Absolutnie nic nie jest tym, czym wydaje się być, ponieważ prawdziwa natura rzeczy pozostaje głęboko ukryta pod pozorami rzeczywistości.
sobota, 26 września 2015
Księga Rodzaju
W szóstym rozdziale biblijnej Księgi Rodzaju znajdujemy taki oto dziwny opis:
A gdy zaczęło przybywać ludzi na powierzchni ziemi i rodziły się im córki, synowie prawdziwego Boga zaczęli zwracać uwagę na córki ludzkie, jako że były piękne; i pojmowali za żony wszystkie, które sobie wybrali. (...) W owych dniach byli na ziemi nefilimowie, a także potem, gdy synowie prawdziwego Boga dalej współżyli z córkami ludzkimi i one rodziły im synów; byli to mocarze, którzy istnieli od dawna, ludzie sławni.
Rdz. 6:1-2, 4 (NŚ – Biblia, przekład Nowego Świata)
Wyobrażenie sobie związków między Ziemiankami, a „synami bożymi” Aniołami, a więc między rodzimymi mieszkańcami naszej planety, a przybyszami z zewnątrz, z Obcymi, do niedawna w ogóle nie było brane pod uwagę, a jeśli nawet mówiło się o tym, to wyłącznie jako o micie nie mającym niczego wspólnego z rzeczywistością. Na ów najbardziej zagadkowy fragment Księgi Rodzaju patrzono przez pryzmat wyobrażeń o Aniołach jako „duchach czystych” i owe wersy wyjaśniano w – zda się – jak najbardziej racjonalny sposób w jaki można to było uczynić w początkach nowej ery, kiedy to miarą doskonałości było mnisze życie w bezżeństwie i czystości. Mnichów zresztą nazywano „aniołami”. Wydaje się, iż obecnie należy jednak odrzucić tamtoczesne tłumaczenia i bez emocji przyjrzeć się zagadnieniu z bliska. Nie można bowiem ani ignorować jasnego, konkretnego biblijnego opisu, ani próbować wyjaśniać go w taki sposób, by pasował do niekoniecznie prawdziwego obrazu Aniołów, jaki sobie wydumali teologowie, często obficie czerpiąc z własnej wyobraźni.
Etymologia słowa „nefilim”
Samo słowo określające owe istoty jest pochodzenia hebrajskiego i po raz pierwszy zostało użyte w szóstym rozdziale Księgi Rodzaju. Zatem kim są nefilimowie? Większość przekładów Biblii tłumaczy słowo „nefilim” jako „olbrzym”. Niektórzy komentatorzy dopatrują się innych znaczeń, na przykład wywodząc słowo nefilim od rdzenia „niphal”, co znaczy „wybitny”, „sławny”, a co może znaleźć potwierdzenie w Rdz. 6, 4.
Inne tłumaczenie opiera się na słowie „npl” występującym w Psalmie 58, wersie 9. i oznaczającym poronienie. Tu jednak rodzi się trudność, bo jak wiadomo Żydzi nie używali samogłosek, a słowa zapisywali wyłącznie przy pomocy spółgłosek, tak że dziś nie zawsze wiadomo jakie samogłoski należy podstawiać, jeśli nie wynika to jasno z kontekstu, a w takim przypadku możemy nieświadomie zmienić znaczenie nie tylko samego słowa, ale i całego zdania. W Ps. 58, 9 na pewno chodzi o poronienie, lecz czy odnosi się to także do nefilim? Jeśli tak by było, nie tylko niczego by nie wyjaśniało, lecz jeszcze bardziej gmatwało sens i tak bardzo tajemniczego tekstu.
Niektórzy badacze wywodzą słowo „nefilim” od hebrajskiego „naphal” oznaczającego upadek. Tak więc „nefilim” oznaczałoby „upadli”. Ale i tu niektórzy interpretatorzy komplikują wszystko nie odnosząc słowa „nefilim” do potomstwa „synów Bożych” i „córek ludzkich”, lecz odnoszą je wprost do upadłych aniołów. Dlatego więc z powodu niepewności co do przekładu tego zagadkowego słowa nowsze przekłady Biblii (jak np. polski tzw. Przekład Nowego Świata) pozostawiają owo słowo nie przetłumaczone. Większość jednak przekładów pozostaje przy dawniejszej interpretacji i oddaje „nefilim” jako „olbrzym”, „gigant”.
Słowo „nefilim” spotykamy także w Księdze Liczb:
Widzieliśmy tam nefilimów, synów Anaka, którzy pochodzą od nefilimów; tak iż we własnych oczach byliśmy jak koniki polne i takimi też byliśmy w ich oczach”
Lb 13:33 (NŚ)
I na koniec należy powiedzieć, iż istnieje jeszcze jedna hipoteza dotycząca nefilimów, a mówiąca iż byli oni potomkami ziemskich kobiet i Obcych, przybyszów z gwiazd. Czy jest ona bardziej fantastyczna od innych? Nie koniecznie. Ale do tego zagadnienia wrócimy jeszcze w innym miejscu tej książki.
Reasumując: chociaż nie istnieje żaden etymologiczny absolutnie niepodważalny dowód na to, by słowo „nefilim” przekładać na „olbrzym, gigant”, to należy jednak je przyjąć opierając się na sensie samego tekstu biblijnego.
Z biblijnych ksiąg kanonicznych tyle tylko możemy się dowiedzieć o „synach Bożych” i ich potomstwie „nefilimach”, ile podano wyżej. I jeśli byśmy się opierali wyłącznie na Biblii już nic więcej nie dowiedzielibyśmy się na ten temat. Na szczęście istnieją jeszcze księgi apokryficzne, gdzie informacji o owych łasych na niewieście wdzięki aniołach, zwanych też w apokryfach stróżami, bądź strażnikami, jest o wiele więcej, a są one bardzo ciekawe!
Zanim jednak zajmiemy się znanymi wcześniej księgami apokryficznymi przyjrzyjmy się bliżej temu, co można znaleźć w pewnym starożytnym tekście żydowskim przypadkowo odkrytym w połowie ubiegłego stulecia. Ale najpierw nieco historii i niezbędnych wyjaśnień:
W 1947 roku niedaleko Morza Martwego palestyński pastuszek przypadkowo odkrył jaskinię, w której natknął się na starożytne rękopisy. Za tym odkryciem przyszły inne, tak że ostatecznie aż w 11 grotach odnaleziono liczne zabytki piśmiennictwa żydowskiego pochodzące sprzed narodzenia Chrystusa, lub pierwszych lat po nim. Owe bezcenne zwoje, które znane są jako rękopisy qumrańskie, bądź rękopisy znad Morza Martwego dostarczyły niezliczonych, trudnych do przecenienia informacji nie tylko z zakresu biblistyki, ale i innych dziedzin nauki.
Esseńczycy byli żydowską sektą istniejącą w okresie od II w. p.n.e., aż do zniszczenia świątyni jerozolimskiej przez Tytusa w roku 70 n.e. Członkowie tej sekty izolowali się od reszty Żydów twierdząc, iż tylko oni sami są czyści. Nie uczestniczyli w modłach i ofiarach składanych w świątyni jerozolimskiej, uważając że została ona zbezczeszczona przez niemoralnych, złych kapłanów. Żyli w gminach o charakterze monastycznym, podkreślając wartość celibatu i bardzo silnie akcentując rytualną czystość. (Alan Unterman, Encyklopedia tradycji i legend żydowskich, Warszawa 1998, s. 88). Mieli też swoje obrzędy i naukę.
Przyjmuje się, iż rękopisy qumrańskie pochodziły właśnie z biblioteki esseńczyków, a w grotach zostały ukryte przed Rzymianami.
Pośród owych zwojów natrafiono na jeden, znany jako Apokryficzna Księga Rodzaju. Początkowo sądzono, że może to być zaginiona Księga Lamecha, lecz chociaż zwój zawiera mowę Lamecha oraz historię od patriarchy Enocha do patriarchy Abrahama, nie jest tą księgą. Czym zatem jest owa księga można dokładnie się dowiedzieć z poniższego tekstu:
„Apokryf Księgi Rodzaju jest aramejskim dokumentem datowanym paleograficznie na koniec I w. przed Chr. lub początek I w. po Chr., a obecnie metodą węgla radioaktywnego na okres od 73 r. przed Chr. do 14 r. po Chr. Tekst zaczyna się od przeróbki opowiadania o Nefilim czyli stróżach (Rdz 6), opowiada o narodzinach niezwykłego dziecka (Noego) z rodziców Lameka i Bitenosz (Rdz 5, 28 – 29), mówi o dokonanym przez Noego po potopie podziale ziemi pomiędzy jego synów (Rdz 10, 18 – 28) (...)
Apokryf Księgi Rodzaju jest formą literatury parabiblijnej, która opowiada po raz drugi po aramejsku niektóre historie z Księgi Rodzaju, urozmaicając je i dodając haggadyczne (haggada, hagada – opowieść nawiązująca do historii biblijnej, nosząca wszakże cechy ludowości – przy. A.S.) szczegóły. Powinien właściwie nosić nazwę Ketab ‘abahata, „Księga Patriarchów”, ponieważ relacjonuje w upiększonej formie dzieje od Noego do Abrahama. Jest powiązany z tym rodzajem literatury, który reprezentują Jubileusze (inna starotestamentowa księga apokryficzna – przyp. A.S.). Nie ma w tym tekście nic z doktryny ani żadnych znamion sekciarskich, więc prawdopodobnie nie jest to wybór qumrańczyków (w znaczeniu esseńczyków – przyp. A.S.). Jak Księga Jubileuszy, wywodzi się prawdopodobnie z szerokich kręgów żydowskich i był tylko używany przez członków wspólnoty. Znaleziono zaledwie jedną jego kopię.” (Joseph A. Fitzmeyer SJ, 101 pytań o Qumran, Kraków 1997, s. 25, 40).
Według Biblii Lamech był synem Metuszelacha i ojcem Noego. Był on dziewiątym z dziesięciu patriarchów świata przedpotopowego.
Bardzo ważne dla nas jest to, iż Apokryficzna Księga Rodzaju mówi o nefilimach, wyraźnie odnosząc się do kwestii poruszonej w rozdziale 6 kanonicznej Księgi Rodzaju, czyli do „synów Bożych” i „córek ludzkich”, ale – co najistotniejsze – dzięki owemu apokryfowi możemy się dowiedzieć za kogo starożytni Żydzi uważali tych „synów Bożych”.
Mimo poważnych uszkodzeń i brakujących fragmentów dokument ostatecznie potwierdził, iż w zamierzchłych, przedpotopowych czasach z nieba na Ziemię przybyły istoty, które współżyły seksualnie z kobietami, a te rodziły im olbrzymów, nefilimów.”
W tym miejscu można zadać pytanie: prawda to, czy bajka? I chociaż wiemy, iż mity często mają swoje źródło w rzeczywiści, to i czy tym razem?
W szóstym rozdziale kanonicznej Księgi Rodzaju mamy tylko zwięzłą informację o tym, iż „synowie Boży” (strażnicy, stróże – według apokryfów) zostali zniewoleni pięknem „córek ludzkich” do tego stopnia, że brali je sobie za żony, a te rodziły im nefilimów, ludzi „potężnych” „ludzi sławnych”. Z Apokryficznej Księgi Rodzaju dowiadujemy się jednak czegoś więcej, tego mianowicie, że nie gardzili oni wdziękami kobiet, niekoniecznie kwapiąc się do żeniaczki, bądź zgoła bałamucąc mężatki, czym doprowadzali mężczyzn do szału zazdrości. O tym, że tak bywało możemy przekonać się czytając mowę Lamecha zachowaną w rękopisie qumrańskim. Mowa ta dotyczy wątpliwości Lamecha co do wierności Bitenosz, jego żony (i jednocześnie siostry), którą podejrzewał, iż zdradziła go ze „stróżami, synami niebios”. Tekst jest mocno niekompletny, nawiasami kwadratowymi i kropkami zaznaczono ubytki w rękopisie, w nawiasach okrągłych umieściłem dodane przeze mnie logiczne uzupełnienia ciągłości narracji, aby opowieść była lepiej zrozumiała:
„(Lamech powiedział) Oto wówczas pomyślałem sobie w (głębi) mego serca, że ciąża ta jest od stróżów, od świętych, lub od gigan[tów...] Moje serce wahało się co do tego dziecka [...] Wtedy, ja Lamech, przestraszyłem się. Poszedłem do Bitenosz, [mojej] żo[ny, i powiedziałem...] (na Świętego) i Wiecznego, na Najwyższego, na Wielkiego Pana, na Króla Wi[eków,...] (Musisz mi wyjawić, czy parzyłaś się) z [...] synami nieba, że zgodnie z prawdą masz mi wyjawić, bez kłamstw, czy ten [...] (płód pochodzi ode mnie,) na króla wszystkich wieków, że szczerze ze mną rozmawiasz i bez kłamstw [...] Wówczas Bitenosz, moja żona, odezwała się do mnie z wielką gwałtownością. Pł[akała...] i powiedziała: O mój bracie i mój panie! Przypomnij sobie moją rozkosz [...] (Lecz ja nie przypomniałem sobie by mój członek) [...] i moja dusza przebywała we wnętrzu jej pochwy. I ja szczerze wszystko [ci wyjawię] Wtedy bardzo odmieniło się moje serce [...] a kiedy zobaczyła Bitenosz, moja żona, że moja twarz zmieniła się, [...]wówczas powściągnęła swe wzburzenie. Rozmawiała ze mną mówiąc mi: O mój panie i mój bracie! Przypomnij sobie moją przyjemność. Przysięgam ci na Wielkiego Świętego, na Króla Ni[ebios,...] że z ciebie jest to nasienie, z ciebie jest ta ciąża, z ciebie powstał [ten] owoc [...] a nie z kogoś obcego, i nie z żadnych stróżów, ani z żadnych synów niebi[os. Dlaczego wyraz] twojej twarzy tak się zmienił i tak zniekształcił, a twój duch jest tak przygnębiony? [...] Przecież ja szczerze z tobą rozmawiam. [...] Wówczas ja, Lamech, pobiegłem do Metuselacha, mojego ojca, i wszystko mu [wyznałem, by poszedł i zapytał Henocha], swego ojca, i wszystkiego od niego rzetelnie się dowiedział. Jest on bowiem ulubi[onym i umiłowanym (stróżów, synów niebios i chodzi razem ze stróżami, synami niebios) ... ze świętymi] ma wyznaczony dział i wszystko mu wyjawiają. Kiedy usłyszał Metuselach [te słowa,] [pobiegł] do Henocha, swojego ojca, aby dowiedzieć się od niego wszystkiego zgodnie z prawdą [...] (...) Przeszedł wzdłuż kraj, aż do Parwaim, i tam odnalazł [Henocha, swojego ojca...] I powiedział do Henocha, swojego ojca: O mój ojcze i mój panie! Do ciebie [przybywam...] [...] i mówię ci: Nie złość się na mnie, że tutaj przybyłem do cie[bie...] respekt przed tobą (bowiem czuję) [...]
1QGenAp 2, 1 – 26 (PM)
(Piotr Muchowski, Rękopisy znad Morza Martwego. Qumran – Wadi Murabba’at – Masada – Nachal Chewer, Kraków 2000, s. 11 – 12 – przyp. A.S.)
W tym miejscu urywa się ta pasjonująca opowieść, lecz na szczęście znamy jej dalszy ciąg, bo znajduje się on w Apokalipsie Noego, stanowiącej integralną część Księgi Henocha. Tą ostatnią zajmiemy się później, bo najwięcej najdokładniejszych informacji o związkach aniołów z kobietami i o upadku tychże aniołów w niej się właśnie znajduje. Teraz jednak przytoczę fragment Apokalipsy Noego, abyśmy wiedzieli co było dalej z Lamechem, i jego wątpliwościami co do dziecka Bitenosz, jego żony:
„(Henoch opowiada) Po [paru] dniach syn mój Matuzalem wziął dla swojego syna Lamecha żonę, która zaszła od niego w ciążę i urodziła syna. Ciało jego było białe jak śnieg i czerwone jak kwiat róży, a włosy na jego głowie [były] białe jak wełna (...) miał piękne oczy. Kiedy otworzył swe oczy, napełnił cały dom jasnością jak słońce, tak że cały dom był nad wyraz jasny. Kiedy zabrano go z rąk akuszerki, otworzył swoje usta i mówił o Panu Sprawiedliwości. A jego ojciec Lamech zląkł się z tego powodu, uciekł i udał się do swego ojca Matuzalema. Powiedział do niego: „Urodziłem dziwnego syna. Podobny jest nie do człowieka, ale do dzieci aniołów nieba, jest innego rodzaju, nie jest taki jak my. Jego oczy są jak promienie słońca, a oblicze jego chwalebne. Wydaje mi się, że nie wyszedł on ode mnie, ale od aniołów. (...) A teraz, ojcze mój, błagam cię i proszę, abyś poszedł do naszego ojca Henocha i dowiedział się od niego prawdy, albowiem mieszka on z aniołami.” I kiedy Matuzalem usłyszał słowa swego syna przyszedł do mnie na krańce ziemi, bo usłyszał, że tam się znajduję. Zawołał i usłyszałem jego głos i podszedłem do niego (...) A on (...) powiedział: „Z bardzo ważnego powodu do ciebie przyszedłem. A teraz posłuchaj mnie, ojcze mój, albowiem urodziło się memu synu Lamechowi dziecko, którego kształt i wygląd nie są takie, jak wygląd człowieka (...) Jego ojciec Lamech przestraszył się i uciekł do mnie. On nie wierzy, że on pochodzi od niego, ale sądzi, że [pochodzi] od aniołów nieba. I oto przyszedłem do ciebie, abyś mi powiedział prawdę.” I ja Henoch odpowiadając powiedziałem do niego: „(...) powiadom swego syna Lamecha, że ten, który mu się urodził, jest naprawdę jego synem. Nazwij jego imię Noe (...) A teraz, synu mój, idź, powiedz twemu synu Lamechowi, że to dziecko, które się narodziło, jest rzeczywiście jego synem i że to nie jest kłamstwo.”
HenEt 106, 1 – 18; 107, 2 (RR)
(Apokryfy Starego Testamentu, opracowanie i wstępy Ks. Ryszard Rubinkiewicz SDB, Warszawa 1999, s. 188)
Nasza wiedza na temat tak ścisłych kontaktów Aniołów i ludzi nie byłaby pełna, gdybyśmy nie zapoznali się tekstem zawartym na kartach Pierwszej Księgi Henocha, gdzie można znaleźć powtórzenie i rozwinięcie informacji zawartej w szóstym rozdziale kanonicznej Księgi Rodzaju, ale o tym później.
Patriarcha Henoch to postać wspominana w Księdze Rodzaju na liście potomków Seta w dość tajemniczym kontekście:
“Jared żył sto sześćdziesiąt dwa lata i zrodził Henocha. (...) Henoch żył sześćdziesiąt pięć lat i zrodził Metuszelacha. Po zrodzeniu Metuszelacha chodził Henoch z Bogiem trzysta lat i zrodził synów i córki. Henoch przeżył trzysta sześćdziesiąt pięć lat. Henoch chodził z Bogiem, a potem nie było go, gdyż zabrał go Bóg (podkr. A.S.).”
Rodz. 5, 18 – 24 NP
Ta tajemnicza wzmianka na temat końca życia patriarchy Henocha na Ziemi, z której – żywego, w ciele - “zabrał Bóg” znajduje rozwinięcie w Pierwszej Księdze Henocha, zawierającej bardzo wiele informacji na temat tego patriarchy. Nas wszakże na początek interesować będzie coś zgoła innego, mianowicie rozwinięcie informacji zawartej w szóstym rozdziale Księgi Rodzaju, mówiącej o małżeństwach Aniołów z Ziemiankami.
Zanim jednak zajmiemy się samym tekstem, wpierw kilka słów na temat Pierwszej Księgi Henocha, zwanej także “Księgą Henocha etiopską”. Gdzie księgę tę napisano – nie wiadomo. Nie wiadomo także jaki był pierwotny jej język, wcześniej uważano, iż był nim hebrajski, obecnie – po odkryciu aramejskich fragmentów Księgi Henocha wśród rękopisów qumrańskich – dopuszcza się również możliwość napisania jej pierwotnie po aramejsku, bądź częściowo po hebrajsku, a częściowo po aramejsku. (Apokryfy Starego Testamentu, oprac. i wstępy ks. Ryszard Rubinkiewicz SDB, Warszawa [1999], s. 142)
Co do daty napisania owej Księgi, to uważa się, że poszczególne jej części powstawały w różnym okresie (i w domyśle, także w innym środowisku). I tak za najstarszą część uważa się “Księgę astronomiczną” obejmującą rozdziały od 72 do 82, sądzi się, iż powstała ona w tym samym czasie co Pięcioksiąg Mojżesza.
Z wyżej cytowanych tekstów jasno i niezbicie wynika, że starożytni Żydzi wierzyli w to, iż aniołowie seksualnie współżyli z kobietami ziemskimi, a te rodziły im potomstwo. Wyraz tej wiary znalazł się właśnie w tekstach apokryficznych, co niezbicie dowodzi, iż wiara ta była powszechna. Oczywiście, tę najprostszą interpretację nie wszyscy uznawali, przeciwstawiając jej inne. Kim zatem byli „synowie Boży” i „córki ludzkie” zastanowimy się dalej, prezentując główne interpretacje, i jednocześnie dokonamy próby wyjaśnienia czy owi „synowie Boży” byli zwykłymi, śmiertelnymi ludźmi, czy też należeli do innego niż ludzie gatunku, a przybyli na Ziemię z nieba.
Kim byli „synowie Boży”?
Żaden z interpretatorów zagadkowego fragmentu z szóstego rozdziału kanonicznej Księgi Rodzaju nie ma najmniejszej nawet trudności ze zidentyfikowaniem „córek ludzkich”, chodzi po prostu o ziemskie kobiety. Problem zaczyna się dopiero wówczas, gdy zaczynamy się zastanawiać nad „synami Bożymi”. Pierwsza z hipotez jakie tutaj zostaną zaprezentowane głosi, iż chodzi tu kobiety z niższych sfer społeczeństwa i mężczyzn należących do klas najwyższych, czyli o dobrze urodzonych i dziewczyny z gminu. Takie wyjaśnienie przez jakiś czas było propagowane przez ortodoksyjnych rabinów, niestety, w żaden sposób nie mogło się ono obronić, i rychło zostało zarzucone. Niemniej i w dzisiejszych czasach istnieje pewna liczba takich interpretatorów, którzy pozostali przy owym wyjaśnieniu, uznając je za najbardziej bezpieczne.
Druga z interpretacji to ta, iż „synowie Boży” byli istotami przybyłymi z Nieba na Ziemię, gdzie współżyli seksualnie z kobietami i mieli z nimi potomstwo – nefilimów. Przez fakt połączenia się z Ziemiankami ze świętych stali się upadłymi. Ta interpretacja, mimo iż rozpowszechniona wśród Żydów jeszcze przed narodzeniem Chrystusa, dla chrześcijańskich teologów pierwszych wieków n.e. była nie do przyjęcia tylko z tego powodu, iż nie mogli sobie wyobrazić aniołów jako istoty materialne, a na dodatek seksualne!
Aby jednak jakoś rozwikłać trudny tekst biblijny wykoncypowali sobie, że „synami Bożymi” Biblia nazywa potomków sprawiedliwego Seta, syna Adama, zaś „córkami ludzkimi” kobiety z linii Kaina. Ponieważ Kainitki były złe, potomstwo jakie pochodziło z ich związków z Setytami także było złe i zdegenerowane, tak iż w końcu Bóg był zmuszony zniszczyć rodzaj ludzki zsyłając nań potop
Przyglądając się hipotezom pierwszej i trzeciej, gdzie za wszelką cenę usiłuje się obalić interpretację o niebiańskim rodowodzie „synów Bożych” ma się wrażenie, że owe wyjaśnienia „naturalne” są jednak mocno naciągane i raczej mało logiczne.
Próba wyjaśnienia
Opinia, że rozdział 6 Księgi Rodzaju mówi nie o aniołach „Synach Bożych – B’nai Ha Elohim” biorących sobie za żony ziemskie kobiety, lecz o sprawiedliwych (którzy dzięki temu właśnie, iż byli sprawiedliwi zasłużyli sobie na miano „Synów Bożych”) mężczyznach z linii Seta, syna Adama, którzy poślubiali kobiety z linii niesprawiedliwego Kaina jest absurdalna. Owo wyjaśnienie jest znane dopiero od II wieku n.e., kiedy to Julius Africanus, będąc zakłopotany pomysłem, iż aniołowie mogą być płciowi i podobnie jak ludzie odczuwać potrzeby seksualne, próbując w jakiś możliwy dla przyjęcia dla siebie sposób wyjaśnić to zagadkowe miejsce Księgi Rodzaju, zamiast na aniołów – dla niego „duchów czystych – wskazał na Setytów. Niestety, jest bardzo wiele słabych punktów w jego tłumaczeniu, aby można je bezkrytycznie przyjąć. W Starym Testamencie określenie B’nai Ha Elohim odnosi się przede wszystkim do aniołów. Podam teraz dwa tego przykłady, obydwa zaczerpnięte z Księgi Joba:
Zdarzyło się pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stanąć przed Panem, że i szatan też poszedł z nimi.
Joba 1,6 (BT)
oraz
Pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stawić się przed Panem, poszedł i szatan z nimi, by stanąć przed Panem.
Joba 2,1 (BT)
Również w szóstym rozdziale Księgi Rodzaju mowa jest o „Synach Bożych – B’nai Ha Elohim”, którzy niejako są przeciwstawieni „córkom ludzkim”:
A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach.
Rdz 6:4 (BT)
Co się tyczy potomstwa Adama, to zarówno Kainici, jak i Setyci nie byli nikim innym jak „synami Adama – benoth Adam”. I nie może być inaczej, skoro i jedni i drudzy wywodzą się od tego samego przodka.
Co ważne: mimo grzechu Kaina, Pan Bóg nie miał zamiaru go unicestwić i nie dopuścić do tego, iżby miał potomstwo:
...Pan (...) powiedział: (...) Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotną pomstę poniesie! Dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił, ktokolwiek go spotka.
Po czym Kain odszedł od Pana i zamieszkał w kraju Nod, na wschód od Edenu.
Kain zbliżył się do swej żony, a ona poczęła i urodziła Henocha. Gdy Kain zbudował miasto, nazwał je imieniem swego syna: Henoch.
Henoch był ojcem Irada, Irad ojcem Mechujaela, a Mechujael ojcem Metuszaela, Metuszael zaś Lameka.
Rdz 4:15-19 (BT)
Jak o dzieciach Adama nie można mówić inaczej jak benoth Adam, tak o samym Adamie nie można mówić inaczej, jak „syn Boży”, a to z tej przyczyny, że nie urodził się w sposób naturalny dla całej reszty ludzkiego gatunku, to znaczy przez związek kobiety z mężczyzną, ale powstał dzięki aktowi stwórczemu Boga. I nie ważne czy Adam byłby grzeszny, czy sprawiedliwy – zawsze przysługiwał mu tytuł „syna Bożego”.
Przyglądajmy się dalej sensowności wyjaśnienia, iż były to małżeństwa między sprawiedliwymi Setytami i niesprawiedliwymi Kainitami. Otóż w Biblii nie ma ani jednego słowa, które zakazywałoby małżeństw między grzesznikami a świętymi! Taki zakaz nie obowiązywał ani przed potopem, ani też po nim. Kain został napiętnowany, owszem, odszedł „na wschód od Edenu”, niemniej był przez Boga chroniony, czego dowiodłem wyżej, ale Bóg ani słowem nie wspomniał, że zabrania łączenia się Kainitów z Setytami!
Uwypuklenie przez zwolenników hipotezy łączenia się Setytów z Kainitami, a dokładniej Kainitkami, jakichś wyjątkowych różnic między nimi nie ma uzasadnienia w szerszym kontekście biblijnym. Poza tym jest również nielogiczne. Przeanalizujmy bowiem ten problem zakładając, iż „synowie Boży” to Setyci, zaś „córki ludzkie” to Kainitki. Z takiego założenia wynika ni mniej, ni więcej tylko to, że wyłącznie „synowie Seta” wchodzili w związki mieszane, córki nigdy. I odwrotnie – ze strony Kainitów tylko kobiety łączyły się z Setytami, mężczyźni nigdy. Ciekawe dlaczego?
Inne dziwne założenie to to, iż tylko mężczyźni z linii Seta byli sprawiedliwi i tylko kobiety Kainitki były grzeszne. Twierdzenia, że wszyscy Setyci byli sprawiedliwi nie da się obronić, wiemy bowiem z Księgi Rodzaju, że gdy nastał czas wygubienia ludzkości w wodach potopu nie znalazł się nikt sprawiedliwy poza Noem i jego najbliższą rodziną. Gdzież zatem zapodzieli się ci wszyscy dobrzy Setyci? Czyżby każdy bez wyjątku „sprawiedliwy Setyta” brał za żonę grzeszną Kainitkę i przez nią upadał moralnie? On i jego dzieci?
I spojrzał Bóg na ziemię, a oto była skażona, gdyż wszelkie ciało skaziło drogę swoją na ziemi.
Rdz. 6:12 (BW)
„Wszelkie ciało”? A co się stało ze sprawiedliwymi Setytkami, które przecież nie łączyły się z bezbożnymi Kainitami? Prawda jest taka, że obydwie linie – z niewielkim wyjątkiem rodziny Noego – były tak samo bezbożne i tak samo skażone.
Ale idźmy dalej w naszych rozważaniach:
W Starym Testamencie, określenie „synowie Boży (bene Elohim, Bnai Ha Elohim) nigdy nie jest używane odnośnie ludzi, lecz istot nadprzyrodzonych stojących wyżej od człowieka, a niżej od Boga. Do tej kategorii pasuje tylko jeden rodzaj – aniołowie. I to zarówno ci dobrzy, jak i ci źli, upadli. Określenie „synowie Boży”, na określenie aniołów użyte jest cztery razy:
Najbardziej przemawiającym do wyobraźni jest opis wtrącenia przez króla Nebukadneccara trzech młodzieńców izraelskich do pieca ognistego, gdy król przyglądając się egzekucji zajrzał do owego pieca i:
Odezwawszy się powiedział do swoich wysokich urzędników królewskich: „Czyż nie trzech krzepkich mężów wrzuciliśmy do związanych w środek ognia?” Odpowiadając, rzekli królowi” „Tak, królu”. On zaś odrzekł mówiąc: „Oto ja widzę czterech krzepkich mężów, którzy przechadzają się swobodnie pośród ognia, nie doznając szkody, a czwarty wyglądem przypomina syna bogów”.
Dan. 3, 24 – 25 (NŚ)
Zdumiawszy się niebywałym cudem, kazał skazańców uwolnić i rzekł:
„Błogosławiony niech będzie Bóg Szadracha, Mechacha i Abed-Nega, posłał bowiem swego anioła i wyratował swoich sług, którzy mu zaufali”
Dan. 3, 28 (NŚ)
Kolejny przykład to ten, gdy Bóg pyta Joba:
„Gdzieżeś był, gdy zakładałem ziemię? (...) kto położył jej kamień narożny, gdy wespół radośnie wołały gwiazdy poranne i zaczęli z uznaniem wykrzykiwać wszyscy synowie Boży”
Joba 38:1-7 (NŚ)
Użyte tu określenie ben Elohim – „synowie Boży” musi się odnosić do aniołów, a nie do ludzi, bowiem tylko aniołowie, a nie ludzie byli obecni przy stwarzaniu ziemi.
W Starym Testamencie jeszcze dwa razy jest mowa o „synach Bożych” – ben Elohim, określając w ten sposób aniołów:
Zdarzyło się pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stanąć przed Panem, że i szatan też poszedł z nimi.
Joba 1:6 (BT)
oraz
Pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stawić się przed Panem, poszedł i szatan z nimi, by stanąć przed Panem.
Joba 2:1 (BT)
Jeżeli wraz synami Bożymi przed Bogiem stanął i Szatan, który jak skąd inąd wiadomo jest upadłym aniołem, to owi synowie Boży także musieli być aniołami.
Reasumując: Jeżeli poza rozdziałem szóstym Księgi Rodzaju Stary Testament określenia „synowie Boży” używa tylko względem aniołów, co jest absolutnie pewne i niezaprzeczalne, to dlaczego niby tylko w szóstym rozdziale Genesis miałby czynić odstępstwo od tego i nazywać tak nie aniołów, lecz Setytów?
Przeciwnicy uznania za aniołów „synów Bożych” z szóstego rozdziału Księgi Rodzaju, jako koronny argument wyciągają to, iż Nowy Testament dziećmi, albo synami Bożymi nazywa ludzi!
W rodowodzie Jezusa Chrystusa wymieniony jest oczywiście jego przodek Adam, i jest napisane, że Jezus był potomkiem
Enosa, syna Seta, syna Adama, syna Bożego.
Łk 3:38 (BT)
Przyszło [Słowo] do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego
Jn 1:11-12 (BT)
Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi.
Rz 8:14 (BT)
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.
1 Jn 3:1 (BT)
A zatem? Zatem istotnie, Nowy Testament nazywa ludzi dziećmi Bożymi, nazywa w taki sposób jednak tylko sprawiedliwych, tych którzy uwierzyli w Jezusa! Zatem istnieje znacząca różnica pomiędzy synostwem aniołów, synostwem Adama i synostwem sprawiedliwych, którzy przyjęli ewangelię. Ci ostatni, używając języka teologów są „synami z łaski”.
Widać tu wyraźny podział na dwie grupy: aniołowie i Adam mają synostwo, o ile się tak można wyrazić, naturalne, bowiem konkretnym aktem stwórczym zostali przez Boga bezpośrednio powołani do istnienia. Sprawiedliwi ludzie zaś zostali spłodzeni i zrodzeni przez innych ludzi, zatem synostwem Bożym zostali obdarowani i mają je z łaski. Nowy Testament odwraca też relacje między Bogiem a aniołami i ludźmi. Jeśli Stary Testament nazywa aniołów synami Bożymi, ludzi zaś sługami, to Nowy zwie aniołów sługami, ludzi zaś dziećmi Boga.
Grzech aniołów
Na czym zatem polegał grzech aniołów, którego skutkiem było zniszczenie Ziemi przez potop, oraz ukaranie tychże aniołów karą ciemnicy? Otóż polegał on na złamaniu zakazu współżycia seksualnego i płodzenia potomstwa z przedstawicielkami obcego aniołom gatunku! Względem prawa Bożego grzech ów był bardzo ciężki. Biblia nie akcentuje tego, że w ogóle współżyli seksualnie, lecz że opuścili właściwe im miejsce zamieszkania, czyli niebo i przeniósłszy się na Ziemię, czynili to z ziemiankami:
Aniołów zaś, którzy nie zachowali swego pierwotnego stanowiska, lecz opuścili swe właściwe miejsce mieszkania, zatrzymał wiekuistymi więzami w gęstej ciemności na sąd wielkiego dnia. Tak też Sodoma i Gomora oraz miasta wokół nich, gdy już w ten sam sposób jak tamci bez umiaru pogrążyły się w rozpuście i poszły za ciałem ku pożyciu sprzecznemu z naturą, stanowią dany nam ostrzegawczy przykład przez to, że ponoszą sądową karę ognia wiecznego.
Jud 1:6-7 (NŚ)
Zwróćmy uwagę co mówi Apostoł Juda: aniołowie opuścili właściwe im miejsce zamieszkania i oddali się rozpuście – tak samo jak Sodoma i Gomora – „idąc za ciałem ku pożyciu sprzecznemu z naturą”. Co to znaczy? Ano chyba to, iż Sodomici oddawali się homoseksualizmowi, sprzecznemu z naturą, zaś aniołowie współżyli z „córkami ludzkimi” co dla nich było sprzeczne z naturą!
O grzechu aniołów mówi nie tylko list Ap. Judy, lecz także i list Ap. Piotra:
...Bóg aniołom, którzy zgrzeszyli, nie odpuścił, ale wydał ich do ciemnych lochów Tartaru, aby byli zachowani na sąd..
2 Ptr 2:4 (BT)
A zatem? Zatem Nowy Testament nie tylko nie zaprzecza temu, iż to aniołowie grzeszyli współżyciem seksualnym z kobietami ziemskimi, lecz to jasno i niezbicie potwierdza!
A czyż nie to może (choć nie musi) mieć na myśli Apostoł Paweł, gdy nakazuję, by kobiety nakrywały głowy?
Dlatego kobieta powinna mieć na głowie oznakę uległości (nakrycie – A.S.) ze względu na aniołów.
1 Kor. 11:10 (BW)
Według bardzo starej tradycji rabinicznej to właśnie piękne kobiece włosy były wielką pokusą i szczególnie podniecały aniołów.Porzucenie nieba i wybranie Ziemi na zamieszkanie, wzięcie sobie za żony ziemianek, to był ze strony aniołów przejaw buntu i apostazji! Porzucając Niebo, porzucili właściwe im miejsce zamieszkania, a współżyjąc z „córkami ludzkimi” i płodząc z nimi potomstwo popełnili trudne do wyobrażenia przestępstwo krzyżowania się obcych sobie gatunków! I mimo, iż Ziemia nie jest domem dla aniołów porzucili właściwe sobie, ich prywatne, osobiste, unikalne miejsce zamieszkania, czyli Niebo, odrzucili zwierzchnictwo i władzę, i prawo, podążając własną drogą. Aniołowie popełnili szczególnie odrażający grzech: przekroczyli granicę ich własnej natury, by najechać królestwo istot innej natury. Odejście od tego co dla aniołów było właściwe i zgodne z ich naturą, a zaspokojenie pożądania wbrew prawu naturalnemu, a może lepiej powiedzieć – biologicznemu, doprowadziło do największego grzechu jaki kiedykolwiek zaistniał w obrębie Ziemi i skażenia całego rodzaju ludzkiego.
Andrzej Sarwa
źródło: http://thriskeia.str...pl/synowie.html
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz