wtorek, 29 marca 2022

A co z tymi biolabami?



Półoficjalny rząd Stanów Zjednoczonych i medialna machina kłamstwa wiedzą, że skonstruowanie wiarygodnego powodu do zbombardowania kogoś zależy od tego, od czego zaczniesz swoją narrację. Jeśli zaczynasz swoje oskarżenia od momentu, w którym cel zrobił coś złego, wystarczy powtarzać w kółko to samo, aby zagłuszyć każdą alternatywną historię, która się pojawi. A jeśli naprawdę chcesz zniszczyć wszystkie odmienne poglądy, wystarczy, że porównasz przywódcę obcego kraju do Adolfa Hitlera i będziesz powtarzać. Taką taktykę stosowano wobec Saddama Husajna z Iraku, a obecnie stosuje się ją wobec Władimira Putina z Rosji, i zawsze przynosi ona efekty.

W obecnym kontekście Ukraina kontra Rosja sztuczka polega na powiązaniu wszystkiego z inwazją sił zbrojnych Putina sprzed ponad czterech tygodni, która była niewątpliwym aktem agresji. Gdy ustanowi się ten punkt wyjścia, wcześniejsze wydarzenia stają się bez znaczenia. Kogo obchodzą amerykańskie obietnice, że po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku NATO nie rozszerzy się na wschód? A kogo obchodzi rola Waszyngtonu w zmianie reżimu na Ukrainie w 2014 roku? Albo nawet nieustanne demonizowanie Rosji w związku z wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku, a następnie niechęć Waszyngtonu do negocjowania nawet najbardziej rozsądnych żądań Putina? Nie ma mowy o tym! Zapomnijcie też o rozważaniach, czy USA mają jakikolwiek interes narodowy w prowadzeniu wojny o Ukrainę. Jedynie Tucker Carlson i Tulsi Gabbard wydają się skłonni zakwestionować podstawowe założenie, jakim jest postawienie pytania: "Skoro Rosja nam nie zagraża, dlaczego to robimy? Czy naprawdę chcemy ewentualnej wojny nuklearnej o Ukrainę?".

Wystarczy przeczytać "New York Times", by przekonać się, że wcale nie chodzi o to, co jest dobre dla Ameryki. Chodzi o to, że wielki tyran atakuje "demokratycznego" sąsiada, a USA i ich dzielni sojusznicy stają w obronie narzuconego przez Waszyngton "porządku międzynarodowego opartego na zasadach". A teraz Stany Zjednoczone podnoszą poprzeczkę, naciskając, by Rosja popełniała zbrodnie wojenne. Przekonanie świata w tej kwestii jest jednak nieco trudniejsze do osiągnięcia. Gdyby zadać pytanie: "Który naród na świecie popełnia najwięcej zbrodni wojennych?", międzynarodowa odpowiedź mogłaby brzmieć: Izrael lub Stany Zjednoczone. Część problemu polegałaby na wypracowaniu akceptowalnej definicji zbrodni wojennej, przy jednoczesnym opracowaniu metodologii określania "największej liczby". Jeśli Izrael atakuje Syrię cztery razy w ciągu tygodnia, to czy są to cztery odrębne zbrodnie wojenne, czy tylko część jednej, ciągłej zbrodni wojennej. Ponieważ Stany Zjednoczone mają bazy wojskowe zarówno w Syrii, jak i w Iraku, na których otwarcie rządy tych krajów nie wyraziły zgody, a wręcz poprosiły Amerykanów o ich opuszczenie, czy jest to pojedyncza zbrodnia wojenna polegająca na nielegalnej inwazji i okupacji, czy też zbrodnia ciągła, przerywana jedynie okazjami, kiedy wojska amerykańskie zabijają kilku tubylców?

W każdym razie trudno jest "skazać" Rosję, ponieważ ani Izrael, ani USA nigdy nie zostały pociągnięte do odpowiedzialności za popełnione przez siebie zbrodnie wojenne, do których zalicza się strzelanie i bombardowanie cywilów, szpitali, szkół, a czasami także wesel i innych spotkań towarzyskich. Prezydent George W. Bush rozpoczął nawet kilka wojen w takich miejscach jak Afganistan i Irak na podstawie sfabrykowanych danych wywiadowczych, a uwielbiany przez wszystkich Barack Obama zrobił to samo w Libii i Syrii. Obaj są teraz uważani za czcigodnych starszych mężów stanu, mimo że powinni siedzieć w więzieniu, a ostatnio wśród Demokratów mówi się o tym, że Obama lub jego żona będą ponownie ubiegać się o najwyższy urząd w państwie w 2024 roku. A może Hillary czeka w skrzydłach na drugą próbę? Tak czy inaczej, będzie to zły dzień dla każdego, kto będzie próbował ustalić modus vivendi dla współpracy z Rosją.

Amerykańska żądza krwi w stosunku do Rosji jest całkowicie dwupartyjna, a nieliczne rozsądne głosy w Kongresie są zagłuszane przez bębny na wysokich szczeblach władzy, towarzyszące lawinie propagandy wylewającej się z mediów głównego nurtu. Od dawna mówi się, że pierwszą ofiarą propagandy wojennej jest prawda, ale Stanom Zjednoczonym wystarczy bodziec w postaci możliwości wybuchu wojny lub konfliktu, aby rozpocząć swój model kłamstwa. Jak pokazuje obecna sytuacja, Stany Zjednoczone są gotowe wskazywać wrogów, którzy w rzeczywistości nie zagrażają ich krajowi. W ten sposób doprowadzono do znacznego zwiększenia zaangażowania USA w Wietnamie, a także w czasie zimnej wojny, celowo zawyżając szacunki CIA dotyczące potęgi i zasięgu Związku Radzieckiego. Od 11 września 2001 r. nastąpiła seria prezydentów, którzy kłamali niemal we wszystkim, co dotyczyło bezpieczeństwa narodowego i polityki zagranicznej, co doprowadziło do inwazji, zabójstw, innych rodzajów interwencji oraz rządów skłonnych do "sankcji", które odmawiały zwykłym obywatelom dostępu do żywności i leków, pozostawiając przywódców krajów objętych sankcjami nietkniętymi.

 Jedno z ostatnich kłamstw jest powtórzeniem starego podręcznika "dorwijmy Saddama Husajna". Pamiętasz tych okrutnych irackich żołnierzy, którzy wyrywali kuwejckie niemowlęta z inkubatorów i rzucali je na podłogę? Oczywiście, to wszystko było kłamstwem wymyślonym przez kuwejcką rodzinę rządzącą i wspólników neokonserwatystów z rządu USA. Teraz dowiadujemy się, że podli Rosjanie zbombardowali szpital położniczy!completely untrue. Z tym, że oczywiście mogło się to okazać całkowitą nieprawdą. A media krzyczą teraz, że "Rosja stawia planetę na krawędzi trzeciej wojny światowej!", completely untrue.podczas gdy New York Times oskarża politycznych konserwatystów o rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy.  indicting political conservatives W rzeczywistości to Stany Zjednoczone i NATO otworzyły drzwi do ewentualnej zagłady nuklearnej, ale nie można podważać tego, co najwyraźniej jest dochodową i dobrze przyjętą linią fabularną.

Jednak najlepszym przykładem kłamstwa jest trwająca wojna propagandowa o dwadzieścia sześć laboratoriów biologicznych na Ukrainie,biological laboratories in Ukraine finansowanych przynajmniej częściowo przez Pentagon. Biały Dom Bidena mówi: "Nic tu nie widać", podczas gdy Rosja mówi: "Chwileczkę, ludzie...". Tymczasem intryga się zagęszcza, ponieważ pojawiły się e-maile wskazujące na to, że syn Joe Bidena, Hunter, bemails have now surfaced był zaangażowany w pozyskiwanie środków na finansowanie laboratoriów przez rząd USA i czerpał z tego korzyści.

Kontrowersje wokół laboratoriów biolaboratoryjnych rozpoczęły się, gdy sekretarz stanu w Departamencie Stanu USA Victoria Nuland przyznała niedawno przed komisją kongresową, że laboratoria te istnieją, a także dodała, że Ukraina posiada broń chemiczną i biologiczną. Następnie zdała sobie sprawę ze swojego błędu, po czym wycofała się i wyjaśniła, że "Ukraina posiada ośrodki badań biologicznych [i] jesteśmy obecnie zaniepokojeni tym, że wojska rosyjskie, siły rosyjskie, mogą próbować przejąć kontrolę nad tymi laboratoriami, więc pracujemy z Ukraińcami nad tym, jak mogą zapobiec dostaniu się tych materiałów badawczych w ręce sił rosyjskich, jeśli się zbliżą".

Stwierdzenie to jest absurdalne, gdyż Rosjanie bez wątpienia posiadają już własne zapasy broni biologicznej. Istnienie tych laboratoriów może być związane z rozpadem Związku Radzieckiego w 1991 r., kiedy to, według jednej z informacji, USA zapewniły pomoc w ramach "Programu współpracy na rzecz redukcji zagrożeń" w zarządzaniu istniejącymi laboratoriami biologicznymi i chemicznymi, aby ich toksyczne chemikalia i patogeny nie dostały się w niepowołane ręce. Ron Unz zauważa, że "w ciągu ostatnich dziesięcioleci Ameryka wydała ponad 100 miliardów dolarów na 'bioobronę', eufemistyczny termin oznaczający rozwój broni biologicznej, i [posiadała] najstarszy i największy na świecie program tego typu, jeden z niewielu, które kiedykolwiek zostały wykorzystane w prawdziwej walce".one of the few ever deployed in real life combat.”

Obecnie rząd USA twierdzi bez ogródek, że laboratoria,described the activity in greater detail  prowadzone przez amerykański Departament Obrony, są nadal aktywne w zakresie "pokojowych badań i rozwoju szczepionek". Ambasada USA w Kijowie opisała tę działalność bardziej szczegółowo, jako pracę nad "konsolidacją i zabezpieczeniem patogenów i toksyn mających znaczenie dla bezpieczeństwa oraz kontynuacją działań mających na celu zapewnienie Ukrainie możliwości wykrywania i zgłaszania wybuchów epidemii spowodowanych przez niebezpieczne patogeny, zanim staną się one zagrożeniem dla bezpieczeństwa lub stabilności".

Niektórzy Ukraińcy mają jednak podejrzenia co do celu tych działań, zwłaszcza że są one tajne i zarządzane przez Pentagon, a nie jakąś cywilną agencję. A jeśli pierwotnym celem było zapobieganie rozwojowi broni biologicznej, to dlaczego USA wciąż się tym zajmują siedemnaście lat później? Były premier Ukrainy Mykoła Azarow, który pełnił tę funkcję za czasów prezydenta Wiktora Janukowycza, opowiedział o tym, jak decyzja o rozpoczęciu współpracy z Amerykanami została podjęta przez biuro premier Julii Tymoszenko, a następnie wprowadzona w życie w 2005 r. przez prezydenta Wiktora Juszczenkę. W rządzie panowało powszechne przekonanie, że umowa dotyczy bezpieczeństwa biologicznego Ukrainy, ale wszystkie związane z nią działania były i są tajne, a obywatelom Ukrainy nie wolno było nawet współpracować z Amerykanami.

W latach 2010-2012 przeprowadzono pobieżną inspekcję laboratoriów, a w 2013 roku rząd ukraiński wystosował oficjalne pismo z żądaniem ich zamknięcia. Jednak zmiana reżimu w 2014 roku spowodowała, że decyzja ta nigdy nie została wprowadzona w życie przez nowe władze.

Należy zauważyć, że aby chronić się przed toksynami i patogenami, trzeba je najpierw stworzyć, aby móc nimi manipulować lub im zapobiegać. Jeśli przypomnimy sobie słynną aferę z wąglikiem w Stanach Zjednoczonych w 2001 r., to śledczy ustalili, że śmiertelny szczep patogenu został w rzeczywistości stworzony w laboratorium broni biologicznej armii amerykańskiej w Fort Detrick w stanie Maryland. Można też wziąć pod uwagę COVID i powszechnie panujące przekonanie, że Instytut Wirusologii w Wuhan manipulował różnymi szczepami koronawirusów, aby uczynić je bardziej zakaźnymi i śmiercionośnymi.
Nuland wyraźnie przyznała, że na Ukrainie znajdują się laboratoria broni biologicznej finansowane przez USA, gdy wyraziła obawę, że Rosja może zająć jedno z laboratoriów i pokusić się o zdobycie materiałów do wykorzystania ich przeciwko Kijowowi. A administracja Bidena, wyraźnie zakłopotana tym przyznaniem się, próbowała odwrócić sytuację, odrzucając rosyjskie sugestie, że laboratoria mogą dążyć do zaprojektowania biologicznych czynników chorobotwórczych, które byłyby wymierzone w określone grupy etniczne, dlatego też istniejące laboratoria zostały rozmieszczone na całym świecie, w tym na Ukrainie. Już w 2017 roku prezydent Rosji Władimir Putin wyraził swoje obawy dotyczące zbierania przez USA materiału biologicznego od etnicznych Rosjan, jak to ujął Unz "z pewnością jest to bardzo podejrzany projekt, którego podjął się nasz rząd".

Jeśli te finansowane przez Pentagon laboratoria rzeczywiście zajmują się rozmnażaniem zmutowanych szczepów patogenów, takich jak wąglik i dżuma, jako broni biologicznej, co mogło mieć miejsce w Wuhan, byłoby to pogwałceniem artykułu I "Konwencji ONZ o broni biologicznej", co uczyniłoby rząd Stanów Zjednoczonych bezsprzecznie zbrodniarzem wojennym, a jego przywódcy podlegaliby karze śmierci na mocy ustaw norymberskich, które w dużej części zostały ustanowione przez sam rząd Stanów Zjednoczonych w 1946 roku. Niezależnie od tego, prawdziwą obawą powinno być teraz to, że USA/NATO zainscenizują jakiś incydent fałszywej flagi, który doprowadzi do wezwań do bezpośredniej interwencji wojskowej. Obserwując kolejne wpadki i tuszowanie spraw przez Bidena, można odnieść wrażenie, że nie ma rzeczy, której Biden i Blinken by nie zrobili, aż do rozpoczęcia jakiejś wojny, którą - miejmy nadzieję - da się kontrolować, aby podnieść spadające notowania prezydentów. Teraz, gdy Joe Biden mówi twardo, trudno sobie wyobrazić, jak zsiądzie z konia, na którym jeździ, nie wdając się w jakiś konflikt zbrojny. Jak trafnie zauważył były urzędnik administracji Reagana, Paul Craig Roberts, "zło, które has astutely observed “ [obecnie] panuje w Waszyngtonie, nie ma precedensu w historii ludzkości".

**By Philip Giraldi

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz