niedziela, 17 stycznia 2016

Na sobotni wieczór zamiast telewizji....


Im gorzej tym lepiej? Yanis Varoufakis, „Globalny Minotaur” – recenzja
Eliasz Robakiewicz
Machina Myśli
26 grudnia 2015
Krytyka neoliberalizmu jest głównym zajęciem lewicy od dziesięcioleci. Historia neoliberalizmu to historia rządów Reagana i Thatcher, wojen o ropę, rozwoju managementu jedzącego sushi, magicznych receptur i wzorów na „zysk bez ryzyka” autorstwa neoliberalnych szarlatanów czy wreszcie instrumentów pochodnych – zinstytucjonalizowanym hazardzie losami ludzkości. Wszystko to znamy i słyszymy [od] kilkunastu lat. „Neoliberalizmem” nazywa lewica strategię walki z klasą pracującą, która utrzymuje się już niemal od półwiecza. Obarczjąc neoliberalizm o całe zło świata nieraz zapomina się, że w kapitalizmie jest dwóch równie ważnych aktorów – pracownicy i kapitaliści. Jeszcze niedawno liberał mógł na taką krytykę odeprzeć „o co właściwie wam chodzi przecież dogadujemy się” dziś choć nasz lokalny liberał stwierdza „byliśmy głupi” to ten globalny dalej twierdzi „dogadujemy się”, a my mu coraz mniej wierzymy.

„Im gorzej tym lepiej”

Blask „nowoczesnej agory”, o której jeszcze dziś można usłyszeć (włączając audioguide [1]) od dyrektora Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku, już trochę przygasa. Mówi się o rozpadzie Unii Europejskiej czy demokracji plebiscytowej, gdzie nowoczesna Polka łączy spersonalizowane i sprofilowane „pod jej indywidualne potrzeby” życie prywatne, a politykę powierza ekspertom czy mężom opatrznościowym partii prawicowych. Eksportowana na cały świat z USA neokonserwatywna ideologia samosterującego się wolnego rynku została brutalnie zrewidowana w 2008 roku w globalnym kryzysie. Kryzysie, którego epicentrum było Wall Street. Jak się okazało „wolny rynek” dla wszystkich nie był założeniem tej teorii tylko stawką (dla kogo rynek będzie wolny) politycznej gry, która się toczyła. Ideologia ta implodowała jako gigantyczne kłamstwo kraju, który zdezindustralizował się, by oprzeć swój rozwój na nowym modelu ekonomicznym. Najprościej stwierdzić, że jest to model oparty o dominację sektora usług. Czasem mówi się o epoce technologii informacyjnej (co jest półprawdą), czasem o produkcji symbolicznej i afektywnej (co także jest półprawdą). Varoufakis stara się nas jednak przekonać, że najważniejszym czynnikiem w tym modelu jest proces, który zdaje się nadawać nowy (zgodny z duchem czasów) sens maksymie Czernyszewskiego „im gorzej tym lepiej”. Krytycy kapitalizmu – czy to radykalna lewica, czy konserwatyści – nie docenili talentów współczesnego managementu. Na każdy ich postulat lub diagnozę, nawet na „ostateczny kryzys systemu kapitalistycznego” menadżer odpowiada: „Permanentny kryzys? Dobrze! Będzie z tego świetny biznes!”.
Czernyszewskiego jako narodnika [2] interesowały losy Rosji. Co robić? – pytanie które przed Leninem postawił ten myśliciel odnosiło się do losów i przyszłości samej Rosji. Dlatego też formuła „im gorzej tym lepiej” oznaczała: im gorzej dla mas pracujących w Rosji, tym lepiej – gdyż będą bardziej świadome bezwzględnej przemocy władzy carskiej, co doprowadzi do rewolucji społecznej. Co zatem oznacza ta formuła wypowiadana przez Paula Volckera – prezesa FED (Systemu Rezerwy Federalnej) za rządów Reagana, który mówi o kontrolowanej dezintegracji światowej gospodarki (Globalny Minotaur, s. 122)? Co oznacza formuła „im gorzej tym lepiej” w globalnym systemie kapitalistycznym, czyli na Zachodzie uformowanym po II wojnie światowej? Wreszcie, co może znaczyć w dzisiejszej Polsce?
Jakiś czas temu ukazał się spot reklamujący Polskę dla zagranicznego biznesu. Jak wynika z klipu, główny atut Polski to tania i wykwalifikowana siła robocza (pracownicy). Narrator zdaje się mówić: my przypilnujemy, żeby im nie było za dobrze, żeby nie mieli zbyt wygórowanych roszczeń ekonomicznych i politycznych, a wy sprowadźcie tu swój biznes. Im gorzej dla nich, tym lepiej dla was. Strategia niezbyt wyrafinowana, można powiedzieć amatorska, wyzysk niewykwalifikowanych pracowników w niezbyt rozwiniętej gospodarce. W Polsce pojawiali się ambitniejsi praktycy neoliberalizmu, tacy jak Marcin Plichta, który stworzył tuż po kryzysie z 2008 „firmę” Amber Gold, która dokonywała, dopóki jej nie zamknęła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, cudu tworzenia czegoś z niczego! Zostawmy jednak na razie polskich amatorów neoliberalizmu na boku i spytajmy: jak robi się to na globalną skalę?

Wszyscy za jednego, jeden za siebie

Książka Yanisa Varoufakisa ma charakter krótkiej (250 stron) i przystępnie napisanej analizy dziejów makroekonomicznych pewnej formacji politycznej, która zdobyła dominującą pozycję w globalnym kapitalizmie w XX i XXI wieku. Z tej perspektywy teoretycznej wielkimi wydarzeniami w dziejach gospodarczych są kryzysy. To one są wydarzeniami, w których ujawniają się obiektywne problemy naszego systemu gospodarczego, czyli kapitalizmu. Są to problemy, które mają daleko idące konsekwencje, które oddziałują, mniej lub bardziej bezpośrednio, na wszystkie aspekty naszego życia. Ramy czasowe analizy Varoufakisa wyznaczają dwa ważne kryzysy. Punktem wyjścia jest Wielki Kryzys z 1929 r., który wybuchł w USA, gdzie przez kolejne cztery lata PKB spadło o ponad połowę, a recesja wywołała falę nędzy wśród klasy pracującej oraz falę upadłości wśród posiadaczy. Kryzys ten jednak miał wymiar globalny. Rozniósł się jak zaraza po całym świecie, a nośnikiem tego procesu był pieniądz. Zdając sobie z tego sprawę administracja prezydenta Roosevelta uznała, że rozwiązanie problemów, które leżały u podstaw kryzysu, musi mieć także globalny charakter – USA musi stworzyć ogólnoświatowy plan stabilizacyjny. Równie powszechny wymiar miał także kryzys w 2008 roku, który ukazał gorzką prawdę o cudownych środkach wilków z Wall Street na rozwój gospodarki, tworząc w USA coś, co autor nazywa „bankrutokracją”. Pytając o to, czym właściwie jest tytułowy „Globalny Minotaur” postawię dwa pytania: czym był „globalny plan”, który USA przedstawiło po II wojnie światowej jako projekt stabilizacji światowej gospodarki? Przy okazji dowiemy się czemu dolar stał się dominującą na całym świecie walutą – od latynoamerykańskich narcotraficantes po PZPRowskich dygnitarzy. Drugie pytanie natomiast brzmi: jak doszło do globalnego kryzysu w 2008 roku? lub, innymi słowy: dlaczego „Biedronka”, wszechobecny kredyt i Balcerowicz są trzema obliczami współczesnych rządów kapitału?

Globalny Plan

Po dramatycznym kryzysie z 1929 roku i próbach ratowania światowego systemu gospodarczego, odejściu od standardu złota (wymienialności pieniądza na złoto), czy wielkich inwestycji państwowych New Dealu Roosevelta, tuż przed II wojną światową w 1937–1938 nastąpiło kolejne załamanie, redukujące amerykańską gospodarkę do poziomu z 1929 roku i zapowiadające kolejny światowy kryzys. Przez kolejne lata, kryzysu nie było, ponieważ pojawiło się znakomite zajęcie dla bezrobotnych całego świata, czyli globalna wojna. W 1944 roku, gdy klęska Hitlera była już pewna, w niedużym miasteczku Bretton Woods w USA została zwołana konferencja, na której zdecydowano o systemie walutowym krajów zachodnich. Był to niezwykle ważny szczyt gdzie m.in. zaplanowano powstanie do dziś działających instytucji, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy, a także ustalono mechanizm, który miał chronić stabilność rozwoju kapitalizmu czyli tzw. „system Bretton Woods”. Zgodnie z ustaleniami za stabilność polityki fiskalnej miał odpowiadać amerykański dolar, który byłby wymienialny na złoto w stałej proporcji 35 dolarów za jedną uncję. Wszystkie inne waluty miałby określać się względem dolara (ile funtów to dolar, ile marek to dolar itd.). Dolar miał się stać podstawową formą istnienia – atomem nowego kapitalizmu. USA miało pełnić funkcję globalnego bankiera (obok roli globalnego policjanta). Kształtując politykę finansową dolara można było kształtować politykę finansową na całym świecie. Nie była to unia walutowa, o której marzył ekonomista John Maynard Keynes, ale coś, co pozwalało na stabilność i zaufanie do jednej waluty. Dolar stał się od tego czasu TYM pieniądzem. Od tego czasu wszyscy złoczyńcy żądają za niezniszczenie świata wielkich sum nieoznakowanych studolarówek. Goldfinger z przygód agenta tego porządku, czyli Jamesa Bonda, próbuje ukraść całe złoto z fortu Knox, żeby właśnie ten Globalny Plan zdestabilizować – kradnąc rezerwy złota podkopać stabilność dolara, stabilność systemu. Plan dziś mało zrozumiały i raczej komiczny. Dlaczego? Tego dowiemy się, gdy powiemy sobie o tytułowym potworze, czyli Globalnym Minotaurze.
Drugim ważnym elementem Globalnego Planu były amerykańskie inwestycje. Czy nie zastanawiało was, czemu w USA tyle jest japońskich sprzętów elektronicznych czy pickupów Toyoty? Czemu RFN tak dobrze sobie radziło po II wojnie światowej? USA, mimo bardzo szczerego potępienia nazistów i ich sojuszników, upatrzyło sobie swoich strategicznych sojuszników ekonomicznych właśnie w Japonii i Niemczech. To wpompowywanie w ich gospodarki nadwyżek miało stanowić dla dynamicznej gospodarki amerykańskiej coś, co Varoufakis nazywa mechanizmem recyklingu nadwyżek.
Jak uczą nas wszystkie szkolne interpretacje historii, warunkiem powstania kultury były zawsze nadwyżki w produkcji np. początkowo zapas jedzenia, później pewnych produktów i pieniędzy w społecznościach. W kapitalizmie nadwyżki te czy to w postaci towarów czy pieniędzy są olbrzymie. Jak zauważył Karol Marks (ale i inni przed nim), nadwyżek tych nie można rozdysponować wśród potrzebujących, polepszając stan życia ogółu, gdyż w kapitalizmie nadwyżki muszą przynosić zyski. Nie wynika to z chciwości czy upodobań kapitalistów. Jest to konieczność strukturalna: w chwili, gdy działalność przestaje przynosić stale zyski, przynosi straty, a posiadacz przestaje być kapitalistą i staje się bankrutem. Wbrew temu, co można sądzić zgodnie z obłudnym humanitaryzmem, celem w kapitalizmie (szczególnie w rozwiniętym kapitalizmie) nie jest: co zrobić żeby biednym żyło się lepiej, tylko: co zrobić żeby bogatsi byli bogatsi. Trudna misja „humanitarna” na wielką skalę, która ostatnio odbyła się na słonecznych wzgórzach Beverly Hills i w zasypanych kokainowymi śnieżycami penthousach maklerów w Nowym Jorku powiodła się po 2008 roku wyśmienicie. Rząd Stanów Zjednoczonych przeprowadził akcję „humanitarną” na wielką skalę, nagradzając bankierów w kolejnych planach pomocowych kwotami trudnymi do wyobrażenia, „szacowania” wahają się od 5 do około 30 trylionów dolarów (w zależności od tego, co uwzględnimy jako straty wywołane kryzysem) sprawiając, że najbogatszy 1% amerykanów odnotował najlepsze zyski od 1928 roku (zbieżność kryzysowych dat nieprzypadkowa) (Globalny Minotaur, s. 197-206, 234-237, 252-255) [3]. Wróćmy do okresu powojennego, do epoki Bretton Woods. Po II wojnie światowej nadwyżki pochłaniała odbudowa zniszczonego wojną świata, zimna wojna, w której Związek Radziecki rywalizował z USA o palmę pierwszeństwa w zbrojeniowym wyścigu donikąd, rozwój i tak już nieźle rokujących gospodarek Niemiec i Japonii oraz wojna o rynki zbytu, surowce i wpływy.

Ręka która daje i zabiera

Opisany powyżej Globalny Plan jest przez autora omówiony dużo dokładniej – opisałem tylko dwa jego najważniejsze aspekty. Zainteresowani szczegółami powinni oczywiście zajrzeć do książki. Cała książka jest raczej interesującą interpretacją czy też, jak nazywa ją sam autor „hipotezą Minotaura”, niż stricte naukową analizą. Niemniej jednak książka jest bogata w dane, wyjaśnienia kluczowych pojęć i mechanizmów ekonomicznych czy proste przykłady ilustrujące dane zjawiska. Wszystko to jest, jak na książkę opisującą gospodarczą historię ostatnich stu lat, podane w zrozumiały dla zwykłej czytelniczki w postaci historii narodzin i upadku ekonomicznego potwora: Minotaura.
Wróćmy jednak do naszej historii i dziejów „wolnego świata”, który rozwijał się dość długo zgodnie z wytycznymi Globalnego Planu. Architekci Globalnego Planu projektując go nie przewidzieli, że jego największa zaleta może przerodzić się w największą słabość. Mówiąc krótko: każdy plan czy pisany z dużej czy z małej litery, globalny, lokalny, nakazowo-rozdzielczy czy boski ma pewną wadę: zakłada się w nim spełnienie określonych warunków. Nie chodzi tutaj nawet o odchylenia czy zmiany kursu, tylko o wydarzenia które się w historii dzieją i uporczywie nie chcą się z naszym planem zgadzać. Varoufakis nie podaje jednej przyczyny załamania się Globalnego Planu. Trzeba przyznać, że ten kluczowy moment analizy pozostawia dość wiele do życzenia. Wskazuje na olbrzymie znaczenie „wojny z komunizmem”, w tym przede wszystkim fatalnej w skutkach wojny w Wietnamie, uparcie kontynuowanej przez prezydenta Johnsona, która podkopała nie tylko ekonomiczną pozycję Stanów Zjednoczonych, ale i przyczyniła się do poważnego kryzysu ideowo-społecznego w USA i na świecie (m.in. w tym czasie, w 1968 roku, miały miejsca liczne wystąpienia, nie tylko słynny Maj ’68 w Francji, również i socjalistyczna Polska nie była niewrażliwa na te zmiany). Do tej pory stabilność światowej gospodarki opierała się na stabilności gospodarki USA i kursu dolara. Gdy USA popadło w kłopoty, a dolar gwałtownie tracił na wartości na początku lat siedemdziesiątych, w kryzys mógł popaść cały kapitalistyczny świat. USA zdecydowało się na niesamowity ruch: ta sama ręka, która od czasów drugiej wojny dawała napędzając światową gospodarkę, zaczęła odbierać (także ją napędzając!).

Globalny Minotaur

Globalną strategię obraną przez zachodnich decydentów, najpierw w USA, a potem i w UE, autor nazywa Globalnym Minotaurem, potworem powstałym na szczątkach Globalnego Planu. W Globalnym Planie USA utrzymywało kontrolę nad światową gospodarką za pomocą dolara oraz inwestycji. Gdy skończyły się zasoby kapitałowe i na horyzoncie dało się zaobserwować widmo kryzysu (po raz pierwszy wystąpiło złowieszcze zjawisko wysokiego bezrobocia, stagnacji ekonomicznej i wzrostu cen, czyli stagflacja) pojawił się genialny, jak się zdawało, w swojej prostocie pomysł. Do tej pory dolara trzymała „ręka, która dawała”, jednak w latach siedemdziesiątych zmieniła się ona w „rękę, która bierze”. Gdy USA nie mogło już być dalej motorem globalnego rozwoju (przez inwestowanie swoich nadwyżek), stało się gąbką chłonącą nadwyżki z całego świata. USA rozpoczęło „rządy na kredyt”, czyli dominację za pomocą podwójnego deficytu: handlowego i budżetowego. Dla przeciętnej Amerykanki oznaczało to bizantyjskie rozpasanie konsumpcyjne połączone z deficytem budżetu domowego, czyli kredytem (rozwój zadłużenia pod zastaw domu i kart kredytowych), dla kapitału przede wszystkim rozwój sektora finansowego. Przez kolejne dziesięciolecia pompowano w Wall Street gigantyczne fundusze mające przynieść mityczny „zysk bez ryzyka”, obliczony przez cudowne formuły i narzędzia finansistów. Jak się zdawało, formuła Czernyszewskiego nabrała nowego sensu: im gorzej się miała gospodarka i budżet USA, im żarłoczniej pożerał globalne nadwyżki kapitału (które przecież miały nas zaprowadzić w lepszą przyszłość sprawiedliwszego świata) tym lepiej. USA stawało się w coraz mniejszym stopniu krajem „produkującym cokolwiek” a coraz bardziej krajem widmowego kapitału (proces ten opisuje w ciekawy sposób drugi sezon kultowego serialu „The Wire”, przetłumaczonego w Polsce jako „Prawo Ulicy”). Dziś, po kryzysie, ten proces odbija się w sferze ideologii jako pewna nostalgia widoczna w amerykańskiej kulturze (szczególnie wblockbusterach), topos odnowy, wyobrażeniowy kult ludzi pracy czy imaginacyjne branie się „za robotę”, szczególnie przez superbohaterów (bo już chyba nikt inny USA nie pomoże). Z drugiej strony Stany Zjednoczone rosły i pęczniały jako „widmo kapitału”, czyli kapitał finansowy czy dokładniej kapitał oparty na długu. o którym pisze w swoim znanym eseju Joseph Vogl. Minotaur od tej pory pożerał kapitał, a wszyscy byli z swoich „inwestycji” zadowoleni. Czemu byli przekonani o ich słuszności? Co podtrzymywało ten porządek? Varoufakis podaje cztery istotne czynniki, które nazywa „służebnicami bestii”: Wall Street jako bezpieczne i godne zaufania miejsce dla światowego biznesu, sklepy typu Walmart (w Polsce „Biedronka” czy „Lidl”) zapewniające tanią reprodukcję siły roboczej opartą na wyzysku drobnych dostawców, konserwatywną ideologię skapywania (w Polsce m.in. w postaci „uczciwego polskiego przedsiębiorcy, który podzieli się z rodakami” czy wcześniej „dobrego liberała z Gazetą Wyborczą i książką Miłosza pod pachą”) oraz tzw. „toksyczną teorię ekonomiczną”, której dwoma podstawowymi postulatami były deregulacja sektora finansowego i stosowanie „innowacji finansowych” przynoszących niewyobrażalne zyski. Polska po 1989 roku otrzymała zubożoną wersję tego wspaniałego planu (zrobioną w jedną noc przez ekonomistę Jeffrey’a Sachsa i przystosowaną przez Balcerowicza), zakładającą raczej poddanie się bestii niż współbiesiadowanie. Teoria ta i jej podstawowe założenia po dziś dzień określają w olbrzymim stopniu polską rzeczywistość – zarówno gospodarczą, jak i ideową.
Kryzys z 2008 roku jest nazwany kryzysem finansowym. Finanse, głównie za pomocą kredytu, przenikają dziś całą rzeczywistość, dlatego też plajta setek banków oraz wielu korporacji, których wydział finansowy przynosił w latach świetności bestii wspaniałe zyski, odbiła się głęboko na całym świecie, a jej skutki odczuwalne są do dziś. Varoufakis opisuje w książce wiele „wspaniałych” wynalazków toksycznej teorii ekonomicznej, takich jak hedging (a raczej jego wariacką wersję), fikcyjne zyski z fuzji, kredyty subprime (czyli kredyty udzielane przez kredytodawcę niemal pewnego, że kredytobiorca ich nie spłaci) czy instrumenty pochodne. Najważniejsze znaczenie mają tu dwa typy papierów wartościowych CDO (collateralized debt obligation, obligacja zabezpieczona długiem) oraz CDS (credit default swap, swap ryzyka kredytowego). Oba typy są de facto sposobami oszukiwania systemu.
Aby oddać mechanizm tego procesu, wystarczy omówić jedynie CDO. Są to obligacje, których wartość zależy od zadłużenia, które było jednym z filarów panowania Minotaura. Drugim filarem był ujemny bilans handlowy, czyli pożeranie przez Amerykanów światowej produkcji. Oczywiście te dwa zjawiska łączą się w postaci konsumpcji na kredyt (sprzyjającej wszelkim formom oszustw, w tym baniek spekulacyjnych). Widmową postacią tego zjawiska są właśnie CDO, czyli obligacje, które tworzono w założeniu, że proces ten będzie trwał w nieskończoność. Ich bezpieczeństwo gwarantowały firmy ratingowe, które dawały im najwyższy rating AAA uznając, że są to pierwszorzędne inwestycje. Tworzenie takich aktywów i używanie ich jako środka płatniczego, by nabyć kolejne takie aktywa i tak w nieskończoność Varoufakis nazywa wytwarzaniem prywatnego pieniądza. Gdy okazało się, że jest on bezwartościowy, pochłonął niczym czarna dziura w 2008 roku i w kolejnych latach niewyobrażalne sumy bardzo realnego pieniądza wpompowanego w tę próżnię widmowego kapitału przez interwencje państwowe. Były one przeprowadzane na niespotykaną dotąd skalę. Jak diagnozuje Varoufakis, zarówno USA, jak i UE, mimo gigantycznej ilości środków kapitałowych utopionej w tych interwencjach nie poradziły sobie z przyczynami kryzysu. Nie wyciągnięto z niego żadnej lekcji, a wręcz przeciwnie – jeszcze ostrzej podąża się w tym kierunku. Analizy Varoufakisa dają ciekawe narzędzia – zwłaszcza w kontekście przemian ekonomiczno-politycznych w Grecji i Hiszpanii – do przemyślenia losów zarówno Polski, jak i całej UE. Pozwala spojrzeć na nie z szerszej perspektywy problemów systemowych, nie tylko UE czy USA, ale i problemów całego kapitalistycznego świata. Podkreślając rolę mechanizmów recyklingu nadwyżek Varoufakis wskazuje na problem niezbyt dobrze zrozumiały w Polsce, dla której od stuleci celem jest wydobycie się z zacofania, a nie osiągnięcie granic możliwości wyciągania zysków w kapitalistycznym systemie. Obok interesujących rozważań dotyczących globalnych zależności produkcji i jej regulowania za pomocą mechanizmów finansowych czy polityki pieniężnej oraz określonej polityki społecznej (potocznie zwanej neoliberalizmem), możemy także dziękiGlobalnemu Minotaurowi zastanowić się, w jaki sposób procesy te wpływają (głównie w odniesieniu do UE) na Polskę, ale także w jaki sposób „służebnice bestii” zadomowiły się w naszym kraju. Być może lepiej nie uznawać momentami dość ogólnikowej analizy Varoufakisa za punkt dojścia rozważań, z pewnością jednak można przyjąć „hipotezę Minotaura” za dobry punkt wyjścia dla zrozumienia, co się dzieje dziś w Polsce, w UE i na świecie.
…………………………………………………………
Przypisy:
1. Czy na stronie w postaci frazesu: „Nowa siedziba ECS będzie agorą, gdzie przestrzeń znajdą ludzie i idee służące budowaniu i rozwojowi społeczeństwa obywatelskiego, miejscem spotkań tych, którym droga jest przyszłość świata.” link:http://www.ecs.gda.pl/title,Historia,pid,28.html.
2. Narodnictwo to ruch polityczno-społeczny obecny w drugiej połowie XIX wieku w Rosji postulujący zniesienie caratu i państwa feudalnego i budowy państwa socjalistycznego. Narodnicy postulowali budowę nowoczesnego państwa przy jednocześnie krytykując zachodnią burżuazję oraz tendencje okcydentalistyczne jako zbyt zapatrzone w zachód. Obok Czernyszewskiego głównym ideologiem ruchu był Aleksander Hercen, który postulował przejście z feudalizmu do socjalizmu z pominięciem kapitalizmu jako koniecznego elementu pośredniego.
—–
Inne recenzje książki:
Aleksander Piński, Agonia Minotaura – Obserwator finansowy
Radosław S. Czarnecki, Powrót Minotaura – trybuna.eu
Damian Winczewski, Kryzys i niekonsekwencja –Praktyka teoretyczna
Yanis Varoufakis. „Globalny Minotaur. Europa, Ameryka i przyszłość światowej gospodarki”
Tłum. Joanna Bednarek. Warszawa, PWN 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz