Zmierzając
już do zakończenia poradnika przebudzonego, chciałabym skoncentrować
się na najtrudniejszym, a jednocześnie najprostszym i najważniejszym
elemencie, bez którego całkowity proces przebudzenia byłby zwyczajnie
niemożliwy. Temat ten celowo zostawiłam na sam koniec. Będzie to miłość.
Każdy z nas mniej więcej zdaje sobie sprawę czym jest miłość mówiąc
teoretycznie, jednak niewielu z nas tak naprawdę rozumie i doświadczyło
tego, w jaki sposób przejawia się jej prawdziwa energia, która burzy
wszelkie iluzje i sprawia, że Archonci drżą z przerażenia o utratę
swojego panowania. O takiej właśnie prawdziwej energii miłości jako
najwyższej sile wewnętrznej każdej istoty postaram się napisać.Miłość – największa broń przeciwko Archontom
W
obecnych czasach hasło miłości jest tak na prawdę ośmieszane i
traktowane z przymrużeniem oka, z tego względu nie jest to ani łatwy ani
popularny temat, mimo iż z pozoru mogłoby się tak wydawać. Zauważmy, że
kiedy żywi się jakieś głębsze uczucia do ludzi, zwierząt albo przyrody i
okazuje się to bezpośrednio, często jest się nazywanym „frajerem”,
„mięczakiem” i pewnego rodzaju „dziwakiem” na którego patrzy się z
pewnego rodzaju pogardą. Wobec tego typu osób stosowane są wszelkiego
rodzaju negatywnie nacechowane określenia mające kojarzyć się z
bezpośrednim brakiem siły oraz słabością. Dlaczego tak się dzieje? To
proste, ponieważ jest to kolejny silny program bez którego nie byłoby
możliwe tak skrajne zniewolenie umysłów całej ludzkości. To nad wyraz
podstępne działanie oraz wyrafinowana manipulacja, która ma na celu
ośmieszyć, zdeptać i stopniowo osłabiać, a następnie całkowicie
zniszczyć prawdziwą energię miłości, która stanowi niebywałe zagrożenie
dla siatki energetycznej matrixa. Pasożyty nienawidzą wszystkiego, co
związane jest z prawdziwą miłością, nie mogą ścierpieć jakichkolwiek
więzi uczuciowych między ludźmi, czy to w rodzinach, związkach czy
pomiędzy przyjaciółmi. Brzydzą się nimi i na siłę starają się je zerwać
stosując rozmaite programy i sztuczki, które opisałam w poprzednich
częściach. Zależy im na tym, aby ludzie byli wobec siebie zimni,
bezwzględni i obcy, gdyż wtedy ich kontrola trwać będzie w
nieskończoność. To dlatego stępiono w nas instynkt używania serca,
ponieważ to w nim znajduje się największa broń przeciwko pasożytom
mentalno-duchowym. Miłość, która była kiedyś naszym naturalnym stanem
bycia zastąpiono fałszywymi wyobrażeniami mającymi na celu jej
unicestwienie. Prześledźmy w jaki sposób Archonci pragną abyśmy ją
postrzegali.Zafałszowanie energii miłości
Jeżeli
miłość jest już w jakiś sposób tematem poruszanym w matrixie, ukazywana
jest zazwyczaj jako słabość albo infantylne, godne pożałowania uczucie
dla nastolatków, tudzież melancholijnych kruchych panienek. Tego typu
wyobrażenie miłości najczęściej ubiera się w różową, cukierkową otoczkę
bezmyślności, serduszek, kiczu oraz romantycznego bujania w obłokach. W
taki sposób najczęściej odbierają ją przede wszystkim mężczyźni z
programem „macho”, którzy czują się niedowartościowani wewnętrznie i
rekompensują sobie własne braki okazywaniem pogardy dla miłości, albo
kobiety, które zostały zranione i nałożyły na siebie ochronną zbroję
uczuciową. Takie osoby na samo hasło miłości dostają prawie „białej
gorączki”, napadu śmiechu albo patrzą z politowaniem, dzięki temu widać
jak mocno zaawansowany posiadają w sobie program. To fałszywe
przedstawienie ma jednak niewiele wspólnego z prawdziwą energią miłości,
która jest prawdziwą siłą „niszczącą” wszelkie manipulacje Archontów. O
tej prawdziwej miłości wypływającej bezpośrednio z serca, ludzkość nie
ma prawa wiedzieć.Program ośmieszania miłości i stawiania jej w świetle największej ludzkiej słabości ma się na naszej planecie bardzo dobrze, ponieważ taki właśnie był plan Archontów. Ludzkość bardzo chętnie przyjmuje ten program, ponieważ łatwo jest narzucić go szczególnie ludziom słabym psychicznie, niedowartościowanym i w jakiś sposób skrzywdzonym, których na naszej planecie jest mnóstwo. Ludzie czują się pewniej ośmieszając miłość niż przyznając się do tego że jej pragną, ale z jakichś względów nie doświadczają, ponieważ wstydzą się swoich prawdziwych uczuć kojarząc je ze słabością. I tutaj właśnie działa silny program blokujący autentyczne wyrażanie się i dążenie do naturalnego stanu bycia w miłości. Najwyższy czas, aby się ocknąć, przetrzeć na nowo oczy i zdjąć sztuczną zasłonę fałszu okrywająca tą nieograniczoną potężną energię. Odrzucając i pogardzając miłością to właśnie MY stajemy się „frajerami” w oczach Archontów, ponieważ zachowujemy się dokładnie tak, jak sobie tego życzą.
Prawdziwa Energia Miłości
Przyjrzyjmy
się zatem jak wygląda miłość, która wg. mojej perspektywy jest tą
prawdziwą, autentyczną esencją płynąca bezpośrednio z centrum naszych
serc. Po pierwsze miłość nie jest kiczowata, nie ma nic wspólnego z
kolorem różowym, zniewieścieniem, silną burzą emocji, otępiałym wzrokiem
i rozdziawioną buzią zachwycającą się wszystkim dookoła bez wyjątku,
choć Archonci chcieliby, aby tak właśnie ją postrzegano. Nie ma też nic
wspólnego z byciem bezmyślną cnotliwą ofiarą dźwigającą problemy i
cierpienia całego świata, co również chętnie nam sugerują, szczególnie w
podejściu religijnym. Bardzo często słyszę, że prawdziwa miłość zawsze,
nieważne w jakich okolicznościach nadstawia drugi policzek. Nic
bardziej mylnego, oczywiście bywają sytuacje które skłaniają do tego
typu zachowania, jednak są one rzadkie i zależą od indywidualnego
wyczucia danej osoby. Według mnie tego typu hasła to nic innego jak
kolejna wyrafinowana manipulacja utrwalająca w ludzkości poczucie bycia
bezbronną ofiarą pokornie przyjmującą wszystko na kolanach. Przykładowo
często podaje się przykład, szczególnie w środowiskach new age, że osoba
„oświecona”, prawie „święta” nigdy nikogo umyślnie nie skrzywdzi, nawet
wroga, który zagrozi życiu jej albo jej bliskich, jednak czy będzie to
faktycznie akt najwyższej miłości? Moim zdaniem nie, będzie to istny akt
totalnej głupoty oraz braku miłości choćby do samego siebie. Czasami
bywają przecież sytuacje w których pomimo wyznawanych wartości i ogólnej
idei nie krzywdzenia musimy dokonać ostatecznego wyboru: albo życie
nasze, czy naszych bliskich, albo życie wroga lub kogoś totalnie nam
obcego i tutaj wybór wydaje się oczywisty. Zawsze wybierzemy tego z kim
łączy nas największa więź emocjonalna i nie ma w tym niczego
niemoralnego ani dziwnego. Jest to naturalny i zdrowy odruch osoby
zrównoważonej wewnętrznie za który nie powinno się nikogo obwiniać.
Wielu
ludzi kojarzy miłość również z silną dawką emocji, przyspieszonym
biciem serca oraz kompletnym stanem euforii. Prawdziwa wypływająca z
serca miłość jest według mnie uczuciem, które nie jest tożsame z żadnego
rodzaju euforią, czy niepohamowanymi i burzliwymi emocjami. Jest to
energia, która cechuje się spokojem, zaufaniem, szacunkiem oraz
poczuciem wewnętrznej pewności. To wibracja pełna harmonii, radości,
odwagi oraz siły, która nie objawia się w żaden gwałtowny sposób
skłaniający nas do jakiegokolwiek zatracenia. Nigdy się nie narzuca, nie
żąda naszej uwagi, ani nie zasłania rozumowego podejścia do
rzeczywistości. Prawdziwa energia miłości wiąże się również ze zdrową
asertywnością, czyli mówieniem „NIE” wtedy, kiedy wymaga tego sytuacja
oraz wyznaczaniem granic swojej przestrzeni osobistej, jak i
poszanowaniem granic drugiej istoty. Cechuje się pełnym zaufaniem do
roli jaką aktualnie spełniamy na Ziemi oraz do ról innych istot
znajdujących się wokół nas. Z tej przyczyny jest wyższego rodzaju
akceptacją wszystkiego takim, jakie jest z jednoczesnym pozwoleniem na
przeobrażenie obecnej rzeczywistości bez przymusu oraz lęku. Mówiąc
wprost, działając z poziomu serca akceptujemy naszą rzeczywistość oraz
panujące w niej prawa, jednocześnie ufając przekształcaniu jej w taki
sposób w jaki podpowiada nam serce, nie wikłając się w żadnego typu
dramaty. Kroczenie Ścieżką Serca czyli używanie energii miłości w naszym
życiu codziennym wymaga dużego skupienia, pewnego rodzaju dystansu oraz
wyważonej obserwacji siebie oraz innych, służącej nie narzucaniu nikomu
swojej woli bez uzasadnionej przyczyny. Dzięki podejściu z perspektywy
serca nie niwelujemy bolesnych skutków działań, które są jedynie
powielaniem starych schematów i nie pozwoleniem na odejście staremu
systemowi, ale eliminujemy same przyczyny, co owocuje trwałą oraz
głęboką zmianą rzeczywistości. Zamiast pielęgnować i leczyć nieustannie
schorowaną roślinę zasadzamy nowe ziarno które pielęgnujemy od samego
początku do końca na innych zasadach niż wcześniejsze. Stwarzamy nowe
życie, bez utraty swojej energii, a staremu pozwalamy odejść w spokoju.
Warto również dodać, że podążając Ścieżką Serca nie mówimy innym jak
mają postępować i myśleć (chyba że naruszają naszą przestrzeń osobistą),
ponieważ każdy kroczy swoją indywidualną ścieżką, która nie ważne jak
jawi się naszemu umysłowi – jest dla danej istoty doskonałą. Możemy
jedynie dawać rady kiedy inni nas o to poproszą albo czujemy, że tego
potrzebują wskazując na nasze własne doświadczenia.Wdzięczność
Przeczytałam
gdzieś ostatnio, że wdzięczność posiada taką samą wibrację jak miłość.
Zgadzam się z tym w pełni. Wdzięczność jest energią, która sprawia, że
postrzegamy siebie w roli obdarowywanego, nieważne jakie doświadczenia
nas spotykają. Postawa ta zapewnia nam suwerenność duchową plus
przychylność wszechświata w każdym momencie. Można ją stosować wtedy,
kiedy nie potrafimy wydobyć z siebie pełnego uczucia miłości do naszych
„wrogów”, ponieważ jest to bardzo trudne. Z tego względu róbmy na
przekór Archontom i zamiast odczuwać wobec nich nienawiść lub strach,
której oczekują wysyłajmy im uczucie wdzięczności za nauki jakie nam
przekazali i póki co, jeszcze przekazują. Jest to najprostszy sposób na
wyrażanie miłości względem nich, który działa bardzo skutecznie.Podkreślam, że nie oznacza to przyjmowania wszystkiego, co nam oferują z otwartymi ramionami wikłając się znowu w rolę bezbronnej ofiary. Musimy być ostrożni, aby nie wpaść w kolejną pułapkę popadnięcia ze skrajności w skrajność, ponieważ nie na tym polega proces uwalniania się z więzienia umysłu. Przebudzenie z iluzji to tak na prawdę ciągłe balansowanie na krawędzi równowagi wewnętrznej i nie popadanie w przesadę w jakąkolwiek stronę, czy to jasną czy ciemną. Odczuwanie wdzięczności z pozycji świadomego przebudzonego twórcy jest tożsame ze zrozumieniem roli jaką Archonci spełniają w tym momencie wobec nas ludzi. Jest to wdzięczność za lekcje które tylko oni jako doskonali manipulatorzy umysłów i kreatorzy sztucznej ciemności mogli nam zaoferować.
Postawa
ta wyraża zatem głębokie odczuwanie i akceptację ról jakie przyszło nam
zagrać w tej rzeczywistości wraz z zaznaczeniem swojego duchowego
przebudzenia, czyli odzyskania świadomości pełnej władzy nad swoim
życiem. Konsekwencją tej wdzięczności jest przebaczenie oraz powiedzenie
świadomego NIE dalszej iluzji oraz manipulacji rozgrywanej za pomocą
naszych umysłów. Mówiąc wprost jesteśmy wdzięczni, wyrażamy miłość,
przebaczamy ale równocześnie nie dajemy sobą więcej manipulować i
stanowczo z odwagą zaznaczamy naszą przestrzeń osobistą do której nie ma
prawa wkroczyć żaden pasożyt. Wykorzystujemy naszą wiedzę o Archontach
oraz umiejętności serca do odbudowania w sobie naszej duchowej
suwerenności jako istot nieskończonych, wiecznych i niczym
nieograniczonych jakimi na prawdę jesteśmy.Chciałabym zaznaczyć, że nie będę zamydlać wam oczu i opisywać jakie to łatwe, lekkie i przyjemne zacząć żywic jakiekolwiek cieplejsze uczucia w stronę skrajnie negatywnych istot, które odgrywały wobec nas role ciemiężycieli przez tyle tysięcy lat. Na pewno sam proces dochodzenia do tego nie jest niczym prostym, a rezultat nie jest osiągany momentalnie, jednak jeśli tylko spełnimy wszystkie wcześniejsze warunki o jakich pisałam w poprzednich częściach i będziemy pracować nad sobą samym jest to absolutnie możliwe. Kiedy dojdziemy do ostatniego etapu jakim jest leczenie swoich wewnętrznych ran i słabości oraz towarzyszące mu przebaczenie sobie oraz innym – uczucie miłości zacznie przychodzić do nas stopniowo samoistnie, ponieważ będziemy nim emanować w sposób naturalny i autentyczny; nie wymuszony żadnymi zewnętrznymi wymogami czy naciskami.
O dramatach
Na
koniec chciałabym zwrócić jeszcze szczególną uwagę na nasze ludzkie
wikłanie się w dramaty oraz odnieść to zjawisko do prawdziwej energii
miłości. Otóż idea naprawienia całego świata i uszczęśliwienia
wszystkich bez wyjątku wg naszego indywidualnego scenariusza jest piękna
i szlachetna, ale tylko z pozoru. Tak naprawdę wiąże się ona z
podejściem poprzez ego. Chcemy aby wszyscy byli szczęśliwi i wolni już
teraz, natomiast w ogóle nie zastanawiamy się nad naukami każdej
poszczególnej istoty z perspektywy jej duszy. Być może jeszcze wielu z
nas potrzebuje jeszcze paru życiowych lekcji, aby następnie samodzielnie
podźwignąć ciężar swojego przebudzenia. My możemy jedynie delikatnie
wspierać oraz pomagać tylko wtedy, kiedy inni oczekują tego od nas i
wewnętrznie czujemy, że jest to słuszne. Uszczęśliwianie innych na siłę
nie ma nic wspólnego z miłością, jest to podejście egoistyczne –
ponieważ to MY chcemy, aby było tak, a nie inaczej, ponieważ wtedy sami
będziemy czuli się lepiej. Nauczyły mnie tego moje zwierzęta, które
umierały w momencie kiedy czuły, że nadszedł ich czas, natomiast ja na
siłę chciałam zatrzymać je przy sobie, ponieważ z ich śmiercią wiązała
się ogromna pustka oraz moje własne cierpienie. Musiałam w końcu
zrozumieć, że taka była wola ich dusz i ja nie mam prawa w nią
ingerować, tylko cieszyć się każdą chwilą spędzoną razem. Musiałam
zaakceptować ich ścieżki bez popadania w dramat śmierci i błagania ich o
pozostanie ze mną. Zaczęłam w ten sposób odczuwać z pozycji serca,
przestałam się bać i zaczęłam uczyć się akceptacji wyborów innych istot.
Bezmyślne popadanie w dramaty, przeżywanie całym sobą cierpienia
innych, bez refleksji nad istotą tego cierpienia oraz wyciąganym dzięki
temu naukom dla obu stron jest robieniem sobie krzywdy i nie szanowaniem
lekcji innych istot. Jakkolwiek niedorzecznie z perspektywy umysłu to
brzmi jest to popadanie w kolejną skrajność będąca alter ego ciemności –
stronę którą potocznie nazywam „light & love” („światło” i
„miłość”), do której zachęcają nas wszelkie odłamy nurtu new age.
Zauważyłam, że w wielu kręgach zajmujących się duchowością większość
ludzi na siłę stara się udowodnić swoje „oświecenie” zatracając tym
samym swoją autentyczność, czyli prawdziwe bycie sobą. Nieskazitelność,
prawość oraz nienaganne zachowanie ma ich wyzwolić z więzienia matrxa.
Nic bardziej mylnego, jest to kolejne więzienie umysłowe, następny
zwodniczy program działający dzięki temu, że opiera się na naturalnym
dążeniu przez człowieka do stanu bycia w miłości. W tego rodzaju
programach przemycanych jest wiele kłamstw działających na umysł tylko
dlatego, że opiera się je na dużej części prawdy, inaczej byłoby to w
obecnym czasie skłaniającym ludzkość do przebudzenia nie do przyjęcia.
Metody Archontów stają się coraz bardziej wyrafinowane i trudniejsze do
wykrycia, ponieważ tak jak my zyskujemy coraz większa świadomość, tak
oni muszą stosować coraz bardziej wyrafinowane sztuczki, aby nie
pozwolić nam się wymknąć. W związku z tym jedynym narzędziem
weryfikującym jest nasze serce, zatem jeśli nie chcemy wpadać w kolejne
pułapki pasożytów powinniśmy nauczyć się go słuchać.Droga do Domu
Podsumowując,
w przebudzeniu duchowym oraz co za tym idzie w kroczeniu Ścieżką Serca
wcale nie chodzi o stanie się kryształowo nieskazitelnym pod każdym
względem. Gdyby tak było oznaczałoby to, że nasze dusze są śmiertelnie
nudne, dualistyczne, przezroczyste i ograniczone; nie potrafią się
rozwijać ani tworzyć niczego nowego i postrzegają wszystko w czarno
białych kolorach. Uważam, że tak naprawdę chodzi tutaj o wyższe
zrozumienie i akceptację wiążące się z balansowaniem na krawędzi
równowagi („droga środka”) oraz bezkompromisowym byciem autentycznym
sobą. Nie jest to bycie uformowane na kształt zaszczepionych nam na siłę
programów umysłowych, ale bycie, które istnieje poza ich kontrolą.
Wierzę, że to bycie jest prawdziwą esencją człowieczeństwa, którą
wkrótce odnajdziemy na nowo powracając do nieograniczonej ekspansji
naszej świadomości.Kiedy powtórnie osiągniemy stan pełnego połączenia z sercem i w pełni zrozumiemy nasze doświadczenia, eksperyment Matki Ziemi – Aeonu Sofiji rozpocznie się na nowo i odniesie bezprecedensowy sukces na skalę całego wszechświata. Tym razem nic nie przeszkodzi nam, by rozwinąć skrzydła i poszybować w stronę nieograniczonej radości wynikającej z tworzenia piękna, ponieważ będziemy w pełni świadomymi twórcami bogatszymi o ogromne doświadczenie uwolnienia z potężnego więzienia umysłu zafundowanego nam przez najlepszych manipulatorów we wszechświecie. Wiedza na temat Archontów oraz naszej prawdziwej tożsamości daje nam możliwości, których nie warto zmarnować, jednak wybór ścieżki oraz związane z nim działanie zależy tylko od nas samych. Kiedy nie jesteśmy pewni jak postąpić najlepiej jest wsłuchać się w swoje serce. To w nim tkwi prawdziwa siła oraz klucz do rozwiązania wszystkich naszych problemów. To nasza droga do Domu.
Powyższa tematyka będzie kontynuowana i rozwijana dalej w oddzielnych artykułach do których serdecznie zapraszam wszystkich czytelników.:)
Beata „Driada” Jeleniewicz
W
poprzednich częściach zawarłam w sposób ogólny, to co wg. mnie każdy
świadomy przebudzony człowiek powinien wiedzieć, aby rozpocząć swoje
uwalnianie się z systemu matrixa. Oczywistym jest, że nie łatwo opisać
wszystkie złożoności oraz pułapki jakie zastawiają na nas twórcy
rzeczywistości w jakiej się znaleźliśmy w kilku artykułach, jednak
omówione zostały podstawowe oraz kluczowe kwestie, które dają możliwość
rozpoczęcia samodzielnego poszukiwania oraz świadomej obserwacji
nałożonych na nas programów. W ostatniej części poradnika składającej
się z dwóch artykułów podsumowujących postaram się omówić najważniejsze
zasady świadomego postępowania, które mam nadzieję pomogą wielu osobom w
dążeniu do odzyskania WŁASNEJ MOCY – duchowej oraz fizycznej
suwerenności.
Program
ofiary jest najsilniejszym programem ogólnym używanym w celu
kontrolowania umysłu ludzkiego, dlatego naszym podstawowym zadaniem jest
po pierwsze odłączyć właśnie ten program. Jest to szalenie ważna
kwestia, bez której nasze dalsze uwalnianie się z matrixa nie ma w
najmniejszego sensu. Jak to działa? Jeśli tego typu program funkcjonuje w
obrębie naszego umysłu nie jesteśmy w stanie wziąć pełnej
odpowiedzialności za nasze życie i doświadczenia, które nas spotykają, a
co za tym idzie, nie możemy podejmować w pełni świadomych wyborów oraz
wyciągać konstruktywnych wniosków z trudnych lekcji życiowych. Dzięki
temu podstawowemu programowi, Archonci wzbudzają w nas nieustannie
negatywne emocje wiążące się z poczuciem krzywdy oraz
niesprawiedliwością, takie jak gniew, żal, złość, rozpacz, frustracja
oraz ogólne zniechęcenie i strach względem życia. Bardzo łatwo jest
kontrolować umysł, który nie posiada poczucia własnej mocy kreowania
rzeczy, który wciąż szuka winnych na zewnątrz, zamiast zrozumieć, że
wszelkie doświadczenia są odzwierciedleniem stanu wewnętrznego; naszych
podstawowych wierzeń oraz przekonań, czyli funkcjonujących w umyśle
programów. Na to, co nas spotyka wpływ ma także indywidualna ścieżka
naszej Duszy, czyli doświadczenia których postanowiliśmy doświadczyć dla
samej nauki. W każdym razie wszystko, czego doświadczamy posiada swoją
konkretną przyczynę oraz wyższy cel, nie zawsze zrozumiały przez nas w
sposób logiczny i bezpośredni.
Jeśli
będziemy postrzegać siebie oraz innych w świetle ofiary nasz umysł
będzie kreował wydarzenia, które będą podtrzymywać właśnie to
przekonanie. Mamy zatem wybór: czy chcemy być suwerennymi i
odpowiedzialnymi kreatorami naszej rzeczywistości tutaj na Ziemi, czy
chcemy aby wciąż decydowano za nas i traktowano jak małe, nieporadne
dzieci, którymi można dowolnie sterować i używać do swoich celów? Tutaj
można odpowiedzieć jedynie tak, albo nie. Nie ma innych odpowiedzi,
odpowiedź musi być jasna oraz konkretna. Jeśli odpowiedź brzmi tak,
odtąd nie ma użalania się nad sobą, nie ma obwiniania innych za nasze
życie, nawet jeśli obecnie wygląda ono niezbyt kolorowo. Odtąd jest
świadome kreowanie tego, czego pragniemy, o czym marzymy i czego życzymy
sobie dla naszej planety. Na pewno nie będzie to łatwa droga usłana
samymi różami, jednak aby coś zmienić należy podjąć pewne świadome
decyzje i przekształcić swoje myślenie wiążące się z doświadczaniem w
tej rzeczywistości.
Za
każdym razem gdy w twoim życiu dzieje się coś przykrego albo
traumatycznego pytaj: „Czego ta sytuacja może mnie nauczyć?” „Dlaczego
ją wykreowałem?” „W czym ma mi pomóc?” „Co może mi uświadomić?” „Na
jakie aspekty mojego życia wymagające uleczenia wskazuje?” Tego typu
podejście często przypomina dosłowne „poruszanie się po nitce do kłębka”
lub rozwiązywanie na prawdę zawiłych życiowych zagadek. Jeśli
podejdziesz do tego w ten sposób może się to okazać nawet fascynującym
doświadczeniem odkrywania tajemnic własnego życia. Zadając pytania
samemu sobie rozmawiasz tak naprawdę ze swoim Wyższym Ja, które odbiera
twoje pytania i naprowadza cię w stronę odpowiedzi stosując pewne znaki,
które z początku mogą być niezrozumiałe, ale w miarę praktyki stają się
coraz bardziej wyraźne i oczywiste.
Pasożyty
mentalno-duchowe najbardziej boją się dwóch rzeczy: odważnego stanięcia
z nimi twarzą w twarz i przeciwstawienia się ich kontroli oraz
prawdziwej, szczerej miłości. Są przerażeni na samą myśl, że wszyscy
ludzie na Ziemi mogliby dowiedzieć się o ich istnieniu oraz skali
kłamstw i manipulacji rozgrywanych na całym globie jak i poza nim.
Dlatego wszelka wiedza na ich temat jest dla nas szalenie ważna i należy
ją rozpowszechniać, im więcej ludzi będzie zdawało sobie sprawę z ich
istnienia oraz działania, tym więcej z nas będzie potrafiło radzić sobie
z manipulacjami w obrębie umysłu. Wiele osób z kręgu duchowego próbuje
zarzucać, że wiedza o Archontach to straszenie ludzi, odbieranie im mocy
i zrzucanie winy na obce energie, wręcz przeciwnie. Kiedy masz
świadomość, że pewne myśli oraz zachowania są ci dyktowane z pewnego
negatywnego zewnętrznego źródła zawsze zastanowisz się bardziej zanim
dokonasz wyboru w obrębie konkretnego działania. Dlatego wiedza o
pasożytach mentalno-duchowych wiąże się z jeszcze większą
odpowiedzialnością za swoje postępowanie. Od tego momentu zawsze
będziesz obserwować, czy twoje obecne myśli i zachowania pochodzą z
twojego autentycznego wnętrza, czy też mogą być podsuwane z jakichś
zewnętrznych źródeł niewiadomego pochodzenia, których intencji nie
możesz być pewien. Czy mając tego świadomość będziesz od teraz chętnie
oddawał im swoją moc?Dla człowieka przebudzonego posiadającego tą wiedzę
bardzo istotna staje się obserwacja swoich własnych myśli oraz
zachowań: „Czy w ten sposób wyrażam autentycznego siebie, czy może daje
upust jakieś nieznanej pasożytniczej energii mentalnej?” Kiedy już masz
świadomość rzeczy dziejących się poza twoją bezpośrednią uwagą stajesz
się uważnym i bardziej odpowiedzialnym suwerennym twórcą swojej
rzeczywistości. Z kolei gdy zdajesz sobie sprawę z tego, że wszystkie
doświadczenia z pasożytami mają za cel wyłącznie twój duchowy wzrost –
przestajesz się bać.
Każdy
z nas posiada swój własny unikalny podpis energetyczny, to emanacja
naszej osobistej energii. W wyniku tego Archonci widzą nas jak na dłoni.
Istoty te mają wgląd we wszystko w co wierzymy, z czym się
identyfikujemy czego się boimy oraz wstydzimy, czyli mówiąc wprost zdają
sobie sprawę z naszych największych słabości, pragnień, wad jak i
zalet. Aby się z nimi zmierzyć musimy zdawać sobie z tego sprawę, nie
możemy zaprzeczać ich umiejętnościom, gdyby były marne nie tkwilibyśmy w
matrixie po uszy przez tyle tysięcy lat. Aby odłączanie programu ofiary
było dla nas łatwiejsze i mogło zaowocować pożądanymi efektami w
postaci przejęcia całkowitej kontroli nad swoimi kreacjami należy być
całkowicie szczerym wobec siebie samego. Co za tym idzie musimy zdawać
sobie sprawę, które aspekty naszego życia wymagają głębszego przyjrzenia
się oraz uleczenia, inaczej Archonci będą żerować na tych właśnie
aspektach wykorzystując nasze największe słabości.
Przykładowo,
jeśli ktoś ma problemy z emocją gniewu i szybko się zapala nie panując
nad sobą, będą robić wszystko, aby podsycać w tej osobie gniew jak
najczęściej. Będą doprowadzać do kłótni i przykrych sytuacji, wszystko
po to, aby móc żerować na wytworzonej w ten sposób negatywnej energii.
Natomiast jeśli człowiek ma problemy z zapanowaniem nad swoim ego, będą
starać się doprowadzać do sytuacji w których to właśnie ono będzie
najbardziej pobudzane. Można wtedy spojrzeć na podobne sytuacje z dwóch
perspektyw: z jednej strony widzimy złośliwe istoty, które uprzykrzają
nam życie, a z drugiej wytwarzają sytuacje będące dla nas doskonałą
okazją do nauki głębszego poznania samego siebie. Zawsze patrzmy na tego
typu doświadczenia oczami świadomego twórcy – uczmy się z nich jak
najwięcej i nie oddawajmy swojej energii w naiwny i bezmyślny sposób. Im
więcej wewnętrznych emocjonalnych ran uleczymy, tym mniejsze
prawdopodobieństwo podpięcia przez te istoty – tym większą kontrolę nad
własnym życiem uzyskujemy. Trzeba dodać, że ludzie zajmujący się
pomaganiem w przebudzeniu ludzkości są narażeni na ataki pasożytów w
szczególnie wysublimowany sposób, np. wykorzystuje się do tego wpływ
umysłowy na najbliższe komuś osoby, albo aranżuje się sytuacje mające na
celu zepchnąć nas z obranej drogi, dlatego trzeba być świadomym, że
ścieżka powrotu do absolutnej suwerenności i autentyczności nie jest
łatwa i wymaga naszej nieustannej wnikliwości i obserwacji własnych
emocji, myśli oraz uczuć. Musimy zdawać sobie sprawę, że obecnie dzieje
się zażarta walka, ale nie jest to przysłowiowa walka dobra ze złem. To
tak naprawdę walka o nasz umysł, o panowanie nad nim, a istoty, które
pragną posiadać nad nim pełną kontrolę wykorzystają wszelkie
wyrafinowane sztuczki, aby osiągnąć swój cel, dlatego nie możemy ich nie
doceniać.
Większość
ludzi nie jest nawet świadoma ogromnego wpływu obcych istot
energetycznych na swój umysł. Nie zdają sobie sprawy, że wiele ich
zachowań oraz myśli nie należy bezpośrednio do nich, dlatego tym
bardziej ciężko im się pozbyć utartych myślowych schematów, szkodliwych
przekonań oraz masowych stereotypów. Archontom natomiast najłatwiej
manipulować jest osobami nieświadomymi posiadającymi szereg rozmaitych
wpajanych od dzieciństwa programów. Co ciekawe, zdaniem Davida Icke’a
znaczna większość ludzi na świecie nie miała przez całe swoje życie ani
jednej własnej autentycznej myśli. Kiedy osobiście obserwuje poczynania
ludzkości oraz w jaką stronę bezmyślnie zmierza, niestety śmiem
twierdzić podobnie.
Kończąc,
aby stać się pełnoprawnym i świadomym twórcą swojej rzeczywistości
należy przejąć całkowitą kontrolę nad swoim umysłem. W tym celu należy
poznać siebie głębiej; dotrzeć do wszystkich nie uleczonych ran i
słabości znajdujących się w naszej psychice, uleczyć je, przebaczyć
sobie i innym oraz uwolnić poczucie żalu oraz winy, które oddziela nas
od pełnego korzystania z własnej mocy wewnętrznej. Należy z odwagą oraz
pełną szczerością wobec siebie przyjrzeć się wszelkim programom
umysłowym narzuconym nam przez system matrixa i zacząć je po kolei
odłączać odnajdując swoje własne autentyczne przekonania biorące się z
głębi naszego Prawdziwego Ja. Docierając do niego docieramy do pokładów
naszej wiecznej, czystej i niczym nie ograniczonej Esencji Duszy –
naszego osobistego Źródła. Odnawiając połączenie z nim zapewniamy sobie
całkowitą nietykalność wobec Archontów, którzy nie mają do niego żadnego
dostępu; istnieje ono poza ich całkowitym zasięgiem. Mimo iż bardzo by
chcieli i pracują nad tym od eonow, nie są w stanie przebić się przez to
prawdziwe autentyczne połączenie, dlatego tak bardzo nie chcą aby
ludzkość dowiedziała się o swoich możliwościach i zaczęła z nich
korzystać. Z powyższego względu nieustannie odwracają naszą uwagę i
stwarzają nam coraz to nowszych bożków w rozmaitych postaciach, takich
jak: Bóg/bogowie, wcieleni mistrzowie, archaniołowie, duchowi kosmici,
różnego rodzaju guru, gwiazdy showbiznesu, projektanci mody, sportowcy,
pieniądze itp. Wszystko po to, aby człowiek nie patrzył w głąb samego
siebie.
W
poprzednich sześciu częściach przedstawiłam pokrótce czym jest matrix,
jakimi prawami się rządzi, kto nim steruje oraz jakie przyświecają mu
cele zarówno z perspektywy niższej -typowo ludzkiej oraz wyższej –
oglądu duszy. Było to wymagane, aby zrozumieć dlaczego nasza
rzeczywistość wygląda w ten sposób i dlaczego wszyscy zgodziliśmy się na
tego typu doświadczenie z perspektywy czysto duchowej. Tym razem
przejdę do ostatnich dwóch części w których spróbuje ukazać w jaki
sposób możemy przekroczyć iluzję rzeczywistości stworzoną przez
Archontów i ich władcę oraz jak uwolnić się od zastawianych przez nich
pułapek odkrywając, drogę do swojej własnej mocy oraz suwerenności.
Aby
przejść do tego rodzaju rozważań musimy prześledzić jeszcze jedną
ostatnią kwestię dotyczącą cech pasożytów świadomości. W ostatnim
wywiadzie z Davidem Icke’m dla niemieckiej telewizji Bewusst poruszone
zostały bardzo istotne informacje odnośnie natury Archontów. Zdaniem
Davida, wg. pism gnostyckich z Nag Hammadi – pasożyty mentalne nie
posiadają zdolności kreacji oraz manifestacji rzeczy. Jest to dla nas
szalenie ważna informacja. Nie tylko zapiski gnostyckie o tym
wspominają. Icke utrzymuje, że jego badania nad pozostałymi kulturami na
Ziemi także to potwierdzają, a wiedzę tą zawarł w swoich ostatnich
książkach. Dlaczego informacje na temat braku zdolności kreacji
występującego u pasożytów umysłu są tak dla nas istotne? To proste –
ponieważ wynika z tego, że bez naszej zgody i działań w kierunku
materializacji rzeczy, kreacje Archontów nie miałyby w ogóle miejsca.
Zatem z pism gnostyckich ewidentnie dowiadujemy się, że wszystko leży
tylko i wyłącznie w naszych rękach. Archonci celowo nauczyli nas myśleć,
że jako pojedyncze jednostki nie posiadamy żadnej władzy nad swoim
życiem. Zaszczepili w nas poczucie bezsilności oraz niewiary we własną
moc pochodzącą z wewnątrz. Dlaczego? Właśnie dlatego abyśmy nigdy z tej
mocy nie korzystali. W ten sposób przejęli ją całą wyłącznie dla siebie,
a my nieświadomi tego procederu powielamy schematy indywidualnej
bezsilności przez kolejne wieki. Czy mając tego świadomość chcemy, aby
taki stan rzeczy utrzymywał się nadal?
David
twierdzi, że wg pism gnostyckich – istoty, które władają matrixem są
ekspertami w przekształcaniu i manipulowaniu już istniejącymi kreacjami,
natomiast samodzielnie nie potrafią wytworzyć niczego. Prawdopodobnie
jest to związane z ich nieorganiczną, pełną pustki naturą. Stosując
prosty przykład – jeśli przekazano by im czystą kartkę papieru nie
wiedzieliby co z nią począć, natomiast jeśli kartka byłaby zapisana,
natychmiast poczyniliby wiele przekształceń jej treści. Z tego wynika,
że jako typowe pasożyty Archonci nie są w stanie przeżyć bez zdolności
kreacji swoich żywicieli. Ta zdolność jest im potrzebna do tego, aby
utrzymywać swoje ofiary w nieświadomości i posłuszeństwie. Jako
mistrzowie manipulacji świadomością nieustannie przekształcają wzory
naszego myślenia w taki sposób, abyśmy nigdy nie przypomnieli sobie kto
na prawdę posiada moc kreowania rzeczywistości.
Inną
zdolnością, której te istoty nie posiadają – jest zdolność wyobraźni.
Aby stworzyć coś w sposób materialny, fizyczny trzeba to najpierw
wymyślić i zobaczyć w swojej głowie – co wiąże się ściśle z
kreatywnością. Istoty te nie są zdolne do takich operacji umysłowych,
ponieważ opierają się jedynie na tym, co same znają, a ich świat
pozbawiony jest jakiejkolwiek głębi, piękna oraz żywotności. Przede
wszystkim jednak pozbawiony jest uczuć i wartości wyższych a nade
wszystko – wartości miłości, której nienawidzą ponad wszystko. W naszym
przypadku mogą zatem stworzyć coś jedynie za pomocą ludzkiej wyobraźni,
która wg. mitologa Johna Lasha jest nieustannie wykorzystywana przeciwko
nam. Ludzkość jest dla nich jedynie nieświadomym narzędziem wytworu ich
własnej pokrętnej rzeczywistości, a jest to właśnie system matrixa
fizycznego i duchowego, który tak dobrze znamy.
Zastanówmy
się więc, gdyby Archonci zastali na swojej drodze blokadę ze strony
naszej świadomości – nie byliby w stanie stworzyć niczego, ponieważ
tworzyć mogą jedynie za pomocą naszych ludzkich umysłów, a następnie
rąk. Co zatem pozostaje nam w związku z tym uczynić? To proste –
umiejętnie i konsekwentnie nie kreować tego, czego od nas wymagają, a
zacząć tworzyć to, co jest zobrazowaniem prawdziwej natury ludzkiej,
czyli piękno i harmonię w połączeniu z naturą i wyższymi wartościami,
którymi tak bardzo brzydzą się te istoty. Nie chodzi tutaj o jakieś
radykalne działania z naszej strony, czyli zamieszki, walkę i
sprzeciwianie się w sposób agresywny i radykalny, ponieważ takie
zachowanie nadal utrzymuje je przy władzy. Chodzi o uznanie swojej
suwerenności duchowej i fizycznej oraz stworzenie przeciwwagi dla ich
energii (głównie energii strachu i nienawiści) – składającej się z
energii szacunku oraz miłości. Kiedy oni robią coś szkodliwego i
krzywdzącego nas i inne istoty, zapobiegajmy temu i twórzmy coś co
pomaga, rodzi piękno, kształtuje pokój i harmonię, rozwija dobro w
człowieku oraz uszlachetnia jego charakter. (Więcej szczegółów na ten
temat w ostatniej części poradnika.)
Nasza
wyobraźnia stanowi jeszcze jedną kluczowa rolę w stosunku do pasożytów
umysłu. Wg. interpretacji mitologa Johna Lasha – w gnostyckim micie o
bogini Sofii została zawarta wiedza o potężnym narzędziu przeciwko
Archontom. Narzędziem, którego Archonci boją się najbardziej jest
właśnie ludzka wyobraźnia. Narzędzie to zostało nam przekazane w
momencie kiedy Aeon Sofia zorientowała się o istnieniu Archontów, które
zagroziło całej jej kreacji, a przede wszystkim nam ludziom. Zdolność ta
nazywana jest przez Telestai: Luminous Epinoia i oznacza „Potęga
Wyobraźni”. Jest czymś w rodzaju intencji świadomości, boskiej iskry
zawierającej się we wnętrzu każdego człowieka. Zdaniem mitologa aby
uwolnić się spod działania Archontów musimy zacząć używać naszej
wyobraźni w prawidłowy sposób – świadomie i na naszą korzyść. Nie możemy
oddawać jej w ręce pasożytów, które używają jej przeciwko nam.Przy
używaniu tego potężnego narzędzia istotnym jest, aby nie używać go w
celu kreowania rzeczy uznawanych za fantastyczne lub takie, które oddają
władzę naszemu ego. Aby moc wyobraźni/intencji świadomości zadziałała w
pełni – należy kreować za jej pomocą rzeczy, które są realne, w zgodzie
z naszą planetą Matka Ziemią oraz opierające się na poczuciu harmonii i
energii miłości. Wtedy moc dana nam przez Gaję-Sofię zostanie wyzwolona
i wypędzi z naszego świata mentalno-duchowe drapieżniki.
Co
bardzo ciekawe, odniesienie do potężnej roli ludzkiej wyobraźni
zauważyłam znowu w popularnym serialu South Park, o którym pisałam
również ostatnio. Twórcy poświęcili naszej wyobraźni aż trzyczęściowy
odcinek pod nazwą „Imaginationland” – „Kraina Wyobraźni”, w którym
oprócz specyficznego humoru można odnaleźć pewne prawdy znane głównie
ludziom przebudzonym. Przykładowo stwierdzenie, że człowiek jest
kreatorem i to on tworzy rzeczywistość, która go otacza właśnie za
pomocą potęgi swojej wyobraźni (świadomości). W owym odcinku pada bardzo
interesujące zdanie: „Nasza wyobraźnia została zaatakowana!”. Ukazane
jest, że świat wyobraźni został zaatakowany przez terrorystów i od tego
momentu wszystkie dobre i piękne rzeczy, idee oraz postacie wymyślone
przez człowieka są niszczone i zabijane przez okrutne, złe i
najciemniejsze kreacje, które zaczynają dominować w królestwie naszej
świadomości. W wyniku zainfekowania naszej wyobraźni wewnętrzna
równowaga zostaje zachwiana; toczy się zacięta walka jasnej i ciemnej
strony. Wojna ta rozgrywa się jednak w samym umyśle kreującego
człowieka, który nie potrafi zapanować nad własnymi wytworami tworząc
tym samym coraz większy chaos i zniszczenie poprzez swój własny
strach.Nietrudno dostrzec tutaj podobieństwo do tego, co opisuje John
Lash, czyli, używania wyobraźni w nieprawidłowy, szkodliwy nam sposób –
zamiast tworzyć rzeczy piękne i pełne harmonii tworzymy tragedie, ucisk,
strach oraz zniewolenie. Jest to dowód na to, że oddaliśmy swoją moc
kreacji w ręce „terrorystów”, czyli pasożytów świadomości, które odtąd
zarządzają naszą rzeczywistością.
Dlatego
na końcu trzeciej części „Imaginationland” ukazane jest jak na tle
ostatecznej walki i kompletnego zniszczenia świadomy kreator – człowiek
przywraca wszystko do stanu równowagi i harmonii za pomocą potęgi swojej
wyobraźni. Jego czysta pełna świadomość stwarza wszystko od nowa.
Dzięki temu zburzona równowaga zostaje odbudowana, a ciemne i
przerażające kreacje odchodzą. Ponownie króluje radość i piękno,
ponieważ świadomy twórca znowu przejmuje pełną kontrolę nad swoją mocą.
Na końcu pada pytanie: „Jak tego dokonałeś?” Odpowiedź brzmi: „Po
prostu, użyłem swojej wyobraźni.”
Podsumowując,
w każdej sytuacji zawsze posiadamy wybór: czy wykreujemy kolejną porcję
negatywnych doświadczeń pełnych strachu, gniewu, złości lub rozpaczy,
czy też przeobrazimy te kreacje – nawet jeśli już powstaną, w coś
konstruktywnego. Nie każda sytuacja pozwoli nam na pełne i
natychmiastowe dokonanie tego przekształcenia, ale pamiętajmy, że nawet
jeśli poddamy się negatywnym uczuciom i stanom na jakiś czas lub, choćby
na moment, zawsze mamy możliwość przeobrażenia ich w co tylko chcemy.
Jesteśmy ludźmi i na co dzień stykamy się z rozmaitymi emocjami, w tym i
negatywnymi, które również stanowią część ludzkiego doświadczenia i
jest to naturalne. Nienaturalne jednak stało się przekazywanie im
kontroli nad naszym życiem i nami samymi. Zadajmy sobie osobiste
pytanie: jak często kreujemy w swoim umyśle rzeczy pełne piękna i
harmonii, a jak często te przeciwstawne? Zastanówmy się nad tym głębiej i
zacznijmy obserwować swoje własne myśli na co dzień.Obecnie na Ziemi
króluje rzeczywistość zdominowana przez kreacje pełne strachu,
nienawiści oraz wygórowanych potrzeb ego, której twórcami jesteśmy my
sami. Czy takiej rzeczywistości pragniemy dla siebie, naszych dzieci i
bliskich? Emocje związane z gniewem i strachem zawsze niszczą nas od
środka, zamiast budować rujnują, zamiast jednoczyć dzielą, natomiast
miłość i przebaczenie posiadają moc leczenia ran i jednoczenia ludzi.
Pamiętajmy o tym zawsze. Nie musimy wciąż kreować rzeczywistości
opierającej się na strachu, braku zaufania, złości oraz beznadziei,
której wymagają od nas pasożyty świadomości. Możemy zmienić wzór zawarty
w swojej wyobraźni przekształcając go w co tylko chcemy, wystarczy
jedynie uwierzyć i zaufać mocy znajdującej się w naszym Sercu, ale o tym
szczegółowo w ostatniej części poradnika.
W
poprzedniej części przedstawiłam kim jest władca Archontów oraz twórca
samego matrixa – Yaldabaoth oraz ukazałam jego wizerunek w powszechnie
nam znanych religiach. Tym razem rozwinę powyższy temat ukazując go z
nieco mniej znanej strony. W tym celu zaprezentuję najważniejsze
informacje dotyczące władcy Archontów pochodzące z najnowszego wykładu
Davida Icke’a na Wembley z października 2012 roku oraz podeprę się
doświadczeniami na temat Saturna, Georga Kavassilasa. Oba te źródła
uzupełniają się wzajemnie i tworzą ciekawą całość dopełniającą teksty
gnostyckie z Nag Hammadi. Obaj panowie, zarówno George, jak i David w
wyniku swoich badań oraz doświadczeń wskazują iż władca matrixa
(demiurg) stanowi uosobienie planety pochodzącej z naszego Układu
Słonecznego. Tą planetą jest Saturn. Jak dotąd wiedza na ten temat była
pilnie strzeżona oraz celowo zniekształcana, jednak w tym niezwykłym
czasie, podobnie jak inne – ujrzała światło dzienne, aby pomóc w
przebudzeniu ludzkości.
Energia
władcy matrixa występuje pod wieloma imionami, ale zawsze sprowadza się
do jednego, a mianowicie do planety Saturn, której symbolika zawarta
jest praktycznie wszędzie na naszej planecie. Podobne zdanie przedstawia
m.in. George Kavassilas, którego zapewne znacie z innych moich
artykułów. Otóż opisuje on, że musiał osobiście przejść specjalne
rytuały aborygeńskie, aby uwolnić się od karmicznych więzów jakie
łączyły go z tą planetą za sprawą rodziny ze strony ojca. Ceremonia
uwolnienia zakończyła się sukcesem i była dla niego potężnym
doświadczeniem. Podczas tych niebezpiecznych szamańskich rytuałów,
George stanął twarzą w twarz z niesamowitą energią Saturna, jednak jak
sam zaznacza – mimo iż istota ta jest niebywale potężna i nie należy jej
lekceważyć, nie może równać się z potęgą naszego Wyższego Ja.
Kavassilas opisuje Jehowę – Saturna jako zazdrosnego, zaślepionego oraz
niebywale egoistycznego, zapatrzonego w siebie boga, który nie uznaje
sprzeciwu oraz nie akceptuje nikogo oprócz siebie samego.
Teraz
prześledźmy w jaki sposób do podobnych informacji doszedł niedawno
David Icke. Jego wnioski zdziwiły mnie tym bardziej, iż wcześniej
informacje na temat Saturna – Jehowy były mi dotąd znane jedynie ze
strony Georga Kavassilasa. Natomiast badania Davida zdają się
potwierdzać tą wiedzę niemal w 100%. Co ciekawe, Icke’owi dobrze znane
są również teksty gnostyckie z Nag Hammadi, przeczytał je osobiście i
stwierdził, że wszystko co jest w nich opisane (szczególnie na temat
Archontów) zgadza się z wiedzą zawartą we wszystkich jego
dotychczasowych książkach.
Aby
prześledzić najważniejsze badania Davida dotyczące Saturna, przejdźmy
najpierw do wyjaśnienia jego symboliki. W książce amerykańskiego autora,
Davida Talbotta pt. „The Saturn Myth: A Reinterpretation of Rites and
Symbols Illuminating Some of the Dark Corners of Primordial Society”,
znajdujemy bardzo ciekawe teorie na temat planety Saturn, zainspirowane
badaniami niezależnego uczonego Immanuela Velikovsky’ego. Autor książki
opisuje m.in. że dawno temu na Saturnie doszło do potężnej eksplozji
energii. Wybuch ten wyemitował ogromną ilość cząstek, które uformowały
wokół niego coś w rodzaju świecącego półksiężyca. W zależności od tego
jak poruszała się Ziemia, „rogal” ten był widziany z różnych perspektyw –
z boku, u góry oraz na dole. To stąd na Ziemi wzięła się popularna
symbolika półksiężyca oraz towarzyszącej mu gwiazdy, jak również
skrzydlatego dysku. Występują one niemal na całym świecie w godłach
wielu państw (głównie państwa islamskie), rozmaitych organizacji
rządowych i wielkich firm. Półksiężyc reprezentowany jest najczęściej
przez układające się w ten kształt skrzydła, kłosy albo gałązki. Typowe
nakrycie głowy wielu starożytnych bóstw egipskich również symbolizuje
energie owej planety. Saturn wraz ze swoimi pierścieniami jest używany w
sposób bezpośredni jako logo wielu znanych organizacji, np. NASA.
Innym
symbolem planety Saturn jest rogaty bóg, najczęściej przedstawiany w
postaci kozła Baphometa czczonego przez satanistów. Typowym rogatym
bóstwem uosabiającym Saturna jest także Moloch, kananejski bóg pod
postacią byka, któremu prawdopodobnie składano ofiary z dzieci.
Przedstawianie Saturna jako rogatego zwierzęcia związane jest z
podobieństwem świecącego u dołu półksiężyca do rogów oraz z tym, że
astrologicznie patronuje mu zodiakalny koziorożec. Numerologicznie,
Saturna odzwierciedla liczba 8 i związane z nią zwierzę – pająk. To stąd
wg. mnie w filmie „Matrix” – maszyny (Archonci) posiadające władzę nad
ludźmi pokazane były w formie przypominającej pająki. Ciekawostką jest
również ukazanie pająka jako bóstwa sterującego Watykanem i całą religią
katolicką przez popularny i kontrowersyjny serial South Park w
przypadku odcinka o problemie pedofilii w kościele. W odcinku tym pada
rzekoma odpowiedź na pytanie: Dlaczego księża molestują dzieci?
Odpowiedź brzmi – ponieważ tak nakazuje im właśnie ta istota i o to
głównie chodzi w religii katolickiej. Z jednej strony można odebrać to
jako niezły żart, ale uważam, że twórcy serialu jak w wielu innych
przypadkach chcieli w sposób symboliczny pokazać pewna ukrytą prawdę,
która widoczna jest tylko dla niewielkiego grona wtajemniczonych. Gdybym
nie znała wcześniej szczegółowych badań Davida Icke’a w tym temacie,
pewnie zwyczajnie bym to zbagatelizowała. Zauważyłam jednak inne ciekawe
odniesienia do ukrytej rzeczywistości w wielu pozostałych odcinkach
tego serialu.
Bardzo
ciekawą rzeczą jest także „Magiczny Kwadrat Saturna”, zwany inaczej
„Magicznym Kwadratem Masońskim” (Freemasons Magic Square). Jakkolwiek
nie zsumujemy zawartych w nim cyfr – czy zrobimy to poziomo, pionowo czy
na ukos zawsze wyjdzie nam liczba 15, która wg. zasad numerologii po
zsumowaniu daje nam cyfrę 6. Zatem za każdym razem po zsumowaniu cyfr we
wszystkich trzech kolumnach uzyskamy kolejno 666, czyli tzw. liczbę
bestii. Kolorami Saturna są natomiast czerń oraz czerwień używane
zarówno przez satanistów jak i rodziny królewskie podczas
najważniejszych ceremonii i rytuałów.
Innym
popularnym symbolem Saturna jest sześcian. Przykładowo głównym świętym
sanktuarium dla wszystkich wyznawców islamu jest czarny sześcian o
nazwie Al-Kaba znajdujący się w Mekce. Siatka geometryczna sześcianu
wygląda z kolei jak krzyż – popularny symbol religii chrześcijańskiej.
W
religii judaistycznej znane są dwa czarne pudełeczka w formie sześcianu
nazywane filakteriami (tefilin), które podczas modlitwy zakłada się na
czoło oraz lewe ramię. Sześciany te zawierają w sobie fragmenty Tory.
Ich noszenie tłumaczy się tym, że ciało, umysł oraz serce mają służyć
bogu (JHWH), zatem myśli człowieka zawsze powinny kierować się w jego
stronę.
Symbolikę
sześcianu odnajdujemy także w filmach. W popularnym horrorrze pt.
„Hellraiser” tajemniczy sześcian otwiera wrota do piekieł i przynosi
niewyobrażalne cierpienie jego posiadaczom. Z kolei w serialu Star Trek
rasa cyborgów o nazwie Borg podróżuje w ogromnym sześcianie asymilując
po drodze kolejne istnienia. Wszystko to posiada swoje odzwierciedlenie w
kulcie Saturna – „Ciemnego Władcy”.
Oprócz
wszystkich symboli wymienionych wyżej, najpopularniejszym i bardzo
często używanym symbolem Saturna jest heksagram, czyli sześcioramienna
gwiazda, powszechnie znana jako gwiazda Davida, albo pieczęć Salomona.
Gwiazda ta głównie przedstawiana jest jako symbol religii judaistycznej.
Jest to symbol pochodzący z bardzo odległych czasów, dobrze znany w
starożytnych kulturach na całej Ziemi. W tym miejscu posłużę się bardzo
ciekawym cytatem z wikipedii: „Niektórzy przypuszczają, iż znak ten nie
ma nic wspólnego z biblijnym królem Dawidem, lecz jest znacznie starszy.
Część badaczy uważa, że chodzi tu o gwiazdę Kijuna (Księga Amosa 5:26),
zwaną także gwiazdą Remfana (Dzieje Apostolskie 7:43). Obie nazwy są
starożytnymi określeniami planety Saturn, której symbolem była
prawdopodobnie sześcioramienna gwiazda. Werset z księgi Amosa sugeruje,
iż Izraelici przejęli jej kult od Kananejczyków wraz z kultem
Molocha.”Heksagram to również symbol bardzo często używany w okultyzmie,
przedstawiany na starożytnych tabliczkach sumeryjskich, rzeźbieniach
budynków oraz przykładowo na liczącym sobie ponad 500 lat naszyjniku
szamana afrykańskiego plemienia Zulu – Credo Mutwy. W tantryzmie
hinduistycznym symbol ten znany jest jako Wielka Yantra i oznacza
połączenie pierwotnej energii żeńskiej z męską. Co ciekawe, oba elementy
heksagramu, czyli trójkąt skierowany wierzchołkiem w górę (pierwiastek
męski) oraz w dół (pierwiastek żeński) są coraz częściej stosowane
podczas występów oraz w teledyskach znanych wykonawców muzyki pop.
Działania te są celowo ukierunkowane na programowanie podświadomości
widzów.
Greckim
bogiem reprezentującym Saturna jest Kronos – starzec o siwej brodzie
najczęściej przedstawiany z sierpem. Kronos był znany głownie z tego, że
pożerał swoje dzieci. To stąd wg. Davida Icke’a wszyscy wyznawcy trzech
głównych religii na świecie noszą brody, ponieważ naśladują właśnie tę
postać. Jehowa również przedstawiany jest najczęściej jako siwy starzec z
długą brodą.
Bardzo
ciekawe jest również powiązanie symboliki Saturna z kapeluszami o
szerokim rondzie jakie noszą m.in. wyznawcy judaizmu. Przypatrując się
im bliżej, dostrzegamy faktyczne podobieństwo do znanej nam planety.
Góra kapelusza symbolizuje planetę, natomiast rondo – pierścienie wokół
niej. Nawet były papież Benedykt XVI wystąpił jakiś czas temu w podobnym
nakryciu głowy – w czerwonym kapeluszu, który w prasie nazwano
dosłownie „Czapką Saturna”.
W
1997 roku doszło do wystrzelenia bezzałogowej sondy kosmicznej o nazwie
Cassini -Huygens. Celem badań owej sondy miała być planeta Saturn oraz
jej pierścienie. W 2004 roku Cassini stał się pierwszym sztucznym
satelitą Saturna. Dzięki sondzie dokonano niesamowitych odkryć.
Najważniejsze z nich to: odkrycie olbrzymiej formy sześciokąta na
Północnym Biegunie planety oraz zarejestrowanie dobiegającego z niej
niesamowitego, aczkolwiek bardzo nieprzyjemnego dźwięku, którego polecam
odsłuchać samodzielnie (wrażenia gwarantowane).Jak doskonale wiemy,
dźwięk, czy też określona częstotliwość wibracji tworzy rozmaite formy
oraz kształty. Zostało to dowiedzione w sposób naukowy (np. ostatnie
badania dr Masaru Emoto). Każda forma we wszechświecie wibruje z
określoną częstotliwością. W przypadku Saturna jego wibracje tworzą
podstawowe symbole, które opisałam wyżej, czyli heksagram oraz sześcian.
To
niesamowite, ale to właśnie na Biegunie Północnym Saturna istnieje
ogromny sześciokąt (równy rozmiarom dwóch kul ziemskich), którego
odzwierciedlenie geometryczne stanowi heksagram, czyli popularna gwiazda
Davida. Na Biegunie Południowym Saturna odkryto natomiast coś w rodzaju
nieustannie wystepującego „oka cyklonu” (oko – podstawowy symbol
Illuminati).
W
tym przypadku symbole te stanowią bezpośrednie reprezentacje
częstotliwości dźwięku dobiegającego z planety Saturn. Z tego wynika, że
symbole władcy Archontów obecne na całej kuli ziemskiej wdrażane są w
ludzki umysł od wieków. Jesteśmy nimi bombardowani niemalże z każdej
strony. Zdaniem Davida Icke’a, pierścienie Saturna służą utrzymywaniu
fałszywej rzeczywistości (hologramu) poprzez ciągłe emitowanie danych
częstotliwości w kierunku naszej planety. Poza tym oddziaływanie symboli
na ludzką podświadomość zaopatruje Saturna w potrzebną mu energię i
służy kontroli ludzkiego umysłu.
W
poprzedniej części poradnika przedstawiłam Wam kolejne sposoby
manipulacji ludzkością przez Archontów jakimi są: dualizm oraz władza
pieniądza. W tej części przejdę do bardzo istotnego zagadnienia, które
stanowi klucz do zrozumienia naszego obecnego położenia z perspektywy
duszy. Temat dotyczyć będzie twórcy matrixa oraz władcy Archontów
nazywanego przez Telestai – Yaldabaoth, natomiast w religii znanego
przede wszystkim pod imieniem Jehowa.





