„Dwa najważniejsze dni w życiu człowieka: Pierwszy to dzień w którym się urodził, a drugi to ten, w którym zrozumiał po co”.
Mark Twain
Post ten jest dosyć długi, ponieważ uważam go za niesamowicie ważny. Niedługo wrzucę jego dokończenie – drugą część. W tym wpisie wymieniłem tylko trzy składowe rozwoju duchowego, które według mnie są ważne. W drugiej części, wymienię całą resztę, którą przez moje życie udało mi się zaobserwować. Gdybym zawarł wszystko w tym jednym poście, byłoby to zdecydowanie za długie, a sam wiem po sobie, że widząc ciągnący się w nieskończoność tekst, odechciewa się jego czytania :) Dla osób niecierpliwych, dla których nawet ten post wydaje się zbyt długi, oddzieliłem go w połowie poziomą linią. Proponuję takim osobom, aby przeczytały go na dwie raty, które oddziela owa linia. Namaste :)
Jak już wielokrotnie powtarzałem, znajdujemy się w takim punkcie historii naszej cywilizacji, w którym zaczyna następować duchowe, globalne przebudzenie ludzkiej świadomości, która od tysiącleci była przykryta płaszczem niewiedzy i ignorancji. Co prawda proces ten jest o wiele szerszy i bardziej złożony, obejmujący o wiele więcej czynników niż tylko naszą świadomość. Na przestrzeni wieków to właśnie ludzka świadomość stworzyła (lub dała nieme przyzwolenie) globalną machinę kontroli i zniewalania. Skoro jednak wzrost poziomu zbiorowej, globalnej świadomości z każdym miesiącem niesamowicie przyspiesza, to łatwo się domyśleć, że z czasem będzie musiało się to zamanifestować w świecie zewnętrznym, ponieważ rzeczywistość jest zawsze lustrzanym odbiciem tego co wewnątrz człowieka. Dotyczy to oczywiście również kolektywnej świadomości, jaką tworzą wszyscy mieszkańcy Planety. Tak więc znajdujemy się w przededniu wielkich, spektakularnych i doniosłych wydarzeń o skali globalnej, dzięki którym uda nam się wreszcie wyzwolić z osaczającego nas z każdej strony niewolniczego systemu, W głębi serca każdy człowiek ma zakodowaną wiedzę o tym, że przyjdzie taki moment w historii, gdzie nastąpi na tym świecie powrót do normalności, a sprawiedliwość zatriumfuje, dając początek życia w pokoju i dobrobycie. Nawet wśród tych osób, które od lat zmagają się z trudem egzystencji w tych ciężkich ziemskich warunkach, ledwo wiążąc koniec z końcem, wiedza ta cięgle jest w obecna w ich sercach, zasypana jedynie pokładami zwątpienia, cierpienia oraz bezradności.
Nie wiem czy wy również zauważacie to po
sobie oraz po osobach z własnego otoczenie, ale w ostatnich latach
naprawdę zaczął pojawiać się u ludzi wewnętrzny impuls i intencja, aby
bardziej skupić się nad ta sferą życia, którą potocznie się nazywa
duchową. Oczywiście może to się manifestować u każdego w inny sposób,
każdy może sobie stawiać inne pytania, zacząć się interesować różnymi
dziedzinami,aspektami, które ogólnie dotyczą naszego wnętrza. Właściwie
czym jest rozwój duchowy? Pytanie to jest dlatego takie ważne, ponieważ
zauważyłem, że mnóstwo osób ma totalnie mylne przekonanie lub
skojarzenie, odnośnie duchowości. Dla wielu osoba rozwinięta duchowo
kojarzy się z kimś kto siedzi na poduszkach, odziany w dziwaczne szaty,
odgrywający rolę mędrca lub guru. Inni mają wyobrażenie, że osoba
zaangażowana we własny rozwój duchowy to taka, która co tydzień chodzi
do kościoła, regularnie się przy tym spowiadając. Jeszcze ktoś inny może
myśleć, że duchowa ewolucja rozpoczyna się gdy do naszego harmonogramu
dnia wprowadzimy medytacje. W każdym z wyżej wymienionych przypadków
może się zdarzyć, że osobie takiej znacznie bliżej jest do duchowego
żłobka, niż ukończenia uniwersytetu duszy. Przede wszystkim
zaobserwowałem, że samo słowo „duchowy” jest mocno wypaczające, ponieważ
nasuwa skojarzenie z czymś co jest wzniosłe, epatujące światłością,
odnoszące się do sfery sacrum. Wiele osób prawdopodobnie podświadomie
łączy te słowo, z dźwiękiem anielskich harf i dzwoneczków itd
W ciągu ostatnich lat zrozumiałem jednak, że
duchowe przebudzenie jest czymś o wiele szerszym, łączącym jednocześnie
wiele płaszczyzn naszego życia. Ja rozumiem rozwój duchowy jako ogólny
własny rozwój, rozwój własnego ja, na który składa się m.in głównie
poznawanie samego siebie, praca nad swoim człowieczeństwem, także coś co
w psychologii biznesu nazywa się dziś rozwojem osobistym, oraz wiele
innych aspektów, dzięki którym stajemy się naprawdę większym sobą.
Dzięki temu możliwe staje się życie wolne od strachu. Duchowość oznacza skierowanie własnej uwagi na swoje wnętrze, aby poprzez jego eksplorację, lepiej poznać samego siebie.
Stoi to całkowicie w opozycji do trendu, który panuje szczególnie mocno
w świecie zachodnim, gdzie człowiek całą swoją uwagę koncentruje na
zewnątrz, zezwalając na to, aby inni mówili mu jak ma żyć, co ma robić.
Oznacza to, że osoba rozwinięta duchowo, nie potrzebuje, żadnej
organizacji, rządu, nauczyciela lub guru, którzy będą mu mówili jak ma
żyć, ponieważ przez wgląd w samego siebie, doszedł do takiego stopnia
zrozumienia, zyskał taką samoświadomość, że doskonale wie kim jest, zna
swoje wzajemne połączenie z innymi ludźmi, z planetą czy wszechświatem,
które jasno pozwala mu zrozumieć jak powinien żyć. Każdy wtedy sam dla
siebie staje się swoim mistrzem. Przede wszystkim osoba rozwinięta
duchowo, potrafi odczuwać i rozumieć połączenie ze swoim źródłem/Bogiem,
który jest źródłem, energią, siłą napędową, która pobudza i porusza
wszystko co istnieje, zarówno to co jest widoczne oraz niewidoczne.
Współczesny człowiek, zaprogramowany na materialistyczno-konsumpcyjny model życia, przeważnie nie dostrzega w rozwoju duchowym żadnych korzyści, które pomogłyby mu sprawniej i łatwiej odnajdywać się w rzeczywistości, w której o wszystko trzeba między sobą konkurować. Dlatego większość ludzi słysząc hasło „rozwój duchowy”, zwyczajnie machnie ręką, jednocześnie się uśmiechając. Moim zdaniem jest to ogromna ignorancja, ponieważ jeżeli taka osoba rozwinęłaby się dostatecznie i poznałaby swoją prawdziwą naturę, to nawet gdyby dalej chciała obstawać przy narzucanym nam stylu życia ( co byłoby raczej bardzo wątpliwe), mogłaby sobie bez problemu sama zagwarantować, stworzyć wszystkie przyziemne rzeczy, mające dla niej dalej duże znaczenie tzn: sława, bogactwo, wygodne życie itd. Trzeba jednak podkreślić, że osiągając pewien poziom świadomości, wymienione wyżej rzeczy dalej mogą być ważne, lecz nie będą już na szczycie naszej piramidy potrzeb. Ciągle możemy o część z nich zabiegać, lecz już z całkiem innym nastawieniem i zrozumieniem.
Piszę ten post głównie z myślą, aby pokazać
co według mnie składa się na rozwój duchowy. Po dłuższym namyśle
wymieniłem kilka elementów, które przyczyniają się do tego, że rozwijamy
się duchowo. Prawdopodobnie można ich wymienić o wiele więcej, a
niektórych z nich sobie nawet jeszcze nie uświadamiam. Mam jednak
dopiero 27 lat i jeszcze mnóstwo czasu w swoim życiu, aby je odkryć :)
Póki co prezentuje poniżej moim zadaniem najważniejsze składowe rozwoju
duchowego, które z mojego obecnego poziomu świadomości udało mi się
dostrzec. Opiszę je w wielkim skrócie, gdyż poszczególnej składowej
można śmiało poświęcić osobny post. Każda z nich wymaga indywidualnej
pracy z samym sobą, lecz uwierzcie mi, że w czasach, których żyjemy,
każdy dzień temu poświęcony, niejednokrotnie w ciszy, z dala od szumów
tego świata, ma wielokrotnie większą wartość niż przypuśćmy dzień, w
którym karmimy wyłącznie własne ego np poprzez zyskiwanie prestiżu,
uznania oraz aprobaty innych, bądź spędzanie go w wygodnych warunkach
itd. Pewnego dnia stanie się to czymś oczywistym. Istnieje duże
prawdopodobieństwo, że wśród osób, które przeczytają ten tekst, znajdą
się tacy, którzy czują w sobie impuls, aby więcej uwagi poświęcić
swojemu rozwojowi. Mam nadzieje, że uda mi się w jakiś sposób pomóc
takim osobom, wykazując i rozjaśniając to na co należy zwrócić własną
uwagę.
——————————————————————————————————————-
1. Stanowisz jedność ze wszystkim co istnieje wokół Ciebie, a wszechświat to jeden wielki i świadomy super-organizm.
Współczesna nauka, głównie mechanika kwantowa, doszła do tych samych wniosków, które od wieków głoszą najwięksi mistycy tego świata oraz rdzenne plemiona. Mianowicie, że człowiek nie jest odseparowany od otaczającego go świata, lecz jest z nim połączony. Jedynie nasza zawężona percepcja nie pozwala nam tego łatwo dostrzec. Trafna jest tutaj analogia ze skałą. Badając skałę pod mikroskopem zauważamy masę różnych cząsteczek, będących w nieustannym ruchu. Używając wyobraźni, gdyby przyszło nam stać się jedną z takich cząsteczek oraz zobaczyć świat jej „oczyma”, widzielibyśmy wówczas wokół siebie mnóstwo innych cząsteczek. Poddając się iluzji, uznalibyśmy, że są one innymi bytami, oddzielonymi od nas. Zmieniając perspektywę na szerszą, gdy porzucimy mikroskop i spojrzymy na skałę naszymi oczami, widzimy wówczas, że wszystkie te cząsteczki tworzą większą część – skałę, będąc w zasadzie tym samym, czyli ową skałą. Tak samo jest w przypadku naszej rzeczywistości, gdybyśmy mogli zmienić perspektywę na szerszą, udałoby się zobaczyć, że w zasadzie wszystko wokół: ludzie, zwierzęta, natura, planety, gwiazdy galaktyki, są jednym i tym samym – wszechświatem, gdzie wszystko jest ze sobą połączone duchową więzią na wielu poziomach energetycznych i między-wymiarowych, których po prostu nie dostrzega większość, z powodu własnych percepcyjnych ograniczeń. Wielu ludzi zatrzymuje się jednak na tym, że rozumie to tylko na poziomie intelektualnym. Pomimo tego, że wiedzą o tym, to nie żyją według tej wiedzy. Co z tego, że się o tym wie, jeżeli przez zdecydowanie większą część dnia się o tym zapomina, żyjąc jakby się było w oderwaniu od reszty. Jednak, aby naprawdę pojąć co to znaczy być jednością ze wszystkim i wszystkimi, trzeba to odczuć, uświadomić sobie we własnym wewnętrznym doświadczeniu. Może się to zdarzyć np w trakcie głębokiej medytacji, gdy uda nam się doznać uczucia tak jakby stopienie się ze wszechświatem, pulsując wtedy wraz z jego rytmem. Można także doświadczyć tego spontanicznie, w każdym momencie życia, najczęściej to się nazywa wówczas przebudzeniem lub oświeceniem. Taka chwila jest prawdziwym błogosławieństwem. Jednokrotne takie doświadczenie, zmienia człowieka już na zawsze. Nigdy już nie będzie się patrzeć na świat tak samo jak wcześniej. O takim doświadczeniu mówi również popularny aktor Jim Carrey, w krótkim wystąpieniu poniżej:
Doświadczając takiego stanu świadomości, w
którym odczuwa się wzajemne powiązanie i jedność, ze wszystkim co
istnieje, natychmiast jasne i zrozumiałe stają się dla nas głębokie
prawdy duchowe, które głosił np Jezus: „Kochaj bliźniego swego jak
siebie samego”, albo pozdrowienie Majów „Ja jestem innym Ty”. Człowiek
wtedy przestaje wysyłać w kierunku drugiego człowieka cokolwiek co
negatywne, ponieważ zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nie ma nikogo
„drugiego”, a szkodzi się wyłącznie sobie samemu. Rozumie się wtedy, że
cokolwiek dajemy na zewnątrz od siebie, dajemy tak naprawdę sobie i
wróci to zawsze do nas, manifestując się w przyszłości jako
doświadczenie życiowe.
2. Masz moc kreowania rzeczywistości, jesteś potężną twórczą istotą.
Być może sobie zadajesz pytanie typu: „Dlaczego się o tym powszechnie nie mówi i naucza, przecież to takie niesamowite i ważne?”. Odpowiedz jest prosta, dzieje się tak ponieważ dla ludzi, którzy chcą Tobą rządzić i Cię kontrolować, jest to ostatnia informacja, którą chcieliby abyś się dowiedział. Dopóki nie jesteś świadomy swojej wewnętrznej mocy, jesteś dla nich posłuszny i łatwy do kontrolowania. W momencie gdy już sobie uświadomisz własną moc kreacji i nauczysz się ją wykorzystywać, kontrolowanie Ciebie stanie się już dłużej praktycznie niemożliwe.
W tym przypadku również na polu nauki
istnieje już zrozumienie tego mechanizmu, ponownie za sprawą fizyki
kwantowej, której główny postulat mówi o tym, że obserwator wpływa na
rzeczywistość. Mocy twórczej zamierzam poświecić w przyszłości baaardzo
długi post, ponieważ jest to niesamowicie istotna rzecz do uświadomienia
sobie dla każdego. Być może nie jesteś w stanie sobie wyobrazić jak to
możliwe, że taka ogromna rzeczywistość wokół Ciebie, może formować się
według Twojej kreacji. Odpowiedź znajdziesz punkt wyżej – stanowisz
jedność z tą rzeczywistością. Na najgłębszym metafizycznym poziomie, Ty i
wszechświat to jedno i to samo.
W każdej sekundzie
Twojego życia, poprzez swoje myśli emocje i uczucia wpływasz na swoje
przyszłe doświadczenie. Zarówno myśli i emocję mają naturę energetyczną i
nieustanie są emitowane przez Ciebie w przestrzeń. Np jeżeli
przez dłuższy czas utrzymuje się w Tobie złość, to wiedz, że w
przyszłości doświadczysz takich okoliczności, które będą wywoływać w
Tobie jeszcze więcej tej złości. Dzieje się tak ponieważ wszechświat,
rzeczywistość sama sobie jest niczym więcej jak kserokopiarką Twoich
myśli i emocji. Za każdym razem gdy się np złościsz to wysyłasz
wszechświatowi sygnał: to jest ta wibracja, którą wybieram i chcę
doświadczyć. Tak więc w niedalekim odstępie czasu, rzeczywistość wokół
Ciebie „na Twoją prośbę” tak się uformuje, że natrafisz na odpowiednie
okoliczności życiowe, ludzi itd, którzy dadzą Ci „sposobność”, aby
doświadczyć tej złości. Bardzo zabawną, ale oddającą sens tego
mechanizmu analogią jest porównanie wszechświata do restauracji, w
której Ty jesteś klientem obsługiwanym przez kelnera. To co w każdej
sekundzie życia czujesz i myślisz, wysyłasz na poziomie energetycznym w
przestrzeń. Jest to tak jakby złożenie zamówienia w restauracji, które
kelner musi Ci dostarczyć. Wszechświat ma taką naturę, aby Cię w każdej
sekundzie wspierać i służyć, tak więc po jakimś czasie otrzymasz to co
wysłałeś. Jeżeli np uda Ci się przez dłuższy czas utrzymać w swojej
głowie jasne wizje dotyczące swoich marzeń, celów, planów itd,
popierając je działaniem nacechowanym wytrwałością to bądź pewny,
rzeczywistość wokół Ciebie zacznie się tak formować, aby wspierać Cie w
tym co sobie wyobraziłeś, aż w pewnym momencie stanie się to Twoją
teraźniejszością. Prowadzi to do zrozumienia jednej z
największych praw duchowych, mówiącej o tym, że aby mieć szczęśliwe
życie, wystarczy po prostu być szczęśliwym tu i teraz, a wtedy życie
zacznie się nam formować i układać w taki sposób, że będzie nam
dostarczać wszystkiego co w naszym mniemaniu potrzebujemy do szczęścia.
Polecam przeprowadzić mały eksperyment. Przez tydzień staraj się czuć
non stop szczęśliwym, niezależnie czy wykonujesz jakąś prostą czynność,
czy coś co jest żmudne. Spróbuj utrzymać w sobie nieustanny poziom
ekscytacji i radości. Zobaczysz po tygodniu co się zacznie dziać z Twoim
życiem :)
Szybkość z jaką zamanifestują się w Twoim
życiu Twoje myśli zależy m.in od tego jak długo potrafisz skupić się i
utrzymać w głowie jasny obraz tego co chcesz, oraz jak mocno wierzysz i
jesteś przekonany, że tak właśnie się stanie. Im bardziej wątpisz, tym
bardziej to od siebie oddalasz. Prawdziwy mistrz duchowy, taki jak m.in
Jezus, znał do tego stopnia mechanizmy tworzenia własnej rzeczywistości,
oraz miał takie przekonanie co do własnej mocy twórczej, że potrafił za
pomocą myśli bezpośrednio w tej samej chwili wpływać na materię, np
uzdrawiając czy zamieniając wodę w wino. Przypominał nam o naszej
twórczej naturze wielokrotnie mówiąc m.in „Choćbyś miał wiarę ziarnka gorczycy, góry przeniesiesz”, albo po dokonaniu „cudów”, gdy często powtarzał swoim uczniom „Czemu się tak dziwicie, te rzeczy oraz większe wy też czynić możecie”.
3. Obserwowanie własnych myśli, emocji i uczuć, czyli samoobserwacja.
Przywilejem bycia człowiekiem jest to, że dano mu możliwość samoobserwacji, dzięki czemu może się przyglądać wszystkiemu co składa się na jego obraz, czyli własnym myślom, słowom, emocjom oraz ogólnej postawie i zachowaniu. Pojmując swoją twórczą naturę oraz wynikającą z niej zależność pomiędzy tym co czujesz i myślisz w każdej następnej sekundzie życia, a Twoim nadchodzącym przyszłym doświadczeniem życiowym, zdasz sobie sprawę, że poprzez generowanie niepotrzebnych negatywnych emocji oraz myśli, szkodzisz wyłącznie sobie samemu. Wraz ze zrozumieniem tego, zaczyna dojrzewać w Tobie odpowiedzialność za własne myśli i emocje. Zauważysz, że przeważnie obwiniałeś innych bądź okoliczności życiowe, za to jak się czujesz. Wielkim krokiem do przodu na drodze rozwoju duchowego, jest wyrobienie sobie nawyku samoobserwacji, dzięki któremu zawsze w ciągu dnia, będzie towarzyszyła Ci w tle świadomość, oceniająca na ile to co w danym momencie czujesz i myślisz, jest dla Twojego życia destrukcyjne lub pozytywne. Możesz doznać małego szoku, gdy odkryjesz jak często zupełnie niepotrzebnie, bezsensownie i destrukcyjnie, szkodzisz sobie samemu, własnemu życiu, emitując w przestrzeń wszelkie negatywizmy. Powinno to rozbudzić w Tobie pragnienie zmiany samego siebie. Jeżeli będziesz miał szczerą intencję, aby oduczyć się generowania negatywnych wibracji, to dokonasz tego. Wymaga to sumiennej pracy z samym sobą. Kropla drąży skałę, więc po pewnym czasie przetransformujesz się w zupełnie innego człowieka. Skoro jakość wysyłanej przez Ciebie wibracji stanie się wyższa, to również Twoje życie ulegnie zmianie w lepszym kierunku.
Drugą, niesamowicie ważną rzeczą, którą daje
nam samoobserwacja, jest wejście na poziom świadomości, w którym
zauważamy, że jesteśmy czymś znacznie większym od swoich myśli i emocji.
W pewnym momencie, zdajemy sobie, że możemy obserwować własne myśli.
Istnieje myśliciel i ten, który obserwuje myśliciela. Kim jesteś wtedy
gdy patrzysz na swoje własne myśli? Jest to ta większa część Ciebie, z
której istnienia mogłeś dotychczas sobie nie zdawać sprawy. Dzięki
uświadomieniu sobie tego, przestaniesz się utożsamiać z każdą swoją
myślą. Zrozumiesz też, że większość ludzkiego cierpienia, pochodzi
właśnie z myśli – interpretacji danej sytuacji, w taki sposób, że
powoduje ona powstawanie emocji wyrażających cierpienie. Pełne
uświadomienie sobie tego, jest przejawem duchowości. Tutaj właśnie
zaczyna się prawdziwa wolność. Dotychczas przeżywałeś każdą swoją myśli i
emocję, jako coś niesamowicie realnego, co należy do Ciebie. Teraz
wiesz już, że możesz równocześnie je przeżywać oraz obserwować z boku,
będąc od nich zdystansowanym. Rozumiesz wtedy, że nie są one Twoim
wytworem, tylko czymś co w danej chwili przepływa przez Ciebie.
Wcześniej mogłeś swój stan emocjonalny określić mówiąc: jestem zły,
teraz powiesz: doświadczam złości. Jest to diametralna różnica. To tak
jak w analogii z niebem i chmurami. Raz zakrywają je ciemne chmury, raz
białe, ale niebo zawsze jest takie same. Nasze myśli i emocje to chmury,
czarne bądź białe. One przemijają nieustannie. Ty zaś jesteś niebem,
któremu nic się nie może stać.
Gdy już dostatecznie rozwiniesz w sobie tą
świadomość, będziesz potrafił uwolnić się od wszelkiego cierpienia.
Doświadczając nawet tzw „depresji”, nie będziesz się już identyfikował z
tymi wszystkimi negatywnymi myślami i emocjami. Dzięki umiejętności
obserwowania ich z perspektywy obserwatora, zrodzi się w Tobie ocean
spokoju, którego nie da się już dłużej wzburzyć. Będziesz jednocześnie
„doświadczał” depresji, lecz część Ciebie będzie zupełnie poza nią.
Wtedy również łatwiej uda Ci się porzucić większość swoich
destrukcyjnych, negatywnych nawyków i myśli, ponieważ nie będą już one
dłużej miały takiej silnej mocy oddziaływania na Ciebie. Doświadczając
smutku, dzięki samoświadomości możesz wtedy jednocześnie śmiać się z
tego, ponieważ będziesz widział złudny obraz tego smutku, przejrzysz
całą iluzję. Jest to prawdziwym wyzwoleniem, a na wyższym
poziomie świadomości, zdasz sobie sprawę, że tak naprawdę nic Ci się nie
może stać, ponieważ niezależnie od okoliczności życiowych, to Ty zawsze
określasz i decydujesz jak się w danej chwili chcesz czuć. Do takiego
poziomu świadomości jest długa droga. Automatycznie obserwując
osoby, pogrążone w depresji, będziesz widział jak mocno są one uwięzione
we własnym umyśle, który każe im wierzyć, że każda myśl wychodząca z
ich głowy, każda zrodzona w nich emocja, jest nimi samymi, będącym czymś
prawdziwym i absolutnym. Jeżeli uda Ci się osiągnąć ten wyższy stan
świadomości to łatwo dostrzeżesz, jaki na obecnym poziomie rozwoju
ludzkości dysfunkcyjny, wręcz obłąkany jest ludzki umysł.
cdn.
Duchowe przebudzenie cz.2
W tym poście miałem, zawrzeć pozostałe
składowe, tego co ja uważam za rozwój duchowy. Ponieważ kolejna
składowa, którą tutaj wymieniłem rozrosła się i jest dosyć długa,
postanowiłem, że będzie jeszcze trzecia część, poświęcona tym
pozostałym. Pisząc poniższy tekst musiałem dokonać wyboru: Ma on być w
miarę krótki i być może nie do końca zrozumiały, czy dłuższy ale za to
bardziej sensowny. Wybrałem to drugie, miłego czytania
———————————————————————————————————
„Ten bowiem, który nie poznał siebie,
nie poznał niczego. Ten zaś kto poznał siebie samego, już osiągnął
wiedze o głębi wszystkiego..(..).. Jeśli zaś nie poznacie siebie, wtedy
istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą”.
Jezus, Księga Tomasza, Nag Hammadi Codex II,7
———————————–
„Człowiecze poznaj siebie, a wtedy poznasz Bogów”
Inskrypcja w Świątyni Luksorskiej w Egipcie
—————————–
„Poznaj samego siebie”
Inskrypcja w Delfach w Grecji
4.Uwalniasz i oczyszczasz się od własnych negatywnych, szkodzących Ci uwarunkowań, programów, przekonań i kodów mentalnych.Powyższe cytaty doskonale oddają naturę rozwoju duchowego, czyli kierowanie uwagi w głąb siebie, aby poznać, odkryć swoje prawdziwe ja. Istnieje mądre definicja duchowości, mówiąca o tym, że duchowość nie polega na uczeniu się czegoś nowego, ale na oduczaniu się wszystkiego, co przez całe życie ze sobą nosiliśmy, a zwyczajnie nas to powstrzymywało od naszej prawdziwej natury, czyli bycia potężną, twórczą, wolną, radosną i kochającą istotą. Nie trzeba do siebie nic dodawać, tylko pozbyć się tego co uniemożliwia nam bycie tym w kim w swej istocie jesteśmy naprawdę.
Specjaliści z zakresu neurobiologi doszli do wniosku, że umysł świadomy ogarnia zaledwie 5 procent aktywności poznawczej. Oznacz to, że 95 procent naszych działań, decyzji, zachowań oraz emocji jest wynikiem niedostrzegalnym dla nas na pierwszy rzut oka procesów, zachodzących w umyśle podświadomym. Najmocniej na nasze życie oddziaływają programy, czyli przekonania, wierzenia, mity kulturowe, uprzedzenia itd, które zostały w nas zapisane najwcześniejszej. Podświadomość dziecka od pierwszych dni rejestruje wszystkie komunikaty, które dochodzą do niego z zewnątrz. W momencie gdy przychodzimy na świat, od samego początku ulegamy „programowaniu”. Szczególnie silnie dotyka nas ono do szóstego roku życia. W pierwszych dwóch latach życia w mózgu dziecka dominują fale delta. W okresie od drugiego do szóstego roku, aktywność mózgu dziecka przyspiesza, a mózg funkcjonuje wtedy w zakresie fal theta. Częstotliwości delta i theta charakteryzują stan mózgu, znany jako trans hipnagogiczny. Jest to ten sam stan, za pomocą którego hipnoterapeuci wgrywają w umysły swoich pacjentów nowe zachowania. Inaczej mówiąc, do szóstego roku życia dziecko przeżywa swoje życie w transie hipnotycznym. W tym czasie przyswaja ono główne przekonania na temat życia, swojej roli w świecie. Szacuje się, że wszczepiony w tym czasie program, będzie nieuchronnie wpływał na 95 procent zachowań do końca życia. Największą wadę tego jest to, że ładujemy w umysły dzieci wszelkie przekonania i poglądy, kiedy nie ma ono jeszcze wyrobionej zdolności krytycznego myślenia. Dopiero w następnych latach, mózg zaczyna pracować na zakresie fal alfa i beta, które umożliwiają zdolność do świadomego przetwarzania informacji.
Często mimochodem zaadresowana w kierunku dziecka uwaga, może przez resztę życia działać na nie jak wyrok. Dla przykładu jeżeli raz się powie dziecku, że nie zasługuje na coś, to program „Nie zasługuję” może już silnie oddziaływać na dziecko przez resztę jego życia. Jeżeli taki program faktycznie na stałe się zakorzeni w ludzkiej podświadomości, to może skutecznie zablokować potencjał twórczy człowieka, który nawet gdy zrozumie swoją potężną twórcza naturę, będzie miał problemy z zamanifestowaniem czegokolwiek w swoim życiu. Taki człowiek może wiele czasu poświecić na wyobrażanie sobie, wizualizowanie czego chce, lecz wgrany w podświadomość program „nie zasługuję”, będzie za każdym razem spowalniał, bądź nawet blokował pojawienie się w jego życiu wszystkiego co pragnie, na czym tak bardzo się skupia. Dzieje się tak dlatego, ponieważ aby proces twórczy przebiegał sprawnie, wymagany jest rezonans świadomości i podświadomości. Dopiero gdy taki osobnik uświadomi sobie sabotujący jego własne życie program „Nie zasługuję”, a następnie będzie potrafił uwolnić się od niego (jest wiele technik na odprogramowywanie, którym też kiedyś poświęcę tutaj więcej uwagi, ale już sama intencja, że się tego chce, dużo zmienia), na sam koniec zastępując go nowym przekonaniem, oddającym prawdziwą naturę człowieka, np „Jestem boską istotą, która zasługuje na wszelkie dobra, życie w obfitości i miłości”, wtedy będzie mógł skutecznie materializować w swoim życiu to co zapragnie.
Jeżeli już uświadomimy sobie jak w wielu przypadkach mocna jest rozbieżność pomiędzy naszymi świadomymi intencjami, a tym co mamy wprasowane w naszą podświadomość, łatwo wtedy zaczniemy zauważać również ten wewnętrzny konflikt u innych. Jasne i oczywiste staje się dla nas to, że popularny w obecnych czasach slogan „Myśl pozytywnie” to za mało. Bardzo duża ilość ludzi nie może pokonać tej niewidocznej dla siebie przeszkody. Dziwią się, że przecież myślą pozytywnie, są optymistami w kwestii tego co chcieliby mieć w swoim życiu, ale nic to jednak nie daje. Wydaje im się, że biegają niczym chomik w kółko. Nie uświadamiają sobie oni po prostu tych wszystkich wzorców i blokad, które wdrukowane są w ich podświadomość. Dla przykładu ktoś sobie wizualizuje bogactwo, lecz równolegle jego podświadomość zapełniona jest masą przekonań, które odcinają go od napływu obfitości bogactwa do jego życia. Takie blokujące wzorce mogą przybrać postać np takich przekonań: „Pieniądze są tylko dla bogatych”, „Pieniądze są złe, bo tyle jest przez nie cierpienia na świecie”, „O pieniądze trzeba ciężko walczyć w życiu”. „Ja to chyba nigdy nie będę bogaty”. „Dużą ilość pieniędzy zdobywa się głównie przez nieuczciwość”, „Moje życie jest walką o przetrwanie, zawsze ledwo wiąże koniec z końcem”. Drugą dziedziną życia, w której nasza podświadomość nas często sabotuje jest obszar związków miłosnych. Tutaj również multum ludzi narzeka, że nie może poznać tej odpowiedniej dla siebie osoby, pomimo, że często myślą i wyobrażają sobie istnienie takiego kogoś. W tym przypadku również podświadome przekonania dają znać o sobie. Kilka z nich to np: „Nie zasługuję na miłość”, „Nikt mnie nie kocha”, „Nie istnieje moja bratnia dusza”, „Nie stać mnie na atrakcyjną drugą połówką” itd. Również nasze przekonania wobec samego życia często bywają na tyle destrukcyjne, że odcinają nas od przypływu do nas wszelkiego rodzaju obfitości. Do najpopularniejszych należą: „Zycie to walka o przetrwanie”, „Życie to nie bajka”, „Wszystko w życiu przychodzi ciężko” itd.
Należy pamiętać, że każde z podświadomych przekonań jest potężnym komunikatem, który nieustannie wysyłamy we wszechświat, więc w odpowiedzi na ten komunikat otrzymamy to co wybraliśmy. Pamiętajmy, że 95% naszych decyzji i działań sterowanych jest przez podświadomość.Tutaj łatwo zrozumieć rolę pecha i szczęścia. Mówimy często, że ktoś ma szczęście w życiu lub nieustannego pecha. Nie istnieje takie coś ja z góry przypisany fart lub niefart. Ludzie po prostu podświadomie inaczej patrzą na życie, na samego siebie, co skutkuje tym, że jednym wszystko wychodzi, a drudzy mają ciągle pod górkę. Życie jest gotowe nieść Ci cały czas wszystkie obfitości, lecz czeka na moment kiedy Ty sam na to wydasz zezwolenie. Pomimo, że może to brzmieć patetycznie, taka jest prawda.
Na nasze szczęście, podświadomość nie jest naszym żadnym wrogiem, czarną stroną, przez którą jesteśmy obezwładnieni. Można ją skutecznie oczyszczać, udoskonalać, tak aby zaczęła nam naprawdę służyć. Tutaj jest zawarta właśnie istota duchowości. Duchowość jest poszerzaniem własnej świadomości do takich granic, aby ujrzeć i porzucić wszystkie zakodowane w naszej podświadomości szkodliwe przekonania, które uniemożliwiają nam bycie pełnym ja. Jako pełne ja rozumiem, bycie potężną, twórczą, świadomą, uwolnioną od strachu, kochającą boską istotą, co w istocie rzeczy jest naszą prawdziwą naturą. Jest to praca z sobą, którą czasami wykonuje się przez całe życie. Przypomina ona obieranie cebuli. Zrzucamy z siebie warstwę po warstwie, aż w końcu dostaniemy się do naszego rdzenia, naszej nieuwarunkowanej czystej, boskiej natury. Przeważnie człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy z ilości wgranych w podświadomość programów. Ja sam po uświadomieniu w sobie dwudziestego programu, przestałem dalej liczyć Część z nich już przepracowałem, ale jeszcze wiele, wiele przede mną. Zarówno do przepracowania jak i odkrycia.
Piękne podczas odkrywania własnych uwarunkowań, jest to, że zaczynamy sobie zdawać sprawę, że zdecydowana większość z nich nie pochodzi od nas samych. Jest to dla wielu wręcz szokujące, ale równocześnie głęboko wyzwalające. Jak wspominałem, duża część z nich pochodzi od naszych rodziców, którzy przejęli je od swoich rodziców. Jeszcze inna część pojawia się na wskutek zaprogramowania przez otoczenie lub kulturę, w której się wychowaliśmy. Również rządy posługują się głównie mediami, aby programować w nas różnego rodzaju wzorce, oparte wyłącznie na częstotliwości strachu. Istnieją również narodowe wzorce podświadomych programów, uwarunkowane historią danego narodu. Tak więc my Polacy, szczególnie mamy mocno zaprogramowany „wzorzec ofiary”, ze względu na historię naszego kraju. Wzorzec ten bardzo mocno nas blokuje na wielu poziomach. Domyślam się również, że sama informacja, mówiąca o tym, że jesteśmy potężnymi istotami, obdarzonymi mocą stwarzania, mogła wywołać wśród wielu osób niedowierzania lub nawet oburzenie. Ma to miejsce dla tego, że u takich osób odezwał się wtedy program, wgrany już od małego, mówiący: „Jestem w swej naturze mały i niegodny, urodzony na starcie z grzechem. Powinienem z tego powodu odczuwać nieustanne poczucie winy. Jest wtedy szansa, że Bóg się przestanie na mnie wreszcie gniewać”. Łatwo zauważyć, że taki program nie powstał u człowieka jako efekt jego samoświadomości, lecz został narzucony przez grupę ludzi, która przed wieloma wiekami, tworząc doktryny, świadomie i z premedytacją dokonała manipulacji na człowieku, aby nigdy nie przeskoczył pewnego poziomu świadomości, na którym już będzie ciężko go kontrolować. Był to zwyczajnie świadomy i podły cios wymierzony w naturę człowieka. Można porównać go do umieszczenia doniczki z nasionem, w warunkach pozbawionych światła.
Ktoś może zadać pytanie jak sobie uświadomić niektóre niewidoczne programy? Poza wnikliwą samoobserwacją w ciszy, kluczowa jest szczera intencja, skierowaną w głąb siebie, aby szkodzące nam programy stały się dla nas przejrzyste. Jako, że jesteśmy istotami twórczymi, wysyłając taką intencję, otrzymamy odpowiedź. Skoro szukamy, to i znajdziemy. Odpowiedź może często przyjść pod postacią wspomnień rożnych wydarzeń naszego życia, które spowodowały powstanie danego przekonania. Możemy również zostać ponownie zalani emocjami, które nam towarzyszyły podczas silnych doświadczeń życiowych, które wywarły duży wpływ na naszą podświadomość. Najczęściej jednak takie destrukcyjne przekonanie zwyczajnie wypłynie na powierzchnie naszego świadomego umysłu, przez co łatwo je wtedy rozpoznamy. Bardzo pomocna jest również medytacja. Będąc w trakcie medytacji, kiedy jesteśmy uwolnieni od własnego umysłu, który pozostaje wtedy na uboczu wyciszony, dużo łatwiej jest z tej perspektywy zauważyć wszystkie szkodliwe, odgrywane przez podświadomość programy. Zawsze biorąc kilka kroków do tyłu, uzyskujemy lepszy i szerszy obraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz