niedziela, 31 stycznia 2016

Historii Żydów i syjonizm Rothschildów oraz Unii Rodzin!


Ten artykuł narusza tabu wypromowane przez syjonistyczno -masońskie lobby i jej tuby propagandowe tworzące mit spisku żydowskiego !
Dowody historyczne, udowadniają, że Izrealici (syjoniści) jako wymyślony naród, nie mają żadnych związków z starożytnymi Semitami. Obecnie 45% syjonistów pochodzi w prostej lini od narodu Chazarskiego ,który w 740 roku AD, za panowania króla Bulana przyjął Judaizm jako religie narodową.

zc1

„Brytyjski, atak na Palestynę miał za zadanie wprowadzenie destabilizacji na Bliskim Wschodzie. Stworzenie wymyślonego przez syjonistów – Izreala ,jest swoistym paradoksem, ponieważ większość syjonistów to ateiści i okultyści walczący z oficjalnymi religiami całego świata, zasłaniając się etykietką judaizmu.”
http://ligaswiatowa.hvs.pl/deklaracja-balfoura-i-syjonisty…/
http://ligaswiatowa.hvs.pl/paneuropejska-unia-czyli-unia-e…/
Kim są zatem syjoniści z Europy i Ameryki, którzy poprzez liczne podstępy podbili kraje semickie?.
http://ligaswiatowa.hvs.pl/rosja-ukraina-syndykat-zbrodni-…/
„Masakra w Sabrze była elementem fałszywej flagi ,bratobójczą bitwą między dwoma plemionami hebrajskim i arabskim, w którą wciągnięto ludzi za pomocą podstępów i prowokacji.”
zc2
Alecsandri (pl.m.wikipedia.org/wiki/Vasile_Alecsandri), w swoim wystąpieniu przeciwko nowelizacji art. 7 konstytucji w dnia 10 października 1879, powiedział : „Kim są najeźdźcy ? Jesteśmy inteligentnymi ludźmi, a nasza tajna misja musi skupić w swych szeregach wszystkich członków tego najbardziej ekskluzywnymego klubu na ziemi, stworzyliśmy poprzez tajne bractwa nowy naród podbijający od wewnątrz wszystkie państwa świata … ”
Ludzie Ci, nie mają nic wspólnego z Semitami i Arabami ,ale wykorzystują ich sztucznie wytworzone skrajne emocje do własnych celów. Celem tym jest podział poprzez wymuszoną nienawiść.
zc3
Arthur Koestler (pl.m.wikipedia.org/wiki/Arthur_Koestler), pisarz hebrajski, w swojej książce „The Thirteenth Tribe”, mówi, że większość syjonistów jest potomkami Chazarów, którzy judaizm przyjęli po zburzeniu Jerozolimy w DC 70 roku.
Wielka Chazaria znajdowała się na
zachodnim brzegu Morza Kaspijskiego, między Wołgą a Donem, potem rozszerzyła się, do wybrzeży Morza Czarnego, Morza Kaspijskiego i Azowskiego.
Gdy Leon III, cesarz Bizancjum przyjął delegację Chazarów na swoim dworze w Konstantynopolu, powstało Zjednoczone Królestwo Chazarów. Odbyło się to na nastepujących warunkach: małżeństwo syna Leona III, Konstantyna VI z księżną Irina i nawrócenie narodu Chazarskiego na Judaizm … Tak oto król Bulan w 740 roku doprowadził do zniszczenia judaizmu, zastępując go zlepkiem okultystycznych kultów, promowanych przez jego nadwornych magów.
Halevi (pl.m.wikipedia.org/wiki/Juda_Halevi), w filozoficznym poemacie Ha-Kuzari, opisuje konwersję okultyzmu na judaizm. Król Bulan manipulował prawem, zastępując mędrców, magami. Według Halewiego, Khazarski król stworzył niespotykaną nigdzie indziej w dziejach historii „umowę społeczną” ,między Bogiem i nowym „hebrajskim” zjednoczeniem.
Tak więc „nowy judaizm” jest przedstawiony jako seria mistycznych objawień doświadczanych przez osoby zawierające przymierze z „nowym Bogiem”. Na mocy tych nowych doświadczeń powstała Kabała i Talmud Babiloński (nie mylić z Jerozolimskim).
zc4
Bóg według tych założeń znajduje się tylko w Jerozolimie, w mieście Boga.
Korespondencja datowana na 950 rok, pomiędzy królem chazarskim Józefem oraz Chasdaj ibn Szaprutem (pl.m.wikipedia.org/wiki/Chasdaj_ibn_Szaprut ), z ministerem spraw zagranicznych Hiszpanii kalifem Abd al Rachman.
( pl.m.wikipedia.org/wiki/Dokument_Schechtera )
Autentyczne listy zostały opublikowane w 1577 roku, aby udowodnić, że Żydzi mają swój kraj: Wielką Chazarie.
” Wraz z pojawieniem się wielkiej fali mongolskich Chazarów ,którzy przeszli na judaizm zanikły korzenie Żydów zamieszkujących kraje bałtyckie w tym Rosję, Rumunię, Polskę, Węgry, Niemcy… Emigrujący pózniej do Ameryki syjoniści, są również potomkami Chazarów, pochodzenia Tatarskiego, a nie semickiego.” A. Koestler.
To XIII plemię to rak judaizmu. Ludzie ci stworzyli slogan antysemityzmu za ,którym nie mogą się ukrywać ponieważ nie są i nigdy nie byli Semitami ! Tak, tak Panie Tusk, Kaczyński, Kwaśniewski, Michnik … Przestańcie opowiadać kłamstwa !!!zc5

Koestler w swojej argumetacji nie jest jedyny. Profesor Dunlop z Columbia University, prof Burry z Anglii ,a nawet Paliak z Uniwersytetu w Tel Awiwie, potwierdzają swoim autorytetem oraz wynikami przeprowadzonych badań pochodzenie dzisiejszych pseudo semitów.
Tylko mieszkańcy dzisiejszej Palestyny oraz nieliczne rodziny rozsiane po całym świecie, mogą uchodzić za semitów czystej krwi. Tysiąc lat zajęło syjonistom wybicie semitów poprzez liczne wojny, rewolucje i powstania.
Hebrajska Sabra, autohotoniczna linia krwi, została zniszczona poprzez perfidne działania syjonistów.pl.m.wikipedia.org/wiki/Dwanaście_Plemion_Izraela
Książka „Izrael, jaka jest jego cena?” , opublikowana została w 1953 roku, i zawiera drzewo genealogiczne Hitlera, mającego syjonistyczne korzenie. Dlatego też ten okultysta z taką łatwością na rozkaz spokrewnionego z Rotschildami , Forda dokonywał masowych mordów na resztkach plemion semickich.
Tacy ludzie jak Weizmann, Golda Meir ,Ben Gurion, Begin, Stoltzman, Tusk, Kaczyński, Komorowski, Sikorski … nie są żydami lecz potomkami Chazarów odgrywających swoją wyuczoną rolę w podboju państw narodowych …
zc6
Judaizm antropologiczny i okultyzm symboliczny nie ma żadnego związku z Żydami. Wielu chrześcijan, z antropologicznego punkt widzenia, ma więcej krwi pochodzenia hebrajskiego niż syjoniści. Królowa Victoria nie należała do zaginionego plemienia Izraela, jak to starają się wam wmówić twórcy teorii spiskowych, czyli dezinformacji. Zamieszanie wynika z połączenia pojęć judaizmu, syjonizmu i aktu żydowskiego.
Termin : Judaizm ,został po raz pierwszy wprowadzony przez Józefa Flawiusza (pl.m.wikipedia.org/wiki/Józef_Flawiusz), żydowskiego pisarza, w książce „Peri tu Iudaiku polemu – Wojna żydowska” . Judaizm jest jednolitym zbiorem przekonań, praw moralnych, praktyk religijnych i instytucji obrzędowych…
W początkowej fazie tworzyło go wiele osób należących do różnych narodów i ras. Innymi słowy żydowski świat jest mieszaniną kilku ras i kultur, zlepkiem mitów, podań i legend z rożnych epok ludzkości.
Vasile Zărnescu :
„W kilku artykułach (np. tutaj: pl.m.wikipedia.org/wiki/Żydzi) i wielu książkach z XX wieku, możemy dopatrzeć się wielu kłamstw na temat Żydów mylonych ze światowym syjonizmem…
Żyd / żydowski jest fonetycznie zniekształconą formą językową. Według historycznych i naukowych danych, pochodzącą z języków Germańskich. W rumuńskim, wiele neologizmów łacińskiego pochodzenia rozpoczynających się od litery „j” lub zawierających literę „j” : sprawiedliwość, sprawiedliwość wymawianych jest z naciskiem na ową literę (justiție, justiția).
Germański dźwięk oznaczający literę „u” – w starożytnych pismach przybierał formę litery „y” lub „iu” ,dziś został przekształcony w literę „i”. Germańskie „Juden” w języku niemieckim jest wymawiane „iúden”.
W rzeczywistości, słowo „Żydzi” jest adaptacją rumuńskiego słowa – „județ „(powiat), które zostało zapożyczone przez inne języki Europy Środkowej i Wschodniej (Polska, Czechosłowacja , Węgry, Rosja, Mołdowia, Siedmiogród i Wołoszczyzna).
Rozróżnienie między „Żyd” i „Żyd (syjonista)” jest zauważane w wielu językach: po francusku, „Żyd” = „hébreu”, gdzie dźwięk „v” zmienia się w „b „, stąd” język hebrajski „dla” języka hebrajskiego „, ale” Żyd (syjonista) ” to ” juif „; w języku hiszpańskim, a prawdziwy „Żyd” to „hebreo” lub „Żyd” – „Judio”; w języku rosyjskim, „Żyd (syjonista)” ,to „yevrey” ,ale „Żyd” = „JID”; w języku włoskim, „Żyd” = „ebreo”; w języku niemieckim, „Żyd” = „Jude”; i tak dalej…
Tak więc, w języku angielskim i niemieckim dla słowa „Żyd” również istnieją dwie oddzielne nazwy opisujące dwie zupełnie różne nacje
: hébreu, lub Jude!
zc7
A to dlatego, że w Wielkiej Brytanii i Niemczech, za Żydów uważa się Palestynczyków , a syjonistami są przybysze z Europy Wschodniej: Rosji, Polski (Galicja), Czechosłowacji (Czesko-Morawskie), Węgier…
Syjonizm to „Kult”, mówi Marean Vanghelie, wiadomo, że Hitler nie był Żydem lecz syjonistą dlatego z taką łatwością sprzedał tysiące prawdziwych Żydów.
„Hebr / Hébreus” zamordowali „Żydów / Juifs”, tworząc użyteczny dziś dla siebie mit sześciu milionów ofiar …
http://worldinfoport.hvs.pl/przedsiebiorstwo-holokaust-6-m…/
Innym niepodważalnym dowodem historycznym jest to, że Żydzi używają czystego języka hebrajskiego oraz arabskiego, natomiast syjonizm porozumiewa się w dużej mierze, w jidysz ,czyli mieszance niewyraźnych słów niemieckich, polskich , rosyjskich i ukraińskich . Teraz spójrzmy na elity Polski, Rumunii, Rosji, Węgier, USA, Wielkiej Brytanii…
Ktoś zaraz spyta mnie : „to po co syjoniści wprowadzają Talmud, ubój rytualny i język Hebrajski ? Odpowiedź jest zawsze tylko jedna: „abyście patrzyli tam, gdzie każą wam patrzeć… Tworząc chaos ,dzielicie się na coraz mniejsze grupy…”
Jeśli Wikipedia, zaznacza aby nie mylić „jezyka jidysz” ,z „językiem hebrajskim”, w związku z tym powinna też wyjaśnić, że semici, Żydzi oraz Chazarzy i syjoniści to różne, niekiedy fałszywe nacje !
Syjoniści w Europie (od Atlantyku do Uralu i poza nimi do ex-sowieckiej republiki Birobidżanie , która próbuje skoncentrować syjonistów w zachodniej części Związku Radzieckiego!) mówią w jidysz, który jest mieszanką języków narodowych.
Natomiast ” Kultura jidysz „, zawiera elementy skradzione z wszystkich podbitych przez syjonistów państw. Przybywający do Izraela emigranci szybko uczą się hebrajskiego, aby uzasadnić istnienie „państwa żydowskiego” ,choć wiadomo ,że żaden chazar nie mówił po hebrajsku.
Tacy kłamcy jak Elie Wiesel czy Serban Leibovici to syjonistyczni komuniści.
Naczelny rabin Mojżesz Rosen przyznaje ,że Serban Leibovici komunistyczny syjonista, uczestniczący w Światowym Kongresie Syjonistów (który odbył się w Montreux w 1948 roku) :” … używa tylko języka jidysz, i tylko ten język Serban mógł znieść.”
Syjoniści zaatakowali Europę Środkową i Wschodnią, w 1830 roku, jako „Żydzi”, realizując różne scenariusz ,które celowo nazywali „judeo- projektami” : „judeo-bolszewicy”, „rewolucja judeo-węgierska”, „judeo-komunistyczna”, „Judeopolonia” itd.
Wymawiano narodom mit żydowskiej ekspansji… Wymownym faktem jest liczebność przetrzebionego narodu żydowskiego , spójrzmy na upadłe cmentarze sefardyjskie i rozkwitające cmentarze aszkenazyjskie !
Jeszcze bardziej uderzające są twierdzenia amerykańskiego psychologa Kevina MacDonalda: „Zdecydowana większość Żydów (Syjonistów), w USA to aszkenazyjscy Chazarzy”.
„Amerykańscy imigranci (syjoniści) są unikatową grupą okultystystów, przejawiających swą wrogość wobec kultury chrześcijańskiej, islamu, judaizmu i innych religii zakorzenionych w kulturze Ameryki… Ludzie Ci agresywnie próbują dokonywać zmian prawnych, kulturowych i religijnych …”
Syjonista i mentor Hitlera :Ford, w swojej książce: „Międzynarodowy Żyd” ,pisze: „Stany Zjednoczone sprowadziły w ciągu czterdziestu lat 3,5 miliona imigrantów z silnym poczuciem tożsamości i mówiących w jidysz.”
Syjoniści mieli ogromny wpływ na społeczeństwo amerykańskie, w szczególności w zakresie zniesienia religijnego życia publicznego, działania te rozpoczęły się w latach 1899-1900, gdy próbowali usunąć słowo „chrześcijanin ” ,”buddysta” i „wyznawca” … z życia publicznego.
Syjoniści kreowali i kreują aktywne formy nietolerancji religijnej, wprowadzając podział i nienawiść społeczną.
Henry Ford, opublikował swoją książkę w 1920 roku. W ciągu czterech dekad Ameryka przyjęła (1880/1920) 3,5 miliona imigrantów ,z większości z nich kreując idealne narzędzie europejskiego przewrotu.
To z amerykańskich pieniędzy finansowano Lwa Trockiego, Lenina, Stalina, Hitlera … Rewolucje Październikową, I i II wojnę światową, przejęcie Palestyny, powstanie i upadek komunizmu , kapitalizmu … To oni kreowali przewroty w Polsce i Rumunii na przełomie 1989/1990 roku … Robili to kreując ataki na państwa narodowe i tworząc mit użytecznego antysemityzmu…
Posłuchajcie „anty-obywatela” i oszusta Szymona Wiesenthala, który krzyczał i żądał na Akademii Rumuńskiej usunięcia słowa Żyd z powszechnego słownictwa, ponieważ rzekomo obraża to Żydów ?!
Jest to cicha forma przemiany Żydów w syjonistów , ale jak mało logiczna , to tak jakby próbować wytrzeć samego siebie … Ale również jednoznacznie wskazuje to na brak powiązań syjoizmu z semityzmem !!!
Dlatego też, w celu poszanowania prawdy historycznej i poszanowania języka „hebrajskiego” , Żydów , narodów semickich , nie narażamy Palestynczyków … Na ataki fałszywej flagi syjonizmu …
Talmudyści (wyznający idee Talmudu babilońskiego), Kabaliści to międzynarodowa banda okultystów wykorzystująca zawiłości historyczne do własnych celów.
http://ligaswiatowa.hvs.pl/prawda-w-oczy-kole-syjonisci-to…/
Uniwersalnym pomysłem ich działań, jest wykorzystanie starożytnej religii w celu ochrony swoich interesów , przy jednoczesnej kreacji nieanwiści do prawdziwych Żydów , tak aby tarcza ochrona objęła wszystkie formy ich nielegalnych działań …
I proszę was nie słuchajcie Owsiaka, Kaczyńskiego czy Komorowskiego ,nie wystawiajcie żadnych lampek w oknach ! Dlaczego ? Omówiłem to w temacie Halloween :
http://ligaswiatowa.hvs.pl/poganskie-korzenie-halloween/
Liga Świata
Dydymus

sobota, 30 stycznia 2016

Antarktyka

Ile jeszcze tajemnic skrywa przed nami pokryta lodem Antarktyda? Czy kiedyś kontynent ten był zieloną i żyzną krainą? A przede wszystkim, czy kiedyś istniała na jego powierzchni cywilizacja? To pytanie pojawia się często szczególnie wśród badaczy próbujących znaleźć odpowiedź na największe zagadki starożytności. Warto w tym kontekście przedstawić historię pewnej amerykańskiej ekipy telewizyjnej, która wyruszyła na Antarktydę by przygotować film o znalezionych tam pozostałościach miasta.


Zaginiona ekipa, odnalezione taśmy i blokada informacyjna – tak skrótowo można by przedstawić historię wyprawy, która miała przeorać dzisiejszą wiedzę archeologiczną. O ekipie filmowej nie ma wieści już od listopada 2002, jedyne co po nich pozostało to znalezione przez zespół ratowniczy materiały wideo, których jednak rząd Stanów Zjednoczonych nie zgodził się upubliczniać. Co mogło się na nich znaleźć? 
Według zespołu badaczy śledzących zdjęcia satelitarne Antarktydy niedaleko stacji Wostok znajdują się struktury, które do złudzenia przypominają pokryte lodem piramidy. Mają być one widoczne nawet od strony oceanu, zaledwie mniej więcej 10 mil wgłąb kontynentu.

W celu zbadania tych doniesień a być może nawet będąc w posiadaniu znacznie bardziej wartościowych informacji, ekipa z kalifornijskiej AtlantisTV udała się na Antarktydę by nakręcić materiał poświęcony znalezisku. Jak podaje jednak biuro stacji, nie ma od nich żadnych wieści, na poszukiwania udała się ekipa US Navy, ale nikogo nie udało się odnaleźć. Nagrania odnaleziono na jednym z opuszczonych stanowisk z zapasami.
Artykuł opublikowany w 2012 nie przyniósł do tej pory żadnym nowych wyjaśnień w tej sprawie, jednak sama historia jest na tyle intrygująca, że uznałem iż warto się nią podzielić z Czytelnikami. Informacje w sieci na ten temat są nieskładne i porozrzucane, w zasadzie nie ma możliwości ich weryfikacji, być może ktoś z Czytelników bloga „Kod Władzy” wie więcej na ten temat?

Źródło: Kod Władzy

piątek, 29 stycznia 2016

Rasa – oznacza biały i czysty ten z początku




Słowiańskie-Oczy


Tabula rasa (w języku łacińskim) czyli białe czyste początkowe dziewicze światło do którego należą Da’Aryjcy, Ha’Aaryjcy, Swietorusy i Rasjeny te cztery narody różniące się kolorem tęczówki oka zależnej od spektrum słońca na planecie jakiej zamieszkiwali na której rozwijał się konkretny naród. Przybyli tu na Migdrad-Ziemie z gwiazdozbioru Wielkiej i Małej Niedźwiedzicy, Lwa, Łabędzia i Kasjopei.


Źródło artykułu




kolovrat1Da’Aryjcy mają srebrny/szary kolor tęczówki oni byli dowódcami i zawodowymi żołnierzami naród wojowników do dzisiaj znamy powiedzenie że zabójca miał zimne stalowe oczy to ich negatywna cecha bezwzględnych wojowników z narodu Da’Aryjców


oczy-szare


Ha’Aryjcy byli naukowcami, uczonymi , duchownymi (kapłanami) wyróżniał ich zielony kolor oczu.


Oczy-zielone


Swietorusy posiadali niebieski kolor tęczówki i byli mistrzami, którzy tworzyli dobra materialne, infrastrukturę, doskonaląc pozostałych członków Rasy.


Oczy-niebieskie


Rasjeni mieli ciemnobrązowy kolor tęczówki byli mediatorami dyplomatami zajmowali się relacjami wzajemnymi o obrębie wszystkich czterech narodów. Zajmowali się też handlem i komunikacją miedzy ludźmi i z tworami z innych cywilizacji.


Oczy-piwne


Mapa

Rasa potrzebuje wszystkie cztery Narody aby społeczeństwo mogło się doskonalić i rozwijać. Da’Aryjcy i Ha’Aryjcy są nazywani Aryjcami (Ariami), Swietorusy i Rasjeny nazywani są Słowianami.

Rasa po przylocie na Midrad-Ziemia zasiedliła kontynent na biegunie północnym elektromagnetycznym, dzisiaj przesuniętym o 15 o gdzie panował łagodny tropikalny klimat kontynent nazwali Da’Aria znany jest też pod innymi nazwami jak Arktyda, Arktagia. Obok mapa skopiowana w roku 1595 r. ze ściany w piramidzie egipskiej , która pokazuje kontynent przed katastrofą po upadku kawałka Leli części jednego z trzech księżycy rozbitego w wojnie z Szarakami na który zainstalowali swoje bazy wypadowe. Wolność kosztowała zagładę kontynentu.


Mapa


Da’Arie charakteryzował łagodny klimat i doskonałe warunki życia cztery Narody zasiedliły to jądro planety i każdy z nich zajął oddzielną prowincje Swag, Hara, Raje, Tula oddzielone czterema rzekami jak na mapie powyżej centrum stanowiła wyspa na jeziorze ze świątynią poświęcona Najwyższemu Twórczej Sile” Ra-M-Ha z umieszczona na szczycie swastyką jak na świątyniach w Himalajach.


Swiątynia


 Z czasem pozwolono na osiedlenie się innych Narodów czerwonoskórzy Majowie, Aztekowie, inne plemiona Ameryki Północnej narody Rosji, Alaski i Kandy.

Według porozumienia wydzielono terytorium Afryki na zamieszkanie czarnoskórych którzy w wyniku wojny ze Słowiano-Ariami utracili swoją planetę którą unicestwiono. Wyraziliśmy zgodę na osiedlenie się ludów o żółtym kolorze skóry, którzy byli naszymi sprzymierzeńcami w międzygalaktycznej wojnie jak Chińczycy, Koreańczycy, Japończycy. Wyznaczając im najbardziej przyjazne terytoria z dobroci serca zamieszkali terytoria najbliższe ich natury i przyjazne jako dzieci przyrody. Oderwani od natury ulęgają demonizacji co nasi wrogowie wykorzystują narzucając technokracje, przeciągnęli ich na swoją stronę szczując przeciwko białej rasie. Nasza litość została wynagrodzona niestety mają oni krótką pamięć o zobowiązaniach które na siebie przyjęli i swoim rodowodzie Narodu do jakiego należą pokrzyżowali się z Słowiano–Ariami co widać po kolorze tęczówki, skóry, włosach.

Każdy Słowiano-Arian powinien stać na straży czystości swojej Świętej Białej Rasy oraz u rozwoju danego potomstwa. Zaprzestania zawierania małżeństw mieszanych pomiędzy białymi a czarnymi, czerwonoskórymi, żółtymi. Stworzone mity przez Syjonistów że z małżeństw mieszanych mamy dzieci silne i zdrowe  a krzyżówki wzmacniają naszą białą Rasę jest wierutną bzdurą. W małżeństwach mieszanych ulega deformacji kompleks genetyczny i dziecko z takiego związku jest słabsze biologicznie co zwiększa jego zachorowalność i śmiertelność niemowląt. Wyjątkowo wybuchowa mieszanka różnych chorób powstaje z małżeństw czarno-białych. Akcja mieszania małżeństw jest zabójcza dla wszystkich narodów co jest zaplanowanym cichym ludobójstwem na skalę międzynarodową pod egidą Syjonizmu.

Musimy zaprzestać respektowania fałszywych zasad życia narzuconych nam przez „twory” a żyć według naszych zwyczajów i kultury Słowiano-Ariów. Dlatego potrzeba odbudować cztery narody w czystej formie. Zaprzestać, korumpowania,  deprawacji naszych kobiet z którymi naśladując rozwiązłą Amerykę odbywamy liczne stosunki nie znając praw telegonii naszych przyszłych żon, które będą nam rodziły dzieci ułomne fizycznie i psychicznie. Kobieta która odbyła stosunek z pięcioma różnymi mężczyznami jest bezużyteczna dla rodziny Rodu i Narodu.

Symbol
Zwracamy się z apelem o czystość i dbałość  odbudowy rodziny, szacunku ochrony dla kobiety. Rodzina jest podstawą Rodu a Rody tworzą Naród, Narody Państwo. To odwieczne prawo, które zostało naruszone i ponosimy tego konsekwencje degradacji społeczeństwa na każdym kroku.

Nie żyje się według praw jakie stworzyli tu na Ziemi twory sił demonicznych podobni do ludzi by pozbawić was woli lecz żyjemy według odwiecznych praw kosmosu ustanowionych przez naszego stwórcę Najwyższego Ra-M-Ha „Twórczą Energie” .

Ryszard Dąbrowski

Źródło: Internet, różne

Źródła:

  • vo-lad-i-mir.narod.ru

  • old-church.ru/forum/

  • Collegiate Dictionary Naśmiewca

  • Wykłady Kolovrat

  • Wykłady Vedagora

  • et.al

czwartek, 28 stycznia 2016

Kalendarz Majów pochodzi od prastarego kalendarza Słowian sprzed 20 tysięcy lat


Źródło: Internet
Jeszcze niedawno na hasło Kalendarz Majów myślało się o 2012 roku i tym co się stanie gdy dobiegnie jego kres, okazuje się jednak, że ów niezwykły wytwór starożytnej astronomii miał dużo starsze pochodzenie, prowadzące do Starożytnych Słowian.

Pierwszy hipotezę słowiańskiego pochodzenia astronomicznej wiedzy Majów zaproponował profesor Timothy Snyder z Uniwersytetu Yale. Jego zdaniem Majowie nie byliby w stanie stworzyć tak dokładnego kalendarza i kapłani tego ludu otrzymali tę wiedzę od innej zaawansowanej cywilizacji, którą nazwał "przodkami Słowian".

Podobnie uważa dr David Gryunver z Uniwersytetu Columbia, który stwierdza, że kalendarz Majów jest tak dokładny, że nie wystarczyłoby nawet 10 tysięcy lat szczegółowych obserwacji astronomicznych, jego zdaniem potrzeba dziesiątki tysięcy lat.
File 22367
Te hipotezy są trudne do udowodnienia bez odpowiednich dowodów, ale wiemy przecież, że pierwsi mieszkańcy Ameryki Północnej i Południowej, byli ludzie, którzy przeszli przez Cieśninę Beringa, właśnie z obszaru dzisiejszej Rosji. Oznacza to, że przybyli z obszaru, który należał do Słowian, co może stanowić pewną poszlakę.

To raczej nie przypadek, że Kościół Katolicki jest tak przywiązany do kalendarza, który sam ustanowił. Na dodatek podbijając plemiona słowiańskie, siepacze pierwszych chrześcijan wybijali tradycję naszych przodków tak, że do dzisiaj prawie nic już nie zostało i cała starożytna wiedza została zapomniana tak bardzo, że odkrywamy ślady własnego kalendarza w czymś co cały świat zna jako złowrogi kalendarz Majów.

O trzecim oku i nie tylko

THird_Eye_by_ParmeneoN

Tym razem nieco mniej naukowo, psychologicznie, ale za to… nienormalnie. 95% ludzi na Ziemi postrzega świat normalnie- za pomocą pięciu zmysłów fizycznych- pozostałe 5% ludzkości, albo jeszcze mniej widzi nienormalnie, to znaczy za pośrednictwem dodatkowego, „szóstego” zmysłu.
Tak się składa, że jestem akurat przykładem osoby, która potrafi korzystać z daru trzeciego oka. Jak zaznaczyłem, nie będę w tym artykule dociekać natury jego działania. Chciałbym natomiast napisać w jaki sposób widzę rzeczywistość mając aktywowany szósty czakram.
Zanim przejdę do podzielenia się z Wami moimi doświadczeniami powiem, że postrzeganie pozazmysłowe polega na dostrzeganiu tego, czego pięć zmysłów nie „chwyta”. Wyobraźmy sobie ekran komputera. Obraz, który widzimy, to zaledwie zdekodowana informacja- ciąg zer i jedynek- którą komputer przetwarza w konkretny wizerunek na monitorze. „Szósty zmysł” pozwala na dotarcie do danych ukrytych, np. do charakteru danego człowieka, jego podświadomości, myśli, a nawet umożliwia zbadanie, kim dana osoba była w poprzednim wcieleniu.
Oczywiście proszę nie myśleć, że to wszystko można zobaczyć ot, tak po prostu. Im bardziej złożona kwestia, tym trudniej ją dostrzec, chociaż ja bardzo często potrafię ujrzeć wiele rzeczy naraz: cechy charakteru, energetykę ( to raczej się czuje ), a nawet poprzednie wcielenie. Im lepiej zna się daną osobę osobiście, tym łatwiej w nią „wejść”. Dlaczego? Ponieważ chodzi tutaj o głównie o czucie ( pomaga też przedmiot należący do danego człowieka ). „Szósty” zmysł jest niezwykle delikatną sprawą, ponieważ żeby cokolwiek zrozumieć za pomocą trzeciego oka, trzeba najpierw poczuć.
Po raz pierwszy przebudzenia trzeciej czakry doświadczyłem w dosyć niespodziewanych warunkach. Otóż podczas wizyty w uczelnianej bibliotece zauważyłem grafikę, na której widniały zdjęcia wykładowców akademickich. Obok fotografii sporządzono notatkę dotyczącą specjalizacji poszczególnego profesora, jednak gdy podszedłem do broszury zakryłem dłonią zakryłem opisy. I wtedy stało się coś  nieoczekiwanego. Przyglądając się twarzom uczonych, ku mojemu zdziwieniu, mogłem określić dziedzinę, w jakiej specjalizowały się konkretne osoby.
ThirdEye
Uznałem, że stu procentowa skuteczność nie może być dziełem przypadku, lecz w tamtym czasie kompletnie nie wiedziałem o co w ogóle chodzi. Niemniej jednak, od wspomnianego zdarzenia zaczęły towarzyszyć mi różne dziwne odczucia. Zauważyłem, że bez problemu wyczuwam czyiś stan energetyczny, sposób myślenia, a także podejście, stosunek do otaczającego świata. Teraz, kiedy piszę te słowa mam problem z dobraniem odpowiednich wyrazów, ponieważ w rzeczywistości pozazmysłowej nie istnieją pojęcia, a informacje napływają praktycznie momentalnie. Zrozumienie sytuacji jest już nieco skomplikowane, bo pobrane przeze mnie dane zostają przefiltrowane przez filtry, czyli: poglądy, wyobrażenia itd. W jasnowidzeniu należy zatem postępować ostrożnie, ale też poza przyjętymi programami, które w sobie nosimy. Niestety, gdy przychodzi do wysłowienia się, to pojawia się niejednokrotnie olbrzymi dylemat.
Dzięki swoim przeżyciom wiem, dlaczego Budda nigdy nie odpowiadał na pytania. Jeżeli naprawdę chcesz poznać prawdę, musisz się w sobie „zakorzenić”. Prawd bowiem jest wiele, a każda osoba ma pełny dostęp tylko i wyłącznie do własnej. Okres wzmożonej wrażliwości na energie otoczenia trwał u mnie przez całkiem długi czas- kilka lat- i nie wspominam go wcale dobrze. Przekonałem się, że ludzie pod względem rozwoju duchowego są głęboko w lesie i rzadko kto dysponuje choćby odrobiną świadomości.
Prawdziwy rozwój widzenia ponad mózgiem nadszedł około trzech lat temu. Okazało się, że zdolności, jakie aktywowały się we mnie przeszły moje oczekiwania. Potrafiłem sprawdzić jaką ocenę otrzymałem z egzaminu, miałem wizje dotyczące przyszłości, które potwierdzały się w rzeczywistości, a już w  ogóle szokiem była dla mnie możliwość porozmawiania z Jezusem, istotami pozaziemskimi, czy podróży w inne wymiary. Pewna mająca dar jasnowidzenia powiedziała mi kiedyś, że wszystkie czakry mam otwarte              i z wyjątkiem czakry serca ( teraz się to zmieniło ) obracają się one w jednym kierunku- są ze sobą zsynchronizowane. To uświadomiło mi, skąd wzięły się u mnie zdolności parapsychiczne.
Uważam, ze każdy człowiek ma predyspozycje do szerszego widzenia i odczuwania świata. Zwykle jest tak, że aby aktywować „szósty” zmysł pracy w tym kierunku. W moim przypadku jednak, wszystko stało się samo.



Third-Eye

Cztery kroki do wolności.




the-heart-of-the-lion.tumblr.com

Cztery kroki do wolności.


1. Zidentyfikuj swe negatywne uczucia.

Pierwszą rzeczą, jaką powinieneś zrobić, to ujawnienie negatywnych uczuć, których istnienia nawet sobie nie uświadamiasz. Wielu ludzi żywi takie nie uświadamiane negatywne uczucia. Wielu jest przygnębionych, nie zdając sobie sprawy z własnego przygnębienia. Dopiero, kiedy zetkną się z radością, uzmysławiają sobie, jak bardzo byli przygnębieni. Nie można walczyć z nowotworem, jeśli nie został wykryty. Nie wytropisz szkodnika na farmie, jeśli nie będziesz wiedział o jego istnieniu. Po pierwsze zatem, musisz uświadomić sobie samo istnienie owych negatywnych uczuć. Pytasz, jakie to są uczucia? Na przykład jesteś posępny. Posępny i w złym nastroju. Nienawidzisz siebie lub masz poczucie winy. Uważasz, że życie jest bez sensu, czujesz się urażony, nerwowy, spięty. Wejdź najpierw w kontakt z tymi uczuciami.

2. Zaakceptuj, że są one w tobie, a nie na zewnątrz, w świecie.

Po drugie, musisz zaakceptować fakt, że uczucia te istnieją w tobie, a nie na zewnątrz ciebie. Wydaje się to czymś banalnie oczywistym. Ale czy jest tak na pewno? Wierzcie mi, że nie. Ludzie mają doktoraty z filozofii, są rektorami uniwersytetów, ale często nie są w stanie tego pojąć. W szkołach nie uczono ich, jak żyć; uczono wszystkiego innego, ale nie tego. Negatywne uczucia istnieją w tobie, nie w otaczającej cię rzeczywistości. Nie trudź się, by ją zmieniać. To przecież szaleństwo! Nie próbuj zmieniać innych. Marnujesz czas i energię. Nie próbuj zmieniać współmałżonka, szefa, przyjaciela, wroga i wszystkich pozostałych. Nie musisz zmieniać niczego. Negatywne uczucia są w tobie. Nikt na świecie nie jest w stanie cię uszczęśliwić. Nic na świecie nie jest w stanie zranić cię lub skaleczyć. Nie ma takiego zdarzenia, takich warunków, sytuacji czy osoby. Nikt ci tego nie powiedział? Mówili wręcz coś odwrotnego. Teraz wiesz, dlaczego tkwisz w tym chaosie. Teraz możesz zrozumieć, dlaczego pogrążony jesteś we śnie. Nigdy ci tego nie powiedziano. Ale jest to przecież samo przez się zrozumiałe.

Przypuśćmy, że deszcz przerwał ci miłą wycieczkę. Kto fakt ten przeżywa negatywnie? Deszcz czy ty? Co jest przyczyną tego negatywnego uczucia? Deszcz czy twoje nastawienia?
Kiedy uderzasz się kolanem w stół, stół ma się dobrze. Zajęty jest realizowaniem tego, do czego został powołany – do bycia stołem. Ból jest w twoim kolanie, nie w stole. Mistycy wciąż próbują nam przekazywać, że rzeczywistość, która nas otacza, jest najzupełniej w porządku. Problemy tkwią nie w tej rzeczywistości, znajdują się one wyłącznie w ludzkich umysłach. Sama rzeczywistość jest pozbawiona problemów. W czym miałby znajdować się problem? Nie ma żadnego problemu. Ty jesteś tym problemem. To ty stworzyłeś problemy. Utożsamiłeś “ja” z “mnie” i to właśnie jest ten problem. Uczucie to jest w tobie, nie w rzeczywistości.

3. Nie traktuj ich jako integralnej części “ja”, są one bowiem czymś przejściowym.

Po trzecie, nie identyfikuj się z tym uczuciem.
Nie ma ono nic wspólnego z “ja”. Nie określaj istoty swego “ja” w kategoriach tego uczucia. Nie mów: “Jestem przygnębiony”. Jeśli byś powiedział: “To jest przygnębienie”, byłbyś bliższy prawdy.
Gdy powiesz: “Depresja jest we mnie”, to postępujesz właściwie tak, jak gdy stwierdzasz: “Posępność jest we mnie”.

Ale niemądrze czynisz, gdy powiadasz: “Jestem posępny”, gdyż definiujesz siebie w kategoriach uczucia. Jest to twoje złudzenie, błąd. Jest w tobie – akurat teraz – przygnębienie, rozgoryczenie, ale zostaw je w spokoju, niech sobie będą. Na pewno miną. Wszystko mija, wszystko. Twoje depresje i wzloty nie mają nic wspólnego z twoim szczęściem. Są punktami na drodze zataczanej przez wahadło twego losu. Jeśli szukasz silnych wrażeń i dreszczu emocji, przygotuj się na depresję. Czy pragniesz zażyć swego narkotyku? Przygotuj się więc, że po jego zażyciu będziesz miał kaca. Ruch wahadła w jedną stronę nieuchronnie pociąga za sobą ruch w przeciwną.
Zjawisko to nie ma nic wspólnego z “ja”, nie ma nic wspólnego ze szczęściem. Odnosi się to do “mnie”.

Psychologowie mówią nam, jak ważne jest poczucie przynależności. Gadanie! Dlaczego miałbyś chcieć przynależeć do kogokolwiek? To już nie ma teraz znaczenia.
Jeden z moich przyjaciół opowiadał mi, że istnieje taki afrykański szczep, w którym kara śmierci polega na ostracyzmie społecznym. Jeśli wyrzucą cię z Nowego Jorku lub z jakiegokolwiek miejsca twego zamieszkania, nie umrzesz. Jak to się dzieje, że ci Afrykanie umierają? Ponieważ uczestniczą w zbiorowej głupocie ludzkości. Sądzą, że nie należąc nigdzie, nie będą w stanie żyć. Podobnie mniema większość ludzi. Są przekonani, że muszą gdzieś należeć. Ale ty nie musisz przynależeć do nikogo ani do niczego, do żadnej grupy. Nie musisz być nawet zakochany. Kto ci wmówił, że musisz być zakochany?

To, czego potrzebujesz, to wolność. To, czego potrzebujesz, to kochać. I taka jest twa natura. A z tego, co mi mówisz, wynika, że chcesz być pożądany. Chcesz być oklaskiwany, atrakcyjny, chcesz, by stadko małych małpek za tobą się uganiało. Marnujesz swoje życie. Obudź się. Nie potrzebujesz tego. Możesz trwać w błogim szczęściu i bez tych atrakcji.
Społeczeństwo nie będzie uszczęśliwione tym, co mówię, ponieważ – jeśli to zrozumiesz i otworzysz oczy – staniesz się dla niego zagrożeniem. Jak to możliwe, by kontrolować osobę taką, jak ty? Nikogo nie potrzebuje, nie boi się krytyki, nie dba o to, co o niej myślą i co o niej mówią. Przecięła te wszystkie sznureczki, za pomocą których nią sterowano. Nie jest już kukiełką. To niesie zagrożenie. Takiej osoby najlepiej się pozbyć. Mówi prawdę. Stała się nieustraszona. Przestała być ludzka. – Właśnie ludzka! Proszę, cóż za paradoks: w końcu przecież stała się istotą ludzką! Wydarła się ze swego zniewolenia, wydobyła się z wiezienia.

Nic nie usprawiedliwia negatywnych uczuć. Nie ma na świecie takiej sytuacji, która usprawiedliwiałaby ich podtrzymywanie. Wszyscy mistycy zdarli sobie gardła, by to nam powiedzieć. Ale nikt ich nie słucha. Uczucia negatywne są w tobie. W Bhagawad-Gicie, świętej księdze hinduizmu, Pan Kriszna mówi do Arjuny: “Rzuć się w wir bitwy, ale serce twe niech trwa wśród kwiecia lotosu, u stóp Pana”. Cudowna sentencja. Aby osiągnąć szczęście, nie musisz robić nic. Mistrz Eckhart powiedział bardzo pięknie: “Boga nie osiąga się w procesie dodawania duszy czegokolwiek, ale przez odejmowanie”. Aby być wolnym niczego nie rób, ale coś odrzucaj. Wówczas będziesz wolny.

4. Zrozum, że kiedy ty się zmienisz, zmieni się wszystko.

Po czwarte: Jak zmieniać wszystko? Jak zmieniać siebie?
Musisz wiele rzeczy zrozumieć, a właściwie jedną rzecz, którą można wyrazić na wiele sposobów.
Wyobraźcie sobie pacjenta, który idzie do lekarza i mówi mu, na co cierpi. Doktor odpowiada:
– Rozumiem pańskie symptomy. Wie pan, co zrobię? Zapiszę lekarstwo dla pana sąsiada.
Pacjent odpowiada:
– Dziękuje, bardzo dziękuje. To bardzo poprawi moje samopoczucie.

Idiotyczne to, prawda? Ale właśnie tak czynimy. Osoba pogrążona we śnie sądzi, że poczuje się lepiej, jeśli zmieni się ktoś inny. Cierpisz, bo śpisz, ale myślisz sobie: “Jakże piękne byłoby życie, gdyby ktoś inny się zmienił. Jakże piękne byłoby życie, gdyby zmienił się mój sąsiad, żona, szef”.
Zawsze chcemy, by dla naszego dobrego samopoczucia zmienił się ktoś inny. Ale czy nigdy nie pomyśleliście, co by się stało, gdyby rzeczywiście twój mąż, twoja żona się zmienili? Byłbyś równie bezradny jak przedtem, równie nie przebudzony jak dotąd. Ty jesteś tym, który ma się zmieniać, który musi zażyć lekarstwa. Twierdzisz: “Czuję się dobrze, bo świat jest w porządku.” Błąd! Świat jest w porządku, ponieważ ja czuję się dobrze. Tak twierdzą wszyscy mistycy.

Anthony de Mello


środa, 27 stycznia 2016

Rozmowy z innym światem

Grupa osób skupionych wokół Laury Knight-Jadczyk nawiązała kontakt z osobami "nie z tego świata" już kilkanaście lat temu. W lipcu 1994 roku zgłosiła się do niej cywilizacja, która przesyła informacje pochodzące z konstelacji Kasjopeja.

  Foto: Onet

Środek nocy. Śnisz i nagle dotyka Cię gwałtowne przebudzenie. Nieznana siła unosi Twoje plecy do pozycji siedzącej. Uczucie paraliżu przejmuje całe ciało, masz wrażenie, że go nie znasz, że jesteś gościem we własnej głowie. Nie masz władzy w członkach, coś z zewnątrz nimi kieruje. W głowie słyszysz szum masowo napływających informacji i myśli. Żadna z nich nie należy jednak do Ciebie. Przez ciało przepływa tajemnicza energia. Zdarzenie trwa niezwykle krótko, może kilkanaście sekund. Opadasz ciężko na poduszki, za Tobą wyczerpujące i intensywne doświadczenie. Tempo oddechu jest szybkie, jak po przebiegnięciu dużej odległości sprintem. Mimo wszystko to wrażenie dość przyjemne i pozytywne… Być może przed chwilą odbyłeś pierwszy kontakt z wyższym bytem w ramach channelingu.
REKLAMA
Przekaz Kasjopejan
Kontakty z wybitnymi osobami leżą w kręgu zainteresowań wielu osób. Porozumienie z pozaziemskimi cywilizacjami również znajduje się w sferze naszych poszukiwań, cieszy się uwagą badaczy oficjalnej nauki. Podczas gdy my poszukujemy dróg poznania, pewni ludzie już od dawna komunikują się z istotami pozostającymi o milowy krok przed nami. Ich poziom intelektualny przewyższa nasz tok rozumowania o wiele tysięcy lat. Grupa osób skupionych wokół Laury Knight-Jadczyk nawiązała kontakt z osobami "nie z tego świata" już kilkanaście lat temu. W lipcu 1994 roku zgłosiła się do niej cywilizacja, która przesyła informacje pochodzące z konstelacji Kasjopeja.
Są to istoty, które utraciły swoją fizyczną formę, by połączyć myśli w jeden zbiorowy intelekt. Kasjopejanie w swoich przekazach dostarczyli wiele informacji na temat przerażających spraw, które mają miejsce na Ziemi. Skutkuje to odmiennym spojrzeniem na kwestie metafizyki. Kasjopejanie uważają, że Ziemia jest miejscem walki między dwoma siłami - istotami Służenia Innym, do których należą i upowszechniają ich filozofię oraz siłami Służenia Sobie. Wspominają również o fali, która ma uderzyć w naszą planetę w roku 2012, efektem której będzie zmiana obecnego środowiska na płaszczyźnie duchowej. Owocem tych przemian ma być przewartościowanie ludzkiego życia. Zanim do tego dojdzie Ziemię dotkną liczne kataklizmy.
Kasjopejanie mają inne spojrzenie na historię ludzkości. Wedle ich przekazów, ciało człowieka to wynalazek genetyczny, który pochodzi z gwiazdozbioru Oriona. Początkowo żyliśmy w stanie rozkoszy aż do momentu, kiedy istoty z Oriona skłoniły ludzi do przejścia w ciało, które teraz posiadamy. Formę tą wynaleziono, by produkować energię z negatywnych emocji, która stanowi ich pożywienie. Istoty te kreują rzeczywistość o charakterze hierarchicznym. Na szczycie tej drabiny znajdują się Orionidzi o wyglądzie zbliżonym do ludzi.
Niżej usytuowane są Jaszczury, a na ostatnim szczeblu tzw. Szaraki, cybergenetyczne istoty, które są sterowane przez Jaszczurów. Dla oczu człowieka pozostają one niewidzialne. Można je dostrzec dopiero w światach astralnych. Przekazy przedstawicieli konstelacji Kasjopeja zawierają informacje na temat władzy na Ziemi. Wedle nich oficjalne rządy na naszej planecie to tylko marionetki tajnego rządu, który kieruje politykami za sprawą technologii dostarczanej przez kosmitów. Działanie to przynosi korzyści dla dwóch zainteresowanych stron. Niekoniecznie wiąże się z pożytkiem dla ludzkości.
Misja Plejadian: przebudzenie ludzkości
Jedna z bardziej znanych pozaziemskich cywilizacji nosi nazwę Plejadian. Są to istoty pochodzące z naszej przyszłości. Buntownicy z natury. Kolektyw energii z Plejad. Członkowie Świetlanej Rodziny. Po raz pierwszy przemówili w roku 1988, kiedy ich kolektyw liczył około 60 istot. Od tego czasu ich grono się poszerzyło. Dziś stanowi ponad 100 osób zarówno w postaci fizycznej, jak i nie fizycznej. Wbrew temu, co się powszechnie sądzi na ich temat, nie pragną zasiać w naszych duszach i sercach strachu, ale po prostu informować o tym, co dotyczy ludzi. Ich intencją jest, byśmy działali nie pod osłoną ciemności, a w świetle. Informacje zawarte w przekazach Plejadian dotyczą duchowego przebudzenia ludzkości, które dokona się w 2012 roku. Nastąpi wówczas przejście z negatywu III do pozytywu IV.
Plejadianie uważają, że Ziemia jest realizacją zamysłu o stworzeniu Żyjącej Biblioteki - ogromnego centrum informacji. Rezultatem tego jest urozmaicona flora i fauna, reprezentacja świadomości pochodzących z wszechświata. Człowiek funkcjonuje w niej jako karta biblioteczna, która umożliwia dostęp do owych informacji. Według tej cywilizacji to ludzie są złą karmą Ziemi. Celem Plejadian jest uzdrowienie człowieka, co będzie skutkowało uzdrowieniem ich cywilizacji. Od naszego losu zależy bowiem egzystencja innych cywilizacji funkcjonujących we wszechświecie. Powiązania te przypominają związki pomiędzy elementami tej samej układanki czy efekt domina. W naszych rękach leży los wszechświata.
Przekazy Plejadian dotyczą również tego, co czeka danego człowieka, "kanał" w najbliższym czasie. Zależy to od indywidualnego rozwoju duchowego każdego z nas. Poprzez intensywną pracę nad sobą, medytację możemy stać się "lepszymi ludźmi". Oczywiście, kwestia ta nie dotyczy wszystkich ludzi. Rozwój doprowadzi do transformacji ludzkości i naszej planety, kiedy to nastąpi przemiana w świadomości ludzi. Nie każdy będzie miał jednak możliwość przejścia do IV wymiaru. Osoby, które osiągną ten wyższy poziom rozwojuduchowego mogą być jednak traktowane przez resztę społeczeństwa za nawiedzone, utożsamiane z wysłannikami szatana.
Istoty Służące Sobie wiedzą, co nas czeka i nie patrzą na owe przemiany z optymizmem. Będą stawać wobec nich murem, podejmą walkę, co będzie skutkowało konfliktem na skalę światową. Będą jawić się jako nasi bogowie, co w tej wyjątkowej sytuacji może skutkować pojawieniem się nowych wierzeń i obiektów kultu czy czci. W efekcie mogliby dalej manipulować masami i zyskać ogromny zastrzyk energii. Do IV wymiaru nie przejdą wszyscy, ponieważ, jak twierdzą Plejadianie, przed nadchodzącą przemianą zniknąć musi część ludzkości, która stoi na drodze do podniesienia wibracji dla Ziemi. Wiąże się to z wojną i kataklizmem. Śmierć będzie znakiem oczyszczenia. Zmiana nie będzie przebiegała w wolnym tempie, nastąpi gwałtownie, jednego dnia. Nagle z powierzchni ziemi zniknie grupa 20 milionów ludzi.
Proces ten doprowadzi do stworzenia nowej Ziemi, na której dominować będą uczucia wyższe, pozytywne takie jak szacunek, miłość. Aby zbudować nowy porządek oparty na współpracy konieczna jest drastyczna likwidacja dotychczasowych praktyk, w których człowiek występuje w roli zlęknionej ofiary. Wobec nadchodzącej tragedii zjednoczymy się w sile. Życie jakie dotychczas znaliśmy ulegnie całkowitej metamorfozie. Swojski świat, nasze plany, wszystko, czym teraz żyjemy, zniknie. By wygrać musimy ukierunkować nasze życie na rozwój ducha, pozbyć się lęku na rzecz miłości i światła. Powinniśmy sobie uświadomić, jak bardzo wyjątkowi i wartościowi jesteśmy, wykształcić w sobie szacunek do fizyczności i emocji, które są naszymi skarbami. Nie wolno nam zapominać o tym, że nasze ciało jest kluczem do odpowiedzi na wiele pytań. Doświadczając fizyczności, nie możemy jednak odsuwać w niepamięć fakt, że wszyscy jesteśmy duchowymi istotami.
Channeling od kuchni
Przeszli przez liczne ludzkie wcielenia i zgromadzili przy tym odpowiednią ilość doświadczeń. Po zbalansowaniu własnej karmy i przerwaniu cyklu reinkarnacji osiągnęli ostatecznie zjednoczenie z Bogiem. Wniebowstąpieni mistrzowie. Jako wyzwolone istoty duchowe kontaktują się ze światem doczesnym za pośrednictwem swoich wysłanników. Dyktują im przesłania, przekazując je światu… Wniebowstąpieni mistrzowie, obok nich także Plejadianie, Kasjopejanie i Ra, wszyscy podają się za wysłanników światła czy też przewodników duchowych. Istoty te, skrywające się pod różnymi nazwami, łączy tajemniczo brzmiące zjawisko - channeling.
Schemat komunikacji interpersonalnej w swojej najprostszej wersji obejmuje trzy elementy: nadawcę, komunikat i odbiorcę. Nie inaczej jest w przypadku porozumiewania się transcendentnych istot z ludźmi żyjącymi na ziemi. Ośrodek emisyjny w postaci bądź to Jezusa, bądź aniołów wysyła swoje przesłanie do odbiorców na planecie przez wyznaczony uprzednio kanał. Nie jest to kanał w powszechnym rozumieniu, choć termin ten zaczerpnięto z dobrze nam znanych kanałów telewizyjnych czy radiowych. W tym przypadku kanałem pośredniczącym między istotą znajdującą się na innym poziomie ludzkich doświadczeń i zmysłów, a człowiekiem na ziemi jest osoba znajdująca się w transie. Możliwy jest również stan tak zwanej zaburzonej świadomości, porównywalny z opętaniem przez demona. Ofiara opanowana przez owego czarta mówi innym (nie swoim) głosem. W ramach doświadczeń channelingu, co ważne, podejmujemy dobrowolną decyzję i wyrażamy zgodę na wejście do naszego ciała obcego bytu. Zazwyczaj istoty te są do nas przychylnie nastawione.
Byt niematerialny wybiera właściwą osobę, by móc porozumieć się z jej umysłem. Nie potrzeba tutaj słów ani gestów tak znaczących w komunikacji werbalnej i niewerbalnej między ludźmi. Porozumienie następuje drogą poza zmysłami, na poziomie mentalnym. Podświadomość człowieka zaś przekłada to na słowa. Przekazy, które otrzymuje dotyczą treści dość ogólnych i są trudne do zrozumienia. Trudność sprawia owym "kanałom" przełożenie ich na bardziej zrozumiałe myśli i jasne słowa zarówno mówione, jak i pisane, czyli tzw. pismo automatyczne. Przekaz pozazmysłowy z zaświatów pisany jest ręką medium, ale słowa pojawiają się na papierze bez udziału świadomości osoby pozostającej w transie. Po wyjściu ze stanu objawienia, treści przelane na papier są niejednokrotnie dla niej zaskoczeniem.
Kolejną niedogodnością jest brak zgody fizycznego bytu na przejęcie pełnej kontroli nad nim w czasie trwania emisji. Gwarantem prawdziwej komunikacji jest bowiem czasowe zrzeczenie się swej osobowości. Podczas transu władzę nad ciałem "kanału" przejmuje byt, który używa go jako odbiornika swoich myśli. Co do zawartości merytorycznej, przekazy zazwyczaj traktują na temat powiązań Ziemi z kosmosem, życia teraźniejszego, zmian zachodzących na Ziemi do 2012 roku oraz kierunku rozwoju naszej cywilizacji przemysłowej. Transmisje wynikają z troski nie-fizycznych bytów o klęskę ekologiczną, która dotyka Ziemię na skutek nieograniczonej eksploatacji przez człowieka - egoistę myślącego tylko o sobie.
Nie każda osoba może stać się posiadaczem tajemnej wiedzy o przyszłości. Wszystko zależy od indywidualnego poziomu wibracji osoby, która poddaje się stanowi channelingu. Im wyższy poziom  człowieka, tym bardziej realna staje się wizja nawiązania kontaktu z istotami będącymi bliżej Światła czy Uniwersum. Praktyczne wymagania co do osoby-kanału obejmują takie wartości jak wiara, koncentracja, a także cierpliwość i wytrwałość. Channeling to zdolność człowieka, której każdy może się nauczyć. Poprzez osiągniecie odpowiedniego stanu umysłu osoba może nawiązać duchową łączność z przewodnikiem. Nie potrzeba ku temu nadprzyrodzonych zdolności czy talentów. Najtrudniej przychodzi jednak nawiązanie kontaktu głosowego. Jest to możliwe wraz z upływem czasu, dopiero po uprzednim dostosowaniu się istoty do naszego narządu mowy w celu jego wykorzystania.
Po co nam kontakty channelingowe?
Odpowiedzi na to pytanie mamy kilka. Wśród nich znajdziemy nawet tak błahy powód, jak praktyki ze względu na chęć zaimponowania innym. Jednakże kontakt channelingowy to przede wszystkim kontakt duchowy, który niesie ze sobą korzyści natury duchowej. Może przyspieszyć nasz indywidualny rozwój w tej materii. Za sprawą rad i energii płynącej z przekazów od wyższych bytów możemy nabrać spokoju ducha, a nasze życie stanie się głębsze. Istoty, z którymi nawiążemy kontakt, mogą być naszymi duchowymi przewodnikami, aniołami stróżami w codziennym życiu. Oprócz tego channeling przynosi nam bonusy w postaci wiedzy o świecie. Doświadczenie to owocuje nowymi perspektywami, zmianą poglądów na bardziej pozytywne.
Osoby, które doświadczyły kontaktów z mistrzami, są bardziej wyrozumiałe i kochające w stosunku do otoczenia. Odkryły swe przeznaczenie, zaufały sobie i podejmowanym przez siebie decyzjom. Poddały się nurtowi życia, zaznając przy tym szczęścia. Dzięki channelingowi życie wielu ludzi uległo przemianie i nabrało sensu. Channeling zapewnił im rozwój, o którym zawsze marzyli. Praktyki te pomogły im odnaleźć drogę, która prowadzi do spełnienia i nie pozwalają zbaczać z właściwej ścieżki. Efekt kontaktu zależy przede wszystkim od owej istoty, toteż często pozostać możemy bez odpowiedzi na nurtujące nas pytanie. Podstawowym celem mistrzów jest przygotowanie ludzi na przejście z negatywu III do pozytywu IV, które ma nastąpić już niebawem, bo po 2012 roku…
Otwarcie się ludzi na możliwość czerpania z zasobów wszechświata jest powodem przełomu w ramach duchowych poszukiwań, ponadto wyzwala w nas radość i pewność. Znajdujemy dzięki temu oparcie w sobie, co przynosi pozytywne zmiany zarówno w nas samych, jak i w najbliższym otoczeniu.
Ideologia channelingu
W oparciu o przekazy channelingowe, według istot z innych galaktyk, na strukturę całego naszego wszechświata składa się 7 części. My znajdujemy się w trzeciej gęstości. Dla porządku: I wymiar jest podstawowym wymiarem materialnym, do którego należą na przykład kamienie. W II wymiarze znajdują się zwierzęta. Kolejny przeznaczony jest dla istot potrafiących myśleć abstrakcyjnie, czyli ludzi. Wymiar IV, który nieuchronnie się zbliża, jest także materialny. Następuje w nim głębokie uduchowienie, a czas przestaje być odbierany jako niezmienny.
To okres zmian fizyczności istot ziemskich. Dla ludzi IV wymiar oznacza przewartościowanie ich życia. Zanim on nastanie Ziemię dotkną kataklizmy lub, jak niektórzy mówią - koniec świata. Gdy nadejdzie wymiar V - strefa kontemplacji - nastąpi proces zanikania form materialnych. To obszar światła, poczekalnia, do której trafiamy po odbyciu jednego wcielenia, a wyczekując na kolejne. Istoty pochodzące właśnie z tego wymiaru kontaktują się z ludźmi podczas channelingu. Przedostatnia, VI gęstość to strefa zbiorowych intelektów, w której zanikają wszelakie atrybuty związane z fizycznością. Najwyższa świadomość obejmuje wymiar VII, czasem nazywana jest bogiem. W ramach tego podziału możemy jeszcze wskazać na negatywy i pozytywy tych wymiarów. Wyróżnić można także Istoty Służące Sobie oraz Istoty Służące Innym, jak na przykład Plejadianie, Kasjopeanie czy Ra.

 

Wierzyć czy nie?

Przesłania channelingowe wywołują u ludzi różne reakcje. Kwestia zaufania w stosunku do nich jest sprawą indywidualną. Racjonaliści odrzucą channeling ze względu na trudność poddania naukowym metodom weryfikacji. Dla nich będzie to tylko "wytwór chorej wyobraźni". Sprzeciw wobec treści przekazów z zaświatów podyktowany jest ograniczonymi możliwościami ludzkiego umysłu. Niektóre z nich mogą być zbyt szokujące dla odbiorcy, którego postawa życiowa ukształtowana została przez religię czy naukę. Ludzie klasyfikują owe przekazy jako bzdury, przejaw szatańskich podstępów. Zwolennicy tajemnej wiedzy zaprezentują natomiast stanowisko otwarte wobec tego, co nieznane i nienaukowe, jako kolejny wariant poznania.
Wobec tych sprzeczności należy zawierzyć sobie, bowiem każdy z nas nosi prawdę w sobie. Odpowiedź na każde pytanie leży gdzieś głęboko w nas. Przyjęcie channelingu za jedną z dróg poznania wiąże się z narodzinami kolejnych pytań i wątpliwości dotyczących prawdziwości przesłań, które niejednokrotnie wzajemnie się wykluczają i nastręczają człowiekowi kolejnych dylematów. Najbardziej wiarygodne przekazy pochodzą od osób, które nie operują ogólnikami, ale faktami odnoszącymi się do przeszłości Ziemi. Nie można całkowicie odrzucać channelingu tylko dlatego, że nauka nie ma możliwości uzasadnienia tego typu transmisji informacji. Dlaczego? Nauka nie wyjaśniła jeszcze wielu kwestii ze świata metafizyki, jak na przykład istnienie duszy, a w to jednak wierzymy…

Dziwne latające istoty w Polsce

Tajemnicze latające istoty widywane był w wielu rejonach kraju przez wiarygodnych ludzi. Nikt nie wie, czym lub kim były. Spotkania z nimi były jednak zaskakująco realne, a czasem szokujące. To, co przydarzyło się ludziom, o których piszemy może przyprawiać o dreszcze. Czy spotkali oni "zwiadowców" z innego świata?

  Foto: Shutterstock
    W pierwszej połowie sierpnia 2011 r. skontaktował się ze mną pan Marian B. z Zachodniej Polski, który miał do przekazania absolutnie niezwykłą opowieść z czasów "kawalerki". Mówił, że nie ma pojęcia, z czym zetknął się wraz z grupką przyjaciół, ale zdarzenie to na swój sposób odmieniło jego postrzeganie świata.
    REKLAMA
    Było to - relacjonował - późną jesienią 1969 r., między Pieńskiem a Lasowem (dolnośląskie), przy granicy polsko-niemieckiej. Pan Marian był w grupie pięciu nastolatków, którzy wracali wieczorem z kina w pierwszej wymienionej miejscowości.
    - Szliśmy na skróty polną drogą, która w pewnym momencie zbliża się do torowiska - mówił. - Zaczęliśmy dyskutować między sobą. Nagle spojrzałem - obok nas, w odległości 3-4 metrów […] rosło drzewo dębowe, a przy drzewku stała bardzo dziwna postać…
    Relacji mężczyzny o tym, co stało się potem wysłuchało na YouTube ponad 110 tys. osób. Wiele komentarzy do materiału (mimo ogólnego rynsztokowego poziomu dyskusji w internecie), wyrażało zdziwienie i zaskoczenie tym, o czym mówił.
    Anioł czy obcy?
    Oto dlaczego ta historia była tak niezwykła. Po zauważeniu postaci, którą otaczała dziwna jasność, młodzieńcy przez chwilę się jej przyglądali. Była bardzo blisko i choć miała szarą głowę pozbawioną jakichkolwiek szczegółów, odnieśli oni wrażenie, że istota się im badawczo przygląda.
    - Wzrostem była podobna do nas. Miała ok. 170 cm - wspominał pan Marian. - Szara nieczytelna twarz z wyraźnie odznaczającą się częścią twarzową i szyjną. Głowę otaczała bardzo delikatna żółtawa poświata, natomiast dolne partie tej postaci były "osłonięte" delikatnym odcieniem błękitu. Co bardzo ważne, kolory jasne - widoczne dla oka, nie emitowały światła poza siebie, tj. nie oświetlały ziemi i przeszkód mijanych przez tę istotę.
    Ten ostatni fakt pan Marian miał możliwość zaobserwować, kiedy po krótkiej konfrontacji oko w oko, piątka ruszyła w stronę postaci, ośmielona przewagą liczebną. Dziwny "ktoś" szybko poderwał się z miejsca i zaczął się oddalać, unosząc się niewysoko nad ziemią.
    - Pościg trwał po otwartym polu, w kierunku torowiska - dodał. - Istota nagle skręca w prawo poprzez pojedyncze malutkie drzewka i krzaczki, które są omijane w dość niezwykły sposób, dzięki płynności ruchów istoty, w całkowitej ciszy. Zauważyć muszę, że podczas pościgu czytelność kolorów była prawie niezauważalna, natomiast dominował kolor szary. Po przyspieszeniu i ostrym skręcie w lewo, zniknęła pod malutkim wiaduktem kolejowym.
    Chłopcy sprawdzili otwór, w którym zniknęła istota. Nie było jej tam. Nie było jej również widać po drugiej stronie, gdzie rozciągały się tonące w mroku pola. Co to mogło być? Taka myśl jeszcze przez długo zaprzątała głowę pana Mariana i jego kolegów, których koleje życia układały się później bardzo różnie. Dziś żyje jeszcze dwóch innych świadków tego zdarzenia.
    Sam pan Marian był zadowolony, że po tylu latach mógł podzielić się z innymi historią, co do której realności nie ma żadnych wątpliwości. Tylko jak coś takiego wyjaśnić? Świadek mówił, że odpowiedzi szukał w ufologii, wierząc, że być może był to przybysz z kosmosu. Miał jednak świadomość, że gdyby latającą istotę zauważył ktoś ze starszego pokolenia, niewątpliwie wziąłby ją za świętego albo anioła, a przy nasypie kolejowym koło Lasowa stanęłaby upamiętniająca to kapliczka…
    Wielki chłop w powietrzu
    Starsi ludzie niekoniecznie muszą jednak rozpatrywać tajemnicze przeżycia przez pryzmat religii. Przykładem tego może być doświadczenie 71-letniej Izydory K. ze Szczecinka, z którą rozmawiałem w 2008 r. Do opowiedzenia o tym, co spotkało ją podczas niedzielnego marcowego wypadu w okolice Bornego Sulinowa (zachodniopomorskie), skłonił ją syn.
    Pani Izydora, którą cechował trzeźwy analityczny umysł, wybrała się z mężem na przejażdżkę do lasu, w którym znajdowały się ruiny radzieckich instalacji wojskowych. Jej małżonek chciał obejrzeć je z bliska, ale ona nie miała na to chęci. Postanowiła, że pooddycha świeżym powietrzem w pobliżu samochodu.
    Czekając na męża przeszła kilka metrów i w pewnym momencie zamarła. Zauważyła bowiem, że z naprzeciwka zbliża się do niej coś dziwnego. Był to potężny, jakby zakamuflowany człowiek, a w zasadzie sam jego kontur wiszący w powietrzu. Pani Izydora opisała go jako "barczystego mężczyznę z rozłożonymi ramionami", który przelatywał nad jej głową. Postać w środku była przezroczysta i tylko jej obrys był wyraźnie "zagęszczony". Zdaniem kobiety, osobnik miał ponad 2 metry wzrostu.
    Kiedy dziwny "twór" znalazł się tuż nad nią, zamarła ze strachu. Jak mówiła, ten widok ją na moment sparaliżował. Zrobiło jej się również słabo. Kiedy "kształt" bezszelestnie minął ją i zniknął w koronach drzew, wycofała się do samochodu i z niepokojem oczekiwała nadejścia męża, obawiając się, że "to coś" może zrobić mu krzywdę. Wkrótce jej małżonek wrócił, co przyjęła z ulgą, ale chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce, powiedziała mu, że źle się czuje. O latającym dziwadle nie wspomniała ani słowem.
    O tym, co naprawdę się wydarzyło opowiedziała bliskim dopiero kilka dni później, obawiając się, jak na to zareagują. Dobrze wiedzieli jednak, że seniorka nie była skłonna do fantazjowania i - jak to się mówi - twardo stąpała po ziemi. Jeżeli twierdziła, że coś widziała, musiało tak być…
    Olbrzym z Koniewa i spadochroniarz z Manasterza
    Świadkiem innego podobnego zdarzenia był Piotr G. - dziś pełniący odpowiedzialne stanowisko w służbie zdrowia. Spotkanie z latającym człowiekiem zaliczył on wraz z kolegą późną jesienią 2000 r. w pobliżu wioski Koniewo koło Lidzbarka Warmińskiego.
    - Był to jeden z wielu wieczorów, po którym wracałem od kumpla z Koniewa - wspominał. - Jeździła nas ogromna paczka osób. Kto mógł i miał czas, zawsze tam jeździł. Mniej więcej w połowie drogi między miastem a wsią jest dolina, w której są dwa ostre zakręty otoczone niewielkim laskiem. Tamtego wieczora wracaliśmy we dwóch. Był to okres przedzimowy, ale śniegu jeszcze nie było, godzina ok. 23. Wracaliśmy rowerami. Rozmowa toczyła się - jak pamiętam - o tym, że kolega z osiedla otworzył w piwnicy siłownię i będzie można tam pochodzić. Wjechaliśmy na prostą, dojeżdżając do doliny. Mimo, że pora była późna, księżyc świecił bardzo mocno, więc było naprawdę wszystko widać. Po ok. 70-100 metrach, jakby w jednym momencie, coś kazało nam obojgu spojrzeć w prawo. Jechaliśmy wolno, gdy nagle wzdłuż ściany lasu uwidoczniła się lecąca postać, którą widać było nadzwyczaj dobrze! Leciała bokiem, twarzą odwrócona w naszą stronę. Wtedy zatrzymaliśmy rowery. Kolega bez chwili namysłu odwrócił rower i (jak każdy normalnie reagujący człowiek) zaczął wiać - relacjonował mężczyzna, dodając, że zajściu towarzyszył dość głośny huk.
    Jak twierdził, wielka - mierząca ponad 2 metry wzrostu postać - była doskonale widoczna. Spanikowani 17- i 22-latek wrócili do wsi. Kiedy pojawili się w dolinie ponownie, z matką kolegi, która odwoziła ich do Lidzbarka, nie zauważyli tam już dziwnej istoty. Pan Piotr do dziś nie wie, z czym miał do czynienia. Bez względu na to, co to było, było tam naprawdę!
    Takie przypadki zdarzają się na całym świecie i wszystkie mają podobny, choć bardzo ulotny charakter. Owszem, brzmią niesamowicie, a ponadto trudno wyjaśnić je obserwacjami balonów lub ludzi z tzw. jet-packami - odrzutowymi plecakami, które są drogie, raczej niepraktyczne i czynią sporo hałasu. Jeśli to jednak nie ludzie, to kto? Może pozaziemscy astronauci?
    - Trudno mi odpowiedzieć, skąd bierze się to zjawisko - mówi ufolog Arkadiusz Miazga. - Jeśli spojrzeć na nie całościowo, zobaczymy, że identyczne zdarzenia mają miejsce także w innych krajach. Udało się nawet wykonać kilka zdjęć tych istot, chociaż nie potrafię określić ich wiarygodności. Niezależnie od natury tego fenomenu, jest on niepokojąco realny. Istoty te, na pewno nie będące ludźmi, zachowują się jak zwiadowcy - obserwatorzy, choć nie dążą do otwartego kontaktu.
    Kolejne zdarzenie tego typu miało miejsce w Manasterzu na Podkarpaciu - rejonie, w którym pan Miazga koncentruje swe badania. W połowie października 2005 r. członkowie miejscowej rodziny, a wśród nich młoda pani Anna, obserwowali z podwórza przelot "człowieka", który kilkaset metrów dalej dokonywał ewolucji w powietrzu, a następnie płynnie opadł do pobliskiego lasku.
    - Któregoś dnia, podczas prac przydomowych, zauważyliśmy na niebie "coś", co przypominało człowieka (miało głowę i kończyny), ale leciało, a raczej spadało bardzo powoli w kierunku ziemi (nie miało żadnego spadochronu ani czegoś w tym stylu) - opowiada pani Anna. - Obracało się wokół własnej osi. Niestety takie to były czasy, że nie każdy miał super aparat w telefonie, żeby to uwiecznić. Było to dość daleko, więc nawet dziś byłoby to jedynie maleńką kropką na zdjęciu.
    Krewni kobiety skrzyknęli się i udali do pobliskiego lasku, by zobaczyć, co to. Może po prostu balon? - zastanawiali się. Na miejscu nie znaleźli niczego, ale - jak wspominali - czuli się jakoś nieswojo, jakby byli "pod obserwacją".
    Podobnych przypadków jest znacznie więcej, choć część z nich pewnie nie ujrzy nigdy światła dziennego, a ich świadkowie nie zbiorą tyle odwagi, by podzielić się z nimi, jak pan Marian czy pani Izydora ze Szczecinka. Problemem jest fakt, że historie te brzmią wręcz niewiarygodnie i wiadomo, jakie reakcje wzbudzą. Ich negacja nie zmienia jednak faktu, że obok nas często dzieją się rzeczy dziwaczne i nigdy nie wiadomo, kto stanie się ich następnym świadkiem. A dziwaczne są tak, że czasami trudno je komentować…
    _____________________
    Cytaty pochodzą ze zbiorów autora i archiwum A. Miazgi

    wtorek, 26 stycznia 2016

    Makhunik - starożytne miasto w Iranie gdzie żyli hobbici


    Źródło: popotopie.blogspot.co.uk
    W Irańskiej prowincji Kerman, w miejscowości Shahdad  odkryto starożytne miejsce gdzie żyli lilipuci ludzie. Archeolodzy oszacowali jego wiek na 3 tysiące lat p.n.e. Jego prawdziwa nazwa to Shahr-e Kotouleha co się tłumaczy jako "Miasto karłów"

    Według "Iran Daily" aż do 1946 roku nikt się nie spodziewał aby jakakolwiek cywilizacja mogła kiedykolwiek istnieć na pustyni, jednakże we wspomnianym wcześniej roku  Wydział Geografii Uniwersytetu Teherańskiego (Geography Faculty of Teheran Univesity) zdołał przeprowadzić badania w Shahdad, odkrywając wyroby garncarskie będące dowodem na istnienie zamierzchłej cywilizacji zamieszkującej tereny dzisiejszej "Pustyni Lut"

    File 21623

    Kolejna ekipa przybyłych na te tereny archeologów doprowadziła do odkrycia cywilizacji, której wiek oszacowano na koniec 4 tysiąclecia p.n.e. do początku 3 tyś. p.n.e. Prace archeologiczne były prowadzone pomiędzy 1948-56, wtedy to odkryto cmentarze z drugiego i trzeciego tysiąclecia p.n.e. Odsłonięto piece do wytopu miedzi, mosiężne przedmioty oraz garncarstwo. Starożytne miejsce Shahdad rozciąga się na przestrzeni 60 km w samym centrum irańskiej Pustyni Lut. Miasto jak to miasto posiada warsztaty, miejsca mieszkalne i cmentarze. Dalsze archeologiczne dochodzenie ustaliło, że na terenach mieszkalnych "Miasta karłów" znajdowała się dodatkowa specjalna strefa dla jubilerów, rzemieślników i farmerów, odkryto ponad 800 grobów.

    File 21624

    Archeologiczne badania w hobbicim mieście ustaliły, że mieszkańcy porzucili ten teren około roku 3 tysięcznego p.n.e. Oficjalna archeologiczna informacja mówi, że przyczyną była susza występująca na tych terenach w tym czasie. Podobne informacje archeologiczne jak zapewne państwo pamiętają pojawiają się także w tłumaczeniu przyczyny pozostawienia wspaniałych piramid z Ameryki południowej, tam także przyczyną miała być susza.

    File 21625

    Okres sprzed 5 tysięcy lat jest tym, który zbliża się do czasu w którym miał nastąpić Biblijny potop. Jeżeli przyjmiemy, że susza była czynnikiem emigracji tej ludności, to musielibyśmy przyjąć jej globalny zasięg co jest prawdopodobne gdy przeanalizuje się pewne starożytne wskazówki, Ktoś mógł wywołać globalną suszę, a stało by się to raczej przed potopem, choć globalny kataklizm z pewnością przyniósł ze sobą zmiany planetarnej pogody i w oczywisty sposób także byłby możliwym czynnikiem powodującym ucieczkę. W tym miejscu trzeba wspomnieć o sumeryjskim "złym wietrze" występującym na tych terenach w podobnym okresie co archeologiczna datacja lilipuciego exodusu. O tej niezwykłej sumeryjskiej zagadce pisałem na inny medium w tym artykule:

    File 21626

    Wróćmy jednak do Irańskiej tajemnicy miasta hobbitów. Mir-Abedin Kaboli który nadzoruje archeologiczne wykopaliska wypowiedział się następująco:
    "...z najnowszych badań wynika, że mieszkańcy Shahdad porzucili ich dobytek zostawiając go w ich domach, a następnie zasklepili wejścia domostw błotem..., dalej powiedział..: że to wskazuje na chęć ich pózniejszego powrotu..."
    File 21627

    Zasklepianie wejść domostw z ich pełną zawartością może wskazywać na nagłą potrzebę ucieczki przed jakimś zagrożeniem, a nie przed suszą jak sugerują archeologowie. Oczywiście jak zwykle nie wiemy wszystkiego, bazujemy na szczątkowych informacjach ewolucjonistycznego establishmentu.

    Niezwykłym elementem tego hobbiciego miasta jest architektura jego domostw, dróg i pozostawionego sprzętu. Ściany, sufity, domowe paleniska, półki naścienne i wszystkie pozostawione sprzęty użytku domowego mogły być używane tylko przez karłów.

    File 21628

    poniedziałek, 25 stycznia 2016

    23 Styczeń 2016 Sylwester w Kolonii –radykalizowanie się europejskiego społeczeństwa


    23 Styczeń 2016


    Harrison Koehli
    Sott.net
    13 stycznia 2016 20:07 UTC

    Wszyscy słyszeliśmy, co się wydarzyło w Kolonii w noc sylwestrową. Grupa 1000 uchodźców rzekomo zrobiła zadymę na głównym placu miasta, pijąc, odpalając petardy w tłum, okradając ludzi i napastując seksualnie ponad 100 kobiet. Według kolońskiej policji zarejestrowano ponad 200 przypadków napaści seksualnych. Efektem tych zajść jest atmosfera strachu oraz gwałtowne reakcje w stosunku do władz – od lokalnej policji po przywódców Niemiec. Jest to „terroryzm seksualny” w najgorszym wydaniu, dowód, że niemiecki eksperyment z wielokulturowością oraz polityka witania z otwartymi ramionami uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej okazały się kompletnym fiaskiem. Relacje z wydarzeń i reakcje są jednoznaczne.
    Ale czy takie przedstawianie sytuacji jest uzasadnione? Raczej nie. Nie mamy nawet jasnego obrazu, co się dokładnie stało w Kolonii w tamtą noc. Fakt, że wszystkie media są zgodne – w kraju, gdzie są one kontrolowane przez CIA – wskazuje raczej na „operacyjny” i ukartowany charakter relacjonowania, a może nawet i samego zajścia.
    Jak dotąd, na dostępnym nagraniu wideo z miejsca zajścia można zobaczyć spory tłum młodych ludzi (głównie mężczyzn) na placu, niektórzy wyraźnie popijają, kilku strzela petardami w niebo, a niektórzy – w tłum. Zasadniczo, duża grupa lub kilka mniejszych grup nastolatków i dwudziestoparolatków zachowuje się jak nastolatki i dwudziestoparolatki w większości zachodniego świata – nieodpowiedzialnie i „po prostu się zabawiając”. Na filmach nie widać serii ataków na tle seksualnym na kobiety w tej okolicy, dokonanych przez nieznaną liczbę tych młodych mężczyzn, co jednak z pewnością także miało miejsce. Według zeznań ofiar narzucały im się grupy młodych mężczyzn o wyglądzie przybyszów z Bliskiego Wschodu lub Afryki Północnej. Kobiety były obmacywane, niektóre z nich zostały obrabowane, a co najmniej jedna bądź dwie podobno zgwałcone.



    Policja zidentyfikowała 32 podejrzanych, z czego 18 lub19 ubiegało się ostatnio o azyl. Według innych doniesieńpodejrzani to dziewięciu Algierczyków, ośmiu Marokańczyków, pięciu Irańczyków, czterech Syryjczyków, trzech Niemców, jeden Serb i jeden Amerykanin.
    Trudno się zorientować co do liczby osób rzeczywiście zaangażowanych w te incydenty; wśród podejrzanych niektórzy są prawdopodobnie niewinni, z kolei inni mogą z dużym prawdopodobieństwem pozostać niezidentyfikowani. Jednak obejrzane filmy i relacje, które przeczytałem, wskazują na to, że mężczyźni, którzy dopuścili się tych ataków, byli raczej częścią znacznie mniejszej grupy, liczącej być może 30-40 mężczyzn, jak opisała to jedna z ofiar. (Jeśli ktoś z naszych czytelników dysponuje informacjami wskazującymi na coś innego, mówiące inaczej, prosimy o notkę w komentarzach.) Ma to sens. Doniesienia medialne są go pozbawione.
    Zastanówcie się. Czytając relacje ze źródeł tzw. głównego nurtu, można myśleć, że wszyscy mężczyźni – cały 1000 – na placu wzięli udział w napaści, ponieważ tak to przedstawia mainstream. Ale jak to ustalono? Mamy sobie wyobrazić, że każdy mężczyzna z tego tłumu bierze udział w zbiorowym ataku na 100-200 kobiet? Może się mylę, ale nie sądzę, żeby którakolwiek z kobiet coś takiego zgłosiła. Znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że kobiety zaatakowała jakaś mniejsza grupa dewiantów (powiedzmy 20-30), jak to opisują świadkowie.
    Niezależnie od liczby sprawców, wydaje się, że napaści były, przynajmniej do pewnego stopnia, zaplanowane z wyprzedzeniem, szczególnie wziąwszy pod uwagę, żepodobne ataki miały miejsce w Finlandii, Szwecji, Szwajcarii i Austrii. Z tego powodu niemiecki minister sprawiedliwości podejrzewał, że były oneskoordynowane. Wygląda na to, że przynajmniej do zaplanowania zgromadzenia na miejskim placu wykorzystano media społecznościowe, choć nie ma żadnych oznak, że nawoływano tam do okradania i napastowania kobiet. Jeśli tak było, to użyto do tego innych platform, być może wśród mniejszej, wybranej grupy.
    Od czasu ataków odbyły się demonstracje wzajemnie opozycyjnych grup – jedne opowiadały się po stronie uchodźców, inne przeciwko nim, a „nieznani sprawcy”atakowali przypadkowych uchodźców. Partia Merkel zaproponowała zaostrzenie przepisów w zakresie ubiegania się o azyl, a niektórzy politycy wzywają do deportacji.

    Kryzys uchodźców umieszczony w kontekście

    Zanim przejdę do reakcji społeczeństwa i mediów na te ataki, chciałbym szybko uporać się z kilkoma sprawami. Po pierwsze, kryzys uchodźców nie istniałby, gdyby UE nie pokłoniła się przed wolą USA i gdyby NATO pod kierownictwem USA (i Izraela) nie obrało sobie za cel zniszczenie jednego kraju po drugim na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Kaddafi, zanim jego kraj został zniszczony a on sam zlinczowany, ostrzegał przywódców UE, że do tego dojdzie – i miał rację. Nic z tego by się stało, gdyby USA, z tchórzliwym, uległym przyzwoleniem Europy, nie zniszczyły Bliskiego Wschodu.
    Po drugie, kiedy już Turcja otworzyła wrota, a media wywierały naciski na opinię publiczną, kraje europejskie nie miały innego wyboru, jak tylko zaakceptować uchodźców. Z moralnych i praktycznych względów nie mogły po prostu zamknąć swoich granic i nie wpuścićnikogo. Co zrobić z milionami ludzi? Pytanie do krytyków niemieckiej polityki „otwartych drzwi”: jak miałaby wyglądać oparta na współczuciu i zdrowym rozsądku odpowiedź ze strony Europy na kryzys uchodźców? Nawet gdyby istniał przyzwoity i skuteczny sposób zawrócenia tej ogromnej liczby ludzi, nie przeszkodziłoby to w przedostaniu się elementów przestępczych lub terrorystycznych, gdyby chcieli się dostać do Europy. Wydaje mi się, że kraje europejskie zostały wmanewrowane w sytuację niemal niemożliwą do rozwiązania. Celowo.
    Po trzecie, po prostu nie znamy demografii tej populacji uchodźców. Nie wiemy, skąd są (wielu ludzi z innych krajów używa podrobionych syryjskich dokumentów, ponieważ wydaje im się, że dzięki temu będą lepiej traktowani). Większość ucieka ze stref ogarniętych wojną, ale wielu z nich jest również uchodźcami ekonomicznymi (tzn. ich życie nie było szczególnie zagrożone, ale w Europie widzą szansę na poprawę swojej sytuacji finansowej). Bardzo niewielu z nich to prawdopodobnie „dżihadyści”.
    Po czwarte, jak w każdej populacji, niewątpliwie znajdzie się tam element przestępczy. Skoro 1 na 100 osób jest klinicznym psychopatą (przy ostrożnych szacunkach), oznacza to, że ​​w zeszłym roku do Niemiec mogło przybyć ponad 10 tysięcy psychopatów. I to nie licząc zwykłych przestępców różnej maści. Dodajcie do tego wahabickich dżihadystów, którzy rozmyślnie zostali wysłani do Europy. Ale pamiętajcie też, że przy odsetku 1%, w Niemczech jest (średnio biorąc) aż 800 tysięcy niemieckich psychopatów.
    Większość ludzi prawdopodobnie nie potrafi mieć na uwadze tych wszystkich elementów jednocześnie. Głupi ludzie dochodzą do głupich wniosków; zdarza się to również ludziom całkiem inteligentnym, zwłaszcza kiedy są manipulowani emocjonalnie. Tak więc istnienie nawet stosunkowo znikomej liczby wyrzutków społecznych, dżihadystów czy primadonn, domagających się specjalnych warunków, wystarcza, aby doprowadzić europejskich oszołomów do przyjęcia założenia, że wszyscy uchodźcy są gwałcicielami, terrorystami i chciwymi darmozjadami. (Ukłony dla Donalda Trumpa!) I dokładnie w taki sposób reaguje na nowe zagrożenie uchodźcami statystyczny europejski świr: faszyzmem i rasizmem. Wszystko zgodnie z planem. Andrew Korybkopodsumował to następująco:
    Wojny na Iraku, Libii i Syrii stworzyły poważny kryzys humanitarny, gdzie miliony ludzi zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów i do statusu zewnętrznego lub wewnętrznego uchodźcy. Pracując ręka w rękę z Turcją Erdogana, Stany Zjednoczone kusiły miliony Syryjczyków do opuszczenia swojego kraju i osiedlenia się na ziemiach północnego sąsiada tylko po to, żeby później zostali strategicznie „uwolnieni” i wypędzeni do Europy za pośrednictwem siatki powiązanych z agencjami wywiadowczymi handlarzy ludźmi i narkotykami.
    Zgodnie z przewidywaniami Unia Europejska i tranzytowe państwa bałkańskie zostały zalane bezprecedensowym napływem ludzi, którzy byli strategicznie skierowani przeciwko nim, o co – należy przypomnieć – USA chodziło. Krajowe podziały polityczne i tożsamościowe, które ten fizyczny szturm zaostrzył, szybko rozwinęły się w przepaść pomiędzy spolaryzowanymi stanowiskami i w fizyczny aktywizm, kulminując w postaci z góry zadanej, niestabilnej mieszanki składników społecznych i potęgując zagrożenie kolorową rewolucją we wszystkich krajach północnej i zachodniej Europy (z podobnym ryzykiem objawiającym się obecnie na Bałkanach, zwłaszcza w Serbii i Macedonii).
    Na polecenie i z odrobiną przewodnictwa te konkurencyjne czynniki krajowe (obóz pro-„uchodźczy”, obóz anty-„uchodźczy” oraz sami „uchodźcy”) mogą być wmanipulowane w czysto hobbesowski konflikt między sobą albo z rządem, stanowiąc utajone asymetryczne zagrożenie, które bez wątpienia będzie mocno trzymać wszystkich niezdecydowanych przywódców politycznych (czyli tych, którzy biorą pod uwagę pragmatyczne stosunki z Rosją i Chinami) pod wymuszonym społeczno-politycznym wpływem USA.
    Kryzysem uchodźców manipulowano od samego początku z zamiarem doprowadzenia do dokładnie takiej reakcji. Grając na zacnym, choć być może nieco naiwnym uczuciu współczucia ludzi – tylko po to, żeby natychmiast zwrócić je przeciwko nim w postaci wyprodukowanego terroryzmu – rzeczywiste władze nie tylko pokazują, co sądzą o przyzwoitych ludziach, ale i używają ludzkiego współczucia do przekształcenia europejskiego społeczeństwa w rasistów, a ostatecznie – w faszystów. Taki był plan USA i jak na razie bardzo dobrze im idzie. Europejskie społeczeństwo jest dzielone w ramach procesu podbijania go przez nieludzką ideologię rządzących psychopatów.
    Kto będzie zwycięzcą? Wygląda na to, że niektórzy (w tym zazwyczaj bystry Korybko) uważają, iż prawdziwe niebezpieczeństwo stanowią uchodźcy, że będą oni mieli „szariatujący” wpływ na społeczeństwa europejskie, tworząc w jego obrębie gniazda terroru, które następnie będą mogły być wykorzystane w podrobionych „kolorowych rewolucjach”, po których Europa będzie krzyczeć: „Allah Akbar!” Bardzo w to wątpię. Jacyś opętani dżihadyści mogą sobie tego życzyć, ale są oni jedynie narzędziem w rękach „wyższych władz”, potrzebnym do realizacji zgoła innego planu. Zanim Europę ogarnie „prawo szariatu”, nastąpi kolejny holocaust.
    Bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz: kolorowa rewolucja zrodzi się naturalnie. Najlepszym sposobem, żeby zmienić kraj w faszystowski, jest zmanipulowanie jego narodu tak, żeby sam się tego dopominał. Wahabicka mniejszość to tylko środek, który doprowadzi do neonazistowskich masówek i ostatecznie do jakiejś formy obozów koncentracyjnych – początkowo do czasowego przetrzymywania uchodźców, potem obejmie urodzonych w Europie muzułmanów, a w końcu wszystkich dysydentów. A w międzyczasie osłabiona Europa, zajęta wewnętrzną polaryzacją i konfliktami, stanie się Europą całkowicie uległą.

    Seksualny terroryzm, przestępstwo seksualne czy wymyślony kryzys?

    Wracając do naszego wydarzenia (wydarzeń), odpowiedź była typowa: podsycenie ognia konfliktu rasowego. Peter Schwarz pisze na/ dla stronie World Socialist Web Site:
    W każdym razie, zważywszy na brak opartego na faktach potwierdzenia tego, co w tej chwili jest zaledwie domniemaniem, zaciekła reakcja prasy da się wytłumaczyć wyłącznie w kategoriach politycznych. Partie polityczne i media rozpoczęły kampanię, która przez wiele lat była w Niemczech uważana za niemożliwą.
    Około 70 lat po upadku Trzeciej Rzeszy media wykorzystują tego samego typu odrażające stereotypy rasowe, z otwartymi odwołaniami do paranoidalnych obsesji seksualnych, w jakich specjalizowali się naziści. Po raz kolejny bezczelne niemieckie media przywołują obrazy czystych nordyckich kobiet, na których żerują ciemnoskórzy Untermenschen (podludzie).
    W sobotę magazyn Focus umieścił na okładce wizerunek nagiej kobiety, której ciało było pokryte czarnymi odciskami dłoni. W weekendowym wydaniu Süddeutsche Zeitungznalazł się wizerunek ciała białej kobiety z czarną ręką, chwytającą jej genitalia. Gazeta rozpowszechniała ten obraz również na Facebooku.
    To jest w zasadzie to, czego chcą ludzie odpowiedzialni za powstanie tego kryzysu uchodźców. Obejrzyjcie na przykład te wywiady z mieszkańcami Kolonii:



    Ludzie naprawdę nie mogą nic na to poradzić, nasze umysły są tak skonstruowane, że pracują w oparciu o dość automatyczne rozpoznawanie schematów i stereotypów. A jeśli o tym nie wiemy, bądź nie pamiętamy, i nie bierzemy tego pod uwagę przy aktywnym rozumowaniu, to naturalnie pozwalamy temu procesowi zachodzić nieświadomie. Wynik łatwo przewidzieć: ponieważ niektórzy osobnicy o wyglądzie charakterystycznym dla mieszkańców Bliskiego Wschodu lub Afryki Północnej napastowali seksualnie kobiety, możliwe, że następny tak samo wyglądający osobnik, jakiego zobaczysz, może być przestępcą seksualnym. To nonsens, ale jednocześnie w dużej mierze nieunikniona reakcja. Wystarczy spojrzeć na tę starszą kobietę na powyższym nagraniu. Wydaje się być przyzwoitą panią, ale po tych atakach automatycznie zastanawia się, czy następny spotkany mężczyzna, wyglądający na Araba, nie będzie gwałcicielem. Nie tylko większość uchodźców – o ile nie wszyscy – zostanie zaklasyfikowana do tego „typu”, tak będzie również z nie-uchodźcami, jak w przypadku tych dwóch czarnoskórych mężczyzn na wideo.
    W rezultacie efektu domina, oczywiście, przedstawiciele ras innych niż biała będą w Europie dalej marginalizowani i dyskryminowani, co z kolei zwiększy prawdopodobieństwo, że ​​większa ich liczba będzie przejawiać czasem „antyspołeczne” zachowania. Jeśli ten proces będzie trwał dostatecznie długo, pierwotnie fałszywa charakterystyka nie-białych jako „niepożądanych” stanie się rzeczywistością.
    Trudno jest uciec od takiego wewnętrznego szufladkowania. Spójrzmy, co Korybko napisał w artykule linkowanym powyżej:
    Tylko jednostki, które przybyły do kraju motywowane chciwością czy ideologią, mogą kiedykolwiek pomyśleć o popełnieniu takiego przestępstwa, nie mówiąc już o uknuciu go wraz z około tysiącem szczwanych pomagierów.
    Przede wszystkim, wciąż jeszcze nie ma dowodów, że cały tysiąc „wspólników” był w zmowie. I takie założenie jest śmieszne. Kultura gwałtu jest głęboko zakorzeniona w Niemczech, nie jest to zjawisko importowane:
    Niemiecka kultura gwałtu jest głęboko zakorzeniona w naszej zbiorowej psychice. Napastowanie seksualne, a nawet gwałty, zdarzają się każdego roku na dużych imprezach, takich jak Oktoberfest (święto piwa). „Już sama tylko wyprawa do WC jest wyzwaniem: jeśli jesteś kobietą, masz jak w banku, że na odcinku 15 metrów zaliczysz ze trzy uściski od podpitych nieznajomych, dwa klapsy w tyłek, ktoś ci zadrze kieckę a ktoś inny celowo ochlapie ci piwem dekolt”, napisały wSüddeutsche Zeitung Karoline Beisel i Beate Wild w 2011 roku. Średnio każdego roku na Oktoberfest zgłaszanych jest 10 gwałtów. Szacunkowa liczba niezgłoszonych przypadków wynosi 200.
    Badanie w zakresie warunków życia, bezpieczeństwa i stanu zdrowia kobiet w Niemczech z 2004 roku wykazało, że 13 procent niemieckich kobiet doświadczyło jakiejś przestępczej formy przemocy seksualnej. To skandal, że tylko 8 procent z tych kobiet złożyło skargę na policji. Jeśli uwzględni się wielokrotne skargi, liczba ta spada do 5 procent. Oznacza to, że 95 procent kobiet w Niemczech, które doznają przemocy seksualnej, nie zgłasza tego na policję. […]
    Nikt nie zaprzecza, że wśród imigrantów lub wyznawców islamu znajdą się również winni popełnienia przestępstw seksualnych. Ale działać tak, jakby„zaprogramowała” ich do tego ich kultura, przy jednoczesnym usprawiedliwianiu na różne sposoby i bagatelizowaniu przestępstw popełnianych przez białych Niemców, zawsze będzie rasistowskim podżeganiem.
    Najbardziej oczywistą konkluzją, jaka wynika z dyskusji na temat wydarzeń w Kolonii, jest jak na razie to, że Niemcy mają problem z seksizmem i problem z rasizmem. Oba są głęboko zakorzenione i nie były „zaimportowane”.
    Musimy poczekać na wyniki dochodzenia. Jak dotąd, dwóch z aresztowanych to Marokańczycy (później zwolnieni). Podobnie jak a atakami w Paryżu, gdzie początkowe doniesienia medialne malowały sprawców jako syryjskich uchodźców (choć wszyscy zidentyfikowani podejrzani okazali się obywatelami europejskimi), coś podobnego jest możliwe i w tym przypadku. W tym momencie nie wiemy. Sprawcami mogli być urodzeni w Niemczech młodzi bezrobotni z różnych środowisk, którym zapłacono za określone działania i wypowiedzi. Zobaczcie relację tego uchodźca w Kolonii (ok. 3:30):



    Jeśli to, co mówi, jest prawdą, wygląda na to, że jakaś mała grupa zainicjowała celowanie petardami w tłum. Niebezzasadne byłoby przypuszczenie, że zgromadzenie zostało zinfiltrowane, a może nawet było zorganizowanew celu infiltracji i wykorzystania, tak żeby działania nielicznych doprowadziły do zdemonizowania całej grupy, dodatkowo wzmacniając nastroje rasistowskie i kampanie o poparcie dla skrajnie prawicowych partii i neonazistowskich elementów niemieckiego społeczeństwa.
    Reakcja policji również była niezrozumiała. Niemiecka policja doskonale wie, jak stłuc na kwaśnie jabłko demonstrantów, protestujących i dzikich lokatorów – robią to rutynowo. Jednak w tym przypadku ponoć trzymała się na uboczu, obserwowała rozwój wypadków i nie ingerowała. Nie wezwała również wsparcia, żeby poradzić sobie z sytuacją, którą uznała za niebezpieczną. Według relacji była to „decyzja polityczna”. Tak. Policja robi (albo ignoruje), co się jej każe. Jeśli nie postępuje zgodnie z normalną procedurą kontrolowania zamieszek, to dlatego, że tak chciał ktoś plasujący się wysoko w łańcuchu dowodzenia.
    Istnieją już raporty, że niemiecka policja początkowotuszowała zamieszanie / chaos/ zajście (i podobne oskarżenia pochodzących ze Szwecji). Jeden z niemieckich policjantów podobno powiedział dziennikarzom z Bild, że „organy ścigania nie mogą skutecznie walczyć z przestępstwami wśród uchodźców, bez narażenia się na oskarżenia o nadmierną przemoc lub rasizm, a jednocześnie umniejsza się znaczenie wielu niebezpiecznych incydentów lub utrzymuje je w tajemnicy, aby zachować pożądaną statystykę”:
    Kiedy jednak trzeba skontrolować uchodźcę, policja nie może go aresztować, nawet na chwilę – powiedział oficer, powołując się na „polecenia/ rozkazy przełożonych”, zakazujących używania metod przymusu. „Nasza krajowa zasada brzmi: lepiej pozwolić mu uciec”.
    Teraz zestawcie tę politykę na przykład z reakcją na ostatni antymuzułmański protest PEGIDY. Nie dalej jak wczoraj około 250 chuliganów, wyglądających na Niemców, zrobiło zadymę, niszcząc sklepy zagranicznych właścicieli, wykrzykując rasistowskie hasła i terroryzując kolorową ludność. Ponad 200 z nich – członkowie LEGIDY, czyli lipskiej gałęzi PEGIDY – zostało aresztowanych przez policję. Gotowe do użycia armatki wodne czekały nieopodal. Nic takiego nie wyciągnięto na Sylwestra.



    Co mogło być powodem takiej „demobilizacji”? Jeśli policja i politycy rzeczywiście ukrywają fakt udziału uchodźców w tych przestępstwach, ażeby zapobiec kształtowaniu się w społeczeństwie negatywnej opinii uchodźcach w ogólności, to nienajlepiej im to wychodzi. Albo są aż tak głupi, albo wchodzi w grę coś innego. Jeśli świadomie unika się aresztowania przestępców, prawdopodobnie jest ku temu powód. Być może ci przestępcy są opłacani przez kogoś posiadającego władzę i wpływy, kto postarał się, żeby nie zostali aresztowani. A może nie są aresztowani, ponieważ jakieś czynniki chcą, by pozostali na wolności, żeby mogli powtórzyć swoje wyczyny w celu dalszej destabilizacji Niemiec. Na chaosie z pewnością korzystają skrajnie prawicowe partie.
    Pomyślcie o tym; jak trzeba być głupim, by nie zdawać sobie sprawy, że umożliwiając niewielkiemu segmentowi społeczeństwa zaangażowanie się w zachowania antyspołeczne, ponieważ nie chce się, żeby społeczeństwo wykształciło sobie negatywną opinię o tym segmencie, osiągnie się dokładnie odwrotny skutek? Wystarczy, że reszta społeczeństwa stanie się świadoma antyspołecznych zachowań tego małego segmentu i faktu, że pozwala się, by uszło mu to na sucho.
    Niemcy i ich przywódcy stają przed prawdziwym dylematem. W tym samym położeniu jest Europa. Jej przywódcy mogą dalej po prostu naginać się do okoliczności, w którym to przypadku skrajna prawica będzie nadal zyskiwać popularność. Albo mogą przyjąć taktykę gestapo i nadzorować całą populację imigrantów bądź umieścić ich w obozach wbrew ich woli, jednak w tym przypadku wykonają robotę skrajnej prawicy, stając się nią. Jednak niezależnie od tego, czy taki scenariusz zrealizuje lewica czy prawica, będzie to spełnieniem marzeń patokracji.
    W tym momencie niewiele można zrobić. Europa ma w zasadzie wybór między jednym typem faszyzmu i… innym typem faszyzmu. I w taki czy inny sposób będą go mieli. Niewiele mogli byli zrobić, by temu zapobiec, oczywiście z wyjątkiem odmowy stania się wasalami USA. Być może najlepszym teraz wyjściem dla europejskich przywódców jest po prostu kierowanie się zdrowym rozsądkiem. Uchodźcy nie przestaną nadciągać. (Według niemieckiego ministra do Europy dotarło dopiero 10% „fali” uchodźców. Oznacza to napływ dodatkowych 10 milionów w ciągu najbliższych lat.) Jeżeli są wśród nich przestępcy, należy traktować ich jak przestępców. Przeprowadzać dochodzenia, aresztować. Postarać się uzbroić ludzi w podstawową wiedzę psychologiczną. Tak jak występowanie kryminalistów w populacji Niemców nie oznacza, że wszyscy Niemcy są przestępcami, obecność przestępców wśród uchodźców nie znaczy, że wszyscy uchodźcy są przestępcami ani że powinni być traktowani jak przestępcy.
    W zdecydowanej większości uchodźcy nie są fanatycznymi dżihadystami. Nawet w swoich krajach (takich jak Libia i Syria) tego typu oszołomy stanowią skąpą mniejszość – zupełnie tak samo, jak to jest w każdym kraju, w tym w Niemczech, które mają swoją własną odmianę fanatycznych opętańców. Choć niewątpliwie niebezpieczni, najprawdopodobniej są nieliczni. Jednak umysł tłumu jest, jaki jest, i wydarzenia oraz ich relacjonowanie w taki sposób jak ten sylwestrowy doprowadzi tylko do wrzucenia wszystkich muzułmanów do jednego worka. I o to właśnie chodzi. Muzułmanie są nowymi Żydami.
    Europejczycy powinni rozumieć, co się naprawdę dzieje: jest to celowa próba umniejszenia wagi rzeczywistych potrzeb i aspiracji setek tysięcy uchodźców poprzez kojarzenie ich z patologiczną, przestępczą mniejszością. Jest to także celowa próba zneutralizowania europejskiej suwerenności i politycznej skuteczności poprzez tworzenie i eksploatowanie „sekciarstwa” (fanatyzmu religijnego) i konfliktów wewnętrznych. O ile ​​Europejczycy nie wezmą się w garść i nie nauczą się naprawdę myśleć, najbardziej ucierpią niewinni ludzie, albowiem większość jest niewinna.
    Komentarz SOTT:


    Harrison Koehli pochodzi z Edmonton. Ukończył studia muzyczne, jest redaktorem w wydawnictwie Red Pill Press, a jako wybitny znawca zagadnień z zakresu ponerologii brał udział w kilku północnoamerykańskich programach radiowych. Poza muzyką i książkami Harrison lubi delektować się tytoniem i boczkiem (często jednocześnie), a nie lubi telefonów komórkowych, warzyw i faszystów.
    Tłumaczenie: PRACowniA