Absolutnie nic nie jest tym, czym wydaje się być, ponieważ prawdziwa natura rzeczy pozostaje głęboko ukryta pod pozorami rzeczywistości.
wtorek, 17 listopada 2015
Filozofia
Maria Magdalena Szulska
Na pohybel współczesnym racjonalistom! Nie mów, ze za tymi ruinami nie ma już świata! Jest!
Pierwszą z nauk była filozofia. Ona to jest matką nauk. Człowiek zaczął mieć dość dogmatu i mitu. Postanowił uderzyć w racjonalizm i dowód. Stworzył naukę, filozofię, która szukała substancji pierwszej, z której powstał świat, która podczas jego (świata) istnienia się w nim nieustannie przejawia i w która po nim zostanie tzn. po zakończeniu/śmierci świata tudzież jego części czyli jednostkowego bytu. Założenie było jedno. Owa Substancja Pierwsza musiała posiadać racjonalne dowody na swoje istnienie.
Takie były założenie. Nomen omen, nauka u źródła szukała Boga/Universum a nie jakby to chcieli dzisiejsi racjonaliści, szukała dowodów na jego zaprzeczenie. Obalała mit ale bez agresji. Jej narzędziem była logika. Czemu logika a nie matematyka? Dla racjonalizmu nie jest istotne czy 2 plus dwa to 4 czy może 5. Dla racjonalizmu, czyli filozofii, ważnym było czy daną tezę/nurt/odkrycie filozoficzne da się zapisać w postaci ciągu logicznego. Znawcy logiki np. dla humanistów, wiedzą że jest to sprawa bardziej i skomplikowana i elastyczna niż 2+ 2 = 4
Co robią dzisiejsi tzw. racjonaliści? Tracą lenistwem i złośliwością. Ubzdurali sobie, że ich celem jest obalanie religii poprzez nieustanną krytykę. Czy jednak mądrym jest ciągłe krytykowanie np. toksycznej postawy własnych rodziców i poświęcanie tej krytyce całej swojej energii? Nie! Możesz się skupić na krytyce własnych rodziców ale nie zapominaj, ze sam nim jesteś! Jak nie dla własnego potomstwa to dla świata.
Filozofia zrodziła Racjonalizm. Celem tego racjonalizmu było poszukiwanie Boga/Universum/Dupy Maryny (niepotrzebne skreślić, więc... przestań drogi współczesny, racjonalisto pierdolić kocopoły i powróć do źródeł. Krytykanctwo nie mieści się w granicach nauki a krytyka to tylko początek, przedszkole tej dziedziny. Miłej soboty! Rzekłam!
W procesie rozwoju duchowego budzisz się ze snu, który śniłeś
razem z otaczającą cię rodziną i społecznością. Ty się budzisz, a oni śpią dalej. Czy to w porządku budzić się, samemu doświadczać radości i szczęścia, gdy inni cierpią? Daj sobie spokój z takimi pytaniami. Nie nawracaj ich. Masz inne problemy. Czy to w porządku żebyś się zmieniał, jeśli oni wychowali cię, byś był takim, jakim jesteś? Według nich nie jesteś w porządku. Oni przecież czują się za ciebie odpowiedzialni i od ciebie uzależnieni. Przecież wychowali cię po to, żeby mieć z ciebie pożytek na starość, żebyś się zajął nimi, a nie jakimś tam Bogiem czy buddą.
...Czy musi być aż tak źle? Absolutnie nie!
Tam, gdzie rozwój duchowy zaczyna się od przebaczania i podnoszenia samooceny, przeciwdziałanie ze strony otoczenia i rodziny jest znacznie słabsze, a co więcej, otoczenie szybko zauważa pozytywne zmiany zachodzące u adepta i zaczyna się nawet interesować, jak do tego można dojść. Pogodzeni korzystają ze swej wolności, podczas gdy zbuntowani smażą się w swoim własnym piekiełku walki i rozpaczy.
Leszek Żądło
TAJEMNE MOCE UMYSŁU
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz