Czyli o tym, czego nie uczą nas w szkołach.
“Szczęście jest pojęciem względnym…względem tego jak bardzo Ci go ktoś zazdrości”
Ciężko jest podać definicję szczęścia samego
w sobie. Na pewno nie jest stanem wiecznym ani okresowym. Może to być
niewysłowiona radość trwająca dosłownie ułamek sekundy, a poznać ją
można po błysku w oku czy unoszących się kącikach ust, których nawet
siłą nie powstrzymamy od uśmiechu. Są ludzie, którzy w słowie
“szczęście” dopatrują się bliżej nie opisanej głębi, są i tacy dla
których szczęście nosi wiele wymiarów począwszy od tych duchowych
karmiących duszę po te które karmią głód pychy i związane są z pobudkami
materialnymi. Dziś każdy goni za szczęściem! Gdy składamy życzenia
urodzinowe czy nowo roczne, to zazwyczaj życzymy, czego? No szczęścia!,
prawdopodobnie nieświadomie zakładając, że ta druga osoba go nie ma.
Ludzka natura posiada wbudowany program zazdrości, nawet jeżeli
zapieramy się rękoma i nogami, twierdząc, że nikomu nic nie zazdrościmy
to i tak często gęsto wzdychamy na widok tego co posiadają nasi bliscy,
znajomi czy obcy ludzie. Wbrew pozorom zazdrościmy nie tylko
materialnych dóbr.. ale i związku, powodzenia, pasji, osiągnięć, pozycji
w pracy czy wykształcenia.
Chyba zgodzicie się ze mną, że najczęściej
oddziałująca na nas motywacja pochodzi bezpośrednio z uczucia zazdrości i
chęci posiadania tego co zauważyliśmy u innych? Bądź tego czego w
naszym mniemaniu otoczenie oczekuje od nas… Dlaczego ćwiczymy? Większość
niestety nie dla samego zdrowia, a dla wyglądu! Dlaczego ciężko
pracujemy? Znaczny procent powie, że po to żeby żyć… ale czy aby na
pewno?
Chciałbym w tym momencie przejść do tego co
nas zniewala. Ktoś pomyśli; “znowu będzie gadał o systemach i powtarzał
to co już zostało powiedziane”… pewnie zaskoczę ten procent czytelników,
który właśnie tak uważa, ale nie będę tu psioczył na systemy. To, że
zakuto nam wirtualne dyby na kark wie już mniej więcej każdy, to, że
wiemy, że politycy się nami bawią wiedzą nawet sami politycy! To, że
religie narzucają nam swoje ideologie i są nam one wdrukowane w głowę od
małego wie większość zdrowo myślących ludzi. To, że to dzięki systemowi
edukacji straciliśmy najważniejsze lata życia, podczas których sprawnie
zabijano naszą kreatywność, wie..ale nie do końca rozumie wielu ludzi.
Jeżeli nie to nas zniewala, to w takim razie do cholery, co!?
Media? Tak i Nie jednocześnie… choć
jesteśmy podatni na informację, którą się nam podaje to i tak w jakimś
procencie zachowujemy szczyptę zdrowego rozsądku – jeszcze!
Media na pewno mają duży wpływ na to co nas
zniewala najbardziej, ponieważ w znacznym stopniu kształtują nasz
światopogląd. Mówi, się, że człowiek XIX wieku więcej uczy się z
telewizji, niż w szkole. Ja bym powiedział, że i tak źle i tak jeszcze
gorzej… ale to tylko moje zdanie. Wracając do tego co nas zniewala
najmocniej, chciałbym wam uświadomić, że podobno jesteśmy istotami o
wolnej woli. Podobno posiadamy mózg, któremu nie równa się żaden
superszybki komputer, podobno działamy pod wpływem emocji i impulsu
intuicji czyli zjawiska, którego nie da się sztucznie wygenerować a i
tak najgorszy z systemów zniewalania znajduje się bezpośrednio w nas!
Szok, prawda?
Mowa oczywiście o systemie wartości,
naszych wartości! To co według nas mieć powinniśmy, jakie cele sobie
postawiliśmy i jaki wizerunek prezentujemy innym jest najgorszym z
możliwych zniewoleń, które nas dotykają bezpośrednio! Mówimy, że
jesteśmy niewolnikami..ba! Sam pisałem wcześniej, że jesteśmy mocno
trzymani za gardło przez systemy. To prawda! Ale tylko częściowa, bo
niewolnikami stajemy się na własne życzenie i w bardzo prosty sposób
możemy się uwolnić!
Szok numer dwa!
Spójrzmy na to z tej strony… już dziś możesz
powiedzieć “basta”, iść do szefa, rzucić pracę, możesz sprzedać
wszystko co masz, kupić bilet na jakąś wyspę i wyprowadzić się tam. Na
wyspie możesz zbudować chatkę z drewna, pokryć dach palmami i nauczyć
się piec chleb z bananów, pozyskiwać soki z drzew, łowić ryby i żyć
beztrosko bez obaw o podatki, politykę, wojny, trendy mody czy najnowsze
gadżety. Chyba zgodzisz się ze mną, że nic nie stoi na przeszkodzie i
gdybyś mocno się postarał to jesteś w stanie fizycznie to zrobić?
Dlaczego więc ten powiew wolności jest nam
obcy? Dlaczego nie piszę teraz z Malediwów, mocząc nogi w wodzie,
popijając mojito podziwiając opaleniznę mojej żony? Dlatego, że nasz
system wartości i potrzeb zakłada pełny dostęp do wszelkich dóbr, takich
jak woda, światło, prąd, gaz. Dlatego, że lubimy nasze samochody,
naszych bliskich, dlatego, że przyzwyczailiśmy się do naszego życia i
boimy się, że nowy start wiąże się z ciężką pracą, cięższą niż codzienna
orka którą mamy od rana do wieczora, od poniedziałku do niedzieli.
Boimy się, że prawdziwa wolność będzie
wymagała od nas zmian w życiu! Zmian takich jakich nie znaliśmy do tej
pory… i zawsze drzemie w nas obawa, że będą to zmiany na gorsze.
Dlatego, miast zmieniać świat, bliskich
czy dalekich nam ludzi. Zamiast podejmować się walki z wiatrakami
(system edukacji, system religijny, system polityczny), powinniśmy
podjąć pracę nad uwolnieniem się od własnego wizerunku i sposobu
postrzegania pewnych wartości, gdyż tędy prowadzi droga do świadomości,
przebudzenia i prawdziwej wolności! Wolności psychicznej. Co daje nam
wolność psychiczna?
Myślę, że tego nie trzeba opisywać dłuższym stwierdzeniem niż, komfort! To
czy żyje wam się komfortowo musicie niestety stwierdzić sami. Dziś mogę
wam śmiało określić dwie ceny dawania komfortu.. ta niska wydawałoby
się prosta polega na tym, że nie ranimy innych! Dzięki czemu nie
fundujemy im dyskomfortu. Wyższa cena wymaga od nas nakładu energii,
ponieważ mamy sprawić żeby innym było dobrze. Wbrew pozorom nie trzeba
stawać na głowie by podarować komuś komfort! Najprostszym przykładem
jest ekspedientka w sklepie, która poprzez swoje zachowanie może dać
klientowi impuls dzięki któremu jego poczucie komfortu rozpryśnie na
cały sklep, pozostawiając miłe wspomnienia. Co w efekcie skłoni tego
klienta do ponownych odwiedzin tego konkretnego sklepu. Sklep jest tu
tylko przykładem, ponieważ strefę komfortu możemy zbudować w każdym
miejscu.
Przy okazji następnego wpisu chciałbym
skupić się na temacie uwolnienia się od stereotypów oraz barier, które
postawiło nam wykształcenie, społeczeństwo, rodzice i środowisko w
którym przebywamy.
Tymczasem znikam zadbać o komfort żony, gotując jej obiad!
A ty możesz polubić Ogrodnika na Facebook i być na bieżąco z moimi wpisami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz