Aleister Crowley uznawany jest za zło wcielone -
jedną z najmroczniejszych i najbardziej zdemoralizowanych postaci
pierwszej połowy XX wieku. Wierząc w nadejście nowej ery, którą
zwiastowały mu byty z innego wymiaru, zamierzał przebudzić ludzkość i
przygotować ją na wielki skok w eon Horusa. Niedługo minie 65. rocznica
śmierci słynnego maga, demonologa i skandalisty. Czym tak bardzo
gorszył… i dlaczego nadal gorszy?
O Crowleyu mówi się rzadko, dlatego obrósł wieloma
mitami. Jeśli już łamie się tabu, wspomina się go zwykle jako satanistę,
którym naprawdę nie był. Ten angielski mistyk-okultysta kontaktował się
rzekomo z bytami z innych wymiarów, od których przyniósł wieści o
początku nowej, lepszej epoki w dziejach. Dzięki magii ludzie mieli
osiągnąć w niej wyżyny duchowego rozwoju. Samego siebie Crowley widział w
roli "proroka", ale ci - jak mówiła znana mu dobrze Biblia - nie zawsze
są szanowani wśród swoich... szczególnie, gdy są obrazoburcami.
Dzieciństwo antyboga
Postaci Aleistera Crowleya - okultystycznego
mistyka, literata i jednego z największych skandalistów w dziejach
Wielkiej Brytanii - nie można zrozumieć bez cofnięcia się do jego
dziecięcych lat. Urodzony w 1875 r. Edward Alexander (bo tak brzmiało
jego prawdziwe imię) wychował się w rodzinie radykalnych protestantów.
Dzieciństwo, w którym zmuszano go do uczenia się na pamięć "Pisma
Świętego", określał jako "piekło". Surowy ojciec - bogaty browarnik -
zmarł na raka języka, gdy chłopiec miał 11 lat. Rygoryzm matki, która od
dziecka nazywała go "bestią", wzbudzał w nim niechęć, która potem
przeszła w nienawiść. Ze smyczy zimnego i surowego domu nastoletni
Crowley zerwał się w szerszy świat wiktoriańskich szkół, z których
często relegowano go za złe zachowanie.
Dobry start w dorosłość umożliwiała mu
odziedziczona po ojcu fortuna. Młody Crowley wydawał się nie mieć
pomysłu na życie (albo miał ich za dużo naraz). W okresie studiów z taką
samą lubością oddawał się niepohamowanej (także homoseksualnej)
rozpuście, co zdobywaniu wiedzy. Cierpiał wtedy na "głód książek" -
czytał wszystko, co wpadło mu w ręce i stawiał pierwsze literackie
kroki. Rozwijał też umiejętności wspinaczkowe - jedną z wielkich
życiowych pasji. W międzyczasie zmienił imię na Aleister - gaelicki
odpowiednik Alexandra. Imienia nadanego przez rodziców, jak twierdził,
nie znosił.
Pierwsze doświadczenia mistyczne i zbliżenie do
okultyzmu nastąpiły u niego pod koniec XIX wieku. W 1898 r. wstąpił w
Londynie do magiczno-okultystycznego Hermetycznego Zakonu Złotego
Brzasku, którego członkowie zgłębiali kolejne stopnie sztuk tajemnych -
od astrologii i Tarota, po umiejętność komunikowania się z "istotami
wyższymi", którą osiągali ponoć adepci najwyższych szczebli. Była to
pierwsza z wielu organizacji i lóż, w których działał. W młodości
Crowley był też w ciągłej podróży - zwiedził m.in. USA, Meksyk, Cejlon,
Indie i Chiny, gdzie wspinał się i zgłębiał różne tradycje mistyczne.
Dyktujący demon Aiwass
Na przełomie XIX i XX wieku, wraz z rosnącą
popularnością seansów spirytystycznych zapanowało przekonanie, że
człowiek o odpowiednich predyspozycjach - tzw. medium - może tymczasowo
użyczyć ciała eterycznym istotom, które w ten sposób zyskują zdolność do
kontaktu z żyjącymi. Tą dziwną drogą powstało wielkie dzieło Crowleya
"Liber AL vel Legis" znane też jako "Księga prawa".
W 1903 r. Crowley pojął za żonę Rose Kelly, z którą
na początku następnego roku wybrał się na mistyczną "pielgrzymkę
poślubną" do Egiptu. Ciężarna Rose (która za kilka lat rozwiedzie się z
magiem i wpadnie w alkoholizm) doświadczyła wówczas serii transów, w
których głosy z zaświatów wołały do jej męża: "Oni na ciebie czekają".
Dopiero po odprawieniu pradawnych rytuałów jako nadawca sygnału ujawnił
się Ozyrys, który ustami kobiety przekazał zdanie-klucz: "Nadchodzi
równonoc bogów" - przełom dla ludzkości.
Crowley utrzymywał, że 8 kwietnia 1904 r., koło
pierwszej w nocy, usłyszał dobiegający z kąta głos, który pochodził od
Aiwassa. Był to "nieczłowiek" w ludzkiej formie - posłaniec trójcy
egipskich bóstw mający podyktować magowi "Liber AL vel Legis". Przez
trzy kolejne noce nieznana siła kierowała ręką Crowleya, spisując
dzieło. W tym czasie Aiwass stał ponoć cały czas za jego plecami:
"Wyglądał jak ciemny, wysoki mężczyzna - krzepki i zdrowy
trzydziestolatek o twarzy dzikiego władcy. Oczy miał przysłonięte, gdyż
mogły unicestwić wszystko, na co spojrzy. Nie był ubrany po arabsku -
wyglądał raczej na przybysza z Persji lub Asyrii". Crowley nie wiedział,
kto to był - mówił, że "albo anioł, albo demon, albo Bóg".
Było to zwiastowanie nowej epoki - "eonu Horusa",
który zaczął wykluwać się na początku XX wieku. Księga podyktowana z
krainy niebian (albo, jak zakładano, z odmętów podświadomości maga)
zawierała podstawy thelemy - filozoficznego systemu koncentrującego się
wokół pojęcia woli, według wskazań której miał żyć człowiek. Druga po
niej w hierarchii wartości była miłość, zaś "oświecenie" można było
uzyskać dzięki magii, którą Crowley definiował jako "naukę o sztuce
wywoływania zmian i przystosowywania otoczenia do swej woli".
Renesansowi magowie (zwykle uczeni) w identyczny sposób definiowali cel
"białej (naturalnej) magii". Dlaczego zatem Crowleya uznano za "tego
złego"?
Therion, eon Horusa i przeskok świadomości
Zapowiadana "równonoc bogów" to jeden z kamieni
węgielnych nauk Crowleya. Była to jego osobista koncepcja periodyzacji
dziejów i zapowiedź nowego etapu ewolucji ludzkiej świadomości. Eon
Horusa poprzedzały epoki Izydy i Ozyrysa. Pierwsza była stanem
pierwotnej, naturalnej szczęśliwości; druga wniosła do cywilizacji
elementy przymusu - państwo i prawo - brutalizujące naturę człowieka i
wprowadzające nieustanną rywalizację. Horus miał przynieść spokojniejszy
czas samorealizacji i wzrastania w wartościach transcendentalnych.
Łatwo zauważyć, że blisko tu Crowleyowi do wciąż popularnych wierzeń w
nadejście wielkiego duchowego odrodzenia ludzkości.
Po rozwodzie z Rose i śmierci dwójki ich dzieci,
Crowley poświęcił się organizowaniu siatki magiczno-orgiastycznych
stowarzyszeń w Europie i Ameryce, gdzie przeczekał I wojnę światową. W
podróżach towarzyszyły mu "Szkarłatne kobiety" - kapłanki jego kultu, a
prywatnie "muzy". Wypędzony w 1923 r. z Włoch mag spędził ostatni okres
życia w Wielkiej Brytanii, gdzie wywoływał powszechne oburzenie
konserwatywnego społeczeństwa. Podczas procesu z aktorką Niną Hamnett,
która nazwała go "czarnoksiężnikiem", sędzia tak podsumował jego
działalność: "Byłem przekonany, że widziałem już wszystkie formy
dziwaczności, jakie tylko mieszczą się w głowie […]. Nigdy jednak nie
słyszałem bardziej strasznych, przerażających, bluźnierczych i
obrzydliwych rzeczy niż te, które mówi ten człowiek".
Mag, który występował pod różnymi "imionami",
takimi jak "Mistrz Therion" (Bestia) był też niezwykle płodnym
literatem, który sławił w swoich dziełach magię seksu. Ostatnie lata
życia zajęła mu praca nad "Księgą Thotha" i specjalną talią Tarota.
Rozwijał też zainteresowanie goecją - sztuką ewokacji demonów.
Eksperymentując przez całe życie z narkotykami i substancjami
psychoaktywnymi wspomagającymi "mistyczne podróże", Crowley w swoich
ostatnich latach walczył z astmą i uzależnieniem od heroiny. Anegdota
mówi, że tuż przed śmiercią przeklął doktora, który nie chciał wypisać
mu na nią kolejnej recepty.
Jak Lam wszedł przez dziurę w kosmosie
Jedno z dziwaczniejszych doświadczeń Crowleya, do
dziś wywołujące u niektórych dreszcz, to sprawa istoty o imieniu Lam,
którą mag ściągnął ponoć do naszego kosmosu ok. 1918 r. przez specjalny
rytuał, który utworzył wyrwę w czasoprzestrzeni. Sporządzony przez niego
portret Lama przedstawia mizerne stworzenie o gruszkowatej głowie,
które Crowley uznał za przybysza z gwiazd mającego dokończyć misję
Aiwassa. Niektórzy widzą w nim pierwowzór wizerunku wielkogłowego
kosmity znanego m.in. z okładki głośnej książki Whitley’a Striebera pt.
"Wspólnota" (wyd. 1987), w której autor opisał swe niemal mistyczne
doświadczenia z uprowadzeniami przez "obcych". Wiele osób stawia sobie
pytanie, czy ta zbieżność to tylko przypadek i czy Lam i jego krewniacy
nie zainfekowali czasem większej ilości umysłów?
Crowleya i jego poglądów nie da się zamknąć w
ciasnych ramach. Ekstrawagancki i rozwiązły styl życia przyćmił jego
nauki, które krytycy niesłusznie uznawali za "libertyński satanizm".
Jego "czarna legenda" utrzymała się przez lata, kiedy grzechem wydawało
się samo mówienie o Crowleyu, który gorszył nie jako "czarnoksiężnik",
ale seksista, biseksualista, poligamista, antysemita i hedonista,
otwarcie łamiący wszelkie normy. Chory na płuca prorok ery Horusa zmarł 1
grudnia 1947 r. w domu opieki w Hastings, w wieku 72 lat. Na łożu
śmierci pożegnał się ze światem słowami: "Czasami sam siebie
nienawidzę…".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz