wtorek, 31 stycznia 2017

Gdy upadają iluzje w kontakcie z Bogiem

świadomość
W duchowości liczą się intencje. Można mieć intencje z serca, albo intencje wynikające z niedojrzałości, egoizmu, pragnienia ucieczki od własnego życia i nierozwiązanych problemów. Nie kocha się siebie, ani bliźnich, ale oczekuje się tej miłości od Boga – sama byłam kimś takim. Ludzie z brakiem w sercu szukają ukojenia w duchowości, mając na jej punkcie nierealne oczekiwania i założenia. Na początku pragnie się mistycznych uniesień, dostąpić oświecenia itd, a potem nagle okazuje się, że trzeba skonfrontować się z własną ciemnością, której nie było się wcześniej świadomym.  Ta ciemność odziera przekonania z iluzji, jest bezlitosna w odsłanianiu fałszu i hipokryzji, które człowiek głęboko w sobie skrywa, często je zresztą projektując na innych (widzimy drzazgę w oku bliźniego, a belki w swoim nie).  Jest to prawidło na drodze duchowej. A gdy cień się odzywa, zaczynają się transakcje z Bogiem, oczekiwanie świętości i cudów „wybawienia”, a potem egzorcyzmowanie siebie, ucieczka od grzesznej materii, obwinianie innych o własną ciemność… niestety to wszystko okazuje się prędzej czy później mrzonką.
Bóg nie odpowiada wprost, gdy człowiek mierzy się z własną podświadomością i iluzjami. Dlatego noc ciemna jest tak bolesna i długa. Człowiek błądząc w labiryncie musi sam odnaleźć światło. Tym jest jego inicjacja w dorosłość a następnie przejawienie tej dorosłości w życiu. Tak Bóg wyraża się w człowieku. Ale dojrzewanie do wyrażania boskości w materii może trwać latami. Po drodze człowiek złości się na Boga, że go „odrzuca”, że nie przyjmuje do siebie, nie obdarza stanami błogości, których doświadczył wcześniej itd. Pojawia się ogromna pustka, bo traci się wiarę we wszystko, co nas wcześniej ukształtowało i dawało nadzieję, z którą wkraczaliśmy w praktykę duchową. Paradoksalnie, ta pustka, jest przestrzenią, którą trzeba wypełnić swoim działaniem, swoim rosnącym duchem. Zrozumienie tego trwało u mnie długi czas, bo nie mogłam się pogodzić z tym, że muszę wyjść z trybu pustelniczego, w którym czułam się bezpiecznie. Gdy wreszcie pogodziłam się z tym, że Bóg chce ode mnie samodzielności, wróciłam do życia, do materii i tu zaczęłam wszystko od nowa. Musiałam przekroczyć w sobie tendencje do destrukcji, izolacji, śmierci, która objawiała się pragnieniem kompletnego wycofania z rzeczywistości.
Bo im wyżej człowiek sięga, tym niżej później zstępuje, bo dusza pragnie wyrazić się w materii i życiu. W duchowości nie ucieknie się od problemów dnia codziennego, od nierozwiązanych relacji z drugim człowiekiem, niezrealizowanych potrzeb życiowych. Z tym wszystkim trzeba się zmierzyć, albowiem tak hartuje się człowiek w swojej przestrzeni, ucząc się być mądrym, odpowiedzialnym kreatorem na podobieństwo Boga. Z perspektywy lat, jestem wdzięczna za te lekcje. Lepsza bolesna prawda, niż najpiękniejsza iluzja. Ta droga uczy dojrzałości, ale już nie fałszywej pokory. Uczy bycia sobą, a im bardziej człowiek jest sobą, tym jest bardziej skuteczny, a jego działania przynoszą piękniejsze owoce.
Kierunek życiowy to wyrażanie swojej duszy tu i teraz. To oklepane duchowe hasło, ale prawdziwe. Przestajemy bez końca analizować przeszłość, karmę, poprzednie wcielenia, dzieciństwo, swoje emocje i wady itd. i po prostu zaczynamy być znowu całością, ufającą sobie. W stanie harmonii i przepływu energii z góry na dół i z dołu do góry, będąc głęboko korzeniami w materii, odkryć można paradoksalnie nowy wymiar w kontakcie z Żywym Bogiem i ludźmi. Bo gdy człowiek umie zadbać o siebie i innych, wtedy wyraża Boga w sobie. Natomiast gdy cały czas ucieka od rzeczywistości, w pewnym sensie pokazuje swój lęk i brak miłości do świata, w którym dusza wciąż nie odnalazła swojego miejsca ani wyrażenia.
W duchowości nie tylko liczy się intencja, ale też i cel, który często sobie stawiamy, bo daje nam motywację. Do celu jednak nie warto się przywiązywać. Cele się zmieniają wraz z doświadczeniem, które je weryfikują. Dlatego etapów nigdy się nie przeskoczy. Każdy etap jest niezbędny bo odsłania kolejny puzzel w układance Jaźni. Człowiek ma swoją spiralę rozwojową, w obrębie której dokonują się skoki w świadomości. Ale są pewne prawidła, np takie, że pustka przy zmianie perspektywy stać się może pełnią, a po śmierci duchowej  wkraczamy w odrodzenie. Praktyka duchowa nie prowadzi do „świętości”, „czystości” i bycia w „wysokich wibracjach” z odrzuceniem „niskich”, tylko do połączenia w człowieku „góry” i „dołu”, światła i ciemności.
Żeby móc twórczo pracować ze swoją ciemną stroną, trzeba najpierw ją w sobie zaakceptować, a to jedna z kluczowych inicjacji w duchowości. Warto pogodzić się ze  swoimi wadami i słabościami, bo Bóg pokazuje, że są one niezbędne do odkrywania i wyrażania swoich zalet.  Żeby tzw. demony pokazały swoje potencjały i światło, najpierw należy uznać ich obecność w sobie, jako cząstki jestestwa, a nie obce byty, które trzeba naiwnie egzorcyzmować czy odganiać bez końca. Wyrzekając się swojej ciemności wciąż się tkwi w powszechnej pułapce duchowej, którą lansują religie i niektóre ścieżki ezoteryczne. Oparte są na dualistycznym myśleniu, i ucieczce od odpowiedzialności za duszę, która ma swoje jasne i ciemne przejawy, jak wszystko na tym świecie.
Zarówno w świetle, jak i w ciemności, w duchu i materii odnaleźć można tego samego Boga, ale nie chodzi o to, by zakotwiczyć się w jednym albo drugim, lecz połączyć i scalić. Bez ciemności światło nie zaświeci i nie pokaże piękna. Bez materii, duch się nie wyrazi. Nauka równowagi to esencja duchowego podejścia. Gdy za bardzo odlatujemy w duchowość, materia odezwie w sposób negatywny, zmuszając do powrotu na ziemię i zajęcia się jej sprawami. I na odwrót, gdy człowiek jest fanatycznym materialistą, odrzucającym świat ducha, może pojawić się pustka, która zainspiruje do głębszych poszukiwań. Duch będzie prowadził do materii, a materia do ducha, albowiem jedność zawsze potrzebuje dwojga.

https://ciemnanoc.pl/2017/01/29/gdy-upadaja-iluzje-w-kontakcie-z-bogiem/

poniedziałek, 30 stycznia 2017

MOJE MISTYCZNE OBRAZKI


Są to prace wykonane na deseczkach drewnianych z użyciem farb i technik pozłotniczych w roku 2006/2007.

Wykonane przez Dobrego Samarytanina
(przy obrazie z Maryją była mi udzielona pewna pomoc)
Poniższe 14 obrazków zostało namalowanych w programie "Paint". Pierwsze 13 z nich zostało namalowanych 16.08.2007 a ostatni 04.02.2008. Uważam, że to co namalowałem nie jest przypadkowe i ma głębszy sens odnośnie mojej drogi i mojej osoby.
1.


2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.


10.
11.
12.
13.
14.
 
Nowe dzieła (mandale):
To są moje pierwsze mandale namalowane w ten sposób (pastelami). Kliknij w nie aby je powiększyć.
Mandala nr. 1 (06.12.2015)
Mandala nr. 2 (06.12.2015)

Mandala nr. 3 (29.12.2015)

Mandala nr. 4 (07.01.2016)

Mandala nr. 5 (17.01.2016)
Mandala nr. 6 (11.10.2016)
Mandala nr. 7 (09.12.2016)

Mandala nr. 8 (03.01.2017)
Mandala nr. 9 (21.01.2017)

Dobry Samarytanin

niedziela, 29 stycznia 2017

WPŁYW SZTUCZNEGO PRĄDU I BIO- ENERGII NA ORGANIZM CZŁOWIEKA





Nie jestem naukowcem, nie jestem nawet biologiem czy chemikiem, więc te moje wywody możecie zakwalifikować do działu "Teorie spiskowe"...

... ale nie trzeba mieć dużej wiedzy, dużego rozumu, aby wiedzieć, że inaczej wpływa na ciało ludzkie naturalne światło np. słoneczne... i sztuczne, np. z żarówki.

Naturalne światło pobieramy prosto ze słońca, sztuczne z elektrowni lub innego sztucznego urządzenia.
I jeszcze raz powtórzę, nie muszę być naukowcem czy osobą oświeconą aby wiedzieć tyle, że światło sztuczne wpływa negatywnie na ludzkie komórki, a te automatycznie nie są w stanie kontrolować naszych wszystkich procesów biologicznych, w tym naszego zdrowia... a nawet go znacznie uszkodzą.
Nasze organizmy czują się dobrze w słonecznym świetle, nasz rytm dostosowany jest do światła słonecznego i nasz organizm pracuje zgodnie z tym rytmem. Jeśli wyjdziemy z tego rytmu (dziennego i nocnego) zakłócimy pracę hormonów i wiele innych czynników w naszym organizmie, w którym zaczyna piszczeć i zgrzytać (w przenośni i dosłownie), te osoby zapadają na zdrowiu. Każdy nasz organ ma odpowiednią fazę aktywności i spoczynku, tutaj kłania się nauka o meridianach, ich funkcje, oddziaływanie na organy, wzajemna przynależność, pary (LINK!). Jeśli w naszych meridianach zakłócona jest energia wszystko się przestawia, nie tylko jest nieharmonijna nasza praca serca, tracą również rytm inne organy, w tym przemiana materii.

Światło słoneczne produkuje w naszych komórkach witaminę D, tak potrzebną nam w życiu, przez co mamy sprawne układy immunologiczne. Ponadto światło słoneczne powoduje wytwarzanie w naszych organizmach nadtlenku wodoru, który zwiększa ruchliwość limfocytów-T, komórek, które rozpoznają patogeny w organizmie. W chwili ich rozpoznania niszczą zainfekowane miejsca i organizują pomoc innym komórkom, które mogą być zagrożone.

Nadtlenek wodoru, dokładnie niebieski komponent światła sprawia, że komórki zaczynają szybciej się poruszać... i tu wszystko do siebie pasuje, tak jak w dobrze ułożonej kostce Rubika, poza tym niebieskie światło jest niezbędne do produkcji witaminy D3.
Światło słoneczne zabija zarazki, goi infekcje, wzmacnia kości, obniża poziom cholesterolu we krwi, ma nie tylko lecznicze właściwości, lecz również dobrze wpływa na nasze samopoczucie, połączone z ruchem jest świetnym lekarstwem na depresję. Światło słoneczne jest niezbędne do pracy naszego DNA, na tej działce bez pracy światła nigdy się nie obejdzie... a DNA przyśpiesza wytwarzanie w nas osobistego światła, które idzie w parze z kosmiczną symfonią. Kiedy w naszym ciele wytworzy się odpowiedni poziom światła, to ta wysoka jego częstotliwość niszczy wszystko co posiada negatywne wibracje, które mają niekorzystny wpływ na człowieka życie, nie tylko w jego organizmie, również w jego środowisku. Nasze ciało ludzkie jest w fazie wirowania, czym szybciej wiruje tym mniej dotyka go niszczących energii... i trudno to ciało uszkodzić.
Również powszechnie wiadomo, że nawet ze światłem słonecznym nie wolno nam przesadzać, wszędzie musi występować równowaga, wszystko co w nadmiarze bywa szkodliwe.

Inaczej działa sztuczne światło/energia z naszych żarówek, telefonów komórkowych, komputerów, TV, liczników, słupów wysokiego napięcia, różnych przekaźników itd... powoduje ono już zupełnie inny proces w naszych komórkach, szczególnie używane w nadmiarze. To nie tak jak w naszym biologicznym organizmie, kiedy dana komórka potrafi fizjologicznie zmagazynować nadmiary biologicznego światła i odpowiednio je użyć, kiedy tego potrzebuje. Sztuczne światło nie ma takich możliwości... najczęściej spowoduje zakłócenia naszego rytmu życia. Wszystkie depresje mają początek w sztucznym świetle, zakłócony zostaje zegar ciała i trudno w tym źródle energii upatrywać witaminy D, w dodatku mocno jest zakłócona melatonina, tak ważna dla naszego snu.

Sztuczne światło nie rozumie biologicznych potrzeb człowieka. Melatonina jest hormonem wytwarzanym przez szyszynkę... kiedy organizm ludzki jest w ciemnych warunkach, daje sygnał do mózgu a tym samym do całego ciała, że nadszedł czas na odpoczynek. Sztuczne światło zakłóca zegar biologiczny człowieka. Mało kobiet zdaje sobie z tego sprawę, że właśnie to sztuczne światło bywa dla nich powodem zachorowania na raka piersi, choroby serca czy inne problemy zdrowotne, szczególnie tyczy się to kobiet, które pracują przy sztucznym świetle. Sztuczne światło zakłóca ich rytm biologiczny i tu wystarczy odrobina niezdrowych emocji i już są doskonałe warunki dla raka piersi. Szczególnie niebezpieczne jest światło jarzeniówek, zarówno dla kobiet jak i dla mężczyzn, w którym rozwijają się niezwykle szybko złośliwe guzy. Takie osoby są narażone na częstsze zachorowanie na czerniaka złośliwego (nowotwór melanocytów). Naukowcy w prowadzonych przez siebie badaniach stwierdzili, że najlepszym środowiskiem dla tego typu nowotworów jest eksplozja fluorescencyjnego światła, w tym rodzaju światła ta grupa nowotworów rozwija się spontanicznie z wielką siłą. Dla organizmów żywych jest niezwykle ważne promieniowanie elektromagnetyczne.

Nasza współczesna technologia ściśle jest związana z ciałem ludzkim... jakoś obecnie tak to się dzieje, że te wszystkie elektroniczne zabawki nosimy przy sobie... i nie jest to już tajemnicą, że swoją energią wzmacniamy te swoje inteligentne telefony, liczniki i inne urządzenia elektryczne (w tym już prawie wszelkie urządzenia medyczne zainstalowane w naszym ciele), z reguły mamy je blisko siebie, a te niestety wpływają na nasze pole elektromagnetyczne a my na ich pola. I mając z nimi taką bezpośrednią bliskość musimy się liczyć z tym, że siłą rzeczy te sztuczne twory wdzierają się w nasze osobiste energie...


...ale mało ludzi zdaje sobie z tego sprawę, że możemy być dla tych urządzeń polem ich zasilania, niechby chociaż cząsteczką tej energii, którą z nas otrzymują... i tak stajemy się także zasilaczami nowych wynalazków... i co niektórzy mogą z zachwytem pochwycić nową myśl "mamy wolną energię" za pomocą, której potrafimy napędzać współczesną technologię... i tak jesteśmy już napędzani różnymi medycznymi implantami, elektronicznymi soczewkami, rozrusznikami serca, które działają bez akumulatora, ponieważ mają pod ręką naszą energię.

I tak sztuczna energia powoli wnika w nas w różnych formach... i nie bez kozery wkłada się w nas chipy, nie tylko u ludzi, ale również u zwierząt... u zwierząt szczególnie w uszy... i już mamy gotowy procesor energii o takiej wielkości, że bez wysiłku zasila jakieś urządzenie... i wydawałoby się jakie to mamy wspaniałe urządzenie, którego nie trzeba zasilać... dla kogo taka energia zwie się "wolna", to "wolna" bo oparta na ludzkiej niewiedzy... i ilu ludzi z niej korzysta i w jakiej formie... a ile osób bywa wykorzystanych, aby tą "wolną energię" pozyskać? Wiadomo, że dzisiaj chipuje się prawie wszystkie koty, psy, krowy, owce, kozy, świnie, trudno powiedzieć ile mamy zaczipowanych ludzi. Od dawna wiadomo, że okolice uszów u zwierząt to taki mały procesor energii, podobnie jest z naszym uchem wewnętrznym, gdzie można przekształcać fale ciśnienia na impulsy elektryczne... niby to słaby prąd, ale już w zbiorowej formie tworzy konkretną moc.

Na całe szczęście większość naszej biologicznej energii jest zamknięta jeszcze w innych organach, toteż człowiek sam w sobie jest jeszcze dla siebie wspaniałym źródłem energii... a nie dla sztucznych urządzeń technologicznych, które najczęściej są zasilane sztuczną inteligencją. Nasza energia jest stworzona do naszych funkcji biologicznych takich jak: ruch mięśni, bicie serca, oddychanie, praca komórek, mowa, myślenie... lecz kiedy zostajemy z tej energii obdarci zmienia się nasz fizyczny stan, przede wszystkim nasze organy podupadają na zdrowiu, nagle tracimy siły... skoro zaczynamy zasilać jakąś sztuczną maszynę, to nasza biologiczna mocno ubożeje... to jest wampiryzm technologiczny, nowa forma wyzysku człowieka i niszczenie go na drodze duchowej... tym bardziej, że w naszym świecie mało jest takich ludzi, którzy potrafią czerpać energię do woli z Najwyższego Źródła. Wszystko co mogą, to dostarczają dla siebie energii z pożywienia, powietrza, ruchu, słońca, ale wszystko też zależy, jaki człowiek ma osobisty potencjał przyjęcia tej energii. Ile osób ma odpowiednio przystosowane swoje układy elektromagnetyczne, w które mogą zmieścić większy potencjał prądu biologicznego? A ile osób na świecie może z tej energii czerpać do woli bezpośrednio ze Źródła? To są zaledwie jednostki.
A jeszcze bardziej sztuczną inteligencję potrafimy doładować podczas naszego stresu, strachu, lęku... wiadomo, że w czasie ruchu, ucieczki itd. wytwarza się więcej energii, toteż staje się mocniejszy jej ładunek elektryczny, a tym samym osłabiony człowiek może być łatwiej wykorzystany poprzez sztuczną inteligencję (np. chip, czy inne elektroniczne urządzenia). A ta już jest wykorzystana dla celów przemysłowych...

... jeśli słyszysz w głowie klikanie, stukanie i jakieś dziwne drażniące cię dźwięki, które wpływają nieprzyjemnie na twój układ nerwowy, nie pozwalają ci prawidłowo funkcjonować, to licz się z tym, że już jesteś źródłem zasilania nieznanego przez ciebie urządzenia.

Nie wierzycie mi, to zajrzyjcie do opracowań chińsko-amerykańskiej grupy naukowców, która wynalazła elastomer na bazie materiału zdolnego do wytwarzania energii elektrycznej przy użyciu ludzkiej lokomocji.
Nie potrzeba mieć w ciele chipa, czy tel. komórkowego, wystarczy już kawałek specjalnego materiału w bucie, czy innym ubraniu, nawet kiedy kładziesz taką "nafaszerowaną" kurtkę na inne rzeczy np. koszulę, bluzkę, sweter... i tak dochodzi do ładowania głównego akumulatora (gdzieś tam w świecie?) twoją bio-energią. Badania naukowe posuwają się jeszcze dalej, aż do naszych narządów wewnętrznych, które bywają niesamowitym potencjałem naszej biologicznej energii: między innymi do serca - źródła potężnej energii, płuc, przepony, mózgu...
... tak, tak, sztuczna inteligencja dociera już do pobierania naszej bio-energii, wygeneruje z nas (ci, co tą technologią zarządzają) taki ładunek elektryczny, jaki będą tylko chcieli i to tylko za pomocą różnicy ciepła w naszym organizmie. Na początku nawet nie będziemy tego w stanie zauważyć, ponieważ nasze ciała będą sprawować się całkiem normalnie, dopóki nie zostanie przekroczony pewien pułap utraty przez nas biologicznej energii, wówczas przyjdzie zmęczenie, depresja, choroby, a nawet nagła śmierć u ludzi zupełnie młodych i słabszych. Co gorsza będzie trudno udowodnić, że takie ekscesy mogą mieć miejsce. Aby uzyskać odpowiednio wysoki poziom biologicznej energii człowieka, ludzkie komórki potrzebują również odpowiedniej energii chemicznej. W związku z tym nasze ciała przepełnia się sztuczną chemią. Robi się z naszych ciał ogniwa paliwowe poprzez reakcję chemiczną zwaną utlenianiem. W tym przypadku wskazany jest w pożywieniu w dużych ilościach cukier i inne chemiczne składniki, które są niezbędne w tworzeniu ogniw paliwowych, aby wydobyć jeszcze więcej biologicznych energii z naturalnych źródeł, z takich żywych słupów elektrycznych, jakim jest człowiek... po co je tworzyć w laboratoriach, kiedy można pozyskać od razu od żywej istoty?! Potrzeba tylko odpowiedniej technologii a surowiec jest już darmowy.

Toteż od co najmniej 5 lat naukowcy na całym świecie intensywnie testują swoje wynalazki na żywych istotach, aby skorzystać z ich źródeł energii... ale to są grupy naukowców z ciemnych stron mocy... nikt kto dba o zdrowie ludzi, zwierząt, nie posunie się do takich eksperymentów, tym samym skracając życie żywych istot i przyczyniając się do ich cierpienia. To są laboratoria "doktorów Mengele".

I nie muszę tu pisać, jakim potężnym źródłem energii jest krew czy inny płyn ustrojowy... a plazma krwi jest składnikiem naszych komórek, źródłem naszej energii... i jeśli szczur podłączony specjalną płytką o długości jednego cala umieszczoną na brzuchu pod jego skórą z powodzeniem zasila taki mały generator energii, który ma moc 2 mikrowatów mocy około 11 dni, to co można powiedzieć o energii człowieka? A taka wszczepiona płytka już do jamy brzusznej szczura wygenerowała około 40 mikrowatów mocy. Nie znam wszystkich tych eksperymentów... i trudno je znać... ciągle to temat tabu... lecz jeszcze dodam, że testuje się na ludziach poziom glukozy we krwi, tudzież wykorzystuje się taki materiał jak mleczan występujący w ludzkim pocie.

Pozyskiwanie energii z materiałów żywych nabiera dużego rozmachu, szczególnie jeśli chodzi o zasilanie urządzeń elektronicznych. Na początku mamy takie mydlenie oczu, że ta energia jest nam potrzebna do sztucznych rozruszników serca, soczewek itd... a jednocześnie daje nam to do myślenia, jaki potencjał jest już w naszej nowoczesnej technologii i na jakim paliwie będzie się ona coraz bardziej opierała... to naprawdę będzie można nazwać "wolną energią"... tylko jakim kosztem dla nas ludzi? Ale co tam, przecież jest nas miliardy i jak każdy coś tam włoży ze swojego banku energii, to co nam się może stać?

Jeśli w naszym ciele jest zbyt mało energii, zbyt słaby jej impuls, dochodzi do zaburzeń pracy serca lub udaru mózgu. Tacy ludzie mają najczęściej zakładane rozruszniki serca czy inne urządzenia, które to regulują chore organy... i nie jest to tajemnicą, że takowe urządzenia mogą zniszczyć tkankę serca lub inny organ, czy wywołać inne zakłócenia... i tu nie trzeba nadzwyczajnego źródła prądu elektrycznego, czasami wystarcza tylko tel. komórkowy, aby taką maszynkę w sercu zakłócić. Telefon potrafi wysłać na tyle silne sygnały, które mogą być już dla serca niebezpieczne. Zakłócone serce nie potrafi prawidłowo bić i czym więcej wokół człowieka takich urządzeń, tym boleśniej może to odczuć i może mieć duże kłopoty. Takich ludzi nie wolno poddawać żadnej dodatkowej obróbce elektrycznej, nawet należy trzymać od nich z daleka wszelkie magnetyczne amulety... prześwietlenia, MRI, zappery.
Nasze serce zbudowane jest między innymi z białek, które reagują na światło... światło za pomocą fizjologicznych ścieżek informacyjnych aktywuje nie tylko białko w sercu, również w innych organach,... i jaka siła wytworzy się w danych komórkach, takie wystąpi w nich napięcie prądu elektrycznego, i albo utworzą zdrowy organ, albo z aktywnością chorobową. Inaczej zareagują białka kiedy znajdą się w naturalnych warunkach, nawet kiedy wpuszczą w swoje pole agresora, jakim bywają bakterie, wirusy... a inaczej zachowają się w sztucznych warunkach, kiedy oddziałuje na nich sztuczny prąd i sztuczna chemia, która nie potrafi już ich tak dobrze obronić i organy zostają zniszczone.

Mimo pierwszej prognozy, że ognisko chorobowe zostało zniszczone, to potrafi się zróżnicować w dowolny sposób, tworząc nowy typ komórki i wiąże się z innymi cząsteczkami, z którymi nie powinno się wiązać, zmienia się DNA. Zostają zniszczone fizjologiczne ścieżki komunikacji. Zanim odkryjemy swój prawdziwy stan, mogą minąć miesiące a nawet lata... co oczywiście będzie trudniejsze do naprawy.

To nie jest już fikcją, że nasze komórki ciała komunikują się ze sobą za pomocą naturalnego światła, które poprawia struktury białek i pozwala im na naprawy naszego ciała... i jest to normalny proces fizjologiczny. Białka zbudowane są z aminokwasów, odtwarzane są na bazie DNA, powstają łańcuchy boczne, które różnią się kształtem, wielkością, ładunkiem elektrycznym i mają swój charakter chemiczny. Głównym białkiem, które powoduje kurczenie się mięśnia sercowego (bicie serca) jest aktyna, widoczna już we wczesnym życiu płodowym. Bez niej praktycznie serce nie bije ale skurcz jest kontrolowany przez jakiś impuls, sama aktyna nie ma takiej mocy kurczenia serca... dzisiaj już wiadomo, że aż 60% komórek w sercu to neurony.

Za sprawą neuroprzekaźników, białek i neuronów serce przypomina struktury mózgu, pomimo tak wielkiej różnicy w swoim zewnętrznym wyglądzie. Ponadto oba te organy wymieniają się wzajemnie informacjami, odpowiadają za nasze emocje, uczucia i pozostają cały czas w komunikacji ze sobą... a to wszystko odbywa się za pomocą impulsów nerwowych czyli bio-energii i i innych czynników w ciele. To serce a nie mózg emituje ok. 5000x silniejsze pole magnetyczne, 60x silniejsze niż całe nasze ciało i mózg. To energia serca sięga daleko poza nasze ciało, można ją już mierzyć około 1,5 metra od ciała, więc to serce jest naszym największym źródłem energii.
Nie możemy pozwolić na to, aby to nasze potężne źródło energii zostało w jakiś sposób osłabione.

Podobnie w naszym układzie immunologicznym znajdziemy białko, zwane chemeryną (jest produkowane z komórek tłuszczowych), która kieruje ruchem komórek odpornościowych, to białko potrafi zabijać naszych wrogów: chorobotwórcze bakterie i wirusy nie niszcząc komórek. Poza tym chemeryna występuje w naszym układzie krwionośnym, spełnia pewną role w kontrolowaniu naszego metabolizmu i jak dotąd nie jest znana do końca funkcja tego białka; jednak wiadomo ponad wszelką wątpliwość, że wpływa jako czynnik antybakteryjny, co pozwala na prawidłowe funkcjonowanie naszego organizmu, wg naszej fizjologii.

Jak z tego opisu widać nasze ciało potrafi być dobrym źródłem pozyskiwania prądu elektrycznego. Jak niosą słuchy z niektórych środowisk naukowych, niektóre z takich urządzeń potrafią być naładowane w ciągu kilkudziesięciu sekund. Ludzie nie mogą zauważyć tego w porę, bo jesteśmy bogaci w płyny ustrojowe, dostępne całą dobę... a mamy jeszcze łzy, które też są niesamowitym źródłem paliwa... i nasze ciągle wilgotne oczy, które także są pełne prądu, a kiedy jeszcze do tych wszystkich płynów dołożymy trochę chemii, będą jeszcze doskonalszym źródłem paliwa. A całą tą technologię podobno produkuje się aby odmienić życie ludzi... i ilu ludzi z tego powodu się cieszy, że będziemy mieli wreszcie wolną energię, ponieważ myślą sobie, że są niezniszczalni... oczywiście są tacy, którym wszystko można wmówić.

Ale są jeszcze i tacy, którzy mają iskrę wyobraźni i inteligencji i wcale ich taki stan rzeczy nie zachwyca... przeciwnie, przeraża ich ten szczyt technologii, ponieważ to ona z pewnością przysporzy nam dużo łez pod warunkiem, że nasze oczy będą jeszcze zdolne je produkować, nie pomnę już o tym, że na pewno ta cudowna technologia skróci znacznie nasze życie.

Najbardziej to smutne, że ludzie kwestionują bezpieczeństwo z powodu sztucznej elektryczności, która jest dziś ogólnie stosowana na świecie. Dopiero jak ktoś zostanie porażony prądem czy uszkodzi ciało w inny sposób, budzi się... ale ten prąd zrobi już znaczne szkody w ich organizmach. I brednią jest, jeśli ktoś twierdzi, że nawet małe natężenie prądu elektrycznego nie wywołuje żadnych skutków ubocznych, tym bardziej, że my tych swoich ciał wcale tak dobrze nie znamy.


Niestety, nasz biologiczny prąd musi być w zgodzie z prądem sztucznym, toteż zanim użyjemy takich urządzeń jak zappery, czy inne cudowne maszynki, które to mają służyć w celu naszego uzdrawiania, należy dobrze się zastanowić. A jeszcze dzisiaj, kiedy ludzie bez opamiętania łapią te urządzenia w garści i testują na sobie na wszystkie okazje: na katar, bóle brzucha, biegunki, zaparcia, wypadanie włosów, raka, cukrzycę, malarię i praktycznie taki instrument ma leczyć wszystkie choroby (szkoda, że nie na głupotę, jakoś na tą przypadłość jest oporny!), a nawet odmładzać i przedłużać życie... i oddziałują na swoje ciała niby takim małym natężeniem prądu dziesiątki i setki razy, a kto wytrwalszy to daje radę jeszcze więcej... oczywiście przesyłając tej sztucznej energii o dużo za dużo do naszych organizmów niż potrzeba. A w dodatku popijają chemią (MMS)... i jacy są z siebie dumni, że wykolegowali wszystkie bakterie i wirusy w swoim ciele... pożyjemy, zobaczymy... czy tylko wirusy!?

Ludzie zapominają, że każdy z nas ma swój próg energii, swoją chemię, inny ma mężczyzna, inny kobieta... i w pracy z prądem, szczególnie ze źródeł sztucznych potrzebna jest kontrola, a nie puszczać pod skórę i gdzie popadnie, ile wlezie, nawet bez potrzeby. Nawet nie jest wskazane przedawkowanie bio-energii, zawsze trzeba umieć znaleźć jej granice.

Nasza fizjologia ma pewne prawa, reguły, jeśli tego nie przestrzegamy wywalimy przede wszystkim serce, układ oddechowy, mózg... to są najczęstsze skutki nadużywania prądu elektrycznego. Skoro taki zapper zabija bakterie, które nie rzadko miewają potężne, ciężkie do zniszczenia otoczki, co pozwala takiej bakterii przetrwać wiele lat, a nawet dziesiątki, i to w dla niej ciężkich warunkach... jakim cudem nie zniszczy żywej komórki, w dodatku zalanej wodą, krwią, w takim wilgotnym środowisku takie małe napięcie prądu zwiększa swoją moc. Jakim cudem wpłynie tylko ujemnie na bakterie, ale nie zniszczy naszych żywych komórek? Nie ma takiej siły, aby te również nie oberwały w cyklu tej elektrycznej obróbki.

Nie będę się już nad tym rozwodzić jaki negatywny wpływ ma sztuczny prąd elektryczny na nasze czerwone krwinki. I oczywiście jaki to ma ujemny wpływ na nasz mięsień sercowy i inne impulsy nerwowe, powodujące u niektórych ludzi natychmiastowe zakłócenia normalnych funkcji serca.

Kiedy stosujemy prąd elektryczny na ciało potrzebna jest do tego więcej niż minimalna wiedza, nie można włączyć elektrycznej maszyny i jeździć nią po sercu i gdzie popadnie, w dodatku myśląc sobie, że to nie jest żadnym zagrożeniem dla naszego zdrowia. Znana jest w medycynie terapia mikro-prądowa używana do wzrostu komórek, uzdrawiania i odnowy, lecz używa się w tej terapii taki poziom elektryczności i w takim czasie i takim miejscu, że nie można uszkodzić żadnych żywych komórek, używa się tak, aby nie uszkodzić naszej biologicznej baterii, nie wolno jej przeładować. Wiadomo, chore komórki rozładowują prąd, zdrowe ją generują... toteż aby taka energia mogła zostać odpowiednio dostarczona musimy dobrze wiedzieć, jak możemy z tego prądu korzystać... jak również ze źródeł sztucznego światła, różnych lamp itp.
To nasze komórki mają tą wielką zdolność samo-uleczania, odnowy i tworzenia nowych zasobów energii biologicznej, która jest dostarczana przez substancje utworzone w komórce o nazwie ATP (adenozyno-5′-trifosforan). To metabolizm komórek generuje odpady, których organizm musi się pozbyć, mam tutaj na myśli wszystkie chemikalia znajdujące się w naszej wodzie ustrojowej takie jak: cząsteczki alkoholu, nikotyny, czy inne szkodliwe substancje, a nawet resztki niestrawionych pokarmów. To nasz metabolizm jest tym najlepszym kontrolerem naszego organizmu i to on wie, kiedy jest najlepszy czas na wywiezienie odpadów z organizmu i w jakiej to musi nastąpić formie, kolejności, ilości... nie można tego wszystkiego zrobić na raz, ponieważ nasze organizmy mogą tego nie wytrzymać, pośpiech może im tylko zaszkodzić.

Kiedy odpady nie opuszczą ciała utrudniają nasze mikro-krążenie z komórek do tkanek, zmniejszają ilość tlenu i różnych innych wartościowych składników, oczywiście to wszystko hamuje naszą aktywność komórkową, w konsekwencji odpady się nawarstwiają, a nasze ciała działają coraz słabiej. Ale widzimy to dopiero wówczas, kiedy mamy już duże problemy zdrowotne. Kiedy komórki nie działają prawidłowo, nie generują odpowiedniej ilości prądu, w naszym organizmie gaśnie światło, ale nie łudźmy się, że przechytrzymy naszą biologiczną naturę i zastąpimy nasze bio-światło sztucznym prądem elektrycznym... byłby to taki sam skutek, jakbyśmy nasze słońce na niebie chcieli zastąpić najlepszą elektrownią tego świata.

Nasze ciało musi kontynuować swoją pracę w swoim tempie, nic tu nie można przyśpieszyć, ponieważ zamiast naprawy spowodujemy zniszczenie. Trzeba rozumieć jak działa nasz ludzki mechanizm na poziomie komórkowym i jak działa nasz organizm połączony z resztą Wszechświata...
człowiek już oświecony ma już w sobie swoje wewnętrzne słońce...

...używając sztucznych zabawek do uzdrawiania, ludzie więcej chorują (i ciężko to ukryć), bo w ich ciałach następuje jeszcze jeden fatalny błąd, odbywa się inna mutacja komórek, znaczy sztuczny prąd elektryczny oddziałuje na różne chemiczne związki tworząc zupełnie nowe wzory o niesamowitych efektach, które są nieprzewidywalne i najczęściej nienaprawialne... tutaj będzie miała duży problem nasza fizjologia, która często już nie jest w stanie odtworzyć swojego biologicznego schematu, jest zakłócona cała harmonia człowieka. Nie tylko serce, mózg, płuca, to się tyczy wszystkich organów, może tylko w mniejszym stopniu.
Ewolucja człowieka pod wpływem sztucznych czynników bywa mocno zakłócona... rodzą się dzieci potworki i inne mutanty... takie przypadki nie biorą się znikąd... natura nie popełnia pomyłek. Człowieka błędy odbiją się jak nie w tym życiu, to na następnych pokoleniach.

Kto ma trochę pojęcia na temat biochemii, temu nie trzeba za długo tłumaczyć co się w takim organizmie może wydarzyć, który jest nafaszerowany sztuczną energią i sztuczną chemią, złowrogimi promieniami. Taka umiejętność naprawy człowieka wymaga jego odpowiedniej wysokiej świadomości i inteligencji nie tylko na poziomie fizycznym. Uzdrawianie ludzi to nie zajęcie dla dzieci, ani zabawa w lekarza dla dorosłych, a ci często zachowują się gorzej jak dzieci, biorą wszystko co w rękę wpadnie, testują na sobie i na innych ludziach i nawet nie pomyślą przez chwilę, że to może być ogromnym zagrożeniem dla zdrowia i życia.

Człowiek jest systemem zamkniętego obiegu, sygnały o jego uszkodzeniu przychodzą z jego wnętrza, podobnie jest z sygnałami, które świadczą, że to ciało jest już w naprawie. Jeśli nie umiesz czytać tych znaków i ingerujesz w to ciało różnymi zabawkami, wówczas ślesz mu mylące informacje, a to automatycznie zatrzymuje się ze swoją naprawą. Swoimi urządzeniami możesz zatrzymać wzrost bakterii, ale wyłączasz proces swojego fizjologicznego leczenia.

Jednak w życiu człowieka potrzebne jest trochę wiedzy, choćby po to, aby komuś i sobie nie zrobić krzywdy... później pozostaje już tylko wołanie po próżnicy i zwalanie winy na demony, różnych satanistów i złych lekarzy.

Nie wszyscy są źli, ale często bezsilni... zawsze powtarzam, nie boję się żadnych chorób tylko świadomości ludzi, z którą ciężko wygrać.
Vancouver
22 Jan. 2017
WIESŁAWA

sobota, 28 stycznia 2017

Przegląd mojej sztuki z 2016 roku.

 

Kochani, chciałabym pokazać Wam moje prace z 2016 roku, który to był dla mnie rokiem regularnej pracy z medycyną. Stanowią one wizualny pamiętnik moich doświadczeń, przemyśleń, przeżyć. Zawsze miałam artystyczne talenty, ale dopiero po mojej pierwszej podróży w 2014 roku kupiłam po wielu latach kredki Bambino, zestaw pisaków i nieśmiało narysowałam ajałaskowego węża. Ostatnie lata były dla mnie nieustanną podróżą odsłaniania swojego potencjału, oczyszczania się z iluzji, uczenia się jak zarządzać własnym życiem. Obecnie widzę sztukę we wszystkim, co robię w moim życiu, największym moim dziełem jest właśnie ono, a największym moim talentem jestem ja sama. Rodząc się, nie otrzymałam instrukcji obsługi do spektrum możliwości jakie oferuję sobie ja sama przez sam fakt istnienia, jednak wierzę, że to wszystko już we mnie jest, wystarczy odetchnąć głęboko i stawiać kolejne kroki na drodze samopoznania, podziwiając po drodze krajobrazy, ucząc się, ciesząc się i nie odmawiając po drodze pomocy nikomu, kto jej potrzebuje. Prawda jest w Tobie. Sat nam <3

Przegląd mojej sztuki z 2016 roku. Bardzo mi się podoba! :D
Odważyłam się zacząć tworzyć sztukę w 2015 roku. Zawsze miałam zdolności - tak! Ale zawsze się wstydziłam, że nie potrafię, że inni potrafią lepiej, że nie znam technik, że...
Jako dziecko uwielbiałam artykuły papiernicze i sklepy związane z takim asortymentem. Postanowiłam więc jakiś czas temu zrobić sobie prezent i wybrałam się do takiego sklepu na cudowne zakupy marzeń: farby, pędzle, papier, kredki, pastele, pisaki, notesiki, zeszyciki, długopisy, naklejki. Znów byłam małą dziewczynką w sklepie z ulubionymi zabawkami :) Do teraz sobie nie żałuję i przy każdych zakupach w jakimkolwiek markecie zawieszam się na dziale z artykułami papierniczymi. Jeśli chcesz zrobić mi prezent, to nigdy nie spudłujesz kupując mi nowy zeszyt, albo coś do pisania, czy rysowania :)
Często doprowadzam mojego uwielbiającego porządek męża jogina do złości, bo mam chyba z 5 różnych dzienników, każdy od czegoś innego, kilka kompletów długopisów, kredek, a wszystko to często zostaje na stole w salonie, zaraz obok wyszukanej kompozycji z kryształów, świec, gałązek, płatków kwiatów, muszli i kadzideł. Często walają się tam także różne instrumenty ;)
W 2016 roku bardzo rozwinęłam się jako artystka. Nie dlatego, że poprawiłam warsztat, czy nauczyłam się czegoś nowego. Bardzo byłoby fajnie, gdyby ktoś w temacie udzielił mi jakiejś lekcji - zapraszam na kubek kakao! Rozwinęłam się dlatego, że całkowicie puściłam wodze wyobraźni i zaczęłam tworzyć sztukę poprzez każdą dziedzinę mojego życia. Zaczęłam też śpiewać sercem, komponować i grać bez presji osiągnięcia dobrego rezultatu w postaci ładnej i składnej piosenki. Zaczęłam pisać szczerze do bólu, mocząc łzami dzienniki, a czasem zrywając się w środku medytacji, by napisać wiersz. Gdy zaczynam rysować, to nigdy nie wiem, co to będzie i rysuję/ maluję tak długo, aż obraz mi się w pełni podoba. Właściwie wszystkie kobiety i twarze, które rysuję, to moje autoportrety. Przedstawiają różne aspekty mojej psychiki. Abstrakcyjne wzory to natomiast fragmenty moich snów, wizji, kolory mojej wyobraźni. Inspiruję się podróżami szamańskimi, roślinami mocy, mądrością joginów, blaskiem słońca, Księżycem, lasem, krwią miesiączkową, wodą, ogniem i powietrzem, snem i jawą... Czasem fragment rozmowy z przyjacielem, sentencja z książki, spacer z psem, smak owoców lub joga budzą we mnie wizję, którą przenoszę na papier, na wiersz, na melodię, na zdjęcie, na taniec... Moja sztuka wychodzi poza konkretną formę i wciąż czuję, że najbardziej rozwijam skrzydła podczas spotkań i ceremonii, które prowadzę - celebruję je całym sercem jako piękne dzieła, których współautorem jesteś także Ty.
Dziękuję 380 osobom, które lubią i obserwują mój fanpejdż :) Jest mi bardzo miło! Z radością obserwuję, co w dziedzinie sztuki mojego życia odsłania powoli rok 2017. Zapraszam też i Ciebie do tej podróży
Mimosa Anand Kaur

piątek, 27 stycznia 2017

HADES I KORA – MIŁOŚĆ ŻYCIA I ŚMIERCI

Autor
014c9340621fd3afd5ef9b19402bd77f
Hades i Kora to mój ukochany mit, do którego często wracam. Jest mi szczególnie bliski, ponieważ już jako dziewczynka musiałam zmierzyć się z tematem cienia, śmierci i podziemnego świata (podświadomości) w sobie. A potem, po wielu latach walki wewnętrznej nauczyłam się kochać i rozumieć swoją ciemną stronę, od której tak naprawdę nikt nie jest wolny.
Wybrałam ten obrazek na zobrazowanie Hadesa i Kory, bo po pierwsze – lubię klimaty fantasy, a po drugie – bardzo rezonuje z moim widzeniem tych postaci boga i bogini. On – mroczny wojownik śmierci, zakochany w życiu, i ona – uosobienie życia, które pokochało śmierć. Kwiaty w jej włosach są symbolem płodności życia i piękna, ale Kora ma też pazurki, czyli zintegrowała ciemną stronę swojej żeńskości – drapieżność. Na tym obrazku widać między nimi różnice, a tym samym fascynującą polaryzację. Ona – delikatna i krucha jako życie. On – mroczny, silny, wręcz niezniszczalny jako śmierć. Jej kobiecość i miękkość rozbraja jego siłę i wzbudza czułość w najciemniejszym z bogów. Dość romantyczne Ale ma to też głębszy, mistyczny dla mnie wydźwięk.
Ich cykliczne jednoczenie i oddzielanie się, pokazuje naturę relacji pierwiastka męskiego i żeńskiego w Jaźni, a przede wszystkim rozwoju, który składa się ze stanu spoczynku (śmierci) i odradzania się (życia).
0627a0d288e369853a638a9a87793fb9

Początkowo, Kora uosabia młodość, dziewiczość, niewinność. Hades to najmroczniejszy bóg, zarządza podziemiem, krainą umarłych. Jego imię to „niewidzialny”, a zatem reprezentuje wymiar duchowy, do którego udają się dusze po śmierci. Jest starszy, doświadczony i cyniczny. Można powiedzieć, że stanowią idealne przeciwieństwo, dlatego nic dziwnego, że pojawia się miłość. Hades zakochuje się w Korze i porywa ją do siebie, do swojej ciemności. Ona przeżywa traumę, ale potem okazuje się, że może  wracać do świata górnego, do Bogini Matki – Demeter. Uosabia tym samym życie w naturze, które nie przepada w śmierci, tylko cyklicznie wraca do świata wraz z nadejściem wiosny. Dzięki Hadesowi, niewinna Kora odkrywa swoją ciemną stronę i staje się królową umarłych. Zatem łączy w sobie zarówno ciemność, jak i światło, które rozświetliło mroki Podziemnego Królestwa. Ten mit opowiada o równowadze światła i ciemności, integracji cienia w kobiecie i wzbogaceniu żeńskości o aspekt śmierci. No i oczywiście, nie trzeba dodawać, że Kora pokochała Hadesa, swojego oprawcę, który początkowo jawił się jako


cień, największy wróg.71e49266d19e139151aced99cc849826
W kobiecie Hades będzie symbolem ciemnej strony męskości, czyli niszczycielskiej śmierci, jak i seksualnej siły. Gwałt, który jest motywem przewodnim powyższego mitu jest też nierzadkim motywem snów u kobiet, ale warto go odczytać na poziomie metaforycznym. Niszczycielski mężczyzna w snach i wizjach kobiety, uosabia jej własny potencjał – siłę, gotową do przejawienia w jej umyśle i życiu. Cechy mrocznego oprawcy to bezwzględność, dominacja, egoizm, przemoc fizyczna. Te potencjały kobieta nie powinna wypierać, udając „świętą” i „pokorną służebnicę”, ale odkrywać w pozytywie w swoim własnym życiu. Między innymi nauczyć się zdrowego egoizmu, dbania o swoje potrzeby (także i seksualne!), asertywności w relacjach z innymi ludźmi, a także postawienie granic w wymiarze fizycznym. W kobiecie są cechy „męskie”, które może odkryć i przejawić, wychodząc z relacji kat – ofiara.
W każdym z nas jest zarówno mroczny Hades, jak i silna Persefona, królowa życia i śmierci, bez względu na płeć. Dla przykładu, mężczyzna zakotwiczony w „wysokich świetlistych wibracjach”, brzydzący się ciemnością i śmiercią, powinien wiedzieć, że w nim też są te cechy, tyle, że wyparte. Cała sztuka w rozwoju duchowym to rozpoznać w sobie światło i ciemność i połączyć je w harmonii. Wszak światło bez ciemności, oraz ciemność bez światła nie są w stanie istnieć bez siebie i być pełnią. Życie i Śmierć w człowieku nie mają ze sobą walczyć, tylko stać się partnerami w miłości, dwiema połówkami Całości, która tworzy boskość.
Rozpatrując ogólniej, Kora będzie symbolem ciała, które oswoiło się z pierwiastkiem śmierci (Ha

6ec71bee350579a842780654b276c89c
des). Śmierć w pozytywnym biegunie odkrywa przeciwieństwo – moc libido i kreacji (płodność w wymiarze biologicznym jak i życiowym – twórczego kształtowania siebie i własnej przestrzeni). Choroby, rozpad, starzenie się, może być traumą dla niedojrzałego umysłu (Kora) albo nauką akceptowania nieuchronnej zmiany i niszczenia granic formy, która towarzyszy rozwijającej się świadomości (dojrzała Persefona, która rozumie i bierze odpowiedzialność za cechy śmierci w sobie). Świadomość rozumie, że śmierć jest przejawem  natury życia i ostatecznym celem miłości ducha, którego zadaniem jest poprowadzić duszę do siebie.
Kora pokazuje cykliczność dnia i nocy w życiu każdego człowieka. Jest czas uśpienia, depresji, melancholii i spoczynku, wchodzenia w swoją nieświadomość (zima, czyli czas gdy Kora zgłębia podziemie i naturę swojego Męża), i jest czas działania, odradzania się, wyjścia z wiedzą do świata (wiosna). Po każdej ciemnej nocy wstaje piękny świt, nowa energia, światło, które zrodziło się z mroku.
11133666_845782585467369_1077520713777129970_n

https://ciemnanoc.pl/2017/01/26/hades-i-kora-milosc-zycia-i-smierci/

czwartek, 26 stycznia 2017

Święta moc krwi menstruacyjnej.

 Zdjęcie użytkownika Historia Zakazana.
Święta moc krwi menstruacyjnej.
"Prawda zawsze zostanie odkrycia."
Krew menstruacyjna była kiedyś najświętszą substancją na ziemi, a teraz nauka na nowo odkrywa jej niezwykłe właściwości lecznicze ...
Gnostycy chrześcijanie zwani Synesaktismami ( https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Agape) ,nieśli za sobą idee miłości międzyludzkiej zwanej Agape - "Drogą Shaktismu", co odnosi się do tantrycznego kultu Yoni (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Joni).
Jednym z najważniejszych rytuałów było przygotowanie "napoju nieśmiertelności '' ,wykonanego z krwi menstruacyjnej, która jest pełna uzdrawiających komórek macierzystych, które w rzeczywistości mogą uaktywnić naszą zdolność komórek do regeneracji.
(Co zrobił, z tym Aleister Crowley, sprofanował święty rytuał, zmienił akt regeneracji w picie krwi, moczu, spermy i jedzenie kału ... Oto fałszywy prorok ...)
W sensie duchowym rytuał ma otworzyć człowieka na życie wieczne w innym wymiarze.
To, "Święto Miłości" lub "Święte Małżeństwo" będące rdzeniem miesiączkowych tajemnic - zostało w końcu uznane za herezję, a kobiety zostały wyłączone z udziału w chrześcijańskich obrzędach. Hieros Gamos, zostało zniszczone ...
Jednak moc odnowy, odrodzenia i zmartwychwstania ... związana z łonem i krwią menstruacyjną Boskiej Matki została przeniesiona do historii o Jezusie i rytuale Eucharystii - "hic est sanguis meus - to jest "kielich" krwi mojej (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Eucharystia_(sakrament)). Czciciele pijąc krew, mieli uzyskać moc odrodzenia. Znów dokonano profanacji, której napewno nie popierali esseńczycy i należący do nich, jeden z Jezusów ... (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Esseńczycy)
W większości starożytnych mitów i religii na całym świecie czczono moc odrodzenia i kobiece łono od setek tysięcy lat. Kapłanki wielkiej bogini znane były w wielu kulturach.
Chociaż istnieje wiele legend o "miesiączkowaniu kobiet szamanów" ,których krew była kradziona przez bogów, dziś temat ten jest powszechnie uważany za tabu.
Święty Graal, to w istocie kobiece łono. Choć próbowano, przez wieki ukryć znaczenie tego symbolu, przerwał on we wszystkich kulturach i religiach.
Kobiety urodzone wiele, wiele tysięcy lat temu, zwały akt regeneracji, odnowy "pierwotnym aktem niewinności".
Od tamtych czasów, kult kobiecego łona, niewinności zaczął wygasać, a kapłanki wielkiej bogini zwane niekiedy wiedźmami podzieliły los czarownic, i zbyt mądrych wolnych ludzi.
Miłość i pierwotna niewinność, podobnie jak energia i fizyczne zdolności komórek macierzystych, mogą aktywować szybką regeneracje ran, urazów ...
Wiedza ta została prawie stracona przez ostatnie tysiąc lat, przez dezinformacje, wyniszczenie i głupotę ...
Zobaczmy jak zniszczono pojęcie fontanny życia (pojęcie znane we wszystkich kulturach i religiach , https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Fons_Vitae), komórki macierzyste pozyskiwane z krwi menstruacyjnej, mają zdolność czynienia cudów.
Jeden ze znanych nam naukowców, mówi wprost:
JM : " Kiedy po raz pierwszy zastosowałem terapie opartą na komórkach miacierzystych pozyskanych z krwi menstruacyjnej, poczułem jak mój organizm zaczął się odradzać , mam ponad 50 lat ... Nigdy nie miałem tyle energii ... "
Kolejny naukowiec po sześćdziesiątce, pokazuje nam swoje zdjęcia :
WG: " Pracując z komórkami macierzystymi, doświadczył cudu, moje włosy z siwych stały się czarne... W ciągu kilku miesięcy mój wiek fizyczny spadł do 40 lat ... "
Na całym świecie, w tajemnicy, eksperymentuje się nad komórkami macierzystymi pozyskiwanymi z krwi menstruacyjnej.
To się dzieje.! W Chinach, Rosji, Indiach i innych krajach, choć głownie w tajnych laboratoriach.
Moje prywatne odczucia, i przesłania pisane w wieku 9 lat, nie tylko okazały się prawdą, ale faktem ...
Idźmy w kierunku wiedzy, bowiem nauka i zabawa ludzkim dna skończy się śmiercią istoty, którą zwaliśmy człowiekiem.
Obecnie testuje na sobie tą kuracje, aby odzyskać sprawność fizyczną po zabójczym ataku przedstawicieli naszego państwa ...
Patriarchalna ideologia zepchnęła ludzi w czarny odmęt strachu i niewiedzy, każda ideologia hierarchiczna, kończy się obłędem dążącym do władzy osadzonej na strachu. W systemach hierarchicznych wiedza jest zatrzymywana dla wybranych i uprzywilejowanych.
Dziś podaje się kobietom narkotyki aby zatrzymać ich cykl menstruacyjny, stosuje rakotwórcze tampony i podpaski, aby poprzez wpojony wstręt, pozbyć się niewygodnego przekleństwa, zaprogramowano kobiety, ich myśli i odczucia.
http://zanimkupisz.hvs.pl/tampony-podpaski-czyli-chemia-be…/
Błogosławieństwo miesiączki w mitach.
Dowody świętości miesiączki we wszystkich kulturach przed powstaniem patriarchatu, są dobrze udokumentowany ...
* Maorysi twierdzili, że dusza ludzka jest wykonana z krwi menstruacyjnej, kiedy pozostaje w łonie matki przybiera ludzką postać.
* Afrykanie twierdzą, że menstruacyjna krew "zakrzepła w młodym człowieku".
* Arystoteles powiedział, że życie wykonane jest z "skrzepu krwi" menstruacyjnej.
* Hinduska Wielka Matka, tworzy życie w kosmosie poprzez zakrzep krwi menstruacyjnej.
* Indianie z Ameryki Południowej twierdzą, że cała ludzkość została wykonana z krwi księżycowej.
* W starożytnej Mezopotamii, wierzono w Wielką Boginię Ninhursag (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ninhursag), która ulepiła ludzi z gliny i ożywiała ich za pomocą "krwi życia".
* Adam, Adamah, (https://en.m.wikipedia.org/wiki/Adamah) oznacza "krwawą glinę." Opowieść o Biblijnym Adamie została wykreowana z opowieści o stworzeniu człowieka z gliny i księżycowej krwi.
* Koran, mówi, że Bóg "uczynił człowieka z płynącej krwi"; ale w pre-islamskiej Arabii, Bóg był boginią stworzenia, Al-Lat (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Al-Lat).
* Plutarch (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Plutarch) powiedział, że człowiek powstał poprzez połączenie siły księżyca i krwi menstruacyjnej.
* Bogowie byli zależni od cudownej mocy krwi menstruacyjnej. W Grecji było to eufemistycznie nazywane "nadprzyrodzone czerwone wino" podawane bogom przez Herę i Hebe (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Hebe_(mitologia)).
* Wielka Matka objawia siebie jako ducha kreacji (Kali-Maya - https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Maja_(religie_Wschodu)).
Maya zaprosiła bogów do kąpieli w jej krwawym łonie, i do picia z niego; a bogowie, poprzez komunię świętą, pili ze źródła życia ...
* "Hic est sanguis meus" - "To jest kielich Krwi mojej", słowa chrześcijańskiej Eucharystii odnoszą się do krwi menstruacyjnej Wielkiej Matki, a nie Chrystusa.
* Na ceremonii religijnych, australijskich Aborygenów malują oni swoje święte kamienie, czerwoną orchą (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ochra), co oznacza wieczny aspekt życia - kamień jako wieczność, kolor krewi menstruacyjnej jako wieczny aspekt życia.
* Ezoterycznym sekretem bogów, był fakt czerpania mistycznej mocy długowieczności, kreatywności z esencji krwi menstruacyjnej.
* Thor, Skandynawski bóg osiągnął magiczną krainę oświecenia i życia wiecznego przez kąpiel w rzece wypełnionej krwią menstruacyjną pochodząca od kobiet gigantów, "giantesses" (https://en.m.wikipedia.org/wiki/Giantess).
* NWO to wojna wielkiej bogini z wielkim bogiem.
* Odin uzyskał przewagę, kradnąc i pijąc krew "mądrości" z kociołka w łonie Matki-Ziemi.
* Indra ukradł ambrozję nieśmiertelności w ten sam sposób co Odin.
* Obraz wampira serwowany nam przez Hollywood, ma zupełnie inny aspekt niż przedstawiają nam twórcy, o czym wiedzą tylko wtajemniczeni.
* Soma (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Soma_(bóg)) został wyszedł "pierwotnego morza", reprezentowanego przez krew Bogini Matki. Krew jest pijana przez kapłanów podczas ceremonii ofiarnych i mieszana z mlekiem podczas rzucania uroku gojenia.
* Podczas starożytnej ceremonii zwanej: Soma-Vati, kobiety z Maharasztry okrążały święte drzewo figowe będące symboliczną kobietą, gdy księżyc w nowiu, ukazywał się w poniedziałek.
* Wielka Bogini, czczona pod nazwą Lakshmi, (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Lakszmi) uczyniła Soma Indra, królem bogów. Jego mądrość, moc i zdolność zajścia w ciąży, przyszła z chwilą wypicia przez niego mistycznego napoju Lakshmi. Krew bogini stała się jego mądrością.
* Grecy wierzyli, że mądrość ludzi lub bogów była skoncentrowana w krwi, duszy podarowanej przez matkę. Dlatego metody genetyczne, są metodą tworzenia istot bezdusznych.
* Egipscy faraonowie przyjmowali "krew Izydy". Jej hieroglificzny znak był taki sam jak znak sromu, zwany Krzyżem ankh lub krzyżem życia. Pomalowana na czerwono, pętla oznacza waginę i bramę do nieba.
* Amulet Izydy - Tjet, chowany wraz ze zmarłym w starożytnym Egipcie, reprezentował srom Isis i powstawał z czerwonego jaspisu, substancji - Karneol, czerwonej porcelany, szkła lub czerwonego drewna. Ten amulet niósł odkupieńczą moc krwi Izydy.
* Ten sam eliksir nieśmiertelności otrzymał nazwę amrita w Persji. Czasami nazywano go Mlekiem Wielkiej Bogini Matki. Zawsze był związany z księżycem.
* Królowie Celtyccy czcili boginię pijąc miód Medhbh . W ten sposób bogini dawała im napić się siebie. Celtycką nazwą tego płynu było dergflaith, czyli piwo lub "czerwona suwerenność".
W celtyckiej Brytanii, piwo barwione na czerwono było podawane wybranym przez Boginię na króla. Celtic Ruadh oznacza zarówno "czerwony" i "Królewski".
* Pogański raj był w centrum macicy ziemi, w miejscu magicznego źródła życia. W starym rękopisie w British Museum czytamy, że mieszka tam Phoenix, zródło wiecznej młodości przelewało się tam raz w miesiącu.
 Zdjęcie użytkownika Historia Zakazana.

* Wino było pijane przez czarownice w formie Komunii. Symbolizowało to krew menstruacyjną. Claret był tradycyjnym napojem królów, a także synonimem krwi; jego nazwa dosłownie oznacza "oświecenie".
* W średniowieczu pod wpływem czarownic i tradycji tantrycznej wino dla poetów i mędrców stawało się symboliczną krwią mądrości.
* Znacie znaną z Tytanica kwestie : "Jestem panem świata", kiedyś mógł to powiedzieć człowiek, który miał kontakt z kapłanka wielkiej bogini, która miesiączkując wykonywała rytuał mocy. Oglądajcie filmy takie jak Tytanic, Wywiad z Wampirem ... od zupełnie nowej rytualnej strony.
* W Indiach, kiedy dziewczyna po raz pierwsza miesiączkuje, mówi się, że "ponosi kwiat". Kwiat w języku angielskie znaczący dosłowne "to, co płynie".
* Historia Graala, gdzie wiele osób zauważa wers: " krwawienie wewnątrz zamku Graala '' ,jest również symbolicznym odniesieniem do wcześniejszych mitów o Wielkiej Bogini. https://pl.m.wikipedia.org/…/Percewal_z_Walii_czyli_opowieś…
* Taoiści twierdzą, że człowiek może stać się nieśmiertelny (lub przynajmniej długowieczny) absorbując menstruacyjną krew, zwaną czerwonym sokiem yin.
Jest to tajemnicza droga, symbol kobiecej życiodajnej energii. Chińscy mędrcy nazwali to sokiem z istoty Matki Ziemi, który daje życie wszystkiemu. Twierdzili oni, że Żółty Cesarz stał się bogiem, pochłaniając sok yin od 112 kobiet.
* Mit o chińskiej bogini Księżyca Chang-O (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Chang’e), opowiada o zazdrości jej męża, który nie posiadał eliksiru nieśmiertelności, obrażona bogini uciekła i zamieszkała na księżycu. W taki sam sposób Lilith opuściła Adama aby żyć nad morzem czerwonym.
* Hebrajskie słowo krew, oznacza "matkę" lub "kobietę" w innych językach indoeuropejskich (E, g. Tamy, damy, pani, La Dama, dame). Dlatego biblijne tamy oznacza kobiety lub matki.
* Innym starożytny symbolem krwi jest rzeka życia zwana czerwonym dywanem, tradycyjnie stąpają po nim królowie, bohaterowie i narzeczeni. "Królewska Droga" - jest preferowana przez gwiazdy Hollywood.
* W chińskim Taoizmie święty kolor czerwony związany jest z kobietami, krwią, potencją seksualną i twórczą mocą. Biały był kolorem mężczyzn, nasienia, bierności i śmierci. To był tantryczny Idea esencji płci męskiej i żeńskiej: mężczyzna głównie jest postrzegany jako "pasywny", a kobieta jako czynnik "aktywny", jest to odwrotność późniejszych patriarchalnych poglądów.
* Pisanki, oznaczają klasyczny symbol łona- symbol bogini ēostre. (tak dlatego piszemy happy eastern : https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Ēostre ) Pisanki tradycyjnie były malowane na czerwono i kładzione na grobach zmarłych. Ten zwyczaj, powszechnie znany jest w Grecji i południowej Rosji. Można prześledzić całą drogę tego zwyczaju od paleolitu, gdzie groby, kryte były czerwoną ochrą, był to powrót do łona Matki Ziemi, z którego narodzimy się ponownie."
* W starożytnych grobowcach odkrywano kości pokryte czerwoną ochrą. Czasami wszystko w grobie, w tym ściany, miał kolor czerwony.
Zdjęcie użytkownika Historia Zakazana.
JD Evans opisuje grobowiec na Malcie wypełniony czerwonymi kośćmi ...".
* Aborygeni świętują nie narodziny dziecka tylko ponowne odrodzenie na tym świecie.
* Greccy mistycy z "Ur" czcili rzekę Styks - zwanej Alpha lub początek. Ta rzeka siedem razy wchodzi w głąb ziemi i wypływa nieopodal sanktuarium w mieście Clitor ( kleitoris), które czci Wielką Matkę. Styx był strumieniem krwi płynącej z pochwy matki ziemi.
* Symboliczna śmierć i ponowne narodziny były związane z chrztem w wodach Styksu, jak w wielu innych świętych rzekach na całym świecie. Jezus został ochrzczony w Palestyńskiej wersji Styksu, Jordanie.
"Wtedy poszedł i zanurzał się w Jordanie siedem razy, zgodnie ze słowem męża prawdziwego Boga; potem jego ciało znowu było jak ciało małego chłopca, i stał się czysty." (2 Królów 5:14).
* Gnostyccy Chrześcijanie uważali, że cytat : "Widziałem drzewo życia z jego dwunastu rodzajów owoców, wydające swój owoc każdego miesiąca" (Obj 22: 2), odnosi się do okresu.
* Spójrzcie na flagę polski.
* W większości europejskich tańców ludowych czerwony i biały to kolory noszone na przemian u kobiet i mężczyzn. W " Bajkowym Pierścieniu" czarownice z Irlandii, czciły matkę ziemię pod nazwą Tara. (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Tārā_(buddyzm)) Taniec ludowy ukazuje kolorami świat bajki, do którego prowadzi oświecony taniec, zauważmy częstość ruchu w lewo odnosi się do mądrego księżyca.
* Obrzędy były kreowane przez kobiety po menopauzie, uważana za najmądrzejszych ludzi, ponieważ na stałe zatrzymały w sobie "mądrą krew."
...
Liga Świata