czwartek, 12 listopada 2015

Londyński Młotek – „nieodpowiednie” Znalezisko



Londyński młotek

W amerykańskim stanie Texas jest miasteczko o nazwie Londyn. Nawiasem mówiąc, w USA jest też Moskwa, Odessa, Warszawa, i to nawet nie jedna. Po prostu emigranci nazywali tak swoje osiedla w przypływie nostalgii.
Ta historia zdarzyła się więc w okolicach teksańskiego Londynu w 1934 r. Podczas rodzinnej wycieczki jedna z mieszkanek miasteczka, pani Emma Hahn, zauważyła wystający ze skały fragment młotka. Na pierwszy rzut oka nic osobliwego, ale wkrótce okazało się, że młotek jest dosłownie wrośnięty w kamień. Krótko mówiąc, wykuto kamień z młotkiem i dostarczono do miasta.
A teraz pytanie: co zwykle mówią uczeni, kiedy materialne dowody stoją w sprzeczności z porządkiem świata, do którego przywykli? Oczywiście, ogłaszają dowód podróbką, mistyfikacją, żartem. Człowiek nauczył się wyrabiać złożone narzędzia około 10 000 lat temu, a wiek znalezionego młotka, według szacunków uczonych, może wynosić od 64 mln do 140 mln lat. Ten stary przedmiot narusza przyjętą teorię ewolucji ludzkości. Jednak uczciwi badacze mimo wszystko istnieją.

Wyniki badań

Młotek został wykonany z żelaza, a jego rękojeść – z drewna. Długość części metalowej wynosi 15 cm, średnica – 3,5 cm.
Trzonek zabytkowego młotka jest krystalicznie skamieniały, bardzo twardy i w swej strukturze nienaruszony. Część wewnętrzna wygląda na porowatą i przemienioną w węgiel. Kombinacja skamieniałości i zwęglenia jest bardzo niezwykła, naukowo niemożliwa do wyjaśnienia i badaczom nieznane jest drugie podobne znalezisko na świecie. Wiek drewna oszacowano oficjalnie na 100 mln do 200 mln lat. Kto nie chce w to uwierzyć, powinien pokazać, jak można wykonać podobny skamieniały trzonek ze zwęgleniem w środku najnowszymi metodami, nie mówiąc o antycznych.

Londyński młotek 2

John Mackay, dyrektor Creation Science Foundation
w Australii, podczas swego pobytu w Ameryce poddał „teksański młotek” gruntownym analizom. Szczegółowe badania zostały przeprowadzone niezależnie przez różne instytuty, między innymi przez Batelle Memorial Laboratory w Columbus (Ohio/USA). Wysoko zaawansowane mikroskopy elektronowe posłużyły do nieinwazyjnych badań struktury i składu stali, z której wykonano główkę młotka.
Wyniki badań były tajemnicze i zagadkowe zarazem. Stwierdzono mianowicie, że główka młotka składa się w 96,6% z żelaza, a poza tym w jej skład chemiczny wchodzi 2,6% chloru i 0,74% siarki. Zadziwiające, że ten materiał składa się prawie z czystego żelaza! Czyste żelazo posiada jednak słabe właściwości mechaniczne. Aby zbadać jakość tej stali zastosowano nieniszczące badania rentgenowskie, magnetyczne i ultradźwiękowe.


Zdjęcie RTG

Zdjęcie RTG
Na zdjęciach rentgenowskich nie stwierdzono żądnych wtrąceń ani nieregularności struktury (pęcherze i itp.). Wynika z tego, że stal młotka musiała być w jakiś sposób ulepszona i zahartowana. Czyste chemicznie żelazo, którego nie poddano dalszej obróbce, musi być miękkie. W tym wypadku regularna struktura materiału dowodzi, że chodzi o twardą stal, wytworzoną poprzez wysoko rozwiniętą technologię.
Wyniki badań są sensacyjne i nieprawdopodobne jednocześnie, ponieważ każdy, kto ma najmniejsze pojęcie o współczesnej metalurgii wie, że w procesie produkcji wysokogatunkowej stali niezbędne są różne domieszki. Bez domieszki węgla (w ilości do 2,1%) w ogóle nie można sobie wyobrazić produkcji stali, a jej szlachetne odmiany zawierają też tytan, kobalt, molibden, wanad, mangan albo nikiel. Te i inne dodatki mają na celu uzyskanie – znanymi nam metodami – określonych właściwości stali. Produkcja wartościowej stali o składzie takim, jak w „londyńskim młotku”, mimo współczesnych, zaawansowanych metod, jest po prostu niemożliwa.
Kto zatem wykonał ten młotek i kiedy?
Według oficjalnego stanu naszej wiedzy i nauki to narzędzie nie powinno właściwie istnieć. Sfałszowanie główki młotka jest wykluczone, podobnie jak drewnianej rękojeści. Mamy więc dwa oryginalne materiały w jednym znalezisku, co do których brak jest naukowych wyjaśnień.
Krótko mówiąc, wygląda na to, że narzędzie wykonane nie na Ziemi zostało przez kogoś zgubione w okresie kredy i przykryte warstwą wapienia, z którego powstała skała. Są trzy wersje zdarzeń:
  1. Młotek zgubili przybysze z kosmosu. Remontowali swój kosmiczny pojazd, upuścili narzędzie i zapomnieli o nm.
  2. Zrobili to Ziemianie, którzy opanowali podróżowanie w czasie – ludzie z przyszłości.
  3. Ktoś postanowił przygotować mistyfikację. Odlał metalową część stosując absolutnie niemożliwą w 1934 roku technologię i ukrył w skale… Absurdalne!
A co mówią sceptycy? Oto dwa przykłady:
  • Kamień, w którym znaleziono młotek może liczyć 100 mln lat i więcej, ale nie oznacza to, że skała wokół młotka też uformowała się tak dawno. Czyli, inaczej mówiąc, młotek mógł wpaść w skalną szczelinę stosunkowo niedawno i tam pokryć się kamiennym osadem.
Tyle tylko, że skała otaczająca młotek zawiera drobne elementy świadczące o tym, że nie są one wtórnego pochodzenia, ale stanowią część oryginalnego formowania. Daje to podstawę do twierdzenia, że skamieniałości i młotek pojawiły się w tym samym przedziale czasowym.
  • Datowanie radiowęglowe drewnianej rękojeści wykonane pod koniec lat 90 wykazało przedział czasu rzędu 700 lat.
Trzeba tylko dodać, że testowany materiał był zanieczyszczony substancjami organicznymi świeżego pochodzenia, co zawsze podważa wiarygodność takiej analizy.
Znalezisko istnieje i jest materialnym dowodem na to, że w naszej ziemskiej historii nie wszystko jest tak proste, jak piszą w podręcznikach szkolnych. Okazuje się, że na naszej planecie ludzie znajdowali się w czasie, kiedy – zgodnie z nauką – absolutnie być ich nie mogło. Czy przylecieli z innej planety, czy z przyszłości – nie ma dla nas większego znaczenia. Ważne, że ktoś tu był.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz