czwartek, 31 grudnia 2020

ZMIANA PERSPEKTYWY POCZĄTKIEM PEŁNI ŻYCIA

 

Umysł. Wspaniały element naszego ciała, który za zadanie ma ułatwić nam funkcjonowanie w ciele i przestrzeni życiowej. Zaprogramowana inteligencja, która swą pomysłowością potrafi wznosić ludzkość ku niesamowitym odkryciom, tworząc komfortową przestrzeń życiową. Jednak czasem a nawet zbyt często, przysparza nam problemów, trosk, niepokoi, strachów? Często staje się agresywny, brutalny, destruktywny? No właśnie, jak to jest z tym umysłem?

Każdy z nas jest wyposażony w wyjątkowe narzędzie zwane umysłem. Ale czy każdy z nas potrafi z niego skorzystać?

Jak się okazuje, nie do końca zdajemy sobie sprawę z tego, że jako istota ludzka możemy mieć zasadniczy wpływ na funkcjonowanie naszego umysłu. A to choćby z tego powodu, że błędnie się z nim utożsamiamy. Nieraz pewnie słyszałeś albo sam powtarzałeś; „taki już jestem, nadpobudliwy, nadwrażliwy, czasem wybuchowy, nerwowy, itp.” Wielu uważa, że to coś zupełnie normalnego i nijak nie można nic z tym zrobić. I pewnie jest w tym trochę racji ale tylko wtedy kiedy nasza tożsamość osadzona jest w naszym umyśle.

Wypadałoby tu poruszyć filozoficzną kwestię świadomości. Naukowcy domniemają, że świadomość jest wytworem umysłu. Duchowi myśliciele uważają, że świadomość jest nieskończona, która jako Dusza bierze sobie nasze ciało za pojazd w doświadczeniu życia.

A ty jak uważasz, a może jak czujesz? Pomyśl o tym. Mnie osobiście przyświeca perspektywa nieskończonej energii, w której Ja jako duch świadomie osadziłem się w moim ciele. Oczywiście, każdy z nas ma prawo do własnej perspektywy. Ja jednak uważam, że każda z wymienionych gruntuje nas w pewnych postawach, co ma znaczący wpływ na kształtowanie naszej osobowości.

Świadomość jako wytwór umysłu osadza nas w pewnej zależności, choćby od okoliczności, czy nasze zachowania na które nie do końca mamy wpływ, tak jak nie mamy wpływu na nasz umysł. Skutkuje to tym, że nasza świadomość staję się tożsama z naszym umysłem. Może to w rezultacie powodować, że stajemy się więźniami naszych często destruktywnych nawyków. Mało tego, nie mając świadomego wpływu na nasz umysł, ktoś tę kontrolę prędzej czy później przejmie, stajemy się bardzo podatni na wpływ otoczenia. Jak myślisz? Według mnie jest to bardzo ograniczające.

Przyjmując perspektywę nieskończonej energii, Ducha jako świadomości osadzonego w ciele. Dajemy sobie wiele nowych możliwości. W rezultacie możemy stać się własnym nadzorcą, który to posiada umiejętność szerszego spojrzenia na nas samych. Dzięki temu mamy możliwość wpływu na naszą zmianę. Co w rezultacie poskromi umysł, który ustąpi by przemówiła Dusza.

I taką perspektywę chciałbym Ci zaproponować, oczywiście Ty wybierasz. Zmieniając podejście, przełączysz się na zupełnie inny tryb. Na tym etapie zaczyna się świadoma przygoda, która pozwala nam wyjść ze schematów. Powoli przejmujemy kontrolę nad umysłem wyprowadzając go z nawyków, przyzwyczajeń, schematów, uzależnień. Zaczynamy świadomie zarządzać naszym ciałem, przejmujemy ster i wyprowadzamy się z trybu autopilota.

Nasze ciało zaczyna zdrowieć, można by rzec, że jest to wypadkowa zmiany świadomości. Przecież zdając sobie sprawę z tego, że jako dusza posiadająca ciało w duchowej podróży nie sposób dalej je zatruwać chociażby z prostego powodu. W schorowanym i zatrutym ciele w rezultacie możemy ugrzęznąć. I nici z pełni doświadczenia, ponieważ pozostanie nam tylko wegetacja. Na tym etapie wyciągając pewne wnioski, powoli odstawiamy używki, które jeszcze z poziomu wcześniejszej świadomości, tożsamej z uwarunkowanym umysłem, dawały nam pewne przyjemności, jak się potem okazuje były bardzo pozorne, ponieważ tworzyły tylko sztuczną dekorację naszej błędnie przyjętej tożsamości.

Powoli zaczynamy trzeźwieć, z dnia na dzień odtruwając nasze ciała i umysły. Pozbywając się zbędnego balastu, który latami zbieraliśmy. Czy to w formie fizycznej, w postaci nagromadzonej tkanki tłuszczowej, która zmagazynowała naszą mentalną podatność na wpływ konsumpcyjnego otoczenia, czy też mentalne wysypisko jakie latami tworzyliśmy w naszych głowach. Uważając się za nieomylne stworzenia do których często nie wiele docierało.

Przechodząc ten zaskakujący i często nieznośny detoks nasze nieświadome otoczenie często patrzy na nas jak na wariatów. Mając wrażenie że popadliśmy w sidła tajemnej sekty, która skradła nam tożsamość, wypierając nasze mózgi. Bo przecież aż dziw bierze, że można zacząć robić wszystko dokładnie na odwrót niż do tej pory. Tak to już jest, każda zmiana jest przez otoczenie zauważalna, ponieważ staje się zagrożeniem strefy komfortu umysłu obserwatora. Oczywiście z czasem wielu z krytykujących widząc pozytywne skutki jakie przynosi zmiana z zaciekawieniem podąży za nami.

Oczyszczeni w chodzimy w nowy etap, który nazwał bym odrodzeniem. Uczymy się żyć na nowo, i to jest piękne.

„Większość ludzi umiera w wieku 25 lat, ale czekają z pochówkiem aż do siedemdziesiątki.”

Benjamin Franklin

Tak, tak. Jak się okazuję, można umrzeć za życia i trwać w nieświadomym letargu, ale można też się przebudzić i o tym właśnie piszę. Nawiązując do prania mózgu, rzeczywiście to porównanie ma sens, ponieważ zaczynamy generalne porządki. Począwszy od przejrzenia i wyrzucenia zbędnych rzeczy, następnie po dokładnym posprzątaniu zaczynamy wprowadzać nowe elementy. Wkraczamy w zupełnie nową rzeczywistość, którą już świadomie sami tworzymy. Oczywiście na drodze wpadamy jeszcze w wiele zakamarków. Jednak z większą uważnością, nie dajemy się już w nie wciągać, znacznie szybciej wyciągamy wnioski i zmierzamy dalej w przygodzie życia.

Z dnia na dzień zaczyna się przygoda nowego już życia. Zaczynamy pracę z umysłem, poskromione ego pod naporem pewnej wiedzy, mądrości i świadomości, coraz mniej daje znać o sobie, zaczyna się słuchać i współpracować. Zaczynamy pociągać za sznurki własnej egzystencji, która powoli staje się świadomą kreacją rzeczywistości. Daje to naprawdę niezłego kopa, ten kto doświadczył wie o czym piszę.

W rezultacie pozbywamy się problemów, trosk, niepokoi, strachów. Przestajemy być impulsywni, agresywni. Nabieramy pewności siebie. Diametralnie zmienia się poczucie własnej wartości. Zmieniamy się dla samych siebie, w obiekt dbałości i bezwarunkowej miłości. Nasze życie w chodzi na właściwy tor, nabiera barw. Z czasem przestajemy zajmować się sprawami totalnie zbędnymi, które bez ustanku pochłaniały naszą energię nie dając nic w zamian. Zaczynamy się realizować, możemy skupić się na sobie, powoli odkrywając swój własny potencjał. Swoją własną legendę, swoje przeznaczenie.

Życie jest Piękne !

A Ty? Jak to jest u Ciebie? Zmieniamy się. Raffi

 PS. Chciałbym zaznaczyć, że określenie Duch, Dusza w tekście, ma służyć uzmysłowieniu energii, bytu jako źródła świadomości. Nie jest powiązane z żadną religią. Jeśli coś z tobą nie współgra, nazwij to inaczej.

https://uswiadomtosobie.pl/zmiana-perspektywy-poczatkiem-pelni-zycia/ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz