piątek, 24 września 2021

Pierwszy klin prawdy

 


7
 
Sweet is it, sweet is it
To sleep in the coolness
Of snug unawareness.
~Gwendolyn Brooks, Truth
 

Słodko jest, słodko jest
Spać w chłodzie
Przytulnej nieświadomości.
~Gwendolyn Brooks, Prawda

 

Gdybym był "normalsem" i nie był gotowy na czyjąś wersję prawdy, co bym zrobił w konfrontacji z pewnymi niesmacznymi faktami?

Gdybym jednak był choć trochę otwarty na słuchanie niesmacznych faktów, jak mógłbym zareagować?


Podejrzewam, że mogłyby się pojawić dwie bardzo różne reakcje. Jakakolwiek by ona nie była - odrzucenie niepodważalnych faktów, kurczowe trzymanie się tego, co sprawia, że dana osoba czuje się bezpiecznie; lub ostrożna gotowość do rozważenia informacji spoza głównego nurtu - ta reakcja, musimy ufać, jest absolutnie doskonała dla danej osoby w danym momencie.

To, co jest dla mnie trudne, to określenie, czy dana osoba należy do kolumny A czy do kolumny B. Jest całkowicie zamknięta, czy skłonna do słuchania.

Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że osoba niechętna może stać się chętna następnym razem, gdy ktoś wspomni o niesmacznych faktach... tylko dlatego, że przekazałem te fakty dzień temu lub miesiąc temu i wbiłem pierwszy klin w indoktrynowany nawyk niesłuchania rzeczy, których nie chcemy słyszeć.

Dla mnie oznacza to, że kiedy mam okazję, zakładając, że jest to organiczne dla rozmowy, staram się wbić czubek klina prawdy. Bez względu na to, czy uważam, że są skłonni do słuchania, czy nie.

Skąd mamy wiedzieć, co wzbudzi zainteresowanie i ciekawość danej osoby? Nie mam pojęcia, dlaczego niektórzy ludzie wskakują na alternatywny wózek z niepohamowanym entuzjazmem, a inni podążają za nim przez tygodnie lub miesiące, wciąż rozważając wejście na pokład.

Zajęło mi dosłownie dekady, by dojść do miejsca, w którym jestem, skłonny uwierzyć w (prawie) wszystko, co słyszę o tych, którzy uciskają i próbują kontrolować ludzkość. Oczywiście, że próbują nas zabić! Oczywiście, że uwolnili na ludzkość dwie potężne bronie biologiczne (najpierw Covid, a potem jego "lekarstwo"). Te wyobrażenia idealnie pasują do mojej rzeczywistości

.

 

Nie rzeczywistością mojego przyjaciela, mojego sąsiada czy osoby, z którą rozmawiam w sklepie. Ale jeśli jest jakieś przeczucie, że mogą nie dać się całkowicie nabrać na zasłony dymne głównego nurtu i mediów społecznościowych... mam kilka faktów, którymi chciałbym się podzielić.

*****


Moja gotowość do bycia miejskim krzykaczem w obronie (mojej wersji) prawdy zmienia się z chwili na chwilę. Czasami tak bardzo łamie mi serce myśl o ogromnej liczbie ludzi ochoczo poddających się "szczepionce", która jest sprzecznością pojęć, że ledwo mogę zwlec się z łóżka. Zapomnij o byciu latarnią światła i promieniem nadziei.

Wyrabiam sobie również nawyk sprawdzania swojego ciała, dosłownie pytając: "Czy mogę to zrobić teraz?", kiedy rozważam jakąś czynność wymagającą energii. Ku mojemu wielkiemu rozgoryczeniu, odpowiedź, którą często otrzymuję brzmi: "Nie teraz. Odpocznij."



 

Jest wiele, wiele dni, kiedy doskonale wiem, że moje ciało chce odpocząć, a ja z różnych powodów nie mogę w pełni uhonorować tej prośby.

W takie dni robię wszystko, by unikać rozmów, a nie zapraszać do nich, które stają się okazją do podzielenia się przeciwstawnymi prawdami między ludźmi.

Ponieważ byłoby z pewnością nieuprzejme i przyniosłoby efekt przeciwny do zamierzonego, gdybym upierał się przy głoszeniu mojej prawdy, nie będąc absolutnie skłonnym do wysłuchania z szacunkiem ich prawdy.

A w niektóre dni ich wersja prawdy wydaje się tak dziwaczna, że po prostu nie chcę się poddać, by usłyszeć o niej wszystko.

*****


Jak w przypadku wielu rzeczy, do tej wymiany informacji pomiędzy niezgodnymi punktami widzenia najlepiej podchodzić z najlepszym rozeznaniem i najbardziej kochającym, otwartym sercem, jakim możemy zarządzać.       

Ponieważ nikt nie chce słyszeć, jak strażnik miejski wrzeszczy mu do ucha z pełną głośnością.

O wiele lepiej jest śpiewać nasze prawdy słodko i delikatnie, jako zaproszenie, a nie jako atak. I pamiętajmy zawsze, że prawdy są przede wszystkim indywidualne.

Również zmienne. I dzięki Bogu, bo inaczej prawdopodobnie nigdy byśmy się nie rozwinęli.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz