Artykuł
ten ma na celu rozpoczęcie dyskursu na tematy fundamentalnych praw,
idei oraz przyczynowości rzeczywistości, w której się znajdujemy.
Ze względu na ulotność tych zagadnień oraz brak „twardych”,
„namacalnych” punktów odniesienia starałem się nakreślić ramy pewnych
wyobrażeń abstrakcyjnych, którymi z mojego punktu widzenia dobrze w tym
temacie operować. Uważam, że ścisłe definicje nie są adekwatne również
z powodu płynności, relatywizmu samych zagadnień, jak również
charakterystyki danego modelu poznawczego, którym operuje istota
badająca to zagadnienie. Ów model poznawczy nie jest czymś stałym, wręcz
przeciwnie! Ciągle ewoluuje, przyjmuje nowe koncepcje, wewnętrznie się
reorganizuje. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia ze stagnacją.
Zarówno w mikro perspektywie, np. człowieka, jak również w trochę
większej perspektywie, np. całej cywilizacji.
Niestety,
ale współczesna nam cywilizacja, dla obserwatora z zewnątrz, może
wydawać się wręcz promująca stagnację, starająca się za wszelką cenę,
na siłę zachować istniejące status quo. Ten tekst nie jest do końca
przestawieniem mojego, konkretnego światopoglądu, chociaż jego fragmenty
będą tu obecne. Jest to raczej zwrócenie uwagi na ważność tworzenia
swojego obrazu rzeczywistości oraz sugestia nad jakimi pojęciem warto
się dogłębnie zastanowić, wewnętrznie przeanalizować.
Rozpatrzmy
na początku zagadnienie Przestrzeni. Miejsca, w którym odbywa się całe
objawienie. Substancji, w której i z której wygenerowało się wszystko,
co istnieje. Nie redukujmy jej do trójwymiarowej pustki, wewnątrz
której istnieją atomy, protony, neutrony, elektrony, czy np. schodząc
nieco „niżej” kwarki lub przyjmując młodszą teorię superstrun – drgające
o różnych częstotliwościach struny, które w mikroperspektywie mają
więcej wymiarów przestrzennych, niż trzy. Co też – na marginesie –
pokazuje, że światopogląd dominujący w danej cywilizacji nie jest stały.
Nie warto trzymać się go kurczowo, gdyż prędzej, czy później będzie on
jedynie ciekawostką historyczną. Nasza Przestrzeń to substancja,
która również generuje wymiary przestrzenne. Chociaż i to również może
być nieprecyzyjne stwierdzenie – jeśli przyjmiemy, że wymiary
przestrzenne, ich dostrzeganie, zwracanie na nie uwagi i sposób ich
podziału, są interakcją modelu postrzegania istoty z Przestrzenią.
Oczywiście sam model postrzegania wygenerowała również Przestrzeń.
Dlatego pisana jest tu z wielkiej litery, dla podkreślenia znaczenia
i nadania temu terminowi odpowiedniego kontekstu. Poza tym – zasługuje
na to.
Sama Przestrzeń w tych
rozważaniach to oczywiście za mało. Sugeruję, aby kolejnym wyobrażeniem
abstrakcyjnym wprowadzonym na przynajmniej równorzędnych zasadach był
mechanizm zarządzający Przestrzenią. Świadomość wszechświata, tożsama
z terminem Absolut, Źródło. Niektóre religie określały ją mianem Boga,
bogów i redukowały z różnych przyczyn do narzuconego przez siebie
wyobrażenia. Z tego względu na to, by odciąć się od interpretacji
religijnych będę operować terminem Źródło. Poza tym, uważam,
że każda jednostka może nie tyle powinna, ponieważ ma wolność wyboru,
ale bardziej rozwojowym dla jej istoty będzie, jeżeli sama zacznie
tworzyć wyobrażenia, definicje, ogólniej – swój świat wewnętrzny, swoją
intymną duchowość, niż tylko operować na schematach dostępnych
w środowisku (niejednokrotnie narzucanych wręcz siłą przez
to środowisko). Wracając do meritum, rodzą się pytania, np. „Czy Źródło
stworzyło Przestrzeń, czy może Przestrzeń wygenerowała Źródło?”.
Żartobliwie można powiedzieć, że powraca pytanie, co było pierwsze:
jajko, czy kura? A może da się inaczej? Może sensowniejszym jest
przyjęcie perspektywy, że na pewnym poziomie są to pojęcia tożsame? Może
niewłaściwie podchodzimy do tematu, ponieważ nasza perspektywa jest
ukształtowana przez liniowe postrzeganie czasu, a na fundamentalnym lub
„wyższym” poziomie związki przyczynowo-skutkowe mają inny charakter?
Na marginesie dodam, że do podobnych wniosków doszła fizyka kwantowa.
Czas
jest również terminem, który uważam – należy zrewidować i pogłębić.
Ale zanim poruszę tę kwestię, dokonam podziału Przestrzeni na dwie
frakcje. Ze względu na rozwinięcie tego zagadnienia oraz wprowadzenie
możliwości lepszego rozpracowania czasu.
Wyodrębnię
przestrzeń „matrycową” i „strukturalną”. Nie jest to jednak ścisły
podział, raczej propozycja podejścia. Można powiedzieć, że przestrzeń
matrycowa jest nadrzędna w stosunku do strukturalnej. Są w niej
mechanizmy powodujące powstanie „materii”, jak również nią sterujące.
Można powiedzieć, że jest bliżej Źródła, tam zamieszkuje świadomość,
jaźń. Natomiast przestrzeń strukturalna stwarza konkretne warunki
„materialne”, w których świadomość może doświadczać, rozwijać się.
To chwilowy stan materii, wzajemne ułożenie wszystkich struktur w danej
jednostce czasu. Dlatego zasadne w tym kontekście jest stwierdzenie
(mimo, że powierzchownie może wydać się to paradoksalne), że przestrzeń
matrycowa jest bardziej stała i trwała niż materialna. Cała „materia”
nieustannie wibruje na podstawowym poziomie i dostosowywuje się
do wytycznych przestrzeni matrycowej.
Natomiast
czas, jak sądzę, jego potoczne rozumienie odnosi się bardziej
do frakcji strukturalnej. Umożliwia świadomości (która doświadcza
struktury) przebycie drogi i zbieranie doświadczeń w poukładany,
wyodrębniony sposób. Czas również w tym kontekście jest funkcją
wewnętrzną Przestrzeni. Frakcja strukturalna jest „czasową” – na dane
TERAZ – granulacją pewnej części frakcji matrycowej. Tak samo, jak ten
tekst jest czasową granulacją mojego stanu umysłu, moich przemyśleń
na ten temat w momencie pisania. Nie odzwierciedla ich w pełni, ale jest
ich zrzutowaniem pod pewnym kątem na płaszczyznę ekranu. Jeżeli
Przestrzeń również podlega zmianom (a sądzę, że tak), to sposób,
charakter jej transformacji odbywa się w ramach inaczej wyznaczonych
reguł. Czas dobrze rozpatrywać w kontekście zmian. Warto dodać,
że dostrzeganie jego upływu jest funkcją modelu poznawczego istoty,
która zwraca na niego swoją uwagę – ma algorytmy niezbędne do tego
postrzegania. Uważam, że we wszechświecie doświadcza również świadomość,
która wchodzi w strukturę niemającą możliwości postrzegania upływu
czasu. Nie wspominając o tym, że istnieją rozmaite sposoby jego
postrzegania, które bardzo różnią się od naszego. Wiele z nich mogłoby
być dla nas wprost niewyobrażalne. Dlatego warto w rozważaniach
nad naturą rzeczywistości brać pod uwagę wpływ (i upływ) czasu nieco
dogłębniej.
Zdaję sobie sprawę,
że taka propozycja podejścia do rozważań nad naturą rzeczywistości może
na początku wywołać mętlik w głowie. Jest to jednak celowy zabieg.
Zmusza do wewnętrznych, „swoich” kontemplacji, ponieważ umysł zaczyna
mieć problemy z operowaniem terminami dostępnymi mu z otoczenia (nie
znajduje tam adekwatnych, pasujących do tego), zaczyna odbierać treści
płynące z samej istoty, ze źródła swojej świadomości. Uważam, że dzięki
takiemu podejściu łatwiej żyć swoimi treściami, łatwiej je poznać
i wydobywać, tworzyć i rozwijać swoją duchowość, kroczyć swoją ścieżką.
Dodatkowo jest to świetny trening dla umysłu. Umożliwia doświadczanie
tworzenia i operowania na abstrakcji, jak również uczy lepszej
komunikacji z samym sobą, głębszego zrozumienia siebie.
Marek StrzałkowskiGrafika: www.tes.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz