czwartek, 24 grudnia 2015

Narodziny Jezusa: To wszystko nie tak!

Historia mówi wprost: Jezus nie urodził się 25 grudnia, a chrześcijanie początkowo w ogóle nie obchodzili Bożego Narodzenia. Data świąt - jak wiele innych elementów tradycji chrześcijańskiej - ma pogański rodowód. Tego dnia wypadały urodziny Mitry oraz święto ku czci rzymskiego boga słońca.


Narodziny Jezusa: To wszystko nie tak! Foto: Shutterstock

Śpiewając kolędę "Bóg się rodzi" upamiętnia się raczej pogańskich bogów, a nie Jezusa, który - zgodnie z opinią pierwszych wyznawców - urodził się wiosną. Jednym z niewielu prawdziwych wątków w tradycji bożonarodzeniowej jest za to… Gwiazda Betlejemska.


Historyczna prawda o Bożym Narodzeniu szokuje. Analiza Ewangelii i pism wczesnych autorów chrześcijańskich pozwoliła ustalić, że Jezus wcale nie urodził się 25 grudnia. Datę tę wybrano, by zastąpić dawne święta pogańskie. Tego dnia celebrowano narodziny popularnego wśród obywateli Cesarstwa rzymskiego boga Mitry oraz święto Słońca Niezwyciężonego.
Okazuje się też, że w początkach chrześcijaństwa Boże Narodzenie w ogóle nie istniało. Jeśli pisano o dacie narodzin Jezusa, umiejscawiano je w kwietniu, maju lub listopadzie. Z elementów bożonarodzeniowej tradycji silne korzenie w rzeczywistości ma jedynie historia o Gwieździe Betlejemskiej, która poruszyła babilońskich magów.
Jezus - dziecię wiosny
Temat "Jezusa historycznego" - mimo postępującego zeświecczenia Europy - nadal budzi żywe zainteresowanie. Dyskusję nad nim rozpalił w 1863 r. francuski uczony i niedoszły ksiądz, Ernest Renan (1823-92), który w książce "Żywot Jezusa" dokonał krytycznej analizy postaci chrześcijańskiego Mesjasza. Twierdził, że był on zwykłym człowiekiem - mistykiem, jakich wielu było w Ziemi Świętej. Bogiem mieli go okrzyknąć dopiero uczniowie.
"Data urodzenia Jezusa nie jest znana. […] Jego ojciec i matka, Józef i Maria, byli prostymi ludźmi - rzemieślnikami żyjącymi z pracy własnych rąk w sytuacji materialnej typowej dla Wschodu - ani w biedzie, ani w dostatku. […] Jezus miał braci i siostry, z których - jak można wnioskować - był najstarszy" - pisał Renan, którego Pius IX nazwał "europejskim bluźniercą".
Obecnie przyjmuje się, że Jezus przyszedł na świat w okresie 8-2 p.n.e. Dwie kanoniczne Ewangelie (Łukasza i Mateusza), które wspominają o jego narodzinach, są ubogie w szczegóły. Spowodowało to, że w pismach Ojców Kościoła - Tertuliana, Orygenesa czy Ireneusza z Lyonu - brak wzmianek o świętowaniu Bożego Narodzenia. Teolog Andrew McGowan dodaje, że wręcz potępiali oni obchody urodzin bóstw, uznając je za pogaństwo.

Rozważania o dniu narodzin Jezusa pojawiły się dopiero na przełomie II i III stulecia, m.in. u Klemensa Aleksandryjskiego (ok. 150-215), który pisał: "Są tacy, co ustalili nie tylko rok, ale nawet dzień Pańskich narodzin i twierdzą, że miało to miejsce 28 roku panowania Augusta, 25 dnia egipskiego miesiąca pachon. […] Inni wskazują na 24 lub 25 dzień pharmuthi".
Po przeliczeniu okazuje się, że wcześni wyznawcy Jezusa uważali, że urodził się on w okolicach 20 kwietnia lub 20 maja! Jako potwierdzenie, że nie mogło stać się to zimą uważano też obecność na wypasie pasterzy, którzy zgodnie z ewangeliczną relacją przyszli złożyć Dzieciątku pokłon.
Ksiądz Alexander Hislop (1807-65) - autor kontrowersyjnej książki "Dwa Babilony", powołując się na XIX-wieczne akademickie autorytety, stwierdzał: "W dniu narodzin Jezusa pasterze pilnowali trzód, co wydaje się niemożliwe dla warunków zimowych. Jeśli ktoś myśli, że o tej porze panuje w tym regionie nie tak bardzo ekstremalna aura, niech przypomni sobie słowa Jezusa: ‘Módlcie się, żeby wasza ucieczka nie wypadła w zimę’".
Jak zatem 25 grudnia stał się w tradycji zachodniej dniem narodzin Jezusa? Pierwsza wzmianka o celebracji tego święta pochodzi z manuskryptu "Kalendarz 354 roku". Okazuje się, że w tym samym dniu w Cesarstwie rzymskim obchodzono święto synkretycznego bóstwa solarnego. Uroczystości ku czci Sol Invictus (Słońca Niezwyciężonego) upamiętniały "narodziny" nowego słońca. Nieco wcześniej Rzymianie obchodzili z kolei Saturnalia - święto równości i pojednania.
Co więcej, na kilka dni przed Bożym Narodzeniem wypada przesilenie zimowe obchodzone w wielu pierwotnych religiach Europy (dla Słowian było to tzw. Święto Godowe, którego reliktem jest zwyczaj kolędowania). Jest wysoce prawdopodobne, że tradycja chrześcijańska zaadoptowała stare daty na potrzeby kultu Jezusa, ułatwiając postęp chrystianizacji.
"Dobra nowina" z Babilonu
Współczesna nauka dokonała też ciekawych ustaleń odnośnie innej tajemnicy świąt - Gwiazdy Betlejemskiej. Choć zwykle przedstawia się ją jako kometę, było to zjawisko innego typu - nowa (jasno świecąca gwiazda) lub - co bardziej prawdopodobne - koniunkcja planet.
Analizując dane i modele, astronom i publicysta David Reneke ustalił, że Gwiazda Betlejemska mogła być koniunkcją Wenus i Jowisza z 2 r. n.e. Planety znalazły się wówczas na nieboskłonie tak blisko siebie, że wyglądały jak jedno źródło światła. Zjawisko było widoczne przez krótki czas w połowie czerwca, co dodatkowo wzmacniało hipotezę, że Jezus urodził się w ciepłym miesiącu.
Kandydatek do miana Gwiazdy Betlejemskiej jest jednak więcej. Simo Parpola - archeolog i profesor asyrologii na Uniwersytecie Helsińskim szukał ich przy pomocy babilońskiej astronomii. Ustalił, że mogła to być supernowa z 5 r. n.e., odnotowana także w źródłach chińskich. Ponieważ Mateusz Ewangelista wspomniał, że Jezus urodził się za panowania zmarłego w 4 r. p.n.e. Heroda Wielkiego, musiało jednak chodzić o jakieś wcześniejsze zjawisko na niebie.
Parpola skupił się na koniunkcji Jowisza i Saturna z 7 r. p.n.e., którą żywo interesowali się uczeni z Babilonu, o czym świadczą zapiski znalezione w jego ruinach. Planety spotkały się wtedy trzykrotnie, co było wydarzeniem rzadkim i znamiennym z punktu widzenia astrologii (wówczas scalonej z astronomią): "W systemie babilońskim Jowisz był poświęcony Mardukowi - najwyższemu z bóstw. Z kolei Saturn symbolizował króla - boskiego pomazańca na Ziemi" - wyjaśniał uczony.
Dla wróżących z gwiazd koniunkcja zapowiadała narodziny władcy naznaczonego przez niebiosa i świt nowego porządku świata: "Fakt, że w ostatniej fazie dołączył do niej Mars oznaczał, że król miał nadejść z zachodu, bowiem w wierzeniach babilońskich Czerwona Planeta symbolizowała tą część świata, tj. obszar dzisiejszej Ziemi Świętej" - dodawał Parpola na łamach "Biblical Archaeology Reviewz'.
Właśnie to tkwi u podstawy legendy o Trzech Mędrcach ze Wschodu. Niewykluczone, że magowie naprawdę ruszyli do Judei, by szukać tam posłańca z nieba. Sprawa była bowiem silnie związana z ich wierzeniami. Parpola twierdzi, że ostatnia koniunkcja przypadła trzy tygodnie przed przesileniem zimowym, kiedy Babilończycy świętowali zwycięstwo boga Nabu nad siłami mroku, co nazywali "dobrą nowiną".
Według św. Łukasza, właśnie tymi słowami aniołowie zwiastowali pasterzom narodziny Jezusa…
Chrystus pogański
Jeśli "dobra nowina" (gr. euangélion) była zapożyczeniem z tradycji babilońskiej, czy możliwe, że chrześcijaństwo ma w sobie więcej elementów z religii starożytnego Wschodu? Najpewniej tak, choć dla hierarchów i historyków związanych z Kościołem to temat tabu.
Na przełomie XIX i XX w. pojawiły się śmiałe hipotezy, według których pierwsi wyznawcy Jezusa dokonali licznych zapożyczeń z wierzeń pogańskich, głównie z kultu Mitry. Ten persko-indyjski bóg w I w. n.e. zyskał wielu wyznawców wśród ludności Cesarstwa rzymskiego i był utożsamiany z bóstwem słońca, Heliosem. Jedna z wersji mitu o narodzinach Mitry mówi, że jego matką była dziewica, a miejscem przyjścia na świat jama lub jaskinia, gdzie pokłon oddali mu… pasterze.
Urodziny Mitry świętowano 25 grudnia. Co ciekawe, jego czciciele uznawali niedzielę za dzień święty i praktykowali ceremonie przypominające chrzest i eucharystię. Kult Mitry miał jednak charakter misteryjny i wymagał wtajemniczenia. Choć mało o nim wiadomo, był na tyle popularny, by konkurować z wczesnym chrześcijaństwem. Cios mitraizmowi zadał jednak cesarz Teodozjusz Wielki (347-95), ustanawiając chrystianizm religią panującą i prześladując innowierców.
Zatem czy rozbrzmiewająca w święta kolęda "Bóg się rodzi" sławi tak naprawdę narodziny Mitry i nowego słońca? Historia udowadnia, że korzenie Bożego Narodzenia wiążą się z Jezusem tylko pośrednio, a wersja przedstawiana przez Kościół jest (delikatnie mówiąc) umowna. Choć wielu wiernych nie zaakceptuje tych informacji, warto pamiętać, że chrześcijaństwo to "produkt", na który złożył się dorobek różnych filozofii i religii.
Wbrew temu, co twierdzą księża, "pogańskie" życie duchowe było dosyć bogate i pierwsi chrześcijanie czerpali z niego przeróżne wątki. Choć w ciągu dwóch milleniów istnienia Kościoła udało się zatrzeć po tym ślady, w Bożym Narodzeniu pozostał pewien archetypiczny uniwersalizm. Mówiąc prościej, w każdym z nas drzemie jeszcze mały poganin świadom pierwotnych korzeni tego święta. I chyba to on sprawia, że przysłowiowa "magia Bożego Narodzenia" udziela się nawet niewierzącym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz