środa, 3 sierpnia 2022

Policyjny świat to praca na pełny etat




Każdy przywódca i najwyższy urzędnik będący obecnie u władzy w tak zwanym świecie zachodnim zdaje się zapominać, że Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego (NATO) została założona w 1949 roku jako sojusz o charakterze pozornie obronnym, mający przeciwdziałać ekspansji komunizmu w stylu sowieckim w Europie. Ta rola nadal była racją bytu organizacji, dopóki nie upadły rządy komunistyczne zarówno w Rosji, jak i w krajach Europy Wschodniej, które wspólnie tworzyły Układ Warszawski w latach 90. Od tego momentu NATO nie miało już żadnego powodu do istnienia, ponieważ rzekome zagrożenie militarne ze strony Kremla i jego sojuszników zniknęło praktycznie z dnia na dzień.

Jednak sprytni politycy szybko postawili na podtrzymywanie życia sojuszu, zamiast po prostu go zlikwidować. Wobec braku zagrożenia ze strony Układu Warszawskiego, NATO zostało zmuszone do wymyślenia innych powodów, aby utrzymać siły zbrojne na poziomie, który można by szybko wzmocnić i postawić na nogi w czasie wojny. Waszyngton i Londyn przejęły inicjatywę, powołując się na zużytą już obronę "porządku międzynarodowego opartego na zasadach", a także "demokracji" i "wolności". I na szczęście dla narodowego przemysłu obronnego i generałów, szybko okazało się, że można znaleźć nowych wrogów, którzy uzasadniają dodatkowe wydatki na wojsko. Pierwsze poważne zaangażowanie poza zobowiązaniami określonymi przez oryginalny traktat miało miejsce w Europie, ale było to na Bałkanach, gdzie NATO podczas operacji Deliberate Force w 1995 roku. Wojna zakończyła się po podpisaniu 14 grudnia 1995 roku w Paryżu Ogólnego Porozumienia Ramowego na rzecz Pokoju w Bośni i Hercegowinie. Negocjacje pokojowe zostały sfinalizowane tydzień później, ale walki zostały wznowione między Kosowem a Serbią w następnym roku, co doprowadziło do kolejnej interwencji NATO, która ostatecznie zakończyła się przywróceniem autonomii Kosowa i rozmieszczeniem sił NATO, które zbombardowały Serbów, aby zmusić ich do przestrzegania projektu porozumienia o wstrzymaniu ognia.

NATO odegrało również nieprawdopodobną rolę w amerykańskiej inwazji i okupacji Afganistanu, którą uzasadniano twierdząc, że Afganistan, który ma swobodę decydowania o swoim losie, stanie się wylęgarnią terroryzmu, co nieuchronnie wpłynie na Stany Zjednoczone i Europę. To był cienki jak papier argument, ale to było najlepsze, co można było wtedy wymyślić i w końcu zaangażowano w to żołnierzy z dodatkowych przyjaznych krajów, takich jak Australia. Jak się jednak później przekonaliśmy, był to argument bezwartościowy, ponieważ Afganistan stał się studnią pieniędzy i cmentarzem dla tysięcy miejscowych i zagranicznych żołnierzy. Obecnie, po nieudolnym wycofaniu sił amerykańskich i upadku marionetkowego rządu w Kabulu, który został zainstalowany przez Waszyngton, Afganistan znów jest w rękach talibów.

Przesuńmy zegar do przodu, do teraźniejszości. Jak wszyscy oprócz prezydenta Joe Bidena zauważyli, Stany Zjednoczone i NATO są obecnie zaangażowane w wojnę zastępczą przeciwko Rosji na Ukrainie, która zdaniem wielu obserwatorów ma już pewne cechy III wojny światowej. Ponieważ Rosja nie zagroziła ani nie zaatakowała żadnego z państw członkowskich NATO, argument, że odpowiedź w postaci uzbrojenia i szkolenia Ukrainy była defensywna, stał się nieistotny. Nie można też wiarygodnie twierdzić, że Rosja jest rajem dla terrorystów, wręcz przeciwnie. Niemniej jednak Biden stwierdził, że USA będą w walce w imieniu Ukrainy przez "tak długo, jak to będzie konieczne." Czy ma na myśli lata, a wszystko odbywa się bez deklaracji wojny przez Kongres, jak wymaga tego Konstytucja USA?

I wydaje się, że nadchodzą kolejne. Joe Biden, podczas zeszłotygodniowej podróży do Izraela, dał jasno do zrozumienia, że Stany Zjednoczone są "przygotowane do użycia wszystkich elementów swojej narodowej siły", aby powstrzymać Iran przed zdobyciem broni jądrowej i podpisały z rządem Izraela zobowiązanie, że się do tego zobowiążą. Czy jeśli Biden będzie forsował argument, że Iran stanowi międzynarodowe zagrożenie ze względu na zbliżający się rozwój broni jądrowej, zaapeluje do NATO o poparcie wspólnej opcji militarnej w celu jego rozbrojenia? Wierzę, że po prostu może to zrobić. I może po prostu zechce rozważyć, jak całe ustawienie i ujęcie tej kwestii przez Izrael jest w pewnym sensie pułapką. Izrael uważa, że obecny program nuklearny Iranu ma na celu stworzenie broni, którą "nadal rozwijają", i jest wielu w Kongresie USA, którzy by się z tym zgodzili.made clear that
 Więc jeśli Iran ewidentnie tworzy urządzenie termonuklearne, to czas na uderzenie jest teraz, czyż nie? I należy pamiętać, jak amerykańsko-izraelska kampania potępienia jest wielopłaszczyznowa. Na krótko przed spotkaniami Bidena i jego ekipy z Izraelczykami, amerykańskie źródła rządowe ustawiły scenę dla tego, co miało nadejść, przechodząc do ofensywy w odniesieniu do doniesień, że Iran może sprzedawać Rosji wysoce zdolne drony ofensywne do wykorzystania na Ukrainie, jak również kolejne twierdzenia wychodzące z Waszyngtonu, że Irańczycy dążą do zamordowania wysokich urzędników amerykańskich w odwecie za zabicie generała Strażników Rewolucji Qassema Soleimaniego w styczniu 2020 roku. Można się zastanawiać, dlaczego czekali tak długo i dlaczego Biały Dom zdecydował się na upublicznienie tych historii w tym momencie.

A USA i NATO również angażują się w politykę geopolityczną Chin, na ścieżce, przed którą Pekin ostrzega, że jest wyjątkowo obłudna i która może doprowadzić do konfliktu zbrojnego. Sygnały, że Chińczycy mogą być celem NATO, prawdopodobnie w związku z kwestią niepodległości Tajwanu, pojawiły się po ostrym ostrzeżeniu sekretarza stanu USA Tony'ego Blinkena wygłoszonym na szczycie NATO w Madrycie pod koniec czerwca. Blinken oskarżył Chiny o "dążenie do podważenia opartego na zasadach porządku międzynarodowego", czyli o ten sam rodzaj krytyki, który ostatnio został skierowany przeciwko Rosji i Iranowi. Komentarz Blinkena został rozwinięty przez sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, który zauważył, jak "Chiny znacząco budują swoje siły wojskowe, w tym broń jądrową, zastraszają swoich sąsiadów, grożą Tajwanowi (...) monitorują i kontrolują własnych obywateli za pomocą zaawansowanej technologii oraz rozpowszechniają rosyjskie kłamstwa i dezinformację".

Po oskarżeniu Chin przez Stoltenberga nastąpił wydany przez NATO dokument "koncepcji strategicznej" w zeszłym, który po raz pierwszy oświadczył, że Chiny stanowią "systemowe wyzwanie" dla sojuszu, obok podstawowego "zagrożenia" pochodzącego z Rosji. Dokument skopiował język Blinkena, powołując się na "pogłębiające się partnerstwo strategiczne pomiędzy Chińską Republiką Ludową i Federacją Rosyjską oraz ich wzajemnie wzmacniające się próby podcięcia opartego na zasadach porządku międzynarodowego są sprzeczne z naszymi wartościami i interesami."

Wreszcie rządy USA i Wielkiej Brytanii współpracowały, by potępić Chiny jako "największe długoterminowe zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa gospodarczego i narodowego". Deklaracja ta padła na wspólnej konferencji prasowej 6 lipca w Londynie, gdzie Christopher Wray, dyrektor FBI, i Ken McCallum, dyrektor generalny brytyjskiego MI5, oskarżyli Chiny, podobnie jak Rosję, o ingerowanie w amerykańskie i brytyjskie wybory. Wray ostrzegł także liderów biznesu na widowni, że chiński rząd został "nastawiony na kradzież waszej technologii, cokolwiek to jest, co sprawia, że wasza branża tyka, i używa tego, aby podciąć waszą działalność i zdominować wasz rynek."

Rzecznik chińskiego MSZ Zhao Lijian początkowo odpowiedział kilka dni po szczycie NATO, zauważając, że "tak zwany porządek międzynarodowy oparty na zasadach jest w rzeczywistości regułą rodzinną stworzoną przez garstkę krajów, aby służyć interesom własnym USA", dodając, że "[Waszyngton]przestrzega zasad międzynarodowych tylko wtedy, gdy uważa to za stosowne". Poruszając kwestię roli NATO w szczególności, Zhao oskarżył Blinkena o używanie NATO do "podsycania rywalizacji z Chinami i podsycania konfrontacji grupowej." Dodał, że "historia NATO to historia tworzenia konfliktów i prowadzenia wojen... arbitralne wszczynanie wojen i zabijanie niewinnych cywilów, nawet do dziś. Fakty dowiodły, że to nie Chiny stanowią systemowe wyzwanie dla NATO, a zamiast tego to NATO przynosi nadchodzące systemowe wyzwanie dla światowego pokoju i bezpieczeństwa. Trzydzieści lat po zakończeniu zimnej wojny, [NATO] nie porzuciło jeszcze swojego myślenia i praktyki tworzenia 'wrogów' ... To NATO tworzy problemy na całym świecie."

Chiny mają rację. To co grozi NATO to wojna, ponieważ jest to sojusz wojskowy. Chińczycy wydają się rozumieć, że NATO jest największą na świecie biurokracją wojskową, która od 1991 r. rozwinęła nadrzędne instytucjonalne zobowiązanie do zapewnienia jej stałego istnienia, jeśli nie ekspansji, nawet po tym, jak wyraźnie przekroczyła swoją użyteczność. Pekin może więc słusznie zastanawiać się, jak Chiny - po drugiej stronie globu - wpisują się w historyczną "obronną" misję NATO? W jaki sposób chińskie wojska lub rakiety zagrażają teraz Europie lub USA w sposób, w jaki nie były wcześniej? W jaki sposób Amerykanie i Europejczycy są nagle pod militarnym zagrożeniem pochodzącym z Chin? particularly abhors

Wydaje się, że Chińczycy rozumieją, że jeśli nie ma zagrożenia, przed którym można się "bronić", to trzeba je wytworzyć i właśnie to obserwujemy w stosunku do Rosji, Chin, Iranu, a nawet Wenezueli. Waszyngton uzależnił się od wojny, a NATO jest narzędziem wybranym do nadania tym wojnom patyny legalności. Rozpoczęcie tych konfliktów wymaga albo wymyślenia wyimaginowanego zagrożenia, albo - jak w przypadku Rosji - sprowokowania tego samego zagrożenia, które biurokracja "obronna" miała za zadanie powstrzymać lub udaremnić. Wszystko wskazuje na to, że NATO - obecnie obejmujące 30 krajów - robi jedno i drugie, a rezultaty mogą być katastrofalne dla wszystkich zaangażowanych stron. Była kongresmenka Tulsi Gabbard szczególnie brzydzi się cyniczną lekkomyślnością administracji Bidena, która kieruje tym procesem, wyjaśniając, że "rzeczywistość jest taka, że prezydent Biden, członkowie Kongresu, przywódcy w naszym kraju,opines that  bogacze, będą mieli bezpieczne miejsce w przypadku wojny nuklearnej, za której wywołaniem stoją, podczas gdy reszta z nas w Ameryce i Rosji, ludzie na całym świecie, zostaną zdziesiątkowani przez to wydarzenie."

Nagrodzony dziennikarz Chris Hedges również zdefiniował nie do pomyślenia, o co chodzi i jest już najwyższy czas, now being informed  aby Amerykanie i Europejczycy zwrócili na to uwagę i powstrzymali szaleństwo. Hedges uważa, że "Masowa ekspansja NATO, nie tylko w Europie Wschodniej i Środkowej, ale na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Łacińskiej, Afryce i Azji, zapowiada niekończącą się wojnę i potencjalny holokaust nuklearny." Można też zauważyć, że nowojorczycy są obecnie informowani o tym, co zrobić, jeśli dojdzie do ataku nuklearnego. Tak, to jest właśnie problem - mamy w Waszyngtonie administrację, która powinna chronić ludzi mieszkających w tym kraju, a nie ustalać scenariusze, które mogą doprowadzić do ich rzezi. Czy ktoś zwróci na to uwagę Joe Bidenowi?

**By

**Source

1 komentarz: