czwartek, 20 lipca 2023

SHOUD 10 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe

 


MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU

Seria ALT

SHOUD 10 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe


1 lipca 2023 r.

www.crimsoncircle.com


Jestem tym, kim Jestem, Adamusem z Suwerennej Krainy.

Witam wszystkich. Witam na Shoudzie 10 z serii ALT. Witam.

Zwykle nie jestem wielkim fanem współczesnej muzyki na tej planecie. Pochodzę z bardziej klasycznego środowiska. Napisałem sporo kompozycji i mógłbym wykonywać je na poziomie eksperckim na pięciu do sześciu różnych instrumentach. (kilka chichotów)

LINDA: Co najmniej.

ADAMUS: To na poziomie eksperckim – a na wielu, wielu innych na poziomie prawie eksperckim.

LINDA: Oczywiście.

ADAMUS: Kiedy zacząłem pracować z Shaumbrą i słyszałem, jak zaczyna płynąć muzyka i słuchałem jej, nie przepadałem za nią. Poinformowałem o tym Cauldre'a. Ale to on ostatecznie ją wybiera wraz z resztą ekipy Karmazynowego Kręgu. Powiedziałem tylko: „Co powiesz na muzykę klasyczną? Czy to nie byłoby miłe? Na początek trochę muzyki klasycznej”. Starsze osoby tutaj powiedziały „tak”. (kilka chichotów) Ale tak naprawdę uczę się bardziej doceniać tę muzykę, jak ta piosenka, którą właśnie puszczono. Miała tytuł Diamenty, świeć jasno jak diament.

Cóż, gdy usłyszałem ją niedawno, kiedy przygotowywano muzykę na moje wielkie wejście, pomyślałem: „To mi się podoba”. I nagle stwierdziłem – a siedziałem w Klubie Wzniesionych Mistrzów na moim dużym fotelu przed kominkiem – stwierdziłem, że stukam stopą w rytm tej muzyki. (kilka chichotów) Byłem zdumiony. Tak, mamy stopy... no wiecie, my, Wzniesieni Mistrzowie, byliśmy ludźmi. I wsłuchałem się trochę w tekst i usłyszałem: „Świeć jasno jak diament”. To właśnie robicie! I w miarę jak słuchałem dalszego ciągu – w niektórych momentach jest to nieco hałaśliwe, myślę, że trochę inaczej bym to zaaranżował – ale tyle w tym pasji. Oczami Cauldre'a oglądałem wideo, które widzieliście na początku, oglądałem je i widziałem taką pasję u tej wokalistki. Zapomniałem, jak się nazywa, zdaje się – Rihanna, tak – tyle pasji.

Słucham coraz więcej ludzkiej muzyki tym okiem i uchem. Nie chodzi tylko o wykwintną, klasyczną kompozycję, ale o ludzi wyrażających swoją podróż. Wciąż są rzeczy, których nie rozumiem. Hip hop. Jak ktoś mógłby nazwać tak swoją muzykę? Zostałbym wyrzucony z Europy, gdybym to zrobił. (kilka chichotów) Hip hop. Country western. Cóż, niektóre z nich mi się podobają, ale jest w nich za dużo przyczep i za dużo tornad jak dla mnie. (więcej chichotów) Tak więc to sobie odpuszczę. Ale niektóre z nich naprawdę uczę się doceniać.

Prawdę powiedziawszy, to mieliśmy spotkanie kilka dni temu w Klubie Wzniesionych Mistrzów. Zwołałem moich kolegów, którzy we wrześniu będą uczestniczyć w konferencji Światło Merlina. Wezwałem Merlina. Wezwałem, oczywiście, Kuthumiego. Wezwałem Saint-Germaina, który tak naprawdę jest mną, więc było to właściwie zbyteczne. Ale zadziałało. Wezwałem drogiego Kuthumiego, a potem Gaję. Gaja. Jest tu dzisiaj. Zaprosiłem ją na konferencję, a ona powróciła później i powiedziała: „Powiedz mi trochę więcej o tych Shaumbra’”. A ja na to: „Powiem ci coś, po prostu przyjdź na dzisiejsze spotkanie. Usiądź na krześle, albo na pniu drzewa” (kilka chichotów) – bo ona zwykła siadać na drzewach – „usiądź, nie wiem, na kwiatku. Wejdź i poczuj Shaumbrę”.

Opowiedziałem jej trochę o was. Powiedziałem: „To jest tak naprawdę grupa buntowników. To nie jest twoja typowa grupa Gai, jeśli wiesz, co mam na myśli. Nie zbieramy orzechów i nie wąchamy róż. Ta grupa lubi pić”. I dodałem: „Choć jednak są trochę w typie Gai, bo wino wszakże pochodzi z winogron. To część twojego nadzoru nad winnicami. No więc tak, mają w sobie trochę z Gai. Ale nie są twoją typową grupą”.

A zatem jest tu dzisiaj. Proszę, weźcie głęboki oddech. Poczujcie i powitajcie na naszym spotkaniu energie Gai. Miejmy nadzieję, że pod koniec tego dnia nadal będzie chciała być częścią konferencji Merlina (Linda się śmieje), ale nigdy, nigdy nie wiadomo.

Rozmawialiśmy o muzyce i Gaja była tą, która jako pierwsza powiedziała: „Och, nie. Ludzka muzyka jest zakotwiczona w ziemi. Jest bardzo prawdziwa. Ludzie śpiewają teraz z głębi serca”. To nie jest tylko granie dla ucha, jak to robiliśmy w naszych kompozycjach setki lat temu. Kiedyś graliśmy dla ucha, dla, jak można by to nazwać, wibracyjnego wpływu. „Ale teraz ludzie – mówiła Gaja – grają z głębi serca i ich muzyka płynie z duszy”. Tak więc zacząłem słuchać innym uchem i nieco stonowałem swoją arogancję.

LINDA: Naprawdę?

ADAMUS: Powiedziałem nieco. (publiczność chichocze) Nie powiedziałem, że całkiem się jej wyzbyłem. Stonowałem ją i zaczynam naprawdę znajdować przyjemność w słuchaniu niektórych utworów. Tak więc jestem ciekaw, co wszyscy wymyślimy na naszą tegoroczną konferencję Merlina.

LINDA: O rany.

ADAMUS: Taak. Ale kiedy słuchałem słów tej piosenki, pomyślałem o was: „Świeć jasno jak diament”. To właśnie robicie – świecicie jasno – i będziemy dziś rozmawiać o świetle, o wpływie światła. To rodzaj naszej dalszej dyskusji o metafizyce, ale chcę, byście przez chwilę poczuli, że ta piosenka jest o was. Nie piosenka miłosna o kimś innym, ale piosenka o was, świecących jasno jak diament – tak przy okazji, uwielbiam diamenty, kryształy – o was świecących jasno.

(pauza)

Kiedy jej słuchałem i poczułem pasję wokalistki, zdałem sobie sprawę, że właśnie po to tu przyszliście, żeby świecić jasno jak diamenty, jak kryształy; żeby świecić swoim światłem. Dokładnie po to tu jesteście i dlatego zgodziłem się z Cauldrem, żeby zagrać tę piosenkę. Nie jest to mój standard, ale czułem, że jest bardzo odpowiednia dla tej grupy. Świeć jasno jak diament.

Sprawa świecenia jasno jak diament, cóż, to jest to, po co tu przyszliście i to jest to, w czym jesteście całkiem dobrzy. Ale wciąż są pewne nakładki. Niepozwalanie światłu świecić, powstrzymywanie go. Macie świadomość tego, że możecie zaświecić, ale wciąż jesteście trochę niepewni, ostrożni w tym świeceniu. A co, jeśli przepalicie obwody na całej planecie tym swoim światłem? Co, jeśli zostaniecie zauważeni przez innych? Trudna sprawa, czyż nie? Nagle was zobaczą. Nagle zostaniecie zdemaskowani i okaże się, kim naprawdę jesteście, anielskimi istotami chodzącymi po tej planecie, istotami, które – wielu z was – wykonały mnóstwo pracy w innych wymiarach, istotami, które powróciły tu w tym konkretnym czasie. Co będzie, jeśli was zobaczą? Co, jeśli was przytłoczą? Co, jeśli nie zostawią was w spokoju? Co, jeśli zrobią z wami to, co zrobili z Jezusem? (kilka chichotów; ktoś mówi: „Jezu!”) Jezu, tak.

A więc wciąż istnieje pewien rodzaj tej niepewności i jest to bardzo zrozumiałe. Ale chcę rzucić wam wyzwanie w tym miesiącu, tak jak rzuciłem wam wyzwanie w zeszłym miesiącu. Co, jeśli pozwolicie swojemu światłu świecić teraz, otwarcie? Co, jeśli po prostu pozwolicie mu wypłynąć, promieniować?

Czy naprawdę je zobaczą, czy zobaczą was? Niektórzy z nich tak. Wielu z nich nie. Innymi słowy, nie wszyscy będą nagle padać do waszych stóp. Nie wszyscy będą chcieli natychmiastowych uzdrowień. Angażowanie się w to nie jest dobre. Nie wszyscy będą chcieli twierdzić, że światło jest tak naprawdę demonem, diabłem.

Świecenie swoim światłem jest o wiele łatwiejsze niż to, przez co ostatnio przechodziliście, doświadczając fizycznych dolegliwości. Tak wiele z tego, co wydarzyło się od czasu Niebiańskiego Krzyża, wywiera wpływ na wasze ciało. To wprawdzie inne poziomy, ale to, co naprawdę teraz zauważacie, zwłaszcza jeśli się powstrzymujecie, to dolegliwości ciała, nieprawdaż? Taak. To i kilka innych objawów, których możecie doświadczać. Wielu z was odczuwa niepokój na niespotykanym od dawna poziomie. Wielu z was, którzy nigdy wcześniej go nie odczuwali, nagle go poczuło. Częściowo wynika to z zablokowania. Częściowo z uświadomienia sobie, że sprawy naprawdę nabiorą tempa i nastąpią zmiany. Powtarzam, porozmawiamy o tym dzisiaj. Ale ten niepokój, to prawie tak, jakbyście nie mogli złapać oddechu. To prawie tak, jakby wiedzieć, że coś się wydarzy, ale obawiać się tego, co może się wydarzyć.

Powiem wam to teraz, a wiem, że łatwo to powiedzieć, ale nie ma się czego obawiać. Naprawdę nie ma. Wiem, że niektórzy z was zamartwiają się: „Umrę” lub „Planeta wybuchnie” lub „Muszę zachować swoje ograniczenia, żeby nie stracić równowagi”. Nie musicie się tym martwić. Teraz, jak nigdy dotąd, jesteście wy i wasza dusza. Wy i wasza mądrość.

Mądrość nie pozwoli, by przydarzyło wam się coś, co będzie dla was szkodliwe. Wręcz nie pozwoli wam zrobić czegoś złego, nawet jeśli byście tego chcieli. W ostatecznym rozrachunku chodzi teraz o nową relację między człowiekiem a duszą. O poziom zaufania ze strony was, człowieka; o poziom zaufania do waszej Jaźni – ale nie do waszej małej ludzkiej jaźni, lecz do Jaźni waszej duszy – i pozwolenie jej na wejście.

A więc tak, jesteście jak diamenty, które jaśnieją i naprawdę nadszedł czas, żeby to teraz ujawnić. To uczyni wszystko łatwiejszym w sferze fizycznej, zwłaszcza teraz.


Wpływ światła na biologię

W tej chwili to, co się dzieje, i powód, dla którego odczuwacie fizyczne reakcje związane z Niebiańskim Krzyżem, jest taki, że wasze świetliste ciało jest już obecne. Chcę powiedzieć, że ono już jest. Pracuje teraz w harmonii z waszą biologią. Wasza biologia wie, że jej czas przeminął. Czas starej biologii na planecie naprawdę dobiega końca.

Ludzka biologia istnieje od dawna i nie zniknie jutro. Ale szybko się zmienia na wielu, wielu, wielu, wielu różnych poziomach. Niektórzy pójdą drogą poszerzania jej, implantów, a w końcu całkowicie, jak można by to nazwać, sztucznego – ale jest to również w pewnym sensie realne – całkowicie sztucznego ciała. Prawie nie będzie w nim biologii. I tak, świadomość może przeniknąć do robotycznej istoty. Do diabła, zrobiliście to z węglem. Dlaczego nie zrobić tego z robotyką? To absolutnie wykonalne. Nie twierdzę, że to właściwa droga, ale tak właśnie dzieje się na tej planecie.

Czas starej biologii, zwłaszcza biologii, której tak naprawdę nie rozumieliście – była bardzo, bardzo złożona – odchodzi w niepamięć. W waszym przypadku to nie kwestia poszerzenia jej, robotyki, implantów czy czegokolwiek podobnego. Chodzi o ciało świetliste. Świetliste ciało już tu jest. To dlatego odczuwacie tak wiele rzeczy w swoim ciele. To dlatego przechodzicie przez pewne reakcje, niezależnie od tego, czy łapiecie bardzo ciężkie zapalenie płuc, czy – niektórzy z was mieli niefortunne doświadczenia z sepsą i kilkoma innymi sytuacjami – dzieje się tak dlatego, że stare ludzkie ciało jest teraz opłukiwane i przechodzi przez ogromne zmiany, wprowadzając ciało świetliste. Dzieje się to na głębokich poziomach, ale zaczynacie odczuwać to również na poziomach powierzchniowych. To wszystko dzieje się właśnie teraz.

To wspaniała rzecz. Powinniście się uśmiechać. Wszyscy tutaj siedzący na widowni mówią: „Oooch!” (ktoś woła „Taak!”) „Chcę wrócić do starych, dobrych czasów!” (Adamus chichocze) Nie, sami się o to prosiliście, przepraszam. Ten pociąg odjechał ze stacji.

Ale skupcie się przez chwilę. Skupcie się, by poczuć to świetliste ciało. Nie jest ono gdzieś tam, jest dokładnie tutaj. Jest to uczenie się, jak naprawdę odnosić się do swojej biologii. Wasza biologia z początku nie dba o to szczególnie. Wasza biologia jest rodzajem zamkniętego systemu, nie lubi obcych rzeczy w sobie, poza seksem. (kilka chichotów) Wiecie, to naprawdę zamknięta pętla. Nie lubi niczego w sobie i atakuje wszystko, co się pojawi. A wy właśnie teraz integrujecie się z tym ciałem świetlistym czy też nawiązujecie z nim kontakt. Ono jest bardzo proste. Nie jest czymś skomplikowanym. Stanowi jedność samo w sobie. Nie potrzebuje wielkiej sieci.

Poczujcie przez chwilę swoje ciało fizyczne. To ogromna sieć. Naprawdę ogromna i nadszedł jej kres. Jej czas naprawdę dobiega końca. I słyszę teraz pytania, więc zrobimy zupełnie nową sesję na ten temat całkiem niedługo, jak tylko będziecie mieli czas w swoim grafiku, droga Lindo i Cauldre.

LINDA: Tak, tak! Dziękuję. Jasne, już się robi!

ADAMUS: Co się stanie z twoją biologią w trakcie całej tej transformacji? Co się z nią stanie? Cóż, dam ci podpowiedź: ona umrze. Tak, to prawda (Adamus się śmieje). Słychać śmiech! Tak, biologia umrze, ale wy wciąż będziecie mogli być obecni. Powiedzmy, że gdybyście mieli powrócić na kolejne życie - nie sądzę, żeby wielu z was to zrobiło, ale gdybyście to zrobili - moglibyście zacząć od biologicznej istoty, biologicznego ciała, ale potem całkowicie przekształciłoby się ono w ciało świetliste. I miałoby wiele cech fizycznych, ale tak naprawdę nie byłoby nim. Lub, mówiąc inaczej, po opuszczeniu planety, po opuszczeniu tego ciała fizycznej biologii i pozostawieniu go za sobą, ciało świetliste będzie tym, ku czemu podążycie. Będziecie ciałem świetlistym, już nie siecią. Będzie jednością samą w sobie. Ale będziecie w stanie przywołać dowolne cechy fizyczne, kiedy zechcecie, jeśli zechcecie. A więc wszystko to stanowi ogromną zmianę.

Kiedy rozmawialiśmy tamtego dnia, było to coś w rodzaju spotkania przygotowawczego do Światła Merlina i uzgadnialiśmy, kto będzie o czym mówił i w pewnym sensie nakierowywaliśmy ich na tematy do poruszenia, szczególnie o mnie. (kilka chichotów) Rozmawialiśmy o szybkich zmianach, które zachodzą na planecie, a Gaja powiedziała: „Czy myślisz, że twoja grupa, ta grupa Shaumbry, rozumie, jak szybko rzeczy się zmieniają?”

Odpowiedziałem: „Nie, właściwie to nie. Do pewnego stopnia o tym rozmawiamy. Ale – powiedziałem – Gaja, rzecz w tym, że oni chcą, żeby to się działo szybciej. Na tym polega problem”. (więcej chichotów) „Dobry Boże” – zadziwiła się. I stwierdziła: „To dzieje się teraz tak szybko, że ja nie mogę za tym nadążyć – za zmianami na planecie, gatunkami, które wymierają i nowymi, które się pojawiają. To wcale nie jest złe. To ewolucja planety”. I zapytała: „Co powinni zrobić?”

Odpowiedziałem: „Cóż, to paradoks, ponieważ w jednej chwili Shaumbra mówi: ‘Chcę, żeby było szybciej. To idzie za wolno', a w następnej chwili, gdy trochę przyspieszymy, to oni płaczą. Padają na ziemię. Mówią: 'Oooch! Co się ze mną dzieje?!'”

Będzie więc miała kilka interesujących rzeczy do powiedzenia na temat swojego odejścia. Nie będą to jej ostatnie, pożegnalne słowa, ale opowie, dlaczego odchodzi, jak odchodzi i jak ludzie to odbierają. Czekam na to z niecierpliwością. Ale wracając do rzeczy.

Weźcie głęboki oddech. Naprawdę świecicie teraz jak diamenty. Ale dajcie temu wyraz. Poczujecie się znacznie lepiej, gdy będziecie oddychać i po prostu to światło z siebie wypuścicie. Niech się ujawni.


Widzialne oddziaływanie światła

Mówiąc o niebie, mam zamiar coś przepowiedzieć. Ja – he! – nigdy nie powinienem robić przepowiedni w tej grupie, ale zrobię jedną. Opiera się ona na wybiegnięciu nieco w przyszłość, powiedziałbym, że chodzi może o wczesną jesień, koniec jesieni, a może nieco później i opiera się na tym, że nie wiadomo dokładnie, co się wydarzy. Nikt tego nie wie. Nikt tego nie wie. Żaden jasnowidz ani medium, żadna anielska istota nie wie dokładnie, co się wydarzy, ponieważ to nic innego jak potencjały. Niektóre z nich są bardziej oczywiste niż inne, więc przewiduję to na podstawie kilku oczywistych faktów.

Kilka rzeczy. Na planecie jest teraz znacznie więcej światła niż trzy miesiące temu. To dość oczywisty fakt. Na planecie jest o wiele więcej światła, o wiele więcej świadomości. Obecnie zachodzi ogromnie dużo zmian, szczególnie jeśli idzie o planetę, o Gaję, o przyrodę. Wszystko zmienia się teraz bardzo, bardzo, bardzo szybko i nie jest to coś złego. Ludzie są uwikłani w grę w obwinianie i tym podobne. Tak, są pewne rzeczy, które należy poprawić, ale zasadniczo ludzie nad tym pracują.

Gaja się zmienia. Sposób, w jaki światło dociera do tej planety, zmienił się od czasu Niebiańskiego Krzyża. Sposób, w jaki dociera światło, jest inny. Do tego dochodzą kolejne czynniki, takie jak środowiskowe, które mają związek z tymi wszystkimi pożarami, jakie wybuchają, wysyłając dym do atmosfery. Wszystkie te czynniki w połączeniu ze sobą, a zwłaszcza ze światłem pochodzącym z tej planety, sprawią, że w nadchodzących miesiącach będziecie świadkami niesamowitych zjawisk atmosferycznych. Szczególnie w tym czasie na półkuli północnej, kiedy robi się chłodniej, kiedy robi się na przemian zimno i gorąco, zmienia się poziom wilgoci, występują naturalne zanieczyszczenia w powietrzu i zanieczyszczenia spowodowane przez człowieka i w to wlewa się wasze światło. Będzie kilka niesamowitych atmosferycznych efektów świetlnych, spory potencjał. I oczywiście wiadomo, co się wydarzy. Każdy będzie miał swoje teorie i opinie, i będą tacy, którzy powiedzą, że to kosmici. Wcale nie. To wy.

Wasze światło świeci, załamując się w odmienny sposób. A wy jesteście tutaj na planecie i to światło rozprzestrzenia się i uderza w atmosferę, która jest teraz inna z wielu powodów, od dymu w Kanadzie – dziękuję, Kanadyjczycy – do... (kilka chichotów) Żartuję, czyż nie? (więcej chichotów) – po zmieniające się poziomy temperatury na planecie. Wszystkie te czynniki łączą się ze sobą, wilgotność, wszystko inne i nagle powstają te niesamowite efekty świetlne.

Co powiedzą ludzie? Typowy człowiek? Na jednym krańcu znajdą się ludzie, którzy powiedzą, że to obce istoty, które przybywają tu w swoich statkach kosmicznych. Na drugim będą tacy, którzy powiedzą: „Dzieje się tak dlatego, że rujnujemy naszą planetę wszystkimi swoimi złymi zachowaniami wobec niej i to sygnalizuje koniec”. Usłyszycie wszystko, co tylko się da. Ale chcę, żebyście wiedzieli, gdy to nastąpi, że to po prostu wasze światło odbijające się od atmosfery.

To coś w rodzaju odwróconego kręgu zbożowego. (kilka chichotów) Naprawdę. Kręgi zbożowe pochodzą z Zakonu Arc. Niekoniecznie były zamierzone. To nie jest tak, że siedzieli tam na górze w Zakonie Arc z wielkim laserem: „W porządku, weź pole farmera Jonesa tam i ciach! zrób wielki krąg zbożowy”. Było to po prostu odbicie energii, światła z Zakonu Arc skierowanego na planetę, które trafiło w określone miejsca – w zależności od składu gleby, pogody, temperatury i wszystkiego innego – i utworzyło kręgi zbożowe.

Można zauważyć, że obecnie nie ma tak wielu kręgów zbożowych jak kiedyś. Istnieje wiele fałszywych kręgów zbożowych, ale kręgi zbożowe są czymś rzeczywistym. Były po prostu rodzajem wzorów pochodzących z Zakonu Arc, pięknych, symbolicznych wzorów. A potem ludzie zaczęli je kopiować i wszystko zepsuli. Ale nie będzie tak wielu autentycznych, prawdziwych kręgów zbożowych jak wcześniej, ponieważ Zakon Arc został właściwie rozwiązany. Widzimy coś w rodzaju efektu ubocznego. Kilka kręgów zbożowych tu i tam, ale zaczniecie widzieć diamenty na niebie, światła na niebie, bardzo piękne, niezwykłe wzory świetlne na niebie. Nie będzie to zorza polarna, ale coś zupełnie innego. A jeśli do tego dojdzie, czego jestem całkiem pewien – Cauldre każe mi się zamknąć (kilka chichotów), jestem całkiem pewien, że tak się stanie – jesteście pierwszymi, którzy się o tym dowiadują. To wy. To pochodzi ze światła, nowego poziomu światła na planecie w tej chwili.

Weźmy więc z tym głęboki oddech i jeszcze raz wczujcie się w swoje świetliste ciało. Wasze świetliste ciało. Ono zmienia biologię. Całkowicie zmienia.


Przyjmowanie

OK. Zaczynajmy. (Linda chichocze) No co? Jestem tu dopiero 15 minut. (Linda nadal się śmieje) Za 30 minut też możemy zacząć. Porozmawiajmy o przyjmowaniu. Poproszę Lindę, by wzięła mikrofon i ruszyła do tej publiczności ochotników.

To wielka sprawa. To nie jest tylko miłe, niezobowiązujące: „Och, wszyscy teraz przyjmujmy”. To metafizyka w swoim najlepszym wydaniu, w całej swojej wspaniałości. Przyjmowanie. Właśnie zrobiliśmy Pauzę Mistrza – która, nawiasem mówiąc, była genialna – Pauzę Mistrza na temat przyjmowania (tutaj). To okazja, by usiąść, posłuchać muzyki i posłuchać, jak mówię o przyjmowaniu. Nie jesteście zbyt dobrzy w przyjmowaniu. Nie byliście aż do teraz. Nie, nie jesteście. Nie chodzi o to, że rzucam tu ocenami, ale w przyjmowaniu dostajecie jakieś 4–. Nie, 3, 3+. Nie jesteście dobrzy w przyjmowaniu. Jesteście dobrzy w rozdawaniu swojej energii. Jesteście dobrzy w wykańczaniu siebie i, no wiecie, bla, bla, bla. Ale przyjmowanie? Nie.

To wielka sprawa i nie chodzi tylko o próbę znalezienia równowagi: jesteście mili dla innych ludzi, a oni są mili dla was. To jest fizyka, metafizyka, dotycząca przyjmowania.

Czy faktycznie możecie przyjąć własną energię? O to właśnie chodzi. Istniało błędne przekonanie, że przyjmowanie polega na braniu jej od tej wielkiej zbiorowej świadomości, i że bierzecie więcej niż na to zasługujecie i tym podobnie. Czy jesteście gotowi przyjąć własną energię, przyjąć ją do swojej istoty? O to właśnie chodzi. Jest to sprzeczne z naturą wielu z was. Jesteście dawcami. Zawsze dajecie. Tak wielu z was troszczy się o innych przez całe wcielenia, a o sobie myślicie dopiero w ostatniej chwili, kiedy jest już za późno, kiedy jesteście chorzy, wariujecie lub jesteście spłukani. Mieszkacie w swoim samochodzie. Nie, samochód zabrali. Mieszkacie na ulicy.

To ogromna zmiana. To ogromna zmiana w fizyce planety, wiążąca się ze wszystkimi innymi zachodzącymi zmianami. Zmianami w biologii, zmianami w świadomości, we władzy i całej reszcie. Jesteście teraz proszeni o przyjmowanie. O przyjmowanie.

Zacząłem o tym mówić na ostatnim Shoudzie. Rozmawialiśmy o tym na kilku innych spotkaniach. Ale chodzi po prostu o akceptowanie własnej energii i przyjmowanie jej. I nie kwestionowanie. Nie myślenie o tym. Nie zastanawianie się, ile jej przyjąć. Po prostu przyjmujcie, do cholery. To wszystko. To wasza energia! Jest to również, gdy zagłębimy się w prawdziwą fizykę tego, jest to również uznanie raz na zawsze, że jest to wasza energia. To nie jest coś zewnętrznego. To przyjmowanie. Przyjmowanie jest w rzeczywistości piękne i bardzo sensualne. Bardzo sensualne.

Ale zanim przejdę dalej, Linda ruszy z mikrofonem. Pytanie brzmi: jak wyglądało wasze przyjmowanie w ostatnim miesiącu, wasze osobiste przyjmowanie? Linda, proszę. Czy byliście dobrymi przyjmującymi? Czy przyzwoliliście na przyjmowanie?

Witaj, Vince.

VINCE: Nie.

 

CDN: https://winoduszy.blogspot.com/2023/07/shoud-10-prezentowany-przez-adamusa.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz