czwartek, 24 czerwca 2021

Eksperci zważają na Pentagon UFO Raport

full disclosure era of light dot com
 

Większość badanych incydentów nie zostały spowodowane przez USA zaawansowanych programów technologicznych, nadchodzący raport konkluduje. Więc co się dzieje?

Przez ponad dekadę Departament Obrony USA po cichu katalogował i badał dziesiątki dziwacznych spotkań - w większości z Marynarki Wojennej USA - okrętów i myśliwców plączących się z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi (UFO), lub też śledzonych przez nie. Począwszy od 2017 roku, filmy wideo i relacje naocznych świadków tych dziwnych obserwacji przedostały się do opinii publicznej, co ostatecznie skłoniło Kongres do zażądania od Pentagonu sporządzenia raportu podsumowującego wszystko, co rząd USA wie o tak zwanych niezidentyfikowanych zjawiskach powietrznych, czyli UAP (alternatywny termin o znacznie mniejszym piętnie niż bardzo złośliwe "UFO").

Raport, opracowany pod auspicjami grupy Pentagonu zwanej UAP Task Force, ma zostać opublikowany jeszcze w tym miesiącu w wersji nieobjętej klauzulą tajności. Po utworzeniu grupy zadaniowej, Departament Obrony wydał oświadczenie wyjaśniające uzasadnienie jej istnienia: "Bezpieczeństwo naszego personelu i bezpieczeństwo naszych operacji są przedmiotem najwyższej troski. Departament Obrony i departamenty wojskowe bardzo poważnie traktują wszelkie wtargnięcia nieuprawnionych samolotów na nasze poligony lub w wyznaczoną przestrzeń powietrzną i badają każdy raport. Obejmuje to badania wtargnięć, które są początkowo zgłaszane jako UAP, gdy obserwator nie może natychmiast zidentyfikować tego, co obserwuje."


OCENA HIPOTEZY "OBCYCH"

W międzyczasie cała ta dziwność przyciągnęła znaczną uwagę mediów, od historii z pierwszych stron gazet w New York Times do 13,000-stronicowych artykułów w New Yorker, jak również znaczących relacji w 60 Minutes i innych programach telewizyjnych. Przez cały ten czas spora grupa prawdziwych wyznawców stale głosiła: "A nie mówiliśmy?", upierając się przy swoim przekonaniu, że niezależnie od tego, czy nazywamy je UFO czy UAP, jednostki pozornie przemykające po naszym niebie są w rzeczywistości statkami kosmicznymi obcych - i odwiedzają Ziemię od bardzo dawna.

Te głęboko zakorzenione przekonania opinii publicznej, w połączeniu z widocznym ożywieniem zainteresowania dochodzeniowego tymi incydentami na najwyższych szczeblach rządowych, mogą prowadzić do oszałamiających spekulacji. Czy możemy być u progu formalnego ujawnienia - popartego niepodważalnymi dowodami - że ludzkość nie jest sama i rzeczywiście jest monitorowana przez cywilizacje pozaziemskie? Czy też może być tak, że UAP są całkowicie domorosłymi produktami rewolucyjnych i tajnych osiągnięć technologicznych, czy to przez inne kraje, które obecnie kwestionują amerykańską przestrzeń powietrzną, czy też przez same Stany Zjednoczone jako część jakiegoś supertajnego krajowego programu mającego na celu wykrycie wad w narodowej obronie? Umysł oszałamia.

Mimo że nieujawniona ocena grupy zadaniowej ma być gotowa dopiero 25 czerwca, New York Times przedstawił pobieżną zapowiedź jej zawartości w artykule z 3 czerwca. Powołując się na anonimowych wyższych urzędników zaznajomionych z treścią raportu, w artykule stwierdzono, że ocena nie wyjaśnia czym są UAP i że nie dostarcza żadnych dowodów na powiązanie ich z domniemanymi wizytami obcych - pomimo przeglądu ponad 120 incydentów z ostatnich 20 lat. Wydaje się, że najbardziej stanowczy wniosek raportu jest taki, że ogromna większość zdarzeń UAP i ich zaskakujących manewrów nie jest spowodowana przez żadne amerykańskie programy zaawansowanych technologii.

Wreszcie, według artykułu w New York Times, raport końcowy zawiera "tajny załącznik" z informacjami uznanymi za nieodpowiednie do upublicznienia - pozostawiając więcej niż wystarczająco dużo miejsca dla zagorzałych zwolenników UFO, aby pozostali przekonani, że rząd USA ukrywa prawdę.


BRAK "WIELKIEGO UJAWNIENIA"

Andrew Fraknoi, astronom z Fromm Institute for Lifelong Learning na Uniwersytecie w San Francisco, podziela powszechnie panujący wśród naukowców pogląd, że przez dziesięciolecia media poświęcały zbyt wiele uwagi sensacyjnym twierdzeniom, że niejasne światła na niebie są w rzeczywistości pozaziemskimi statkami kosmicznymi. "W ostatnim czasie nastąpił gwałtowny wzrost liczby mylących doniesień na temat UFO [opartych na raportach wojskowych]. Trzeźwe spojrzenie na te twierdzenia ujawnia, że jest w nich o wiele mniej niż na pierwszy rzut oka" - mówi Fraknoi. Dodaje on, że biorąc pod uwagę wystarczające dowody (których wiele z ostatnich raportów nie dostarcza), obserwacje UFO można w zasadzie zawsze powiązać ze zjawiskami naziemnymi lub niebieskimi, takimi jak światła pojazdów stworzonych przez człowieka czy powracające śmieci kosmiczne.

Nie będzie żadnego "wielkiego odkrycia", mówi Robert Sheaffer, czołowy sceptyczny badacz UFO. "Nie ma kosmitów tu na Ziemi, a więc rząd nie może 'ujawnić' tego, czego nie ma. Niektórzy ludzie myślą, że rząd wie więcej o UFO, lub UAP, niż opinia publiczna, ale jest jasne, że wiedzą na ten temat mniej niż nasi najlepsi cywilni badacze UFO, a nie więcej."

Departament Obron

 DOD zatrudnia kilku bardzo kompetentnych analityków fotograficznych i innych ekspertów technicznych, "z których żaden oczywiście nie był konsultowany w tej komedii błędów", mówi Sheaffer. "Pentagon doznał już wystarczającego zażenowania z powodu [pozornej] niekompetencji swojej grupy zadaniowej UAP". Twierdzi on, że nadszedł czas, aby powstrzymać taką "szalejącą głupotę" i zapewnić, że właściwi eksperci będą kształtować wnioski grupy zadaniowej, a nie "pozbawieni wiedzy, zadufani w sobie ludzie, którzy nawet nie rozpoznają nieostrych obrazów, kiedy je widzą."


PRAWDZIWE PROBLEMY

Sceptyczny pisarz naukowy Mick West podjął się analizy serii filmów UAP opublikowanych przez amerykańskie wojsko, niestrudzenie badając, jak niektóre z tych incydentów mogą być jedynie mirażami spowodowanymi wadami w nowo wdrożonych systemach radarowych, jak również różnego rodzaju dobrze rozumianymi artefaktami wizualnymi regularnie widzianymi w kamerach. Pomimo jego pracy nad obaleniem ostatnich doniesień, West utrzymuje, że doniesienia o tajemniczych samolotach prześladujących zasoby wojskowe powinny być traktowane całkiem poważnie.

"Po pierwsze, istnieje zestaw bardzo realnych kwestii, które można zgrupować jako 'UAPs' lub 'UFOs'", mówi West. "Zawsze, gdy coś niezidentyfikowanego pojawia się w zastrzeżonej przestrzeni powietrznej, wtedy jest to prawdziwy problem, który wymaga rozwiązania". Było wiele raportów o dronach nad lub w pobliżu obszarów zastrzeżonych, zauważa. "Wiemy, że drony były wykorzystywane do ataków terrorystycznych, a drony będą bardzo istotnym czynnikiem w przyszłych konfliktach" - mówi West. "Musimy więc dowiedzieć się, jak identyfikować i łagodzić takie zjawiska".

Innym prawdziwym problemem jest to, że piloci czasami widzą rzeczy, których nie mogą łatwo zidentyfikować, mówi West, i mogą błędnie zidentyfikować takie obiekty. Niezależnie od tego, co tacy piloci faktycznie obserwują, jest to problem. "Jeśli coś tam jest trudne do zidentyfikowania - jak nowy dron - to musimy wymyślić, jak to zidentyfikować", mówi. "Jeśli piloci popełniają błędy, to musimy dowiedzieć się, dlaczego".


PĘTLA SPRZĘŻENIA ZWROTNEGO "UJAWNIENIA"

"Zwolennicy ujawnienia obcych wkraczają w te prawdziwe kwestie związane z UAP" - mówi West. Ci wyznawcy biorą prozaiczne filmy wideo z incydentów, które są po prostu niezidentyfikowane, a następnie przedstawiają je jako dowód na istnienie nadzwyczajnej technologii - co oczywiście ma oznaczać "obcych", nawet jeśli entuzjaści tej hipotezy nie powiedzą tego wprost. W ten sposób wzbudza się łatwowierne zainteresowanie mediów, co z kolei tworzy pętlę zwrotną zainteresowania opinii publicznej, większej ilości mediów, a następnie presji na polityków, aby "coś zrobili".

"Przez cały czas wojsko nie komentuje, bo taki jest ich modus operandi. Sprawy wojskowe są domyślnie utajnione i nie ma nic, co zmuszałoby ich do wyjaśnienia tych spraw" - mówi West. West ma nadzieję, że nadchodzący raport będzie odzwierciedlał poglądy poważnych ludzi, którzy wreszcie zaczną wyjaśniać, co się dzieje, a co nie.

"Spodziewam się wielu dyskusji i informacji na temat prawdziwych problemów związanych z niezidentyfikowanymi obiektami latającymi. Ale nie spodziewam się, że będzie on zawierał wiele informacji, które zadowolą entuzjastów UFO" - mówi West.


CZEKAĆ I ZOBACZYĆ

Jedną z osób, która przyjmuje postawę "poczekam i zobaczę" w odniesieniu do nadchodzącego raportu jest Ravi Kumar Kopparapu, naukowiec zajmujący się badaniami planetarnymi w Goddard Space Flight Center NASA. Historia badań naukowych nad UAP w USA nie ogranicza się do ostatnio opublikowanych fragmentów wideo, co jest dobrym przypomnieniem, aby nie malować całego zjawiska jednym szerokim pędzlem - mówi. Dodatkowo, nie jest to problem specyficzny dla USA, ani nie ogranicza się do obserwacji przez amerykańskie siły zbrojne.

"Może nie być jednego wyjaśnienia dla wszystkich takich obserwacji. Sugerowałbym, abyśmy nie wyciągali pochopnych wniosków, gdy wyniki raportu zostaną podane do publicznej wiadomości" - mówi Kopparapu. "Raport byłby niezwykle pomocny, gdyby dane, na podstawie których został opracowany, zostały upublicznione, tak aby więcej ekspertów i naukowców mogło się z nim zapoznać i miejmy nadzieję osiągnąć naukowy konsensus co do natury niektórych niewyjaśnionych zdarzeń. W przeciwnym razie, zawsze będą istniały teorie spiskowe, które będą przesłaniać i hamować właściwe naukowe badania UAP."

Podobnego zdania jest Mark Rodeghier, dyrektor naukowy Center for UFO Studies, który twierdzi, że otwartość powinna być traktowana priorytetowo w jak największym stopniu w przyszłych dochodzeniach. "Nie wiemy, czy problem UFO ma charakter wywiadowczy, ze względu na zagranicznych przeciwników, ale wiemy, z jego długiej historii, że jest to absolutnie problem naukowy, który zasługuje na poważną uwagę" - mówi. "W temacie, który był zbyt długo ignorowany, bagatelizowany i wyśmiewany, rząd i społeczność naukowa powinny badać UFO otwarcie i, co ważne, z otwartym umysłem".


POSZUKIWANE: NAUKOWE DOCIEKANIA


Astrofizyk z Uniwersytetu Harvarda Avi Loeb mówi, że znaczenie raportu UAP Task Force będzie zależało od dowodów, które ujawni, a które w tej chwili pozostają w większości nieznane. "Ale to skupienie się na przeszłych raportach jest błędne" - mówi. "Rozsądnie byłoby posuwać się naprzód z naszymi najlepszymi instrumentami, zamiast analizować przeszłe raporty. Zamiast skupiać się na dokumentach, które odzwierciedlają dziesięciolecia technologii stosowanych przez świadków bez wiedzy naukowej, o wiele lepiej byłoby rozmieścić najnowocześniejsze urządzenia rejestrujące, takie jak kamery lub czujniki dźwięku, w miejscach, z których pochodziły raporty i szukać nietypowych sygnałów."

Loeb idzie o krok dalej, mówiąc, że jest gotów zgłosić się do pomocy w rozwikłaniu sagi UAP/UFO. "Osobiście, z przyjemnością poprowadzę naukowe dochodzenie w sprawie natury tych raportów i odpowiednio doradzę Kongresowi", mówi. "Mogłoby to przybrać formę federalnie wyznaczonej komisji lub prywatnie finansowanej ekspedycji. Jej najważniejszym celem byłoby wniesienie do dyskusji naukowego rygoru i wiarygodności."


HISTORIA SIĘ POWTARZA

Dla niektórych doświadczonych badaczy, takich jak William Hartmann, starszy emerytowany naukowiec w Planetary Science Institute, z siedzibą w Tucson w Arizonie, obecna wrzawa wokół wpływowego raportu rządowego na temat UFO jest przypomnieniem, że w końcu wszystko, co stare, staje się znowu nowe.

Hartmann był konsultantem fotograficznym i współautorem raportu Projektu UFO Uniwersytetu Kolorado "Naukowe badanie niezidentyfikowanych obiektów latających". Projekt ten, finansowany przez Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych w latach 1966-1968, prowadzony był przez fizyka Edwarda Condona i miał fatalny wpływ na późniejsze badania naukowe. Condon i jego współautorzy doszli do wniosku, że szeroko zakrojone badania UFO nie są po prostu owocną dziedziną, w której można szukać wielkich odkryć i "prawdopodobnie nie można uzasadnić oczekiwań, że nauka będzie dzięki nim zaawansowana".

Zastanawiając się nad swoją pracą dla projektu, zwanego również komisją Condona, Hartmann mówi, że żaden z dowodów fotograficznych, które zbadał, nie mógł ustalić niczego nadzwyczajnego w obserwowanych zjawiskach. "Udowodniliśmy, że niektóre z [przypadków], w tym klasyczne zdjęcia, które wciąż są podrzucane, były fałszywe" - mówi. "Już sam ten fakt sprawia, że niezwykle trudno jest stosować proste techniki naukowe, ponieważ wiemy, że niektóre, niekoniecznie wszystkie, dane, które otrzymaliśmy, zostały starannie przygotowane, aby nas omamić. To] nie jest całkiem tak jak w astronomii, gdzie możemy założyć, że fotony przechodzące przez nasz teleskop na szczycie Mauna Kea na Hawajach nie zostały tam umieszczone przez oszusta."

"Mówiąc inaczej, jeśli myślisz, że wśród sterty zdjęć, które ci dano, może być prawdziwy statek kosmiczny obcych, ale wiesz, że niektóre z tych zdjęć są fałszywe, to bardzo trudno jest udowodnić, że któreś z nich jest dowodem na wizytę obcych" - mówi Hartmann. "Chciałbym zobaczyć wiele wyraźnych zdjęć lub detekcji przez świadków, którzy się nie znają, z wielu miast, oglądanych z wielu kierunków, zanim się bardzo podekscytuję".

Mimo to dodaje, że od czasu jego doświadczenia pracy w komisji Condona, nie może uciec od "uczucia, że w atmosferze mogą istnieć zjawiska elektromagnetyczne, których wciąż nie rozumiemy."


PRAWDA JEST TAM NA ZEWNĄTRZ


Sarah Scoles jest autorką niedawno wydanej książki They Are Already Here: UFO Culture and Why We See Saucers (Kultura UFO i dlaczego widzimy spodki). Chociaż pełne szczegóły raportu nie zostały jeszcze poznane, przeczuwa ona, że nie będzie on tak odkrywczy, jak niektórzy mają nadzieję.

"W różnych okresach XX wieku wojsko prowadziło badania nad UFO, aby ustalić, czy to, co ludzie widzą, stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego" - mówi Scoles. "Ten raport nie wydaje się więc być przełomowy, ponieważ jest to wersja tego samego w XXI wieku".

To powiedziawszy, Scoles uważa, że bezstronna analiza dostępnych danych mogłaby rzucić światło na prawdziwą częstotliwość obserwacji UAP - i być może na charakterystykę i ewentualnie tożsamość tych obserwacji. "Jednym z problemów z badaniami UFO/UAP jest to, że często nie przypominają one tradycyjnych badań naukowych pod względem rygoru" - mówi.

Scoles ma nadzieję, że raport grupy zadaniowej będzie w stanie określić ilościowo i przeanalizować szeroki zakres danych, z niezbędną wiedzą o możliwościach czujników, aktualnym krajowym i zagranicznym potencjale wojskowym, itd. Jeśli tak się stanie, będzie to mile widziana zmiana w stosunku do poprzednich głośnych badań - podsumowuje.

Gdzie nas to prowadzi? Prawda, oczywiście, gdzieś tam jest, niezależnie od tego, czy pojawi się na stronach raportu UAP Task Force, czy też nie. Ale na razie szanse na to, że rząd USA będzie wiedział, co to jest, a co dopiero ujawni to w najbliższym czasie, wydają się być nikłe.

**By Leonard David
**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz