niedziela, 6 grudnia 2015

Zwariowalam, czyli David Garrett jeszcze raz!


Zwariowałam!

Po pierwszym koncercie Davida Garretta w Monachium ogarnęła mnie przeogromna chęć zobaczenia go jeszcze raz w tym samym programie. Tylko jak zdobyć dobry bilet w dobrej cenie? I dopasować termin z praca? Koncertów pozostało już niewiele.

Zapadła decyzja Singen-Aach. Koncert w niedziele wiec nie koliduje z obowiązkami zawodowymi. Trochę daleko.....ale czego nie zrobiłabym, żeby GO jeszcze raz zobaczyć i usłyszeć :)

Pozostało jeszcze zdobyć bilet! I tu szczęście się do mnie uśmiechnęło.....za znacznie niższa cenę odkupiłam od znajomego, znajomej, znajomych (trochę skomplikowane...ale czy to ważne?) bilet: rząd 5 miejsce 8 !!!!! Matko tak blisko!!! I co najważniejsze Sektor po "stronie" Marcusa Wolfa....czyli idealnie:)

Nie miałam już takiego ciśnienia jak za pierwszym razem. Wiedziałam na co jadę i czego mogę się spodziewać. Czyli luz-bluz??? O nie! Trzeba było jeszcze przetrwać cały tydzień w pracy (co wcale nie było łatwe ze względu na niepohamowaną chęć przyłożenia pieści do czyjejś szczeki za brak używania płatów mózgowych!)...... Jednak myśl o koncercie działała na mnie powiedzmy....uspokajająco :)

Dzień koncertu nadszedł bardzo szybko. Rano pobudka, kawusia, pakowanie sprzetu dokumentującego, kilku polskich gadżetów i w drogę.

Po 4 godzinach jazdy autem byłam na miejscu.

Głodna i zmęczona, ale jakże szczęśliwa, stałam przed bramkami i czekałam na otwarcie.


David , Marcus, Franck
Było widać kawałek sceny i co najważniejsze słyszałam jak chłopaki z ekipy "się próbują".....
Jeff Lipstein grał na perkusji, John Haywood na fortepianie, Jeff Allen na basie.....nawet Franck van der Heijden grał coś i śpiewał. Kamera do telebimu tez musiała być wypróbowana wiec co nieco widziałam na kawałeczku ekranu. Z uśmiechniętym "pyskiem" stałam tam wiec i czekałam.

Pogoda była idealna - bezchmurne niebo i piękne słoneczko.....jakaż odmiana po deszczowym Monachium.    
Marcus Wolf
No wreszcie otworzyli bramki.....sprawdzanie biletu, przegląd torebek i.........jupiiiiiii znowu tu jestem! Znowu Go zobaczę! Znowu Go usłyszę! Wystarczy jeszcze tylko troszeczkę poczekać.

Zegar na telebimie odliczał minuty do rozpoczęcia koncertu, Kamera pokazywała przygotowującego się Davida a ja.....zawzięcie machałam polska flaga do Marcusa. Zauważył mnie....hurrra i nawet pomachał ze sceny obdarzając niezapomnianym uśmiechem.

I wreszcie jest David......taki sam jak go zapamiętałam....z lekkim uśmiechem na twarzy, przytulony do skrzypiec.....obraz, który nie tylko u mnie powoduje przyspieszone bicie serca.
A ja..... zapatrzona, zasłuchana, zaczarowana. Urzeczona pięknem.....nie tylko muzycznym.

Dałam się ponieść emocjom.....siedząc tak blisko, mając ich wszystkich prawie na wyciągniecie reki nie jesteś w stanie tylko siedzieć. Musisz żywo reagować na to co się dzieje na scenie. Czasami jest to uśmiech radości, czasami odpłyniesz w nicość zabierając tylko dźwięki, a niekiedy sięgasz gwiazd unoszona silą muzyki. David jest doskonały w przekazywaniu emocji a ja patrząc na niego i słuchając dźwięków wydobywających się z jego skrzypiec odbieram ten przekaz bardzo osobiście.

Czy można bez slow wyrazić to co się czuje? Czy można jednym spojrzeniem zniewolić tysiące osób zebranych na koncercie? Czy można przez jeden uśmiech zapomnieć o prawdziwym życiu?
Można! David jest tego doskonałym przykładem.

"Gdy słowa już daremne, myśli daremne, a wyobraźni nie chce się już wyobrażać, jeszcze tylko muzyka. Jeszcze tylko muzyka na ten świat, na to życie." W. Myśliwski


Jak ubrać w słowa te wszystkie emocje które mną targają słuchając Davida Garretta? Jak przelać na papier myśli przelatujące mi przez głowę? Muzyki nie da się opisać. Ma tak wielka moc, ze porusza każdy nerw mojego ciała, oddziałuje na każdy zmysł, jest we mnie, obok mnie, przy mnie...kiedy jestem tam razem z nim, kiedy słucham płyt, kiedy śpię, kiedy gram, kiedy pracuje i kiedy jem... kiedy jestem smutna i w każdej radosnej chwili mojego istnienia. Muzyka to jest moje życie, moja miłość....muzyka to jestem ja!




http://violeczki.blogspot.com/2013/06/zwariowalam-czyli-david-garrett-jeszcze_18.html





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz