W tym chaotycznym świecie, martwimy się, unikamy, tak bardzo staramy się "robić to dobrze".
U podstaw tego wszystkiego leży to, że nie potrafimy zaufać.
Nie ufamy innym: osądzamy ich i próbujemy im mówić, jak mają żyć, frustrujemy się, kiedy nie robią rzeczy tak, jak nam się wydaje, że powinni.
Nie ufamy sobie: unikamy mówienia rzeczy, bo nie sądzimy, że poradzimy sobie, gdy ktoś się zdenerwuje, staramy się, żeby wszystko było dobrze, bo nie sądzimy, że poradzimy sobie z porażką lub byciem ocenianym.
Nie ufamy światu, więc ciągle się o niego niepokoimy.
Nie ma w tym nic złego - jesteśmy ludźmi. Jesteśmy tak skonstruowani, że wszędzie widzimy zagrożenia.
Ale jak by to było, gdybyśmy praktykowali zaufanie?
Ufać innym, że żyją swoim życiem. Kiedy jesteśmy z nimi sfrustrowani lub osądzamy ich, możemy przypomnieć sobie, żeby ćwiczyć zaufanie do nich, przypomnieć sobie, że nie możemy kontrolować zachowania wszystkich, ani nie wiemy na pewno, jak ktoś inny powinien się zachowywać. Heck, ja nawet nie wiem na pewno, jak ja powinnam się zachować!
Zaufaj sobie, że poradzę sobie z tym, co się wydarzy. Pandemia, blokady, spory polityczne, wszelkiego rodzaju trudności stanęły na naszej drodze, a my przetrwaliśmy. Ufam sobie, że poradzę sobie z każdym chaosem, z każdą porażką, z każdą trudnością.
Jak by to było, praktykować ten rodzaj poddania się i zaufania?
**Source
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz