wtorek, 25 sierpnia 2015

Zakonnik z szóstym zmysłem

 
Franciszkański zielarz z Elbląga znany był z daru jasnowidzenia. Wchodząc w trans i skupiając się na fotografii mógł zajrzeć w ludzki los i organizm. Jego nadprzyrodzone zdolności były wielokrotnie testowane przez polskich parapsychologów. O niektórych wizjach o. Klimuszko mówił jednak niechętnie. Były to sceny globalnego konfliktu, ataku muzułmanów na Włochy oraz wielkich zmian klimatycznych czekających Polskę…
Parapsychologia i nauczanie Kościoła nie idą w parze, jednak o. Czesław Andrzej Klimuszko (1905-80) - zielarz, humanista i jasnowidz, jakoś połączył obie te drogi. Mało kto wie, że jego nadprzyrodzone zdolności były wielokrotnie poddawane testom przez polskich parapsychologów. Franciszkanin dał się poznać jako znakomity "paranormalny diagnosta". Na podstawie fotografii potrafił czytać w człowieku, jak w książce.

Zakonnik z szóstym zmysłem
"Niewysoki, szczupły, o twarzy pociągłej, można rzec - przeciętnej i spojrzeniu jakby trochę niepewnym" - opisywał o. Klimuszkę Krzysztof Boruń (1923-2000) - dziennikarz, pisarz i uczestnik kilku eksperymentów z jego udziałem. Podczas nich badacze, w tym doc. Roman Bugaj (1922-2009), prof. Stefan Manczarski (1899-1979) i Lech Emfazy Stefański (1928-2010), starali się zweryfikować, czy zakonnik z Elbląga rzeczywiście posiada dar jasnowidzenia.
Zwykle Klimuszce dostarczano zdjęcia i proszono, by powiedział coś o uwiecznionych na nich ludziach. Podczas testu przeprowadzonego w 1963 r. w siedzibie Polskiego Towarzystwa Psychotronicznego przedstawiono duchownemu fotografie trzech obcych mu osób.
"Prof. J. Szuleta okazał kolejno trzy zdjęcia. Dwie odpowiedzi [zakonnika] były trafne, jedna częściowo trafna. Czesław Klimuszko oświadczył o pierwszej osobie przedstawionej na fotografii: Nie żyje, zginął w powstaniu warszawskim. Leży jeszcze dotąd pod gruzami małego domku położonego między Cytadelą a Mostem Śląsko-Dąbrowskim.
Orzeczenie fotografii drugiej: Nie żyje, został rozstrzelany w czasie powstania. O trzecim zdjęciu Klimuszko orzekł: Chyba nie żyje. Ale on był chory na serce’ Przedstawiało ono zmarłego na zawał przed kilku laty KB - profesora Uniwersytetu Warszawskiego. Należy zaznaczyć, że fotografia była bardzo stara" - odnotował w sprawozdaniu z eksperymentu dr Franciszek Chmielewski.
O. Klimuszko nie wiedział, dlaczego właśnie fotografie były czynnikiem, które aktywowały jego "nadświadomość”, ale ta metoda działała. W Elblągu, gdzie przebywał od lat 60. tłumnie odwiedzali go zrozpaczeni bliscy zaginionych osób. Ze zdjęciami w rękach oczekiwali werdyktu franciszkanina-cudotwórcy, ale nie dla wszystkich miał on dobre wieści.
Do legendy przeszła wizja o. Klimuszki odnośnie Bohdana Piaseckiego († 1957) - syna znanego działacza katolicko-narodowego, który został uprowadzony przez nieznanych do dziś sprawców. W transie zakonnik zobaczył jego śmierć w najdrobniejszych szczegółach: "Ma strzaskaną lewą skroń jakimś żelazem. Leży w jakiejś łazience, bo nie widzę tam podłogi, tylko beton" - mówił.
Rok później ciało Piaseckiego znaleziono zamurowane w pomieszczeniu sanitarnym przy ul. Świerczewskiego w Warszawie. Z autopsji wynikało, że ktoś zadał mu w głowę cios tępym narzędziem.
Jak budziły się nadprzyrodzone moce
O. Czesław twierdził, że "przebłyski" paranormalnych zdolności miewał od dziecka. Kiedy jako młodzieniec przebywał w szkole we Lwowie, doświadczył wizji śmierci koleżanki, która mieszkała kilkaset kilometrów dalej. Czasami udawało mu się również wpływać na zachowania ludzi, co przypisywał działaniu telepatii.
Do franciszkanów Klimuszko wstąpił w 1925 r. we Lwowie, przyjmując imię zakonne Andrzej (choć wolał używać imienia danego mu na chrzcie). W 1934 r. został wyświęcony na prezbitera. Przez kolejne lata często zmieniał miejsca posługi. Wybuch wojny, który został mu objawiony we śnie, zastał go w klasztorze w stolicy, skąd w obawie przed Niemcami duchowny uciekł na południe. Jak pisze Krzysztof Boruń, była to decyzja brzemienna w skutki: "Wizje jasnowidcze pojawiły się u Klimuszki po wstrząsie psychicznym w 1940 r., kiedy to był świadkiem i ofiarą hitlerowskiego bestialstwa w miejscowości Wierzbica pod Radomiem".
Wojenną traumę zakonnik leczył na parafii Prabuty k. Kwidzyna, gdzie zasłynął jako cudotwórca odnajdujący zaginionych: "Zacząłem dostrzegać w pewnych momentach za niektórymi ludźmi ciągnący się jakby film ze scenami ich życia we wszystkich przejawach" - pisał o tym, jak odbierał wizje.
Wśród duchownych o jego darze zrobiło się głośno w 1947 r., kiedy o. Czesław przewidział śmierć prymasa Augusta Hlonda († 1948). W 1961 r. jasnowidz przeniósł się na stałe do klasztoru w Elblągu na zaproszenie swego przyjaciela, o. Lucjusza Chodukiewicza. Od tego czasu plebania przy kościele św. Pawła Apostoła stała się punktem docelowym dla chorych i strapionych, którzy szukali u Klimuszki ratunku albo wieści o bliskich.
Wizje, o których lepiej nie mówić
Dar jasnowidzenia o. Czesław pożytkował w większości na diagnozy. Rzadko kiedy próbował szukać np. zaginionych przedmiotów. Wyjątkiem był eksperyment na zamku w Pieskowej Skale przeprowadzony przez prof. Manczarskiego 6 maja 1975 r. Jego celem było zlokalizowanie słynnej Bursztynowej Komnaty. „Została wywieziona. Tu, bliżej Gdańska, do majątku w Prusach i tam zdeponowana, w piwnicy, w pakach. I tam spłonęła. Tego już nie ma!” - mówił o swej wizji zakonnik.
Jeszcze rzadziej o. Klimuszko ogłaszał przepowiednie dla kraju i świata. Nigdy też nie podawał konkretnych dat. Był przekonany, że przyszłość zbliża się nieuchronnie i nic jej nie zatrzyma: "Wszystko wskazuje na to, żeśmy już wkroczyli w pierwszą fazę początku końca naszej cywilizacji" - mówił.
Franciszkański jasnowidz przyznał, że miał wizję konfliktu nuklearnego, ale nie chciał o niej mówić. Opisał za to inną niepokojącą scenę: "Widziałem żołnierzy przeprawiających się przez morze na takich małych okrągłych stateczkach, ale po twarzach widać było, że to nie Europejczycy. Widziałem domy walące się i włoskie dzieci, które płakały. To wyglądało jak atak niewiernych na Europę. Wydaje mi się, że jakaś wielka tragedia spotka Włochy" - zdradził.
Na tle światowych wydarzeń Polska będzie jednak oazą spokoju: "Widziałem tragiczne losy trzech narodów. Jeśli chodzi o nasz, to mogę nadmienić, że gdybym miał żyć jeszcze 50 lat i miał do wyboru pobyt w dowolnym kraju na świecie, wybrałbym bez wahania Polskę" - mówił pod koniec życia.
Prorokował też, że po jego śmierci kraj wejdzie w burzliwy okres. Ale dopiero odleglejsza przyszłość przyniesie Polakom nieoczekiwane zmiany: "Będzie ciepło jak na równiku, a za waszymi oknami będą rosły owoce południowe" - twierdził.
Mniej znane są przepowiednie Klimuszki o "Nowym Potopie", który ma być konsekwencją wielkiej wojny na Atlantyku. W relacji opublikowanej przez "Wiadomości Literackie" franciszkanin mówił: "Zniknie pod wodą Rzym ze wszystkimi muzeami, z całą cudowną architekturą. Morze pokryje archiwa, wszystkie dokumenty opatrzone pieczęcią tajności już będą na zawsze utracone. […] Te wody [w wizji] szły przez Niemcy aż tutaj. Sięgnęły Polski. Tu, gdzie jesteśmy dziś, będzie morze. Woda pokryje mój cmentarzyk…".
O. Czesławowi przypisuje się również przepowiedzenie rozpadu ZSRR oraz wyboru Karola Wojtyły na Tron Piotrowy. Swoje doświadczenia z jasnowidzeniem, zielarstwem i parapsychologią opisał w trylogii, w skład której wchodzą: "Parapsychologia w moim życiu", "Szukajmy szczęścia w przyrodzie" oraz "Powrót do ziół".
Dar jasnowidzenia, dzięki któremu o. Klimuszko pomógł tak wielu osobom, bywał dla niego utrapieniem: "Samo powstanie i przebieg jasnowidzenia napina nerwy do granic wytrzymałości. Najbardziej wstrząsającym przeżyciem jasnowidza jest widzenie drastycznych scen, wobec których musi pozostać biernym widzem…" - pisał.
_______________________
Cytaty pochodzą m.in. z:
Boruń K., Ossowiecki. Zagadki jasnowidzenia, Gdańsk 2000.
Przybylak Z., Sławne proroctwa, objawienia, przepowiednie dla Polski i świata na XXI w., Włocławek 2005.
Klimuszko Cz., Moje widzenie świata, Warszawa 1989.


Wszystko to byłoby tutaj dość trafne, ale się trochę nie zgadza,
Po pierwsze, gdyby chciał żyć dalej w Polsce zalanej morzem?
Podobno w innym z nim wywiadzie opowiadał jedynie 5-10%,
A po drugie to te wszelkie jasnowidzenia wg mnie są liniowe,
Zależne od weryfikacji kwantowych wyborów chwili z czasu,
W każdej chwili zejść z nich można jako zbiorowej wszystkich.



autor blogu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz