Ps. A dla miłośników prawdziwej historii zamieszczam zdjęcie twórców Hollywood!
"Kiedy
żyjesz, całkowicie godząc się na to, co j e s t, wszelkie dramaty,
jakie rozgrywały się dotychczas w twoim życiu, dobiegają końca. Gdy
przestajesz :
– nałogowo oceniać innych,
– krytykować,
– porządkować świat dzieląc go bezpieczną granicą – na dobry i zły, czarny – biały etc
– wyodrębniać w świecie część „lubianą i nielubianą”/ chcianą i niechcianą – i budować swoje życie na dążeniu do osiągnięciu jednej skrajności a swoje cierpienie na osiąganiu drugiej.
Wtedy – nawet w zwykły spór nikt już nie zdoła cię wciągnąć, choćby bardzo się starał.
Nie sposób spierać się z kimś, kto jest w pełni świadomy.
Uczestnik sporu musi się utożsamić z własnym umysłem i stanowiskiem myślowym, aby poczuć się zaatakowanym – a także stawiać opór stanowisku rozmówcy i reagować na nie".
Eckhart Tolle
– nałogowo oceniać innych,
– krytykować,
– porządkować świat dzieląc go bezpieczną granicą – na dobry i zły, czarny – biały etc
– wyodrębniać w świecie część „lubianą i nielubianą”/ chcianą i niechcianą – i budować swoje życie na dążeniu do osiągnięciu jednej skrajności a swoje cierpienie na osiąganiu drugiej.
Wtedy – nawet w zwykły spór nikt już nie zdoła cię wciągnąć, choćby bardzo się starał.
Nie sposób spierać się z kimś, kto jest w pełni świadomy.
Uczestnik sporu musi się utożsamić z własnym umysłem i stanowiskiem myślowym, aby poczuć się zaatakowanym – a także stawiać opór stanowisku rozmówcy i reagować na nie".
Eckhart Tolle
Strach ma wielkie oczy...
Czy kiedykolwiek się czegoś bałeś? Czy był lub jest ktoś, kiedy o nim
pomyślisz to masz ciarki na plecach ze strachu? Czy jest coś, czego tak
się boisz, że zaciska Ci się gardło, nie chcesz działać?
A może jest tak, że pewnie idziesz przez życie, zdecydowanie stawiasz kroki i niczego się nie boisz?
Kiedyś koleżanka po powrocie z kina, gdzie oglądała film „Krąg” na moje pytanie jak było? Odpowiedziała mi: Krzysztof, żeby człowiek za własne pieniądze tak się musiał bać.
Dziś będzie o strachu przed kimś, a właściwie o ludziach, którzy zarządzają poprzez strach. Czasem są nimi szefowie, klienci, współpracownicy, a czasem partnerzy…
Kiedyś bardzo dawno temu, kiedy bylem jeszcze księgowym powierzono mi bardzo ważny projekt firmowy. Projekt, który miał przynieść firmie dużo dobrego jednakże był niepopularny wśród niektórych managerów wysokiego szczebla. Co więcej był tak niepopularny, że postanowiono mi bardzo utrudniać jego wykonanie. Zaczęło się wytykanie dość szczegółowych błędów, w sposób, który był dość trudny do przewidzenia. Miałem trudności żeby reagować od razu. Na spotkaniach czułem się jak wywołany do tablicy, a kiedy próbowałem powiedzieć, że z każdą kwestią sporną wrócę w najbliższych dniach próbowano podważyć moje kompetencje. Pamiętam, że na każde spotkanie przychodziłem z bólem brzucha od stresów, przejmując się, co się dziś wydarzy. Zamiast pracować nad projektem, układałem strategie obronne na następne spotkania. Skutki obrony z mojej strony były bardzo mizernie. I tak bez większej zmiany projekt trwał dość długo. Dziś wiem, że projekt jest w zupełnie innym miejscu, zmieniły się także osoby, które brały udział w projekcie.
Ile jest przypadków, kiedy ktoś próbuje zarządzać wywołując efekt strachu. Wówczas część z nas wykonuje rzeczy wbrew sobie z powodu tego, iż się boi, a nie, dlatego, że jest zmotywowana.
Jeśli ktoś pozornie nie ma wyboru może tkwić w takiej relacji długie lata. Mieć zszargane nerwy, być pod ciągłym stresem, co więcej ten stres przenosić na relację z bliskimi i rodziną.
Jak wyjść z takiej sytuacji, jak przeciwdziałać takiemu biegowi sprawy? Przede wszystkim, nigdy nie uzależniaj się od nikogo. Łatwo powiedzieć, trudno zrobić część by odpowiedziała.
Często wpadamy w pułapkę zależności, od czegoś, od kogoś. Często w takiej sytuacji trudno nam myśleć w innych perspektywach. Zauważać inne rozwiązania. Strach trzyma nas w cały czas jednej i tej samej perspektywie.
Co u mnie zadziałało:
1. Zidentyfikowałem swoje wartości, zacząłem je nazywać. Wartości traktuję, jako moją busolę. Coś, co wskazuje mi drogę w najtrudniejszych sytuacjach, w których pozornie nie ma już wyjścia. Wówczas pytam siebie czy pozostanie w takim stanie jest zgodne z moimi wartościami? Jeśli nie, to, jakie zachowanie byłoby w zgodzie?
2. Wartości są moim kręgosłupem, w brew pozorom także bardzo ułatwiają bycie asertywnym. Pozwoliły mi w sposób konkretny odbudować moją pewność siebie. Dziś wiem, że jeśli postępuję zgodnie z moimi wartościami nie wstydzę się, nie boję się powiedzieć, jakie mam zdanie i co myślę. Mam prawo mieć swoje zdanie i to zdanie może być odmienne od innych.
3. Dzięki wartościom szanuję perspektywę innych, jednocześnie szanując moją.
4. Dzięki wartościom znajduję pozytywną intencję w tym, co robią inni (czasem jest to dość trudne…)
5. Wiem, że zachowując się zgodnie z moimi wartościami, na początku moje zachowanie może się nie podobać, jednakże pokazując konsekwencję wzbudzam ciekawość, a w końcu szacunek – należy tylko wytrwać.
6. Zajmuję się tylko rzeczami, na które mam jakiś wpływ.
7. Działam optymalnie – Zajmuję się sprawami, które przynoszą konkretne i wymierne efekty. Wiem, że niektóre sprawy zajmują dość dużo czasu, jednakże nie przynoszą w ogóle lub minimalne korzyści – tymi się nie zajmuję.
8. Żyjąc w zgodzie z moimi wartościami moje decyzje i moje zachowania stają się moją wizytówką.
9. Wykorzystuję bardzo prostą metodę. Jeśli ktoś prosi mnie o coś, co nie jest spójne ze mną, używam wyrażenia…”Rozumiem, że ______(i tu podaję to jak ja rozumiem prośbę/sytuację). Na końcu dodając: w takim wypadku nie będzie to dla mnie możliwe do zrobienia/wykonania. Osoba, która prosi/nalega ma także szansę wówczas skalibrowania swojej prośby.
Dziś po latach wiem, że bez względu czy jest to trudny klient, pracownik, czy szef, który poprzez strach próbuje wymusić takie, a nie inne decyzje zawsze kalibruję moje zachowanie z wartościami i do tej pory ani razu się nie zawiodłem….
Poniżej cytat, który zapadł mi w pamięci.
„Wartość człowieka ostatecznie nigdy nie wyraża się w stosunku do drugiego człowieka, tylko w stosunku do siebie samego. Dlatego też nigdy nie powinniśmy uzależniać naszego poczucia własnej wartości albo też poczucia własnej godności od innych ludzi, bez względu na to, jak cierpielibyśmy z tego powodu.”
Carl Gustav Jung
A może jest tak, że pewnie idziesz przez życie, zdecydowanie stawiasz kroki i niczego się nie boisz?
Kiedyś koleżanka po powrocie z kina, gdzie oglądała film „Krąg” na moje pytanie jak było? Odpowiedziała mi: Krzysztof, żeby człowiek za własne pieniądze tak się musiał bać.
Dziś będzie o strachu przed kimś, a właściwie o ludziach, którzy zarządzają poprzez strach. Czasem są nimi szefowie, klienci, współpracownicy, a czasem partnerzy…
Kiedyś bardzo dawno temu, kiedy bylem jeszcze księgowym powierzono mi bardzo ważny projekt firmowy. Projekt, który miał przynieść firmie dużo dobrego jednakże był niepopularny wśród niektórych managerów wysokiego szczebla. Co więcej był tak niepopularny, że postanowiono mi bardzo utrudniać jego wykonanie. Zaczęło się wytykanie dość szczegółowych błędów, w sposób, który był dość trudny do przewidzenia. Miałem trudności żeby reagować od razu. Na spotkaniach czułem się jak wywołany do tablicy, a kiedy próbowałem powiedzieć, że z każdą kwestią sporną wrócę w najbliższych dniach próbowano podważyć moje kompetencje. Pamiętam, że na każde spotkanie przychodziłem z bólem brzucha od stresów, przejmując się, co się dziś wydarzy. Zamiast pracować nad projektem, układałem strategie obronne na następne spotkania. Skutki obrony z mojej strony były bardzo mizernie. I tak bez większej zmiany projekt trwał dość długo. Dziś wiem, że projekt jest w zupełnie innym miejscu, zmieniły się także osoby, które brały udział w projekcie.
Ile jest przypadków, kiedy ktoś próbuje zarządzać wywołując efekt strachu. Wówczas część z nas wykonuje rzeczy wbrew sobie z powodu tego, iż się boi, a nie, dlatego, że jest zmotywowana.
Jeśli ktoś pozornie nie ma wyboru może tkwić w takiej relacji długie lata. Mieć zszargane nerwy, być pod ciągłym stresem, co więcej ten stres przenosić na relację z bliskimi i rodziną.
Jak wyjść z takiej sytuacji, jak przeciwdziałać takiemu biegowi sprawy? Przede wszystkim, nigdy nie uzależniaj się od nikogo. Łatwo powiedzieć, trudno zrobić część by odpowiedziała.
Często wpadamy w pułapkę zależności, od czegoś, od kogoś. Często w takiej sytuacji trudno nam myśleć w innych perspektywach. Zauważać inne rozwiązania. Strach trzyma nas w cały czas jednej i tej samej perspektywie.
Co u mnie zadziałało:
1. Zidentyfikowałem swoje wartości, zacząłem je nazywać. Wartości traktuję, jako moją busolę. Coś, co wskazuje mi drogę w najtrudniejszych sytuacjach, w których pozornie nie ma już wyjścia. Wówczas pytam siebie czy pozostanie w takim stanie jest zgodne z moimi wartościami? Jeśli nie, to, jakie zachowanie byłoby w zgodzie?
2. Wartości są moim kręgosłupem, w brew pozorom także bardzo ułatwiają bycie asertywnym. Pozwoliły mi w sposób konkretny odbudować moją pewność siebie. Dziś wiem, że jeśli postępuję zgodnie z moimi wartościami nie wstydzę się, nie boję się powiedzieć, jakie mam zdanie i co myślę. Mam prawo mieć swoje zdanie i to zdanie może być odmienne od innych.
3. Dzięki wartościom szanuję perspektywę innych, jednocześnie szanując moją.
4. Dzięki wartościom znajduję pozytywną intencję w tym, co robią inni (czasem jest to dość trudne…)
5. Wiem, że zachowując się zgodnie z moimi wartościami, na początku moje zachowanie może się nie podobać, jednakże pokazując konsekwencję wzbudzam ciekawość, a w końcu szacunek – należy tylko wytrwać.
6. Zajmuję się tylko rzeczami, na które mam jakiś wpływ.
7. Działam optymalnie – Zajmuję się sprawami, które przynoszą konkretne i wymierne efekty. Wiem, że niektóre sprawy zajmują dość dużo czasu, jednakże nie przynoszą w ogóle lub minimalne korzyści – tymi się nie zajmuję.
8. Żyjąc w zgodzie z moimi wartościami moje decyzje i moje zachowania stają się moją wizytówką.
9. Wykorzystuję bardzo prostą metodę. Jeśli ktoś prosi mnie o coś, co nie jest spójne ze mną, używam wyrażenia…”Rozumiem, że ______(i tu podaję to jak ja rozumiem prośbę/sytuację). Na końcu dodając: w takim wypadku nie będzie to dla mnie możliwe do zrobienia/wykonania. Osoba, która prosi/nalega ma także szansę wówczas skalibrowania swojej prośby.
Dziś po latach wiem, że bez względu czy jest to trudny klient, pracownik, czy szef, który poprzez strach próbuje wymusić takie, a nie inne decyzje zawsze kalibruję moje zachowanie z wartościami i do tej pory ani razu się nie zawiodłem….
Poniżej cytat, który zapadł mi w pamięci.
„Wartość człowieka ostatecznie nigdy nie wyraża się w stosunku do drugiego człowieka, tylko w stosunku do siebie samego. Dlatego też nigdy nie powinniśmy uzależniać naszego poczucia własnej wartości albo też poczucia własnej godności od innych ludzi, bez względu na to, jak cierpielibyśmy z tego powodu.”
Carl Gustav Jung
Niektórych ludzi ogarnia gniew, gdy mówię, że problemy są urojeniem. Boją się, że pozbawię ich poczucia tożsamości. A przecież tyle czasu zainwestowali w swoje fałszywe poczucie "ja". Przez wiele lat bezwiednie definiowali własną tożsamość, oglądając ją przez pryzmat swoich problemów i cierpień. Kim byliby bez niej?
(Eckhart Tolle)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz