Im gorzej tym lepiej? Yanis Varoufakis, „Globalny Minotaur” – recenzja
Eliasz Robakiewicz
Machina Myśli
26 grudnia 2015
Eliasz Robakiewicz
Machina Myśli
26 grudnia 2015
Krytyka neoliberalizmu jest głównym zajęciem lewicy od dziesięcioleci.
Historia neoliberalizmu to historia rządów Reagana i Thatcher, wojen o
ropę, rozwoju managementu jedzącego sushi, magicznych receptur i wzorów
na „zysk bez ryzyka” autorstwa neoliberalnych szarlatanów czy wreszcie
instrumentów pochodnych – zinstytucjonalizowanym hazardzie losami
ludzkości. Wszystko to znamy i słyszymy [od] kilkunastu lat.
„Neoliberalizmem” nazywa lewica strategię walki z klasą pracującą, która
utrzymuje się już niemal od półwiecza. Obarczjąc neoliberalizm o całe
zło świata nieraz zapomina się, że w kapitalizmie jest dwóch równie
ważnych aktorów – pracownicy i kapitaliści. Jeszcze niedawno liberał
mógł na taką krytykę odeprzeć „o co właściwie wam chodzi przecież
dogadujemy się” dziś choć nasz lokalny liberał stwierdza „byliśmy głupi”
to ten globalny dalej twierdzi „dogadujemy się”, a my mu coraz mniej
wierzymy.
„Im gorzej tym lepiej”
Blask „nowoczesnej agory”, o której jeszcze dziś można usłyszeć
(włączając audioguide [1]) od dyrektora Europejskiego Centrum
Solidarności w Gdańsku, już trochę przygasa. Mówi się o rozpadzie Unii
Europejskiej czy demokracji plebiscytowej, gdzie nowoczesna Polka łączy
spersonalizowane i sprofilowane „pod jej indywidualne potrzeby” życie
prywatne, a politykę powierza ekspertom czy mężom opatrznościowym partii
prawicowych. Eksportowana na cały świat z USA neokonserwatywna
ideologia samosterującego się wolnego rynku została brutalnie
zrewidowana w 2008 roku w globalnym kryzysie. Kryzysie, którego
epicentrum było Wall Street. Jak się okazało „wolny rynek” dla
wszystkich nie był założeniem tej teorii tylko stawką (dla kogo rynek
będzie wolny) politycznej gry, która się toczyła. Ideologia ta
implodowała jako gigantyczne kłamstwo kraju, który zdezindustralizował
się, by oprzeć swój rozwój na nowym modelu ekonomicznym. Najprościej
stwierdzić, że jest to model oparty o dominację sektora usług. Czasem
mówi się o epoce technologii informacyjnej (co jest półprawdą), czasem o
produkcji symbolicznej i afektywnej (co także jest półprawdą).
Varoufakis stara się nas jednak przekonać, że najważniejszym czynnikiem w
tym modelu jest proces, który zdaje się nadawać nowy (zgodny z duchem
czasów) sens maksymie Czernyszewskiego „im gorzej tym lepiej”. Krytycy
kapitalizmu – czy to radykalna lewica, czy konserwatyści – nie docenili
talentów współczesnego managementu. Na każdy ich postulat lub diagnozę,
nawet na „ostateczny kryzys systemu kapitalistycznego” menadżer
odpowiada: „Permanentny kryzys? Dobrze! Będzie z tego świetny biznes!”.
Czernyszewskiego jako narodnika [2] interesowały losy Rosji. Co robić? –
pytanie które przed Leninem postawił ten myśliciel odnosiło się do
losów i przyszłości samej Rosji. Dlatego też formuła „im gorzej tym
lepiej” oznaczała: im gorzej dla mas pracujących w Rosji, tym lepiej –
gdyż będą bardziej świadome bezwzględnej przemocy władzy carskiej, co
doprowadzi do rewolucji społecznej. Co zatem oznacza ta formuła
wypowiadana przez Paula Volckera – prezesa FED (Systemu Rezerwy
Federalnej) za rządów Reagana, który mówi o kontrolowanej dezintegracji
światowej gospodarki (Globalny Minotaur, s. 122)? Co oznacza formuła „im
gorzej tym lepiej” w globalnym systemie kapitalistycznym, czyli na
Zachodzie uformowanym po II wojnie światowej? Wreszcie, co może znaczyć w
dzisiejszej Polsce?
Jakiś czas temu ukazał się spot reklamujący Polskę dla zagranicznego
biznesu. Jak wynika z klipu, główny atut Polski to tania i
wykwalifikowana siła robocza (pracownicy). Narrator zdaje się mówić: my
przypilnujemy, żeby im nie było za dobrze, żeby nie mieli zbyt
wygórowanych roszczeń ekonomicznych i politycznych, a wy sprowadźcie tu
swój biznes. Im gorzej dla nich, tym lepiej dla was. Strategia niezbyt
wyrafinowana, można powiedzieć amatorska, wyzysk niewykwalifikowanych
pracowników w niezbyt rozwiniętej gospodarce. W Polsce pojawiali się
ambitniejsi praktycy neoliberalizmu, tacy jak Marcin Plichta, który
stworzył tuż po kryzysie z 2008 „firmę” Amber Gold, która dokonywała,
dopóki jej nie zamknęła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, cudu
tworzenia czegoś z niczego! Zostawmy jednak na razie polskich amatorów
neoliberalizmu na boku i spytajmy: jak robi się to na globalną skalę?
Wszyscy za jednego, jeden za siebie
Książka Yanisa Varoufakisa ma charakter krótkiej (250 stron) i
przystępnie napisanej analizy dziejów makroekonomicznych pewnej formacji
politycznej, która zdobyła dominującą pozycję w globalnym kapitalizmie w
XX i XXI wieku. Z tej perspektywy teoretycznej wielkimi wydarzeniami w
dziejach gospodarczych są kryzysy. To one są wydarzeniami, w których
ujawniają się obiektywne problemy naszego systemu gospodarczego, czyli
kapitalizmu. Są to problemy, które mają daleko idące konsekwencje, które
oddziałują, mniej lub bardziej bezpośrednio, na wszystkie aspekty
naszego życia. Ramy czasowe analizy Varoufakisa wyznaczają dwa ważne
kryzysy. Punktem wyjścia jest Wielki Kryzys z 1929 r., który wybuchł w
USA, gdzie przez kolejne cztery lata PKB spadło o ponad połowę, a
recesja wywołała falę nędzy wśród klasy pracującej oraz falę upadłości
wśród posiadaczy. Kryzys ten jednak miał wymiar globalny. Rozniósł się
jak zaraza po całym świecie, a nośnikiem tego procesu był pieniądz.
Zdając sobie z tego sprawę administracja prezydenta Roosevelta uznała,
że rozwiązanie problemów, które leżały u podstaw kryzysu, musi mieć
także globalny charakter – USA musi stworzyć ogólnoświatowy plan
stabilizacyjny. Równie powszechny wymiar miał także kryzys w 2008 roku,
który ukazał gorzką prawdę o cudownych środkach wilków z Wall Street na
rozwój gospodarki, tworząc w USA coś, co autor nazywa „bankrutokracją”.
Pytając o to, czym właściwie jest tytułowy „Globalny Minotaur” postawię
dwa pytania: czym był „globalny plan”, który USA przedstawiło po II
wojnie światowej jako projekt stabilizacji światowej gospodarki? Przy
okazji dowiemy się czemu dolar stał się dominującą na całym świecie
walutą – od latynoamerykańskich narcotraficantes po PZPRowskich
dygnitarzy. Drugie pytanie natomiast brzmi: jak doszło do globalnego
kryzysu w 2008 roku? lub, innymi słowy: dlaczego „Biedronka”,
wszechobecny kredyt i Balcerowicz są trzema obliczami współczesnych
rządów kapitału?
Globalny Plan
Po dramatycznym kryzysie z 1929 roku i próbach ratowania światowego
systemu gospodarczego, odejściu od standardu złota (wymienialności
pieniądza na złoto), czy wielkich inwestycji państwowych New Dealu
Roosevelta, tuż przed II wojną światową w 1937–1938 nastąpiło kolejne
załamanie, redukujące amerykańską gospodarkę do poziomu z 1929 roku i
zapowiadające kolejny światowy kryzys. Przez kolejne lata, kryzysu nie
było, ponieważ pojawiło się znakomite zajęcie dla bezrobotnych całego
świata, czyli globalna wojna. W 1944 roku, gdy klęska Hitlera była już
pewna, w niedużym miasteczku Bretton Woods w USA została zwołana
konferencja, na której zdecydowano o systemie walutowym krajów
zachodnich. Był to niezwykle ważny szczyt gdzie m.in. zaplanowano
powstanie do dziś działających instytucji, takich jak Międzynarodowy
Fundusz Walutowy czy Bank Światowy, a także ustalono mechanizm, który
miał chronić stabilność rozwoju kapitalizmu czyli tzw. „system Bretton
Woods”. Zgodnie z ustaleniami za stabilność polityki fiskalnej miał
odpowiadać amerykański dolar, który byłby wymienialny na złoto w stałej
proporcji 35 dolarów za jedną uncję. Wszystkie inne waluty miałby
określać się względem dolara (ile funtów to dolar, ile marek to dolar
itd.). Dolar miał się stać podstawową formą istnienia – atomem nowego
kapitalizmu. USA miało pełnić funkcję globalnego bankiera (obok roli
globalnego policjanta). Kształtując politykę finansową dolara można było
kształtować politykę finansową na całym świecie. Nie była to unia
walutowa, o której marzył ekonomista John Maynard Keynes, ale coś, co
pozwalało na stabilność i zaufanie do jednej waluty. Dolar stał się od
tego czasu TYM pieniądzem. Od tego czasu wszyscy złoczyńcy żądają za
niezniszczenie świata wielkich sum nieoznakowanych studolarówek.
Goldfinger z przygód agenta tego porządku, czyli Jamesa Bonda, próbuje
ukraść całe złoto z fortu Knox, żeby właśnie ten Globalny Plan
zdestabilizować – kradnąc rezerwy złota podkopać stabilność dolara,
stabilność systemu. Plan dziś mało zrozumiały i raczej komiczny.
Dlaczego? Tego dowiemy się, gdy powiemy sobie o tytułowym potworze,
czyli Globalnym Minotaurze.
Drugim ważnym elementem Globalnego Planu były amerykańskie inwestycje.
Czy nie zastanawiało was, czemu w USA tyle jest japońskich sprzętów
elektronicznych czy pickupów Toyoty? Czemu RFN tak dobrze sobie radziło
po II wojnie światowej? USA, mimo bardzo szczerego potępienia nazistów i
ich sojuszników, upatrzyło sobie swoich strategicznych sojuszników
ekonomicznych właśnie w Japonii i Niemczech. To wpompowywanie w ich
gospodarki nadwyżek miało stanowić dla dynamicznej gospodarki
amerykańskiej coś, co Varoufakis nazywa mechanizmem recyklingu nadwyżek.
Jak uczą nas wszystkie szkolne interpretacje historii, warunkiem
powstania kultury były zawsze nadwyżki w produkcji np. początkowo zapas
jedzenia, później pewnych produktów i pieniędzy w społecznościach. W
kapitalizmie nadwyżki te czy to w postaci towarów czy pieniędzy są
olbrzymie. Jak zauważył Karol Marks (ale i inni przed nim), nadwyżek
tych nie można rozdysponować wśród potrzebujących, polepszając stan
życia ogółu, gdyż w kapitalizmie nadwyżki muszą przynosić zyski. Nie
wynika to z chciwości czy upodobań kapitalistów. Jest to konieczność
strukturalna: w chwili, gdy działalność przestaje przynosić stale zyski,
przynosi straty, a posiadacz przestaje być kapitalistą i staje się
bankrutem. Wbrew temu, co można sądzić zgodnie z obłudnym
humanitaryzmem, celem w kapitalizmie (szczególnie w rozwiniętym
kapitalizmie) nie jest: co zrobić żeby biednym żyło się lepiej, tylko: co zrobić żeby bogatsi byli bogatsi.
Trudna misja „humanitarna” na wielką skalę, która ostatnio odbyła się
na słonecznych wzgórzach Beverly Hills i w zasypanych kokainowymi
śnieżycami penthousach maklerów w Nowym Jorku powiodła się po 2008 roku
wyśmienicie. Rząd Stanów Zjednoczonych przeprowadził akcję „humanitarną”
na wielką skalę, nagradzając bankierów w kolejnych planach pomocowych
kwotami trudnymi do wyobrażenia, „szacowania” wahają się od 5 do około
30 trylionów dolarów (w zależności od tego, co uwzględnimy jako straty
wywołane kryzysem) sprawiając, że najbogatszy 1% amerykanów odnotował
najlepsze zyski od 1928 roku (zbieżność kryzysowych dat nieprzypadkowa) (Globalny Minotaur,
s. 197-206, 234-237, 252-255) [3]. Wróćmy do okresu powojennego, do
epoki Bretton Woods. Po II wojnie światowej nadwyżki pochłaniała
odbudowa zniszczonego wojną świata, zimna wojna, w której Związek
Radziecki rywalizował z USA o palmę pierwszeństwa w zbrojeniowym wyścigu
donikąd, rozwój i tak już nieźle rokujących gospodarek Niemiec i
Japonii oraz wojna o rynki zbytu, surowce i wpływy.
Ręka która daje i zabiera
Opisany powyżej Globalny Plan jest przez autora omówiony dużo dokładniej
– opisałem tylko dwa jego najważniejsze aspekty. Zainteresowani
szczegółami powinni oczywiście zajrzeć do książki. Cała książka jest
raczej interesującą interpretacją czy też, jak nazywa ją sam autor
„hipotezą Minotaura”, niż stricte naukową analizą. Niemniej jednak
książka jest bogata w dane, wyjaśnienia kluczowych pojęć i mechanizmów
ekonomicznych czy proste przykłady ilustrujące dane zjawiska. Wszystko
to jest, jak na książkę opisującą gospodarczą historię ostatnich stu
lat, podane w zrozumiały dla zwykłej czytelniczki w postaci historii
narodzin i upadku ekonomicznego potwora: Minotaura.
Wróćmy jednak do naszej historii i dziejów „wolnego świata”, który
rozwijał się dość długo zgodnie z wytycznymi Globalnego Planu.
Architekci Globalnego Planu projektując go nie przewidzieli, że jego
największa zaleta może przerodzić się w największą słabość. Mówiąc
krótko: każdy plan czy pisany z dużej czy z małej litery, globalny,
lokalny, nakazowo-rozdzielczy czy boski ma pewną wadę: zakłada się w nim
spełnienie określonych warunków. Nie chodzi tutaj nawet o odchylenia
czy zmiany kursu, tylko o wydarzenia które się w
historii dzieją i uporczywie nie chcą się z naszym planem zgadzać.
Varoufakis nie podaje jednej przyczyny załamania się Globalnego Planu.
Trzeba przyznać, że ten kluczowy moment analizy pozostawia dość wiele do
życzenia. Wskazuje na olbrzymie znaczenie „wojny z komunizmem”, w tym
przede wszystkim fatalnej w skutkach wojny w Wietnamie, uparcie
kontynuowanej przez prezydenta Johnsona, która podkopała nie tylko
ekonomiczną pozycję Stanów Zjednoczonych, ale i przyczyniła się do
poważnego kryzysu ideowo-społecznego w USA i na świecie (m.in. w tym
czasie, w 1968 roku, miały miejsca liczne wystąpienia, nie tylko słynny
Maj ’68 w Francji, również i socjalistyczna Polska nie była niewrażliwa
na te zmiany). Do tej pory stabilność światowej gospodarki opierała się
na stabilności gospodarki USA i kursu dolara. Gdy USA popadło w kłopoty,
a dolar gwałtownie tracił na wartości na początku lat
siedemdziesiątych, w kryzys mógł popaść cały kapitalistyczny świat. USA
zdecydowało się na niesamowity ruch: ta sama ręka, która od czasów
drugiej wojny dawała napędzając światową gospodarkę, zaczęła odbierać
(także ją napędzając!).
Globalny Minotaur
Globalną strategię obraną przez zachodnich decydentów, najpierw w USA, a
potem i w UE, autor nazywa Globalnym Minotaurem, potworem powstałym na
szczątkach Globalnego Planu. W Globalnym Planie USA utrzymywało kontrolę
nad światową gospodarką za pomocą dolara oraz inwestycji. Gdy skończyły
się zasoby kapitałowe i na horyzoncie dało się zaobserwować widmo
kryzysu (po raz pierwszy wystąpiło złowieszcze zjawisko wysokiego
bezrobocia, stagnacji ekonomicznej i wzrostu cen, czyli stagflacja)
pojawił się genialny, jak się zdawało, w swojej prostocie pomysł. Do
tej pory dolara trzymała „ręka, która dawała”, jednak w latach
siedemdziesiątych zmieniła się ona w „rękę, która bierze”. Gdy USA nie
mogło już być dalej motorem globalnego rozwoju (przez inwestowanie
swoich nadwyżek), stało się gąbką chłonącą nadwyżki z całego świata. USA
rozpoczęło „rządy na kredyt”, czyli dominację za pomocą podwójnego deficytu:
handlowego i budżetowego. Dla przeciętnej Amerykanki oznaczało to
bizantyjskie rozpasanie konsumpcyjne połączone z deficytem budżetu
domowego, czyli kredytem (rozwój zadłużenia pod zastaw domu i kart
kredytowych), dla kapitału przede wszystkim rozwój sektora finansowego.
Przez kolejne dziesięciolecia pompowano w Wall Street gigantyczne
fundusze mające przynieść mityczny „zysk bez ryzyka”, obliczony przez
cudowne formuły i narzędzia finansistów. Jak się zdawało, formuła
Czernyszewskiego nabrała nowego sensu: im gorzej się miała gospodarka i
budżet USA, im żarłoczniej pożerał globalne nadwyżki kapitału (które
przecież miały nas zaprowadzić w lepszą przyszłość sprawiedliwszego
świata) tym lepiej. USA stawało się w coraz mniejszym stopniu krajem
„produkującym cokolwiek” a coraz bardziej krajem widmowego kapitału
(proces ten opisuje w ciekawy sposób drugi sezon kultowego serialu „The
Wire”, przetłumaczonego w Polsce jako „Prawo Ulicy”). Dziś, po kryzysie,
ten proces odbija się w sferze ideologii jako pewna nostalgia widoczna w
amerykańskiej kulturze (szczególnie wblockbusterach), topos
odnowy, wyobrażeniowy kult ludzi pracy czy imaginacyjne branie się „za
robotę”, szczególnie przez superbohaterów (bo już chyba nikt inny USA
nie pomoże). Z drugiej strony Stany Zjednoczone rosły i pęczniały jako
„widmo kapitału”, czyli kapitał finansowy czy dokładniej kapitał oparty
na długu. o którym pisze w swoim znanym eseju Joseph Vogl. Minotaur od
tej pory pożerał kapitał, a wszyscy byli z swoich „inwestycji”
zadowoleni. Czemu byli przekonani o ich słuszności? Co podtrzymywało ten
porządek? Varoufakis podaje cztery istotne czynniki, które nazywa
„służebnicami bestii”: Wall Street jako bezpieczne i godne zaufania
miejsce dla światowego biznesu, sklepy typu Walmart (w Polsce
„Biedronka” czy „Lidl”) zapewniające tanią reprodukcję siły roboczej
opartą na wyzysku drobnych dostawców, konserwatywną ideologię skapywania
(w Polsce m.in. w postaci „uczciwego polskiego przedsiębiorcy, który
podzieli się z rodakami” czy wcześniej „dobrego liberała z Gazetą
Wyborczą i książką Miłosza pod pachą”) oraz tzw. „toksyczną teorię
ekonomiczną”, której dwoma podstawowymi postulatami były deregulacja
sektora finansowego i stosowanie „innowacji finansowych” przynoszących
niewyobrażalne zyski. Polska po 1989 roku otrzymała zubożoną wersję tego
wspaniałego planu (zrobioną w jedną noc przez ekonomistę Jeffrey’a
Sachsa i przystosowaną przez Balcerowicza), zakładającą raczej poddanie
się bestii niż współbiesiadowanie. Teoria ta i jej podstawowe założenia
po dziś dzień określają w olbrzymim stopniu polską rzeczywistość –
zarówno gospodarczą, jak i ideową.
Kryzys z 2008 roku jest nazwany kryzysem finansowym. Finanse, głównie za
pomocą kredytu, przenikają dziś całą rzeczywistość, dlatego też plajta
setek banków oraz wielu korporacji, których wydział finansowy przynosił w
latach świetności bestii wspaniałe zyski, odbiła się głęboko na całym
świecie, a jej skutki odczuwalne są do dziś. Varoufakis opisuje w
książce wiele „wspaniałych” wynalazków toksycznej teorii ekonomicznej,
takich jak hedging (a raczej jego wariacką wersję), fikcyjne zyski z
fuzji, kredyty subprime (czyli kredyty udzielane przez kredytodawcę
niemal pewnego, że kredytobiorca ich nie spłaci) czy instrumenty
pochodne. Najważniejsze znaczenie mają tu dwa typy papierów
wartościowych CDO (collateralized debt obligation, obligacja zabezpieczona długiem) oraz CDS (credit default swap, swap ryzyka kredytowego). Oba typy są de facto sposobami oszukiwania systemu.
Aby oddać mechanizm tego procesu, wystarczy omówić jedynie CDO. Są to
obligacje, których wartość zależy od zadłużenia, które było jednym z
filarów panowania Minotaura. Drugim filarem był ujemny bilans handlowy,
czyli pożeranie przez Amerykanów światowej produkcji. Oczywiście te dwa
zjawiska łączą się w postaci konsumpcji na kredyt (sprzyjającej wszelkim
formom oszustw, w tym baniek spekulacyjnych). Widmową postacią tego
zjawiska są właśnie CDO, czyli obligacje, które tworzono w założeniu, że
proces ten będzie trwał w nieskończoność. Ich bezpieczeństwo
gwarantowały firmy ratingowe, które dawały im najwyższy rating AAA
uznając, że są to pierwszorzędne inwestycje. Tworzenie takich aktywów i
używanie ich jako środka płatniczego, by nabyć kolejne takie aktywa i
tak w nieskończoność Varoufakis nazywa wytwarzaniem prywatnego pieniądza.
Gdy okazało się, że jest on bezwartościowy, pochłonął niczym czarna
dziura w 2008 roku i w kolejnych latach niewyobrażalne sumy bardzo
realnego pieniądza wpompowanego w tę próżnię widmowego kapitału przez
interwencje państwowe. Były one przeprowadzane na niespotykaną dotąd
skalę. Jak diagnozuje Varoufakis, zarówno USA, jak i UE, mimo
gigantycznej ilości środków kapitałowych utopionej w tych interwencjach
nie poradziły sobie z przyczynami kryzysu. Nie wyciągnięto z niego
żadnej lekcji, a wręcz przeciwnie – jeszcze ostrzej podąża się w tym
kierunku. Analizy Varoufakisa dają ciekawe narzędzia – zwłaszcza w
kontekście przemian ekonomiczno-politycznych w Grecji i Hiszpanii – do
przemyślenia losów zarówno Polski, jak i całej UE. Pozwala spojrzeć na
nie z szerszej perspektywy problemów systemowych, nie tylko UE czy USA,
ale i problemów całego kapitalistycznego świata. Podkreślając rolę
mechanizmów recyklingu nadwyżek Varoufakis wskazuje na problem niezbyt
dobrze zrozumiały w Polsce, dla której od stuleci celem jest wydobycie
się z zacofania, a nie osiągnięcie granic możliwości wyciągania zysków w
kapitalistycznym systemie. Obok interesujących rozważań dotyczących
globalnych zależności produkcji i jej regulowania za pomocą mechanizmów
finansowych czy polityki pieniężnej oraz określonej polityki społecznej
(potocznie zwanej neoliberalizmem), możemy także dziękiGlobalnemu Minotaurowi zastanowić
się, w jaki sposób procesy te wpływają (głównie w odniesieniu do UE) na
Polskę, ale także w jaki sposób „służebnice bestii” zadomowiły się w
naszym kraju. Być może lepiej nie uznawać momentami dość ogólnikowej
analizy Varoufakisa za punkt dojścia rozważań, z pewnością jednak można
przyjąć „hipotezę Minotaura” za dobry punkt wyjścia dla zrozumienia, co
się dzieje dziś w Polsce, w UE i na świecie.
…………………………………………………………
Przypisy:
1. Czy na stronie w postaci frazesu: „Nowa siedziba ECS będzie agorą,
gdzie przestrzeń znajdą ludzie i idee służące budowaniu i rozwojowi
społeczeństwa obywatelskiego, miejscem spotkań tych, którym droga jest
przyszłość świata.” link:http://www.ecs.gda.pl/title,Historia,pid,28.html.
2. Narodnictwo to ruch polityczno-społeczny obecny w drugiej połowie XIX
wieku w Rosji postulujący zniesienie caratu i państwa feudalnego i
budowy państwa socjalistycznego. Narodnicy postulowali budowę
nowoczesnego państwa przy jednocześnie krytykując zachodnią burżuazję
oraz tendencje okcydentalistyczne jako zbyt zapatrzone w zachód. Obok
Czernyszewskiego głównym ideologiem ruchu był Aleksander Hercen, który
postulował przejście z feudalizmu do socjalizmu z pominięciem
kapitalizmu jako koniecznego elementu pośredniego.
—–
Inne recenzje książki:
Aleksander Piński, Agonia Minotaura – Obserwator finansowy
Radosław S. Czarnecki, Powrót Minotaura – trybuna.eu
Damian Winczewski, Kryzys i niekonsekwencja –Praktyka teoretyczna
Radosław S. Czarnecki, Powrót Minotaura – trybuna.eu
Damian Winczewski, Kryzys i niekonsekwencja –Praktyka teoretyczna
Yanis Varoufakis. „Globalny Minotaur. Europa, Ameryka i przyszłość światowej gospodarki”
Tłum. Joanna Bednarek. Warszawa, PWN 2015.
Tłum. Joanna Bednarek. Warszawa, PWN 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz