poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Co nas zniewala?


 Czyli o tym, czego nie uczą nas w szkołach.




“Szczęście jest pojęciem względnym…względem tego jak bardzo Ci go ktoś zazdrości”
Ciężko jest podać definicję szczęścia samego w sobie. Na pewno nie jest stanem wiecznym ani okresowym. Może to być niewysłowiona radość trwająca dosłownie ułamek sekundy, a poznać ją można po błysku w oku czy unoszących się kącikach ust, których nawet siłą nie powstrzymamy od uśmiechu. Są ludzie, którzy w słowie “szczęście” dopatrują się bliżej nie opisanej głębi, są i tacy dla których szczęście nosi wiele wymiarów począwszy od tych duchowych karmiących duszę po te które karmią głód pychy i związane są z pobudkami materialnymi. Dziś każdy goni za szczęściem! Gdy składamy życzenia urodzinowe czy nowo roczne, to zazwyczaj życzymy, czego? No szczęścia!, prawdopodobnie nieświadomie zakładając, że ta druga osoba go nie ma. Ludzka natura posiada wbudowany program zazdrości, nawet jeżeli zapieramy się rękoma i nogami, twierdząc, że nikomu nic nie zazdrościmy to i tak często gęsto wzdychamy na widok tego co posiadają nasi bliscy, znajomi czy obcy ludzie. Wbrew pozorom zazdrościmy nie tylko materialnych dóbr.. ale i związku, powodzenia, pasji, osiągnięć, pozycji w pracy czy wykształcenia.
Chyba zgodzicie się ze mną, że najczęściej oddziałująca na nas motywacja pochodzi bezpośrednio z uczucia zazdrości i chęci posiadania tego co zauważyliśmy u innych? Bądź tego czego w naszym mniemaniu otoczenie oczekuje od nas… Dlaczego ćwiczymy? Większość niestety nie dla samego zdrowia, a dla wyglądu! Dlaczego ciężko pracujemy? Znaczny procent powie, że po to żeby żyć… ale czy aby na pewno?
Chciałbym w tym momencie przejść do tego co nas zniewala. Ktoś pomyśli; “znowu będzie gadał o systemach i powtarzał to co już zostało powiedziane”… pewnie zaskoczę ten procent czytelników, który właśnie tak uważa, ale nie będę tu psioczył na systemy. To, że zakuto nam wirtualne dyby na kark wie już mniej więcej każdy, to, że wiemy, że politycy się nami bawią wiedzą nawet sami politycy! To, że religie narzucają nam swoje ideologie i są nam one wdrukowane w głowę od małego wie większość zdrowo myślących ludzi. To, że to dzięki systemowi edukacji straciliśmy najważniejsze lata życia, podczas których sprawnie zabijano naszą kreatywność, wie..ale nie do końca rozumie wielu ludzi. Jeżeli nie to nas zniewala, to w takim razie do cholery, co!?
Manipulacja.jpg
Media? Tak i Nie jednocześnie… choć jesteśmy podatni na informację, którą się nam podaje to i tak w jakimś procencie zachowujemy szczyptę zdrowego rozsądku – jeszcze!
Media na pewno mają duży wpływ na to co nas zniewala najbardziej, ponieważ w znacznym stopniu kształtują nasz światopogląd. Mówi, się, że człowiek XIX wieku więcej uczy się z telewizji, niż w szkole. Ja bym powiedział, że i tak źle i tak jeszcze gorzej… ale to tylko moje zdanie. Wracając do tego co nas zniewala najmocniej, chciałbym wam uświadomić, że podobno jesteśmy istotami o wolnej woli. Podobno posiadamy mózg, któremu nie równa się żaden superszybki komputer, podobno działamy pod wpływem emocji i impulsu intuicji czyli zjawiska, którego nie da się sztucznie wygenerować a i tak najgorszy z systemów zniewalania znajduje się bezpośrednio w nas!
Szok, prawda?
Mowa oczywiście o systemie wartości, naszych wartości! To co według nas mieć powinniśmy, jakie cele sobie postawiliśmy i jaki wizerunek prezentujemy innym jest najgorszym z możliwych zniewoleń, które nas dotykają bezpośrednio! Mówimy, że jesteśmy niewolnikami..ba! Sam pisałem wcześniej, że jesteśmy mocno trzymani za gardło przez systemy. To prawda! Ale tylko częściowa, bo niewolnikami stajemy się na własne życzenie i w bardzo prosty sposób możemy się uwolnić!
Szok numer dwa!
Spójrzmy na to z tej strony… już dziś możesz powiedzieć “basta”, iść do szefa, rzucić pracę, możesz sprzedać wszystko co masz, kupić bilet na jakąś wyspę i wyprowadzić się tam. Na wyspie możesz zbudować chatkę z drewna, pokryć dach palmami i nauczyć się piec chleb z bananów, pozyskiwać soki z drzew, łowić ryby i żyć beztrosko bez obaw o podatki, politykę, wojny, trendy mody czy najnowsze gadżety. Chyba zgodzisz się ze mną, że nic nie stoi na przeszkodzie i gdybyś mocno się postarał to jesteś w stanie fizycznie to zrobić?
Dlaczego więc ten powiew wolności jest nam obcy? Dlaczego nie piszę teraz z Malediwów, mocząc nogi w wodzie, popijając mojito podziwiając opaleniznę mojej żony? Dlatego, że nasz system wartości i potrzeb zakłada pełny dostęp do wszelkich dóbr, takich jak woda, światło, prąd, gaz. Dlatego, że lubimy nasze samochody, naszych bliskich, dlatego, że przyzwyczailiśmy się do naszego życia i boimy się, że nowy start wiąże się z ciężką pracą, cięższą niż codzienna orka którą mamy od rana do wieczora, od poniedziałku do niedzieli.
Boimy się, że prawdziwa wolność będzie wymagała od nas zmian w życiu! Zmian takich jakich nie znaliśmy do tej pory… i zawsze drzemie w nas obawa, że będą to zmiany na gorsze.
Odważ-się-na-zmiany

Dlatego, miast zmieniać świat, bliskich czy dalekich nam ludzi. Zamiast podejmować się walki z wiatrakami (system edukacji, system religijny, system polityczny), powinniśmy podjąć pracę nad uwolnieniem się od własnego wizerunku i sposobu postrzegania pewnych wartości, gdyż tędy prowadzi droga do świadomości, przebudzenia i prawdziwej wolności! Wolności psychicznej. Co daje nam wolność psychiczna?
Myślę, że tego nie trzeba opisywać dłuższym stwierdzeniem niż, komfort! To czy żyje wam się komfortowo musicie niestety stwierdzić sami. Dziś mogę wam śmiało określić dwie ceny dawania komfortu.. ta niska wydawałoby się prosta polega na tym, że nie ranimy innych! Dzięki czemu nie fundujemy im dyskomfortu. Wyższa cena wymaga od nas nakładu energii, ponieważ mamy sprawić żeby innym było dobrze. Wbrew pozorom nie trzeba stawać na głowie by podarować komuś komfort! Najprostszym przykładem jest ekspedientka w sklepie, która poprzez swoje zachowanie może dać klientowi impuls dzięki któremu jego poczucie komfortu rozpryśnie na cały sklep, pozostawiając miłe wspomnienia. Co w efekcie skłoni tego klienta do ponownych odwiedzin tego konkretnego sklepu. Sklep jest tu tylko przykładem, ponieważ strefę komfortu możemy zbudować w każdym miejscu.
Przy okazji następnego wpisu chciałbym skupić się na temacie uwolnienia się od stereotypów oraz barier, które postawiło nam wykształcenie, społeczeństwo, rodzice i środowisko w którym przebywamy.
Tymczasem znikam zadbać o komfort żony, gotując jej obiad!
A ty możesz polubić Ogrodnika na Facebook i być na bieżąco z moimi wpisami :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz