czwartek, 23 czerwca 2022

Seria: Sztuka ławeczkowania SHOUD 9 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe

 

 Brak dostępnego opisu zdjęcia.

MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU


Seria: Sztuka ławeczkowania


SHOUD 9 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe



4 czerwca 2022 r.



www.crimsoncircle.com



Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem suwerennym.


Ach! Publiczność na żywo. (śmiech) Aach! Czekałem na to, (wiwaty publiczności i oklaski) czekałem, żeby być z powrotem z moją drogą Shaumbrą. Ach!


Rzecz jasna, byliśmy razem energetycznie, ale nie ma to, jak móc dotknąć czyjegoś ciała i poczuć je (bierze kogoś za rękę), spojrzeć w oczy, poczuć bezpośrednio energię, którą odbieramy, kiedy się tak gromadzimy. Ostatnich kilka lat było interesujących. Hm. Musiałem nauczyć się wielu nowych sposobów robienia różnych rzeczy. Musiałem się nauczyć, jak przekraczać dotychczasowe sposoby działania.


Za chwilę o tym porozmawiamy, ale teraz, zanim przejdziemy dalej, chciałbym wyrazić uznanie i podziękować drogiej Lindzie z Eesa za jej wspaniałą pracę, za bycie publicznością przez ostatnie kilka lat. (jeszcze więcej wiwatów i oklasków) Za bycie publicznością. A więc, Lindo, jakie to było uczucie przyjąć tak naprawdę wszystkie atrybuty Shaumbry (Linda wzdycha) i być publicznością?


LINDA: To był zaszczyt i wyzwanie.


ADAMUS: Mamy dla ciebie mały prezent...


LINDA: O, kurczę!


ADAMUS: ...za pracę, którą wykonałaś. (Kerri wnosi duży wazon z kwiatami)


LINDA: Jej!


ADAMUS: Dwanaście pięknych czerwonych róż… (więcej oklasków)


LINDA: Och, łał!


ADAMUS: ...dla drogiej Lindy. Tak.


LINDA: Piękne karmazynowe róże!


ADAMUS: Tak, możesz podziękować mnie, nie Cauldre'owi.


LINDA: Oooch!


ADAMUS: To był mój pomysł.


LINDA: Dziękuję ci bardzo!


ADAMUS: Tak.


LINDA: Czy mogę je tu zostawić?


ADAMUS: Proszę, właśnie tam.


LINDA: Och, jakie piękne!


ADAMUS: Chcieliśmy oficjalnie potwierdzić, że to ty zadawałaś pytania; to ty przyjmowałaś na siebie moje ciosy, to ty wysłuchiwałaś – nie docinków, ale – tak, dobrze, docinków (kilka chichotów) w tym czasie i wykonywałaś tak wspaniałą pracę. Chcielibyśmy, żebyś dalej uczestniczyła w życiu Shaumbry.


LINDA: Och!


ADAMUS: Ale teraz...


LINDA: Och, dobrze.


ADAMUS: ...możesz wziąć głęboki oddech, droga Lindo, i trochę się wycofać.


LINDA: Dobrze!


ADAMUS: Nie musisz brać na siebie tej (robi słyszalny wydech) ogromnej odpowiedzialności. Tak, bardzo ci dziękuję.


LINDA: Powtórzę jeszcze raz, to był dla mnie zaszczyt.


ADAMUS: (odchrząkuje) Przepraszam. (ponownie odchrząkuje) Uhmmm! Głos Cauldre'a jest taki suchy, kiedy jest tu, w Kolorado, (mówi tak, jakby musiał wkładać wysiłek w wydobycie z siebie głosu) po wiekach spędzonych w ciepłych, wilgotnych tropikach. Ech! Tak! (Kerri przynosi mu kawę) Nie to, żebym jej potrzebował, ale Cauldre'a ona ucieszy. Dziękuję.


KERRI: Masz ochotę na ten przygotowany przez nas poczęstunek? (proponuje mu deser wraz z kawą)


ADAMUS: Tak, bardzo chętnie. Dziękuję. (kilka chichotów) Skąd to wiedziała? Ona musi być medium, tak. Bardzo ci dziękuję, Kerri. Dziękuję. Ach, tak. Pozwól mi – uhmmm! – pozwól mi się upewnić, że mój głos lub głos Cauldre'a brzmi lepiej. (pociąga łyk kawy) Ach! Kawa. Ach! Kawa to jedno z największych ludzkich osiągnięć, to i kilka innych rzeczy. Ale zwłaszcza kawa jest taka dobra.


Tak więc było tych kilka interesujących lat i muszę powiedzieć, że jeszcze się nie skończyły.


LINDA: Uuch!


ADAMUS: Nie, nie. To nie jest koniec. Po prostu nauczyliście się sobie z tym radzić. (Adamus chichocze) W większości przypadków nauczyliście się sobie z tym radzić. Czeka na was wiele więcej, ale to nie ma znaczenia. To nie ma znaczenia. Świat staje się coraz bardziej szalony, ale to nie ma znaczenia.



Ocena Shaumbry


Cofnijmy się na chwilę i dokonajmy małej oceny naszych wspólnych lat jako Shaumbry. Cóż, najpierw było spotkanie z Tobiaszem, kiedy przybył w 1999 roku, w sierpniu 1999 roku. Zbliżała się dość szybko nasza rocznica. Zwrócił się z wezwaniem do Shaumbry. Pracował z Archaniołem Gabrielem i zatrąbił róg, ale, oczywiście, czy Shaumbra usłyszała? Nie. Nie. (śmiech) Nie. (Adamus chichocze) Gabriel dął i dął, aż zabrakło mu tchu, a Shaumbra: „Ee? Co? Co?”


Ale wtedy coś się stało. Po prostu jakaś iskra zapłonęła jakby sama z siebie. Róże – wiecie, coś w rodzaju tego zapachu róż, tego „obudź się i poczuj zapach róż, Shaumbro”, tego „Wracajcie do domu” i właśnie to oraz Internet sprowadziły Shaumbrę z powrotem w 1999, 2000 roku, i odtąd te spotkania są kontynuowane. Energia, którą włożyliście wówczas, trwa we właściwym rezonansie i częstotliwości, żeby przyciągnąć właściwych ludzi. Nie chodzi tu o wielkość grupy czy coś w tym rodzaju. Chodzi o tych, którzy są naprawdę gotowi przejść przez proces swojego przebudzenia i nie tylko przebudzenia, ale także gotowi są podjąć kolejne kroki, prowadzące do uwolnienia.


Tak więc po tym, jak pojawiło się wezwanie do zebrania się – a ono wciąż jest aktualne – jest nieomal jak latarnia morska i jest czymś, nad czym FM pracuje. Ono głosi: „Jeśli jesteś gotowy, jeśli jesteś naprawdę gotowy i nie lubisz makyo, jeśli jesteś naprawdę gotowy przejść przez trudne wewnętrzne sprawy, to jest to miejsce dla ciebie”. To jest strefa bez makyo. Przychodząc tutaj, wy, nowi, z makyo, szybko się nauczycie, że to jest strefa bez makyo. Kiedyś ja musiałem was do tego wzywać, teraz inni Shaumbra was wzywają.


Tak więc po tym, jak wysłano wezwanie do gromadzenia się, nastąpiła długa, długa droga uwalniania. Pamiętacie to? Och, nadal w tym tkwicie. (Adamus chichocze) Uwalnianie. Och, i Tobiasz rozmawiał z wami o tym – uwalniajcie i przyzwalajcie – a potem pracował z wami, dając wam do zrozumienia, że naprawdę nie jesteście wcale szaleni. Wcale nie. To było po prostu coś, przez co przechodziliście. Prawdziwym szaleństwem jest akceptowanie życia w rzeczywistości trzeciego wymiaru, a nie wychodzenie poza nią. Wcale nie byliście szaleni. Byliście pionierami, oczywiście, ale nie byliście szaleni.


Praca nad uwalnianiem zajęła sporo czasu, bardzo dużo czasu, a niektórzy z was nadal to robią. Na co ja mówię: „Dajcie sobie do licha z tym spokój”. (Linda prycha) Nie, to naprawdę jest właśnie tak proste. Czasami jest to zamykanie się w cierpieniu: „Mam te wszystkie problemy, miałem złych rodziców. Miałem złe życie”. Po prostu dajcie sobie z tym spokój. Mamy wiele… nie, to jest bardzo proste. Kiedyś już to oświadczyłem – przez co nie jestem zbyt popularny – że jeśli nadal macie w życiu problemy, czy to z dostatkiem, czy ze zdrowiem, czy z czymkolwiek innym, to wciąż coś z nich uzyskujecie. Wciąż coś z tego wynosicie. Proszę bardzo, róbcie to dalej. Ale kiedy będziecie gotowi, po prostu skończcie z tym. To bardzo proste. Utrudniacie sprawę i toczycie grę sami ze sobą. Po prostu przerwijcie to. Nie ma żadnych spisków. Nikt nie występuje przeciwko wam. Nie spoczywa na waszych barkach żaden przytłaczający ciężar. Nie musicie mieć żadnej karmy, jeśli jej nie chcecie. Więc po prostu zostawcie to już za sobą, żebyśmy mogli się zająć czymś innym. I wiem, że to brzmi jak nieczułość, chyba że tylko tak mi się wydaje?


LINDA: Hm, jest kilka...


ADAMUS: Porozmawiajcie przez chwilę, żebym mógł zjeść.


LINDA: ...osób, które się nad tym zastanawiają.


ADAMUS: Które się... ojej! (część smakołyków spada na podłogę)


LINDA: No ładnie.


ADAMUS: Taak. Muszę jeść w trakcie naszej rozmowy. Ale czy rzeczywiście to, co mówię wygląda na nieczułość?


LINDA: Jeśli ktoś cię nie zna.


ADAMUS: Jeśli ktoś mnie nie zna. Znasz mnie czy znasz „mnie”?


LINDA: Znam ciebie!


ADAMUS: Znasz mnie. OK. (podnosi coś z podłogi) Czy chciałabyś tego?


LINDA: Nie, dziękuję!


ADAMUS: Po prostu położę to tam. (nieco chichotów, gdy wrzuca to coś do kwiatów i podnosi coś innego). A czy chciałabyś tego?


LINDA: Nie, dziękuję!!! (więcej chichotów)


ADAMUS: (chichocze) Po prostu położę to tam. (śmiech) Przychodzi taki moment – ​​mówię poważnie – przychodzi taki moment, kiedy mówicie: „Skończyłem z tym. Skończyłem z tym gównem…


LINDA: Tak, masz rację.


ADAMUS: …i byciem ofiarą. Po prostu z tym skończyłem”.


LINDA: Masz rację.


ADAMUS: „Co dalej?”


ADAMUS: A więc przechodzimy do uwalniania się i oczyszczania się od wszystkich tych rzeczy. Nie potrzebujecie tego. To nie jest wasze. Wiem, że mówiłem to wiele razy, ale po prostu skończcie z tym, pewnego dnia to właśnie sobie uświadomicie: „Och, po prostu z tym skończę”. Nie twierdzę, że pewne sprawy w życiu nie doskwierają, ale ludzie mają tendencję do ciągłego ich dźwigania ze sobą. Przejdźcie przez te traumy, smutek, ból, cokolwiek to jest, przejdźcie przez ten niesamowity proces, a następnie uwolnijcie się i przyzwólcie, by to przeszło w mądrość. To kolejny krok. Przyzwalacie, by wszystko przekształciło się w mądrość. Przestajecie się w to zagłębiać. Przestajecie być ofiarą i mówicie: „Niech to zmieni się w mądrość”, a wtedy wasza dusza tak uczyni. Nie wy to robicie. Wasza dusza dokonuje całego umądrzenia. Dusza tylko czeka, aż powiecie: „W porządku, jestem gotów odpuścić to sobie i włączyć do mądrości” i wtedy ona to zrobi. Przejmie to od was. A wy potem, oczywiście, spróbujecie się tego trzymać, nadać temu sens i uzasadnić, ale to się wam nie uda. Po prostu macie to sobie odpuścić i pozwolić temu przekształcić się w mądrość.


Znowu to może wyglądać na brak wrażliwości, bo wy mówicie: „Och, po prostu nie wiesz, przez co przeszedłem”. A ostatnio słyszałem, jak ktoś powiedział, że skoro nie byłem na planecie od jakiegoś czasu, nie rozumiem niektórych rzeczy, przez które przechodzicie. Nie muszę. Nie, naprawdę nie muszę. Nie chodzi o próbę zrozumienia wszystkiego. Chodzi o pytanie, kiedy będziecie gotowi pozbyć się poczucia bycia ofiarą, poczucia braku dostatku? Och! W przypadku Shaumbry było to jedno z największych wyzwań – po prostu odpuszczacie sobie. Mówicie – mówicie do siebie: „Jestem gotowy, żeby to sobie odpuścić. Kropka. Żadnych jeśli, i czy ale. Żadnych ‘może’, ‘w pewnym sensie’ lub ‘co będzie dalej?’ Jestem gotowy, żeby z tym skończyć”. I wtedy z tym kończycie. Puf! Przekształca się w mądrość. Ooch! Jest w tym prawdziwe błogosławieństwo. To nie wy umądrzacie to. Robi to wasza dusza. Wasza dusza to destyluje. Wyjmuje z tego całe gówno. Wyjmuje wszystkie błachostki, szczegóły, nawet ludzkie emocje, które się za nimi kryją i przekształca w mądrość. I wtedy, można tak to ująć, w pewnym sensie, ofiaruje to Ja Jestem jako dar życia.


No więc... tak?


LINDA: Mam pytanie, które publiczność wręcz wykrzykuje. Słyszę je, czuję i wiem o nim, ale bardzo trudno jest mi sobie wyobrazić, jak ktoś, kto jest śmiertelnie chory na chorobę nie do opisania, która jest nieodwracalna, jak on ma to zrobić?


ADAMUS: Przede wszystkim, daliśmy ci te róże, więc przestań reprezentować publiczność.


LINDA: Ha!!!


ADAMUS: Taak.


LINDA: Ha! (kilka chichotów) No cóż, przyzwyczaiłam się.


ADAMUS: A więc, czy moglibyśmy zabrać te róże z powrotem? (śmiech) Weźcie je z powrotem. Odnieście je do kwiaciarni.


Po drugie, dobre pytanie. Nie chcę tu za bardzo odwracać uwagi, ale to dobre pytanie. I udzielę odpowiedzi, którą być może niektórzy nie do końca dobrze zrozumieją, ale zaakceptujcie śmierć. Zaakceptujcie śmierć. To takie proste. Ona nadejdzie. Będziemy o tym więcej mówić na tej sesji, ale przestańcie walczyć z tymi rzeczami. A śmierć jest pięknym procesem. Już to zrobiliśmy – wydaje mi się, że Jean wybrała produkt na ten miesiąc, jak się nazywał?


JEAN: Zwyczajny Mistrz.


ADAMUS: Zwyczajny Mistrz, a w nim jest mowa... robimy doświadczenie śmierci. Umieramy zanim, no wiecie, zrobicie to fizycznie. Tak więc, jeśli interesuje was umieranie, posłuchajcie Zwyczajnego Mistrza. Umieracie, ale nie jest to coś fizycznego, raczej transformacja świadomości. Więc umieracie za... nie wiem, za ile to sprzedajecie?


JEAN: 250 dolarów do końca czerwca.


ADAMUS: Do końca czerwca możecie umierać za 250 dolarów. Co za interes! (kilka chichotów, a Linda wzdycha) Pójście do grabarza jest o wiele droższe. Ile w dzisiejszych czasach kosztuje typowa kremacja? (Linda znowu wzdycha) Nie wiem, jakieś dwa tysiące dolarów czy coś koło tego? Czyli 250 dolarów, jedna dziesiąta ceny.


To trudne pytanie. Przestańcie się z nim zmagać. Zajmiemy się tym później, a wiem, że wkrótce odbędzie się webcast o aniołach. Będzie to jedna z ważniejszych kwestii do omówienia. Ale idźmy dalej.


Następnie dochodzicie do mądrości, a mądrość mówi: „Hej, ja umrę. To ciało, kurczę, albo zostanie zintegrowane, albo po prostu je zostawię. Nie ma to znaczenia, ale umrę”. To prawdziwa ulga. Czy możecie sobie wyobrazić, że ktoś powiedziałby: „Nie umrzesz – he! – nigdy”? Podobałoby ci się to, Andy?


ANDY: Nie.


ADAMUS: Nie. Dlaczego?


ANDY: No cóż, mimo że życie jest takie fajne...


ADAMUS: Czy możemy prosić o mikrofon?


LINDA: Jasne. Och, pierwszy raz od wielu miesięcy ...


ADAMUS: Taak, chłopcze ...


LINDA: ... miesięcy, miesięcy i miesięcy.


ADAMUS: Dziękuję, że jako pierwszy przełamałeś lody. (brawa publiczności)


ANDY: Życie to naprawdę świetna zabawa. Ale, wiesz, tak jak powiedziałeś, przychodzi śmierć i się umiera. To jak ponowne narodziny. Ty pewnie też to zrobisz.


ADAMUS: Taak, to jest uwolnienie.


ANDY: Taak!


ADAMUS: To prawdziwe, cudowne uwolnienie, wyzwolenie się. Taak. Dobrze. Dziękuję ci. Dziękuję.


A więc, wprowadzacie to w mądrość, a potem coś się zaczyna dziać i zdajecie sobie sprawę z tego, jak wiele rzeczy nosiliście w sobie przez tak długi czas i uświadamiacie sobie, że naprawdę trzymaliście się tych śmieci. W pewnym sensie fajnie było przejść przez ten, no wiecie, katarktyczny proces, przetworzyć to wszystko i tak dalej. Ale potem wznosicie się ponad to i mówicie: „Jezu, to było naprawdę mozolne. To było jak...” To powstrzymywało was przed prawdziwym życiem.


Następnie, po umądrzeniu, przez które przechodzi Shaumbra, nastaje czas na zrozumienie fizyki, o której rozmawiamy, metafizyki rzeczywistości i iluzji rzeczywistości. Mówimy o czasie i przestrzeni. Mówimy o wykraczaniu poza nie. Mówimy o wielu rzeczywistościach istniejących w tym samym czasie. Mówimy o tym, jak to jest wybierać swoje przeznaczenie, zamiast pozwolić, żeby nam się coś przydarzało.


Wchodzimy więc teraz w tę część, w której trzeba naprawdę zrozumieć fizykę, a ona jest genialna. Jest całkiem prosta. Nie trzeba być fizykiem. W gruncie rzeczy fizyka i metafizyka, o których mówimy, są bardziej poetyckie niż naukowe. Nauka jest wspaniała, uwielbiam ją, ale nauka patrzy w samą siebie. Obserwuje to, co sądzi, że obserwuje. W naszej metafizyce idziemy w stronę poezji, mówiąc o tym, czym jest światło, czym jest energia, jak rzeczy łączą się w materię, a w końcu o tym, że to nie wasz umysł, a nawet nie tyle wasze przekonania, ile wasza świadomość stworzy dla was rzeczywistość. Właśnie tym się teraz zajmujemy. Dużo fizyki, metafizyki samego życia.


I wreszcie, jakby w powiązaniu z tym wszystkim, dochodzimy do tego, dlaczego naprawdę tu jesteście. Nie chodziło tylko o uwalnianie się od bagażu. Musieliśmy się uwolnić, ale tak naprawdę jesteście tu po to, żeby świecić swoim światłem, ławeczkować, być obecnymi na planecie właśnie teraz. Wiedzieliście, że planeta będzie tego potrzebowała. Wiedzieliście, że to jest wyjątkowy czas.


 

Wpływ waszego światła


Nasza planeta nie staje się miejscem gorszym niż była. Naprawdę nie. Właściwie statystycznie rzecz biorąc, życie typowego człowieka jest lepsze niż kiedykolwiek w historii, powiedziałbym, że od czasów późnej Atlantydy do teraz. Wiem, że wielu ludzi protestuje i powiada: „Och! Planeta zamienia się w piekło”. Nie, planeta była w piekle i teraz jakby się z niego wyłania, ale wciąż z wieloma śladami piekła. (kilka chichotów)


Na planecie jest teraz więcej świadomości, światła niż było kiedykolwiek wcześniej. Świat się nie rozpada. Ale trzeba pamiętać, że tempo jest szybsze niż kiedykolwiek. Nie żeby planeta zmierzała ku piekłu. W zasadzie życie jest lepsze. Nie żeby wcześniej było jakoś szczególnie dobre, ale teraz jest lepsze. Jest mniej wojen. Mniej jest głodnych ludzi. Na naszej planecie jest mniej chorób niż dawniej. Wszystko jednak dzieje się szybciej. Pamiętajcie o tym, kiedy macie takie dni, kiedy czujecie zbiorową świadomość, albo kiedy słuchacie wiadomości: „Och! Wszystko się teraz rozpada”. Nie, tak naprawdę nie rozpada się. Po prostu wszystko dzieje się szybciej. To daje poczucie, że tracicie kontrolę. Daje poczucie, że po prostu nie możecie za tym nadążyć, że wszystko zaraz wybuchnie.


Ale tak dzieje się z jakiegoś powodu i tak naprawdę, jeśli przez chwilę się nad tym zastanowić, wasze światło pogłębia niektóre problemy na planecie. Wasze światło powoduje więcej zakłóceń. Wasze światło sprawia, że wszystko dzieje się szybciej, powodując więcej zmian. Kiedy wasze światło się pojawia, to nie jest tak, że skrapiacie wszystko piękną, połyskującą wodą czy olejkiem i robi się spokojnie. W tym momencie powodujecie wstrząs. Nie celowo, oczywiście, ale światło, świadomość wypływa i dotyka miejsc, które nie mają tyle światła, nie będę ich nazywał ciemnymi; miejsc, które mogą być nawet złe. Wasze światło wchodzi tam i potrząsa wszystkim. A potem, w pewnym sensie w powiązanej metafizyce, wszystko dzieje się jeszcze szybciej. Wasze światło powoduje, że wydarzenia przyśpieszają.


Czas nie musi się zmieniać, ale będzie. To nie czas płynie szybciej. Szybszy jest ciąg zdarzeń. Wasze światło to powoduje. A więc znowu przeczytacie wiadomości: „O rany, co się dzieje na Ukrainie? Co się dzieje z energią? Co się dzieje z gospodarką?” Spójrzcie w lustro. Wy powodujecie to wszystko, ale tylko z punktu widzenia światła. Nie robicie tego, żeby wyrządzić jakąkolwiek szkodę. Robicie to, ponieważ wasze światło świeci, ponieważ na Ziemi było tak wiele rzeczy, które były gotowe na zmiany. Były gotowe. Potrzebowały tylko czegoś, co by je uruchomiło, dało im napęd.


Gatunek ludzki już dawno powinien był doczekać się nowej wersji. To jest fenomenalne. Ta stara biologia, w której wciąż tkwicie, jest tak bardzo przestarzała. Dokąd ona zmierza? Czy będzie to po prostu superbiologia? Być może. Może nie. Może biologia cyfrowa. A może biologia całkowicie poszerzona. Ale czy to ma znaczenie? Czy to ma znaczenie? Z ciałem łączy nas interesująca relacja miłości i nienawiści. I jeśli powiem: „Przekonacie się, że za 30 lat ciało ludzkie będzie po prostu cyfrową formą”. Pomyślicie: „O rany, to straszne! To wygląda na raczej złowrogie działanie”. Cóż, myślę, że biologia była nawet gorsza, (Adamus chichocze) ktokolwiek ją wymyślił. (kilka chichotów) Chodzi o to, w czym się osadzicie. Ludzie mogą stać się cyfrowi. Mogą zostać całkowicie rozszerzeni. Może to być biologiczna odmiana biologii z probówki, którą mamy obecnie. Może to być pełna robotyka. Nie ma to znaczenia. Chodzi o to, w czym osadzacie swoją świadomość. Nie ma więc znaczenia, czy jest to ta biologia, czy nie.


Chodzi o to, że wszystko dzieje się coraz szybciej. W rzeczywistości nie jest coraz gorzej. Proszę, czy moglibyście się uwolnić od takiego myślenia? Nie jest coraz gorzej. Wymyślę jakieś statystyki, o których opowiem może na ProGnost, może na Shoudzie, ale, nie, tak naprawdę na planecie jest teraz więcej światła i świadomości niż kiedykolwiek. Ale wiecie, to jest naprawdę denerwujące dla niektórych ludzi. Oni naprawdę tego nie chcą. Co do niektórych organizacji, nie mówiąc już o kościołach (śmiech), to są wśród nich takie, które nie chcą odpuścić, a muszą.


Wszystko ewoluuje. Wszystko ma swoją śmierć, która jest niczym innym, jak tylko przejściem z jednego stanu w drugi. Biologia jest już mocno przestarzała. Jest to jedna z przyczyn niektórych chorób, które występują obecnie. Zmusza to naukę do szukania nowych rozwiązań. Nie tylko szczepionki, nie tylko lekarstwa, ale nowego rozwiązania dla organizmu. To, co obecnie robi się w laboratoriach w odniesieniu do ciała fizycznego, jest dla mnie niesamowite. Proces myślowy wykracza poza takie rzeczy, jak DNA, atomy i tym podobne, obejmuje bowiem całą przebudowę ciała fizycznego. Fascynujące.


Wznieśmy toast – stan planety nie pogarsza się, ona tylko przyspiesza. A jak sobie z tym radzicie? Przyzwalacie. (ktoś mówi: „Pijemy”) Przyzwalacie. Pijecie! Pijecie! (kilka chichotów) Pijcie kawę, jedzcie czekoladę, trochę wina, dużo wina. Po prostu wszystko idzie szybciej. A kiedy jesteście przytłoczeni, a wiem, że wielu z was było ostatnio bardzo zestresowanych... Wiecie, ja też chciałbym to zrobić, mieć wykres, który pokazuje poziom niepokoju Shaumbry na co dzień. (kilka chichotów i ktoś mówi „Och!”) Taak, och! Nie mamy wystarczająco dużo papieru. (więcej chichotów)


Wiecie, bywały czasami okresy, kiedy energie Shaumbry były całkiem zrelaksowane i bardziej otwarte, a potem – szczególnie w ciągu ostatnich kilku lat – wzrósł poziom niepokoju. Kto tutaj doświadczył niepokoju w ciągu ostatniego miesiąca? W ciągu ostatniego miesiąca. (wiele osób podnosi ręce) Tak. Dobrze. Przy okazji, to naturalne. To znaczy, jest w porządku. W ogóle nie walczcie z niepokojem. Zróbcie krok do tyłu i powiedzcie: „Co jest jego przyczyną?” Innymi słowy, czy to wasz niepokój? Prawdopodobnie nie. Po prostu odczuwacie, jak napływa z całej planety, ponieważ zachodzą te wszystkie zmiany, a tak wiele z nich opiera się na waszym świetle, waszym ławeczkowaniu.


Czasami śmieję się z Shaumbry, ponieważ wciąż są tacy, którzy myślą: „Och, będziemy ławeczkować i będziemy wysyłać światu nasze światło miłości. Zastąpimy w ten sposób dostawę FedEx-u dostawą Jednorożca, i to będzie piękne...” Gdybyście zrobili krok wstecz i spojrzeli na to, co się naprawdę dzieje, zobaczylibyście, że wasze światło płynie i rozwala niektóre stare systemy na planecie. Ale tego właśnie chcieliście. Nie chcieliście po prostu być mili, sympatyczni i obsypywać się czarodziejskim pyłem, bo wiedzieliście, że na dłuższą metę to nie działa. Tak więc światło pojawia się i zakłóca działanie systemów. Nie celowo. Nie dlatego, że chcecie po prostu wysadzić w powietrze budynki lub coś zepsuć. Ale taki jest skutek działania światła.


Weźmy z tym głęboki oddech.


Nie, sytuacja planety nie jest gorsza. Po prostu wszystko przyśpiesza. I ciągle pamiętajcie o szerszej perspektywie, po to przybyliście tutaj. Odpowiedzieliście na to wezwanie. Przeszliście przez wiele uwolnień, a potem doszliście do punktu, w którym przynieśliście to lub oddaliście to mądrości. Teraz przechodzimy przez fizykę rzeczywistości, metafizykę – to jest to, na co czekałem – i teraz świecimy światłem na planetę. Ona tego potrzebuje. Potrzebuje świadomości. Nie żeby potrzebowała ocalenia; po prostu potrzebuje i chce świadomości.


Spróbujmy stworzyć animowany film na ten temat. Ławeczkujecie oto pewnego dnia, siedzicie w parku nad jeziorem lub w innym miejscu, ławeczkujecie – bez żadnego planu, po prostu wysyłacie swoje światło – a potem w tym animowanym filmie śledzimy, jak wasze światło wychodzi na zewnątrz, jak idzie w świat i dotyka kogoś, powiedzmy fizyka pracującego w laboratorium. Dotyka urzędnika państwowego pracującego nad sposobem rozwiązania problemów międzynarodowych. Dotyka bankiera, który pracuje nad nowym systemem, znacznie bardziej sprawiedliwym. Dotyka systemu edukacji w waszym mieście lub kraju. Podążamy za tym światłem. I nie próbuje ono zmusić do zmiany tego, kogo dotyka. Nie próbuje wymusić zmiany. Po prostu otacza go światłem, a on w tym świetle nagle dostrzega potencjał, którego być może nigdy wcześniej nie widział. Lekarz pracujący nad odpowiedzią na pytanie o raka. Rak ciała jest po prostu błędem w sieci komunikacyjnej organizmu, często spowodowanym przez takie rzeczy, jak nienawiść i złość. To wszystko.


A zatem światło wychodzi na zewnątrz, my podążamy za nim, a następnie trafia ono do grupy naprawdę szalonych, odjechanych fizyków. Do naukowca, takiego jak Albert Einstein. Kiedyś uważano go za zwykłego wariata. I tak trafia do jakiejś grupy, która gdzieś tam siedzi i nagle wśród tej grupy rozbłyska światło, a jeden z fizyków mówi: „Nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale właśnie przyszło mi do głowy – po tych wszystkich badaniach, tej całej pracy – że energia jest tylko piosenką. To wszystko, czym jest. Pieśnią, komunikacją”. Reszta patrzy na niego jak na wariata, jak na szaleńca. Ale wtedy on robi coś jeszcze bardziej zaskakującego dla samego siebie. Zaczyna śpiewać: „Energia jest po prostu komunikacją”. Popracujemy nad tą umiejętnością śpiewania. (śmiech) „Energia...” Cóż, popracujemy nad tym. (jeszcze kilka chichotów)


I nagle wszystkich ogarnia zdumienie. Nigdy wcześniej nie widzieli, żeby dr Lipschitz śpiewał w środku spotkania. (śmiech) Są zdumieni i słuchają, jak śpiewa o energii i komunikacji w piosence. A ponieważ nie rozmawiają w sposób mentalny i są nieco zdumieni tym śpiewem, nagle zaczynają rozumieć. Pokój wypełnia się światłem, waszym światłem, a oni mówią: „To istniało od zawsze. Byliśmy tak pochłonięci matematyką, nauką, słusznością i konwencją nauki, że nigdy tego nie dostrzegliśmy, tego, że energia to po prostu komunikacja”. Bum!


Następnie film pokazuje, jak światło powraca do was siedzących na ławce w parku z wielkim uśmiechem na twarzy i mówiących: „Nie jestem pewien, co dokładnie robi to światło, ale czuję, że coś robi”. A sześć miesięcy później czytacie gazetę – no dobra, siedzicie nad swoim smartfonem i sprawdzacie wiadomości, i to nie te spiskowe, ale prawdziwe – i nagle widzicie: „Grupa naukowców pod kierownictwem dra Alberta Lipschitza stwierdza, że energia jest komunikacją”. I świat się zmienia, tak jak zmienił się, gdy Einstein przedstawił swoją teorię względności.


Przy okazji, nie była to teoria absolutu. Nie była to teoria absolutu. Einstein powiedział po prostu, że wszystko jest względne. Względne wobec czego? Teoria względności – czy zastanawiacie się czasem, dlaczego została tak nazwana? Myśleliście, że chodzi o waszych krewnych? (Adamus chichocze) Nie, nie, nie, nie. Teoria względności, dlaczego tak ją nazwano? Była względna. Tak Einstein powiedział, a nie było to zbyt często publikowane i nie skupiano się na tym, że wszystko zależy od obserwatora. Dlatego właśnie jest względna i może się zmieniać. I może się zmieniać. To i trochę dobrego światła, i się zmieni. No cóż, trochę zboczyłem z kursu.


Weźmy głęboki oddech. Muszę zrobić to, po co tu przyszedłem, czyli zadać wam pytanie. (publiczność mówi: „Ooch!”)



Teleturniej Adamusa

 

Dalej:  https://winoduszy.blogspot.com/2022/06/seria-sztuka-aweczkowania-shoud-9.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz