również lęków i niepewności co do wybuchu domniemanej 3. wojny światowej.

Trzecia wojna światowa już była

Kochani, trzecia wojna światowa już się odbyła, a wy nawet jej nie zauważyliście. Trzecia wojna światowa była faktem. Dowody:
  • prawie dwumiliardowe oficjalne zadłużenie Polaków Słowian,
  • trwający do dziś zmasowany, metodyczny, systemowy szczepionkowy holokaust Polaków Słowian,
  • trwający do dziś zmasowany, metodyczny, systemowy chemiczny holokaust Polaków Słowian (chemtrails, zatrute leki, zatruta żywność, zatruta plastikowa woda) oraz
  • próby odcinania Polaków Słowian od rzetelnej wiedzy na temat Prawdziwych Korzeni Narodu Polskiego.

Dlaczego trzecia wojna światowa już się odbyła

Trzecia wojna światowa już się odbyła, bo jedni Polacy o niskim poziomie świadomości głosowali na innych Polaków o niskim poziomie świadomości lub głosowali na nie-Polaków.

Co robić

Przede wszystkim nie wizualizować nieszczęść, bo wszystkie one już były. Nie używać słowa „wojna” i „walka”, bo prawa fizyki kwantowej jasno mówią, że walcząc z czymś, jedynie wzmacniamy to, z czym walczymy. A my nie musimy już z niczym walczyć. Wystarczy odzyskać siebie, czyli swoją świadomość, własną MOC, czyli dostęp do wszystkich poziomów naszego tu przejawienia, a wszelkie rzeczywiste lub domniemane zewnętrzne zagrożenie ustąpi samoistnie pod wpływem naszej suwerennej decyzji. Świat zewnętrzny jest jedynie naszą (umysł zbiorowy populacji) projekcją – projekcją naszych wierzeń, nieprawdziwych najczęściej przekonań, a przede wszystkim projekcją naszych osobistych traum i lęków.
Jeśli naszych osobistych lęków nie będziemy projektować na przestrzeń, zasilając tym samym funkcjonujące jeszcze niestety resztki matrixowego obłędu, nasz wspólny cel osiągniemy szybciej. Podsycany przez media obłęd nie ma już bowiem żadnego zasilania z zewnątrz – matrix (kontrolująca matryca syntetyczna) został odcięty i zastąpiony przez matrycę wzorcową, pierwotną, organiczną – i resztki jego przejawu na Ziemi (tak zwane zło) żyją już tylko i wyłącznie dzięki energii ludzkiej uwagi, bo za naszą uwagą podąża ogromna energia. Zwłaszcza jeśli jest podsycana przez eMOCje.

Co będzie teraz

Będzie dobrze, bo nie będzie już więcej wojen na świecie. Nie ma w Polsce ani jednego jasnowidza, który by to info był w stanie tak precyzyjnie wyłuskać i Polakom konsekwentnie od ponad dwu lat głosić. Nie ma w Polsce ani jednego alternatywnego medium, które by od tak dawna, konsekwentnie tę oczywistą dla mnie informację przekazywało.
fot. naszemiasto.pl
Polska odzyska pełną wolność, niezawisłość, suwerenność. Polacy będą wolni od jakiegokolwiek ucisku, zniewolenia, opresji. Powoli odzyskujemy i z roku na rok coraz bardziej odzyskiwać będziemy swoje utracone przyczółki. Wszystko zmierza w kierunku pełnego przebudzenia Ziemian i coraz szybszego rozwoju globalnej świadomości  Innej możliwości nie ma, bo stabilne przez tysiąclecia, niezmienne i twarde jak marmur

struktury starego świata będą teraz sypać się jak piasek.

Władza i kot Schrödingera

Zaczną dziać się takie wydarzenia, że aktorzy do wynajęcia, zwani dla zmylenia przeciwnika „politykami”, zupełnie przestaną ogarniać, co się właściwie dzieje i dlaczego nagle przegrali wybory, choć dosłownie jeszcze wczoraj „sondaże” niosły ich jak bogów…
Lawina Wielkiej Pobudki Słowian ruszyła – i nic nie jest w stanie już jej powstrzymać.
„Człowieku, gdybyś wiedział, jaka twoja władza…”, już dziś miałbyś pewność, czy kot Schrödingera po otwarciu przez ciebie pudełka będzie żywy, czy martwy…
TAW
Czytaj również:

Na peryferiach Wszechświata


Na peryferiach Wszechświata znajduje się mały sklepik.
Szyldu dawno już nie ma, został zdmuchnięty przez kosmiczny huragan.
Nowego szyldu właściciel sklepu nie powiesił, ponieważ wszyscy okoliczni mieszkańcy wiedzą przecież, że sklep sprzedaje marzenia.

Asortyment jest bardzo bogaty można tu kupić praktycznie wszystko.

Jacht, dom, małżeństwo, posadę prezesa korporacji, pieniądze, dzieci,dobrą pracę, duży biust, medal olimpijski, samochody, drużyny piłkarskie, władzę, sukces i wiele innych dóbr.

W sprzedaży nie ma jedynie Życia i Śmierci, ich dystrybucją zajmuje się Centrala znajdująca się w innej Galaktyce.
Każdy klient, który wchodzi do sklepu (bo są też tacy, którzy ani razu nie weszli i do tej pory siedzą na tyłku i zajmują się chceniem) w pierwszej kolejności pyta o cenę swojego marzenia.

A ceny są różne…

Wymarzona praca na przykład, kosztuje rezygnację ze stabilności i przewidywalności, gotowość do samodzielnego planowania i organizowania własnego życia, wiarę we własne siły oraz pozwolenia sobie na taką pracę, jaką kochasz, a nie taką, jaka się nawinie.

Władza ma nieco wyższą cenę: trzeba zrezygnować z pewnych swoich przekonań, nauczyć się znajdować do wszystkiego racjonalne wytłumaczenie, umieć odmawiać, znać swoją wartość (a powinna ona być wysoka), pozwalać sobie na mówienie ,wyrażać własną opinię, niezależnie od akceptacji czy dezaprobaty otoczenia.

Niektóre ceny wydają się dość dziwne: małżeństwo można otrzymać w zasadzie za bezcen, natomiast szczęśliwe życie kosztuje bardzo drogo; wymaga osobistej odpowiedzialności za własne szczęście, umiejętności cieszenia się życiem, znajomości swoich celów, rezygnacji z dążenia by wszystkim dogodzić, doceniania wszystkiego co się ma, pozwolenia sobie na bycie szczęśliwym, świadomości własnych zalet, rezygnacji z bonusu; ofiary, ryzyka utraty niektórych znajomych.

Nie każdy klient, który wchodzi do sklepu, jest gotów, aby od razu kupić marzenie.

Niektórzy, gdy widzą cenę, natychmiast wychodzą.

Inni stoją w zadumie, licząc swoje zasoby i zastanawiając się, skąd wziąć więcej środków.

Czasem ktoś skarży się, że ceny są za wysokie i prosi właściciela o rabat albo pyta, kiedy będzie wyprzedaż.

Są też tacy, którzy wyciągają z kieszeni wszystkie swoje oszczędności i odbierają marzenie, zapakowane w piękny szeleszczący papier.

Są zawsze odprowadzani wzrokiem przez zazdrosnych klientów, którzy szepczą złośliwie, że właściciel sklepu to na pewno ktoś z rodziny i marzenie dostali pod ladą, po znajomości.

Właściciela sklepu dawno już proszono, aby obniżył ceny, co zwiększyłoby liczbę klientów.

Ale takie postulaty za każdym razem spotykały się z odmową, bowiem właściciel uważa, że to obniży jakość marzeń.

Kiedy pytano go, czy nie obawia się bankructwa, mówił, że nigdy nie zabraknie śmiałków, gotowych ryzykować i zmieniać swoje życie, rezygnując z nawyków i bezpiecznej przewidywalności, zdolnych do wiary w swoje marzenia, mających dość sił i środków, by zapłacić za ich realizację




Rośliny, które zwiemy zielnymi, dzieli się na przyprawowe i lecznicze. Zioła, których dziś używamy, najczęściej pochodzą ze sklepów spożywczych lub marketów (niewielu z nas wciąż je hoduje). Czasami zdarza się, że po „ziółka” lecznicze idziemy do apteki, lub jeśli się na tym znamy, zbieramy je z pól, lasów i łąk.

Zioła takie jak dziurawiec, mięta, pokrzywa, skrzyp i im podobne, z łatwością rozpoznajemy na swojej drodze.

Pozostaje pytanie czy pochodzą one z czystych i „ekologicznych” miejsc, dzięki czemu wolne są od skażenia spalinami i im podobnymi.

Zioła są bardzo przydatne i, co jasne, nie tylko jako przyprawy. Można je suszyć i preparować z nich wywary na różne dolegliwości – jeśli komuś udało się zachować lub zdobyć wiedzę na temat ich „magicznego” działania. Nasi przodkowie z pewnością o wiele lepiej rozpoznawali zioła i znali więcej sposobów ich wykorzystywania. Wiele ziół służyło im jako przyprawy, uzupełnienie codziennej diety. Stosowano je zarówno latem, jak i zimą – gdy zgromadzone wcześniej i wysuszone stanowiły niesamowity dodatek i wartościowy składnik pożywienia, zwłaszcza podczas przedłużającego się przednówka.

W tym opracowaniu nie będę się zajmować wartościami leczniczymi ziół, ale raczej ich wykorzystaniem konsumpcyjnym, przyprawowym lub konserwującym.

WSZĘDOBYLSKIE ZIOŁA

Nie istnieje na świecie kuchnia w której nie używa się ziół

Nie istnieje na świecie kuchnia w której się ich nie używa. Jak świat długi i szeroki zioła służą nadaniu potrawom smaku i zapachu. Te same podstawowe produkty używane w kółko, choćby były niesamowicie smaczne, w końcu się nudzą. Stąd szukanie sposobu na poprawę ich smaku i olbrzymia rola ziół w kuchni.

W każdej współczesna kuchnia na świecie używa się pieprzu i soli. Zioła podstawowe, w naszym kręgu kulturowym, to majeranek, papryka mielona, cynamon, goździki, oregano, bazylia, kminek, liść laurowy oraz ziele angielskie. Dla tych, którzy aspirują do miana smakoszy, ta lista jest oczywiście o wiele dłuższa.

Dziś możemy dostać każdy rodzaj ziół i to przez cały rok. Jeśli trzeba możemy skorzystać z ziół z całego świata – każdy podręczny sklep spożywczy ma ich co najmniej kilka. Jednak w momencie, gdy dzień w dzień trzeba jeść tą samą potrawę, a liczba możliwych do zebrania ziół jest ograniczona, ich znaczenie wzrasta niepomiernie.

Bez problemu można wskazać te przyprawy, których nasi przodkowie nie mieli do dyspozycji. Dawni Słowianie nie znali cukru, pieprzu, papryki, bazylii, goździków, liści laurowych, ziela angielskiego, gałki muszkatołowej, chilli, wanilii, cynamonu, imbiru oraz wielu innych przypraw, które dotarły do Europy Środkowej z południa wraz z chrześcijaństwem. Inne pojawiły się na polskich stołach dopiero po odkryciu Ameryki przez Kolumba. Zatem czym przyprawiano jadło?

Lista okazuje się być równie długa jak ta powyżej. We wczesnym średniowieczu używano – oprócz opisanej tydzień temu soli i octu – roślin tak uprawnych, jak i dziko rosnących. Stosowano: kminek, kolendrę, chrzan, czosnek, gorczycę, mięte i jałowiec. Wraz z pojawieniem się chrześcijaństwa i rozrostem sieci klasztorów, do powyższego zbioru należy dodać: rozmaryn i cząber.

„Wystarczy wziąć dziś gotową mieszankę ziół, chociażby pieprz ziołowy, i przeczytać jego skład, a okaże się, że obecnie używamy tych samych przypraw co nasi średniowieczni przodkowie!”

H. i P. Lisowie

Wykorzystywanie dziko rosnących ziół przez dawnych Słowian potwierdza zestawienie znalezisk archeologicznych

Oprócz roślin, które uprawiano, nasi przodkowie korzystali także z tych dziko rosnących. Stanowiły one cenne wzbogacenie diety i posiadały specyficzne właściwości przyprawowe. Były one bez wątpienia dużo łatwiej dostępne, z uwagi na powszechność występowania, a co za tym idzie – mogły być częściej używane w kuchni naszych przodków.

Wykorzystywanie dziko rosnących ziół przez dawnych Słowian potwierdza zestawienie znalezisk archeologicznych wykonane przez E. Twarowską, które zostało uzupełnione przez dane etnograficzne oraz przekazy historyczne. Wynika z tego, że nasi przodkowie używali czosnaczku pospolitego, tobołka polnego (obie rośliny mają zapach czosnku; czosnaczek pachnie cały, u tobołka – tylko nasiona), obrazki plamiste (ich ususzony korzeń ma smak zbliżony do imbiru) oraz dzięgiel leśny i biedrzaniec (te dwie rośliny mogą zastąpić anyż i stanowić dodatek do dań z miodem lub owocami).

ZIOŁA W KUCHNI DAWNYCH SŁOWIAN

Słowianie używali zapewne czosnku dziko rosnącego

Czosnek – Słowianie używali zapewne czosnku dziko rosnącego, pozyskiwanego na drodze zbieractwa. Na terenie Polski występuje kilkanaście gatunków dziko rosnącego czosnku. Znalezienie ich w terenie może nam przysparzać nieco trudności, ale nasi przodkowie doskonale znali środowisko naturalne, w którym egzystowali, a poza tym siedliska tych roślin zajmowały nieporównanie większy niż dziś areał. Czosnek posiada działanie rozgrzewające i bakteriobójcze, a jego charakterystyczny smak i aromat jest wszystkim dobrze znany. Z gatunków dziko rosnących na ziemiach polskich wypada wymienić: czosnek kątowy, czosnek wężowy oraz czosnek niedźwiedzi. Rośliny te posiadają o wiele mniej intensywny smak i zapach niż czosnek uprawiany i stosowany obecnie w kuchni. Przyprawiając nimi potrawy, należało stosować większą ich ilość. Niektóre odmiany, jak np. czosnek kątowy, nie posiadają cebulek, więc jako przyprawa używane były ich dojrzałe kwiatostany.

Jałowiec pospolity – jego jagody podnosiły smak dań mięsnych (szczególnie dziczyzny) oraz warzywnych kiszonek (np. kapusty), czyniąc go bardziej wyrazistym. Mimo, że brak jego pozostałości w materiałach archeologicznych, zaryzykuję twierdzenie, poparte danymi etnograficznymi, że mógł być używany jako przyprawa do potraw, a także jako komponent marynat. Jagody jałowca były też wykorzystywane do produkcji piwa jałowcowego, a także przy chorobach nerek i pęcherza moczowego.

Chrzan pospolity – jest jedną z najdawniejszych przypraw polskich. Marcin z Urzędowa w swoim dziele Herbarz Polski, to jest o przyrodzeniu ziół i drzew rozmaitych i inszych rzeczy do lekarstw należących księgi dwoje z 1953 roku pisał: „chrzan – ziele znakomite w Polsce prawie jak pieprz„. Roślina ta jest ostrą, aromatyczną przypraw; części jadalne to masywny, mięsisty palowy korzeń i liście. W jakiej formie używali chrzanu nasi przodkowie? Na to pytanie trudno odpowiedzieć. Liście chrzanu są od wieku znane w piekarnictwie jako podkładki pod chleb, stosowane w czasie pieczenia – wysychając, oddają pieczywu swój aromat. Jeszcze niedawno kobiety na wsiach w te duże i aromatyczne liście zawijały osełki masła, aby nie jełczało i lepiej się przechowywało. Ususzony, sproszkowany korzeń jest ostrą przyprawą przydającą wielu mdłym potrawom wyraźnego smaku. Współcześnie wchodzi w skład mieszanki pieprzu ziołowego.

Chmiel zwyczajny – już od starożytności był w Azji znany jako przyprawa stosowana przy produkcji piwa, nadająca mu gorzkawy smak i przyspieszająca fermentację. W dawnych czasach na terenie Polski młode pędy chmielu, wychodzące z ziemi na wiosnę, jadano na surowo lub gotowano. Z szyszek chmielu można także przygotować uspokajający napar.

Macierzanka – obecnie, kiedy w kuchni bardziej znany jest tymianek, nazwana została jego „ubogą krewną”, ale czy słusznie? Suszone listki macierzanki są dobrą przyprawą do mięs, dziczyzny, ryb, drobiu, roślin strąkowych, polewek i sosów. Kwitnie od czerwca do września i w tym czasie jej listki są najsmaczniejsze. Rodzina macierzanek jest bardzo liczna; niektóre jej odmiany mają zapach cytrynowy, inne zaś pomarańczowy czy kminkowy. napar z macierzanki poprawia trawienie, przynosi ulgę w dolegliwościach „dnia drugiego”, a mocno osłodzony miodem pomaga przy ostrym kaszlu i przeziębieniu.

Gorczyca polna – jej ostry smak znamy i dziś, a jest przyprawą, której znajomość źródła archeologiczne potwierdzają już od około 2000 lat p.n.e. Nasiona gorczycy jasnej zidentyfikowano w odkopanych niedaleko Bagdadu sumeryjskich naczyniach zasobowych. Jakie znaczenie miała u naszych przodków – trudno powiedzieć. Z pewnością nasiona gorczycy mogły być używane do marynat, ale czy nasi przodkowie potrafili wyrabiać z nich musztardę? Wspomniane wcześniej znalezisko z osady nadjeziornej w Niemczech sugeruje, że spożywano ją w starożytnej Europie – i to już od neolitu. Wczesnośredniowieczni Słowianie znali zapewne ocet, znali gorczycę, ale czy łączyli te składniki, aby uzyskać musztardę?

Mięta
– liście i młode pędy tej popularnej rośliny były spożywane przez ludzi od czasów prehistorycznych. Powszechnie znana jest głównie z naparów na poprawę trawienia. Jej zaletą jest to, że po ususzeniu nie traci swoich wartości smakowo-zapachowych. Na naszych terenach występuje kilka gatunków: mięta polna, mięta długolistna oraz mięta wodna. To ziele dodawano w trakcie eksperymentów archeologii doświadczalnej w Grodzisku Żmijowisko, do gotowanej soczewicy, dosypując do garnka niewielkie ilości pokrojonych świeżych – lub pokruszonych ususzonych – listków. Wiele osób było zaskoczonych, jak bardzo poprawiło to, czy wręcz zmieniło, smak gotowanej potrawy. Całymi gałązkami świeżo zerwanej mięty owijano także kawałki boczku wieprzowego, pieczonego nad ogniskiem w czasie edukacyjnych pokazów – zmieniało to nieco smak pieczystego, a przesączone tłuszczem i upieczone gałązki mięty przekształcały się w smakowite „chrupki”. Efekt kulinarny był znakomity!

Lebiodka pospolita – polskie nazwy tej rośliny to: dziki majeranek, macierzanka wysoka, macierzyca czy polskie oregano. Cała roślina ma przyjemny, korzenny zapach. W kuchni używa się jej kwiatostanu – zarówno świeżego, jak i suszonego – oraz liści. Ziele lebiodki, zawierające oleje eteryczne, gorycze, sole mineralne i witaminy, pobudza apetyt, działa przeciwbiegunkowo i żółciopędnie, ułatwia trawienie. Można ją dodawać do mięs, serów, sporządzać z niej napary. Położone na żarzących się węglach listki nadają pieczonemu się na ruszcie mięsu delikatny smak i aromat.

Gorczycznik pospolity – roślina o ostrych w smaku, aromatycznych liściach. Młode liście rozetowe zbiera się w okresie od grudnia do maja (można je zbierać nawet zimą podczas większych odwilży). Z powodu korzennego smaku mogą być dodatkiem do jarzyn, masła czy sosów do mięs.

Koper ogrodowy – ta roślina wyłamuje się spośród poprzednich. Bardzo często jest wymieniana jako roślina uprawna, a nie dziko rosnąca. Z uwagi na jej specyficzne walory przyprawowe oraz powszechność występowania i stosowania w słowiańskiej kuchni – o czym może świadczyć podkreślana przez J. Kostrzewskiego „prasłowiańska” nazwa tej rośliny oraz znaleziska archeologiczne z Wolina, Kołobrzegu i Tumu.

Współcześnie używa się jego młodych zielonych listeczków – poszatkowane służą do posypywania dań – lub całych dojrzałych baldachów, jako tradycyjnego i od dawna stosowanego dodatku do kiszonek. Możne je stosować jako aromatyczną przyprawę do kasz i potraw z roślin strąkowych. Koper potrafił nie tylko ubogacić, ale i całkowicie zmienić, smak potraw!

JAK SMAKOWAŁO POŻYWIENIE DAWNYCH SŁOWIAN?

To pytanie wbrew pozorom nie jest takie trudne na jakie wygląda. Wystarczy się chwilę nad tym zastanowić. Jeśli wiemy, że rolę produktów podstawowych odgrywają kasze, mąka z pełnego przemiału, mięso, nabiał, jaja, olej, tłuszcz wieprzowy i dysponujemy zestawem przypraw, posiadając pewne upodobania (być może nawet uwarunkowania?) smakowe, przekazywane z pokolenia na pokolenie jako tradycję kulinarną, można przyjąć, że smak potraw dawnych Słowian i nasz jest, co najmniej, podobny!

Można przyjąć, że smak potraw dawnych Słowian i nasz jest, co najmniej, podobny.

Należy oczywiście pamiętać o wszelkich różnicach w proporcjach i upodobaniach: co kucharz to inny smak dania. Mam na myśli raczej pewien kanon smaku, który w tym przypadku, z braku innych elementów, musi pozostać w pewnym sensie podobny i to pomimo dzielących nas wieków. Drobne różnice smakowe nie stanowią, w moim przekonaniu, o różnorodności tradycji i kultury kulinarnej – wynikają one z indywidualnych upodobań smakowych.

Współcześnie panuje wręcz moda na powrót do starych receptur kulinarnych. W wielu przepisach pojawią się tak nietypowe dodatki, jak młode gałązki jedliny, szyszki czy pędy roślin iglastych. Rodzi się pytanie: kto i jak dawno wpadł na pomysł wykorzystania ich do celów kulinarnych? Zestawienia szczątków makrobotanicznych roślin, które występowały na stanowiskach archeologicznych, zawierają wiele takich roślin, które można określić jako „jadalne”, ale czy oznacza to, że były stosowane w kuchni naszych przodków? Zioła, które wymieniliśmy powyżej, co do których mamy uzasadnione przypuszczenia, że stanowiły komponenty smakowe wczesnośredniowiecznych potraw, przetrwały w kulinarnych recepturach wieków późniejszych. Tym samym przekazane zostały w tradycji kulinarnej jako te sprawdzone i smakowo najbardziej odpowiadające – zarówno nam, jak i naszym słowiańskim przodkom.

Opracował Jakub Napoleon Gajdziński

Źródło: Hanna i Paweł Lisowie, „Kuchnia Słowian. O żywności, potrawach i nie tylko…”

TSUNAMI MIŁOŚCI 30 KWIETNIA 2018


Frans Timmermans (fot. Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta)

Kochani, ewolucja przyspieszyła – dotychczas było tak, że to my baliśmy się ich, teraz to oni zaczynają bać się nas… Zarządcy matrixa coraz ostrzej zaczynają panikować. Ich panikę coraz wyraźniej widzimy na wielu fraktalach. Władcy marionetek próbują kolanem dopinać system, który najwyraźniej zaczyna wymykać im się z rąk…

Nielegalnie kontrolowali nas od zawsze, teraz chcą kontrolować nas już „zgodnie z prawem” – zgodnie ze swoim drakońskim (rasa Draco), gadzim prawem…

Permanentna inwigilacja. Służby zyskają dostęp do sms-ów, e-maili, adresów

„Firmy technologiczne takie jak Google, Microsoft czy Facebook, będą musiały przekazywać dane użytkowników policji i służbom sądowym, nawet jeśli przechowywane są one za granicą. Tego chce Komisja Europejska. Chodzi o ułatwienie pracy służbom w walce z przestępcami czy terrorystami [tylko głupi uwierzyłby w takie szemrane uzasadnienia, wszyscy wiemy, że chodzi tu zupełnie o co innego – przyp. TAW].

Nowe przepisy, których wejścia w życie KE chciałaby w możliwie szybkim terminie (choć nie padły tu żadne daty), pozwolą europejskim śledczym wymuszać na firmach przekazywanie danych, takich jak e-maile, wiadomości tekstowe, fotografie czy filmy wideo. Chodzi o informacje zapisane zarówno na serwerach, jak i chmurach. Mowa jest także o danych użytkownika typu imię i nazwisko, data urodzenia, adres zamieszkania, dane płatnicze, adres IP czy godziny logowania”.

https://www.msn.com/pl-pl/finanse/gospodarka/permanentna-inwigilacja-s%C5%82u%C5%BCby-zyskaj%C4%85-dost%C4%99p-do-sms-%C3%B3w-e-maili-adres%C3%B3w/ar-AAw8c0X?ocid=spartandhp

Z tej całej kontroli wyjdą nici, ale sam fakt, że nam – wolnym ludziom – próbują coraz bardziej zaciskać pętlę, pokazuje skalę ich determinacji w tych ostatnich dla ich „władzy” chwilach. Przy okazji demaskują się już totalnie.

TAW



30 kwietnia 2018 poniedziałek 
Początek tygodnia zaczynamy ""Znakami Niebios"."
Życzymy Wam bardzo intensywnego i energicznego startu w tym tygodniu i poprawnego dostosowania się do tych silnie zmienionych  częstotliwości !!!
Noc bardzo "poruszająca" z ekstremalnymi uderzeniami o 02 °° ... 04³ ° Czuję się
podciągnięty "ponadwymiarową sprężyną", więc odczuwam napięcie (nie nieprzyjemne).
Wszystko dzięki adaptacji i oczyszczeniu, bo kiedy się obudziłem, czułem się "rozbity" ... Wczoraj wieczorem i całą noc można było zobaczyć "cudowną" piękną aurę wokół pełni księżyca, to pojawia się RADOŚĆ !!!
Oferujemy państwu na jutro  

Wydarzenie specjalne na 1 maja / "Medytacja zjednoczonej czakry" 

Dzięki tej medytacji (włączając w to oczyszczanie i adaptację) dochodzisz  dla szczególnego spokoju wewnętrznego. Ulrike oferuje ci ten środek do zredukowania bilansu energetycznego.
Zarejestruj się tutaj: https://www.sofengo.de/w/262776
Nasz * POMOC * w tymi ogromnymi podwyżkami może odbywać się indywidualnie (wideo czat) lub przez nasze imprezy w Sofengo.
Z Miłością do Was zespół UmERiA.




Opublikowano , autor:

niedziela, 29 kwietnia 2018

PORUSZAJĄCE! Niebieskie baloniki do nieba.


 Liverpool uczcił pamięć Alfiego Evansa

Setki rodzin przybyło dziś pod szpital w Liverpoolu, by oddać hołd Alfie Evansowi. 
12 godzin od chwili jego odejścia w niebo wypuszczono setki balonów 
na cześć 23-miesięcznego Bohatera.

Przynieśli ze sobą balony napełnione helem. Chcieli w ten sposób pokazać swoje współczucie dla rodziców i oddać hołd chłopcu. Po jego śmierci na Facebooku ojciec dziecka Thomas Evans napisał: „Mój gladiator złożył tarczę i przywdział skrzydła”.

I tak jak brzmią te słowa, wszyscy ludzie, którzy żyli historią Alfiego, chcieli oddać mu hołd. By balony uleciały do nieba, tak jak jego dusza, która „przywdziała skrzydła”. Balony wypuszczone zostały przy dźwięku skandowanego imienia chłopca.
 
 

Świadoma ewolucja ∞ 9-wymiarowa Arkturian Rada



KWIECIEŃ 28 2018 

       "Pozdrowienia. Jesteśmy Arcturian Council. 
Z przyjemnością nawiążemy z wami kontakt.
Kładziecie nacisk na ewolucję waszej świadomości. 
To jest coś, co dzieje się naturalnie, bez żadnej interwencji z waszej strony.
Ale kiedy kładziesz na to nacisk, robisz więcej dobrego, niż wiesz. Wybieracie życie w rzeczywistości, w której nacisk na ewolucję świadomości jest czymś, co jest zaproszeniem, oferowanym wszystkim istotom.





Możecie żyć w każdej rzeczywistości, w której chcecie żyć, a gdzie kładziecie nacisk na to, a jakiej rzeczywistości znajdziecie się. 
Z Twojej perspektywy coraz więcej ludzi budzi się cały czas i o tym wielokrotnie mówiliśmy. Jednak to co się tak naprawdę dzieje, to przenoszenie się do rzeczywistości w której coraz więcej ludzi się przebudza, i to właśnie z powodu waszego nacisku na ewolucję świadomości. 

Pragniesz być otoczony przez innych, którzy również zwracają uwagę na swoją ewolucję, a to pragnienie pomaga ci dostosować cię do rzeczywistości, którą chcesz doświadczyć. Bycie w rzeczywistości, w której więcej ludzi kładzie nacisk na ewolucję swojej świadomości, oznacza łatwiejszą drogę dla całej ludzkości, łatwiejszą zmianę.


Na pewno będziesz miał doświadczenie zmiany kierunku, ale to, jak to zrobisz, będzie określone przez ciebie. Będzie to zależało od tego, gdzie koncentrujesz się w swoich intencjach, w jaki sposób decydujesz się spędzać dni. Nie dokonujesz zmiany, ale robisz to w bardziej przyjemny i radosny sposób. 

Po prostu chcemy, abyście wszyscy uznali się za twórców doświadczenia, które wam się podoba. Jest to o wiele lepsze doświadczenie niż w przypadku większości alternatyw, z którymi musicie  się zmierzyć, ale dlatego, że zdecydowaliście się położyć nacisk na zwiększenie wibracji, na to kim jesteście i jesteście w służbie, a to jest rzeczywistość, której doświadczacie podczas dalszej podróży.

Jesteśmy Arcturian Council i cieszymy się z połączenia z tobą. "



Channeled by Daniel Scranton 


tłumaczenie z translatorem

Mózg w brzuchu – trzeci mózg człowieka.


Mózg w brzuchu – trzeci mózg człowieka. 
Jak zależność mózg-jelita wpływa na nasz nastrój, decyzje i stan zdrowia



Gdyby ktoś zadał nam pytanie, gdzie zna­j­duje się mózg, odpowiemy bez waha­nia, że w głowie. To prawda, ale nie do końca. Drugi mózg mamy bowiem w brzuchu [drugi mózg człowieka znajduje się w sercu, trzeci w brzuchu – przyp. TAW].

Te dwie części ciała są ze sobą ściśle pow­iązane. Do niedawna nawet nie wiedziano, jak bardzo. Zas­tanaw­iano się, czysto teo­re­ty­cznie, dlaczego reakcją na stres bywają sen­sacje żołąd­kowe albo ściskanie w przełyku. Z jakiego powodu mówi się, że zakochani czują motyle w brzuchu. No i dlaczego stare traumy i lęki najchęt­niej umiejs­caw­iają się właśnie w układzie trawiennym.

Naukowcy wresz­cie wzięli pod lupę ten zadzi­wia­jący sys­tem i odkryli tajem­nicze więzi. Okazuje się, że narządy pokar­mowe są wyposażone w


niezwykle skom­p­likowany sys­tem nerwowy.

Żołądek i jelita pokrywa sieć komórek ner­wowych iden­ty­cznych z komórkami kory móz­gowej. Ta infor­ma­cja znana jest badac­zom już od jakiegoś czasu. Jed­nak dopiero parę lat temu odkryto, jak dzi­ała ów drugi mózg. Dokonał tego dr Michael Ger­shon z Colum­bia Uni­ver­sity Med­ical Cen­ter, twórca nowego ter­minu medy­cznego. Jego praca sprowokowała środowisko lekarskie do dal­szych poszuki­wań. Automatycznie nar­o­dz­iła się też nowa gałąź nauki o nazwie neurogastrologia.

Okazało się, że drugi mózg jest samodzielny, ale nie całkiem nieza­leżny. Pro­ces traw­ienia, przyswa­ja­nia dobroczyn­nych sub­stancji i pozby­wanie się resztek okazuje się zaję­ciem bardzo pra­cochłon­nym. Dlat­ego natura w pewnym sen­sie uwol­niła od tego zada­nia mózg w głowie, który ma ważniejsze zada­nia, takie jak rozwi­janie zdol­ności log­icznego myśle­nia, umiejęt­ność anal­izy, zapamię­ty­wanie, także mowę i odczuwanie emocji.

Traw­ie­niem zaw­iaduje nasz drugi mózg, który jed­nocześnie wywiera wpływa na nas­trój i stan psy­chiczny człowieka. Jest on nieco uboższy w komórki ner­wowe. W jeli­tach zna­j­duje się około 100 mil­ionów neu­ronów, czyli mniej niż w mózgu, ale za to znacznie więcej niż w obwodowym układzie ner­wowym i rdze­niu kręgowym. To chyba za dużo, gdyby wziąć pod uwagę jedynie proces trawienia. Dlatego dr Gershon stwierdził, że neurony jelitowe muszą odgrywać jeszcze inną, o wiele ważniejszą rolę.

Mimo że mózg nie wydaje rozkazów, w jakim tempie ma przebiegać trawienie i ile soków żołądkowych ma zostać wydzielanych, to jednak oba centra dowodzenia są w stałym kontakcie. Dwa układy nerwowe przesyłają sobie informacje poprzez nerw błędny. Ku zdumieniu badaczy okazało się, że aż 90% telefonów jest autorstwa jelit, a tylko 10% impulsów pokonuje drogę w drugą stronę, od zwojów w głowie. Biedny mózg jest wręcz zasypywany wiadomościami z brzucha! Otrzymuje pełen serwis informacyjny o stanie odporności organizmu, stresie; jest też natychmiast alarmowany w przypadku zagrożenia.

Dzięki swej olbrzymiej powierzchni jelita i żołądek pełnią rolę największego narządu zmysłowego w ludzkim ciele. Dysponują rozmaitymi przekaźnikami i są wyjątkowo precyzyjnie unerwione. Nie tak, jak zamknięty w kostnej puszce mózg.

Jelita to gigantyczny Matrix – pisze Giulia Enders w książce „Historia wewnętrzna” – najbardziej fascynujący organ ciała. Rejestruje on nasze życie wewnętrzne i oddziałuje na podświadomość.


Dr Giulia Enders (ur. 1990) – niemiecka gastroenterolog, autorka światowego bestsellera „Darm mit Charme. Alles über ein unterschätztes Organ”, 2014 (Jelita z urokiem. Wszystko o niedocenianym narządzie; tytuł polskiego wydania: „Historia wewnętrzna. Jelita – najbardziej fascynujący organ naszego ciała”, 2015)

Myślące jelita

Odkrycia te zainspirowały naukowców do podjęcia poważniejszych badań dotyczących zależności występujących pomiędzy mózgiem a układem trawiennym. Wcześniej podśmiewano się z tego, bu niby co mają kiszki do myślenia? A jednak!

Gastrolodzy, którzy leczyli problemy jelitowe, np. zaparcia, biegunki czy zespół jelita drażliwego, byli przekonani, że są to tzw. choroby psychosomatyczne wywołane przewlekłym stresem lub traumą. Przecież statystyki nie kłamią. Większość osób dotkniętych depresją albo lękiem cierpi również na kłopoty żołądkowe. Dzięki odkryciu dr. Gershona nasuwa się jednak pytanie, co było pierwsze? Czy najpierw pojawiła się depresja, czy choroby trawienne? Może wszystko zaczęło się od kłopotów w brzuchu, a potem radykalnie spadł nastrój?

Winę za ten stan rzeczy ponosi neuroprzekaźnik – serotonina. W mózgu czaszkowym odgrywa on ważną rolę, ale w brzuchu jest po prostu solistą. To kurier zarówno na swoim terenie, miedzy komórkami nerwowymi, jak i mózgiem a jelitami. Jeśli serotoniny jest zbyt wiele, zostaje usunięta przez specjalne transportery nazywane SERT. Gdy mechanizm zawiedzie, a serotoniny wciąż będzie nadwyżka, może skończyć się to chorobą jelit. Nadmiar tego neuroprzekaźnika powoduje bowiem stany zapalne.

Większość serotoniny produkowanej przez organizm powstaje właśnie w brzuchu. Sygnały alarmowe wciąż płyną do mózgu, a ich efektem jest napięcie wewnętrzne i spadek nastroju. Teoretycznie bez powodu, bo humor przestaje dopisywać nawet, gdy w życiu wszystko się układa. Prof. Emeran Mayer, psychiatra i fizjolog z David Geffen School of Medicine, twierdzi, że owe telefony z jelit zawsze wpływają na nastrój. Także wówczas, gdy układ trawienny funkcjonuje bez zarzutu. Badacz uważa, że duża część emocji wiąże się z pracą nerwów jelitowych.


Odkrycie to może przynieść konkretne korzyści. Koncerny farmaceutyczne już pracują nad jelitowymi środkami psychotropowymi. Mają one jedno zadanie – regulować poziom serotoniny. Ponieważ emocje są ściśle powiązane z trawieniem, złe przeżycia i wewnętrzne napięcie również mogą doprowadzić do chorób układu pokarmowego. W stresie słabną ścianki jelit i produkcja dobrych bakterii tworzących barierę ochronną naszych brzuchów. Może pojawić się biegunka, dlatego ludzie zdenerwowani wciąż latają do toalety. Kończy się stres, znikają też kłopoty gastryczne. Gdy natomiast napięcie wewnętrzne trwa i trwa, możemy spodziewać się znacznie poważniejszych problemów trawiennych, takich jak np. wrzody czy skurczowe bóle.

Jak widać, przeciągający się stres jest zabójcą nie tylko szarych komórek mózgowych. Również w żołądku potrafi doprowadzić do potężnego bałaganu. Mechanizm, o jakim mowa, irlandzcy naukowcy przetestowali na myszach. Jednej grupie gryzoni podawali przyjazne bakterie. Okazało się, że myszki te wygrywały w testach na orientację, lepiej się uczyły od swoich koleżanek i poprawiła im się pamięć. Miały też więcej woli walki i nie poddawały się tak łatwo. Pozwolił im na to niski poziom hormonu stresu we krwi.

Może więc wzorem myszy zaserwować sobie kurację dobrymi bakteriami? Giulia Enders, jedna z badaczek gryzoni, zaobserwowała, że po miesiącu przyjmowania preparatów nastąpiły u nich zmiany w obszarach mózgu odpowiedzialnych za odczuwanie bólu i emocje. Uczestniczki eksperymentu wyraźnie poweselały i wzrósł im poziom inteligencji. Dlaczego więc nie brać z nich przykładu?

Podążając dalej tym tropem, można zastanowić się, czy ludzie narzekający na depresję, lęki i czarnowidztwo nie powinni zacząć od kuracji związanej z trawieniem, a dopiero w drugiej kolejności wybrać się do psychiatry po leki? W wielu przypadkach bowiem schorowane jelita rujnują nastrój w głowie. […]

Życie bez stresu

Brzmi pięknie, ale raczej abstrakcyjnie, skoro stresu nie da się uniknąć. Najważniejsza jest natomiast nasza reakcja i umiejętność rozładowania napięcia. Chodzi o to, by jak najszybciej zrzucić z siebie zdenerwowanie czy złość. Nie mielić bez końca tematu w głowie.

Eckhart Tolle przytacza w swojej książce „Nowa Ziemia” piękną opowieść buddyjską. Dwóch mnichów zen, Tanzan i Ekido, wyruszyło w daleką drogę. Wędrowali pieszo, aż w pewnej chwili dotarli do bagnistego wąwozu. Starszy dostrzegł kobietę, która bezskutecznie próbowała przedostać się przez błoto na drugą stronę. Bez słowa podszedł do niej, wziął ją na ręce i przeniósł. Młodszy spoglądał na niego z rosnącym zdumieniem, ale nic nie powiedział. Dopiero po kilku godzinach wędrówki odważył się zadać pytanie: Dlaczego niosłeś tę dziewczynę? My, mnisi, nie robimy takich rzeczy. Tanzan zaś odparł: Postawiłem ją na ziemi wiele godzin temu, a ty nadal ją dźwigasz?

Właśnie tak zachowuje się większość ludzi. Nie potrafią pożegnać się z bolesną czy dziwną sytuacją, rozpamiętując ją bez końca. Oglądają się za siebie, wspominają trudną przeszłość, która całkiem nimi zawładnęła, albo, mimo że na przykład konflikt już się skończył, w myślach nadal go przeżywają. Powtarzają ze złością: Jak on mógł!

W takim przypadku warto wziąć przykład ze świata zwierząt. Gdy ptaki biją się o względy samicy, ich bitwa trwa krótko. Potem otrzepują się i lecą dalej. Przegrany nie zżyma się, że piękna pani ptakowa umknęła mu sprzed nosa. Poobserwujmy też psy. Ich walka się nie przedłuża, przegrany przeważnie ustępuje. Gdy hierarchia zostaje ustalona, czworonogi mogą nawet bawić się ze sobą. Ich umysł działa w pewnym sensie na bieżąco. Jest sprawa do załatwienia, więc ją załatwiają, ale za chwilę już o niej zapominają.

Nam ludziom bardzo trudno jest żyć tu i teraz. Zazwyczaj wędrujemy myślami w przeszłość albo przyszłość i żyjemy w stresie. A chwila obecna nam umyka.


Doskonałą metodą na relaks i całkowite rozładowanie napięcia jest medytacja. Najlepiej połączona z wizualizacją, by myśli gdzieś nie zabłądziły [przy temacie medytacji zawsze pamiętajmy o medytacyjnym bhp: przed i po medytacji poprosić jaźń o zabezpieczenie naszego pola – przyp. TAW]. Wcześniej dobrze jest wykonać serię oddechów ognia, rodem z kundalini jogi [kundalini to nic innego jak energia życia – przyp TAW]. Ustawiamy się w pozycji siadu skrzyżnego, a kto nie może, niech usiądzie na krześle. Ważne, by plecy były wyprostowane, a głowa uniesiona. Oddychamy szybko samym brzuchem. Przy wdechu go wypinamy, przy wydechu wciągamy. Po serii takich oddechów niewprawionym może się zakręcić w głowie, ale to szybko minie. Oddychamy ustami, można wyciągnąć język jak zziajany pies, albo dotknąć nim podniebienia.

Zacznij od diety

Lekarze nie zdają sobie sprawy, albo nie chcą zawracać sobie tym głowy, że pierwszym punktem każdego badania powinien być brzuch. Również w schorzeniach pozornie odległych od niego, jak np. alergie, otyłość czy nowotwór. Porządek trawienny jest podstawą dobrego funkcjonowania całego organizmu. A jak go traktujemy?

Z reguły jak śmietnik, do którego wrzucamy cokolwiek, i to w biegu. Tymczasem kondycję jelit można wzmocnić bardzo prosto. Na wszelki wypadek wyeliminować słodycze, białą mąkę, niezdrowe tłuszcze, ograniczyć drażniące jelita rośliny strączkowe. Warto wzbogacić dietę w naturalne tłuszcze, jak oliwa z oliwek i olej kokosowy, które działają przeciwzapalnie. Przed każdym jedzeniem wypić szklankę wody z łyżką soku cytrynowego lub octu jabłkowego, by zwiększyć wydzielanie kwasów żołądkowych.

Nie zapominajmy też o probiotykach, czyli kiszonkach i kefirze, a także warzywach, które są pożywką dla dobrych bakterii (np. czosnek) i spirulinie. Przy rozsądnej zmianie diety żołądek będzie bardzo wdzięczny i zadowolony. A wówczas dopisze również dobry humor!

autor: Kamma Scudder
źródło: „Nieznany Świat” nr 2/2018, s. 60-61.
tytuł artykułu: red. TAW; tytuł oryginalny: „Mózg w brzuchu”

Eksperci KEP ds. Bioetycznych nie mają wątpliwości: odłączenie Alfiego było aktem zabójstwa!


Cyril Rana/Flickr/CC BY 2.0

„W przypadku Alfiego Evansa konieczne jest podjęcia działań ratujących życie człowieka do czasu, gdy jednoznacznie sprzeciwia się temu prawidłowo pojęte dobro osoby ludzkiej” – stwierdza Zespół Ekspertów KEP ds. Bioetycznych w wydanym dziś dzisiejszym stanowisku. Eksperci piszą, że ma to miejsce wyłącznie wtedy, gdy „podejmowane środki są jaskrawie nieproporcjonalne do ich efektów, przedłużają cierpienie pacjenta i gdy to nie one są powodem jego śmierci”.
Publikujemy treść stanowiska:
1. Zespół Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych w jedności z Ojcem św. Franciszkiem, z rodzicami dziecka i z wieloma ludźmi dobrej woli w naszej Ojczyźnie i poza jej granicami, występuje w obronie fundamentalnego prawa do życia Alfiego Evansa. Jednocześnie solidaryzujemy się z rodzicami małego pacjenta, którzy stają się ofiarami bezdusznej normy prawnej.
I. Aspekt bioetyczny
1. Stanowisko Zespołu opiera się na uniwersalnych wartościach ludzkich, pośród których naczelne miejsce zajmuje godność osobowa każdego bez wyjątku człowieka oraz świętość ludzkiego życia oparta na racjach, zarówno teologicznych, jak i humanistycznych. Racje te odbijają się wzmożonym echem w ludzkich sumieniach, kiedy chodzi o godność i życie istot najmniejszych i najsłabszych, zwłaszcza bezsilnego dziecka, które nie jest zdolne do upominania się o zagwarantowanie mu należnego miejsca w życiu społeczności. Również w tym przypadku międzyludzka solidarność zdaje egzamin z moralnej wrażliwości będącej afirmacją bezinteresownej miłości, szacunku i uznania każdego człowieka za brata. Powyższy fundament życia społecznego i praw Alfiego Evansa podkreślają wszystkie ważne akty prawa międzynarodowego, takie jak Powszechna Deklaracja Praw Człowieka (10.12.1948), Konwencja praw dziecka (20.11.1989) czy Europejska Konwencja o prawach człowieka i biomedycynie (4.04.1997). W obronie takich pacjentów regularnie występuje również Kościół katolicki.
2. Z powyższych przesłanek wynika bezwzględny obowiązek troski o życie Alfiego i pacjentów w podobnym stanie zdrowia. Odłączenie go od aparatury wspomagającej pracę płuc było z punktu widzenia przewidywalnego skutku aktem zabójstwa dziecka, nie zaś dopuszczalnym moralnie i prawnie odstąpieniem od terapii uporczywej. W każdym jednym przypadku było aktem pogwałcenia jego fundamentalnego prawa do życia.
3. Zgodnie ze stanowiskiem bioetyki szanującej świętość życia ludzkiego troska o pacjenta w wymiarze normalnej, nawet minimalnej opieki, stanowi obowiązek moralny. W zakres tej opieki we współczesnej medycynie wchodzi nie tylko nawadnianie i odżywianie, ale także wentylacja, jak długo organizm pacjenta jest zdolny do życia, a zatem do czasu, gdy właściwe mu procesy nie są wyłącznie efektem wymuszania za pomocą zabiegów medycznych. Ma to miejsce w przypadku śmierci mózgowej lub osiągnięcia przez organizm swego naturalnego kresu (stany terminalne w efekcie starości, choroby, skutków wypadku). Stan Alfiego Evansa w żadnym przypadku nie jest porównywalny z tymi sytuacjami.
II. Aspekt medyczny
1. Troska o dobro chłopca wymaga poszukiwania przyczyn jego choroby i metod leczenia. Jest to również zasadne dla dobra innych dzieci, które są lub w przyszłości znajdą się w podobnym stanie.
2. W przypadku braku precyzyjnej diagnozy i braku wiedzy o etiologii schorzenia nie można w sposób kompetentny wypowiadać się o prognozie rozwoju choroby. Rokowanie jest jeszcze bardziej nieprzewidywalne, gdy dotyczy młodego, rozwijającego się organizmu. Należy zawsze rozważyć, czy poszerzenie konsylium lekarskiego o dodatkowe specjalizacje nie zwiększy szansy na pozyskanie diagnozy i sformułowanie dalszego postępowania terapeutycznego.
3. Brak rozpoznania przyczyny choroby Alfiego Evansa nie zwalnia służby zdrowia z obowiązku opieki lekarskiej wobec niego. Zgodnie z zasadami bioetyki, stan zdrowia Alfiego upoważnia ponadto do tego, aby za zgodą rodziców, poszukiwać alternatywnych rozwiązań terapeutycznych, nawet jeżeli miałyby one tylko charakter eksperymentalny, a więc z trudnym do przewidzenia skutkiem.
III. Aspekt prawny
1. W obszarze ochrony życia i zdrowia człowieka system prawny jest zobowiązany do bezwzględnego rozpoznania i poszanowania godności człowieka jako kategorii fundamentalnej dla systemu prawnego, wrodzonej i niezbywalnej. Oznacza to m.in. obowiązek ratowania życia i podejmowania działań terapeutycznych, o ile nie sprzeciwi się temu pacjent. Tam, gdzie cel ten nie może być zrealizowany, pojawia się obowiązek prawny do podejmowania działań minimalizujących ból, dyskomfort fizyczny i psychiczny, oraz do zapewnienia warunków odpowiadających godnemu traktowaniu osoby ludzkiej. W przypadkach tzw. terapii uporczywej, a zatem wtedy, gdy możliwe jest technicznie podtrzymywanie czynności narządów nieprzynoszące korzyści pacjentowi w postaci poprawy stanu zdrowia, odstąpienie od działań terapeutycznych jest dopuszczalne prawnie jedynie wówczas, gdyby wiązały się one z nadmiernymi, nieproporcjonalnymi dolegliwościami dla pacjenta lub gdy nie można by ich ocenić jako czynności ratujących życie wobec tego, że przedłużają one jedynie stan agonalny. W sytuacjach skrajnych przewidziane prawem poszanowanie godności człowieka oznacza, że w miejsce obowiązku ratowania życia wstępuje obowiązek odstąpienia od podejmowania tego rodzaju zabiegów leczniczych, które ze względu na podtrzymywanie funkcji życiowych bez jakichkolwiek medycznie uzasadnionych nadziei na ich przywrócenie prowadzą do przedmiotowego traktowania pacjenta. Obowiązek ten powstaje niezależnie od poglądu rodziny, a w przypadku małoletnich – jego rodziców lub opiekunów prawnych. Niemniej, odstąpienie od działań terapeutycznych lub asystujących nie może nastąpić w sposób powodujący cierpienie pacjenta.
2. W wyroku sądu w sprawie Alfiego Evansa (Alder Hey Children’s NHS Foundation Trust v. Evans [2018] EWHC 308) zastosowano odmienne, uznawane w orzecznictwie sądów brytyjskich zasady. Zgodnie z nimi ocena, czy dalsza terapia jest w interesie pacjenta, wymaga odniesienia się nie tylko do aspektu medycznego, ale również społecznego i psychologicznego. Wymaga zbadania prawdopodobieństwa skuteczności terapeutycznej podjętych działań i prawdopodobieństwa osiągnięcia poprawy stanu zdrowia pacjenta, a także ustalenia rzeczywistej lub prawdopodobnej woli pacjenta odnośnie do dalszego postępowania leczniczego (sprawa Aintree University Hospital NHS Trust v. James [2013] UKSC 67). Do kryteriów, które bierze się pod ocenę określając, czy w interesie dziecka jest dalsza terapia należy to, czy możliwe będzie uczestniczenie przez nie w relacjach z otoczeniem, w tym dzięki zmysłom, oraz czy prawdopodobne jest reagowanie na bodźce zewnętrzne, dzięki czemu dziecko będzie czerpać satysfakcję lub poczucie komfortu z relacji z otoczeniem. Ważne jest to, czy będzie mogło odczuwać miłość swoich rodziców i innych bliskich oraz ją odwzajemniać. W szczególności rozstrzygające jest to, czy pacjent będzie zdolny odczuwać podstawowe dobrodziejstwa, jakie przynosi życie, w tym doświadczać miłości, posiadać świadomość własnej tożsamości, czy zachować zdolności poznawcze (sprawa Kings College Hospital Foundation Trust v Haastrup [2018] EWHC 127). Ocena, czy w interesie pacjenta będącego dzieckiem jest zaprzestanie terapii w brytyjskim systemie prawnym rozstrzyga o dalszym postępowaniu z dzieckiem, niezależnie od poglądu rodziców co do zasadności dalszej opieki medycznej nad tym pacjentem (sprawa Yates and Gard v Great Ormond Street Hospital for Children NHS Foundation Trust [2017] EWCA Civ 410).
3. Zespół Ekspertów podkreśla, że tak rozumiane normy prawne nie dają się pogodzić z obowiązkiem poszanowania godności osoby ludzkiej. Zakładają bowiem rozróżnienie życia, które jest wartościowe, a zatem pozostające w interesie pacjenta, od tego, które takim nie jest, bowiem pozbawiono je podstawowego wymiaru relacyjnego, jakim jest samoświadomość, zdolność do interakcji i pozostałych przejawów udziału w otaczającej rzeczywistości. Legalność decydowania o tym, czy dalsza terapia danego pacjenta jest w jego interesie ze względu na zdolność tego pacjenta do konkretnego sposobu przeżywania świata jest wysoce wątpliwa moralnie i wynika ze ściśle arbitralnego rozstrzygnięcia co do norm regulujących życie społeczne. Pozbawienie życia pacjenta w takich okolicznościach prawidłowo powinno być pojmowane jako eutanazja lub zabójstwo.
4. W przypadku Alfiego Evansa decyzja o zaprzestaniu wspomagania oddychania, odżywiania i nawadniana nastąpiła z uzasadnieniem, że jego mózg z nieustalonych przyczyn uległ uszkodzeniu, w wyniku czego pacjent nie może samodzielnie oddychać, pić i jeść, jak też że nie ma nadziei na poprawę jego stanu ani dalszych sensownych metod diagnostycznych. Obecnie już wiadomo, że część twierdzeń lekarzy, jak choćby to, że dziecko jest w pełni zależne od mechanicznej wentylacji, okazała się mylna. Akcentowano, że jakość życia Alfiego jest niska – nie ma on odruchów spontanicznych, nie potrafi się komunikować i ma powracające epizody padaczkowe. W ocenie Zespołu Ekspertów, w takich warunkach system prawny rzeczywiście uwzględniający zasadę ochrony godności osoby ludzkiej wymaga podjęcia działań ratujących życie człowieka do czasu, gdy jednoznacznie sprzeciwia się temu prawidłowo pojęte dobro osoby ludzkiej. Ma to miejsce wyłącznie wtedy, gdy podejmowane środki są jaskrawie nieproporcjonalne do ich efektów, przedłużają cierpienie pacjenta i gdy to nie one są powodem jego śmierci.
Bp Józef Wróbel SCJ
KAI
TK
od Admin AJ: a co z troską takich instancji jak powyższa o dzieci mordowane w Syrii, Jemenie, różnych krajach afrykańskich i na całym Bożym świecie? Jak się nie da ugrać czegoś w ramach PR i marketingu, to już się tym zajmować nie należy? Bardzo selektywna ta troska polityków, hierarchów, celebrytów i wszelkiej innej maści  *.ów....