poniedziałek, 21 września 2020

Słowa miłości i pokoju od szefa Dana George'a



21 września 2020 r., Kathleen Mary Willis


Z wielką wdzięcznością dla Cyndy'ego

Przez szefa Dana George'a

W ciągu mojego życia żyłem w dwóch różnych kulturach. Urodziłem się w kulturze, która żyła we wspólnych domach. Dom mojego dziadka miał osiemdziesiąt stóp długości. Nazywano go domem dla palaczy i stał przy plaży wzdłuż wlotu. W tym mieszkaniu mieszkali wszyscy synowie mojego dziadka i ich rodziny. Ich śpiące mieszkania oddzielone były kocami z chwastów pędzonych przez byka, ale jeden otwarty ogień w środku służył wszystkim do gotowania.

W takich domach, w całym plemieniu, ludzie uczyli się żyć ze sobą nawzajem, uczyli się szanować swoje prawa. A dzieci dzieliły się myślami świata dorosłych i znalazły się w otoczeniu ciotek, wujków i kuzynów, którzy ich kochali i nie grozili im. Mój ojciec urodził się w takim domu i nauczył się od dziecka, jak kochać ludzi i być z nimi w domu.

A poza tą akceptacją siebie nawzajem istniał głęboki szacunek dla wszystkiego w przyrodzie, co ich otaczało. Mój ojciec kochał ziemię i wszystkie jej stworzenia. Ziemia była jego drugą matką. Ziemia i wszystko, co zawierała, było darem od Wiktora... a sposobem na podziękowanie temu wielkiemu duchowi było używanie jego darów z szacunkiem.

Pamiętam, jak jako mały chłopiec, łowiłem z nim ryby w rzece Indian i nadal widzę go, jak słońce wschodziło nad szczytem góry wczesnym rankiem... Widzę go stojącego przy brzegu wody z rękami podniesionymi nad głową, podczas gdy on miękko jęczał... "Dziękuję, dziękuję." Pozostawiło to głębokie wrażenie na moim młodym umyśle.

I nigdy nie zapomnę jego rozczarowania, gdy raz złapał mnie na gadaniu o rybach "tylko dla zabawy". "Mój synu", powiedział: "Wielki Duch dał ci te ryby, abyś był swoim bratem, aby cię karmić, gdy będziesz głodny. Musisz ich szanować. Nie wolno ci ich zabijać tylko dla zabawy."

To była wtedy kultura, w której się urodziłem i przez kilka lat byłem jedynym, którego naprawdę znałem lub próbowałem. Dlatego trudno mi zaakceptować wiele rzeczy, które widzę wokół siebie.

Widzę ludzi mieszkających w dymiarniach setki razy większych niż te, które znałem. Ale ludzie w jednym mieszkaniu nie znają nawet ludzi w drugim i mniej się o nich troszczą.
Trudno mi też zrozumieć głęboką nienawiść, jaka istnieje wśród ludzi.

Trudno jest zrozumieć kulturę, która usprawiedliwia zabijanie milionów ludzi w minionych wojnach i która właśnie w tym momencie przygotowuje bomby do zabijania jeszcze większej liczby ludzi. Trudno mi zrozumieć kulturę, która wydaje więcej na wojny i broń, by zabijać, niż na edukację i dobrobyt, by pomagać i rozwijać się.

Trudno mi zrozumieć kulturę, która nie tylko nienawidzi i walczy z braćmi, ale nawet atakuje przyrodę i ją nadużywa. Widzę, jak moi biali bracia próbują wymazać przyrodę z jego miast. Widzę, jak nagle rozbija wzgórza, pozostawiając brzydkie rany na twarzy gór. Widzę go wyrywającego rzeczy z łona matki ziemi, jak potwora, który nie chciał podzielić się z nim swoimi skarbami. Widzę, jak wrzuca truciznę do wody, obojętny na życie, które tam zabija; i dusi powietrze zabójczymi oparami.

Mój biały brat robi wiele rzeczy dobrze, bo jest mądrzejszy od mojego ludu, ale zastanawiam się, czy kiedykolwiek naprawdę nauczył się kochać. Być może kocha tylko te rzeczy, które są na zewnątrz i poza nim. I to oczywiście nie jest miłość w ogóle, bo człowiek musi kochać całe stworzenie, albo nie będzie kochał żadnego z nich. Człowiek musi kochać w pełni, bo inaczej stanie się najniższym ze zwierząt. To właśnie moc miłości czyni go największym z nich wszystkich... bo tylko on ze wszystkich zwierząt jest zdolny do miłości.

Miłość jest czymś, co ty i ja musimy mieć. Musimy ją mieć, ponieważ nasz duch się nią żywi. Musimy ją mieć, ponieważ bez niej stajemy się słabi i słabi. Bez miłości nasza samoocena słabnie. Bez niej nasza odwaga zawodzi. Bez miłości nie możemy już pewnie patrzeć na świat. Zamiast tego odwracamy się do wewnątrz i zaczynamy karmić się własnymi osobowościami i stopniowo niszczymy samych siebie.

Ty i ja potrzebujemy siły i radości, która pochodzi z tego, że wiemy, iż jesteśmy kochani. Dzięki niej jesteśmy kreatywni. Z nią maszerujemy niestrudzenie. Dzięki niej, i tylko dzięki niej, jesteśmy w stanie poświęcić się dla innych.

Były takie momenty, kiedy wszyscy tak desperacko pragnęliśmy poczuć na sobie uspokajającą dłoń... Były takie samotne czasy, kiedy tak bardzo pragnęliśmy mieć silne ramię wokół siebie... Nie potrafię powiedzieć, jak bardzo tęsknię za obecnością mojej żony, kiedy wracam z podróży. Jej miłość była moją największą radością, moją siłą, moim największym błogosławieństwem.

Obawiam się, że moja kultura nie ma wiele do zaoferowania twojej. Ale moja kultura nagradzała przyjaźń i towarzystwo. Ono no patrzył na prywatności jako rzecz trzymać się, dla prywatności buduje ściany i ściany promować nieufność. Moja kultura żyła w dużej społeczności rodzinnej, a od dzieciństwa ludzie uczyli się żyć z innymi.
Moja kultura nie nagradzała gromadzenia prywatnego majątku, w rzeczywistości gromadzenie go było haniebną rzeczą dla mojego ludu. Hindus postrzegał wszystkie rzeczy w przyrodzie jako należące do niego i oczekiwał, że podzieli się nimi z innymi i weźmie tylko to, czego potrzebował.

Każdy lubi dawać, jak i otrzymywać. Nikt nie chce tylko otrzymywać cały czas. Wzięliśmy coś z waszej kultury... Szkoda, że nie wzięliście czegoś z naszej kultury... bo były w niej jakieś piękne i dobre rzeczy.

Wkrótce będzie za późno na poznanie mojej kultury, bo integracja jest na nas i wkrótce nie będziemy mieli żadnych wartości poza waszą. Już wielu z naszych młodych ludzi zapomniało o starych drogach. A wielu z nich wstydzi się swoich indiańskich dróg przez pogardę i śmieszność. Moja kultura jest jak ranny jeleń, który wczołgał się do lasu, by wykrwawić się i umrzeć samotnie.

Jedyną rzeczą, która może nam naprawdę pomóc, jest prawdziwa miłość. Musisz naprawdę kochać, być z nami cierpliwy i dzielić się z nami. A my musimy kochać ciebie - prawdziwą miłością, która przebacza i zapomina... miłością, która daje straszne cierpienia, jakie twoja kultura przyniosła naszej, gdy przetaczała się przez nas jak fala rozbijająca się o plażę... miłością, która zapomina i podnosi głowę i widzi w twoich oczach odpowiadającą jej miłość zaufania i akceptacji.

To jest braterstwo... nic mniej nie jest godne tego imienia.

Rzekłem.


https://goldenageofgaia.com/2020/09/21/words-of-peace-from-chief-dan-george/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz