środa, 16 grudnia 2015

Niby bajka




Daria Pelhen
09.12.2015
I: Czego ludzie chcą?
D: Oni sami nie wiedzą.
I: A ty wiesz?
D: Oczywiście - szczęścia.
I: A dlaczego mówisz, że ludzie sami tego nie wiedzą?
D: A wiedzą?
I: A nie? Przecież większość ludzi dąży do jakiegoś celu.
D: Do jakiego?
I: No, już około 15-go roku życia dzieci chcą być lekarzami, adwokatami, inżynierami itd. Ludzie stawiają sobie cele i ciężko pracują, żeby je osiągnąć.
D: Pracują i osiągają je, więc z tego wynika, że większość ludzi na tym świecie powinna być szczęśliwa.
I: Więc dlaczego nie są?
D: Ponieważ szczęście nie polega na osiąganiu celu.
I: Ale trzeba przecież z czegoś żyć.
D: Zawsze źle rozumiesz co do ciebie mówię, można sobie stawiać cele i je osiągać, jednak nie wolno wierzyć, że na osiągnięciu celu polega szczęście. Na tym polega błąd, który każdy musi sobie uświadomić.
I: Więc na czym polega szczęście?
D: Najpierw postarajmy się wytłumaczyć, na czym polega jego brak. Weźmy na przykład artystę, bardzo sławnego artystę, nieprzeciętnie bogatego, na którego koncerty ściągają setki tysięcy fanów, osoba taka żyje na bardzo wysokich obrotach. Koncert, tłum ludzi, biją brawa, potem autografy, tłum ludzi dookoła, o pierwszej w nocy trafia do pokoju hotelowego i tam przechodzi próbę szczęścia.
I: Na czym ona polega?
D: Na ile potrafi być sam z sobą zanim zaśnie? Czy może się skonfrontować z własnymi myślami.
I: Więc szczęście polega na umiejętności bycia samemu z sobą?
D: Nie dokładnie, ale prawie.
I: Więc na czym polega szczęście?
D: Na byciu szczęśliwym.
I: Jednak skąd na przykład ja mam wiedzieć, że jestem szczęśliwa?
D: A skąd wiesz, że jesteś zakochana?
I: To się po prostu czuje.
D: Szczęście to też uczucie, też się je po prostu czuje.
I: Więc dlaczego nie jesteśmy szczęśliwi?
D: Z tego samego powodu, z jakiego burzymy miłość.
I: Ciągle gadasz zagadkami.
D: Nie, to ty nie rozumiesz, ludzie nie są szczęśliwi dokładnie z tego samego powodu, z którego tracą miłość.
I: Znowu dostałam wizję, to wszystko tak szybko się dzieje. Mówisz do mnie i karmisz mnie wizjami, jak ty to sobie przypomniałaś? To było 25 lat temu.
D: Ja niczego nie zapominam, wszystko pamiętam na zawsze, ale opisz tę wizję.
I: Byłam jeszcze w liceum w Grecji, siedziałyśmy z koleżankami na ławce w parku, jedna przez drugą zarzekałyśmy się, że jak będziemy miały chłopaka, to nigdy nie powiemy mu pierwsze, że go kochamy, że to musi pierwszy zrobić mężczyzna.
D: A dlaczego?
I: No bo przecież jak ja go kocham i mu to wyznam, a on jednak mnie nie kocha, to się ośmieszę.
D: Na szczęście we wszechświecie zawsze tworzy się równowaga.
I: Co masz na myśli?
D: To, że mężczyźni mówią tak samo. I tak zakochani ludzie żyją ze sobą, wypierając z siebie miłość. Całe szczęście, że jednym z niepodważalnych boskich praw jest zachowanie równowagi.
I: Co ty mówisz?
D: Wyobraź sobie zachwianie równowagi spowodowane tym, że jedna strona przyznaje się do miłości a druga nie.
I: Dlatego jesteśmy nieszczęśliwi?
D: Czy chcesz być najważniejsza dla swojego ukochanego?
I: No oczywiście, ale znowu nie odpowiadasz na pytanie.
D: Cały czas to robię. Twierdzisz, że dla partnera powinnaś być najważniejsza, jednak powróćmy do początku tego tekstu. Ludzie wybierają sobie zawody i stawiają cele, sukces zawodowy jest ważny, a za zarobione pieniądze można kupić wiele rzeczy, których się pragnie. Ludzie dbają o nie, ponieważ zostały kupione za zarobione pieniądze, więc najważniejsza jest praca, potem kupione za nią przedmioty, na trzecim miejscu stoi ukochana osoba.
I: Więc co zrobić, żeby to zmienić?
D: Nie zmienić - zaakceptować.
I: Zaakceptować?
D: Tak, poznaj prawdę, a ona uczyni cię wolnym.
I: Słyszałam to już wiele razy.
D: Czas żeby to zastosować. Wiesz o ile szczęśliwsi byli by ludzie, gdyby akceptowali, że są stawiani na miejscu trzecim?
I: Więc co robić?
D: Odwrócić system wartości.
I: I wtedy będziemy szczęśliwi?
D: Szczęśliwsi.
I: A kiedy będziemy tak na prawdę szczęśliwi?
D: Gdy nauczycie się być szczęśliwi.
I: Nauczysz mnie?
D: Pamiętasz co ci mówiłam o artyście, który nie potrafi zostać sam z sobą nawet pięć minut przed snem? Ludzie rozwiązują ten problem w błędny sposób, pracują jeszcze więcej, są tak bardzo zmęczeni, że kładąc się, zasypiają w ciągu ułamka sekundy i w ten sposób nie muszą zostawać sami z sobą nawet 5 minut. Robią to wszyscy i biedni i bogaci, nie ma znaczenia. Ci bogaci pracują zawodowo po 16 godzin dziennie, nawet więcej, pracują i śpią nie robią nic innego, w przypadku biednych, kiedy dniówka się kończy, przychodzą z pracy i wszystko robią sami, gotują, sprzątają, prasują, piorą, sami naprawiają zepsute sprzęty, sami przeszywają na maszynie podartą odzież i też kładą się spać, aby zasnąć w ciągu sekundy. Jednym słowem, ludzie robią wszystko, aby nie pozostać samemu ze sobą. A wtedy odzywa się do nas nasza dusza. Nie od razu, trzeba poczekać. Przede wszystkim zaczyna się odzywać krzykliwe ego, które mówi czego brakuje, które rachunki są nie zapłacone, co jest nie zrobione, jakie mamy problemy. Pozwólmy mu mówić, ono posiada ludzką cechę - męczy się. Gy to już się stanie i ego ucichnie, wtedy cichym, spokojnym szeptem zaczyna odzywać się dusza.
I: I wtedy jesteśmy szczęśliwi?
D: Nie, wtedy wkraczamy pierwszym krokiem na drogę do szczęścia, aż w końcu zrozumiemy, że życie będzie takie, jakie jest, a szczęście jest nieuwarunkowane. Nie zależy od niczego, od posiadania lub nie, od zdrowia lub nie, wystarczy tylko odwrócić system wartości.
I: Co to znaczy?
D: Postawić na pierwszym miejscu kontakt z duszą i pozwolić się prowadzić. Świat dalej będzie wyglądał tak, jak wygląda, każdy sam musi przejść na drugą stronę. Nie oczekujcie fajerwerków, nikt tego nie zauważy, to tak, jakby ktoś przerzucił ziarno piasku z jednej plaży na drugą, tylko, że na tej drugiej znajduje się szczęście, które jest stanem świadomości i jest nieuwarunkowane. Nie, ma jeden warunek.
I: Jaki?
D: Nie wolno mu stawiać warunków.
Izabela

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz