czwartek, 31 marca 2022

Gabrielle Bauer: Ci, którzy przedkładają zawstydzanie nad naukę



31 marca 2022 r. przez Steve'a Beckowa


Podziękowania dla Lena.

Ci, którzy przedkładają zawstydzanie nad naukę

Gabrielle Bauer, The Pulse, 18 marca 2022 r.

https://thepulse.one/2022/03/18/those-who-chose-shaming-over-science/

Przez pierwsze 62 lata mojego życia nie przypominam sobie, by ktokolwiek nazwał mnie samolubnym idiotą, a tym bardziej socjopatą czy oddychającym ustami Trumptardem. Wszystko to zmieniło się, gdy pojawił się Covid, a ja wyraziłem, bardzo delikatnie, kilka obaw dotyczących zasad blokady. Oto próbka tego, co wyrzucili mi wojownicy klawiatury:

    Ciesz się swoją socjopatią.
    Idź polizać słup i złap wirusa.
    Miłej zabawy przy krztuszeniu się własnymi płynami na oddziale intensywnej terapii.
    Wymień trzech bliskich, których jesteś gotów poświęcić dla Covida. Zrób to teraz, tchórzu.
    Studiowałeś na Harvardzie? Tak, jasne, a ja jestem Bogiem. Ostatnio sprawdzałem, że Harvard nie przyjmuje troglodytów.

Od pierwszych dni pandemii coś głęboko we mnie - w mojej duszy, jeśli można tak powiedzieć - wzdrygało się przed polityczną i publiczną reakcją na wirusa. Nic w tym nie wydawało mi się słuszne, mocne czy prawdziwe. To nie był tylko kryzys epidemiologiczny, ale także społeczny, dlaczego więc słuchaliśmy wyłącznie wybranych epidemiologów? Gdzie byli eksperci od zdrowia psychicznego? Specjaliści od rozwoju dzieci? Historyków? Ekonomiści? I dlaczego nasi przywódcy polityczni zachęcali raczej do strachu niż do spokoju?

Pytania, które najbardziej mnie nurtowały, miały mniej wspólnego z epidemiologią niż z etyką: Czy sprawiedliwe było wymaganie największego poświęcenia od najmłodszych członków społeczeństwa, którzy najbardziej ucierpieli w wyniku restrykcji? Czy w czasie pandemii swobody obywatelskie powinny po prostu zniknąć, czy też trzeba było zachować równowagę między bezpieczeństwem publicznym a prawami człowieka? Niewtajemniczony w metody internetowych wojowników, założyłem, że Internet pozwoli mi zaangażować się w "produktywne dyskusje" na te tematy. Wskoczyłem więc do sieci, a reszta to już histeria.

Wioskowy idiota, płaski ziemianin, wsobny śmieć, ujemne IQ... Powiedzmy, że moja cienka skóra została wystawiona na próbę życia.

I nie chodziło tylko o mnie: każdy, kto kwestionował ortodoksję, czy to ekspert, czy zwykły obywatel, doznawał podobnego poparzenia skóry. Według słów jednego z lekarzy społecznych, który z oczywistych względów pozostanie anonimowy: "Wielu lekarzy, w tym ja, wraz z wirusologami, epidemiologami i innymi naukowcami, opowiadało się za ukierunkowanym podejściem i skupieniem się na najbardziej narażonych grupach pacjentów, tylko po to, by zostać zdyskwalifikowanymi jako antynaukowcy, kolesie w blaszanych kapeluszach, zwolennicy teorii spiskowych, antyszczepionkowcy i inni, równie kolorowi, lekceważący etykietkowicze".

Na początku gry postanowiłem, że nie będę odpowiadał na takie obelgi kolejnymi obelgami - nie dlatego, że jestem szczególnie wysoko postawiony, ale dlatego, że obrzucanie się błotem wywołuje we mnie złość, a chodzenie w złości przez cały dzień nie jest przyjemne. Zamiast tego przyjąłem zawstydzanie na klatę (i nadal chodziłem wściekły).


Gra w zawstydzanie

Impuls do zawstydzania pojawił się od samego początku pandemii. Na Twitterze #covidiot zaczął pojawiać się wieczorem 22 marca 2020 roku, a zanim noc dobiegła końca, 3 000 tweetów wykorzystało ten hashtag do potępienia złych praktyk w zakresie zdrowia publicznego. Kiedy CBS News opublikowała film przedstawiający imprezujących w Miami uczestników wiosennej przerwy w nauce, oburzeni obywatele udostępnili nazwiska tych studentów w swoich sieciach społecznościowych, którym towarzyszyły takie przesłania, jak "nie dawajcie tym samolubnym debilom łóżek i/lub respiratorów".

W pierwszych dniach pandemii, kiedy panowała panika i dezorientacja, można było wybaczyć takie oburzenie. Ale zawstydzanie nabrało rozmachu i stało się elementem zitgeistu. Ponadto: to nie zadziałało.

Jak zauważyła epidemiolog z Harvard Medical School, Julia Marcus, "zawstydzanie i obwinianie ludzi nie jest najlepszym sposobem na skłonienie ich do zmiany zachowania, a wręcz może przynieść efekt przeciwny do zamierzonego, ponieważ sprawia, że ludzie chcą ukryć swoje zachowanie". Podobnie uważa Jan Balkus, specjalista chorób zakaźnych z Uniwersytetu w Waszyngtonie, który twierdzi, że zawstydzanie może utrudnić ludziom "przyznanie się do sytuacji, w których mogli zetknąć się z ryzykiem".

Jeśli zawstydzanie "kowidiotów" za ich zachowanie niewiele daje, to możecie być pewni, że zawstydzanie ludzi za błędne myślenie nie zmieni żadnych poglądów. Zamiast tego my, heretycy, po prostu przestajemy mówić zawstydzającym, co myślimy. Kiwamy głową i uśmiechamy się. Dajemy im punkt meczowy i kontynuujemy debatę w naszych własnych głowach.


Rękawiczki zdjęte

Przez dwa lata byłem taką osobą. Uśmiechałem się uprzejmie, unikając obelg. Aby uspokoić moich rozmówców, swoje heterodoksyjne opinie poprzedzałem zastrzeżeniami w rodzaju: "Nie lubię Trumpa tak samo jak ty" albo "Tak na marginesie, sam jestem potrójnie zaszczepiony".

Dziś jednak pozwolę sobie porzucić ten pandemonizm i mówić o tym, co widzę.

 Do wszystkich, którzy rzucili się na mnie za kwestionowanie zamknięcia cywilizacji i wskazywanie szkód, jakie wyrządza ona młodym i biednym: możecie zabrać swoje zawstydzanie, swoje naukowe pozerstwo, swoje nieznośne moralizatorstwo i wypchać się. Każdego dnia nowe badania wybijają więcej powietrza z waszych zadowolonych z siebie wypowiedzi.

Powiedziałeś mi, że bez blokad Covid zmiótłby z powierzchni ziemi jedną trzecią świata, podobnie jak Czarna Śmierć zdziesiątkowała Europę w XIV wieku. Tymczasem metaanaliza przeprowadzona przez Johnsa Hopkinsa wykazała, że blokady w Europie i USA zmniejszyły śmiertelność z powodu Covida-19 średnio o 0,2%.

Co więcej, na długo przed tym badaniem mieliśmy dobre dowody na to, że nic innego niż wyważanie drzwi w stylu chińskim nie przyniesie większych korzyści. W dokumencie z 2006 roku WHO Writing Group potwierdziła, że "obowiązkowe zgłaszanie przypadków i izolowanie pacjentów podczas pandemii grypy w 1918 roku nie powstrzymało przenoszenia wirusa i było niepraktyczne".

Powiedziałeś mi, że interakcje społeczne są potrzebą, a nie pożądaniem. No cóż, tak. Podobnie jak dobre jedzenie. Tak naprawdę izolacja społeczna zabija. Jak podano w artykule przeglądowym z września 2020 r. opublikowanym w czasopiśmie Cell, samotność "może być najsilniejszym zagrożeniem dla przeżycia i długowieczności". W artykule wyjaśniono, jak izolacja społeczna obniża rozwój poznawczy, osłabia układ odpornościowy i naraża ludzi na ryzyko zaburzeń związanych z używaniem substancji. I nie jest tak, że nie wiedzieliśmy tego przed Covid: w 2017 r. badania przeprowadzone przez profesor Uniwersytetu Brighama Younga, Julianne Holt-Lunstad, wykazały, że izolacja społeczna przyspiesza śmiertelność tak samo, jak palenie 15 papierosów dziennie. Wyniki jej badań trafiły na strony gazet na całym świecie.

Mówiłeś mi, że nie musimy się martwić o wpływ ograniczeń Covid na dzieci, ponieważ są one odporne, a poza tym w czasie wielkich wojen miały znacznie gorzej. Tymczasem w Wielkiej Brytanii w ciągu 6 miesięcy w 2021 r. odnotowano 77% wzrost liczby skierowań na leczenie pediatryczne w związku z takimi problemami, jak samookaleczenia i myśli samobójcze, w porównaniu z podobnym okresem w 2019 r. A jeśli to cię nie przeraża, to w analizie Banku Światowego oszacowano, że w krajach o niskim dochodzie skurczenie się gospodarki w wyniku wprowadzenia polityki blokady doprowadziło do utraty życia przez 1,76 dzieci na każdą ofiarę śmiertelną, której udało się uniknąć dzięki Covidowi.

Powiedziałeś mi, że zaszczepieni ludzie nie przenoszą wirusa, wzorując się na oświadczeniu dyrektor CDC Rachel Walensky z początku 2021 roku, a wszyscy wiemy, jak się to sprawdziło.

Powiedziałeś mi, że nie mam żadnego interesu w kwestionowaniu tego, co eksperci od chorób zakaźnych każą nam robić. (Parafrazuję. Tak naprawdę powiedziałeś: "A może by tak pozostać na swoim torze i zamknąć mordę?"). Dr Stefanos Kales, również z Harvard Medical School, w niedawnym wywiadzie dla CNBC ostrzegł przed "niebezpieczeństwami związanymi z przekazywaniem zaleceń dotyczących polityki publicznej i zdrowia publicznego osobom, których kariera koncentrowała się wyłącznie na chorobach zakaźnych". "Zdrowie publiczne to równowaga" - powiedział. I rzeczywiście tak jest. W książce z 2001 r. zatytułowanej Public Health Law: Power, Duty and Restraint, Lawrence Gostin przekonywał do bardziej systematycznej oceny ryzyka i korzyści płynących z interwencji w zakresie zdrowia publicznego oraz do bardziej zdecydowanej ochrony swobód obywatelskich.

Więc tak. Jestem zdenerwowany, a wasze wytykanie palcami zraziło mnie do siebie na tyle, że musiałem poszukać nowych plemion, i w tych poszukiwaniach odniosłem sukces. W moim mieście Toronto i na całym świecie znalazłam więcej bratnich dusz, niż kiedykolwiek mogłam sobie wyobrazić: lekarzy, pielęgniarki, naukowców, rolników, muzyków i gospodynie domowe, które podzielają mój niesmak wobec waszego zacietrzewienia. Epidemiolodzy również. Ci wspaniali ludzie uchronili mnie od utraty zmysłów.

Dlatego dziękuję. I zejdźcie z mojego trawnika.

Ten artykuł został pierwotnie opublikowany przez Brownstone Institute. Opublikowano go tutaj za zgodą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz