sobota, 26 czerwca 2021

Założenia

 Może być zdjęciem przedstawiającym jeleń

Założenia
Poniższy przekaz najpierw został przekazany na żywo 24 stycznia, 2016 roku, w San Antonio, a następnie ponownie przeredagowany i uzupełniony przez Lee i Kryona w celu sprostania wymogom słowa pisanego i uzupełnienia pewnych informacji, które na żywo przekazywane są niewerbalnie. Miłej lektury.
Witam was kochani, Jam Jest Kryon ze Służby Magnetycznej. Powtarzam, zebrani przede mną potrzebują chwilę, aby się przestawić na odbiór innej rzeczywistości od tej znanej wam z panującego na Ziemi paradygmatu życia. Nawet ci z was, którzy uważają się za przebudzonych, widzą przed sobą jedynie mężczyznę na scenie. Jego głos brzmi podobnie jak moment wcześniej i tylko ci obdarzeni szczególnym rozeznaniem wiedzą, że przekazywana tym głosem energia nie jest ta sama.
Mój partner wie, że podczas przekazu nachodzi na niego pełna miłosierdzia, dobroczynna energia, dając mu do zrozumienia, że czas opuścić ciało, co zresztą czyni od razu. Ciężko opisać, jak on to robi, ale teraz prawdę mówiąc, wcale go tutaj nie ma. Jego proces polega na oczyszczaniu drogi, która otwiera się nie w celu jakiegoś przejęcia, lecz raczej partnerstwa. Kiedyś bardzo ciężko nad tym pracował, nawet aż nazbyt ciężko, z upływem czasu jednak nauczył się odpuszczać do tego stopnia, że przekaz zaczął sam doń spływać. Każdy Człowiek potrafi to samo. Podczas wykładu Lee opowiadał wam, jak sam w życiu zamiast logiką, posługuje się synchronią. Macie więc przed sobą inżyniera, który mówi wam, aby w życiu nie posługiwać się logiką! Prawdę mówiąc, taki proces to kombinacja jednego i drugiego, nieprawdaż? Jest to logika przetrwania na podstawie duchowego zdrowego rozsądku; swoisty rodzaj logiki dającej do zrozumienia, że Duch wie więcej od was, gdyż postrzega sprawy ze znacznie szerszej perspektywy. Zatem, jeśli nauczycie się ufać Duchowi, posiądziecie znacznie szerszy wgląd od tego, na który zezwala sama logika. Zamiast więc zawsze kierować się w znane, kierujcie się w to, co niezupełnie znane, choć dające się odczuć jako osiągalne. Na tym polega synchronia. Jest to proces bazujący na czymś, co każdy z was posiada, choć ciężko to wam sobie uzmysłowić, bardzo ciężko, gdyż w tym celu trzeba opuścić sferę komfortu, sferę tego, co w życiu od zawsze zdawało egzamin.
Pora przestawienia się skończyła, niektórzy z was to czują. Pragnę, abyście sobie przez chwilę posiedzieli i po prostu oddychali. Pytanie: „Czy to wszystko to prawda?” – właśnie teraz przemawia do was nie sam mężczyzna, lecz mówi przez niego dobroczynny Stwórca, którego cząstkę zresztą stanowi także każdy z was, Stwórca ten przemawia do was w waszym własnym języku w sposób stwarzający w tym pomieszczeniu jeszcze więcej energii, dającej się odczuć nawet tym, którzy będą to czytali później, a która jest nośnikiem czegoś o wiele więcej, jak tylko słów.
W obu przekazach z naszego dwudniowego spotkania wcale nie chodzi o informacje, są to przekazy skłaniające do medytacji, podczas których po prostu mam okazję was kochać. Tak, niektórzy z was, którzy to czytają, także tę miłość czują. Czy słuchacie mego przekazu na żywo, z nagrania, czy czytacie jego transkrypcję, odczuwacie jego energię, ponieważ Duch jest ponadczasowy. Tutaj jednak kryje się coś więcej. Jeśli powiem wam, że Duch zna potencjały wszystkich, którzy kiedykolwiek ten przekaz usłyszą, albo przeczytają, czy zabrzmi to wam zbyt nie do wiary? Duch dobrze wie, kto się teraz znajduje w opałach. Całe dnie po zakończeniu naszego spotkania, będą się temu przekazowi przysłuchiwać inni i poczują w nim miłość bożą. Czy coś takiego jest dla was zbyt dziwne? A jeśli powiem wam, że tak jest rzeczywiście, czy zrozumiecie wtedy, jak blisko w tej chwili Duch jest przy każdym z was, jak troskliwą opieką jesteście otoczeni?
Istnieje pewien proces, który musicie sobie uzmysłowić. Niejednokrotnie powtarzamy wam, że ten, kto tylko czeka na Boga, to będzie tak czekać bardzo długo. Możecie być świadomi Ducha, Wielkiego Źródła Centralnego, możecie być człowiekiem wierzącym, Starą Duszą mówiącą: „Tak, wszystko to czuję, wiem to wszystko!” Jednocześnie jednak możecie być sfrustrowani, gdyż w waszym życiu nic się nie dzieje. W związku z czym pragnę wam teraz powiedzieć coś, co zresztą powtarzaliśmy już wiele razy: Prócz tego wszystkiego, zanim cokolwiek się zacznie w waszym życiu dziać, musicie także być gotowi nacisnąć na klamkę i otworzyć drzwi.
- „Kryonie, czyż sam przed chwilą nie mówiłeś, żeby sobie odpuścić? Teraz z kolei mówisz, żeby działać. No więc jak to jest, jak mamy w końcu postępować?” Kochani, nie mieszajcie ze sobą tych dwóch pojęć! Co pragniemy wam powiedzieć, to żebyście odpuścili sobie samodzielne główkowanie i zaufali boskiej cząstce samych siebie, której paradygmat działania nie opiera się wyłącznie na logice. Zatem czynnie angażujcie się w odpuszczanie!
Musicie temu wszystkiemu dawać wiary. Wiara jest tutaj kluczowa. [życie] Musi was najpierw przywieść w pewne miejsce, nawet powalić na kolana, abście zaczęli się pytać: „Kochany Duchu, powiedz mi, co powinienem wiedzieć? Jestem sfrustrowany!” Dopiero wtedy się zaczyna; dopiero wtedy zaczynają przychodzić rozwiązania. Oczywiście, niektórzy odpowiedzą mi na to: „Przecież już tak postępuję, a i tak nie wiem, co się w moim życiu dzieje, o co w ogóle w nim chodzi?” Tak, w rzeczy samej, dzieje się tak, gdyż faktycznie uchyliliście drzwi, poza którymi widać coś zupełnie wam nieznanego. Tam panuje zupełnie inny paradygmat od tego, którego oczekujecie zatem musicie zarzucić ludzką logikę. Porzucenie wszystkiego, co jest wam znajome i do czego jesteście przyzwyczajeni, samo w sobie jest czynem i jest to przedsięwzięcie doprawdy trudne.
Musicie się czuć w tym wszystkim tak wygodnie, że otwierając te drzwi i wchodząc do wewnątrz móc powiedzieć: „To jest moje właściwe miejsce, niczego tu nie rozumiem, ale czuję się z tym wszystkim świetnie!” Kochani, wtedy nie tylko jesteście zauważeni, cały czas kroczymy z wami ramię w ramię, lecz kiedy dochodzicie do punktu, w którym mówicie: Jestem tutaj, jestem gotowy, wchodzę przez te drzwi — dopiero wtedy rozpoczyna się rozwój prawdziwego partnerstwa, które wcześniej nie istniało. Na tym polega zasada wolnego wyboru.
Nowy paradygmat już nastał
Czyż to nie interesujące, że w nowej energii coraz więcej Ludzi rozgląda się dokoła? Jest coraz więcej takich, którzy, choć nie są zainteresowani ani ezoteryką, ani nie wiedzą co to przekaz natchniony, to jednak przychodzą na podobne naszemu spotkania, pragną posłuchać, co ma im do powiedzenia Kryon? Ich otwartość stwarza energię, choć nie jest ona jednoznaczna ze zrozumieniem, która mówi: „Nareszcie dociera do mnie, że mogę te drzwi otworzyć bez obaw”. Oto co mogą z naszego spotkania wynieść. Jest to zarazem i tylko tyle, i aż tyle, gdyż niektórym to wystarczy: Zapewnienie, że Duch to troskliwa, bezpieczna energia. Sam jednak pragnę dzisiaj przekazać wam więcej o tym, co znajduje się dalej, poza tymi uchylonymi drzwiami wiary, gdyż tam jest coś więcej, coś o wiele więcej. W tym celu posłużę się przenośnią, opowiem wam pewną historię.
Opowieść o niewidomym
Niewidomy otwiera drzwi życia i wchodzi do środka. Niczego nie widzi, choć wie, że znajduje się w miejscu szczególnym, w związku z czym zachowuje się tak, jak każdy niewidomy: Ostrożnie i powoli zaczyna badać otoczenie. Stara się wszystko zapamiętać: „Tutaj są drzwi, a tu okno. Tutaj, na wszelki wypadek, awaryjne wyjście. Wystarczy liczyć kroki, wsłuchiwać się w dochodzące dźwięki. W ten sposób można znaleźć kuchnię i wszystko inne konieczne do przetrwania i wygodnego życia. Jedno po drugim, znajdę to wszystko, zapamiętam co i gdzie, a potem ułożę wokół tak, aby zawsze mieć to wszystko w zasięgu ręki”.
Tak uczyniwszy, niewidomy myśli sobie: „Teraz da się tu żyć. Kiedy otwieram te drzwi, jestem w dużym pokoju. Fajnie tu, wygodnie. Znalazłem też i kuchnię, i sypialnię, mam więc teraz wszystko potrzebne do życia”. Siedzi więc oto sobie w swym domu i żyje z dnia na dzień; tak upływa mu miesiąc, rok, całe życie. W swym otoczeniu czuje się dobrze, gdyż doskonale je zna. Uczęszcza na wiele metafizycznych spotkań, na których opowiada o tym, jak doświadcza Ducha. Dowodzi, że wie, że ma Boga wewnątrz, mówiąc: „Jestem Starą Duszą, świetnie się z tym czuję i cieszę z drobnych zmian w swym życiu”. Jednak teraz nadchodzi coś więcej.
Dochodzą do niego słuchy o nowych narzędziach, które można odkryć samemu, więc myśli sobie: „Przecież dobrze znam każdy kąt i zakamarek swego domu, nie raz wszystko sam przeszukiwałem i nie znalazłem tam nic nowego”. Niewidomy zaczyna się trochę frustrować, chce czegoś więcej. Przecież intuicyjnie wie, że istnieje coś więcej! Udaje się zatem na kolejne metafizyczne spotkanie, gdzie o tych sprawach dyskutuje się bardzo szczegółowo. Tam mu mówią: „Szukaj, a znajdziesz!” Znów więc przeszukuje cały dom i nie znajduje niczego ponad to, co już wcześniej było mu znajome.
Następnie odwiedza go ktoś, kto nie jest niewidomy, kto widzi trochę lepiej. Jest to ktoś, kto jest bardziej świadomy pewnych spraw, które naszemu niewidomemu są nieznane. W toku rozmowy niewidomy zwraca się do swego kompana: „Przeszukałem wszystko, cały dom, czy pomożesz mi znaleźć to, co umknęło mej uwadze?” Uważnie wysłuchawszy niewidomego, widomy zwraca się doń z drugiego końca pokoju:
-A czy znalazłeś już windę? Ona jest tutaj, w drugim końcu.
– A mnie się wydawało, że tam jest okno. Po co komu w domu winda?
- Jak to, to ty nie wiesz? Mieszkasz w 80. piętrowym budynku!
Dopiero teraz niewidomy uzmysławia sobie, że całe życie spędził w jednej części olbrzymiego budynku. Później, kiedy został sam, nacisnął guzik i winda się otworzyła. Tak wygląda początek wstąpienia! [Śmiech] Istnieje tak wiele do odkrycia! A co nie dało mu odkryć tej windy wcześniej?
Ograniczają nas nasze własne założenia
Po pierwsze, choć niewidomy rzeczywiście przeczesał każdy zakamarek, zrobił to jednak z pewnym nastawieniem wobec tego, co można tam znaleźć. Nie wiedział zawczasu, że tam była winda, więc wszystko, czego dotykał i co rozpoznawał robił zakładając, co w podobnym pomieszczeniu powinno się znajdować. Sama winda w jego pozbawionym wzroku mózgu zdawała się oknem. To okno się co prawda nie otwierało, ale skoro jego mózg oczekiwał okna, to miał tam okno. Czy zaczyna to do was docierać? A czego sami nie oczekujecie? Co to takiego, o czym nie macie żadnego pojęcia, bądź o czym już zawczasu założyliście, że w ogóle nie istnieje? Oto czego pragnę was nauczyć, co każdemu z was powiedzieć: Miłość boża nie ogranicza się do tego jednego pokoju, w którym teraz mieszkacie. Mówię to oczywiście metaforycznie. Och, pozbawiona prawdziwego wzroku Istoto, a jak wygląda twój pokój? Zwracam się do was w ten sposób, gdyż Istota Ludzka nigdy od razu nie staje się jasnowidzem. Żaden z was nie rodzi się i od razu polega na potędze intuicji. Zamiast tego, w większości wolicie pewne rzeczy zakładać na podstawie tego, co wydaje się wam rzeczywistością. A co jest rzeczywiste, a co nie? Rzeczywistość niewidomego jest inna od rzeczywistości tego, który widzi. Z metafizyką jest podobnie. Jak się więc wydaje każdemu z was, jakich rozmiarów jest dom, w którym mieszkacie?
Odpowiedzi i rozwiązania na wszelkie kwestie, które dzisiaj tutaj przynosicie już istnieją. Każde z nich opatrzone jest waszym imieniem, choć znajdować się mogą na innym piętrze: drugim, trzecim, czwartym. Pragnę abyście opuszczając to miejsce uzmysłowili sobie, że ta winda naprawdę istnieje! Oczywiście to metafora, choć każdy z was dobrze wie, o co mi chodzi. No jak tam, czego jeszcze nie robiliście, o czym jeszcze nie pomyśleliście, że da się zrobić, a co wciąż wydaje się wam ponad wasze możliwości?
Rzeczywistość: Inny paradygmat?
Czy wiadomo wam, że siedzicie tutaj a wasze Merkaby się wzajemnie przenikają? [Merkaba to pole otaczającej Człowieka energii] Czy wam o tym wiadomo? Merkaba, święte pole każdego Człowieka, jest szeroka na osiem metrów! Oznacza to, że każdy z was, jak tutaj siedzicie, znajduje się w polu kogoś innego. Może więc wasza Merkaba się przenika z Merkabami dwóch, trzech, a nawet pięciu osób? Pytam się więc, czy kiedykolwiek się nad tym zastanawialiście? A jeśli odpowiecie mi: Tak, to jakie to ma dla was znaczenie?
Kiedy jesteście w towarzystwie innych, czy jesteście wtedy świadomi istnienia tej windy? Czy wiadomo wam, że świadomość zbiorową cechuje wzmożona intuicja? Czy wiadomo wam, że zbiorowy Akasz może stać się nowym paradygmatem życia, którego wcześniej nie braliście pod uwagę? Tylko sobie wyobraźcie, czego można by dokonać w towarzystwie podobnie myślących Ludzi, kiedy wszystkie pola waszych świętych energii się ze sobą przenikną? Czy wiadomo wam, że w takim stanie jesteście zdolni nawet odmienić pogodę? Czy zdajecie sobie sprawę z tego, jak każdy z was jest ogromny? Co mówię to prastare informacje, które przetrwały w niemalże każdej religii ludów rdzennych. Obecnie zaś wiecie jak się tą Merkabą posługiwać.
Wy jednak czujecie się osamotnieni, nawet może odizolowani, nieprawdaż? Dzieje się tak z powodu powszechnego wśród całej Ludzkości założenia o osobliwości. Każdej słuchającej mnie i to czytającej osobie wydaje się, że jest osobną jednostką. Każdy z was ma jedno imię, jedną, zamkniętą strukturę komórkową, która w pojedynkę chodzi sobie z miejsca na miejsce. Wasz sposób myślenia jest podobny, gdyż dla was wszystko, co widać to poszczególna rzecz schodząca się bądź nie z innymi poszczególnymi rzeczami. Pragnę, abyście wyszli z tej szufladki osobliwości, ponieważ zamieszkiwany przez was dom jest o wiele większy niż wam się wydaje.
Tak, kochani! W domu, który zwie się życiem ludzkim, jest winda. Tak, dla większości z was jest ona schowana. Kiedy na podobnych naszemu spotkaniach siedzicie ramię w ramię z inną Starą Duszą, otacza was wtedy tak wiele, czego nigdy nie bierzecie pod uwagę. Zwykle, z góry zakładając odrębność, przyglądacie się siedzącym obok i mówicie: „Cześć, Jak się masz!” – i koniec. Nie rozpoznajecie istnienia łącza do zdumiewającej ilości empatycznej, dobroczynnej mocy. Kiedy zbieracie się razem, wasza moc wzrasta w postępie geometrycznym. Zatem wasze pozdrowienia powinny zawierać w sobie rozpoznanie Boga w bliźnich oraz możliwość istnienia wspólnych z nimi więzi.
Starożytni o tym wiedzieli; kiedy się ze sobą schodzili, na pewnym poziomie wiedzieli o kolektywnej mocy grupy Ludzi. Ludy rdzenne Ziemi znają ją nawet dzisiaj! Rdzenna ludność do wieków liczyła na tę moc zbiorową in na niej polegała. Kiedy groził im głód, zbierali się razem i stwarzali pożywienie. Co wy na to? Przecież znacie pewne na ten temat podania, choć nie jesteście przekonani, czy to prawda, czy nie, gdyż większość z was utraciła intuicyjną łączność z Gają. Indianie często schodzili się razem dobrze wiedząc, że jako kolektyw mieli moc odmiany danej sytuacji. Wiedzieli i wiedzą do dzisiaj, że rzeczywiście potrafią wpłynąć na naturę, na pewną jej część i dlatego zbierając się razem siedzieli w bezruchu w stanie splątania poprzez wspólny cel i tak siedząc po prostu czekali i czekali – a bawół sam przychodził do wioski i dobrowolnie się ofiarował jako jedzenie. Sam, na ich oczach, oddawał się w ofierze! Świętowano wtedy przez cały tydzień. Indianie wykorzystywali wszystkie części zwierzęcia, niczego nie marnując, gdyż zapewniały im one odzież i wszystko, co konieczne dla zdrowia. A teraz wytłumaczcie mi to używając tylko logiki! Nie da się. Kochani, na tym polega moc zestrojonej z naturą zbiorowej ludzkiej świadomości, gdyż natura stanowi także część was samych.
Istnieje wspaniała, uniwersalna dobroczynność, która wam sprzyja; jest to źródło Stwórcze, które każdego z was zna z imienia. Ani się nie ważcie opuszczając to miejsce wciąż myśleć, że jesteście osamotnieni i że nikt się o was nie troszczy! Istnieje cała świta istot kroczących ramię w ramię z każdym z was, ona jednak mieszka na drugim piętrze i wyżej, a wy nawet nie wiecie, że te piętra istnieją. Pragnę, abyście tę windę znaleźli – jest to metafora oznaczająca, że istnieje coś więcej niż się wam wydaje, coś o wiele więcej.
Stare Dusze, jest to coś, nadejścia czego oczekiwałyście. Niektórzy z was przyszli tutaj tylko po to, aby się tego dowiedzieć. Wszystko to obecnie jest przed wami powoli odsłaniane. Pragniemy wam powiedzieć, że dla każdego z was istnieje coś o wiele więcej niż kiedykolwiek braliście pod uwagę; o wiele więcej ponad to, czego was dzisiaj tutaj uczono. Wewnątrz was istnieją pewne rzeczy, które należy zbadać z punktu widzenia duchowości, z ezoterycznej perspektywy, gdyż wtedy wszystko to za jednym ciosem się uwidoczni.
Lata temu siedzący przed wami inżynier po raz pierwszy zasiadł na podium wiedziony ciekawością: Kto to Kryon? Co to Kryon? Czy to boli? A może to kusy? Wszytko to dobre pytania, nieprawdaż? Czy jest to coś, co zniewoli jego umysł i złamie życie, czy nawet porwie duszę? Wszystkie tego rodzaju pytania dyktuje strach, gdyż świadomość każdego z was jest oparta o walkę o byt. Walka ta odbija się nawet na waszej sferze duchowej, gdyż większość religii mówi wam, że Bóg kocha was tylko dotąd, dokąd się dobrze zachowujecie. Kiedy zachowujecie się źle to ta sama miłość boża skazuje was na wieczną karę. Jest to scenariusz tak niesamowicie naciągany, że aż krzyczy z daleka, że pochodzi od Ludzi, a nie od Boga.
Wśród słuchaczy i czytelników są tacy, którzy zadają podobne, oparte na scenariuszu walki o byt pytania, którzy obecnie tkwią w sytuacjach wzbudzających w nich pewne obawy: Co będzie dalej? Czy to będzie bolało? Czy to poprawne? Stanowiący część każdego z was Stwórca jest dobroczynny. Partnerska więź łącząca was z nim pełna jest miłości i miłosierdzia. To nie będzie bolało. Długo memu partnerowi zabrało, aby się przekonać, że to, co odczuwa za każdym razem, kiedy zasiada do przekazu to miłość. Jemu wydawało się to przedziwne, gdyż nie tak go o miłości uczono. Wtedy wszystko wydawało mu się takie dziwne i niesamowite. Takie były jego początki, kiedy to często czystość przekazu mąciły jego własne założenia. Ciągle się dopytywał: Czy jest na właściwej drodze? Czy zajmując się przekazem nie wystawia swej duszy na niebezpieczeństwo? Raz po raz zadawał tego typu pytania, a my nie robiliśmy nic innego, jak w odpowiedzi tylko go kochaliśmy. I przyszedł taki dzień, kiedy Lee już wiedział, że wszystko jest w porządku, gdyż znalazł tę windę, czyli coś co się przed nim całe życie ukrywało nawet w sposobie myślenia o sprawach duchowych. Zawsze mu mówiono, że Bóg istnieje, ale Ludzie żyją na parterze i koniec. Nikt nigdy mu nie mówił, że cały budynek należy do niego, że jest jego pełnoprawnym współwłaścicielem.
Wszystkich was nauczamy tego samego i wcale nie robimy tego w celu, abyście stali się takimi samymi channelingami, ale żeby każdy z was nawiązał stałą więź z własnym Wyższym Ja. Wtedy możecie rozpocząć podróż, jakiej nigdy jeszcze nie braliście pod uwagę. Wyższe Ja natchnie was spokojem wobec największych problemów i zagadek, które możecie napotkać. Być może nie wszystko rozwiąże się jutro, czy nawet pojutrze, albo za miesiąc, lecz odetchniecie z ulgą, gdyż będziecie wiedzieli, że w przyszłości wszystko to będzie i tak rozwiązane; a przyszłość ta faktycznie nadchodzi.
Odprężcie się, boski system stanowi część każdego z was i kiedy znajdziecie się we właściwym punkcie cyklu, wtedy wszystko się ułoży. Duch nikogo z was nie osądza. Nasiona Stwórcy Wszechświata tkwią wewnątrz każdego z was. Każdy z was od zawsze istniał i zawsze będzie istnieć. Oznacza to, że Dusza każdego z was jest obdarzona wieczną świadomością. Śmierć jest doświadczeniem ludzkim, a nie boskim. Każdy z was – tutaj niech każdy wstawi swe imię i nazwisko – istnieje od zawsze. To co w was najświętsze, co otaczacie taką czcią, a co tkwi w rdzeniu każdego z was, ta żywa świadomość opatrzona imieniem każdego z was to dobrze znana nam energia, którą wielce miłujemy. Ona jest wieczna. Każdy z was jest nieśmiertelny, a przynajmniej nieśmiertelna jest ta wasza cząstka, o której mowa. Każdy z was zawsze będzie świadomy, nawet po odejściu z Ziemi, kiedy wyruszycie na kolejną przygodę. Oto co miałem wam dzisiaj do przekazania. Czyż nie jest to doprawdy świetna nowina? Zawiera w sobie obietnicę i piękno od starego, dobrego przyjaciela z drugiego piętra.
Znajdź tę windę.
I tak jest.
KRYON
Tłumaczyła: Julita Gonera
Fot. Internet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz