sobota, 26 grudnia 2020

The Fire of Aliveness


lightworker eraoflightdotcom


Epoka świetlanych Są dwa pożary, z którymi musimy się spotykać codziennie. Pierwszy to ogień życia, który sprowadza nas do radości, spalając wszystko, co fałszywe i nieistotne. Jest to ogień  fire of aliveness, który trzeba karmić, niezależnie od tego, gdzie jesteśmy i co robimy. To jest światło duszy, które musi być podtrzymywane w ogniu. Drugim jest ogień na świecie, który może nas spalić, który może nas zranić i zniszczyć. To jest ogień okoliczności, który należy zgasić.

Skąd wiemy, jaka jest różnica między tymi dwoma ogniami? Nie wiem. Zostałem zredukowany do tego, co istotne przez jeden, a zraniony przez płomienie drugiego, więcej niż raz. Niemniej jednak, musimy wiedzieć, który ogień nakarmić, a który oblać, jeśli mamy oczyścić się z zamieszania i ustanowić trwałe korzenie. Pomaganie sobie nawzajem w poznaniu różnicy jest częścią pracy miłości.

Choć słusznie odczuwamy rozdarcie i ciągnięcie wszystkiego, co nam zabrano, to jednak bycie pozbawionym tego, co nas przykrywa, pomaga nam wzrastać - rozjaśniając nasz ładunek i czyniąc nas bardziej surowymi i nagimi, abyśmy mogli być dotknięci i przekształceni przez elementy życia. Wydaje się, że jest to obietnica wewnętrznego świata - że jeśli pozostaniemy otwarci na życie, zostaniemy oczyszczeni z martwego ciężaru, zużyci z okryć, które służyły ich celowi, i obcięci z plątaniny fałszywości, która rośnie jak winorośl o wszystkim.

Nieuchronnie przechodzimy przez pierwszą połowę gromadzenia życia, tylko po to, aby wejść do drugiej połowy życia, zmuszeni do opróżnienia dużej części tego, co nosimy. Po drodze gromadzimy wiedzę, osiągamy wiele i oszczędzamy, co tylko możemy. Ale pod wszystkimi osłonami, tęsknimy za nagą wolnością gwiazdy. Pod wszystkimi naszymi osiągnięciami kryje się prosta dusza chętna do budowania, nie dbająca o to, co możemy zbudować. I pozbawieni tego, co oszczędzamy i gromadzimy, rośniemy natychmiast. Ten cykl trwa dalej: zbieramy się, budujemy, rośniemy przykryci tym, co budujemy, a następnie spalamy wszystko, co nie jest niezbędne, abyśmy mogli wzrastać natychmiast, gotowi do ponownego budowania.

W tych surowych, niezbędnych chwilach zostajemy z życiem, które musi żyć teraz, chętni jako ryby żerujące na jedzeniu na powierzchni. Zbierając się, odkrywamy, kim jesteśmy, a opróżniając się, możemy wyrzucić świat i być, kim jesteśmy. Z takiej świadomości bycia wchodzimy w proste i istotne doświadczenie życia.

To prowadzi nas do bardziej przekonywującej definicji przeznaczenia. Przeznaczenie nie jest szczególnym marzeniem, które realizuje się w czasie dla jednostki, ale siłą Ducha emanującego na świat przez wszystkie rzeczy, łącznie z nami. Emanacja Ducha jest odpowiednikiem grawitacji. Jak kwiaty, które łamią się, aby rozkwitnąć, istoty ludzkie są przeznaczone, aby przynieść ich dusze do świata. I pomimo tysiąca rzeczy, które mogą nas odstraszać, może się to zdarzyć na tysiąc i jeden sposobów.

Naszym zwyczajnym przeznaczeniem jest więc zaakceptować tarcie bycia noszonym przez świat, aby nasza dusza mogła się pokazać i połączyć się ze wszystkim. Odczucie, że nasza dusza pokazuje się i łączy się ze wszystkim, to inna nazwa radości.

Ale jak możemy rozróżnić życiowe ognie, skoro wszędzie są burze? Pomaga nam stać w miejscu burzy i słuchać prawdy, dopóki nie usłyszymy głosów bardziej starożytnych i mówiących niż nasze własne. To wymaga cichego hart ducha. Jak powiedział duński filozof Soren Kierkegaard (1813-1855):

Gdy moja modlitwa stawała się coraz bardziej uważna i wewnętrzna, miałem coraz mniej do powiedzenia. W końcu zamilkłem całkowicie... Tak właśnie jest. Modlić się, to nie znaczy słuchać, jak się mówi. Modlitwa polega na milczeniu i czekaniu, aż Bóg zostanie wysłuchany.

Słuchając w ten sposób, możemy odkryć, co jest prawdziwe pośród tego niestrudzonego i tajemniczego nauczyciela, doświadczenia.

Jednak życie pomiędzy ogniem fire of aliveness a ogniem okoliczności stawia nas w samym środku innego paradoksu. Chociaż nikt nie może żyć dla ciebie swoim życiem, to jednak żałośnie brakuje nam mądrości niezbędnej do życia, jeśli pozostawimy je tylko naszemu doświadczeniu. Tak jak nie możemy widzieć, jeśli nasze oczy nie są otwarte, tak samo potrzebujemy doświadczenia i towarzystwa innych, aby otworzyć nasz głębszy umysł, choć jesteśmy pozostawieni sami sobie, aby widzieć.

Choć wolimy być otwarci, niż zamknięci, to jednak nieustannie jesteśmy zmuszeni do pracy z obojgiem. Daje się nam jedno i drugie, ponieważ naszym powołaniem w byciu człowiekiem jest odkrywanie tego, kim jesteśmy, poprzez wielokrotne otwieranie i zamykanie, tak jak budzimy się i śpimy dzień po dniu. Ale jak znosimy tę czułość po tym, jak jesteśmy kochani lub złamani? Odpowiedzi jest tyle samo, co życia.

Jeśli jesteśmy zbyt otwarci, możemy stać się zranieni i obciążeni. Jeżeli będziemy zbyt zamknięci, możemy stać się usunięci i nietykalni. Przez większość czasu wpadamy w przestrzeń pomiędzy nimi. To właśnie tutaj żyjemy, ryzykując swoją drogę do autentycznego zaangażowania, nie obserwując, jak życie mija, ale też nie paląc się w ogniu okoliczności. Jak? Kto wie? To jest napięcie, z którym każdy prędzej czy później musi się zmierzyć: jak być dotkniętym przez życie, nie będąc pochłoniętym przez jego ogień.

Vincent van Gogh jest przejmującym przykładem kogoś, kto urodził się z boską wrażliwością, którego ogień fire of aliveness ryknął w jego obrazach, podczas gdy ta sama wrażliwość pozwoliła mu zostać pochłoniętym przez ogień okoliczności. Każdy z nas doświadcza własnego stopnia boskiej wrażliwości, a jedną z życiowych inicjacji jest nauczenie się, jak stworzyć zasób naszej wrażliwości bez jej wyłączania, jak wykorzystać naszą wrażliwość, aby uzyskać siłę z tego, co wiemy.

To pokorne, ale prawdziwe: żyjemy pomiędzy rozpaleniem marzenia a ogniem życia. Zdezorientowani, często myślimy, że marzenie jest tam, dokąd zmierzamy, a więc tęsknimy za majestatem tego, co marzenie zapala. Jak radził Keats, potrzebujemy piękna i prawdy, aby przetrwać w życiu. A ja bym dodała miłość. Prawda pomoże nam zatopić ogień okoliczności, gdy będzie nas ogarniał swoimi płomieniami, a piękno, sposób widzenia, który powstaje z miłości, pomoże nam powstrzymać ogień fire of aliveness przed zgaśnięciem.

Jest to napięcie, z którym każdy prędzej czy później musi się zmierzyć: jak być dotkniętym przez życie, aby nie zostać skonsumowanym przez jego ogień.

**Source

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz