piątek, 11 września 2015

Proszę, zanim zaczniesz czytać ten tekst- zapoznaj się z historią o tym „Co wydarzyło się w Kolebce Lutni”.


divine godGłówną konsekwencją wojen w kolebce Lutni było powstanie dwóch zwalczających się nawzajem frakcji Upadłych Aniołów, będących dziećmi swych praojców znanych jako Omricon – Serafim oraz Annu – Elohim. Zaczęły one na własną rękę tworzyć swoje Stworzenie w postaci licznych ras zamieszkujących nasze Uniwersum, które jednak nie było w stanie wydostać się poza Czas. Rasy Upadłych Aniołów odróżniają się od Anielskich tym, że ich kod genetyczny uniemożliwia wcielanie się częstotliwości świadomości wyższych niż te, które znajdują się w 11 wymiarze naszej matrycy Czasu. Ich najwyższy potencjał genetyczny sięga najwyżej 11 nici DNA – w przypadku dzieci Annu – Elohim oraz 10 nici w przypadku potomstwa Omricon – Serafim. Wskutek tego istota inkarnująca na takiej matrycy nie może przyciągnąć częstotliwości umożliwiających poruszającej nią świadomości – wyjście poza doświadczenie Czasoprzestrzeni, skazując się jednocześnie na rodzaj uwięzienia w niej. Oczywiście nie jest to żadnym wyrokiem: jeśli Istota poczuje tęsknotę za Domem, zawsze może do niego powrócić poprzez bioregenezę DNA. Jednak utrzymywanie takich potencjałów w kodowanu genetycznym Upadłych Aniołów jest ich celowym zabiegiem, który uniemożliwia wcielenie się w tych rasach częstotliwości świadomości od 12 wymiaru wzwyż. Gdyby ten potencjał „otworzyć”, wówczas w rasy te mogłyby wcielać się świadomości z poziomu Rishi, bądź też Yanas, które zaczęłyby ciążyć w kierunku zlinowania ewolucji tych istot z chrystocentrycznym Prawem Uniwersalnej Jedności, czego niestety ich praojcowie unikają.
Dlatego mamy w naszej matrycy czasu dwa modele ewolucyjne: Jeden chrystocentryczny, będący w połączeniu ze Źródłem, pozwalający na naturalne wydostanie się świadomości z egzystencjalnego doświadczenia poza Czas. Drugi niechrystocentryczny, który więzi świadomość w doświadczeniu czasoprzestrzennym oraz dostarcza takich warunków brzegowych dla obecnego w nim doświadczenia, które rwą Czasoprzestrzenny gobelin, utrzymując doświadczające w jego ramach Stworzenie w poczuciu odcięcia od Boga, bądź też tworzące iluzję z Bogiem połączenia, sprytnie kamuflując kryjącą się pod nim energetyczną „cudzożywność”. W tych obszarach rzeczywistości, śmierć jest przyjmowana jako naturalny element ewolucji, a silna polaryzacja wewnątrz tych układów – uznawana za naturalny motor napędowy i uświęcone prawo. Egzystujące w niej byty nie są włączone w naturalny przepływ energii od Źródła, tylko potrzebują uzupełniać ją od innych istot, bądź też całych systemów gwiezdnych, tworząc martwy system, przez gnostyków nazywany naturą śmierci, bądź dialektyką. W ramach dialektyki funkcjonują dwie rywalizujące ze sobą frakcje Upadłych Aniołów: dzieci Annu- Elohim oraz potomkowie Omricon- Serafim.
Walka o Gwiezdne Wrota
Powstałe w wyniku wojen anielskich dwie frakcje Upadłych Aniołów rozpoczęły wyścig o panowanie nad naszą matrycą Czasu, a rywalizacja ta dotyczyła panowania i kontroli nad Gwiezdnymi Wrotami, które stanowią naturalne przejścia między wymiarami. Dodać należy, że w momencie, w którym dostawały się one pod panowanie Upadłych – były przez nich zamieniane na tunele czasoprzestrzenne oraz traciły swoje właściwości umożliwiające ascendencję istot. Ich funkcja zmieniała się wówczas na na transportowo – logistyczną, pozwalającą Upadłym rasom na bardziej efektywne przemieszczanie się po czasoprzestrzeni oraz większą nad nią kontrolę, dezintegrując jednocześnie Uniwersalną Matrycę Czasu.
W naszym Czasie istnieją również Rasy Szmaragdowego Przymierza, które są oddelegowane do jego wypełnienia. Tworzą one liczne organizacje oraz stowarzyszenia (o których nie słychać w channellingach), stawiające sobie za zadanie przestrzegać litery Porozumienia Aramatena oraz chronić i utrzymywać strukturalną integralność kompleksu Gwiezdnych Wrót. W tym celu stworzono też rasę zwaną (bardzo ogólnie) Azurytami. Noszą oni najbardziej zaawansowany kod genetyczny obecny w naszej matrycy Czasu, co pozwala na to, by w ich szeregi wcielały się istności z zakresów świadomości Breanu oraz Yanas w celu kryzysowych interwencji. Ich zadaniem jest także rozpowszechnianie litery Pokojowego Traktatu Współewolucji, nauczania Prawa Jedności Wewnętrznego Chrystusa (czyli to w jaki sposób dążyć do tego, by stać się wcieloną Maharą- istotą chrystusową) oraz przeprowadzania programu bio – regenezy dla ras Upadłych Aniołów, które zdecydowały się powrócić na chrystocentryczne linie rozwojowe.
Prawdziwe pochodzenie Ludzi naszej Ziemi
Rasy Szmaragdowego Przymierza postanowiły również zasiać w pewnym momencie Czasu jeszcze jedną formę Istnienia, którego ogólne zgromadzenie (czyli coś w rodzaju „prototypu”) nazwano Oraphim (w języku Anhuazi oznacza to „dzieci świetlistych”). Orafińskie DNA zawierało kodowania wszystkich chrystusowych ras założycielskich obecnych w pramaterialnych polach chrystusowych (czwarta gęstość), jak również ich zgromadzeń (Brenau z piątej gęstości). Kod ten umożliwiał również wcielanie częstotliwości z zakresu świadomości Yanas (czyli źródeł zasilania energią dla całej matrycy czasu). Dodatkową kwestią było tu to, że matryca orafińska umożliwiała bio – regenezę dla wszystkich ras Upadłych Aniołów, które zapragnęłyby powrócić na chrystocentryczną linię rozwojową. Wcielając się na nią, mogły przywrócić pełny, 12-sto niciowy potencjał swojego DNA, umożliwiający jej pełne przejawienie się jako Istoty Chrystusowej, innymi słowy – wcielonej Mahary. Jest to naturalne dziedzictwo każdej Iskry Ducha inkarnującej w doświadczenie Czasu, jednak od momentu, w którym niektóre z pierwszych chrystusowych ras zaczęły wchodzić w upadek i tworzyć własne „dzieci”, nie wszyscy dysponowali taką możliwością „z urodzenia”. Pamiętamy przecież, że ojcowie – założyciele ras Upadłych Aniołów celowo blokowali uaktualnienie tworzonych przez nich matryc genetycznych, by nie dopuścić do wcielania częstotliwości świadomości wyższych niż te, na których sami egzystowali (czyli 10 lub 11.wymiar). Orafiński kod genetyczny umożliwiał obejście tej blokady, gdyż każda istota, bez względu na swoje oryginalne pochodzenie mogła się bez problemu w nim inkarnować oraz postępować drogą naturalnej ascendencji świadomości poza Czas. Rasy zgromadzenia Oraphim zostały zasiane na kilku planetach w kilku wymiarach, a jedną z nich była Terra, znajdująca się w piątym wymiarze drugiego wszechświata harmonicznego. Zasiany na niej gatunek Turaneusiam dojrzewał tam w celu wypełnienia swojego przeznaczenia: stania się w pełni samodzielnym opiekunem Gwiezdnych Wrót oraz rzecznikiem Pokojowej Współewolucji wszystkich ras.
Historia jednak pokazuje, że i tym razem wydarzenia potoczyły się nieco inaczej niż zakładano. Jest ona dosyć długa i zawiła, nie mniej warto zaznaczyć w niej kilka znaczących punktów. Po pierwsze więc należy wspomnieć, że Anielscy Ludzie Oraphim byli postrzegani jako wielkie zagrożenie głównie przez rasy Annu- Elohim, których ojcowie specjalnie na okoliczność Turaneusiam stworzyli nową, waleczną hybrydę – Annunaki, znaną również jako „mściciele Annu”. Liczne działania oraz infiltracje ras Upadłych Aniołów doprowadziły do tego, że genotyp Anielskich Ludzi Turaneusiam zaczął powoli upadać. Wskutek tych działań, część mieszkańców Terry doprowadziła do gigantycznej katastrofy, dzięki której fragment jej siatek planetarnych uległ rozpadowi.
Część postępowych oraz wiernych Prawu Jedności mieszkańców Terry, których w skrócie nazwiemy kapłaństwem Mu oraz kapłanami z Ur, przewidziało tę katastrofę o wiele lat wcześniej zanim miała miejsce, co pozwoliło na przygotowanie planu ratunkowego dla tych dusz, których świadomość wraz z rozpadem siatek byłaby się również rozpadła.
I tak faktycznie się stało: część Terry uległa defragmentaryzacji, a to co z niej zostało, zeszło o „poziom niżej”, poprzez Gwiezdne Wrota do wszechświata pierwszej gęstości, formując nasz układ słoneczny, obudowując się wokół istniejącej już tu wcześniej Gwiazdy Ashalay. Jednocześnie trzeba dodać, że defragmentaryzacji uległy nie tylko siatki planetarne, lecz również świadomość części istot przynależnych do matryc dusz związanych z Terrą. Wraz z katastrofą uległy one rozdrobnieniu i gdyby nie misja ratunkowa przedsięwzięta przez kapłaństwo z Ur, ich świadomość błąkałaby do dziś, bez możliwości ponownego scalenia. DNA jest bowiem połączone z polem morfogenicznym danej rasy, które z kolei jest utrzymywane przez jądro planetarne. To wszystko razem działa jak rodzaj siły grawitacyjnej, przyciągającej i skupiającej „do siebie” drobiny świadomości tkwiące w materii danego czasu oraz umożliwiającej ich ułożenie w pewien uporządkowany wzór. Wzorzec morfogenetyczny jest więc tym, do czego świadomość dąży, by się scalić, stwarzając jednocześnie po drodze „ciało swojego doświadczenia”, czyli Istotę. Inaczej można to ująć słowami, że „Słowo Boga (świadomość) staje się Ciałem (Istotą)”. Dlatego Kapłaństwo z Ur przeniosło swoją świadomość w formie Kuli Amenti do gęstości pierwszego wszechświata harmonicznego, by utrzymać pole morfogeniczne dla zagubionej świadomości dusz, które zostały zdefragmentaryzowane wraz z rozpadem siatek Terry.
Jednocześnie rozpoczęto program mający na celu ponowne związanie pofragmentaryzowanego wzorca genetycznego dla tych istot, które wraz z fragmentami Terry wpadły do pierwszego wszechświata harmonicznego. Ponieważ kod DNA Anielskich Ludzi jest bardzo zaawansowany, rekonstrukcję tą podzielono na wiele faz oraz etapów, których szczegółowe omówienie byłoby zbyt obszerne na ten moment. Ważne jest tutaj to, że w międzyczasie bardzo skutecznie przeszkadzano w tym, by zamierzenie to doprowadzić do końca. Między innymi, różni przybysze – potomkowie Upadłych Aniołów – często hybrydyzowali się z ludzką rasą po to, by odnowić swoje DNA, jak również w celu uzyskania dostępu do Gwiezdnych Wrót, co jest możliwe w zasadzie tylko dzięki pierwotnej biologii naszej rasy. Ponadto z wielkim zaangażowaniem prowadzono różne programy infiltracji zniekształconymi naukami dotyczącymi mechanizmu ascendencji oraz mechaniki samych Gwiezdnych Wrót po to, by wśród ludzkiej populacji uzyskać popleczników sprzyjających implementacji różnych programów służących interesom Gości, niekoniecznie sprzyjających ponownemu „poskładaniu się” rasie Turaneusiam. W zasadzie gdyby ludzka genetyka nie była kluczem do panowania nad Gwiezdnymi Wrotami – już dawno doprowadzono by do naszej totalnej eksterminacji.
Wskutek niedoszacowania warunków brzegowych przy projektowaniu Czasu Uniwersalnego, nasz Wszechświat Uniwersalny stał się polem bitwy dla dwóch frakcji Upadłych Aniołów, z których każda dąży do przejęcia władzy nad całą matrycą Czasu. Ludzka rasa Turaneusiam została stworzona w między innymi w celu zażegnania tego konfliktu i stworzenia fizycznych warunków dla zregenerowania osobistego oraz kolektywnego potencjału ras Upadłych Aniołów. Farsa polega na tym, że sama stała się obiektem ich działań wojennych i rywalizacji oraz że dołożono wszelkich starań, by pozbawić ją jej naturalnego dziedzictwa, maksymalnie wykorzystać oraz w ślepym gniewie upodlić, czego skutków doświadczamy we współczesnym świecie.
Dwie frakcje Upadłych Aniołów
Wspominaliśmy już wcześniej, że wskutek wojen liriańskich powstały dwa konkurencyjne, wzajemnie zwalczające się obozy Upadłych niechrystocentrycznych ras, które nastawione są na ekspansję oraz opanowanie w naszej matrycy Czasu. Kim więc oni są? Podejrzewam, że możecie spodziewać się, że Wam wyrecytuję całą litanię jakichś gadopodobnych istot :) Niestety sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.
Przypomnijmy więc, że dwie główne frakcje pochodzą od upadłych Omricon – Serafim oraz Annu – Elohim z 10 oraz 11 wymiaru, znajdujących się w Kolebce Lutni. Dla jasności dodamy, że wielu z ich potomków w międzyczasie przyłączyło się do Szmaragdowego Przymierza oraz dokonało licznych hybrydyzacji między sobą nawzajem oraz z innymi rasami zamieszkującymi nasz wszechświat uniwersalny. Dlatego rodowody tych istot są dosyć mocno zawiłe. Domyślamy się już, że do tych ras Upadłych Aniołów zaliczają się znani nam Orianie czy Reptilianie, jednak powtórzymy raz jeszcze (a może być bardzo ciężko przyjąć), że włączają się do nich również ci, którzy podają się za naszych sprzymierzeńców, czyli między innymi rasy tworzące Galaktyczną Federację takie jak Plejadiane, Arkturianie, Andromedanie oraz inni „świetliści”….
Obie te frakcje dążą do tego, by przejąć terytoria Ziemi oraz uzyskać władzę nad Gwiezdnymi Wrotami, jak również wykorzystać ludzki genotyp zgodnie z własnymi celami. Stosują jednak do tego zupełnie inne strategie. Wszyscy ci goście roszczą sobie pretensje do terytoriów Ziemi, gdyż posiadają tutaj swoje hybrydy („swoich ludzi”- ludzi, przy których genotypie majstrowali), a w kosmosie obowiązuje zasada, że „tego terytorium, czyj genotyp je zasiedla”. W celu zachowania precyzji, my rozpoznajemy te rasy po źródle genetycznym, jego potencjale, które ogólnie nazywamy „Słońcem”. Mamy więc rasy należące do „Słońca Belila” (potencjał ich sięga maksymalnie 11 nici DNA), do których należą Upadli Annu – Elohim oraz ich dzieci, które w licznych channelingach przedstawiają się nam jako „dobrzy, sprzyjający nam”, a także pragnący asystować we „wzniesieniu” oraz pomagać przy budowie nowego, lepszego świata. Znane są nam również rasy przynależne do „Czarnego Słońca”(ich potencjał sięga maksymalnie 10 nici DNA), które pojawiają się w opowieściach naszych „sprzymierzeńców” jako ci, którzy animują działaniem jednego rządu światowego, charakterem dzisiejszego pieniądza oraz są odpowiedzialni za powstanie ziemskiej plutokracji jak również planów zmierzających do realizacji programu ludobójstwa.
Tak naprawdę każda z tych frakcji realizuje swoją politykę, której elementy zakładają wykorzystanie ludzkiego genomu oraz terytoriów tej planety w imię własnych celów. Różnią się jednak stosowaną przez siebie strategią. Program Czarnego Słońca jest realizowany przez udoskonalanie hybryd „swoich” ludzi zwanych Nephedem oraz zapewnienie im strategicznych pozycji w układzie przestrzennym działającym na rzecz jednego światowego porządku, który jest ich sukcesywnie implementowaną „produkcją”. Do ich dorobku faktycznie leżą takie dokonania jak instalacja HAARP, liczne technologie takie jak chemtrails czy GMO, które mają na celu powolne, ukryte ludobójstwo wszystkich istot nienależących do tego programu. Faktem jest, że nasi „świetliści sprzymierzeńcy” mają w tym zakresie rację w swoich doniesieniach.
Drugim programem jest program Słońca Belila, do którego zbiegło wielu ludzi Nephedem. Działają oni aktywnie poprzez zainspirowany przez siebie ruch New Age, w ramach którego tworzą swoje „załogi naziemne”. Bardzo dbają o to, żeby dobrze kojarzyć się ludziom jako ich sprzymierzeńcy w walce przeciwko programowi Czarnego Słońca. Jednak pamiętajmy, że są to dzieci Annu – Elohim, a to zgromadzenie zawsze wyjątkowo niechętnie patrzyło na Orafiński zasiew. Ich celem bynajmniej nie jest – i nigdy nie była – pomoc nam, bardziej zależy im na tym, by wykorzystać potencjał ludzkiego genotypu do tego, by móc wprowadzić nowe ścieżki ewolucyjne dla swoich ras oraz jednocześnie ograniczyć potencjał ewolucyjny rodu ziemskich ludzi. Robią to poprzez zniekształcone nauki ascendencyjnenagminnie transmitowane przez wiele wątków New Age. Nie mówią nam o tym, lecz podtrzymują plan jednego światowego porządku, usiłując odwieść ludzki rząd illuminatów od kontaktów z Drakonami, by wdrożyć swój własny plan. Ich metody działania są bardzo wysublimowane, jednak warto zaakcentować tutaj fakt, że bardzo często podszywają się pod imiona Opiekunów Szmaragdowego Przymierza. W ramach ciekawostki i – przyznaję – mojej osobistej wycieczki – dopowiem, że mało kto wie, że np. Galaktyczna Federacja, dowództwo Asthar czy Plejadiańsko –Nibiriańscy Annuanki bardzo przyczynili się do manipulacji i zbłądzenia ziemskich rodów Anielskich Ludzi ok 25 550 r p.n.e. Grupy te tymczasowo przyłączyły się do Szmaragdowego Przymierza w 1992 roku, jednak już we wrześniu 2000 roku ponownie się od niego odłączyły, by połączyć siły Drakonami w ramach Zjednoczonego Ruchu Oporu Najeźdźców, którego wspólnym celem jest pełne przejęcie terytoriów Ziemi z rąk ras Opiekunów ze Szmaragdowego Przymierza, na rzecz przeprowadzania programów własnych, ekstensywnych polityk.
Ważne jest by wiedzieć, że wszystkie te upadłe rasy wspólnie przyczyniły się do kształtu naszego obecnego DNA. Dzięki nim człowiek Terrański stał się ślepy, głuchy i otępiały. W takich warunkach sprzedawanie mu najrozmaitszych bajek oraz prowadzenie koronkowej polityki na zasadzie : dobry policjant – zły policjant nie jest niczym trudnym. Ludzka percepcja materialna – zwłaszcza na tych subtelnych przestrzeniach – jest bardziej niż ograniczona w stosunku do możliwości jakimi dysponują najeźdźcy. W takich warunkach można sprzedać dosłownie wszystko – i tak za pomocą materialnych zmysłów nie mamy możliwości weryfikacji tych informacji, choćby z uwagi na fakt, iż od ok 13 000 r p.n.e. zadbano o to, by ślady po prawdziwych naukach ascendencji, jak również historia rasy Anielskich Ludzi została w zasadzie do cna wyczyszczona.
Diamentowe Słońce Szmaragdowego Zgromadzenia Oraphim
Na Ziemi istnieje jeszcze trzecia opcja. Naszą planetę zamieszkują również potomkowie Diamentowego Słońca Szmaragdowego Zgromadzenia Oraphim, niosące ze sobą potencjał minimum 12 niciowego DNA. Z bardziej współczesnych, znanych nam oraz historycznie zarejestrowanych wspólnot – należeli do nich między innymi Esseńczycy, a także bardziej współcześnie: Katarzy i Albigesni, których krwawo wybito w prowadzonym przeciwko nim średniowiecznych krucjatach. Grupy te niosły w swoich wewnętrznych misteriach żywe nauki dotyczące wewnętrznego Chrystusa (Mahary) oraz prawdziwej duchowości opierającej się na realnym kontakcie z Iskrą Ducha – Atmanem zamieszkującym serce każdego człowieka. Wiedza ta jest nadal żywa i praktykowana w niektórych szkołach duchowych, chociaż jest bardzo mocno ukryta – zarówno z uwagi na wcześniejsze prześladowania, jak również niemal doszczętne wymazanie jej z pamięci genetycznej naszego gatunku. Istnieją też rasy opiekunów Szmaragdowego Przymierza, których zamiarem jest zwrócenie ludziom nauk dotyczących prawdziwej ludzkiej historii oraz początków zaawansowanych, uniwersalnych nauk duchowych tak, by dać każdemu człowiekowi możliwość wyboru, którym programem ewolucyjnym chce podążać. Rasy te posiadają również „swoich” ludzi, a są nimi właśnie dzieci rasy zasiewowej Oprahim. Rdzeń tych wszystkich nauk  leży w tym, by w pierwszej kolejności przywrócić sobie potencjał „Wewnętrznego Chrystusa”- czyli możliwość ucieleśnienia świadomości dwunastowymiarowej:  innymi słowy: wcielenia się jako pełna Mahara: Istota Chrystusowa. Jest to głównie samodzielną, wewnętrzną pracą. Trudno jest o tym mówić w przestrzeni tak bardzo skolonizowanej różnego rodzaju bardzo wiarygodnie brzmiącymi zniekształceniami ascendencyjnych nauk. Nie mniej jednak, bez względu na całe morze dezinformacji faktem jest, że potomkowie oryginalnej zasiewanej rasy ludzkiej nadal są obecni tu na Ziemi i nadal mają szansę z reaktywować swoje kody tak, by przywrócić swoje dziedzictwo. Ludzka rasa jest dziełem najbardziej zaawansowanych hierarchii duchowych zaangażowanych w kreację naszego Czasu, natomiast ci, którzy nam dzisiaj chcą „pomóc” jako gwiezdni „przyjaciele”- niekoniecznie. Oryginalnie ludzka rasa nosiła DNA zaprojektowane tak, że świadomość przezeń budowana mogła w pełni przemieścić się poza materię i utrzymać ultra – ziemską (poza – czasową) świadomość w ciele fizycznym. Dlatego Świadomość inkarnująca w biologię Szmaragdowego Słońca Oraphim pochodzi z minimum 13 wymiaru – czyli spoza zwymiarowanej materii. Oto prawdziwe ludzkie dziedzictwo, po które możemy sięgnąć, jeśli tego zechcemy. Rasy opiekunów oraz Chrystocentryczne Szkoły Duchowe prowadzą na Ziemi działalność, która ma na celu przywrócenie tej możliwości. Jest ona o wiele bardziej cicha i praktycznie na zewnątrz niewidoczna, jednak realna i bardzo konkretna. Jej celem jest przywrócenie naszemu rodowi miejsca, z myślą o którym został pierwotnie zaprojektowany: opiekuna Gwiezdnych Wrót oraz nośnika umożliwiającego poruszanie się po różnych wymiarach czasu dla Świadomości poprzedzającej materię egzystencjalną.
                                                                                   (…)
Różnica jest zasadnicza
Na chwilę obecną ludzka rasa tkwi w upadku takim samym jak ci, którzy przyczynili się do tego, by ziemski ród utracił swoją tożsamość. Ba- położenie nasze jest jeszcze bardziej dramatyczne, ponieważ tkwiąc w upadku, zostaliśmy dodatkowo ogłuszeni i oślepieni tak, że bladego pojęcia nie mamy co się dookoła nas dzieje. Szereg wydarzeń doprowadził do tego, że na chwilę obecną w swojej masie jako ludzie, zachowujemy się bardziej jak zwierzątka w ludzkich ciałach, niż Człowiek, którym niegdyś byliśmy. Co więcej, kolektywy Upadłych Aniołów za pomocą swoich naziemnych załóg przekonywująco wprowadzają zaciemnienie obliczone na to, by przekonać nas, że są naszymi „braćmi”, albo „ojcami”, że wszyscy pochodzimy z Kolebki Lutni i że zależy im na naszym dobru. Po części jest to prawda, jeśli mają na myśli część swoich hybryd, które zostały stworzone przez wymieszanie się orafińskiego genotypu z DNA przez nich niesionym. Jednak dla odróżnienia pamiętajmy o tym, że praojcowie rasy Oraphim są świadomościami, które STWORZYŁY tą matrycę czasu i których istnienie POPRZEDZA ją, jak również tymi, którzy zostali w niej zasiani jako wzorcowe rasy chrystusowe. Dla odmiany, świadomość ojców Upadłych Aniołów bierze swój początek WEWNĄTRZ matrycy Czasu Uniwersalnego (wymiar 10 lub 11) – i chociaż całe życie egzystencjalne znajdujące się w jego ramach bierze swój początek z Kolebki Lutni, to warto pamiętać, że niektóre rody stamtąd pochodzące po prostu odeszły od zasad Uniwersalnego Prawa Jedności, opierającego się na równości i postrzeganiu wszystkiego i wszystkich jako żyjącej cząstki Źródła, z którego wszyscy wychodzimy i do którego wszyscy ostatecznie powracamy, gdyż To jest nasz prawdziwy Dom. Rody Upadłych Aniołów poprzez celowe utrzymywanie niepełnego kodowania DNA w swoich rodowych liniach, nie dopuszczają do tego, by w ich szeregi mogła się wcielać świadomość PRZEKRACZAJĄCA Czas, świadomość de facto go tworząca. Dlatego potomkowie Annu- Elohim i Omricon- Serafim są (łącznie ze swoimi ojcami) uwięzione w Czasie.Owocuje to tym, że tworzony przez nie wszechświat jest zhierarchizowany, oparty na cudzożywności (bo nie jest w stałym przepływie energii ze Źródła), a świadomość która wciela się się w w te istoty i ewoluuje zgodnie ze stworzonym przez ich ojców wzorcem – koniec końców grzęźnie na siatkach świadomości (elementach konstrukcyjnych matrycy czasu) w oczekiwaniu na na to, czy „rdzeń (czyli ich „Bóg”) przyjmie ich ostatecznie do siebie czy też nie”, o czym mogliśmy się dowiedzieć z pewnej książki, którą czytelnicy tego bloga pewnie znają. Faktem jest, że istoty, które żyją na niechrystocentrycznych ścieżkach rozwojowych po prostu mają taki światoobraz, a to że taka wizja świata jest obecna w ich najgłębszych przekonaniach, moim zdaniem jest tylko wybiegiem maskującym fakt, że świadomość tych istot idąc przyjętym przez nie wzorcem rozwojowym zwyczajnie NIE MOŻE wznieść się poza czas i zakończyć tego doświadczenia powracając do Domu. Natomiast historie o „rdzeniu”, który decyduje kogo wpuścić a kogo nie, który ma swoje „wartości” i jednych przyjmuje „mniej chętnie niż innych” służyć mogą chyba jedynie podtrzymywaniu strachu i jeszcze bardziej ostrej walki o „zdobywanie świadomości” w tych drapieżnych światach, których i my staliśmy się częścią, niestety bardziej w charakterze karmy dla zwierząt niż myśliwych :)
Kiedyś uczestniczyłam w pewnej grupie, która stawiała sobie za cel „podnoszenie świadomości” oraz informowanie ludzi o tym co się tutaj dzieje. Oczywiście głównym wrogiem zostały przez nią okrzyknięte jaszczury, natomiast osoby, które wiodły prym w całej organizacji w pewnym momencie obwieściły, że oto nadszedł czas „weryfikacji” i że trzeba się zdecydować, czy podąża się ścieżką, którą oni określili „ziemską”, czy też wybiera się oriańską. W tamtym czasie osoby „decyzyjne” ogłosiły również, że oto my (jako grupa) należymy do „ziemskiej” opcji i że członkowie naszej organizacji mają niejako przymus się na niej „weryfikować”. Dzisiaj na prowadzonej przez nich stronie możemy przeczytać takie oto słowa:
Między 2011 rokiem a czasem obecnym dokonało się wiele zmian w przestrzeni. Była to m.in. weryfikacja treści pomiędzy człowiekiem a planetą oraz odłączenia fraktalne. Przestrzeń wykonała selekcję i podzieliła ludzi na tych, którzy pozostali w przeszłości i na tych, którzy wybrali nieznaną przyszłość. Zweryfikowała ludzi na dwóch przeciwstawnych ścieżkach ewolucyjnych – ścieżce ziemskiej i ścieżce oriańskiej.
Ścieżka ziemska jest ścieżką pradawnych wartości gwarantujących życie w sprawiedliwości, godności, lojalności, współpracy i harmonii. Ścieżka oriańska oparta jest na konkurencji i rywalizacji oraz wszystkim co gwarantuje zwycięstwo w walce. To z kolei dopuszcza manipulację, oszustwo, fałsz, podstęp. Do niedawna cechy tych ścieżek były wymieszane. Również w naszej ekipie nie sposób było wyselekcjonować ani cech ani ludzi. W świadomości odbiorców naszych treści również nie było kryteriów oceny i wyczucia co jest co i kto jest kto.
Wiele razy zderzaliśmy się z ludźmi mającymi przewagę cech oriańskich. Zderzenia te wywoływały zgrzytliwy hałas i zniszczenia. Teraz chcielibyśmy się odciąć od momentami niechlubnej przeszłości wynikającej z oriańskiej dywersji wśród nas. Tworzymy więc inną organizację pod nazwą…..
Przedstawiana przez te osoby „ziemska ścieżka” należy do wspomnianych wcześniej w tekście programu Słońc Belila, czyli hybryd Annu- Elohim z orafińską ścieżką zasiewową, którą propagują oni jako „rdzenną ziemską ścieżkę”, co nie jest prawdą. Owa wskazywana przez nich „ziemska ścieżka” powołuje się na plejadiański rodowód naszej rasy, który ich zdaniem byłby ewoluował najprawdopodobniej długo w szczęściu i pomyślności, gdyby nie wtrąciły się jaszczury. Tymczasem to tak nie jest: problem polegał na tym, że po zdefragmentyzowaniu części siatek Terry nasza planeta pojawiła się w tym miejscu trochę „znikąd”, a ludzie ją zamieszkujący (na poziomie pierwszego wszechświata harmonicznego) byli gatunkiem dosyć młodym, którego zadaniem ewolucyjnym był powrót do punktu, z którego „upadli”. Potomkowie Upadłych Aniołów po prostu zaczęli traktować terytoria tej planety jako swoje, a młody, ewoluujący gatunek postrzegać jako klucz do panowania nad systemem Gwiezdnych Wrót oraz materiał do poszukiwań innych ścieżek rozwojowych dla siebie. Stąd liczne programy hybrydyzacyjne oraz zaciemnianie rzeczywistego następstwa zdarzeń przez teksty takie jak powyższy, gdzie tego rodzaju zubożeń i zacienień na przestrzeni losów Ziemi była taka masa, że nie sposób tego opisać. 
Piszę o tym wszystkim, by pokazać, że słowa z cyklu tych artykułów o historii ludzkości nie są oderwane od rzeczywistości. Grupa, która jest autorem zacytowanego wyżej fragmentu tekstu nadal funkcjonuje oraz implementuje swoje informacje. Jest to tylko jeden z wielu przykładów takich organizacji. I pewnie mają do tego prawo – nie istnieliby, gdyby ktoś nie miał zapotrzebowania na generowane przez nich dane. Uważam jednak, że należy się nam przejrzystość i dostęp do informacji na temat tego jak faktycznie tu  było i kim naprawdę jesteśmy w miejsce podążania z tym, jak ktoś ma w interesie przekonać nas, żebyśmy myśleli o sobie i otaczającym świecie. 
Pozwalam sobie na wskazywanie takich zaciemnień, ponieważ sama przez jedną z takich grup mających na celu nie tylko dbanie o swoje własne interesy, lecz głównie zakopanie pod ziemię ludzkiego oryginalnego potencjału – poprzez wypreparowanie na jego bazie przekonywującej nieprawdy – przeszłam. Kiedy kazano mi się weryfikować na jednej z dwóch wskazanych przez nich matrycach, krew mi się gotowała krzycząc, że nie należę do żadnej z nich i że jest jakaś trzecia opcja, o której nie wspominają. Wtedy jeszcze nie wiedziałam o co chodzi i o co tak właściwie chodzi. Dzisiaj mam już pewność, że ktoś chce pochować żywcem to, co należy się każdej istocie wcielającej się na tej planecie. Informacje o tym w jakim wszechświecie żyjemy, co dotknęło macierzystą, pierwotną ludzką rasę, która jest do ziemi przypisana. Informacje o tym jak bardzo wszyscy jesteśmy ubodzy brakiem autentycznego kontaktu ze Źródłem i w jakich mistyfikacjach z tym związanych żyjemy, w najszczerszej wierze robiąc to co uznajemy za słuszne. To nie jest tylko kwestia tylko tej planety, problem dotyczy całej Galaktyki i przerażającej niewiedzy w jakiej również żyją zamieszkujące ją istoty, faktycznie tocząc nieustannie między sobą wojny o których nam już w channelingach nie mówią. Chodzi też o to by wiedzieć, że wiedza związana z ascendencją, z odbudową potencjału wewnętrznego Chrystusa, swojego wewnętrznego Atmana – jest nadal obecna w okryciu w niektórych szkół misteryjnych związanych z Gnozą, obecnych na tej planecie. Pole przez nie stwarzane budzi każdego, kto chce się w końcu wydostać poza Czas – zarówno tych należących do rodu ziemskich Oraphim, jak również gwiezdnych wędrowców znużonych wędrówką po innych, pewnie bardziej harmonijnych i bardziej efektywnie zaprojektowanych światach, jednak światach nieprzerwanie tkwiących w uścisku Czasu, gdyż zatoczenie pełnego Obiegu Alchemicznego przez ich Iskrę Ducha jest niemożliwe na ścieżkach, którymi dotąd podążali.
Frakcje Upadłych Aniołów o lata świetlne przewyższają nas technologią i to co możemy zrobić, to albo się do nich przyłączyć i po raz kolejny stracić szansę na uwolnienie swojej świadomości od kolein Czasu, bądź podążyć ścieżką wewnętrznej Mahary: bioregenezy naszego DNA, powrotu na chrystocentryczne linie rozwojowe i w dalszej kolejności po osiągnięciu dostatecznej dojrzałości – transcendencji poza Czas. Dlatego – dosyć już życia w niepamięci – niechaj każdy czyja taka wola, ma w końcu możliwość autentycznego wyboru! Ci, którzy zbadaliście wszystkie szklane ściany Czasu w którym tkwiliście – przypomnijcie sobie w końcu, na czym to prawo polega! I pamiętajmy też przy tym, by uhonorować decyzje tych, których ścieżka wiedzie inną drogą. W czasach takich jak te, Gnoza ukazuje się na powierzchni: pozwala się przypomnieć i nazwać po imieniu, kierując swoje Słowo do tych, którzy chcą je usłyszeć. Gdyby krzyk tego Słowa w mojej krwi, informacje spisane w Kronikach Akaszy, doświadczenie jakości pola obecnego w grupach ludzi ukierunkowanych gnostycznie nie splatałyby się w jedno z przedstawioną tutaj kosmiczną historią – nie doczekałaby się ona publikacji na kartach tego bloga. Czas bowiem już dojrzał i każdy zbiera swoje żniwo. Czas więc się obudzić moi Drodzy Przyjaciele, czas stać się Świadomym, a nie tylko lepiej poinformowanym człowiekiem. To od decyzji i świadomego wyboru każdego z nas zależy, którą nić Czasu pochwyci i jak ułożą się jego dalsze losy. Pamiętajcie moi Drodzy, bać się nie warto, życzę nam wszystkim Tej odwagi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz