wtorek, 28 czerwca 2022

Archanioł Michał: Jak postrzegasz cierpienie



Kochani! Jestem Archanioł Michał!

Nie jestem tutaj, aby dołożyć, jak to się zwykle mówi, więcej drewna do ognia. Przynoszę dziś chwilę refleksji. Atmosfera na waszej planecie zbliża się do punktu kulminacyjnego przed wielką chwilą. Powiedziałbym, że wszystko jest bardzo zaostrzone; reakcje są intensywne; uczucia są intensywne. Jak wielka szopa porzucona z biegiem czasu, która pokryła się dużą warstwą kurzu. I pewnego dnia ktoś postanawia, że posprząta tę szopę. Jest w niej dużo kurzu, bo tak długo stała. Ten kurz unosi się w powietrzu; zostanie jakoś usunięty, ale będzie się unosił i zanieczyszczał powietrze przez długi czas, dopóki nie zostanie całkowicie oczyszczony.

Dlatego chciałbym wam powiedzieć, że teraz na waszej planecie cały kurz się uniósł, nie ma już dywanów, nie ma kryjówek, nie ma niczego. Nic nie jest ukryte, wszystko jest na wierzchu. A kiedy wszystkie te energie wychodzą na powierzchnię, wraz z nimi wzbiera wielka masa negatywnej energii, ponieważ nie są to miłe uczucia. Wszystko, co jest ukryte pod dywanem, schowane w zakazanych miejscach, nie jest rzeczą Światła, jest przewinieniem, złym uczynkiem, złym uczuciem, wszystkim, co ma niską wibrację. I wasza planeta żyje tym dzisiaj. Żyjecie wewnątrz tej wielkiej masy negatywnej energii. Wtedy zaczynacie mieć wrażenie, że wszystko wymyka się spod kontroli, że zaczynają się pojawiać wszystkie problemy świata, że zaczynają się ujawniać rzeczy, o których wcześniej nie słyszeliście. Nowe rzeczy? Nie, bardzo stare rzeczy, ale takie, które były ukryte, a teraz zostały obnażone. I oczywiście ta cała warstwa dociera do każdego z was. Nie ma sposobu, aby nie być w tej warstwie. Nie ma takiego miejsca na planecie, gdzie moglibyście powiedzieć: "Nie, tutaj jestem odporny!". Nie, ponieważ jest to wielka aura; jest to jak wielki egregore negatywnej energii wokół całej planety.

A co się dzieje dzisiaj? Zgodnie z prawami fizyki, ujmijmy to w ten sposób, każda cząstka ma swoją wagę. Lżejsze cząstki unoszą się, pozostają w powietrzu, cięższe mają tendencję do spadania. Wyobraźmy sobie więc dużą siatkę światła ujemnego i światło z centralnego Słońca (kolejna duża siatka światła wokół naszej planety). Te lżejsze cząstki, to znaczy te lżejsze negatywne energie, zostały już dawno zużyte, a ten wielki egregore Światła dociera do wierzchołka, czyli do tych ciężkich, które wyrządzają największe szkody. A te nie są tak łatwe do transmutacji.

Przechodzicie właśnie przez ten moment, w którym każdy brak równowagi, każde otwarte drzwi wpuszczają lawinę problemów. A więc co robić? Usiąść, położyć się w hamaku i spać? O nie, usiąść na progu i płakać? Nie, to chyba też nie jest dobre rozwiązanie. Teraz jest czas, aby myśleć głośno, aby myśleć o równowadze, aby myśleć o wszystkim z Miłością, aby nie pozwolić, aby serce przepełniały złe uczucia, aby nie dać się skazić tym, co jest na zewnątrz.

A więc tutaj zrobię krótki akapit. Czym jest dla ciebie cierpienie? Czy jest to coś, co boli, czy jest to coś, co wprowadza nierównowagę, czy jest to coś bez rozwiązania, czy jest to coś, co lubisz czuć. Każdy z was będzie miał swoją własną definicję. A jaka jest tendencja człowieka? Och, świat powoduje u mnie to cierpienie". Kiedy mówisz "świat", chodzi o innych, chodzi o życie, chodzi o Boga Ojca/Matkę. Ach, zawsze znajdzie się ktoś, na kogo można zrzucić winę, zapominając, że każdy krok, który robisz, wraca do ciebie. Jeśli więc pojawia się cierpienie, jest to powrót złego kroku zrobionego tam, z powrotem. Nieważne, czy w tym życiu, czy w innym - to nie ma znaczenia. To jest powrót. A kto go sprowokował? Ten drugi? Nie, to ty sam. Sam sprowokowałeś swoje cierpienie.

Wtedy wielu powie, że mówię bzdury. Ja się tym nie martwię. A co wtedy zrobisz z tym cierpieniem? "Nie, to nie ja je stworzyłem, tylko ktoś inny. Więc co ja zrobię? Zrzucę moje cierpienie na kolana tej drugiej osoby, żeby cierpiała razem ze mną". To bardzo niesprawiedliwe, że cierpię sam. Biorę więc megafon i mówię wszystkim o moim cierpieniu. Wtedy zawsze będzie to... "Biedactwo! Ojej, jaka szkoda! Wszyscy zaczynają współczuć temu, kto cierpi.

A ja pytam: Co ty masz wspólnego z cierpieniem drugiego człowieka? Odpowiadam: Nic. Bo każdy ma do czynienia z własną drogą, a nie z drogą drugiego człowieka. Jeśli ktoś ci coś zrobił, to było to twoje dzieło. Wszystko ma swoje źródło w tobie. Zadaję więc pytanie: Dlaczego, kiedy masz jakiś problem, masz potrzebę przekazania go drugiemu człowiekowi? Dlatego, że taka jest wasza potrzeba, aby wziąć problem i rzucić go na kolana ilu osobom? Nie wiesz, na kolana wielu ludzi, aby zobaczyć, czy ktoś ci pomoże.

 W takim razie zadaję wam pytanie: Czyj to jest problem? Kto stworzył ten problem? Ty. Dlaczego więc myślicie, że ktoś inny rozwiąże wasz problem? Powiedziałbym wam, że kryje się w tym wielki egoizm. Jeśli ja cierpię, to przekażę to cierpienie jak największej liczbie osób, bo wtedy wszyscy będą cierpieć razem ze mną". Cóż, naprawdę masz wielką zdolność do kochania innych: "O nie, ale przekażę to dalej, żeby zobaczyć, czy ten drugi mi pomoże. A dlaczego musisz prosić innych o pomoc?

Ile razy będziemy musieli tu powtarzać, że pomoc jest w tobie, a nie na zewnątrz. Krzyczycie, wywyższacie się: "Och, wierzę w tego; wierzę w tamtego; uwielbiam go; kocham go; ale kiedy macie problem, idziecie i szukacie go? Ten drugi. To jest interesujące. To tak, jakbyś nam powiedział: "Słuchajcie, wierzę, ufam, wszystko jest w porządku, ale potrzebuję kogoś fizycznego, kto mi pomoże. Tak, sam nie mogę tego zrobić w swoim umyśle. Hmm! Ciekawy sposób myślenia. Bo jeśli jutro znajdziesz się gdzieś sam i nie będziesz miał kogo poprosić o pomoc, to jak to będzie? Wyrwiesz sobie włosy z głowy, wyłysiejesz, ale nie poprosisz o pomoc tego, który jest w tobie. Bo zawsze byłeś zależny od innych. Zawsze to ten drugi rozwiązywał twoje problemy, często przedstawiając ci swoją opinię na dany temat, a to nie była najlepsza odpowiedź dla ciebie, ponieważ problem był twój, a nie jego. Kiedy się tego nauczysz? Jak długo to powtarzamy, nie sądzę, żebyście się tego nauczyli. A potem mówicie do nas: "Ale ja was nie słyszę. Interesująca jest ta absurdalna potrzeba, by mieć wszystko na widoku. Nie można wierzyć, nie widząc. Dlatego mówię wam: nauczcie się tego, bo jutro, kiedy każdy z was, z jakiegokolwiek powodu, będzie sam, jak to zrobicie? Aha, rozumiem, usiądziecie w kącie, będziecie płakać, dopóki ktoś się nie pojawi. Interesujące. Bardzo interesująca jest ta postawa.

To nie jest skarcenie, to jest refleksja. Przechodzicie przez trudny moment na planecie, w którym każdy z was zacznie coraz bardziej dostrzegać te energie, które są dobrze utrzymywane i które są wasze; i każdy z was będzie musiał się z nimi rozprawić, będzie musiał spojrzeć im w twarz i znaleźć rozwiązanie. A jak znaleźć rozwiązanie? Ach, słyszę jednogłośną odpowiedź: "Prosząc drugiego o pomoc! Tak, naprawdę niczego się nie nauczyłeś. Wciąż upieracie się przy tym samym błędzie. Ten drugi jest ważniejszy od nas. Nie słuchamy cię, nie robimy nic dla ciebie, nie dajemy ci odpowiedzi, nie troszczymy się o ciebie". Właśnie tak. Jeśli mówisz nam o tym wszystkim, to dobrze; to jest twój wybór.

A teraz pomyślcie, czy za każdym razem, kiedy bierzecie swoje cierpienie i rzucacie je wszystkim w twarz, ktoś was o to prosił? Czy ktoś poprosił cię o poznanie twojego problemu? Czy ktoś powiedział do ciebie w ten sposób: "Masz jakiś problem, opowiedz mi o nim? Czy ktoś powiedział? Nie, bo ludzie są grzeczni, nie powiedzą ci tego. Ale ty to zrobiłeś. Wziąłeś swój problem, zrobiłeś z niego kulę i rzuciłeś ją wszystkim w twarz. Wszyscy cierpią razem z tobą. Teraz jesteś zadowolony, czy byłeś szczęśliwy? Myślę, że byłeś szczęśliwy, ponieważ rozprzestrzeniłeś swoje cierpienie. Jak cudownie, teraz wszyscy cierpią razem z tobą, myślą o twoim problemie, aby dać ci rozwiązanie. To dobrze, prawda? Będziesz miał kilka rozwiązań. Jakie to wspaniałe! A co ty zrobiłeś? Nic. Miałeś odpowiedź w swoich rękach.

Nie zastanawiałeś się, nawet nie rozważałeś problemu, przekazałeś go dalej i miałeś odpowiedź. Jakie to wspaniałe! Powiem ci więc tylko jedną małą rzecz: po pierwsze - naruszyłeś wolną wolę innych, bo nikt nie pytał o twój problem; po drugie - twój problem wróci. Ale wróci, i to o wiele silniejszy, bo to nie wy go rozwiązaliście, tylko inni.

A zatem, moi bracia i siostry, jeszcze raz zapytam: Czym należy się dzielić? Doświadczeniami. Czym są doświadczenia? Czy to cierpienie, czy to chwile bólu, czy to chwile udręki? Czy to są doświadczenia? Wierzę, że nie. Dlatego jeszcze raz was poproszę: kto ma swoje problemy, niech je zatrzyma, nikt nie ma z wami nic wspólnego; to wasz problem, to nie problem grupy, to nie problem innych. Dzielcie się doświadczeniami, wymieniajcie poglądy, a nie cierpienia. Czy bardzo trudno to zrozumieć?

I jeszcze jedna kwestia, na zakończenie tematu: dlaczego masz potrzebę, aby prosić innych o zrobienie czegoś dla ciebie? Dlaczego? Odpowiedź: dlaczego masz taką potrzebę? "Zrobię to, tak, tak, tak. Proszę, pomódl się za mnie?". Narzucasz tym ludziom, aby się za ciebie modlili. Będą się czuli zobowiązani do modlitwy za ciebie. Czy to jest dobre? Nie, nie jest. Dlaczego? Powiem ci tylko jedno: kiedy prosisz o policzenie problemu i prosisz innych o modlitwę za problem, który jest twój, powiem ci, że otrzymujesz nie tylko pozytywną energię. Wielu z nich czerpie przyjemność z powiększania twojego problemu. Pomyślcie więc o tym.

Ludzie mają wolną wolę, by ofiarować tyle, ile chcą. Nikt nie musi. Prośba jest czymś, co narzuca się innym. Zastanów się nad tym i zacznij zmieniać swoje nastawienie. Wystarczy zapamiętać jedno zdanie: Każdy dzień będzie coraz trudniejszy. To, jak będzie wyglądała ta droga, zależy od każdego z Was. Dokonujcie więc właściwych wyborów.

**Channel: Vania Rodriguez

**Translation by EraofLight.com

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz