niedziela, 27 września 2015

Nie będzie końca świata, będzie inny świat - E.Nowalska




Życie, ludzie, świat – wciąż dostarczają człowiekowi powodów do lęku o dziś i jutro.  Fakt, że wiele z tych lęków człowiek sam wymyśla, kreuje. Ludzie szukają zabezpieczeń przed niebezpieczeństwami, chcą być w zetknięciu z nimi silniejsi.
Od lat uczę się patrzeć na ludzi, życie, świat pod kątem energii – nierozłącznego towarzysza materii. Przyciąganie, odpychanie, tworzenie to procesy, które zachodzą pomiędzy energiami (strukturami myślowo-uczuciowymi), określają, determinują fakty teraźniejszości i przyszłości. Świat, wszechświat mogą być porównywane do wielkiego obrazu energetycznego, na którym dokonuje się stały proces weryfikowania, jakby rozmawiania ze sobą różnych punktów. Ten dialog to każdy proces fizyczny, chemiczny, i również kłótnia pomiędzy ludzi. Opisywanie skutków, przebiegu tego procesu to stanowczo za mało. Coraz bardziej człowiek uświadamia sobie, że jest współtwórcą tego, co dokonuje się na tym obrazie, że nic nie jest na nim raz na zawsze zdeterminowane, zdefiniowane.
Proces przemiany jest nieodwracalnym elementem Istnienia – materii, i energii również.
            Bywają w nim zrywy i okresy sprawiające wrażenie panowania nad nim. Dotyczy to życia pojedynczego człowieka i procesów globalnych. Zagładą nazwać można zburzenie poczucia panowania nad przemianą, zryw unoszący znane w przeszłość, ustalający nowe zasady, nowe warunki. Ludzie też w swoim prywatnym życiu przeżywają takie zagłady. A w skali globalnej? Żyjemy w czasach nasilania się tych zmian. Mieliśmy przedsmak towarzyszących im emocji w roku 2000. Nawet mistrzowie duchowi zalecali ludziom nagromadzenie zapasów wody, jedzenia, kopanie schronów. Na wrocławskim seminarium „Apokalipsa 2000” byłam jedną z nielicznych zaprzeczających zagładzie przełomu wieków. Tak mówią i mówiły Postacie, zwane Energiami. I choć teksty również zwiastują kataklizmy, trudy czekające człowieka, to jednak punkt nacisku zdecydowanie kładą na konieczność zmian sposobu myślenia człowieka, wzrost potencjału jego pojmowania, dostosowywania się, kreowania i nie popadania w chaos pod wpływem działania na niego silnych dawek energii.
Jakie są argumenty sygnalizujące kataklizm w roku 2012 i kolejnych latach? Kończy się Era Ryb, zaczyna Era Wodnika. Również kalendarz Majów kończy się na dacie 21.XII.2012. Poza tym Wenus, Mars, Orion i inne planety znajdą się wtedy w takiej samej pozycji w jakiej były w roku 9792 p.n.e., kiedy to nastąpił poprzedni „koniec świata” zwany potopem. A na dokładkę, zbliża się czas kolejnych w dziejach zmian pola magnetycznego ziemi – ostatnie dokonało się 780 000 lat temu. Wiadomo, że w czasie takiej zmiany, ziemskie pole magnetyczne zachowuje się bardzo chaotycznie. Trwa ona albo 2000 lat albo 7000 lat, a na ziemi panuje wtedy chaos magnetyczny spowodowany tworzeniem się wielu „mini biegunów”, zamienianiem się bieguna północnego z południowym. To wszystko ma wpływ na klimat, pory roku, prądy morskie, zdrowie człowieka – również na zdrowie psychiczne. Badania nad zwierzętami wykazały, że długotrwałe ich przebywanie w takich polach magnetycznych wyzwala stres, osłabienie układu odpornościowego, upośledzenie sprawności ogólnopsychicznej oraz obniżenie płodności.
Jeżeli potraktujemy zmiany dokonujące się na ziemi, jako naturalny proces przemiany planety, będącej nieodłączną częścią wszechświata, oczywistym jest, że człowiek musi wypracować w sobie potencjał energetyczny, dający mu szansę współuczestniczenia w tych zmianach. Tą przestrzeń zagospodarował rozwój duchowy – ucząc człowieka otwarcia na inne częstotliwości, na silniejsze wibracje, uwrażliwiając na dobro, oswajając z obcowaniem z tzw. innym wymiarem.
Od dawna mówi się o przyspieszeniu energetycznym na Ziemi. W jednym z przekazów napisano:
W oddalonych od Ziemi przestrzeniach, widoczne stają się wiry kumulujące się, nastawiające się swym potencjałem w kierunku Ziemi. Stają się silne, bowiem poddawane są wewnętrznej weryfikacji – oczyszczeniu, uporządkowaniu, usystematyzowaniu, by w efekcie spotkania z Ziemią uczynić w niej wzrost, a nie pogorzelisko. Wirami nazywam wiedzę, myśli i uczucia kumulowane dzięki temu, że ogromna ilość serc Osobowości nazywanych Energiami, które wspierają Istnienie, woła o sławę dla Ziemi.
            Wirem jest siła, wirem jest Energia, która pierwej skrystalizowała w sobie potencjał, który można nazwać systemem wartości, ideą, potem skupiła wokół niego wiele Osobowości Energetycznych, a następnie uruchomiła ten potencjał – by wprowadzić go w proces połączenia się z innymi wiroenergiami,by doprowadzić go do stanu skutecznego zaistnienia.(…) Powstawanie świata na tym właśnie polega – na widzeniu siebie w coraz to doskonalszym obłoku Istnienia, którego umiesz poznać (zobaczyć, poczuć), w którym umiesz znaleźć dla siebie miejsce, oddychać nim, realizować się poprzez niego. Łączenie się ze sobą, przenikanie, weryfikowanie wzajemne i oczyszczanie jest głównym procesem Istnienia. (…)
W oddaleniu powstają wirowoenergetyczne struktury wciąż jednoczące się z bardzo silnymi Osobowościami Istnienia – z ludźmi, z Energiami Tamtych przestrzeni. Te wirowoenergetyczne struktury przenikają się nawzajem w sposób wolny, kumulują elementy wzajemnie się wspierające. Intensyfikacja tego procesu, ukierunkowanie go na Ziemię, stawia przed jednymi i drugimi, przed Tamtą formą Istnienia i Tą ogromne wyzwanie naznaczenia kierunku przemian. Przeznaczeniem Istnienia jest rozwój. Siłą przeznaczenia, siłą rozwoju jest pięknienie tego, co nazywacie systemem wartości. (…)

Czy owe wirowoenergetyczne struktury tworzące się stale dla Ziemi będą umiały pokazać Człowiekowi głębsze, większe pokłady istniejącego w Nim dobra? Czy przybliżając się do Ziemi sprawią, że ludzie szybciej, efektywniej łączyć się będą w wirowoenergetyczne struktury oparte na budowaniu owego piękna w Nich i poza Nimi? Czy wirowoenergetyczne struktury pomogą ludziom odnosić się do siebie i do innych form Istnienia w aureoli budowania, wzmacniania najważniejszego podłoża jakim jest dobro? Po to wirowoenergetyczne struktury przechodzą wspomnianą weryfikację, by tak się stało. (…) Nie zadrży Ziemia od uniesienia się law ponad jej powierzchnię, od wystąpienia fal – zadrży od siły fali samookreślania się człowieka i wiązania się Jego z tymi, którzy tożsami są z rozwojem piękna. (…)
Dlaczego wirowoenergetyczne struktury Tamtych Przestrzeni łączą się z Ziemią? Bo Wasza idea piękna rodzona poprzez wiekami Istnienie, jest taką samą ideą piękna, która jest podstawą Ich istnienia. (…)”
W tych latach kończy się jedna epoka, zaczyna druga. Choć nie mamy wpływu na procesy dokonujące się wewnątrz ziemi, ani we wszechświecie, to mamy możliwość wpływania, pobudzania, ukierunkowywania procesów dokonujących się w nas i na ziemi. Ogromnym polem do działania jest świat myśli i uczuć człowieka – by nie wpadał w chaos. Wszystkie tzw. warszawskie przekazy nastawione są na ich porządkowanie, oczyszczanie i wzmacnianie. Definicja mózgu, która podałam w poprzednim numerze „Czwartego wymiaru” też o tym mówi – o konieczności otwarcia się człowieka na o wiele silniejsze dawki energetyczne, na wrażliwość na sygnały rodzące się wewnątrz niego.
Dlaczego uważamy, że Majowie byli mądrzejsi od współczesnego człowieka, że musieli wiedzieć o naszej współczesności więcej niż my? Dlaczego tak mocno trzymamy się wizji zagłady, raz na zawsze zdefiniowanego przeznaczenia? To, co było trudne do pojęcia i udźwignięcia przez naszych przodków, musi być łatwiejsze do pojęcia i udźwignięcia przez nas. Mamy wiele problemów międzyludzkich, ziemskich do rozwiązania: brak tolerancji, zabijanie, niwelacja uczuć ludzkich… Może pora je rozwiązać?
Od 1994 roku odbieram przekazy, które stanowczo stwierdzają, że falą kulminacyjna interesowania się ludzi szeroko rozumianym Światem Energii będą lata 2004 – 2018. Co zrodzi to zainteresowanie? Potrzeba – zrozumienia swego wnętrza, swego świata i obronienia jego. 
Lepiej potraktujmy zapowiadane zmiany jak wyzwanie, któremu trzeba sprostać – nie strasząc nim.
Pamiętam, jak wiele lat temu osoba propagująca duchowość na świecie, uśmiechała się ironicznie, gdy zaprzeczyłam jej teorią o mającej nastąpić ciemności na całym świecie w danym dniu, o konkretnej godzinie. Te ciemności nie nastąpiły.
Elżbieta Nowalska


Kochani... z serca życzę nam, byśmy PRAWDĘ znaleźli w sobie, bo szukanie jej na zewnątrz - bez znalezienia jej w sobie - jest tylko nieustanną gonitwą za iluzją... powodującą nieustanne cierpienie
takie jest moje... "odkrycie", którym się dzielę. 

Nasze sny postrzegam jako tak samo rzeczywiste jak to, co przeżywamy na tzw. jawie, a co zwykliśmy nazywać rzeczywistością. 

Niektóre sny przeżywamy czasem (co najmniej) z taką samą intensywnością jak i to, co na tzw. jawie.

To, co zwiemy jawą (rzeczywistością) jest jakby... głębokim zaśnieniem się w jednym ze snów. I ten sen różni się od innych snów tylko tym, że ma on swoje kontinuum czasoprzestrzenne i przez to staje się najbardziej intensywny i najbardziej stabilny. Bo w innych snach mogę tak samo działać jak na jawie: mogę dotykać różnych rzeczy, przesuwać je,  poruszać się, widzieć, smakować, słyszeć, a nawet mogę więcej, np. mogę latać, przenikać przez ściany albo przeskakiwać z jednej sytuacji (jego świata, snu) do innej sytuacji (innego świata, innego snu). Rzeczywistość tych innych snów nie jest tak "stabilna", jak... snu na jawie. Te sny zadziewają się poza kontinuum czasowym a nawet przestrzennym, ponieważ z łatwością zmieniają się sytuacje, postaci, krajobrazy, obiekty itd. Te sny mają większą dynamikę zmienności.

Dla mnie wszystko, co uważamy za rzeczywistość jest w pewnym sensie projekcją naszych wyobrażeń płynącą z naszych umysłów i naszych serc. Jesteśmy teraz na planecie Ziemia w tej samej „czasoprzestrzeni”… jakbyśmy śnili ten sam SEN… "uporządkowany kalendarzem gregoriańskim i zegarami..." Inne kalendarze wyznaczają "granice" innych snów... I to, co uważamy za świat rzeczywisty, w którym żyjemy, jest dla mnie po prostu… w pewnym sensie... „uzgodnioną rzeczywistością - wspólnie śnionym SNEM”, projekcją wyobrażeń (powstających z myślowych wzorców i emocji) – bo wierzymy, że taka, a nie inna rzeczywistość jest... prawdziwa.

Ale bywa też tak, że ta "zgodność" się „rozjeżdża” i wtedy mamy odczucie jakbyśmy żyli w całkiem innych światach… różne rzeczy rozumiemy „po swojemu”, w różnych obrazach widzimy różne treści, a nawet zdarzenia, w których razem uczestniczymy, opisujemy tak, jakby to były całkiem różne zdarzenia…

Nie znamy jeszcze potęgi naszych umysłów…

Nic prócz SNU nas nie zatrzymuje. I czasem tylko jeden z wielu, wielu różnych snów... w swoim zaśnieniu przyjmujemy jako rzeczywistość...

Matka Pustka... i Ojciec Forma...



 I Kwiaty Pustki...



w innej skali :-) :





Potraktuję ten tekst jako pewne stanowisko w sprawie, ponieważ co do przekazów, mam zasadę ich nie oceniania… Czas wojny dobra ze złe, a raczej ich konfrontowania się ze sobą, trwa cały czas – w człowieku, pomiędzy ludźmi. Zdarzenia losowe niemal zmuszają ludzi do przewartościowania swoich poglądów. Wiemy, że nawet choroba jest efektem konfliktu wewnętrznego, a nie jak powszechnie się mawia, efektem uruchomienia się czegoś w DNA człowieka. Pytanie, dlaczego u kogoś coś się uruchamia, a u innego nie?… Tak samo jest w sprawach globalnych – uruchomiony został z jakiegoś powodu proces przemieszczania się ludzi. jest on efektem kumulowania się pewnej energii latami, nie nagła decyzja pod wpływem czyjejś namowy. nawet, jeśli w tle mamy handel bronią i politykę plemienna państw, nie kupuje tematu kontroli umysłu, Antychrysta itp. Popatrzmy na to, co się dzieje globalnie. Zmienia się na ziemi świadomość ludzi – w Afryce też! Od lat fascynują się ludzie tematem zmian na ziemi, nowej energii, transformacji, nowej Epoki – Wodnika, Serca. Czy to miało polegać tylko na tym, że coraz głębiej sięgać będziemy mogli, umieli w Świat Nie-materii? Nie, transformacja przebiega na skutek uwolnienia energii, głownie w ludziach. Nie tylko Europa ma na to patent! Oczywiście, że aktualny system nie przetrwa, że obecne partie nie nadają się do mądrego rządzenia Polską – ale to nie oznacza końca świata, tylko potrzebę, pilna jego przeorganizowania. Również, jeśli chodzi o myślenie ludzi! Przestańmy szukać, wypatrywać Antychrysta – te zmiany mają wyjść ludziom na dobre, nie straszmy nimi ludzi! Fajnie było pojechać do Afryki, za pieniądze mniejsze niż gdziekolwiek indziej, pobyć na wczasach w ładnych hotelach, przy suto zastawionych stołach, patrzeć na ich biedę? Oni też na nas patrzyli. Byłam w Tunezji i Egipcie.


Tam się zatrzymał czas, państwa nie pokazały tym ludziom możliwości rozwoju, pracy, zmian. Oni właśnie tego szukają + bezpieczeństwa dla siebie. gdy mówi się o JEDNOŚCI, zadajmy pytanie – czy tylko narodowościowej, czy tylko europejskiej, czy po prostu ludzkiej? Z tego co wiem, chodzi o jedność ludzi ze sobą. W tle, oczywiście, polityka, interesy… Ale, nic nie dzieje się przez przypadek! Od lat piszę przekazy, w których mówi się o potrzebie zmiany energii ziemi, wejścia jej na nowy poziom świadomości. Czy tylko w Europie, Ameryce? A zbrodniarzy, sadystów, terrorystów – wszędzie trzeba izolować od społeczeństwa…
 Elżbieta Nowalska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz