niedziela, 26 grudnia 2021

Jezus o straconych latach



26 grudnia 2021 r. przez Steve Beckow


Steve jest na urlopie do 1 stycznia. W tym tygodniu wybieramy się na wycieczkę w dół uliczki pamięci.

Od 2012 roku Jezus opowiada o swojej najwcześniejszej historii, od narodzin do edukacji.

Moje podziękowania dla Lindy Dillon za jej pracę w dostarczaniu nam Jezusa.

"Transcript of An Hour with an Angel, with Jesus, Jan. 9, 2012", 10 stycznia 2012, na https://goldenageofgaia.com/2012/01/10/transcript-of-an-hour-with-an-angel-with-jesus-jan-9-2012/.

Godzina z Aniołem, 9 stycznia 2012 r.

GD: Witam i zapraszam do Godziny z Aniołem, cotygodniowego programu radiowego z channelerką Lindą Dillon, kanałem dla Rady Miłości, wraz ze Stevem Beckowem, redaktorem Scenariusza 2012.

Dziś wieczorem Linda będzie channelerką Jezusa, a Steve będzie zadawał mu pytania. Tak więc bez dalszego zastanawiania się, przekażę je tobie, Steve.

_______________

Steve Beckow: Dziękuję ci, Grahamie. I dziękuję ci, Panie, za ponowne odwiedzenie nas dzisiaj. Wspomniałem podczas naszej ostatniej rozmowy, że wydaje się, iż lepiej byłoby zarezerwować czas po Bożym Narodzeniu, aby omówić niektóre szczegóły tego, co zaczęto nazywać "straconymi latami", a także inne sprawy związane z Twoją służbą na Ziemi. Naszym celem nie jest sprawienie bólu serca Twoim zwolennikom, ale po prostu wyjaśnienie niektórych tajemnic, które otaczają Twoje życie. Czy to Cię zadowala.

Jezus: Tak, jest. Chociaż nie powiedziałbym, że są jakieś stracone lata! Ale witam cię, Steve, i witam was wszystkich. Możecie nazywać mnie Jezusem, albo Yeshua. Ale cieszę się, że jestem tu z wami tego wieczoru.

S: Dziękuję. Nie sądzę, że mogę Cię nazywać inaczej niż Pan, Pan! To po prostu przychodzi naturalnie, a ja czułbym się trochę dziwnie. Spróbuję.

Zanim przejdziemy do straconych lat, sama Linda poprosiła mnie, abym zadał Ci pytanie, więc może najpierw zadam to pytanie. A brzmi ono: co możemy zrobić dla ludzi, którzy są zrozpaczeni? A przez rozpacz rozumie ona: "Czy Wniebowstąpienie naprawdę się wydarzy? Czy mi się to uda?" Ona donosi, że wielu ludzi czuje się nieco przygnębionych. Czy mógłbyś najpierw z nami o tym porozmawiać, proszę?

J: Tak, byłbym szczęśliwy. Ponieważ wszyscy znamy ciemną noc duszy. Wszyscy znamy czas, kiedy wydaje się, że nie ma żadnego światła, które wkrada się, albo wraz ze świtem, albo pod drzwiami, kiedy zapominamy o świetle, które jest naszym wewnętrznym światłem i naszym wewnętrznym prowadzeniem.

A to, co się ujawnia dla wielu w tym czasie, to nie tylko obawy, strach, rozpacz czy brak nadziei wokół Wniebowstąpienia czy wydarzeń 2012 roku, ale także wokół kwestii ich życia, wokół znaczenia ich misji, wypełnienia ich misji, uczucia miłości w ich sercach, lub jego braku.

Nasza Matka [Boska Matka lub Duch Święty] często mówiła, że gdzie nie ma nadziei, tam nie ma życia. I wiem, że wielu moich naśladowców wpadało w to miejsce, od czasu do czasu, i nawet ja czasami miałem uczucia przygnębienia, choć nigdy nie miałem okazji żyć bez nadziei.

Ale ta sytuacja jest często pozostałością tego, co wydarzyło się w życiu jednostki lub w życiu zbiorowym, lub nawet we wcześniejszych życiach, które teraz wychodzi na powierzchnię w celu całkowitego wyeliminowania, oczyszczenia, puszczenia, jakkolwiek to nazwiecie. (1)

Teraz, to nie zawsze pomaga, aby wiedzieć, że jest to coś, co puszczacie raz na zawsze. Ironiczną rzeczą w tym, co wielu odczuwa jako brak nadziei, nie jest to, że nie ma rozwiązania, z góry lub z dołu lub z wnętrza, z duszy lub z wyższej jaźni; często tęsknota jest za kontaktem, za komunią, za zjednoczeniem, za jednością, wspólnotą, za potwierdzeniem ze strony rasy ludzkiej, przyjaciół, sąsiadów, rodziny - czasami nawet od nieznajomych.

Jest to czas, o którym mówiliśmy, na działanie, na stawanie i dzielenie się tym, co znacie jako prawdę, oraz prawdą waszej własnej indywidualnej podróży. Ale częścią tego działania jest również dotarcie do tych współposiadaczy światła, nosicieli światła i pracowników światła, którzy znaleźli się w tym kłopotliwym położeniu, w tym miejscu, gdzie nie wiedzą, jak bardzo są kochani i cenieni.

Zapomnieli o swojej wewnętrznej wartości i o swoim poczuciu nadziei. Rzeczą, którą zalecam, działaniem, które zalecam i o które proszę, jest dotarcie do tych osób, nie tylko poprzez wysyłanie uzdrowienia lub wysyłanie światła i miłości, ale także w sposób fizyczny, poprzez rozmowę telefoniczną, rozmowę - osobiście lub [poprzez] inne media.

Niech dana osoba wie, że jesteście tam, podtrzymując dla niej nadzieję, dopóki nie będzie gotowa, by wznowić swoje miejsce w tym rozwoju. Chodzi o to, aby upewnić się nawzajem, że nie jesteście sami w tej podróży, że jest to podróż kolektywu. I oczywiście dotyczy to nie tylko posiadaczy światła, [ale] tych, którzy waszym zdaniem nie rozumieją, że nie zrozumieli, o co chodzi w tym rozwinięciu, czy o 2012, czy o Wniebowstąpieniu, czy o czymkolwiek z tych spraw, o których tak chętnie mówimy, ponieważ są to ludzie, którzy również potrzebują większej nadziei.

Więc z nimi też porozmawiajcie. A jeśli oni nie rozumieją, to nie zawsze ma znaczenie. Ważne jest to, że przekazujecie troskę i miłość. To jedyna rzecz, która jest konieczna. Więc o to was proszę. Rozszerzaj siebie, a rozszerzając siebie dajesz dar nadziei, przywracasz ją w sercu twojego przyjaciela, czy jest to rodzina, czy obcy.

S: Dziękuję Ci, Panie. Być może dodatkowym pytaniem do tego jest to, że niektórzy ludzie - myślę o Matthew Ward, szczególnie - powiedzieli, że twoi naśladowcy, którzy należą do kategorii Fundamentalistów będą mieli wiele problemów z zaakceptowaniem Wznirdienia i w rzeczywistości mogą zdecydować się nie wniebowstąpić i mogą zdecydować się odejść. Czy możesz powiedzieć im jakieś słowa zachęty w tym momencie wokół Wzniesienia?

J: Oczywiście, że mogę. I jest wielu, wielu, którzy zaliczają się do tej grupy. I być może jest to również z tym, co wielu przyszło rozumieć jako Wzniesienie. To jest słowo, to jest frazeologia. I wpadamy na to od wieków! Ale to słowo ich przeraża, przede wszystkim. Ale jest to również kwestia wartości własnej i miłości własnej. Myślą na przykład w kategoriach mojego Wniebowstąpienia, ale były też inne przykłady, jak dobrze wiecie.

Ale nie mówimy tu o wzięciu waszego ciała cielesnego czy nawet astralnego lub duchowego i wzniesieniu się do jedności wszystkich, do tego, co oni uważają za niebo. Mówimy o wznoszeniu się w sposób trans-wymiarowy. Mówimy o ruchu, i z tego powodu często kazaliśmy temu kanałowi używać słowa przesunięcie. Ale kluczem do Wzniesienia nie jest w pełni, intelektualnie, tylko zrozumienie tego, lub nie zrozumienie tego. Jest to utrzymywanie miłości w waszym sercu. Tak było zawsze. I zawsze było to przesłanie.

Fundamentaliści wyrzeźbili ścieżkę - nie mówimy tego w osądzie - ale zamiast rzeźbić ją kwiatami, trawą i ruchomym piaskiem, wyrzeźbili ją z kamienia, ze skały. I wierzą, że ten fundament jest mocny. I to jest dla nich uspokajające. I oczywiście zawsze chcemy, aby ludzie czuli się uspokojeni, ale trudność w tym polega na tym, że zbyt wiele z tych wierzeń, które są dziełem człowieka, a nie boskim zarządzeniem, zakorzeniło się i myślą oni, że ich ścieżka jest wytyczona. Nie sądzą, że istnieje jakakolwiek elastyczność.

Myślą w kategoriach nagrody i kary. I oczywiście jest to dwoistość. Jest to polaryzacja, a w najgorszym przypadku jest to osąd. To bardzo smutne, i smutne w najpełniejszym tego słowa znaczeniu, w sensie przygnębiającym, ale także żałosnym, czuć, że osądzamy w ten sposób, że niektórzy są mile widziani, a inni nie, że niektórzy są zagubieni, a inni odnalezieni. Że jest tylko garstka wybranych. Tak po prostu nie jest.

Teraz, kiedy nadejdzie czas, oni to zobaczą. Otrzymają swoje własne znaki i objawienia, a to da im możliwość, aby się przenieść lub nie. Wielu z nich przyjdzie. Wielu zdecyduje się w ostatniej chwili na wzniesienie się i towarzyszenie reszcie kolektywu w tej nowej przygodzie. Zrzucenie tego jarzma, które tak naprawdę zostało narzucone przez nich samych, będzie dla nich bardzo uwalniające. I wtedy naprawdę dowiedzą się, co to znaczy pławić się w mojej miłości, kroczyć z nami, dzielić się z nami - bo taki był zawsze plan. Nie zbawiamy jednych, a potępiamy innych. To nie jest droga miłości.

GD: Cześć, Jezu, tu Graham. Wygląda na to, że straciliśmy połączenie ze Stevem, więc będę monitorował panel tutaj, tak że kiedy się pojawi, będę mógł go z powrotem włączyć. I zapraszam cię, jeśli chcesz, do wykorzystania tego czasu, aby mówić dalej o Wniebowstąpieniu lub jakichkolwiek innych komentarzach, którymi chciałbyś się podzielić. Dziękuję.

J: Chciałbym zacząć od tego, o co Steve zapytał mnie o moje wczesne lata, o moje życie jako dziecko i jako młody człowiek, jako dorosły wchodzący w wiek dojrzały. I chcę zacząć od powiedzenia wam, że miałem niesamowite życie jako Jezus, jako Yeshua. Miałem niesamowitą rodzinę. Tak, zarówno na górze, jak i na dole. I to jest to, gdzie często pojawia się tak wiele zamieszania.

Ale ja i moja ludzka rodzina, moja ukochana matka i mój ukochany ojciec, i tak, moje rodzeństwo, moja dalsza rodzina, oni byli tak wspierający od dnia, w którym zostałem poczęty. I tak, oczywiście, było to znane, chociaż było to utrzymywane na wiele sposobów po cichu - chociaż nie mogło być utrzymywane tak cicho, ponieważ byłem dość awanturniczy. Wspierali moją podróż, i oczywiście dlatego trafiłem do tej rodziny w tak wyjątkowych okolicznościach.

 W bardzo młodym wieku, około pięciu, pięciu i pół roku, zostałem całkowicie, czy mogę powiedzieć, zjednoczony lub wypełniony Duchem Świętym. Nastąpiło pełne ponowne połączenie z Ojcem-Matką Jednością, tym, co wy uważacie za Boga lub Źródło, tym, co ja uważam za Matkę-Ducha Świętego.(2)

I tak ta świadomość i to połączenie, ta wiedza i to, co można by pomyśleć o informacji, były dla mnie dostępne od początku, czy też od bardzo wczesnego wieku.

Ale pochodziłem również z bardzo wykształconej rodziny, która przywiązywała wielką wagę - nie tylko moja matka czy ojciec, ale cała moja rodzina - która przywiązywała wagę do nauki i tego, co możesz uważać za święte nauki, zarówno hebrajskiego, z pewnością Praw, Praw jako Żyd, ale również praw uniwersalnych. Uczyłem się więc nie tylko języków greckich i podróżowałem.

W innych sytuacjach mówiłem o tym, że uczyłem się, aby pomagać ojcu w tym, co teraz można by nazwać biznesem budowlanym. Był on kimś znacznie więcej niż tylko skromnym cieślą, choć taką właśnie pracę podjął, czy też przyjął, kiedy po raz pierwszy wróciliśmy do Nazaretu. Ale dzięki tym więzom rodzinnym zostałem wprowadzony na studia i wystawiony na działanie wielu uczonych i wielu różnych punktów widzenia, w tym filozofii Wschodu.

Mój kuzyn, mój ukochany kuzyn Jan, którego kochałem jak brata, razem z nim studiowaliśmy i poznaliśmy esseńczyków. Tak więc kontakt z nimi został nawiązany. Trudność polegała na tym, że bardzo często poprawiałem moich nauczycieli lub rzucałem im wyzwanie, ale nie w sposób obraźliwy, bo byłem bardzo grzecznym chłopcem, a nawet jeszcze grzeczniejszym młodzieńcem. Nie chciałem nigdy zwracać na siebie większej uwagi. Ale to, czego czasami nie mogłem zrozumieć, to kiedy pojawiał się jakiś punkt prawa lub filozofii, o którym wiedziałem, że jest albo niekompletny, albo nieokrągły, albo nawet błędny, pytałem o to.

I to było wspaniałe. To jest właśnie dar bycia kształconym w prawdziwym środowisku akademickim: nie chodzi tylko o posłuszeństwo, posłuszeństwo czy podporządkowanie się - i to jest również przesłanie, które przekazałbym naszym fundamentalistycznym przyjaciołom, czy jakiemukolwiek innemu -izmowi - chodzi o odkrywanie.

Ale chodzi o odkrywanie z wewnętrznego poznania i z waszego połączenia, ponieważ nie ma żadnej istoty - żadnej istoty - na Ziemi, która nie byłaby dotknięta lub obdarzona mądrością, energią Ducha Świętego. Jest to dostępne i jest to naprawdę dar dla wielu. Tak, możecie się odwrócić i powiedzieć "nie", ale to nigdy nie zostało zrozumiane - ani wtedy, kiedy byłem w ludzkiej formie, ani teraz. To zawsze wraca do tej sytuacji nienawiści do samego siebie lub braku własnej wartości, braku własnej wartości.

Teraz zapytałbyś mnie, Yeshua, skoro byłeś wypełniony połączeniem i wiedzą, dlaczego konieczne było, abyś był przygotowany w ten sposób? Moi rodzice - szczególnie moja matka, bardzo bystra kobieta - nie chodziło tylko o wartość edukacji i kultury. Wiedziała, że będę poruszał się wśród ludzi, wśród kultur i że aby mieć wiarygodność w moich naukach, kiedy wejdę w bardziej publiczne życie, będzie musiało być pełne zrozumienie i akulturacja do tych systemów wierzeń, nawet tych, z którymi nie do końca się zgadzam.

I to będzie konieczne, abym mógł być zaakceptowany wśród moich ludzi. Ponieważ, chociaż moje poselstwo było uniwersalne i zawsze było, było ono skierowane do ludzi wiary żydowskiej, tych, którym zostało obiecane i którzy szukali zbawiciela, mesjasza, przywódcy, który wyprowadzi ich z tej niewoli, który uczyni ich przywódcami świata.

Ale oczywiście nie z tego świata Ja was prowadzę. Tak, uczę was, prowadzę was, pomagam wam. Pomagam wam każdego dnia, czy o tym wiecie, czy nie. Pomagam wam w manewrowaniu i radzeniu sobie z tym światem, w którym żyjecie. Czy czujecie się na szczycie świata, na szczycie waszej podróży, na szczycie waszej gry, czy też jesteście zagubieni, ja wciąż jestem z wami i prowadzę was. I mam wiele głosów, a nawet wiele twarzy, ale zawsze jest to samo przesłanie.

Więc, teraz, Steve?

S: Tak, jestem z powrotem -

J: Witamy cię z powrotem.

S: Dziękuję. Graham, czy mógłbyś mnie po prostu zorientować, gdzie jesteśmy w pytaniach?

G: Oczywiście. Witamy z powrotem.

S: Cóż, dziękuję.

G: Jezus po prostu mówił o swoim wychowaniu i dzieciństwie i kontynuował twoje oryginalne pytanie o Wniebowstąpienie.

S: Dobrze, więc czy pytaliśmy Cię już, Panie, o sposób Twojego narodzenia?

J: Co chcecie wiedzieć o moich narodzinach?

S: Rozumiem, że nie zadaliśmy tego pytania. Otóż problem polega na tym, że niektórzy mówią, że nie urodziłeś się w żłobie ani w stajni, że nie pochodzisz z rodziców skromnych i ubogich - oczywiście skromnych - ale że pochodzisz z dobrze sytuowanej rodziny. W żadnym wypadku nie byli ubodzy. Która wersja jest poprawna, Panie?

J: Znamy dobre i złe czasy. Pochodziłem z bardzo dobrze ustabilizowanej rodziny. Pozwólcie, że powiem to bardzo jasno. A ugruntowanie naszej rodziny polegało na rodowodzie, i tak, pozycji, nie tylko w sensie bogactwa, ale w sensie dziedzictwa, szacunku. Czy moi rodzice byli skromni? Absolutnie. Bo nie mogliby mnie wychować, gdyby nie byli. Ale jak już mówiłem, w mojej rodzinie istniała tradycja i głęboki szacunek, i tak, w waszym społeczeństwie można by powiedzieć, że oczekiwania, co do wychowania i tego, co się z tym wiąże pod względem szkolenia i stypendium, edukacji, ekspozycji, akulturacji.

Teraz, kiedy się urodziłem, kiedy przybrałem formę, ujmijmy to w ten sposób, na tej pięknej Ziemi, było to w czasie masowej migracji i zamieszania. I to nie było to, o czym myślelibyście, zostało romantyzowane jako stajnia, żłób, ale to było w bardzo skromnej sytuacji, gdzie było zaplecze, tak, gdzie zwierzęta były blisko.

Ale to nie było nic nadzwyczajnego, wiecie. Więc tak, w tej sytuacji, z powodu wymagań rządu, urodziłem się jako [śmiech] trochę przesiedleniec. Ale moja rodzina, moja rodzina była tym, o czym można by pomyśleć jako o bardzo dobrze usytuowanym rodzie.

S: Cóż, to bardzo pomocne. Kiedy twoi rodzice opuścili Izrael, dok±d dokładnie pojechali? Do jakiej części Egiptu - wydaje mi się, że to był Egipt - pojechali?

J: Pojechaliśmy do małej wioski tuż za tym, co teraz kojarzy się z Aleksandrią. Było tam bardzo skromnie. Ale z drugiej strony była tam rodzina. Więc musisz zrozumieć, że w naszym społeczeństwie, tak jak w wielu waszych, rodzina się nami opiekowała. Więc to nie było tak, że ja byłem w jakikolwiek sposób, albo że nasza rodzina była w jakikolwiek sposób pozbawiona środków do życia. To po prostu nie miało miejsca. Mieliśmy komfort.

Moja matka miała tendencję, na początku - cóż, zawsze, naprawdę, ale - do bycia, powiedziałbym, bardzo opiekuńczą. Nie chciała, żebym był narażony na kontakt ze zbyt wieloma ludźmi w obcym i nieznanym miejscu. Często obawiała się, że gdyby ludzie dowiedzieli się o obietnicy mojego istnienia, naraziłoby mnie to na niebezpieczeństwo. I tak byłem trzymany bardzo blisko w pierwszych, wczesnych latach, nie żebym chciał gdziekolwiek iść. Ale ona trzymała mnie bardzo blisko siebie w rodzinnym domu.

S: W porządku. Ewangelia Wodnika opisuje, że nawiązałeś kontakt z egipskimi hierofantami. Czy rzeczywiście pobierałaś nauki u egipskich kapłanów podczas pobytu w Egipcie?

J: Tak, uczyłem się. Jak już powiedziałem -

S: Tak jak w opisie?

J: Tak, tak. Ale zrozum, co mówię, ponieważ przyszedłem do mojego poznania, do spełnienia z Duchem Świętym w bardzo, bardzo młodym wieku. I tak, studiowałem z arcykapłanami i byłem wystawiony na działanie ich systemów wierzeń. Egipcjanie, później Grecy, do pewnego stopnia Rzymianie, choć tak naprawdę nie miało to wielkiego wpływu, ale wczesne czasy i rozumienie działania wszechświata, rola kapłana w społeczeństwie były osadzone w tych wczesnych naukach w Egipcie.

Ale to było - były też studia z hebrajskimi uczonymi. Nauczyłem się greki. Studiowałem wiele kultur, a zwłaszcza wschodnią, z tej tradycji, która była powszechna, nie niezwykła, w mojej rodzinie. Ale to nie powodowało - nie powodowało sprzeczności, bo nie ma sprzeczności. Tak, możesz zadać swoje pytanie.

S: Dziękuję. Kiedy mówisz, że "studiowałem z Grekami i Rzymianami", czy mówisz, że studiowałeś z nimi w Aleksandrii, czy też udałeś się w tę samą podróż filozoficzną, którą odbył Apolloniusz z Tyany, mianowicie do Delf, Egiptu, Persji, Indii?

J: Tak, dużo podróżowałem we wczesnych latach, jako młody człowiek - jako nastolatek i jako młody człowiek. Moja rodzina uważała, że jest to bardzo ważne. Szczególnie moja matka wiedziała o uniwersalności przesłań, którymi miałem się podzielić z wieloma i chciała, abym był w pełni przygotowany. Nie zawsze rozumiała, kiedy kwestionowałem lub dyskutowałem, powiedzmy, z niektórymi z moich nauczycieli.

Ale oni zawsze rozumieli. Z radością przyjmowali rozmowy i różne spojrzenia. Nie było żadnych ograniczeń. Widzicie, to jest właśnie to, co zostało źle zrozumiane. Zawsze istniało poczucie, że system wierzeń był bardzo ograniczony, a tak nie było. Więc tak, byłrm wystawiona na działanie, studiowałem i chodziłem na wiele pielgrzymek.

S: Apolloniusz z Tyany opisuje obwód, którym podążało wielu ludzi, niemal tak, jakby był on dobrze znany w tamtych czasach.

J: [ ? ] sekwencyjny.

S: Sekwencyjny. Czy pan rzeczywiście postanowił podążać tym samym torem?

J: Nie krok po kroku, krok po kroku. Ale poprzez ekspozycję, tak, zrobiliśmy to. A mówiąc my, mam na myśli przede wszystkim to, że zawsze towarzyszył mi ktoś z mojej rodziny.

S: W porządku. Wiem, że mamy wielu słuchaczy w Indiach i jestem pewny, że byliby najbardziej zainteresowani tym, gdzie pojechałeś w Indiach w tym czasie, z kim studiowałeś, jaka była ich linia lub jaką ścieżką podążali.

J: To o czym byś pomyślał to ścieżka hinduizmu. Jest to ścieżka Mistrzów, Nauczycieli, Joginów.

S: Czy w tamtym czasie dokonalibyście rozróżnienia pomiędzy, powiedzmy, Vedantą [ścieżką niedualną] lub karma joginami [ścieżką służby], lub bhakti [ścieżką oddania]?

J: W tamtym czasie nie, nie robiliśmy tego. Było tego bardzo mało. Było to bardziej preferencyjne, ale byłoby to bardziej bhakti [oddanie] niż cokolwiek innego, jeśli miałbyś patrzeć na to w kategoriach dnia dzisiejszego. Ale było to również bardzo rygorystyczne pod względem dyscypliny fizycznej i treningu.

S: A gdzie w Indiach studiowałeś?

J: Wszędzie.

S: Minąłem znak poza Pondicherry, który upamiętniał przejście Matsya, proroka ryb. Czy to byłeś ty?

J: Tak. Tak, to był on.

S: To jest bardzo, bardzo interesujące. Co jeszcze powinniśmy wiedzieć o tych latach, zanim zacząłeś swoją służbę? Co jeszcze byłoby istotne dla nas, abyśmy docenili cię, gdy rozpoczynałeś swoją służbę? Co było ważne?

J: To, co chciałbym, aby ludzie wiedzieli - tak, w Indiach, w Afryce, w Himalajach, z pewnością w tym, co teraz uważacie za Bliski Wschód - to była uniwersalność. Moja rodzina oczywiście należała do tradycji judaistycznej. Ale poziom wyrafinowania - i tak, ponieważ miałem przywilej podróżowania, studiowania, ale także pracy u boku wielu innych podróżników, nie byłem sam. I nigdy nie myślałem o sobie jako o jedynym głosie, jedynym nauczycielu, czy jedynej drodze. Byłem jednym. Byłem jednym z tych, w których Słowo, dzięki Duchowi Świętemu, stało się ciałem. Ale z pewnością nie byłem jedyny.

Są więc tacy, którzy mówią: "O, tak, Jezus, kolejny prorok". I są tacy, którzy bardzo się na to obrażają. Ja tak nie uważam. Ponieważ każda tradycja, którą studiowałem, czy to w Indiach, czy w Egipcie, czy w świątyniach, czy w domu, czy to u filozofów, czy u rabinów, wszyscy oni tak naprawdę mówili mi i uczyli mnie tego samego.

I to było ironiczne na wiele sposobów. Tak, zrozumiałem - i to było rygorystyczne! Nie myślcie, że mogłem jeździć w trasy koncertowe i żyć w luksusie, bo nic takiego nie miało miejsca. Owszem, zajmowano się mną. Ale daleko było do luksusu. I były czasy, kiedy moja rodzina była zależna od dalszej rodziny, zawsze, jeśli chodzi o wsparcie. Ale to było uważane za ważne - ponieważ wszyscy wiedzieli, że jestem przygotowywany, abym znał wszystkie drogi.

Nie oznacza to więc w żaden sposób, że to, czego uczyłem, pochodziło stąd czy stamtąd. I, tak, podróżowałem, nawet dalej niż większość myśli. Tak jak podróżuję w dzisiejszych czasach, wśród waszych gwiezdnych braci i sióstr. Ale to jest uniwersalność, to jest duch wspólnoty, który chciałbym podkreślić, to jest wspólnota miłości.

I to było przesłanie, które otrzymałem. Otrzymałem ją od arcykapłanów. Otrzymałem je od joginów, otrzymałem je od nauczycieli i mistrzów, od rabinów. Wszyscy oni mieli cenne nauki i nauczyli mnie także, by nie być aroganckim czy zarozumiałym, by wnieść pokorę do mojej pracy i wiedzieć, że jestem po prostu zaszczycony, że mogę służyć, tak jak każdy z was.

S: Cóż, wspomniałeś o Duchu Świętym w ciele, więc w tym momencie przejdę do innej linii pytań. Jestem całkiem pewny, że nie skończymy naszej dyskusji dzisiaj, więc jeśli byłbyś tak uprzejmy i wróciłbyś w przyszłym tygodniu, możemy kontynuować i nie będę próbował przechodzić przez to w pośpiechu, jeśli to cię zadowala.

J: Tak, a jak myślisz, drogi przyjacielu, dlaczego skierowałem ją w tym kierunku?

S: Bardzo dobrze. Dziękuję ci. Wiem, że mogę polegać na tobie, że mnie poprowadzisz. Wspomniałeś o Duchu Świętym w ciele, a to rodzi pytania dotyczące twojej służby. Czy uważasz, że słowo "awatar" odnosi się do ciebie i twojej służby? Sri Ramakrishna mówi....

J: Awatar nie jest słowem, które szczególnie cenię. (3) Pozwól, że ujmę to w ten sposób.

S: W porządku.

J: Są tacy, którzy chcą mnie naznaczyć jako awatara. Zaakceptowałbym tę etykietę, ale nie wybrałbym jej. Wybrałbym etykietę lub opis nauczyciela.

S: Ok. Cóż, może moglibyśmy podkraść się do tego z innej strony. Sri Ramakrishna uważa cię za awatara i publicznie to zadeklarował. Czy możemy porozmawiać o tym, kto był tutaj wtedy, proszę? Byłeś tutaj w cielesnej formie. Ale -

J: Tak.

S: - Sananda również był tutaj, oświetlając cię, czyż nie?

J: Tak.

S: Więc to byłaby druga warstwa twojej służby, że tak powiem, nadoświecenie.

J: Zgadza się.

S: A potem dodatkowo Duch Święty zstąpił do twojej postaci. Czy to prawda?

J: Tak jest.

S: A czy to, nawiasem mówiąc, stało się, gdy byłeś chrzczony w rzece Jordan?

J: Nie, stało się to właściwie w bardzo wczesnym wieku. Chrzest był symbolicznym napełnieniem, jeśli chcesz to tak ująć. Ale nie, aby móc iść naprzód w mojej podróży na ziemi, zostałem napełniony Duchem Świętym w bardzo młodym wieku, około pięciu, pięciu i pół lat. I wtedy to zostało odnowione, albo - symbolicznie odnowione - tak, że ludzie wiedzieli, że to jest dostępne dla każdego.
S: W porządku. Cóż, gdybyś był ludzką formą, która została podświetlona przez ducha tak wywyższonego jak Sananda, a Duch Święty zstąpił w tobie, to nazwałbym to "awatarem". Czy nie zgodziłbyś się z tym?

J: [Śmiech] Nie nie zgadzam się. Po prostu mówię ci, że jest to określenie, którego nie jestem tak chętny używać.

S: Dobrze.

J: Tak, zaakceptuję je. Wiesz, było tak wiele kontrowersji, kiedy chodziłem po Ziemi, nie tylko na temat pozycji mojej rodziny, ale na temat polityki "Króla Żydów" i pragnienia przywództwa i politycznych intryg. Więc zawsze jestem bardzo niezdecydowany by nadawać sobie lub akceptować oznaczenia.

S: Akceptuję to.

J: A ja ci powiem dlaczego. Ponieważ ty, albo twoi słuchacze, powiecie wtedy: "Och, cóż, on miał to prześwietlenie, miał to wypełnienie i to czyni go innym lub odrębnym", a tak nie jest. Wręcz przeciwnie, pozwala mi to być bliżej ciebie.

S: W porządku, przyjmuję to, Panie.

J: W porządku. A więc wyraziłem swoją opinię! [śmiech]

S: Tak, Panie.

J: I chcę, żebyście zaakceptowali, każdy z was, często przekomarzałem się z tym kanałem, że jesteście M-w-Ms, mistrzami w tworzeniu, ale teraz będziemy was nazywać A-w-Ms, awatarami w tworzeniu.

S: [chuckles] W porządku. Miałem jeszcze jedno pytanie do ciebie, ale zupełnie wyleciało mi z głowy. Czy byłeś w rzeczywistości żonaty z Marią Magdaleną?

J: Pozwól, że ujmę to w ten sposób. Tak.

S: W porządku. Formalnie żonaty? Nie znam obyczajów tamtej epoki, więc wybacz, jeśli zadałem niewybredne pytanie, ale małżeństwo według...

J: Ona nie była moją kochanką, drogą sercu, więc tak, byliśmy formalnie małżeństwem. Była moją ukochaną żoną. Była moją świętą drugą osobą. Była moją boską drugą. Była moją partnerką, która sprawiła, że moje chodzenie po Ziemi było pełne radości - i bardziej ludzkie. Wiecie, że było to oczekiwane, że młody człowiek się ożeni. Ale to nie było po prostu ze względu na zwyczaj, albo dlatego, że chciałem być częścią lub oddzielnie, to było dlatego, że chciałem być w świętej jedności z moją Magdaleną.

Miłość, którą dzieliliśmy była głęboka i bardzo głęboka. Wielu było takich, którzy ją lekceważyli i wymyślali o niej wiele mitów i opowieści. Ale ona była moim wsparciem, tak jak ja byłam jej. Była moją deską rozdzielczą. To było bardzo trudne.

Kiedy się spotkaliśmy, ona wiedziała. Bardzo dokładnie omawialiśmy przyszłość i drogę, którą będziemy razem kroczyć. Była osobą, która zawsze przygotowywała rytuał i pomagała w przygotowaniu ceremonii, często wokół naszych sytuacji.

Teraz, jak dobrze wiecie, od Egipcjan i z podróży do Indii, nauczyłem się o rytuale i ceremonii oraz o ich znaczeniu. Ale pod wieloma względami, nawet w rodzinie, w której się wychowałem, byłem bardzo zrelaksowaną i swobodną osobą. Chciałrm poruszać się wśród ludzi.

A ona często mówiła: "Tak, będziemy poruszać się wśród ludzi, będziemy się łączyć i nauczać, ale wprowadźmy trochę ceremonii i rytuałów, ponieważ ona również była szkolona w ten sposób. Więc tak, nie tylko byłem żonaty, ale mieliśmy też rodzinę.

S: Dlaczego autorzy ewangelii mieliby o tym nie wspomnieć?

J: Nie było to uważane za szczególnie ważne, ale też za ochronę i szacunek dla niej.

S: W porządku. Dobrze, więc rzeczywiście mieliście dzieci, czyż nie?

J: Tak.

S: Ile ich było?

J: Mieliśmy dwoje dzieci.

S: Dwoje dzieci? Dziewczynkę i chłopca, czy - ?

J: Tak, mieliśmy syna. Syna i córkę.

S: Czy może nam pan opowiedzieć o - ?

J: Nasz syn zmarł bardzo młodo. To było bardzo ciężkie. Ale nasza córka żyła.

S: I czy to ona jest Świętym Graalem?

J: To prawda. Nasza Sara jest Świętym Graalem.

S: Sarah. Gdzie ona się udała po opuszczeniu ojczyzny? Do Francji?

J: Pojechała na południe Francji.

S: I była tą, która była czczona przez katarów?

J: Zgadza się.

S: Och, zapiera mi dech w piersiach, gdy słyszę jak to mówisz, Panie. Zauważyłem, że czas zbliża się ku końcowi, ale ponownie, zamierzam kontynuować w przyszłym tygodniu, jeśli pozwolisz. Więc może to będzie pytanie podsumowujące. Czy nauczałeś reinkarnacji podczas swojej służby?

J: Tak, uczyłem. Czy nie jest to radykalne stwierdzenie dla wielu, którzy chcą je usłyszeć?

S: Tak.

J: Ale tak, nauczałem. Ponieważ było to bardzo powszechne rozumienie - nie zawsze akceptowane przez rabinów, ale w wielu innych kulturach. Ciągłość życia, ciągłość płomienia duszy. Jak mógłbym nauczać, że nie umarłeś i nie mówić o reinkarnacji? Jak mógłbym wskrzeszać zmarłych i nie mówić o reinkarnacji?

S: Tak.

J: Więc tak.

S: Ale mówisz też - mówisz też o tym, że oświecenie daje nieśmiertelność. Ale rozumiem, że przez to rozumiesz, że ktoś nie musiałby się ponownie narodzić, nie musiałby opuszczać świątyni i iść dalej. Czy to prawda?

J: Tak jest.

S: W porządku. Więc jesteśmy nieśmiertelni?

J: Tak, jesteście nieśmiertelni. Każdy z was z osobna. A o karmie i wymaganiach reinkarnacji porozmawiamy przy następnym spotkaniu, bo to trzeba wyjaśnić.

S: I czekam na to niezmiernie, Panie. Dziękuję, że odwiedziłeś nas dziś wieczorem.

J: To jest moja przyjemność. Błogosławię cię i dziękuję ci. I daję ci moją miłość.

S: Dziękuję. Żegnam.

[end]
Przypisy

(1) Na temat tego czasu oczyszczenia, zobacz "Saul: Wszystkie twoje problemy pojawiają się z intensywnością, której niewielu doświadczyło", 9 stycznia 2012, na https://goldenageofgaia.com/2012/01/saul-all-your-issues-are-coming-up-with-an-intensity-that-very-few-have-experienced/.

(2) Duch Święty jest znany w hinduizmie jako Boska Matka lub Shakti. Różnica pomiędzy Ojcem a Duchem Świętym jest różnicą pomiędzy tym, co transcendentalne a tym, co zjawiskowe lub pomiędzy bezruchem i ciszą a ruchem i dźwiękiem. Ojciec nie jest męski, a Matka nie jest kobieca.

(3) Ponieważ mogłoby to stworzyć dystans pomiędzy nim a innymi ludźmi. Ale czy Jezus był również po prostu skromny? Czy jest on awatarem czy nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz