niedziela, 24 stycznia 2021

Najlepszy astronom Harvardu: Nasz Układ Słoneczny roi się od obcych technologii

time for truth eraoflightdotcom

Jeśli można latać dwa miliardy mil w kierunku gwiazdozbioru Pegaza, i wiedział, gdzie patrzeć, znajdziesz cienki, płaski obiekt, o wielkości pola piłkarskiego i do dziesięciu razy bardziej odblaskowe niż średnia kometa. Jeśli obserwowalibyście go przez chwilę, zauważylibyście, że turla się on w miarę oddalania się od Słońca, obracając się koniec do końca mniej więcej co siedem godzin.

Obiekt ten minął Ziemię w październiku 2017 roku. Gdy rozpoczął swój powrót do przestrzeni międzygwiezdnej, kanadyjski astronom Robert Weryk zidentyfikował go wśród obrazów z najpotężniejszej wówczas na świecie kamery, teleskopu na Hawajach o nazwie Pan-STARRS1. Astronomowie z Hawajów nazwali go 'Oumuamua, hawajskie słowo oznaczające "pierwszego zwiadowcę z odległego miejsca".

'Oumuamua był przedmiotem wielkiej ekscytacji. Był to pierwszy obiekt, który ludzie zaobserwowali podróżujący przez Układ Słoneczny z przestrzeni międzygwiezdnej. Ale stał się również kontrowersyjny: jego kształt, sposób, w jaki się do nas zbliżył, i sposób, w jaki się oddalił, nie są zgodne z zachowaniem asteroidy lub komety. Przez 11 dni światowe teleskopy poszukiwały znaczenia tego dziwnego gościa.

Rok później, debata na temat 'Oumuamua nasiliła się, gdy jeden z czołowych astronomów świata, Avi Loeb, złożył pracę w Astrophysical Journal Letters. Loeb i jego kolega, Shmuel Bailey, argumentowali w nim, że dziwne właściwości 'Oumuamua wskazują na to, że jest to "nowa klasa cienkiego materiału międzygwiezdnego, albo wytworzonego naturalnie, w nieznanym jeszcze procesie [...], albo sztucznego pochodzenia". Od tego czasu Loeb utrzymuje, że najbardziej racjonalnym, konserwatywnym wyjaśnieniem jest to, że 'Oumuamua została wyprodukowana przez obcą cywilizację.

Prawie na pewno już nigdy nie zobaczymy 'Oumuamua, ponieważ oddala się ona od Układu Słonecznego z prędkością 30 kilometrów na sekundę. Loeb twierdzi jednak, że naukowcy muszą już teraz przygotować się na to, co się stanie, gdy pojawi się kolejny taki obiekt, a jego zdaniem nastąpi to już wkrótce. Jeśli ma rację, obiekty te będą nas otaczać w ilościach wręcz niewyobrażalnych.

Avi Loeb jest szybkim mówcą; ma płynność wypowiedzi kogoś, kto spędził dziesięciolecia na wygłaszaniu wykładów, ale w jego mowie jest też niepraktykowany entuzjazm. Zachowuje akcent swojego rodzinnego Izraela, choć mieszka w USA od 1988 roku, kiedy to podjął stypendium na Uniwersytecie Princeton. Jego pierwszym wywiadem był wywiad ze słynnym fizykiem Freemanem Dysonem, który był również znany z teorii na temat obcych cywilizacji.

Loeb spędził prawie dekadę jako przewodniczący wydziału astronomii Harvardu, najdłużej jak jakikolwiek naukowiec piastował to stanowisko. Dokonał lub pomógł dokonać wielu przełomowych odkryć w naszym rozumieniu wszechświata, w tym różnych sposobów wykrywania egzoplanet - planet krążących wokół gwiazd innych niż Słońce. Trafnie przewidział niesamowite zjawiska, takie jak gwiazdy, które przemierzają przestrzeń między galaktykami z prędkością prawie pół miliarda mil na godzinę. Jest dyrektorem-założycielem Harvard's Black Hole Initiative, części projektu Event Horizon Telescope, który w kwietniu 2019 roku zaprezentował światu pierwsze zdjęcie czarnej dziury.

Praktycznie wszystkie przewidywania Loeba miały poparcie jego rówieśników, z wyjątkiem jednego.

Jesienią 2019 roku Loeb i jego kolega - starszy astronom na Harvardzie - uczestniczyli w seminarium na temat 'Oumuamua. "Po jego zakończeniu", powiedział mi Loeb, "wyszedłem z sali razem z moim kolegą, który jest konserwatywnym, mainstreamowym astronomem, a on powiedział: 'Ten obiekt jest tak dziwny - chciałbym, żeby nigdy nie istniał'".

To jest, mówi Loeb, "okropna rzecz do powiedzenia dla naukowca... powinieneś przyjąć z otwartymi ramionami wszystko, co daje ci natura". Ale odkrył również, że takie postawy są powszechne. Istnieje, jak mówi, powszechne "tabu" w rozmowach na temat pozaziemskiej inteligencji.

Dlaczego Loeb wierzy, że 'Oumuamua była obcą technologią?

Po pierwsze, w przeciwieństwie do większości rzeczy w kosmosie, 'Oumuamua nie poruszała się względem tego, co astronomowie nazywają lokalnym standardem spoczynku. Loeb nazywa to "bardzo szczególnym układem odniesienia, czymś w rodzaju galaktycznego parkingu". Nie chodziło o to, że 'Oumuamua nas odwiedził, ale o to, że Słońce i towarzyszące mu planety, poruszające się w przestrzeni z prędkością 450 000 mil na godzinę, przemieszczały się obok niego, a grawitacja Słońca uderzała w niego tak, jak fala uderzeniowa statku zakłóca kawałek flotsam.

Ale to, co naprawdę ekscytuje Loeba to to, co stało się później. 'Oumuamua "pokazała nadmierne odepchnięcie od Słońca, oprócz działającej na nią siły grawitacyjnej Słońca". Dzieje się tak z kometami, które mogą przyspieszyć, gdy zamrożony materiał na nich wyparuje, powodując ich kołysanie się w przestrzeni i wytwarzając charakterystyczny "ogon". Na podstawie zmiany prędkości, Loeb twierdzi, że 'Oumuamua musiałaby stracić "około jednej dziesiątej swojej masy. To całkiem sporo... Powinniśmy byli zobaczyć bardzo wyraźny obłok gazu wokół niego".
Ale 'Oumuamua nie miał ogona. Obserwacje prowadzone przez Kosmiczny Teleskop Spitzera nie dostrzegły niczego wokół niej; nie emitowała nawet ciepła. I nie poruszała się niespokojnie, jak to robią komety, lecz płynnie przyspieszała z dala od Słońca. Najbardziej racjonalnym wytłumaczeniem tego zjawiska, twierdzi Loeb, jest to, że zostało ono wypchnięte przez samo światło słoneczne.

Kształt 'Oumuamua różni się również od prawie wszystkiego innego, co zaobserwowaliśmy w kosmosie. Jego jasność zmieniała się dziesięciokrotnie co osiem godzin, co sugeruje "bardzo ekstremalną geometrię". Najpopularniejsze wyobrażenie 'Oumuamua to długa skała w kształcie cygara, ale badania przeprowadzone przez Sergeya Mashchenko, astrofizyka obliczeniowego z McMaster University w Kanadzie, sugerują 91 procent szans na to, że ma ona kształt dysku.

Każdy z tych czynników jest bardzo mało prawdopodobny dla jakiegokolwiek obiektu astronomicznego. Razem wzięte, Loeb twierdzi, że czynią 'Oumuamua "bardzo rzadkim obiektem, jeśli pochodzi z tego samego zbioru obiektów [asteroid i komet], które znamy".

Dla Loeba, racjonalną odpowiedzią jest znalezienie czegoś, co pasuje do danych i jest nam znane.

Astronomom udało się to we wrześniu, kiedy to odkryto inny obiekt, nazwany 2020 SO, na orbicie okołoziemskiej. Podobnie jak 'Oumuamua, 2020 SO został zepchnięty ze swojego grawitacyjnego kursu przez światło słoneczne. I tym razem Nasa potwierdziła, że 2020 SO był sztuczny. Był to fragment rakiety Centaur, wystrzelonej z Florydy w 1966 roku, który został przechwycony przez grawitację Ziemi.

Dla Loeba, 2020 SO "ilustruje fakt, że możemy zidentyfikować obiekt, który zachowuje się w osobliwy sposób, który nie ma kometarnego ogona, a jednak wykazuje dodatkowe parcie". A jeśli 'Oumuamua, rzeczywiście, był tego rodzaju obiektem, pytanie brzmi: kto go wyprodukował?".

Największym zmartwieniem Loeba w związku z 'Oumuamua nie jest to, że zniknął z pola widzenia, ale to, że reakcja na niego "zdradza kulturę nauki". Zasada Kopernikańska, zmiana w myśleniu, która pozwoliła ludzkości na rozpoczęcie nowoczesnej astronomii, stwierdza, że nie znajdujemy się w centrum wszechświata. Udawanie, w obliczu mylących danych, że 'Oumuamua jest tylko kolejną asteroidą, jest zachowaniem, jakbyśmy nią byli.

Poczucie skali i prawdopodobieństwa Loeba jest oparte na długich badaniach wczesnego wszechświata. W pracy z 2014 roku opisał prawdopodobieństwo, że skaliste planety z ciekłą wodą zapewniały chemię do podtrzymania życia, gdy wszechświat miał zaledwie dziesięć milionów lat. W ciągu 13,8 miliarda lat od tego czasu uformowały się miliardy galaktyk - każda będąca domem dla miliardów planet podobnych do Ziemi. Twierdzenie, że życie, inteligencja i cywilizacja pojawiły się tylko raz w tak ogromnym czasie i przestrzeni jest, jak twierdzi, radykalnym poglądem.

"Nie ma nic bardziej konserwatywnego niż twierdzenie, że jeśli zaaranżujesz te same okoliczności, otrzymasz ten sam wynik" - mówi. Dla Loeba konserwatywne założenie dotyczące ludzkości jest takie, "że jesteśmy średnim rodzajem życia, które istnieje wszędzie. Nie sądzę, żebyśmy byli wyjątkowi czy unikalni".

Ale jeśli nie jesteśmy wyjątkowi, wynika z tego, że 'Oumuamua również nie jest wyjątkowy.

Pan-STARRS rozpoczął poszukiwania obiektów bliskich Ziemi na początku 2014 roku, a odkrył 'Oumuamua w mniej niż cztery lata. Stosując zasadę kopernikańską, powinniśmy założyć, że kolejny obiekt zobaczymy raz na trzy lub cztery lata. Ale ta częstotliwość może się zmienić, ponieważ nasze możliwości ich dostrzeżenia wkrótce wzrosną.

W tym roku teleskop w Obserwatorium Very C Rubin w Chile wykona pierwsze próbne zdjęcia nocnego nieba - astronomowie nazywają to "pierwszym światłem". Jeszcze potężniejszy niż Pan-STARRS, będzie wielokrotnie fotografował wszystko, co widoczne na niebie, używając zwierciadła o średnicy ponad ośmiu metrów i największego na świecie aparatu cyfrowego.

"Moglibyśmy wtedy znajdować jeden taki obiekt co miesiąc", mówi Loeb, "ponieważ, wiesz, powinno być ich tam znacznie więcej".

Pytanie o to, ile 'Oumuamuas jest tam na zewnątrz jest punktem, w którym wnioskowanie staje się zawrotne. Jeśli widzimy jednego co kilka lat, Loeb wnioskuje, że "powinien być jeden w każdej objętości mniej więcej wielkości orbity Ziemi wokół Słońca". Jest to ogromny obszar w kategoriach ludzkich, ale w bezmiarze przestrzeni kosmicznej "jest on całkiem mały". Oznacza to, że w Obłoku Oorta znajduje się ich mnóstwo, całe kwadryliony. Wewnątrz układu słonecznego. Jest ich mnóstwo."

Trudno jest pogodzić ideę, że jesteśmy otoczeni przez biliony kawałków obcej technologii z naukowym konserwatyzmem. Rozumienie samej siebie przez ludzkość uległoby radykalnej zmianie, gdybyśmy wiedzieli, że inne życie zbudowało kiedyś takie rzeczy.

Ale Loeb wierzy, jak wyjaśnia w swojej fascynującej i osobistej nowej książce o 'Oumuamua, Extraterrestrial: The First Sign of Intelligent Life Beyond Earth, że rozumienie samej siebie przez ludzkość powinno się teraz zmienić. Książka jest nie tyle twierdzeniem o jednym obiekcie, co argumentem za bardziej otwartym podejściem do nauki - połączeniem pokory i zdziwienia, które, jak się martwi, zostało wyparte przez elitaryzm i "intelektualną gimnastykę".

"Zbrodnia", mówi mi, polega na tym, że cała gałąź astronomii, "temat, który jest tak atrakcyjny dla publiczności, którym społeczność naukowa może się zająć za pomocą swoich instrumentów i metodologii, nie jest w ogóle poruszany".

Ale jeśli Loeb ma rację, wkrótce możemy nie mieć innego wyboru, jak tylko się zastanawiać. W przyszłym miesiącu, 18 lutego, łazik Perseverance wyląduje na Marsie, aby szukać oznak życia. Jakiekolwiek dowody, nawet starożytnych mikrobów, na naszym niebieskim sąsiedzie sugerowałyby, że życie jest o wiele bardziej obfite niż się powszechnie przyjmuje.

"Możemy dowiedzieć się znacznie więcej w nadchodzącym roku" - mówi Loeb. "Tak więc, poczekajmy i zobaczmy".

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz