czwartek, 2 czerwca 2022

Ameryko, poznaj swojego nowego dyktatora wodza naczelnego

 

"Życie, wolność i dążenie do szczęścia ustąpiły miejsca stałemu zarządzaniu kryzysowemu: pilnowaniu porządku na planecie i prowadzeniu prewencyjnych wojen ideologicznych, zwykle na terenie wybranym przez naszych wrogów i im sprzyjającym. Ograniczony rząd i odpowiedzialność konstytucyjna zostały odsunięte na bok przez imperialną prezydenturę, której nasz system konstytucyjny został wyraźnie zaprojektowany, by zapobiegać." - David C. Unger, The Emergency State: Dążenie Ameryki do absolutnego bezpieczeństwa za wszelką cenę

Ameryko, poznaj swojego nowego naczelnego dyktatora.

Jak donosi "New York Times", "nowo ujawnione dokumenty rzuciły nieco światła na tajne plany władzy wykonawczej dotyczące apokaliptycznych scenariuszy - na przykład po ataku nuklearnym - kiedy to prezydent może uruchomić uprawnienia wojenne w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa narodowego".

Problem polega oczywiście na tym, że staliśmy się narodem w permanentnym stanie wyjątkowym.

Żądny władzy i bezprawia rząd uzbroił jeden kryzys narodowy za drugim, aby rozszerzyć swoje uprawnienia i usprawiedliwić wszelkie formy tyranii rządowej w tak zwanym imieniu bezpieczeństwa narodowego.

Ziarna obecnego szaleństwa zostały zasiane prawie dwie dekady temu, kiedy George W. Bush ukradkiem wydał dwie dyrektywy prezydenckie, które przyznały prezydentowi prawo do jednostronnego ogłaszania stanu wyjątkowego w kraju, który jest luźno definiowany jako "jakiekolwiek zdarzenie, niezależnie od lokalizacji, które powoduje nadzwyczajny poziom masowych ofiar, zniszczeń lub zakłóceń poważnie wpływających na ludność USA, infrastrukturę, środowisko, gospodarkę lub funkcje rządowe".

Dyrektywy te (National Security Presidential Directive 51 i Homeland Security Presidential Directive 20), stanowiące część planu ciągłości działania rządu (Continuity of Government - COG), przedstawiają ogólny zarys działań, jakie prezydent podejmie w przypadku wystąpienia "sytuacji kryzysowej w kraju".

Jakiego rodzaju działania podejmie prezydent po ogłoszeniu stanu wyjątkowego w kraju, ledwie można się zorientować z tych ogólnikowych dyrektyw. Jedno jest jednak pewne: w przypadku ogłoszenia stanu wyjątkowego dyrektywy COG dają prezydentowi niekontrolowaną władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą.

W kraju zostałby wprowadzony stan wojenny, a konstytucja i ustawa o prawach autorskich zostałyby zawieszone.

Zasadniczo prezydent stałby się dożywotnim dyktatorem.

To już się wydarzyło.

Jak mogliśmy się przekonać w ostatnich latach, stan wyjątkowy może przybrać dowolną formę, można nim manipulować w dowolnym celu i można go wykorzystać do uzasadnienia dowolnego celu - a wszystko to za zgodą prezydenta.

Znane nam uprawnienia, z których mogą korzystać prezydenci w stanach wyjątkowych, są bardzo szerokie: od wprowadzenia stanu wojennego i zawieszenia habeas corpus do zamknięcia wszystkich form komunikacji, w tym wprowadzenia "wyłącznika bezpieczeństwa" w Internecie, i ograniczenia podróży.

Jednak według dokumentów uzyskanych niedawno przez Centrum Brennana może istnieć znacznie więcej tajnych uprawnień, które prezydenci mogą wprowadzać w czasach tzw. kryzysu bez nadzoru Kongresu, sądów czy opinii publicznej.

Nie ma nawet znaczenia, jaki charakter może mieć kryzys - niepokoje społeczne, sytuacje kryzysowe w kraju, "nieprzewidziane załamanie gospodarcze, utrata funkcjonującego porządku politycznego i prawnego, celowy opór wewnętrzny lub powstanie, wszechobecne zagrożenia zdrowia publicznego oraz katastrofalne klęski żywiołowe i ludzkie" - o ile pozwala to rządowi usprawiedliwić wszelkie formy tyranii w imię tak zwanego bezpieczeństwa narodowego.

Wojna z COVID-19, wojna z terroryzmem, wojna z narkotykami, wojna z nielegalną imigracją: wszystkie te programy były początkowo reakcją na palące problemy narodowe, a od tego czasu stały się bronią służącą do wymuszania posłuszeństwa i kontroli w rękach państwa policyjnego.

Stosując tę samą strategię, którą wykorzystało po 11 września, aby uzyskać większe uprawnienia na mocy USA Patriot Act, państwo policyjne - znany jako "rząd cieni", znane jako "Głębokie Państwo" - od lat planuje i przygotowuje się na takie kryzysy, po cichu gromadząc listę życzeń dotyczących prezydenckich uprawnień do blokowania, które można by w każdej chwili wykorzystać i zatwierdzić.

Administracja Trumpa zwróciła się nawet do Kongresu o zezwolenie na zawieszenie części konstytucji, jeśli uzna to za konieczne w czasie kryzysu COVID-19 i w "innych" sytuacjach kryzysowych. Departament Sprawiedliwości (DOJ) posunął się nawet do tego, że po cichu przedstawił i przetestował długą listę przerażających uprawnień, które unieważniają Konstytucję.

 Mówimy o uprawnieniach blokadowych (zarówno na poziomie federalnym, jak i stanowym): możliwość zawieszania Konstytucji, bezterminowego zatrzymywania obywateli amerykańskich, omijania sądów, poddawania kwarantannie całych społeczności lub segmentów populacji, obchodzenia Pierwszej Poprawki poprzez delegalizację zgromadzeń religijnych i zgromadzeń liczących więcej niż kilka osób, zamykania całych branż i manipulowania gospodarką, nakładania kagańca dysydentom, "zatrzymywania i zajmowania wszelkich samolotów, pociągów i samochodów w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się chorób zakaźnych", zmiany kształtu rynków finansowych, tworzenia waluty cyfrowej (a tym samym dalszego ograniczania użycia gotówki), określania, kto ma żyć, a kto umrzeć.

Są to uprawnienia, które państwo policyjne bardzo chciałoby wprowadzić na stałe.

W takim klimacie amerykański prezydent staje się dyktatorem z trwałymi uprawnieniami: imperialnymi, nieodpowiedzialnymi i niekonstytucyjnymi.

Należy pamiętać, że uprawnienia, o których uznanie i zatwierdzenie rząd oficjalnie zwrócił się do Kongresu, ledwie zarysowują się na powierzchni daleko idących uprawnień, które rząd już jednostronnie sobie przyznał.

Nieoficjalnie państwo policyjne z prezydentem na czele już od lat ignoruje rządy prawa, nie udając, że Kongres, sądy czy obywatele są w stanie powstrzymać lub ograniczyć jego poczynania.

Mimo że Konstytucja daje prezydentowi bardzo konkretne, ograniczone uprawnienia, w ostatnich latach amerykańscy prezydenci rościli sobie prawo do całkowitego i niemal jednostronnego zmieniania krajobrazu tego kraju na dobre i na złe.

Uprawnienia zgromadzone przez każdego kolejnego prezydenta w wyniku zaniedbań Kongresu i sądów - uprawnienia, które składają się na zestaw narzędzi terroru dla imperialnego władcy - upoważniają tego, kto zajmuje Gabinet Owalny, do działania jak dyktator, ponad prawem i poza wszelką realną odpowiedzialnością.

Jak wyjaśnia profesor prawa William P. Marshall, "każde nadzwyczajne użycie władzy przez jednego prezydenta rozszerza zakres władzy wykonawczej do wykorzystania przez przyszłych prezydentów".

Co więcej, nie ma nawet znaczenia, czy inni prezydenci zdecydowali się nie skorzystać z danego uprawnienia, ponieważ "precedensowe znaczenie ma działanie prezydenta polegające na użyciu władzy, a nie na zaniechaniu jej użycia".

Innymi słowy, każdy kolejny prezydent stale powiększa listę nadzwyczajnych zarządzeń i dyrektyw, rozszerzając zasięg i władzę prezydenta oraz przyznając sobie niemal dyktatorskie uprawnienia.

Wszystkie imperialne uprawnienia zgromadzone przez Baracka Obamę i George'a W. Bush - zabijania amerykańskich obywateli bez sprawiedliwego procesu, przetrzymywania podejrzanych na czas nieokreślony, pozbawiania Amerykanów praw obywatelskich, prowadzenia masowej inwigilacji Amerykanów bez uzasadnionej przyczyny, zawieszania prawa na czas wojny, lekceważenia prawa, z którym może się nie zgadzać, prowadzenia tajnych wojen i zwoływania tajnych sądów, sankcjonowania tortur, omijania władzy ustawodawczej i sądowniczej za pomocą dekretów i podpisywanych oświadczeń, kierowania wojskiem, by działało poza zasięgiem prawa, funkcjonowania rządu cieni oraz działania w charakterze dyktatora i tyrana, ponad prawem i poza wszelką realną odpowiedzialnością - te uprawnienia odziedziczył Donald Trump, a następnie przekazał je Joe Bidenowi.

Te uprawnienia prezydenckie - nabyte za pomocą zarządzeń, dekretów, memorandów, proklamacji, dyrektyw bezpieczeństwa narodowego i oświadczeń o podpisaniu aktów prawnych, które mogą być aktywowane przez każdego urzędującego prezydenta - umożliwiają poprzednim, obecnym i przyszłym prezydentom działanie ponad prawem i poza zasięgiem Konstytucji.

Są to uprawnienia, które są przekazywane każdemu kolejnemu następcy Gabinetu Owalnego, bez względu na Konstytucję.

Można to nazwać podstępnym, skradającym się, cichym, powolnym zamachem stanu.

Od Clinton do Busha, od Obamy do Trumpa, a teraz do Bidena - to tak, jakbyśmy zostali złapani w pętlę czasową i zmuszeni do przeżywania wciąż na nowo tych samych nadużyć: tych samych zamachów na nasze wolności, tego samego braku poszanowania dla rządów prawa, tej samej uległości wobec Głębokiego Państwa i tego samego skorumpowanego, samolubnego rządu, który istnieje tylko po to, by gromadzić władzę, wzbogacać swoich udziałowców i zapewniać sobie ciągłą dominację.

Od tak dawna stopniowo tracimy nasze wolności - sprzedawane nam w imię bezpieczeństwa narodowego i globalnego pokoju, utrzymywane za pomocą stanu wojennego w przebraniu prawa i porządku, egzekwowane przez stałą armię zmilitaryzowanej policji i elitę polityczną zdeterminowaną do utrzymania władzy za wszelką cenę - że trudno dokładnie określić, kiedy to wszystko zaczęło się psuć, ale "my, ludzie" płacimy za to teraz.

 Płacimy za to cenę każdego dnia, kiedy pozwalamy rządowi kontynuować wojnę z Amerykanami, wojnę, która toczy się na wielu frontach: kulami i paralizatorami, kamerami monitoringu i czytnikami prawa jazdy, zastraszaniem i propagandą, orzeczeniami sądowymi i ustawodawstwem, zmową każdego biurokraty, który tańczy do melodii korporacyjnych jałmużn, będąc na rządowej liście płac, a co najskuteczniejsze - współudziałem Amerykanów, którzy nadal dają się łatwo manipulować polityce, rozpraszać rozrywkom i przyzwyczajać do świata, w którym korupcja w rządzie jest normą.

Jeśli nic się nie zmieni w sposobie postępowania z tymi ciągłymi, rażącymi nadużyciami władzy, drapieżcy państwa policyjnego będą nadal siać spustoszenie w naszych wolnościach, społecznościach i życiu.

Jeśli nadal będziemy podążać tą drogą, nie może być niespodzianką to, co czeka nas na końcu.

W końcu w historii wielokrotnie opowiadano o tym, jak łatwo upada wolność i rośnie tyrania, a zaczyna się to często od jednej małej, pozornie nieistotnej chęci ze strony ludzi, by pójść na kompromis ze swoimi zasadami i podważyć rządy prawa w zamian za wątpliwe zapewnienie bezpieczeństwa, dobrobytu i życia bez trosk.

Niestety, proces obalania dyktatora i ograniczania władzy prezydenta nie jest prosty, ale musi się zacząć przynajmniej od "nas, ludzi".

Na początek, jak wyjaśniam w mojej książce Battlefield America: The War on the American People oraz w jej fikcyjnym odpowiedniku The Erik Blair Diaries, musimy przywrócić równowagę sił.

Zacznijcie na poziomie lokalnym - w waszych społecznościach, w szkołach, na zebraniach rady miasta, w artykułach prasowych, na protestach - przeciwstawiając się niesprawiedliwemu prawu, wydziałom policji, które przekraczają uprawnienia, politykom, którzy nie słuchają swoich wyborców, oraz systemowi rządów, który z dnia na dzień staje się coraz bardziej despotyczny.

To, czego rozpaczliwie potrzebujemy, to wspólne, zbiorowe zaangażowanie w przestrzeganie konstytucyjnych zasad ograniczonego rządu, systemu kontroli i równowagi oraz uznanie, że oni - prezydent, Kongres, sądy, wojsko, policja, technokraci, plutokraci i biurokraci - odpowiadają przed "nami, ludźmi".

Będzie to oznaczało, że Amerykanie będą musieli przestać pozwalać, by ich osobista polityka i sympatie partyjne zaślepiały ich na niewłaściwe postępowanie rządu i zagarnianie władzy.

Będzie to oznaczać, że wszystkie trzy gałęzie rządu będą odpowiadać przed Konstytucją (tzn. głosować na nich z urzędu, jeśli nadużywają swoich uprawnień).

Oznacza to również wezwanie Kongresu do zaprzestania stosowania prezydenckich rozporządzeń wykonawczych, dekretów, memorandów, proklamacji, dyrektyw bezpieczeństwa narodowego i podpisywania oświadczeń legislacyjnych jako sposobu na omijanie Kongresu i sądów.

Innymi słowy, musimy zacząć zmuszać zarówno prezydenta, jak i państwo policyjne do przestrzegania zasad Konstytucji.


**Source

1 komentarz:

  1. Wszyscy obecnie rządzący na Tej Przepięknej Błękitnej Planecie Ziemi powinni zostać UNICESTWIENI w CIEMNEJ OTCHŁANI.
    TAKA JEST POTRZEBA CHWILI.

    OdpowiedzUsuń