czwartek, 22 lutego 2024

Seria Światła SHOUD 5 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe

 

 Ggrwnxar o

MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU


Seria Światła


SHOUD 5 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem


Geoffrey’a Hoppe



3 lutego 2024 r.


www.crimsoncircle.com



Jestem Tym, Kim Jestem, Adamusem z Suwerennej Krainy.


Wyobraźcie to sobie. Wyobraźcie sobie, jakby to było być pod wodą, być uwięzionym pod wodą. Nic pod tą wodą w jakiś oczywisty sposób was nie trzyma. Ani ręka innej osoby, ani kamień przywiązany do nogi. Jesteście po prostu uwięzieni pod wodą, boleśnie pragnąc zaczerpnąć powietrza. Zastanawiacie się, jak długo wytrzymacie. Zastanawiacie się, jak w ogóle się tam znaleźliście. Zastanawiacie się, co was uwolni, co pozwoli wam wrócić na powierzchnię, jeśli w ogóle kiedykolwiek tam wrócicie.

Wydaje się to nie mieć końca. Każda chwila wydaje się wiecznością, krzyczycie z głębi waszego wnętrza, chcąc się wyrwać, chcąc znów oddychać, chcąc wolności. Ale bez względu na to, jak mocno machacie rękami, kopiecie nogami, nic się nie dzieje. Wciąż tam tkwicie.

Mam wiele empatii dla waszej podróży, która w wielu przypadkach tak właśnie wygląda. Jakbyście byli gdzieś uwięzieni, nie wiedząc tak naprawdę, jak się tam znaleźliście. Jakbyście byli uwięzieni, desperacko próbując się wydostać, prosząc o jakąś interwencję, o coś, co sprawi, że wrócicie na powierzchnię, co da wam wyzwolenie, wolność, możliwość oddychania, możliwość ponownego życia. Mam ogromnie dużo empatii dla tego, przez co przechodzicie. To nie jest łatwe.


Uwięzieni... celowo

Robicie wszystko najlepiej, jak potraficie. Naprawdę. Nauczyliście się robić takie rzeczy, jak choćby śmiać się z tego uwięzienia pod wodą. Czasem to się wam udaje, a czasami nie. Nauczyliście się zagłębiać w siebie, zadając istotne pytania: „Dlaczego tu jestem?” i wiedząc na pewnym poziomie, że jest w tym jakiś cel. To nie był błąd, nawet jeśli czasami w przypływie desperacji stwierdzacie, że to wszystko było jednym wielkim błędem i że wpadliście w pułapkę.

Macie ogromną zdolność do bycia silnym, do bycia odpornym, do podążania za tą wewnętrzną wiedzą, że było coś, co przywiodło was tam pod wodę. Nawet jeśli nie potraficie tego określić – jesteście teraz tak zajęci pragnieniem zaczerpnięcia oddechu – wytrzymujecie. Zostajecie tam. Znosicie to i mam ogromną empatię dla tego, co każde z was robi. To nie jest łatwe.

Wiedzieliście o tym, kiedy podpisywaliście zgodę na przybycie tu na kolejne wcielenie. Nazywamy to „drobnym drukiem”, którego nigdy nie przeczytaliście. Powiedzieliście: „Nieważne”, podpisaliście papiery i pognaliście tutaj. Wiedzieliście, że będzie ciężko. Tak wiele rzeczy się dzieje. Chodzi mi o to, że już samo bycie w formie biologicznej jest trudne, ale także uwięzienie w formie mentalnej, uwięzienie w tej grawitacji, w tej gęstości planety. Wiedzieliście jednak, że chcecie i musicie tu być.

A to, przez co przechodzicie… To, przez co przechodzicie, tak, da wam niesamowitą mądrość, wiele historii do opowiedzenia. Jednak to, przez co przechodzicie, jest naprawdę nadludzkie. Naprawdę. Tak, to jest trudne.

Jestem zdumiony – Cauldre zarzuca mi teraz, że jestem trochę za miękki (Linda łapie gwałtownie oddech i słychać kilka chichotów) – ale muszę przyznać, że jestem... chodzi o coś więcej, później nie będę… ale czasami jestem zdumiony tym, ile jesteście w stanie znieść, ile znosicie w codziennym życiu. I po prostu idziecie dalej, bo wiecie, że to jest po coś. Wiecie, że w codziennym życiu kryje się coś więcej niż to by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.

Czy potraficie sobie wyobrazić, że nie bylibyście tego świadomi? Gdybyście po prostu myśleli, że jesteście uwięzieni pod wodą, jesteście uwięzieni w tej ludzkiej kondycji i nawet nie myśleliście ani nie czuliście, że kryje się za tym coś więcej. Po prostu kontynuujecie swoje codzienne życie. Znosicie rzeczy, których żadna istota, żadna anielska istota nigdy nie powinna znosić. Ale idziecie dalej. Wiecie bowiem, że w tym jest coś więcej.

A zwłaszcza ostatnio… mówię „ostatnio”, a Cauldre pyta mnie: „Co to znaczy ostatnio?” Oznacza to czas po Niebiańskim Krzyżu. W pewnym sensie jest trudniej. Wiem o tym. Powinienem był was uprzedzić, ale... (więcej chichotów i ktoś mówi: „Wielkie dzięki”) Wielkie dzięki, taak. W pewnym sensie jest trudniej, ponieważ zdajecie sobie sprawę z tego, że ta wewnętrzna wiedza jest bliżej, ale wciąż nie macie do niej dostępu. To tak, jakbyście byli zamknięci pod wodą i nagle zbliżacie się do powierzchni, widzicie światło słoneczne na powierzchni wody, ale wciąż jesteście uwięzieni. Wiecie, że to, czego szukacie, już tu jest. Wiecie, że jesteście tak blisko przełomu, wynurzenia, ale wciąż tkwicie pod wodą. Wciąż nie możecie oddychać.

To niemal cud, że ze wszystkim, co wiecie, ze wszystkimi wcieleniami, które mieliście, przygotowując się do tego obecnego, potrafiliście pozostać, że wciąż tu jesteście, wciąż stoicie, a często nawet się śmiejecie. Wiem, że wszystko jest teraz wywrócone do góry nogami. Kuthumi pracuje z wami w nadgodzinach, wiedząc, że wszystko jest wywrócone do góry nogami. A jednak ta świadomość, że coś się wydarzy, ta świadomość, że powinniście tu być – raczej wybraliście, by tu być – jest wciąż silna i obecna.

Chcę poświęcić chwilę, by podziękować wam wszystkim za to, co przychodzi wam znosić, co musicie przetrzymać. To właściwie kompletne szaleństwo. Żyć tutaj w tej naprawdę gęstej grawitacji, w tej biologicznej rzeczywistości, w umyśle, a jednak zachować tę wewnętrzną wiedzę, że jest coś więcej i pozostawać tutaj, i być tutaj. Chciałbym wyrazić wam wdzięczność w imieniu swoim i innych Wzniesionych Mistrzów.

Chciałbym, żebyście poczuli to w sobie, przyjmując tę wdzięczność, przyjmując te podziękowania od każdego z nas.

(pauza)

Jak powiedział Tobiasz dawno temu, to nie jest tylko kolejne wcielenie. To jest właśnie to wcielenie. Wcielenie łączące wszystkie wasze jaźnie, wszystkie wasze inne wcielenia – one również przechodzą Urzeczywistnienie – w tym tutaj czasie na planecie, który jest bezprecedensowy. A wy wciąż tu jesteście, wciąż świecicie swoim światłem.

I wiem, że niektórzy z was są sfrustrowani. Macie pretensje do mnie, oczywiście. Macie ogromne pretensje do samych siebie. Czujecie, jakbyście byli uwięzieni pod wodą, jakbyście żyli w jakimś koszmarze, a w tym podwodnym koszmarze nawet nie jesteście w stanie umrzeć od utonięcia. Po prostu żyjecie w tym koszmarze. To okropne. To naprawdę okropne. A niektórzy z was potrafią się śmiać. Niektórzy z was się śmieją. Wiecie, o czym mówię.

Tak, to trudne. Zazwyczaj, gdy ktoś tonie, zdaje sobie sprawę, że wkrótce wypłynie i wie, że wydostanie się z tej trudnej sytuacji, nawet jeśli oznacza to śmierć. Za chwilę się z niej wydostanie. Ale być tam w tym zawieszonym stanie pod wodą, nie wiedząc nawet, co was tak trzyma, ani jak się z tego wydostać, i tak trwać i trwać… a tak to właśnie wygląda. Każde z was zasługuje na wielką nagrodę. I dostaniecie ją. (Adamus chichocze) Kiedy wrócicie do Klubu Wzniesionych Mistrzów, uświadomicie sobie, co tak naprawdę robiliście.

To, co robicie, jest niemal nie do pojęcia dla ludzkiego umysłu. Proszę więc, żebyście wczuli się w to przez chwilę.

(pauza)

Mówicie o służbie i poświęceniu. O trudnościach. Czujecie się, jakbyście utknęli pod wodą na nieomal wieczność. Kiedy to się zmieni? Kiedy w końcu się wynurzycie, przebijecie i znów będziecie mogli oddychać? Nie tylko oddychać fizycznie, ale oddychać swoją duszą, swoim duchem, całą swoją istotą. Po prostu znów oddychać.

Zróbmy to teraz. Po prostu weźmy razem porządny, głęboki oddech, a ja przeskoczę tutaj do końca dnia, a potem wrócimy i wypełnimy wszystkie części i kawałki. To jest ten czas i to nie jest obietnica. To nie jest kolejna marchewka ani nic podobnego. Przebijemy się. Interesujące jest to, że przebijemy się przez ten scenariusz tonięcia, utknięcia, ale niekoniecznie po prostu wypłyniemy na powierzchnię i odetchniemy powietrzem. Udacie się w zupełnie inne miejsce. Innymi słowy, nie wrócicie tam, gdzie byliście wcześniej. Coś innego jest tutaj i jest gotowe.

Weźmy z tym porządny, głęboki oddech.

Czekałem na ten dzień przez długi czas, wiedząc przez co przechodzicie i idąc z wami tą drogą. Pamiętacie, kiedy po raz pierwszy przyszedłem do Shaumbry, powiedziałem: „Jestem z wami na każdym etapie waszej drogi”. Wiem, przez co przechodzicie i jakie to jest ciężkie – i piękne. Są w tym elementy piękna, jeśli się uzna, że bycie zanurzonym pod wodą bez możliwości oddychania jest czymś pięknym. (Adamus chichocze) Trochę piękna też w tym jest.

Ale w końcu docieramy do tego punktu z Shaumbrą i jest to coś w rodzaju Punktu Oddzielenia i tam się udamy. Tam się udamy.


Wasz szerszy obraz

Weźmy więc razem głęboki oddech i rozpocznijmy ten dzień. Linda ruszy z mikrofonem.

LINDA: Ach, och.

ADAMUS: Co jest gorsze od bycia zanurzonym pod wodą bez możliwości oddychania? Otrzymanie mikrofonu od Lindy. (kilka chichotów) Włączymy światła na widowni. (Linda udaje, że się dąsa) Nie chodzi o ciebie, tylko o ten cholerny mikrofon! (więcej chichotów) Wiecie, gdyby nie mikrofon, nie byłoby żadnych problemów, prawda? OK. W porządku. Zaczynajmy.

Pytanie brzmi i to jest coś w rodzaju… musicie o tym pomyśleć, trochę się w to wczuć. Jaki jest wasz szerszy obraz? Hm. Zapytacie: „Co przez to rozumiesz, Adamus?” Nie powiem. Jaki jest wasz szerszy obraz? OK, zaczynajmy.

LINDA: Och, chcesz... OK.

ADAMUS: Gdziekolwiek zechcesz.

LINDA: OK.

ADAMUS: Jaki jest twój szerszy obraz? Proszę.

HENRIETTE: Wolność.

ADAMUS: Wolność. OK. Powiedz mi o tym trochę więcej, skoro siedzisz tu pod wodą. Wolność od czego? Co cię powstrzymuje?

HENRIETTE: Ostatecznie wolność ducha.

ADAMUS: OK.

HENRIETTE: Wolność wyrażania siebie. Jako człowiek bycie wolnym od fizycznych gier.

ADAMUS: OK.

HENRIETTE: Takich jak, no wiesz, dochody, zatrudnienie, ten scenariusz. Wiesz, codzienna gra, w którą trzeba grać, żeby coś się wydarzyło.

ADAMUS: Taak. Czy to zajmuje dużo twojego czasu i energii?

HENRIETTE: W tej chwili tak.

ADAMUS: Taak. Taak.

HENRIETTE: To dość poważna sprawa.

ADAMUS: Taak, to trudna sprawa. Czy to nie strata czasu? Jesteś prawdziwym Mistrzem na planecie i musisz się martwić o dochody, pracę i tego typu rzeczy.

HENRIETTE: Mam już tego dość.

ADAMUS: Taak. I to boli.

HENRIETTE: Mam dość.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: To boli. Namacalnie boli.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: Jestem wdzięczna, że na tym etapie gry, życia czy co tam jeszcze, nie odczuwam takiego lęku, jaki czułabym pięć czy dziesięć lat temu. Jednakże… i tak, jest „przyzwalaj”, a potem jest „aerotheon” i...

ADAMUS: Ech, to stek bzdur, kiedy jesteś w samym środku...

HENRIETTE: To bzdury!

ADAMUS: ... nie mając pracy ani pieniędzy.

HENRIETTE: Adamus, to jest...

ADAMUS: To jest jak... taak.

HENRIETTE: Tak.

ADAMUS: Tak, naprawdę tak jest.

HENRIETTE: I to będzie kolejna piosenka. OK, jaka piosenka? (wzdycha)

ADAMUS: Czasami mam wyrzuty sumienia, że muszę to wszystko tak po prostu wyłożyć, że to coś w rodzaju odwracania uwagi, coś w rodzaju...

HENRIETTE: Wymyśliłeś to?

ADAMUS: Nie. To rodzaj nadziei i tego rodzaju rzeczy. To nie jest wymyślone, ale czasami mówimy sobie: „Och, po prostu zrobimy aerotheon, posłuchamy muzyki i wystartujemy”. Znam też tę trudną część. Mierzycie się z tymi codziennymi scenariuszami i pytaniem, jak wydostać się z tego stanu tonięcia, w którym jesteście? Puszczanie tej beztroskiej muzyki, gdy ktoś tonie i mówienie o tym, że wejdziemy do aerotheonu, nie przynosi wiele dobrego. W pewnym sensie ten tonący ma to gdzieś.

HENRIETTE: Dziękuję.

ADAMUS: Ktoś taki naprawdę tego nie chce. Wszystko, czego chce, to interwencji, wyciągnięcia ręki czy czegoś w tym rodzaju, albo obudzenia się ze złego snu. Ale tak, to jest trudne, kiedy jest się w środku tych życiowych scenariuszy. Tak. A więc wolność. Wolność od problemów finansowych? Problemów życia codziennego?

HENRIETTE: I to, i to.

ADAMUS: Taak. OK.

HENRIETTE: Taak. Naprawdę chciałabym być moją Mistrzowską Jaźnią i po prostu wyrazić to, kim jestem.

ADAMUS: OK.

HENRIETTE: Bez konieczności zamieniania się w precla lub w coś, co niektórzy z nas pamiętają, Gumby'ego* sprzed lat (chichocze).

* Plastelinowy ludzik z programu dla dzieci z lat 50. – przyp. tłum.

ADAMUS: Gumby, zgadza się.

HENRIETTE: Używam tego wyrażenia. Czuję się, jakbym musiała zmienić się w takiego „gumby” tylko po to, żeby dopasować się, no wiesz, do okrągłej dziury w ...

ADAMUS: Jesteś zła?

HENRIETTE: Słucham?

ADAMUS: Czy jesteś zła?

HENRIETTE: Chyba tak, gdzieś w głębi siebie jestem wkurzona, że znowu muszę być tym „gumbym”.

ADAMUS: Racja.

HENRIETTE: No wiesz, niezależnie od sytuacji.

ADAMUS: Powinnaś być wkurzona. To znaczy, naprawdę powinnaś być wkurzona. Jedną z rzeczy, jednym z błędów w pojmowaniu duchowości jest to, że podobno wypada zawsze być spokojnym i opanowanym. To wcale nie jest prawdą. Szaleją w was uczucia i emocje, a bycie wkurzonym jest OK. Tylko nie wyżywaj się na Alberto, (kilka chichotów, Alberto siedzi obok Henriette) ale wiesz. Jest taka iluzja makyo: „Muszę być Mistrzem i nie mogę się złościć. Nie mogę być wkurzony”. Jeśli tak jest, to OK. Ale czasami dobrze jest wprawić energię w ruch. Jest wiele zablokowanej energii. Dobrze jest wprawić ją w ruch. Tonący człowiek...

HENRIETTE: Tak, zanurzam się w przyrodę. To znaczy, są poranki, kiedy mogę wstać z łóżka i wykonać normalną poranną rutynę. Ale jest to wyzwanie, ponieważ, OK, co będę dzisiaj robić?

ADAMUS: Jasne.

HENRIETTE: OK, co według Ducha powinnam zrobić w następnej kolejności? To znaczy, taak, ma się długą listę zadań do wykonania i można je realizować. Można zaplanować swój dzień.

ADAMUS: To jakaś bzdura. Chcę powiedzieć, że to naprawdę bzdura.

HENRIETTE: Taak. Ale to takie stare. To już nie działa.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: I mogę to robić naprawdę dobrze, ale to nie działa w nowym paradygmacie, w którym teraz jesteśmy.

ADAMUS: A drobne frazesy tak naprawdę nie działają, kiedy toniesz. Na przykład „weź głęboki oddech”. Kiedy toniesz, to raczej nie zadziała. (kilka chichotów)

HENRIETTE: Nie, nie zadziała.

ADAMUS: Nie za dobrze. Nie.

HENRIETTE: Nie zadziała.

ADAMUS: Taak. Albo zwyczajne „zrelaksuj się w swoim tonięciu”. (więcej śmiechu) Wiesz, to nie działa zbyt dobrze. (Adamus chichocze)

HENRIETTE: Cieszę się, że to mówisz. To doskonałe wyjaśnienie.

ADAMUS: Nie, i zdaję sobie z tego sprawę. Zdaję sobie z tego sprawę. Czasami wracam do Klubu Wzniesionych Mistrzów i mówię: „Ufff!” Wiesz, taak, dostajecie tu jeszcze kilka kąsków i trochę więcej nadziei. Chciałem się tylko upewnić, że wszyscy dotarliście do tego punktu, ale czasami czuję się trochę zakłopotany. Czasami ja… jest właściwie jeden były kapłan w Klubie Wzniesionych Mistrzów i czasami idę do niego, i spowiadam się. (więcej chichotów) Nieprawda.

HENRIETTE: Cieszę się, że jesteś zmartwiony. (chichoczą) Powinieneś wziąć za to wszystko odpowiedzialność. (chichocze)

ADAMUS: Taak. I przyznaję, że jest to naprawdę, naprawdę trudne. To wyczerpujące. To po prostu okropne. I czasami pytam siebie: „Dlaczego w ogóle miałbyś tu zostać? Dlaczego miałbyś się tego trzymać?” Czasami myślę sobie: „To szalona grupa. Oni nie muszą tu być. Nie muszą przez to przechodzić. Dlaczego zostają?” Potem stwierdzam: „Tak długo jak oni zostają, ja też muszę zostać. Więc wszyscy zostajemy!” Zatem, wiesz, (kilka chichotów) wszyscy jesteśmy na statku szaleńców.

HENRIETTE: Powiem tak, podpisałam umowę, że zostanę, bez względu na wszystko – nie lubię tego określenia „bez względu na wszystko” – wiesz, ponieważ podpisaliśmy się na tej kropkowanej linii. Ale to tak jest, kiedy przychodzi co do czego.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: Jest tak, że powiedzieliśmy, że to zrobimy, więc to zrobimy.

ADAMUS: Małe frazy: „Niech to samo do was przyjdzie. Niech to samo do was przyjdzie”. Prawda?

HENRIETTE: Mogę zrobić tak? (pokazuje środkowy palec)

ADAMUS: Prawda? Taak. Musisz to pokazać do kamery, tutaj. (Henrietta robi to ponownie). Taak, taak. Nie, nie chowaj go. Tak jakbyś go podwijała, wiesz. (trochę śmiechu)

HENRIETTE: Nie jestem zła. Nie jestem zła. Naprawdę nie jestem.

ADAMUS: OK, można się złościć! Można się złościć. (śmieje się) Właściwie to weźmiemy ten gniew i użyjemy go, żeby się wynurzyć. (Henrietta wzdycha) Taak.

HENRIETTE: Chcę... muszę się wynurzyć.

ADAMUS: Dobrze. Dorzucę jeszcze małe zastrzeżenie. Tak więc, w miarę jak to robimy… a tak przy okazji, nalegam na to, ponieważ trochę się starzeję. Mam około 87 milionów lat i to tak, jakbym po prostu... (więcej chichotów) Chcę mieć tę sprawę za sobą.

HENRIETTE: Tak.

ADAMUS: I zachodzi tu wiele dynamik. Nie tylko z wami jako jednostkami, ale na tej planecie, we wszechświecie i wszędzie. Wiele dynamik musiało się wyrównać i zbiec ze sobą, żeby to wszystko było możliwe, ale zajmuje to dużo czasu.

Wiesz, nie żebym narzekał, ale chciałbym po prostu wrócić do Klubu Wzniesionych Mistrzów i czytać książki, śpiewać, grać muzykę i relaksować się. Ale każdego dnia, wiesz, każdego dnia słyszę skargi Shaumbry i problemy. (kilka chichotów) Myślicie, że mam czas dla siebie? Cauldre, on cały czas jęczy, jak bardzo jest zmęczony i o całej tej pracy, którą musi wykonać. A co ze mną!? Wiesz?! Jestem pasterzem i to ja jestem odpowiedzialny. Och, nie chcę narzekać, ale... (kilka chichotów) W każdym razie, parę...

HENRIETTE: Dziękuję, Adamus.

ADAMUS: ...przypisów do tego. Coś z tym zrobimy, bo chyba wszyscy jesteśmy tym zmęczeni, prawda? OK. Coś z tym zrobimy. Ale jak już to zrobimy – wyjaśnię więcej później – nie ma już miejsca na przetwarzanie. Skończyliśmy z tym. Nie ma miejsca dla tych, którzy po prostu się wstrzymują. Lubią pozostawać na obrzeżach i karmić się energią. Nie ma na to miejsca. Nie ma też miejsca na nadmierne myślenie. Po prostu nie ma. To znaczy, to jedna, wielka, tonąca grupa. Musimy znaleźć drogę wyjścia, OK? Dziękuję.

Jakie masz problemy z pracą? Straciłaś pracę?

HENRIETTE: Stanowisko zostało zlikwidowane i...

ADAMUS: Byłaś – bum! – kaput.

HENRIETTE: Taak.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: Udało mi się potem ukończyć niesamowity projekt, z którego jestem bardzo dumna, wydać książkę i tak dalej.

ADAMUS: Dobrze.

HENRIETTE: Ale, no wiesz, potem, ze wszystkimi rozmowami kwalifikacyjnymi i dotarciem do finału, druga, trzecia, czwarta rozmowa, dyrektorzy generalni przez godzinę i to wszystko, i...

ADAMUS: Ale i tak zostałaś wyeliminowana.

HENRIETTE: Cóż, dotarłam do etapu: „Jestem jednym z dwojga kandydatów”. A oni mi powiedzieli: „Decyzja była bardzo trudna”.

ADAMUS: Jasne, jasne, jasne.

HENRIETTE: Wiesz, ale chodzi o to, że nie dostaję teraz wynagrodzenia.

ADAMUS: Rozumiem.

HENRIETTE: Taak.

ADAMUS: I żeby nie powtarzać frazesów, to właściwie dobrze. Musiałaś się wydostać z tego środowiska. Naprawdę musiałaś.

HENRIETTE: Co do tego, taak.

ADAMUS: Ale człowiek się martwi: „Co ja będę robić?” i, no wiesz, rachunki i cała reszta. Ale ty musiałaś się stamtąd wydostać.

HENRIETTE: Taak. Powiem, że liczy się wzrost i możliwość rozwoju dla mnie jako ducha.

ADAMUS: Właśnie.

HENRIETTE: W ciągu ostatnich siedmiu miesięcy wydarzyło się tak wiele rzeczy, które nigdy, przenigdy by się nie wydarzyły, gdybym pracowała od poniedziałku do piątku.

ADAMUS: Dokładnie.

HENRIETTE: Nieważne, co to jest, gdzie to jest.

ADAMUS: Właśnie.

HENRIETTE: Wiesz, i muszę to przyznać, i jestem za to wdzięczna.

ADAMUS: Ale człowiek wciąż się boi: „Co będzie dalej?”

HENRIETTE: Trzeba zatankować samochód. Trzeba spłacić hipotekę.

ADAMUS: Taak.

HENRIETTE: No wiesz, takie podstawowe rzeczy.

ADAMUS: Taak. Chciałbym naprawdę zobaczyć, jak cały ten nonsens grania w ludzką grę, bycia tonącym człowiekiem dobiega końca.

HENRIETTE: Chciałabym być wolna i móc udać się gdziekolwiek zechcę na planecie.

 

Ciąg dalszy : https://winoduszy.blogspot.com/2024/02/seria-swiata-shoud-5-prezentowany-przez.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz