Główną
konsekwencją wojen w kolebce Lutni było powstanie dwóch zwalczających
się nawzajem frakcji Upadłych Aniołów, będących dziećmi swych praojców
znanych jako Omricon – Serafim oraz Annu – Elohim. Zaczęły one na własną
rękę tworzyć swoje Stworzenie w postaci licznych ras zamieszkujących
nasze Uniwersum, które jednak nie było w stanie wydostać się poza Czas.
Rasy Upadłych Aniołów odróżniają się od Anielskich tym, że ich kod
genetyczny uniemożliwia wcielanie się częstotliwości świadomości
wyższych niż te, które znajdują się w 11 wymiarze naszej matrycy Czasu.
Ich najwyższy potencjał genetyczny sięga najwyżej 11 nici DNA – w
przypadku dzieci Annu – Elohim oraz 10 nici w przypadku potomstwa
Omricon – Serafim. Wskutek tego istota inkarnująca na takiej matrycy nie
może przyciągnąć częstotliwości umożliwiających poruszającej nią
świadomości – wyjście poza doświadczenie Czasoprzestrzeni, skazując się
jednocześnie na rodzaj uwięzienia w niej. Oczywiście nie jest to żadnym
wyrokiem: jeśli Istota poczuje tęsknotę za Domem, zawsze może do niego
powrócić poprzez bioregenezę DNA. Jednak utrzymywanie takich potencjałów
w kodowanu genetycznym Upadłych Aniołów jest ich celowym zabiegiem,
który uniemożliwia wcielenie się w tych rasach częstotliwości
świadomości od 12 wymiaru wzwyż. Gdyby ten potencjał „otworzyć”, wówczas
w rasy te mogłyby wcielać się świadomości z poziomu Rishi, bądź też
Yanas, które zaczęłyby ciążyć w kierunku zlinowania ewolucji tych istot z
chrystocentrycznym Prawem Uniwersalnej Jedności, czego niestety ich
praojcowie unikają.
Dlatego
mamy w naszej matrycy czasu dwa modele ewolucyjne: Jeden
chrystocentryczny, będący w połączeniu ze Źródłem, pozwalający na
naturalne wydostanie się świadomości z egzystencjalnego doświadczenia
poza Czas. Drugi niechrystocentryczny, który więzi świadomość w
doświadczeniu czasoprzestrzennym oraz dostarcza takich warunków
brzegowych dla obecnego w nim doświadczenia, które rwą Czasoprzestrzenny
gobelin, utrzymując doświadczające w jego ramach Stworzenie w poczuciu
odcięcia od Boga, bądź też tworzące iluzję z Bogiem połączenia, sprytnie
kamuflując kryjącą się pod nim energetyczną „cudzożywność”. W tych
obszarach rzeczywistości, śmierć jest przyjmowana jako naturalny element
ewolucji, a silna polaryzacja wewnątrz tych układów – uznawana za
naturalny motor napędowy i uświęcone prawo. Egzystujące w niej byty nie
są włączone w naturalny przepływ energii od Źródła, tylko potrzebują
uzupełniać ją od innych istot, bądź też całych systemów gwiezdnych,
tworząc martwy system, przez gnostyków nazywany naturą śmierci, bądź
dialektyką. W ramach dialektyki funkcjonują dwie rywalizujące ze sobą
frakcje Upadłych Aniołów: dzieci Annu- Elohim oraz potomkowie Omricon-
Serafim.
Walka o Gwiezdne Wrota
Powstałe
w wyniku wojen anielskich dwie frakcje Upadłych Aniołów rozpoczęły
wyścig o panowanie nad naszą matrycą Czasu, a rywalizacja ta dotyczyła
panowania i kontroli nad Gwiezdnymi Wrotami, które stanowią naturalne
przejścia między wymiarami. Dodać należy, że w momencie, w którym
dostawały się one pod panowanie Upadłych – były przez nich zamieniane na
tunele czasoprzestrzenne oraz traciły swoje właściwości umożliwiające
ascendencję istot. Ich funkcja zmieniała się wówczas na na transportowo –
logistyczną, pozwalającą Upadłym rasom na bardziej efektywne
przemieszczanie się po czasoprzestrzeni oraz większą nad nią kontrolę,
dezintegrując jednocześnie Uniwersalną Matrycę Czasu.
W
naszym Czasie istnieją również Rasy Szmaragdowego Przymierza, które są
oddelegowane do jego wypełnienia. Tworzą one liczne organizacje oraz
stowarzyszenia (o których nie słychać w channellingach), stawiające
sobie za zadanie przestrzegać litery Porozumienia Aramatena oraz chronić
i utrzymywać strukturalną integralność kompleksu Gwiezdnych Wrót. W tym
celu stworzono też rasę zwaną (bardzo ogólnie) Azurytami. Noszą oni
najbardziej zaawansowany kod genetyczny obecny w naszej matrycy Czasu,
co pozwala na to, by w ich szeregi wcielały się istności z zakresów
świadomości Breanu oraz Yanas w celu kryzysowych interwencji. Ich
zadaniem jest także rozpowszechnianie litery Pokojowego Traktatu
Współewolucji, nauczania Prawa Jedności Wewnętrznego Chrystusa (czyli to
w jaki sposób dążyć do tego, by stać się wcieloną Maharą- istotą
chrystusową) oraz przeprowadzania programu bio – regenezy dla ras
Upadłych Aniołów, które zdecydowały się powrócić na chrystocentryczne
linie rozwojowe.
Prawdziwe pochodzenie Ludzi naszej Ziemi
Rasy
Szmaragdowego Przymierza postanowiły również zasiać w pewnym momencie
Czasu jeszcze jedną formę Istnienia, którego ogólne zgromadzenie (czyli
coś w rodzaju „prototypu”) nazwano Oraphim (w języku Anhuazi oznacza to
„dzieci świetlistych”). Orafińskie DNA zawierało kodowania wszystkich
chrystusowych ras założycielskich obecnych w pramaterialnych polach
chrystusowych (czwarta gęstość), jak również ich zgromadzeń (Brenau z
piątej gęstości). Kod ten umożliwiał również wcielanie częstotliwości z
zakresu świadomości Yanas (czyli źródeł zasilania energią dla całej
matrycy czasu). Dodatkową kwestią było tu to, że matryca orafińska
umożliwiała bio – regenezę dla wszystkich ras Upadłych Aniołów, które
zapragnęłyby powrócić na chrystocentryczną linię rozwojową. Wcielając
się na nią, mogły przywrócić pełny, 12-sto niciowy potencjał swojego
DNA, umożliwiający jej pełne przejawienie się jako Istoty Chrystusowej,
innymi słowy – wcielonej Mahary. Jest to naturalne dziedzictwo każdej
Iskry Ducha inkarnującej w doświadczenie Czasu, jednak od momentu, w
którym niektóre z pierwszych chrystusowych ras zaczęły wchodzić w upadek
i tworzyć własne „dzieci”, nie wszyscy dysponowali taką możliwością „z
urodzenia”. Pamiętamy przecież, że ojcowie – założyciele ras Upadłych
Aniołów celowo blokowali uaktualnienie tworzonych przez nich matryc
genetycznych, by nie dopuścić do wcielania częstotliwości świadomości
wyższych niż te, na których sami egzystowali (czyli 10 lub 11.wymiar).
Orafiński kod genetyczny umożliwiał obejście tej blokady, gdyż każda
istota, bez względu na swoje oryginalne pochodzenie mogła się bez
problemu w nim inkarnować oraz postępować drogą naturalnej ascendencji
świadomości poza Czas. Rasy zgromadzenia Oraphim zostały zasiane na
kilku planetach w kilku wymiarach, a jedną z nich była Terra, znajdująca
się w piątym wymiarze drugiego wszechświata harmonicznego. Zasiany na
niej gatunek Turaneusiam dojrzewał tam w celu wypełnienia swojego
przeznaczenia: stania się w pełni samodzielnym opiekunem Gwiezdnych Wrót
oraz rzecznikiem Pokojowej Współewolucji wszystkich ras.
Historia
jednak pokazuje, że i tym razem wydarzenia potoczyły się nieco inaczej
niż zakładano. Jest ona dosyć długa i zawiła, nie mniej warto zaznaczyć w
niej kilka znaczących punktów. Po pierwsze więc należy wspomnieć, że
Anielscy Ludzie Oraphim byli postrzegani jako wielkie zagrożenie głównie
przez rasy Annu- Elohim, których ojcowie specjalnie na okoliczność
Turaneusiam stworzyli nową, waleczną hybrydę – Annunaki, znaną również
jako „mściciele Annu”. Liczne działania oraz infiltracje ras Upadłych
Aniołów doprowadziły do tego, że genotyp Anielskich Ludzi Turaneusiam
zaczął powoli upadać. Wskutek tych działań, część mieszkańców Terry
doprowadziła do gigantycznej katastrofy, dzięki której fragment jej
siatek planetarnych uległ rozpadowi.
Część
postępowych oraz wiernych Prawu Jedności mieszkańców Terry, których w
skrócie nazwiemy kapłaństwem Mu oraz kapłanami z Ur, przewidziało tę
katastrofę o wiele lat wcześniej zanim miała miejsce, co pozwoliło na
przygotowanie planu ratunkowego dla tych dusz, których świadomość wraz z
rozpadem siatek byłaby się również rozpadła.
I
tak faktycznie się stało: część Terry uległa defragmentaryzacji, a to
co z niej zostało, zeszło o „poziom niżej”, poprzez Gwiezdne Wrota do
wszechświata pierwszej gęstości, formując nasz układ słoneczny,
obudowując się wokół istniejącej już tu wcześniej Gwiazdy Ashalay.
Jednocześnie trzeba dodać, że defragmentaryzacji uległy nie tylko siatki
planetarne, lecz również świadomość części istot przynależnych do
matryc dusz związanych z Terrą. Wraz z katastrofą uległy one
rozdrobnieniu i gdyby nie misja ratunkowa przedsięwzięta przez
kapłaństwo z Ur, ich świadomość błąkałaby do dziś, bez możliwości
ponownego scalenia. DNA jest bowiem połączone z polem morfogenicznym
danej rasy, które z kolei jest utrzymywane przez jądro planetarne. To
wszystko razem działa jak rodzaj siły grawitacyjnej, przyciągającej i
skupiającej „do siebie” drobiny świadomości tkwiące w materii danego
czasu oraz umożliwiającej ich ułożenie w pewien uporządkowany wzór.
Wzorzec morfogenetyczny jest więc tym, do czego świadomość dąży, by się scalić, stwarzając
jednocześnie po drodze „ciało swojego doświadczenia”, czyli Istotę.
Inaczej można to ująć słowami, że „Słowo Boga (świadomość) staje się
Ciałem (Istotą)”. Dlatego Kapłaństwo z Ur przeniosło swoją świadomość w
formie Kuli Amenti do gęstości pierwszego wszechświata harmonicznego, by
utrzymać pole morfogeniczne dla zagubionej świadomości dusz, które
zostały zdefragmentaryzowane wraz z rozpadem siatek Terry.
Jednocześnie
rozpoczęto program mający na celu ponowne związanie
pofragmentaryzowanego wzorca genetycznego dla tych istot, które wraz z
fragmentami Terry wpadły do pierwszego wszechświata harmonicznego.
Ponieważ kod DNA Anielskich Ludzi jest bardzo zaawansowany,
rekonstrukcję tą podzielono na wiele faz oraz etapów, których
szczegółowe omówienie byłoby zbyt obszerne na ten moment. Ważne jest
tutaj to, że w międzyczasie bardzo skutecznie przeszkadzano w tym, by
zamierzenie to doprowadzić do końca. Między innymi, różni przybysze –
potomkowie Upadłych Aniołów – często hybrydyzowali się z ludzką rasą po
to, by odnowić swoje DNA, jak również w celu uzyskania dostępu do
Gwiezdnych Wrót, co jest możliwe w zasadzie tylko dzięki pierwotnej
biologii naszej rasy. Ponadto z wielkim zaangażowaniem prowadzono różne
programy infiltracji zniekształconymi naukami dotyczącymi mechanizmu
ascendencji oraz mechaniki samych Gwiezdnych Wrót po to, by wśród
ludzkiej populacji uzyskać popleczników sprzyjających implementacji
różnych programów służących interesom Gości, niekoniecznie sprzyjających
ponownemu „poskładaniu się” rasie Turaneusiam. W zasadzie gdyby ludzka
genetyka nie była kluczem do panowania nad Gwiezdnymi Wrotami – już
dawno doprowadzono by do naszej totalnej eksterminacji.
Wskutek
niedoszacowania warunków brzegowych przy projektowaniu Czasu
Uniwersalnego, nasz Wszechświat Uniwersalny stał się polem bitwy dla
dwóch frakcji Upadłych Aniołów, z których każda dąży do przejęcia władzy
nad całą matrycą Czasu. Ludzka rasa Turaneusiam została stworzona w
między innymi w celu zażegnania tego konfliktu i stworzenia fizycznych
warunków dla zregenerowania osobistego oraz kolektywnego potencjału ras
Upadłych Aniołów. Farsa polega na tym, że sama stała się obiektem ich
działań wojennych i rywalizacji oraz że dołożono wszelkich starań, by
pozbawić ją jej naturalnego dziedzictwa, maksymalnie wykorzystać oraz w
ślepym gniewie upodlić, czego skutków doświadczamy we współczesnym
świecie.
Dwie frakcje Upadłych Aniołów
Wspominaliśmy
już wcześniej, że wskutek wojen liriańskich powstały dwa konkurencyjne,
wzajemnie zwalczające się obozy Upadłych niechrystocentrycznych ras,
które nastawione są na ekspansję oraz opanowanie w naszej matrycy Czasu.
Kim więc oni są? Podejrzewam, że możecie spodziewać się, że Wam
wyrecytuję całą litanię jakichś gadopodobnych istot Niestety sprawa jest nieco bardziej skomplikowana.
Przypomnijmy
więc, że dwie główne frakcje pochodzą od upadłych Omricon – Serafim
oraz Annu – Elohim z 10 oraz 11 wymiaru, znajdujących się w Kolebce
Lutni. Dla jasności dodamy, że wielu z ich potomków w międzyczasie
przyłączyło się do Szmaragdowego Przymierza oraz dokonało licznych
hybrydyzacji między sobą nawzajem oraz z innymi rasami zamieszkującymi
nasz wszechświat uniwersalny. Dlatego rodowody tych istot są dosyć mocno
zawiłe. Domyślamy się już, że do tych ras Upadłych Aniołów zaliczają
się znani nam Orianie czy Reptilianie, jednak powtórzymy raz jeszcze (a
może być bardzo ciężko przyjąć), że włączają się do nich również ci,
którzy podają się za naszych sprzymierzeńców, czyli między innymi rasy
tworzące Galaktyczną Federację takie jak Plejadiane, Arkturianie,
Andromedanie oraz inni „świetliści”….
Obie
te frakcje dążą do tego, by przejąć terytoria Ziemi oraz uzyskać władzę
nad Gwiezdnymi Wrotami, jak również wykorzystać ludzki genotyp zgodnie z
własnymi celami. Stosują jednak do tego zupełnie inne strategie.
Wszyscy ci goście roszczą sobie pretensje do terytoriów Ziemi, gdyż
posiadają tutaj swoje hybrydy („swoich ludzi”- ludzi, przy których
genotypie majstrowali),
a w kosmosie obowiązuje zasada, że „tego terytorium, czyj genotyp je
zasiedla”. W celu zachowania precyzji, my rozpoznajemy te rasy po źródle
genetycznym, jego potencjale, które ogólnie nazywamy „Słońcem”. Mamy
więc rasy należące do „Słońca Belila” (potencjał ich sięga maksymalnie
11 nici DNA), do których należą Upadli Annu – Elohim oraz ich dzieci,
które w licznych channelingach przedstawiają się nam jako „dobrzy,
sprzyjający nam”, a także pragnący asystować we „wzniesieniu” oraz
pomagać przy budowie nowego, lepszego świata. Znane są nam również rasy
przynależne do „Czarnego Słońca”(ich potencjał sięga maksymalnie 10 nici
DNA), które pojawiają się w opowieściach naszych „sprzymierzeńców” jako
ci, którzy animują działaniem jednego rządu światowego, charakterem
dzisiejszego pieniądza oraz są odpowiedzialni za powstanie ziemskiej
plutokracji jak również planów zmierzających do realizacji programu
ludobójstwa.
Tak
naprawdę każda z tych frakcji realizuje swoją politykę, której elementy
zakładają wykorzystanie ludzkiego genomu oraz terytoriów tej planety w
imię własnych celów. Różnią się jednak stosowaną przez siebie strategią.
Program Czarnego Słońca jest realizowany przez udoskonalanie hybryd
„swoich” ludzi zwanych Nephedem oraz zapewnienie im strategicznych
pozycji w układzie przestrzennym działającym na rzecz jednego światowego
porządku, który jest ich sukcesywnie implementowaną „produkcją”. Do ich
dorobku faktycznie leżą takie dokonania jak instalacja HAARP, liczne
technologie takie jak chemtrails czy GMO, które mają na celu powolne,
ukryte ludobójstwo wszystkich istot nienależących do tego programu.
Faktem jest, że nasi „świetliści sprzymierzeńcy” mają w tym zakresie
rację w swoich doniesieniach.
Drugim
programem jest program Słońca Belila, do którego zbiegło wielu ludzi
Nephedem. Działają oni aktywnie poprzez zainspirowany przez siebie ruch
New Age, w ramach którego tworzą swoje „załogi naziemne”. Bardzo dbają o
to, żeby dobrze kojarzyć się ludziom jako ich sprzymierzeńcy w walce
przeciwko programowi Czarnego Słońca. Jednak pamiętajmy, że są to dzieci
Annu – Elohim, a to zgromadzenie zawsze wyjątkowo niechętnie patrzyło
na Orafiński zasiew. Ich celem bynajmniej nie jest – i nigdy nie była –
pomoc nam, bardziej zależy im na tym, by wykorzystać potencjał ludzkiego
genotypu do tego, by móc wprowadzić nowe ścieżki ewolucyjne dla swoich
ras oraz jednocześnie ograniczyć potencjał ewolucyjny rodu ziemskich
ludzi. Robią to poprzez zniekształcone nauki ascendencyjnenagminnie
transmitowane przez wiele wątków New Age. Nie mówią nam o tym, lecz
podtrzymują plan jednego światowego porządku, usiłując odwieść ludzki
rząd illuminatów od kontaktów z Drakonami, by wdrożyć swój własny plan.
Ich metody działania są bardzo wysublimowane, jednak warto zaakcentować
tutaj fakt, że bardzo często podszywają się pod imiona Opiekunów Szmaragdowego Przymierza. W
ramach ciekawostki i – przyznaję – mojej osobistej wycieczki –
dopowiem, że mało kto wie, że np. Galaktyczna Federacja, dowództwo
Asthar czy Plejadiańsko –Nibiriańscy Annuanki bardzo przyczynili się do
manipulacji i zbłądzenia ziemskich rodów Anielskich Ludzi ok 25 550 r
p.n.e. Grupy te tymczasowo przyłączyły się do Szmaragdowego Przymierza w
1992 roku, jednak już we wrześniu 2000 roku ponownie się od niego
odłączyły, by połączyć siły Drakonami w ramach Zjednoczonego Ruchu Oporu
Najeźdźców, którego wspólnym celem jest pełne przejęcie terytoriów
Ziemi z rąk ras Opiekunów ze Szmaragdowego Przymierza, na rzecz
przeprowadzania programów własnych, ekstensywnych polityk.
Ważne jest by wiedzieć, że wszystkie te upadłe rasy wspólnie przyczyniły
się do kształtu naszego obecnego DNA. Dzięki nim człowiek Terrański
stał się ślepy, głuchy i otępiały. W takich warunkach sprzedawanie mu
najrozmaitszych bajek oraz prowadzenie koronkowej polityki na zasadzie :
dobry policjant – zły policjant nie jest niczym trudnym. Ludzka
percepcja materialna – zwłaszcza na tych subtelnych przestrzeniach –
jest bardziej niż ograniczona w stosunku do możliwości jakimi dysponują
najeźdźcy. W takich warunkach można sprzedać dosłownie wszystko – i tak
za pomocą materialnych zmysłów nie mamy możliwości weryfikacji tych
informacji, choćby z uwagi na fakt, iż od ok 13 000 r p.n.e. zadbano o
to, by ślady po prawdziwych naukach ascendencji, jak również historia
rasy Anielskich Ludzi została w zasadzie do cna wyczyszczona.
Diamentowe Słońce Szmaragdowego Zgromadzenia Oraphim
Na
Ziemi istnieje jeszcze trzecia opcja. Naszą planetę zamieszkują również
potomkowie Diamentowego Słońca Szmaragdowego Zgromadzenia Oraphim,
niosące ze sobą potencjał minimum 12 niciowego DNA. Z bardziej
współczesnych, znanych nam oraz historycznie zarejestrowanych wspólnot –
należeli do nich między innymi Esseńczycy,
a także bardziej współcześnie: Katarzy i Albigesni, których krwawo
wybito w prowadzonym przeciwko nim średniowiecznych krucjatach. Grupy te
niosły w swoich wewnętrznych misteriach żywe nauki dotyczące
wewnętrznego Chrystusa (Mahary) oraz prawdziwej duchowości opierającej
się na realnym kontakcie z Iskrą Ducha – Atmanem zamieszkującym serce
każdego człowieka. Wiedza ta jest nadal żywa i praktykowana w niektórych
szkołach duchowych, chociaż jest bardzo mocno ukryta – zarówno z uwagi
na wcześniejsze prześladowania, jak również niemal doszczętne wymazanie
jej z pamięci genetycznej naszego gatunku. Istnieją też rasy opiekunów
Szmaragdowego Przymierza, których zamiarem jest zwrócenie ludziom nauk
dotyczących prawdziwej ludzkiej historii oraz początków zaawansowanych,
uniwersalnych nauk duchowych tak, by dać każdemu człowiekowi możliwość
wyboru, którym programem ewolucyjnym chce podążać. Rasy te posiadają
również „swoich” ludzi, a są nimi właśnie dzieci rasy zasiewowej
Oprahim. Rdzeń tych wszystkich nauk leży w tym, by w pierwszej
kolejności przywrócić sobie potencjał „Wewnętrznego Chrystusa”- czyli
możliwość ucieleśnienia świadomości dwunastowymiarowej: innymi słowy:
wcielenia się jako pełna Mahara: Istota Chrystusowa. Jest to głównie
samodzielną, wewnętrzną pracą. Trudno jest o tym mówić w przestrzeni tak
bardzo skolonizowanej różnego rodzaju bardzo wiarygodnie brzmiącymi
zniekształceniami ascendencyjnych nauk. Nie mniej jednak, bez względu na
całe morze dezinformacji faktem jest, że potomkowie oryginalnej
zasiewanej rasy ludzkiej nadal są obecni tu na Ziemi i nadal mają
szansę z reaktywować swoje kody tak, by przywrócić swoje dziedzictwo. Ludzka rasa jest dziełem najbardziej zaawansowanych hierarchii duchowych zaangażowanych w kreację naszego Czasu, natomiast ci, którzy nam dzisiaj chcą „pomóc” jako gwiezdni „przyjaciele”- niekoniecznie. Oryginalnie
ludzka rasa nosiła DNA zaprojektowane tak, że świadomość przezeń
budowana mogła w pełni przemieścić się poza materię i utrzymać ultra –
ziemską (poza – czasową) świadomość w ciele fizycznym. Dlatego
Świadomość inkarnująca w biologię Szmaragdowego Słońca Oraphim pochodzi z
minimum 13 wymiaru – czyli spoza zwymiarowanej materii. Oto prawdziwe
ludzkie dziedzictwo, po które możemy sięgnąć, jeśli tego zechcemy. Rasy
opiekunów oraz Chrystocentryczne Szkoły Duchowe prowadzą na Ziemi
działalność, która ma na celu przywrócenie tej możliwości. Jest ona o
wiele bardziej cicha i praktycznie na zewnątrz niewidoczna, jednak
realna i bardzo konkretna. Jej celem jest przywrócenie naszemu rodowi
miejsca, z myślą o którym został pierwotnie zaprojektowany: opiekuna
Gwiezdnych Wrót oraz nośnika umożliwiającego poruszanie się po różnych
wymiarach czasu dla Świadomości poprzedzającej materię egzystencjalną.
(…)
Różnica jest zasadnicza
Na
chwilę obecną ludzka rasa tkwi w upadku takim samym jak ci, którzy
przyczynili się do tego, by ziemski ród utracił swoją tożsamość. Ba-
położenie nasze jest jeszcze bardziej dramatyczne, ponieważ tkwiąc w
upadku, zostaliśmy dodatkowo ogłuszeni i oślepieni tak, że bladego
pojęcia nie mamy co się dookoła nas dzieje. Szereg wydarzeń doprowadził
do tego, że na chwilę obecną w swojej masie jako ludzie, zachowujemy się
bardziej jak zwierzątka w ludzkich ciałach, niż Człowiek, którym
niegdyś byliśmy. Co więcej, kolektywy Upadłych Aniołów za pomocą swoich
naziemnych załóg przekonywująco wprowadzają zaciemnienie obliczone na
to, by przekonać nas, że są naszymi „braćmi”, albo „ojcami”, że wszyscy
pochodzimy z Kolebki Lutni i że zależy im na naszym dobru. Po części
jest to prawda, jeśli mają na myśli część swoich hybryd, które zostały
stworzone przez wymieszanie się orafińskiego genotypu z DNA przez nich
niesionym. Jednak dla odróżnienia pamiętajmy o tym, że praojcowie rasy
Oraphim są świadomościami, które STWORZYŁY tą matrycę czasu i których
istnienie POPRZEDZA ją, jak również tymi, którzy zostali w niej zasiani
jako wzorcowe rasy chrystusowe. Dla odmiany, świadomość ojców Upadłych
Aniołów bierze swój początek WEWNĄTRZ matrycy Czasu Uniwersalnego
(wymiar 10 lub 11) – i chociaż całe życie egzystencjalne znajdujące się w
jego ramach bierze swój początek z Kolebki Lutni, to warto pamiętać, że
niektóre rody stamtąd pochodzące po prostu odeszły od zasad
Uniwersalnego Prawa Jedności, opierającego się na równości i
postrzeganiu wszystkiego i wszystkich jako żyjącej cząstki Źródła, z
którego wszyscy wychodzimy i do którego wszyscy ostatecznie powracamy,
gdyż To jest nasz prawdziwy Dom. Rody Upadłych Aniołów poprzez celowe
utrzymywanie niepełnego kodowania DNA w swoich rodowych liniach, nie
dopuszczają do tego, by w ich szeregi mogła się wcielać świadomość
PRZEKRACZAJĄCA Czas, świadomość de facto go tworząca. Dlatego potomkowie Annu- Elohim i Omricon- Serafim są (łącznie ze swoimi ojcami) uwięzione w Czasie.Owocuje
to tym, że tworzony przez nie wszechświat jest zhierarchizowany, oparty
na cudzożywności (bo nie jest w stałym przepływie energii ze Źródła), a
świadomość która wciela się się w w te istoty i ewoluuje zgodnie ze
stworzonym przez ich ojców wzorcem – koniec końców grzęźnie na siatkach
świadomości (elementach konstrukcyjnych matrycy czasu) w oczekiwaniu na
na to, czy „rdzeń (czyli ich „Bóg”) przyjmie ich ostatecznie do siebie
czy też nie”, o czym mogliśmy się dowiedzieć z pewnej książki, którą
czytelnicy tego bloga pewnie znają. Faktem jest, że istoty, które żyją
na niechrystocentrycznych ścieżkach rozwojowych po prostu mają taki
światoobraz, a to że taka wizja świata jest obecna w ich najgłębszych
przekonaniach, moim zdaniem jest tylko wybiegiem maskującym fakt, że
świadomość tych istot idąc przyjętym przez nie wzorcem rozwojowym
zwyczajnie NIE MOŻE wznieść się poza czas i zakończyć tego doświadczenia
powracając do Domu. Natomiast historie o „rdzeniu”, który decyduje kogo
wpuścić a kogo nie, który ma swoje „wartości” i jednych przyjmuje
„mniej chętnie niż innych” służyć mogą chyba jedynie podtrzymywaniu
strachu i jeszcze bardziej ostrej walki o „zdobywanie świadomości” w
tych drapieżnych światach, których i my staliśmy się częścią, niestety
bardziej w charakterze karmy dla zwierząt niż myśliwych
Kiedyś
uczestniczyłam w pewnej grupie, która stawiała sobie za cel
„podnoszenie świadomości” oraz informowanie ludzi o tym co się tutaj
dzieje. Oczywiście głównym wrogiem zostały przez nią okrzyknięte
jaszczury, natomiast osoby, które wiodły prym w całej organizacji w
pewnym momencie obwieściły, że oto nadszedł czas „weryfikacji” i że
trzeba się zdecydować, czy podąża się ścieżką, którą oni określili
„ziemską”, czy też wybiera się oriańską. W tamtym czasie osoby
„decyzyjne” ogłosiły również, że oto my (jako grupa) należymy do
„ziemskiej” opcji i że członkowie naszej organizacji mają niejako
przymus się na niej „weryfikować”. Dzisiaj na prowadzonej przez nich
stronie możemy przeczytać takie oto słowa:
„Między
2011 rokiem a czasem obecnym dokonało się wiele zmian w przestrzeni.
Była to m.in. weryfikacja treści pomiędzy człowiekiem a planetą oraz
odłączenia fraktalne. Przestrzeń wykonała selekcję i podzieliła ludzi na
tych, którzy pozostali w przeszłości i na tych, którzy wybrali nieznaną
przyszłość. Zweryfikowała ludzi na dwóch przeciwstawnych ścieżkach
ewolucyjnych – ścieżce ziemskiej i ścieżce oriańskiej.
Ścieżka
ziemska jest ścieżką pradawnych wartości gwarantujących życie w
sprawiedliwości, godności, lojalności, współpracy i harmonii. Ścieżka
oriańska oparta jest na konkurencji i rywalizacji oraz wszystkim co
gwarantuje zwycięstwo w walce. To z kolei dopuszcza manipulację,
oszustwo, fałsz, podstęp. Do niedawna cechy tych ścieżek były
wymieszane. Również w naszej ekipie nie sposób było wyselekcjonować ani
cech ani ludzi. W świadomości odbiorców naszych treści również nie było
kryteriów oceny i wyczucia co jest co i kto jest kto.
Wiele
razy zderzaliśmy się z ludźmi mającymi przewagę cech oriańskich.
Zderzenia te wywoływały zgrzytliwy hałas i zniszczenia. Teraz
chcielibyśmy się odciąć od momentami niechlubnej przeszłości wynikającej
z oriańskiej dywersji wśród nas. Tworzymy więc inną organizację pod
nazwą…..“
Przedstawiana
przez te osoby „ziemska ścieżka” należy do wspomnianych wcześniej w
tekście programu Słońc Belila, czyli hybryd Annu- Elohim z orafińską
ścieżką zasiewową, którą propagują oni jako „rdzenną ziemską ścieżkę”,
co nie jest prawdą. Owa wskazywana przez nich „ziemska ścieżka”
powołuje się na plejadiański rodowód naszej rasy, który ich zdaniem
byłby ewoluował najprawdopodobniej długo w szczęściu i pomyślności,
gdyby nie wtrąciły się jaszczury. Tymczasem to tak nie jest: problem
polegał na tym, że po zdefragmentyzowaniu części siatek Terry nasza
planeta pojawiła się w tym miejscu trochę „znikąd”, a ludzie ją
zamieszkujący (na poziomie pierwszego wszechświata harmonicznego) byli
gatunkiem dosyć młodym, którego zadaniem ewolucyjnym był powrót do
punktu, z którego „upadli”. Potomkowie Upadłych Aniołów po prostu
zaczęli traktować terytoria tej planety jako swoje, a młody, ewoluujący
gatunek postrzegać jako klucz do panowania nad systemem Gwiezdnych Wrót
oraz materiał do poszukiwań innych ścieżek rozwojowych dla siebie. Stąd
liczne programy hybrydyzacyjne oraz zaciemnianie rzeczywistego
następstwa zdarzeń przez teksty takie jak powyższy, gdzie tego rodzaju
zubożeń i zacienień na przestrzeni losów Ziemi była taka masa, że nie
sposób tego opisać.
Piszę
o tym wszystkim, by pokazać, że słowa z cyklu tych artykułów o historii
ludzkości nie są oderwane od rzeczywistości. Grupa, która jest autorem
zacytowanego wyżej fragmentu tekstu nadal funkcjonuje oraz implementuje
swoje informacje. Jest to tylko jeden z wielu przykładów takich
organizacji. I pewnie mają do tego prawo – nie istnieliby, gdyby ktoś
nie miał zapotrzebowania na generowane przez nich dane. Uważam jednak,
że należy się nam przejrzystość i dostęp do informacji na temat tego jak
faktycznie tu było i kim naprawdę jesteśmy w miejsce podążania z tym, jak ktoś ma w interesie przekonać nas, żebyśmy myśleli o sobie i otaczającym świecie.
Pozwalam
sobie na wskazywanie takich zaciemnień, ponieważ sama przez jedną z
takich grup mających na celu nie tylko dbanie o swoje własne interesy,
lecz głównie zakopanie pod ziemię ludzkiego
oryginalnego potencjału – poprzez wypreparowanie na jego bazie
przekonywującej nieprawdy – przeszłam. Kiedy kazano mi się weryfikować
na jednej z dwóch wskazanych przez nich matrycach, krew mi się gotowała
krzycząc, że nie należę do żadnej z nich i że jest jakaś trzecia opcja, o
której nie wspominają. Wtedy jeszcze nie wiedziałam o co chodzi i o co
tak właściwie chodzi. Dzisiaj mam już pewność, że ktoś chce pochować żywcem to,
co należy się każdej istocie wcielającej się na tej planecie.
Informacje o tym w jakim wszechświecie żyjemy, co dotknęło macierzystą,
pierwotną ludzką rasę, która jest do ziemi przypisana. Informacje o tym
jak bardzo wszyscy jesteśmy ubodzy brakiem autentycznego kontaktu ze
Źródłem i w jakich mistyfikacjach z tym związanych żyjemy, w
najszczerszej wierze robiąc to co uznajemy za słuszne. To nie jest tylko
kwestia tylko tej planety, problem dotyczy całej Galaktyki i
przerażającej niewiedzy w jakiej również żyją zamieszkujące ją istoty,
faktycznie tocząc nieustannie między sobą wojny o których nam już w
channelingach nie mówią. Chodzi też o to by wiedzieć, że wiedza związana
z ascendencją, z odbudową potencjału wewnętrznego Chrystusa, swojego
wewnętrznego Atmana – jest nadal obecna w okryciu w niektórych szkół
misteryjnych związanych z Gnozą, obecnych na tej planecie. Pole przez
nie stwarzane budzi każdego, kto chce się w końcu wydostać poza Czas –
zarówno tych należących do rodu ziemskich Oraphim, jak również
gwiezdnych wędrowców znużonych wędrówką po innych, pewnie bardziej
harmonijnych i bardziej efektywnie zaprojektowanych światach, jednak
światach nieprzerwanie tkwiących w uścisku Czasu, gdyż zatoczenie
pełnego Obiegu Alchemicznego przez ich Iskrę Ducha jest niemożliwe na
ścieżkach, którymi dotąd podążali.
Frakcje
Upadłych Aniołów o lata świetlne przewyższają nas technologią i to co
możemy zrobić, to albo się do nich przyłączyć i po raz kolejny stracić
szansę na uwolnienie swojej świadomości od kolein Czasu, bądź podążyć
ścieżką wewnętrznej Mahary: bioregenezy naszego DNA, powrotu na
chrystocentryczne linie rozwojowe i w dalszej kolejności po osiągnięciu
dostatecznej dojrzałości – transcendencji poza Czas. Dlatego – dosyć już
życia w niepamięci – niechaj każdy czyja taka wola, ma w końcu możliwość
autentycznego wyboru! Ci, którzy zbadaliście wszystkie szklane ściany
Czasu w którym tkwiliście – przypomnijcie sobie w końcu, na czym to
prawo polega! I pamiętajmy też przy tym, by uhonorować decyzje tych,
których ścieżka wiedzie inną drogą. W czasach takich jak te, Gnoza
ukazuje się na powierzchni: pozwala się przypomnieć i nazwać po imieniu,
kierując swoje Słowo do tych, którzy chcą je usłyszeć. Gdyby krzyk tego
Słowa w mojej krwi, informacje spisane w Kronikach Akaszy,
doświadczenie jakości pola obecnego w grupach ludzi ukierunkowanych
gnostycznie nie splatałyby się w jedno z przedstawioną tutaj kosmiczną
historią – nie doczekałaby się ona publikacji na kartach tego bloga.
Czas bowiem już dojrzał i każdy zbiera swoje żniwo. Czas więc się obudzić moi Drodzy Przyjaciele, czas stać się Świadomym, a nie tylko lepiej poinformowanym człowiekiem.
To od decyzji i świadomego wyboru każdego z nas zależy, którą nić Czasu
pochwyci i jak ułożą się jego dalsze losy. Pamiętajcie moi Drodzy, bać
się nie warto, życzę nam wszystkim Tej odwagi!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz