Franciszkański zielarz z Elbląga znany był z daru
jasnowidzenia. Wchodząc w trans i skupiając się na fotografii mógł
zajrzeć w ludzki los i organizm. Jego nadprzyrodzone zdolności były
wielokrotnie testowane przez polskich parapsychologów. O niektórych
wizjach o. Klimuszko mówił jednak niechętnie. Były to sceny globalnego
konfliktu, ataku muzułmanów na Włochy oraz wielkich zmian klimatycznych
czekających Polskę…
Parapsychologia
i nauczanie Kościoła nie idą w parze, jednak o. Czesław Andrzej
Klimuszko (1905-80) - zielarz, humanista i jasnowidz, jakoś połączył
obie te drogi. Mało kto wie, że jego nadprzyrodzone zdolności były
wielokrotnie poddawane testom przez polskich parapsychologów.
Franciszkanin dał się poznać jako znakomity "paranormalny diagnosta". Na
podstawie fotografii potrafił czytać w człowieku, jak w książce.
Zakonnik z szóstym zmysłem
"Niewysoki, szczupły, o twarzy pociągłej, można
rzec - przeciętnej i spojrzeniu jakby trochę niepewnym" - opisywał o.
Klimuszkę Krzysztof Boruń (1923-2000) - dziennikarz, pisarz i uczestnik
kilku eksperymentów z jego udziałem. Podczas nich badacze, w tym doc.
Roman Bugaj (1922-2009), prof. Stefan Manczarski (1899-1979) i Lech
Emfazy Stefański (1928-2010), starali się zweryfikować, czy zakonnik z
Elbląga rzeczywiście posiada dar jasnowidzenia.
Zwykle Klimuszce dostarczano zdjęcia i proszono, by
powiedział coś o uwiecznionych na nich ludziach. Podczas testu
przeprowadzonego w 1963 r. w siedzibie Polskiego Towarzystwa
Psychotronicznego przedstawiono duchownemu fotografie trzech obcych mu
osób.
"Prof. J. Szuleta okazał kolejno trzy zdjęcia. Dwie
odpowiedzi [zakonnika] były trafne, jedna częściowo trafna. Czesław
Klimuszko oświadczył o pierwszej osobie przedstawionej na fotografii:
Nie żyje, zginął w powstaniu warszawskim. Leży jeszcze dotąd pod gruzami
małego domku położonego między Cytadelą a Mostem Śląsko-Dąbrowskim.
Orzeczenie fotografii drugiej: Nie żyje, został
rozstrzelany w czasie powstania. O trzecim zdjęciu Klimuszko orzekł:
Chyba nie żyje. Ale on był chory na serce’ Przedstawiało ono zmarłego na
zawał przed kilku laty KB - profesora Uniwersytetu Warszawskiego.
Należy zaznaczyć, że fotografia była bardzo stara" - odnotował w
sprawozdaniu z eksperymentu dr Franciszek Chmielewski.
O. Klimuszko nie wiedział, dlaczego właśnie
fotografie były czynnikiem, które aktywowały jego "nadświadomość”, ale
ta metoda działała. W Elblągu, gdzie przebywał od lat 60. tłumnie
odwiedzali go zrozpaczeni bliscy zaginionych osób. Ze zdjęciami w rękach
oczekiwali werdyktu franciszkanina-cudotwórcy, ale nie dla wszystkich
miał on dobre wieści.
Do legendy przeszła wizja o. Klimuszki odnośnie
Bohdana Piaseckiego († 1957) - syna znanego działacza
katolicko-narodowego, który został uprowadzony przez nieznanych do dziś
sprawców. W transie zakonnik zobaczył jego śmierć w najdrobniejszych
szczegółach: "Ma strzaskaną lewą skroń jakimś żelazem. Leży w jakiejś
łazience, bo nie widzę tam podłogi, tylko beton" - mówił.
Rok później ciało Piaseckiego znaleziono zamurowane
w pomieszczeniu sanitarnym przy ul. Świerczewskiego w Warszawie. Z
autopsji wynikało, że ktoś zadał mu w głowę cios tępym narzędziem.
Jak budziły się nadprzyrodzone moce
O. Czesław twierdził, że "przebłyski"
paranormalnych zdolności miewał od dziecka. Kiedy jako młodzieniec
przebywał w szkole we Lwowie, doświadczył wizji śmierci koleżanki, która
mieszkała kilkaset kilometrów dalej. Czasami udawało mu się również
wpływać na zachowania ludzi, co przypisywał działaniu telepatii.
Do franciszkanów Klimuszko wstąpił w 1925 r. we
Lwowie, przyjmując imię zakonne Andrzej (choć wolał używać imienia
danego mu na chrzcie). W 1934 r. został wyświęcony na prezbitera. Przez
kolejne lata często zmieniał miejsca posługi. Wybuch wojny, który został
mu objawiony we śnie, zastał go w klasztorze w stolicy, skąd w obawie
przed Niemcami duchowny uciekł na południe. Jak pisze Krzysztof Boruń,
była to decyzja brzemienna w skutki: "Wizje jasnowidcze pojawiły się u
Klimuszki po wstrząsie psychicznym w 1940 r., kiedy to był świadkiem i
ofiarą hitlerowskiego bestialstwa w miejscowości Wierzbica pod
Radomiem".
Wojenną traumę zakonnik leczył na parafii Prabuty
k. Kwidzyna, gdzie zasłynął jako cudotwórca odnajdujący zaginionych:
"Zacząłem dostrzegać w pewnych momentach za niektórymi ludźmi ciągnący
się jakby film ze scenami ich życia we wszystkich przejawach" - pisał o
tym, jak odbierał wizje.
Wśród duchownych o jego darze zrobiło się głośno w
1947 r., kiedy o. Czesław przewidział śmierć prymasa Augusta Hlonda (†
1948). W 1961 r. jasnowidz przeniósł się na stałe do klasztoru w Elblągu
na zaproszenie swego przyjaciela, o. Lucjusza Chodukiewicza. Od tego
czasu plebania przy kościele św. Pawła Apostoła stała się punktem
docelowym dla chorych i strapionych, którzy szukali u Klimuszki ratunku
albo wieści o bliskich.
Wizje, o których lepiej nie mówić
Dar jasnowidzenia o. Czesław pożytkował w
większości na diagnozy. Rzadko kiedy próbował szukać np. zaginionych
przedmiotów. Wyjątkiem był eksperyment na zamku w Pieskowej Skale
przeprowadzony przez prof. Manczarskiego 6 maja 1975 r. Jego celem było
zlokalizowanie słynnej Bursztynowej Komnaty. „Została wywieziona. Tu,
bliżej Gdańska, do majątku w Prusach i tam zdeponowana, w piwnicy, w
pakach. I tam spłonęła. Tego już nie ma!” - mówił o swej wizji zakonnik.
Jeszcze rzadziej o. Klimuszko ogłaszał
przepowiednie dla kraju i świata. Nigdy też nie podawał konkretnych dat.
Był przekonany, że przyszłość zbliża się nieuchronnie i nic jej nie
zatrzyma: "Wszystko wskazuje na to, żeśmy już wkroczyli w pierwszą fazę
początku końca naszej cywilizacji" - mówił.
Franciszkański jasnowidz przyznał, że miał wizję
konfliktu nuklearnego, ale nie chciał o niej mówić. Opisał za to inną
niepokojącą scenę: "Widziałem żołnierzy przeprawiających się przez morze
na takich małych okrągłych stateczkach, ale po twarzach widać było, że
to nie Europejczycy. Widziałem domy walące się i włoskie dzieci, które
płakały. To wyglądało jak atak niewiernych na Europę. Wydaje mi się, że
jakaś wielka tragedia spotka Włochy" - zdradził.
Na tle światowych wydarzeń Polska będzie jednak
oazą spokoju: "Widziałem tragiczne losy trzech narodów. Jeśli chodzi o
nasz, to mogę nadmienić, że gdybym miał żyć jeszcze 50 lat i miał do
wyboru pobyt w dowolnym kraju na świecie, wybrałbym bez wahania Polskę" -
mówił pod koniec życia.
Prorokował też, że po jego śmierci kraj wejdzie w
burzliwy okres. Ale dopiero odleglejsza przyszłość przyniesie Polakom
nieoczekiwane zmiany: "Będzie ciepło jak na równiku, a za waszymi oknami
będą rosły owoce południowe" - twierdził.
Mniej znane są przepowiednie Klimuszki o "Nowym
Potopie", który ma być konsekwencją wielkiej wojny na Atlantyku. W
relacji opublikowanej przez "Wiadomości Literackie" franciszkanin mówił:
"Zniknie pod wodą Rzym ze wszystkimi muzeami, z całą cudowną
architekturą. Morze pokryje archiwa, wszystkie dokumenty opatrzone
pieczęcią tajności już będą na zawsze utracone. […] Te wody [w wizji]
szły przez Niemcy aż tutaj. Sięgnęły Polski. Tu, gdzie jesteśmy dziś,
będzie morze. Woda pokryje mój cmentarzyk…".
O. Czesławowi przypisuje się również
przepowiedzenie rozpadu ZSRR oraz wyboru Karola Wojtyły na Tron
Piotrowy. Swoje doświadczenia z jasnowidzeniem, zielarstwem i
parapsychologią opisał w trylogii, w skład której wchodzą:
"Parapsychologia w moim życiu", "Szukajmy szczęścia w przyrodzie" oraz
"Powrót do ziół".
Dar jasnowidzenia, dzięki któremu o. Klimuszko
pomógł tak wielu osobom, bywał dla niego utrapieniem: "Samo powstanie i
przebieg jasnowidzenia napina nerwy do granic wytrzymałości. Najbardziej
wstrząsającym przeżyciem jasnowidza jest widzenie drastycznych scen,
wobec których musi pozostać biernym widzem…" - pisał.
_______________________
Cytaty pochodzą m.in. z:
Boruń K., Ossowiecki. Zagadki jasnowidzenia, Gdańsk 2000.
Przybylak Z., Sławne proroctwa, objawienia, przepowiednie dla Polski i świata na XXI w., Włocławek 2005.
Klimuszko Cz., Moje widzenie świata, Warszawa 1989.
Wszystko to byłoby tutaj dość trafne, ale się trochę nie zgadza,
Po pierwsze, gdyby chciał żyć dalej w Polsce zalanej morzem?
Podobno w innym z nim wywiadzie opowiadał jedynie 5-10%,
Podobno w innym z nim wywiadzie opowiadał jedynie 5-10%,
A po drugie to te wszelkie jasnowidzenia wg mnie są liniowe,
Zależne od weryfikacji kwantowych wyborów chwili z czasu,
W każdej chwili zejść z nich można jako zbiorowej wszystkich.
W każdej chwili zejść z nich można jako zbiorowej wszystkich.
autor blogu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz