Znasz te kilka liter na pamięć.
Ale czy wiesz, że kiedy je wypowiadasz:
- Twoje serce zwalnia,
- ciśnienie tętnicze spada,
- zmniejsza się zagrożenie chorobą Alzheimera (i podtrzymujesz swoje możliwości umysłowe),
- poprawia się Twój sen,
- wzmacnia się Twoja naturalna odporność?
Możliwe, że nie.
Większość lekarzy także nie ma pojęcia o sile tych kilku liter. Albo przynajmniej nie mówią o tym swoim pacjentom.
Choć wiele badań medycznych to potwierdziło.
Dzięki
tym kilku literom obniżasz ryzyko śmierci w związku z incydentem
kardiologicznym, a także ryzyko demencji i depresji. Poprawia się Twój
sen i ogólnie Twoje zdrowie. Zwłaszcza, że te kilka liter pomaga Ci
dotrzymywać dobrych postanowień, takich jak uprawianie sportu czy
jedzenie mniejszej ilości słodyczy! W dalszej części tego artykułu podam
odwołania naukowe.
Ponadto zaletą tych kilku liter jest to, że nic nie kosztują. I nie mają niepożądanych skutków ubocznych.
Kilka uzdrawiających liter
Tych kilka uzdrawiających liter to… D-Z-I-Ę-K-U-J-Ę, dziękuję!
Faktem
jest, że wystarczy odczuć autentyczną wdzięczność, a zatem zapragnąć z
całego serca podziękować komuś, by Twoje zdrowie nieco się poprawiło.
Zostało to naukowo udowodnione:
- Londyńscy terapeuci, którzy prosili pacjentów o odczuwanie codziennie odrobiny wdzięczności, stwierdzili, że pacjenci ci spali lepiej i mieli mniejsze nadciśnienie po upływie dwóch tygodni.
- Lekarze z Bostonu (Stany Zjednoczone) stwierdzili, że pacjenci po próbie samobójczej poddawani ćwiczeniom psychologicznym zmierzającym do wzmocnienia odczuwania wdzięczności doświadczyli zmniejszenia poczucia beznadziei w 90% przypadków.
- Zespół naukowców z Irlandii wykazał, że w grupie, której uczestnicy mieli codziennie zanotować pięć powodów wdzięczności, poziom stresu i depresji spadł o 27%.
- W latach 90. ubiegłego wieku w Kalifornii profesor Emmons wykazał poprawę stanu zdrowia swoich studentów i pacjentów cierpiących na poważne schorzenia nerwowo-mięśniowe, od kiedy notowali codziennie przez trzy miesiące pięć pozytywnych wydarzeń w ich życiu4.
Kilka przydatnych rad, aby i Tobie łatwo było skorzystać z dobroczynnych skutków wdzięczności:
- Zacznij prowadzić dziennik, w którym codziennie zanotujesz pięć powodów zadowolenia.
- Codziennie zarezerwuj sobie pięć minut, w ciszy i z zamkniętymi oczami, aby pomyśleć o powodach odczuwania wdzięczności, np. za fakt, że się urodziłem, że mam dach nad głową i mam co jeść.
- Staraj się myśleć o tym, co Cię może spotkać dobrego w Twoim życiu, zamiast o tym, co idzie źle.
- Przestań zazdrościć tym, którzy mają więcej niż Ty, i staraj się doceniać to, co masz; poświęcaj także czas, by myśleć o tych, którzy cierpią więcej niż Ty.
- Naucz się cieszyć prostymi rzeczami, biorąc przykład z mieszkańców biednych krajów, którzy śmieją się, tańczą i bawią, pomimo trudności materialnych.
- A nawet naucz się cieszyć z trudnych doświadczeń, gdyż często z z czasem przynoszą one pozytywne skutki.
Uwaga na moralizatorskie i przewrotne porady
Uważaj,
by nie posunąć się za daleko. Pomimo „radości z trudnych doświadczeń”,
trzeba zaakceptować również, że przygnębienie i smutek w chwili
nieszczęścia to stan normalny.
Czasem
trzeba umieć sobie pobłażać, dając sobie prawo do odczuwania smutku i
poruszenia, oczywiście nawet, jeśli są ludzie bardziej nieszczęśliwi.
Każdy przeżywa przeciwności w swoim życiu jak może. Tylko samemu można ocenić własne cierpienie.
Spotkałem
w życiu ludzi, którzy całkowicie utracili równowagę psychiczną w wyniku
kradzieży lub utraty pracy, i innych, którzy odnaleźli pełną radość z
życia pomimo wypadku, w wyniku którego pozostali inwalidami na resztę
życia.
Kiedy
ktoś cierpi, wydawanie mu poleceń typu weź się w garść czy dawanie
dobrych rad, że powinien odczuwać wdzięczność za życie, zobaczyć dobre
strony i przekonać się, że mogłoby być gorzej, nie ma sensu. To wręcz
okrutne.
Nie da się porównać cierpień Istnieją tysiące chorób.
Nie zawsze dadzą się porównywać.
Czy
można powiedzieć, że osoba mająca problemy z prostatą cierpi bardziej
niż osoba chorująca na cukrzycę? Albo że choroba zwyrodnieniowa stawów
jest gorsza niż bóle nerek? Czy lepiej stracić dziecko czy być
niepełnosprawnym? Chorować na depresję czy paść ofiarą obezwładniającej
rwy kulszowej?
Na te pytania nie ma dobrej odpowiedzi. Każdy przypadek jest wyjątkowy.
Każdy reaguje zgodnie ze swoją historią, swoją osobowością, swoimi zranieniami i swoimi siłami. Czasem w sposób nieoczekiwany.
Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.
Czy aby na pewno?!
Ale najbardziej porusza mnie zdanie: Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni.
Po tych wszystkich latach, moje doświadczenie podpowiada mi, że wręcz przeciwnie – wiele osób wychodzi ostatecznie osłabionych, wręcz zrujnowanych z wypadku lub choroby, które ich nie zabiły!
Wszystko,
co można w takim przypadku zrobić, to wziąć taką osobę za rękę,
popatrzeć jej w oczy i powiedzieć jej szczerze, z głębi serca: Tak mi przykro. To musi być bardzo trudne dla Ciebie. Musisz bardzo cierpieć!
Uznać jej cierpienie. I nie relatywizować, a przede wszystkim nie negować.
Zalety wdzięczności
Ale wróćmy do zalet wdzięczności.
Jest
jedna bardzo interesująca kwestia do zapamiętania z badań naukowych,
które wykazują, że osoby okazujące wdzięczność są zdrowsze.
To coś, na co nikt nie kładzie nacisku. Ale kiedy zaczyna się o tym myśleć, ten fakt wręcz rzuca się w oczy.
Za każdym razem jest to doświadczenie zbiorowe: ktoś zaleca uczestnikom, by aktywnie okazali wdzięczność, w szczególności notując w zeszycie powody do wdzięczności.
I to właśnie tu jest pies pogrzebany.
Rady, których Ci udzieliłem, by postarać się odczuwać wdzięczność bardzo trudno zastosować, kiedy jesteśmy sami.
I to jest bardzo poważny problem:
Znaczenie wspólnych rytuałów
W dawnych czasach życie krążyło wokół wspólnych rytuałów.
Nie tylko pomagały razem przeżywać chwile wdzięczności, ale także praktycznie zmuszały do tego!
Większość ludzi recytowała modlitwy przed i po każdym posiłku,
aby podziękować za jedzenie. Także rano i wieczorem, i co niedzielę, i w
każde święto w kościele, mówiło się „dziękuję” w słowach, pieśniach, za
wszystko, co dobre w życiu.
Dziękowało się Stworzeniu, Bogu, rodzicom, bliźnim, zmarłym!
Żydzi
od wieków modlili się niezwykłą pieśnią, „Psalmem Stworzenia”, w której
dziękowali za wszystko na Ziemi i we Wszechświecie, za księżyc i za
słońce, za gwiazdy, za wiatr, za śnieg, za wszystkie ryby, zwierzęta,
rośliny itd., itd.
Podobne rytuały istnieją także w innych kulturach.
Kiedy wyrażanie wdzięczności osiąga wymiar społecznościowy, wspólnotowy, staje się łatwe, oczywiste, przyjemne i konstruktywne.
Znaczenie towarzyszenia, wsparcia
Nie
jest zaskakujące, że uczestnicy eksperymentów naukowych odczuli
korzyści z tego płynące. Z pełną świadomością, że profesorowie w białych
kitlach przyjdą i sprawdzą, że rzeczywiście powody wdzięczności zostały
zapisane w zeszytach, uczestnicy tych badań mieli motywację, by to zrobić.
Ale bardzo trudno jest zrobić to samo, kiedy jest się samemu i nikt nas nie wspiera!
Wiemy,
że zwykły udział w badaniu naukowym, gdzie jesteśmy poddani
obserwacjom, gdzie ważni ludzie zajmują się nami i interesują się naszym
życiem, poprawia nastrój, chęć życia i obniża naszą naturalną tendencję do troski o teraźniejszość i o przyszłość.
W
latach 70. ubiegłego wieku przeprowadzono słynne badanie. Rzekomi
„eksperci w dziedzinie światła” wyjaśnili robotnikom w fabryce, że będą
analizowali działanie natężenia światła na produktywność.
Przez cały dzień przechadzali się więc po fabryce, zwiększając lub zmniejszając oświetlenie.
W rzeczywistości byli podpuszczani. Nasi fałszywi naukowcy zmieniali natężenie światła przypadkowo.
A
mimo to, produktywność fabryki uległa podwojeniu podczas badania.
Robotnicy byli tak zadowoleni, że ktoś interesował się nimi i obserwował
ich przy pracy, że ich motywacja istotnie wzrosła!
I rzeczywiście: kiedy ktoś się nami interesuje, bierze za rękę, prowadzi do grupy, angażuje w jakiś projekt, czujemy się lepiej.
Jaka z tego płynie nauka?
Oczywiście,
odczuwanie wdzięczności i solidarności jest bardzo budujące dla
człowieka. Uspokaja, wzmacnia, nie dziwi więc, że poprawia się jakość
snu, że spada ryzyko depresji, że stres się zmniejsza, a zatem zwalnia
również serce, spada ciśnienie tętnicze, a wraz z nim – zagrożenie
incydentem sercowo-naczyniowym…
Ale prawdziwym kluczem do osiągnięcia takiego stanu jest to, by nie zmuszać się do wdzięczności.
By
budować lub odnajdować wokół siebie więzi przyjaźni, solidarności,
społeczny kręgosłup i wspólne rytuały – równie niezbędne człowiekowi jak
jedzenie…
Oto prawdziwe wyzwanie.
To
wtedy lepsze jedzenie, zdrowsze życie, bardziej regularny i lepszy sen
oraz poczucie większej radości będą nam się wydawać oczywistością, tak
łatwą, że aż… wytrącającą z równowagi.
Wniosek
ten może się wydawać nieco zniechęcający. Ale zachęcam, by spojrzeć nań
jak na nawoływanie do powrotu do bardziej ludzkiego społeczeństwa,
świadomego głębokich i naturalnych potrzeb każdego z nas. To
konieczność, która robi się coraz pilniejsza!
Zdrowia życzę,
Jean-Marc Dupuis
Tekst pochodzi ze strony https://www.pocztazdrowia.pl/artykuly/kilka-uzdrawiajacych-liter © Poczta Zdrowia sp. z o.o.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz