23 Styczeń 2016
Harrison Koehli
Sott.net
13 stycznia 2016 20:07 UTC
Sott.net
13 stycznia 2016 20:07 UTC
Wszyscy słyszeliśmy, co się wydarzyło w Kolonii w noc sylwestrową. Grupa
1000 uchodźców rzekomo zrobiła zadymę na głównym placu miasta, pijąc,
odpalając petardy w tłum, okradając ludzi i napastując seksualnie ponad
100 kobiet. Według kolońskiej policji zarejestrowano ponad 200 przypadków napaści
seksualnych. Efektem tych zajść jest atmosfera strachu oraz gwałtowne
reakcje w stosunku do władz – od lokalnej policji po przywódców Niemiec.
Jest to „terroryzm seksualny” w najgorszym wydaniu, dowód, że niemiecki
eksperyment z wielokulturowością oraz polityka witania z otwartymi
ramionami uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej okazały się
kompletnym fiaskiem. Relacje z wydarzeń i reakcje są jednoznaczne.
Ale czy takie przedstawianie sytuacji jest uzasadnione? Raczej nie. Nie
mamy nawet jasnego obrazu, co się dokładnie stało w Kolonii w tamtą noc.
Fakt, że wszystkie media są zgodne – w kraju, gdzie są one kontrolowane przez CIA – wskazuje raczej na „operacyjny” i ukartowany charakter relacjonowania, a może nawet i samego zajścia.
Jak dotąd, na dostępnym nagraniu wideo z miejsca zajścia można zobaczyć
spory tłum młodych ludzi (głównie mężczyzn) na placu, niektórzy wyraźnie
popijają, kilku strzela petardami w niebo, a niektórzy – w tłum.
Zasadniczo, duża grupa lub kilka mniejszych grup nastolatków i
dwudziestoparolatków zachowuje się jak nastolatki i dwudziestoparolatki w
większości zachodniego świata – nieodpowiedzialnie i „po prostu się
zabawiając”. Na filmach nie widać serii ataków na tle seksualnym na
kobiety w tej okolicy, dokonanych przez nieznaną liczbę tych młodych
mężczyzn, co jednak z pewnością także miało miejsce. Według zeznań ofiar
narzucały im się grupy młodych mężczyzn o wyglądzie przybyszów z
Bliskiego Wschodu lub Afryki Północnej. Kobiety były obmacywane,
niektóre z nich zostały obrabowane, a co najmniej jedna bądź dwie
podobno zgwałcone.
Policja zidentyfikowała 32 podejrzanych, z czego 18 lub19 ubiegało się ostatnio o azyl. Według innych doniesieńpodejrzani
to dziewięciu Algierczyków, ośmiu Marokańczyków, pięciu Irańczyków,
czterech Syryjczyków, trzech Niemców, jeden Serb i jeden Amerykanin.
Trudno się zorientować co do liczby osób rzeczywiście zaangażowanych w
te incydenty; wśród podejrzanych niektórzy są prawdopodobnie niewinni, z
kolei inni mogą z dużym prawdopodobieństwem pozostać
niezidentyfikowani. Jednak obejrzane filmy i relacje, które
przeczytałem, wskazują na to, że mężczyźni, którzy dopuścili się
tych ataków, byli raczej częścią znacznie mniejszej grupy, liczącej być
może 30-40 mężczyzn, jak opisała to jedna z ofiar.
(Jeśli ktoś z naszych czytelników dysponuje informacjami wskazującymi
na coś innego, mówiące inaczej, prosimy o notkę w komentarzach.) Ma to
sens. Doniesienia medialne są go pozbawione.
Zastanówcie się. Czytając relacje ze źródeł tzw. głównego nurtu, można
myśleć, że wszyscy mężczyźni – cały 1000 – na placu wzięli udział w
napaści, ponieważ tak to przedstawia mainstream. Ale jak to ustalono?
Mamy sobie wyobrazić, że każdy mężczyzna z tego tłumu bierze udział w
zbiorowym ataku na 100-200 kobiet? Może się mylę, ale nie sądzę, żeby
którakolwiek z kobiet coś takiego zgłosiła. Znacznie bardziej
prawdopodobne jest to, że kobiety zaatakowała jakaś mniejsza grupa
dewiantów (powiedzmy 20-30), jak to opisują świadkowie.
Niezależnie od liczby sprawców, wydaje się, że napaści były,
przynajmniej do pewnego stopnia, zaplanowane z wyprzedzeniem,
szczególnie wziąwszy pod uwagę, żepodobne ataki miały
miejsce w Finlandii, Szwecji, Szwajcarii i Austrii. Z tego powodu
niemiecki minister sprawiedliwości podejrzewał, że były oneskoordynowane.
Wygląda na to, że przynajmniej do zaplanowania zgromadzenia na miejskim
placu wykorzystano media społecznościowe, choć nie ma żadnych oznak, że
nawoływano tam do okradania i napastowania kobiet. Jeśli tak było, to
użyto do tego innych platform, być może wśród mniejszej, wybranej grupy.
Od czasu ataków odbyły się demonstracje wzajemnie opozycyjnych grup – jedne opowiadały się po stronie uchodźców, inne przeciwko nim, a „nieznani sprawcy”atakowali przypadkowych uchodźców. Partia Merkel zaproponowała zaostrzenie przepisów w zakresie ubiegania się o azyl, a niektórzy politycy wzywają do deportacji.
Kryzys uchodźców umieszczony w kontekście
Zanim przejdę do reakcji społeczeństwa i mediów na te ataki, chciałbym szybko uporać się z kilkoma sprawami. Po pierwsze, kryzys
uchodźców nie istniałby, gdyby UE nie pokłoniła się przed wolą USA i
gdyby NATO pod kierownictwem USA (i Izraela) nie obrało sobie za cel
zniszczenie jednego kraju po drugim na Bliskim Wschodzie i w Afryce
Północnej. Kaddafi, zanim jego kraj został zniszczony a on sam zlinczowany, ostrzegał przywódców UE, że do tego dojdzie – i miał rację. Nic z tego by się stało, gdyby USA, z tchórzliwym, uległym przyzwoleniem Europy, nie zniszczyły Bliskiego Wschodu.
Po drugie, kiedy już Turcja otworzyła wrota, a media wywierały naciski
na opinię publiczną, kraje europejskie nie miały innego wyboru, jak
tylko zaakceptować uchodźców. Z moralnych i praktycznych względów nie
mogły po prostu zamknąć swoich granic i nie wpuścićnikogo. Co zrobić z milionami ludzi?
Pytanie do krytyków niemieckiej polityki „otwartych drzwi”: jak miałaby
wyglądać oparta na współczuciu i zdrowym rozsądku odpowiedź ze strony
Europy na kryzys uchodźców? Nawet gdyby istniał przyzwoity i
skuteczny sposób zawrócenia tej ogromnej liczby ludzi, nie
przeszkodziłoby to w przedostaniu się elementów przestępczych lub
terrorystycznych, gdyby chcieli się dostać do Europy. Wydaje mi się, że
kraje europejskie zostały wmanewrowane w sytuację niemal niemożliwą do
rozwiązania. Celowo.
Po trzecie, po prostu nie znamy demografii tej populacji uchodźców. Nie
wiemy, skąd są (wielu ludzi z innych krajów używa podrobionych
syryjskich dokumentów, ponieważ wydaje im się, że dzięki temu będą
lepiej traktowani). Większość ucieka ze stref ogarniętych wojną, ale
wielu z nich jest również uchodźcami ekonomicznymi (tzn. ich życie nie
było szczególnie zagrożone, ale w Europie widzą szansę na poprawę swojej
sytuacji finansowej). Bardzo niewielu z nich to prawdopodobnie „dżihadyści”.
Po czwarte, jak w każdej populacji, niewątpliwie znajdzie się tam
element przestępczy. Skoro 1 na 100 osób jest klinicznym psychopatą
(przy ostrożnych szacunkach), oznacza to, że w zeszłym roku do Niemiec
mogło przybyć ponad 10 tysięcy psychopatów. I to nie licząc zwykłych
przestępców różnej maści. Dodajcie do tego wahabickich dżihadystów,
którzy rozmyślnie zostali wysłani do Europy. Ale pamiętajcie też, że
przy odsetku 1%, w Niemczech jest (średnio biorąc) aż 800 tysięcy
niemieckich psychopatów.
Większość ludzi prawdopodobnie nie potrafi mieć na uwadze tych
wszystkich elementów jednocześnie. Głupi ludzie dochodzą do głupich
wniosków; zdarza się to również ludziom całkiem inteligentnym, zwłaszcza
kiedy są manipulowani emocjonalnie. Tak więc istnienie nawet stosunkowo
znikomej liczby wyrzutków społecznych, dżihadystów czy primadonn,
domagających się specjalnych warunków, wystarcza, aby doprowadzić
europejskich oszołomów do przyjęcia założenia, że wszyscy uchodźcy są
gwałcicielami, terrorystami i chciwymi darmozjadami. (Ukłony dla Donalda
Trumpa!) I dokładnie w taki sposób reaguje na nowe zagrożenie
uchodźcami statystyczny europejski świr: faszyzmem i rasizmem. Wszystko zgodnie z planem. Andrew Korybkopodsumował to następująco:
Wojny na Iraku, Libii i Syrii stworzyły poważny kryzys humanitarny, gdzie miliony ludzi zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów i do statusu zewnętrznego lub wewnętrznego uchodźcy. Pracując ręka w rękę z Turcją Erdogana, Stany Zjednoczone kusiły miliony Syryjczyków do opuszczenia swojego kraju i osiedlenia się na ziemiach północnego sąsiada tylko po to, żeby później zostali strategicznie „uwolnieni” i wypędzeni do Europy za pośrednictwem siatki powiązanych z agencjami wywiadowczymi handlarzy ludźmi i narkotykami.Zgodnie z przewidywaniami Unia Europejska i tranzytowe państwa bałkańskie zostały zalane bezprecedensowym napływem ludzi, którzy byli strategicznie skierowani przeciwko nim, o co – należy przypomnieć – USA chodziło. Krajowe podziały polityczne i tożsamościowe, które ten fizyczny szturm zaostrzył, szybko rozwinęły się w przepaść pomiędzy spolaryzowanymi stanowiskami i w fizyczny aktywizm, kulminując w postaci z góry zadanej, niestabilnej mieszanki składników społecznych i potęgując zagrożenie kolorową rewolucją we wszystkich krajach północnej i zachodniej Europy (z podobnym ryzykiem objawiającym się obecnie na Bałkanach, zwłaszcza w Serbii i Macedonii).Na polecenie i z odrobiną przewodnictwa te konkurencyjne czynniki krajowe (obóz pro-„uchodźczy”, obóz anty-„uchodźczy” oraz sami „uchodźcy”) mogą być wmanipulowane w czysto hobbesowski konflikt między sobą albo z rządem, stanowiąc utajone asymetryczne zagrożenie, które bez wątpienia będzie mocno trzymać wszystkich niezdecydowanych przywódców politycznych (czyli tych, którzy biorą pod uwagę pragmatyczne stosunki z Rosją i Chinami) pod wymuszonym społeczno-politycznym wpływem USA.
Kryzysem uchodźców manipulowano od samego początku z zamiarem doprowadzenia do dokładnie takiej reakcji.
Grając na zacnym, choć być może nieco naiwnym uczuciu współczucia ludzi
– tylko po to, żeby natychmiast zwrócić je przeciwko nim w postaci
wyprodukowanego terroryzmu – rzeczywiste władze nie tylko pokazują, co
sądzą o przyzwoitych ludziach, ale i używają ludzkiego współczucia do
przekształcenia europejskiego społeczeństwa w rasistów, a ostatecznie – w
faszystów. Taki był plan USA i jak na razie bardzo dobrze im idzie.
Europejskie społeczeństwo jest dzielone w ramach procesu podbijania go
przez nieludzką ideologię rządzących psychopatów.
Kto będzie zwycięzcą? Wygląda na to, że niektórzy (w tym zazwyczaj
bystry Korybko) uważają, iż prawdziwe niebezpieczeństwo stanowią
uchodźcy, że będą oni mieli „szariatujący” wpływ na społeczeństwa
europejskie, tworząc w jego obrębie gniazda terroru, które następnie
będą mogły być wykorzystane w podrobionych „kolorowych rewolucjach”, po
których Europa będzie krzyczeć: „Allah Akbar!” Bardzo w to wątpię. Jacyś
opętani dżihadyści mogą sobie tego życzyć, ale są oni jedynie
narzędziem w rękach „wyższych władz”, potrzebnym do realizacji zgoła
innego planu. Zanim Europę ogarnie „prawo szariatu”, nastąpi kolejny
holocaust.
Bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz: kolorowa rewolucja zrodzi
się naturalnie. Najlepszym sposobem, żeby zmienić kraj w faszystowski,
jest zmanipulowanie jego narodu tak, żeby sam się tego dopominał.
Wahabicka mniejszość to tylko środek, który doprowadzi do
neonazistowskich masówek i ostatecznie do jakiejś formy obozów
koncentracyjnych – początkowo do czasowego przetrzymywania uchodźców,
potem obejmie urodzonych w Europie muzułmanów, a w końcu wszystkich
dysydentów. A w międzyczasie osłabiona Europa, zajęta wewnętrzną
polaryzacją i konfliktami, stanie się Europą całkowicie uległą.
Seksualny terroryzm, przestępstwo seksualne czy wymyślony kryzys?
Wracając do naszego wydarzenia (wydarzeń), odpowiedź była typowa:
podsycenie ognia konfliktu rasowego. Peter Schwarz pisze na/ dla
stronie World Socialist Web Site:
W każdym razie, zważywszy na brak opartego na faktach potwierdzenia tego, co w tej chwili jest zaledwie domniemaniem, zaciekła reakcja prasy da się wytłumaczyć wyłącznie w kategoriach politycznych. Partie polityczne i media rozpoczęły kampanię, która przez wiele lat była w Niemczech uważana za niemożliwą.Około 70 lat po upadku Trzeciej Rzeszy media wykorzystują tego samego typu odrażające stereotypy rasowe, z otwartymi odwołaniami do paranoidalnych obsesji seksualnych, w jakich specjalizowali się naziści. Po raz kolejny bezczelne niemieckie media przywołują obrazy czystych nordyckich kobiet, na których żerują ciemnoskórzy Untermenschen (podludzie).W sobotę magazyn Focus umieścił na okładce wizerunek nagiej kobiety, której ciało było pokryte czarnymi odciskami dłoni. W weekendowym wydaniu Süddeutsche Zeitungznalazł się wizerunek ciała białej kobiety z czarną ręką, chwytającą jej genitalia. Gazeta rozpowszechniała ten obraz również na Facebooku.
To jest w zasadzie to, czego chcą ludzie odpowiedzialni za powstanie
tego kryzysu uchodźców. Obejrzyjcie na przykład te wywiady z
mieszkańcami Kolonii:
Ludzie naprawdę nie mogą nic na to poradzić, nasze umysły są tak
skonstruowane, że pracują w oparciu o dość automatyczne rozpoznawanie
schematów i stereotypów. A jeśli o tym nie wiemy, bądź nie pamiętamy, i
nie bierzemy tego pod uwagę przy aktywnym rozumowaniu, to naturalnie
pozwalamy temu procesowi zachodzić nieświadomie. Wynik łatwo
przewidzieć: ponieważ niektórzy osobnicy o wyglądzie charakterystycznym
dla mieszkańców Bliskiego Wschodu lub Afryki Północnej napastowali
seksualnie kobiety, możliwe, że następny tak samo wyglądający osobnik,
jakiego zobaczysz, może być przestępcą seksualnym. To nonsens, ale jednocześnie w dużej mierze nieunikniona reakcja.
Wystarczy spojrzeć na tę starszą kobietę na powyższym nagraniu. Wydaje
się być przyzwoitą panią, ale po tych atakach automatycznie zastanawia
się, czy następny spotkany mężczyzna, wyglądający na Araba, nie będzie
gwałcicielem. Nie tylko większość uchodźców – o ile nie wszyscy –
zostanie zaklasyfikowana do tego „typu”, tak będzie również z
nie-uchodźcami, jak w przypadku tych dwóch czarnoskórych mężczyzn na
wideo.
W rezultacie efektu domina, oczywiście, przedstawiciele ras innych niż
biała będą w Europie dalej marginalizowani i dyskryminowani, co z kolei
zwiększy prawdopodobieństwo, że większa ich liczba będzie przejawiać
czasem „antyspołeczne” zachowania. Jeśli ten proces będzie trwał
dostatecznie długo, pierwotnie fałszywa charakterystyka nie-białych jako
„niepożądanych” stanie się rzeczywistością.
Trudno jest uciec od takiego wewnętrznego szufladkowania. Spójrzmy, co Korybko napisał w artykule linkowanym powyżej:
Tylko jednostki, które przybyły do kraju motywowane chciwością czy ideologią, mogą kiedykolwiek pomyśleć o popełnieniu takiego przestępstwa, nie mówiąc już o uknuciu go wraz z około tysiącem szczwanych pomagierów.
Przede wszystkim, wciąż jeszcze nie ma dowodów, że cały tysiąc „wspólników” był w zmowie. I takie założenie jest śmieszne. Kultura gwałtu jest głęboko zakorzeniona w Niemczech, nie jest to zjawisko importowane:
…Niemiecka kultura gwałtu jest głęboko zakorzeniona w naszej zbiorowej psychice. Napastowanie seksualne, a nawet gwałty, zdarzają się każdego roku na dużych imprezach, takich jak Oktoberfest (święto piwa). „Już sama tylko wyprawa do WC jest wyzwaniem: jeśli jesteś kobietą, masz jak w banku, że na odcinku 15 metrów zaliczysz ze trzy uściski od podpitych nieznajomych, dwa klapsy w tyłek, ktoś ci zadrze kieckę a ktoś inny celowo ochlapie ci piwem dekolt”, napisały wSüddeutsche Zeitung Karoline Beisel i Beate Wild w 2011 roku. Średnio każdego roku na Oktoberfest zgłaszanych jest 10 gwałtów. Szacunkowa liczba niezgłoszonych przypadków wynosi 200.Badanie w zakresie warunków życia, bezpieczeństwa i stanu zdrowia kobiet w Niemczech z 2004 roku wykazało, że 13 procent niemieckich kobiet doświadczyło jakiejś przestępczej formy przemocy seksualnej. To skandal, że tylko 8 procent z tych kobiet złożyło skargę na policji. Jeśli uwzględni się wielokrotne skargi, liczba ta spada do 5 procent. Oznacza to, że 95 procent kobiet w Niemczech, które doznają przemocy seksualnej, nie zgłasza tego na policję. […]Nikt nie zaprzecza, że wśród imigrantów lub wyznawców islamu znajdą się również winni popełnienia przestępstw seksualnych. Ale działać tak, jakby„zaprogramowała” ich do tego ich kultura, przy jednoczesnym usprawiedliwianiu na różne sposoby i bagatelizowaniu przestępstw popełnianych przez białych Niemców, zawsze będzie rasistowskim podżeganiem.Najbardziej oczywistą konkluzją, jaka wynika z dyskusji na temat wydarzeń w Kolonii, jest jak na razie to, że Niemcy mają problem z seksizmem i problem z rasizmem. Oba są głęboko zakorzenione i nie były „zaimportowane”.
Musimy poczekać na wyniki dochodzenia. Jak dotąd, dwóch z aresztowanych
to Marokańczycy (później zwolnieni). Podobnie jak a atakami w Paryżu,
gdzie początkowe doniesienia medialne malowały sprawców jako syryjskich
uchodźców (choć wszyscy zidentyfikowani podejrzani okazali się
obywatelami europejskimi), coś podobnego jest możliwe i w tym przypadku.
W tym momencie nie wiemy. Sprawcami mogli być urodzeni w Niemczech
młodzi bezrobotni z różnych środowisk, którym zapłacono za określone
działania i wypowiedzi. Zobaczcie relację tego uchodźca w Kolonii (ok.
3:30):
Jeśli to, co mówi, jest prawdą, wygląda na to, że jakaś mała grupa
zainicjowała celowanie petardami w tłum. Niebezzasadne byłoby
przypuszczenie, że zgromadzenie zostało zinfiltrowane, a może nawet
było zorganizowanew celu infiltracji i wykorzystania, tak żeby
działania nielicznych doprowadziły do zdemonizowania całej grupy,
dodatkowo wzmacniając nastroje rasistowskie i kampanie o poparcie dla
skrajnie prawicowych partii i neonazistowskich elementów niemieckiego
społeczeństwa.
Reakcja policji również była niezrozumiała. Niemiecka policja doskonale
wie, jak stłuc na kwaśnie jabłko demonstrantów, protestujących i dzikich
lokatorów – robią to rutynowo. Jednak w tym przypadku ponoć trzymała
się na uboczu, obserwowała rozwój wypadków i nie ingerowała. Nie wezwała
również wsparcia, żeby poradzić sobie z sytuacją, którą uznała za
niebezpieczną. Według relacji była to „decyzja polityczna”.
Tak. Policja robi (albo ignoruje), co się jej każe. Jeśli nie postępuje
zgodnie z normalną procedurą kontrolowania zamieszek, to dlatego, że
tak chciał ktoś plasujący się wysoko w łańcuchu dowodzenia.
Istnieją już raporty, że niemiecka policja początkowotuszowała zamieszanie / chaos/ zajście (i podobne oskarżenia pochodzących ze Szwecji). Jeden z niemieckich policjantów podobno powiedział dziennikarzom z Bild,
że „organy ścigania nie mogą skutecznie walczyć z przestępstwami wśród
uchodźców, bez narażenia się na oskarżenia o nadmierną przemoc lub
rasizm, a jednocześnie umniejsza się znaczenie wielu niebezpiecznych
incydentów lub utrzymuje je w tajemnicy, aby zachować pożądaną
statystykę”:
Kiedy jednak trzeba skontrolować uchodźcę, policja nie może go aresztować, nawet na chwilę – powiedział oficer, powołując się na „polecenia/ rozkazy przełożonych”, zakazujących używania metod przymusu. „Nasza krajowa zasada brzmi: lepiej pozwolić mu uciec”.
Teraz zestawcie tę politykę na przykład z reakcją na
ostatni antymuzułmański protest PEGIDY. Nie dalej jak wczoraj około 250
chuliganów, wyglądających na Niemców, zrobiło zadymę, niszcząc sklepy
zagranicznych właścicieli, wykrzykując rasistowskie hasła i terroryzując
kolorową ludność. Ponad 200 z nich – członkowie
LEGIDY, czyli lipskiej gałęzi PEGIDY – zostało aresztowanych przez
policję. Gotowe do użycia armatki wodne czekały nieopodal. Nic takiego
nie wyciągnięto na Sylwestra.
Co mogło być powodem takiej „demobilizacji”? Jeśli policja i politycy
rzeczywiście ukrywają fakt udziału uchodźców w tych przestępstwach,
ażeby zapobiec kształtowaniu się w społeczeństwie negatywnej opinii
uchodźcach w ogólności, to nienajlepiej im to wychodzi. Albo są aż tak głupi,
albo wchodzi w grę coś innego. Jeśli świadomie unika się aresztowania
przestępców, prawdopodobnie jest ku temu powód. Być może ci przestępcy
są opłacani przez kogoś posiadającego władzę i wpływy, kto postarał się,
żeby nie zostali aresztowani. A może nie są aresztowani, ponieważ
jakieś czynniki chcą, by pozostali na wolności, żeby mogli powtórzyć
swoje wyczyny w celu dalszej destabilizacji Niemiec. Na chaosie z
pewnością korzystają skrajnie prawicowe partie.
Pomyślcie o tym; jak trzeba być głupim, by nie zdawać sobie sprawy, że
umożliwiając niewielkiemu segmentowi społeczeństwa zaangażowanie się w
zachowania antyspołeczne, ponieważ nie chce się, żeby społeczeństwo
wykształciło sobie negatywną opinię o tym segmencie, osiągnie się dokładnie odwrotny skutek?
Wystarczy, że reszta społeczeństwa stanie się świadoma antyspołecznych
zachowań tego małego segmentu i faktu, że pozwala się, by uszło mu to na
sucho.
Niemcy i ich przywódcy stają przed prawdziwym dylematem. W tym samym
położeniu jest Europa. Jej przywódcy mogą dalej po prostu naginać się do
okoliczności, w którym to przypadku skrajna prawica będzie nadal
zyskiwać popularność. Albo mogą przyjąć taktykę gestapo i nadzorować
całą populację imigrantów bądź umieścić ich w obozach wbrew ich woli,
jednak w tym przypadku wykonają robotę skrajnej prawicy, stając się nią.
Jednak niezależnie od tego, czy taki scenariusz zrealizuje lewica czy
prawica, będzie to spełnieniem marzeń patokracji.
W tym momencie niewiele można zrobić. Europa ma w zasadzie wybór między
jednym typem faszyzmu i… innym typem faszyzmu. I w taki czy inny sposób
będą go mieli. Niewiele mogli byli zrobić, by temu zapobiec, oczywiście z
wyjątkiem odmowy stania się wasalami USA. Być może najlepszym teraz
wyjściem dla europejskich przywódców jest po prostu kierowanie się
zdrowym rozsądkiem. Uchodźcy nie przestaną nadciągać. (Według niemieckiego ministra do
Europy dotarło dopiero 10% „fali” uchodźców. Oznacza to napływ
dodatkowych 10 milionów w ciągu najbliższych lat.) Jeżeli są wśród nich
przestępcy, należy traktować ich jak przestępców. Przeprowadzać
dochodzenia, aresztować. Postarać się uzbroić ludzi w podstawową wiedzę
psychologiczną. Tak jak występowanie kryminalistów w populacji Niemców
nie oznacza, że wszyscy Niemcy są przestępcami, obecność przestępców
wśród uchodźców nie znaczy, że wszyscy uchodźcy są przestępcami ani że
powinni być traktowani jak przestępcy.
W zdecydowanej większości uchodźcy nie są fanatycznymi dżihadystami.
Nawet w swoich krajach (takich jak Libia i Syria) tego typu oszołomy
stanowią skąpą mniejszość – zupełnie tak samo, jak to jest w każdym
kraju, w tym w Niemczech, które mają swoją własną odmianę fanatycznych
opętańców. Choć niewątpliwie niebezpieczni, najprawdopodobniej są
nieliczni. Jednak umysł tłumu jest, jaki jest, i wydarzenia oraz ich
relacjonowanie w taki sposób jak ten sylwestrowy doprowadzi tylko do
wrzucenia wszystkich muzułmanów do jednego worka. I o to właśnie
chodzi. Muzułmanie są nowymi Żydami.
Europejczycy powinni rozumieć, co się naprawdę dzieje: jest to celowa
próba umniejszenia wagi rzeczywistych potrzeb i aspiracji setek tysięcy
uchodźców poprzez kojarzenie ich z patologiczną, przestępczą
mniejszością. Jest to także celowa próba zneutralizowania europejskiej
suwerenności i politycznej skuteczności poprzez tworzenie i
eksploatowanie „sekciarstwa” (fanatyzmu religijnego) i konfliktów
wewnętrznych. O ile Europejczycy nie wezmą się w garść i nie nauczą
się naprawdę myśleć, najbardziej ucierpią niewinni ludzie, albowiem
większość jest niewinna.
Komentarz SOTT:
Harrison Koehli pochodzi z Edmonton. Ukończył studia muzyczne, jest redaktorem w wydawnictwie Red Pill Press,
a jako wybitny znawca zagadnień z zakresu ponerologii brał udział w
kilku północnoamerykańskich programach radiowych. Poza muzyką i
książkami Harrison lubi delektować się tytoniem i boczkiem (często
jednocześnie), a nie lubi telefonów komórkowych, warzyw i faszystów.
Tłumaczenie: PRACowniA
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz