czwartek, 15 października 2015

Chcesz zmienić świat?

szczytgorski

A może byś zaczął od siebie?
Może tak na początek dokonaj zmiany w sobie? Jak to osiągniesz? Przez obserwacje. Poprzez zrozumienie. Bez żadnej ingerencji i oceny z twej strony. Ponieważ jeśli oceniasz, to nie możesz zrozumieć.
Jeśli powiesz o kim…, że jest „komunista”, to w tym momencie skończyło się rozumienie. Przyczepiłeś mu etykietkę.
„Ona jest kapitalistka” – w tym momencie przestałeś rozumieć. Dałeś jej etykietkę, a jeśli etykietka wyraża półtony twej aprobaty lub dezaprobaty, to jeszcze gorzej!
Jak zamierzasz zrozumieć to, co dezaprobujesz albo co aprobujesz w danej materii?
Żadnych sądów, żadnych komentarzy, żadnych nastawień.
Po prostu obserwacja, studia, ogląd bez pragnienia zmiany.
Ponieważ jeśli pragniesz zmiany tego, co jest, na to, co powinno być – powinno być według ciebie – przestajesz rozumieć.

Treser stara się zrozumieć psa, aby moc go nauczyć określonych sztuczek. Naukowiec obserwuje mrówki bez z góry określonego celu – poza samą obserwacją – po to, aby się o nich jak najwięcej nauczyć. Nie ma innego celu. Nie zamierza ich trenować, ani niczego od nich uzyskać. Jest nimi zainteresowany, chce o nich dowiedzieć się jak najwięcej. Takie jest jego nastawienie. W dniu, w którym uda ci się takie nastawienie osiągnąć, doświadczysz cudu. Zmienisz się – bez wysiłku i we właściwy sposób. Zmiana sama się wydarzy, nie będziesz jej musiał dokonywać. Ponieważ świadomość życia drzemie w tobie, w głębokich ciemnościach, cokolwiek jest złe, zniknie. A cokolwiek dobre, zostanie wyłonione. Doświadczysz tego, naprawdę.
To jednak wymaga umysłu zdyscyplinowanego. Mówiąc „dyscyplina” nie mam na myśli wkładu pracy, wysiłku. Mówię o czymś zupełnie innym. Czy kiedykolwiek przyglądałeś się uważnie sportowcom? Cale ich życie wypełnia sport, ale jakże są zdyscyplinowani. A spójrz na rzekę płynąca ku morzu. Tworzy brzegi, które ja zawierają. Jeśli jest w tobie coś, co podąża we właściwym kierunku, samo kreuje swą własna dyscyplinę. Staje się tak w chwili, w której zakażony zostajesz bakcylem świadomości. I to jest cudowne! Jest to najcudowniejsza rzecz na świecie. Najważniejsza i najcudowniejsza. Nie ma nic tak ważnego na świecie, jak przebudzenie. Nic! I oczywiście jest to także swego rodzaju dyscypliną.
Nie ma nic bardziej wspaniałego niż bycie świadomym.
Czy chciałbyś żyć w ciemnościach? Czy chciałbyś podejmować działania nieświadom, mówić, nie wiedząc, co znaczą twe słowa? Albo czy chciałbyś widzieć rzeczy i nie uświadamiać sobie, na co patrzysz? Jak powiedział wielki mędrzec, Sokrates: „Życie nieświadome nie jest warte tego, by je przeżyć”. To oczywista prawda.
Większość ludzi nie przeżywa swego życia świadomie. Prowadza życie mechaniczne, myślą mechanicznie – zazwyczaj cudzymi myślami – mechanicznie przeżywają emocje, mechanicznie działają, mechanicznie reagują. Czy chcesz zobaczyć, jak bardzo upodobniłeś się do maszyny? „Ach, jaka masz piękna spódnice” – słowa te wydatnie poprawiły twe samopoczucie, prawda? I to z powodu spódnicy, na miłość boska! Czujesz się z siebie dumna słysząc taki komplement. Ludzie odwiedzają mnie w moim Centrum w Indiach i mówią:
– Cóż za cudowne miejsce, cóż za wspaniałe drzewa (a te rosną całkiem niezależnie ode mnie). Jaki wspaniały klimat.
A ja natychmiast czuje się lepiej, aż do chwili, kiedy się na tym przyłapuję. Czy można wyobrazić sobie coś równie głupiego? Nie jestem odpowiedzialny za te drzewa; i nie wybierałem tego miejsca na Centrum. Nie ode mnie zależy pogoda. To po prostu takie jest. Ale moje „ja” uwikłało się w to, zatem czuje się dumny. Czuje się dumny ze „swej” kultury i ze „swego” narodu. Jak to możliwe, by zgłupieć aż do tego stopnia. Doprawdy. Mówią mi, ze moja wielka hinduska kultura stworzyła tak wielkich mistyków. Ale przecież nie ja ich stworzyłem. Nie biorę za nich odpowiedzialności. Albo mówią mi:
– Ten twój kraj z całą ta nędzą, to okropne.
Czuję się zawstydzony. Ale przecież to nie ja stworzyłem tę nędzę. O co tu idzie? Czy kiedykolwiek przestaniesz tak myśleć?
Mówią mi:
– Sądzę, że jesteś bardzo czarującą osobą.
I już czuję się świetnie. Zostałem pogłaskany. Dlatego nazywają to: Ja jestem O.K. i ty jesteś O.K. Noszę się z zamiarem napisania książki, której tytuł brzmiałby: „Ja jestem osłem i ty jesteś osłem”. Otwarte przyznanie się do bycia osłem, to największe wyzwolenie, coś najpiękniejszego na świecie. Jakże jest to cudowne. Kiedy ktoś by mi powiedział: „Nie masz racji”, ja mu odpowiem: „A czego się spodziewałeś po ośle?” Rozbrojeni. Wszyscy powinni być rozbrojeni. To jest ostateczne wyzwolenie.
A. de Mello. „Przebudzenie”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz