Ostatnia aktualizacja tej strony została wykonana przez Autora 23 grudnia 2006 roku. U góry strony zamieścił jeszcze Świąteczne Życzenia dla czytelników. Potem wszystko się urwało – stała się rzecz nieodwracalna. Leszek Wiktor Klimek to jedna z tych osób, których nikt inny nie zastąpił. I nie zastąpi nigdy.
Przytaczam tutaj wersję artykułu z blogu: uwierzwewlasnyrozum.wordpress.com
Internauci zrobili bardzo wiele żeby spuściznę po Leszku Wiktorze Klimku ocalić na zawsze
WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA LESZKA KLIMKA – AUTORA NIEISTNIEJĄCEJ JUŻ STRONY www.uleszka.net
Atlantyda istnieje nadalAtlantyda tylko na Oceanie Atlantyckim albo wcale – prof. L. Zajdler |
|
Tę trwającą do dziś burzę rozpętał Platon ponad
dwadzieścia wieków temu w swoich rozprawach Kritias i Timajos. Burzę,
która umiejących czytać podzieliła na dwa wrogie obozy. W tej sprawie
nie ma w zasadzie obojętnych. W obozie zwolenników można spotkać takich,
którzy wierzą w każde słowo napisane przez Platona, zaciekłych wrogów
którzy na samo słowo Atlantyda dostają „gęsiej skórki” i takich, którzy
dla pięciu minut sławy gotowi są głosić surrealistyczne hipotezy.
Czytając niektóre wypowiedzi odnosi się wrażenie, że Atlantyda była
pchłą, którą Platon zabił ją jednym ruchem paznokcia i w odruchu żałości
napisał alegoryczną powieść. Od tego czasu zapisano tony papieru i
wylano morze atramentu, ale nie zrobiono rzeczy podstawowej – nie
podjęto ani jednej próby jej odnalezienia. Przez cały ten czas nie
wykonano najmniejszego ruchu, by raz na zawsze wyjaśnić sprawę, choć
dziś już są i doskonałe możliwości techniczne i środki. Nie o to chodzi
by złowić króliczka, ale by gonić go? Dlaczego?
Okres europejskiego średniowiecza był okresem patentu
na naukę zawłaszczonego przez kościół, który do pilnowania
prawomyślności miał w swojej dyspozycji „zbrojne ramię” – Świętą
Inkwizycję”. Renesans przyniósł wyzwolenie nauki spod władzy kościoła i
na zasadzie przekory stworzył swoją naukę, ale już pozbawioną korzeni.
Wszystko, co w treści zawierało słowo „Bóg” i „stworzenie” zostało
wyrzucone poza nawias „racjonalnej” nauki. Pozostawiono otwarte już
drzwi i obok rozpoczęto wykuwać nowe. O ile w naukach ścisłych i
postępie technicznym każdy błąd oznaczał ludzką tragedię, o tyle w
naukach humanistycznych rozpoczęto wielkie poszukiwania prawdy, która
nie musiała być okupiona ofiarami. Jak powstał rozumny człowiek? Jaka
jest nasza historia? Pytania, na które do dziś nie znaleziono
odpowiedzi. W nauce o człowieku i historii zwanej starożytną prym
zaczęły wieść elity, które na dzień dzisiejszy stworzyły dwie wielkie,
choć dalekie od prawdy teorie – darwinizm i historię starożytną.
Owe elity do ochrony własnych, niemałych korzyści,
zaprzęgły także wielką politykę. W roku 1955 Międzynarodowa Konferencja
UNESCO wydała wykaz tematów, który nakazywał rozpatrywanie ich z
najwyższą ostrożnością, a w którym to zestawie znalazły się między
innymi:
• odkrycie tajemnic piramid, Sfinksa i innych starych budowli,• odkrycie i interpretacja znaków w starych księgach i manuskryptach, • odkrycie zaginionych kontynentów takich jak Atlantyda i Mu.
Co w praktyce oznacza opublikowanie takiego wykazu?
Nic innego, jak tylko zamknięcie publicznych dotacji na badania i
poszukiwania prowadzone przez ludzi myślących inaczej niż oficjalna
nauka. Oznacza to także praktyczny zakaz publikacji w oficjalnych
mediach czegokolwiek na ten temat, co odbiegało by od powszechnie
przyjętego schematu. Jest to oficjalny zakaz poszukiwania i głoszenia
prawdy w imię ochrony garstki ludzi, dla których prawda może oznaczać
tylko koniec kariery, koniec łatwych pieniędzy i koniec „la dolce vita”.
Cała dzisiejsza nauka o pochodzeniu człowieka i
historia najstarszych dziejów cywilizacji to nic innego jak tylko
marnotrawstwo publicznych pieniędzy i ludzkiej energii na badania
pozbawione sensownego celu. To prawie dwa wieki marazmu polegającego na
przepisywaniu „naukowych” prac bez żadnych racjonalnych wniosków. To
prawie dwa zaprzepaszczone wieki na możność zrozumienia prawdy o
pochodzeniu nas wszystkich i na zrozumienie prawdy o zagładzie naszych
wielkich antenatów. Następny taki sam kataklizm, który dotknął Atlantydę
może dotknąć także nas i będzie tym ostatnim, po którym nie będzie już
nikogo, ani kłamców ani okłamanych. Nie będzie też satysfakcji i osądu
historii.
|
|
Jak na bajkę za dużo tu trafnych spostrzeżeń zarówno z
dziedziny astronomii jak i z innych dziedzin. Ci, którzy twierdzą, że
Platon wymyślił Atlantydę dla potrzeb własnej koncepcji filozoficznej
nie potrafią tego wytłumaczyć. Po co tyle rzeczowych relacji dla jednego
kłamstwa? Czy dlatego pisał o przechowywaniu dokumentów pisanych w
świątyniach egipskich, bo wiedział że zaginą? Oskarżenia są wyjmowane
jak króliki z kapelusza, ale żaden z piszących te rewelacje nawet nie
stara się ich udowodnić.
Licznych i wielkich czynów dokonało wasze miasto. Znajdują się one spisane tutaj i budzą nasz podziw. Lecz jeden szczególnie przewyższa wszystkie inne wielkością i heroizmem. W rzeczy samej, nasze Księgi opowiadają, jak wasze miasto zniszczyło kiedyś wielką armię, która do pewnego czasu najeżdżała nie tylko Europę, lecz także Azję, wyruszając od Oceanu Atlantyckiego. W owym czasie bowiem można było żeglować po tym morzu. Potęga owa posiadała wyspę przed cieśniną, która się nazywała u was Kolumnami Heraklesa. Wyspa ta była większa od Libii i Azji razem wziętych. Podróżni owych czasów mogli się dostawać z tej wyspy na wyspy inne, a z nich na cały kontynent przeciwległy, który się rozciągał dokoła tego prawdziwego morza. Całe to morze, które się znajduje z tej strony cieśniny, o której mowa, wygląda na port o wąskim wjeździe. A co jest po tamtej jej stronie, można by nazwać prawdziwym morzem, a ziemi, która je zewsząd otacza, można by dać, w ścisłym tego słowa znaczeniu, miano kontynentu. |
Na tej wyspie Atlantydzie kwitła wielka i zdumiewająca potęga królewska, której podlegała cała wyspa oraz wiele innych wysp i części kontynentu. Ponadto z tej strony cieśniny królestwo to obejmowało okolice Libii aż do Egiptu i Europę aż po Tyrrenię. Cała ta potęga zebrała raz wszystkie swoje siły i próbowała jednocześnie podbić wasz kraj i nasz oraz wszystkie okolice, które rozciągają się po tej stronie cieśniny. Wtedy właśnie, Solonie, potęga waszego miasta wykazała wszystkim narodom swój heroizm i swoją tężyznę, bo przewyższyła wszystkie siłą ducha i sztuką wojenną; z początku na czele Hellenów, potem z konieczności samo jedno, bo opuszczone przez wszystkich innych i doprowadzone do ostatecznego niebezpieczeństwa, zwyciężyło najeźdźców, zabrało łupy wojenne, uratowało od niewoli narody, które nie były nigdy niewolnikami, i ochroniło z wielką wspaniałomyślnością wszystkie inne ludy, które mieszkają z tej strony Kolumn Heraklesa.
W następnym okresie czasu pojawiły się trzęsienia ziemi oraz powodzie; w ciągu jednego dnia i jednej strasznej nocy cała wasza armia w jednym momencie zapadła się naraz pod ziemię. Podobnie znikła także wyspa Atlantyda, pochłonięta przez morze. Dla tej właśnie przyczyny to morze jest tam jeszcze do dzisiejszego dnia nieżeglowne i nawet niezbadane wskutek przeszkód, jakie stawia dno pełne szlamu i płycizn – szlamu zostawionego przez pochłoniętą wyspę.
Niektórzy zarzucają Platonowi błędne podanie ilości
lat, gdyż twierdzą jako by Solon pomylił liczby „tysiąc” i „sto”. Być
może byłoby to prawdą, gdyby Solon przepisywał egipskie teksty. Solon
jednak nie znał egipskiego pisma, Solon te liczby usłyszał. W dalszych
dialogach Platon opisując wygląd dawnej Grecji pisze:
Miały bowiem miejsce w ciągu tych dziewięciu tysięcy lat liczne i okrutne potopy. Taki bowiem okres czasu dzieli dzisiejszą epokę od dawnej. […] Najpierw, Akropol nie wyglądał tak, jak teraz. Teraz mianowicie jedna jedyna noc potopu roztopiła ziemię i obnażyła to miejsce do naga, podczas gdy w tym samym czasie wystąpiły trzęsienia ziemi i trzeci z rzędu zalew wody przed katastrofą z czasów Deukaliona. |
Atlantyda zginęła w jakimś wielkim kataklizmie, który
Platon powiązał z wielkimi trzęsieniami ziemi i powodziami. Nie był to
także kataklizm, który można by nazwać lokalnym. Zagłada nastąpiła i na
terenie gdzie walczyły wojska greckie i na terenie samej Atlantydy, a
więc na znacznym obszarze. Czy są inne opisy podobnego kataklizmu? Są,
chociaż trudno powiązać je z Atlantydą, bowiem nie wymieniają Atlantydy
dokładnie z nazwy, a także trudno umiejscowić je w czasie.
|
Czy w opisach podanych niżej chodzi o ten sam
kataklizm? Definitywnej odpowiedzi nie będzie i jest po temu kilka
przyczyn, z których dwie są najważniejsze. Trudność w umiejscowieniu w
czasie (nie mamy żadnej pewności czy prawidłowo interpretujemy kalendarz
Ameryki Środkowej) oraz w odnalezieniu miejsca podanego w opisach
(kształt kontynentów zmienił się na skutek kataklizmu). To, że może
chodzić o ten sam kataklizm świadczą tylko opisy jego wielkości. To nie
są opisy zwykłego trzęsienia ziemi czy lokalnego potopu, to są opisy
wielkiego kataklizmu.
O jakich dziesięciu państwach mówią mieszkańcy
Mezoameryki? Czy to przypadkowa zbieżność, że Atlantyda składała się z
dziesięciu królestw? Wrażenie unoszenia i opadania lądu mogły stwarzać
następujące po sobie fale tsunami wywołane „wielkim uskokiem skorupy
ziemskiej” gdzie po zakończeniu przesuwania się skorupy ziemskiej woda
zalała ląd na zawsze.
Z opisu Chilam Balam przed końcowym akordem
zatopienia wybrzeży przez „potworne fale wody” wynika, że stało się coś,
co mogło być przyczyną ataku wód. Czy przyczyną kataklizmu było
uderzenie wielkiego meteorytu? Bardzo możliwe. Jeszcze inny opis
znajdujemy w manuskrypcie fryzyjskim gdzie opisu dokonać musiał
człowiek, który został doskonale poinformowany o zasięgu kataklizmu.
Przez kogo? Tu możemy snuć tylko domysły.
Trwało tak trzy lata, kiedy nastąpił wreszcie spokój i lasy ukazały się ponownie… Wiele krajów zniknęło pod wodą, w innych miejscach wynurzyły się nowe lądy ponad poziom wody, w Twiskland lasy zostały zniszczone w połowie kraju. Lud Finda nadciągnął grupami i osiedlił się na bezludnych terenach. A nasz naród został bądź wytępiony, bądź przemieniony w niewolników… Inka, który w porcie Kadik (Kadyks?) oddzielił się ze swymi statkami od statków Neef-Tuna, pożeglował w kierunku zachodnim Oceanu w nadziei, że może uda mu się znaleźć część zatopionego kraju Atlan, może jakąś jego część wyżynną, która być może ocalała, i tam znajdzie możność osiedlenia się… A Neef-Tuna pożeglował na Morze Środkowe (Śródziemne?), ale o Ince i jego towarzyszach już nigdy więcej nic nie usłyszał. Ja, Hiddo Tonomath Ovira Linda Wak, nakazuję mojemu synowi, Okke: ksiąg tych masz strzec jako ciała i duszy. Zawierają one historię całego naszego narodu. W ubiegłym roku uratowałem je podczas powodzi wraz z tobą i twoją matką. Niestety, bardzo zmokły, więc musiałem je przepisać na cudzoziemskim papierze… napisane w Ljudwerd w roku 3449 po zalaniu wodą Atland. Proszę was po tysiąc razy, nie dajcie tych starych pism żadnemu Papekappe (mnichom). Są oni bardzo przebiegli i chcieliby podstępnie zniszczyć wszystko, co przynależy do nas, Fryzów. |
Doskonały reportaż i choć niektóre nazwy brzmią
znajomo nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Zastanawia
jednak przypadkowa zbieżność. Rękopis przechowywany przez rodzinę de
Linden wspomina także o kapłance „Burgtmaad zwanej Min-Erva” oraz o
królu Fryzów imieniem Minno, który ponoć udzielał porady prawnej
Kreteńczykom. Imię bogini przypomina etruską boginię Menrwa, która to z
kolei u Rzymian stała się Minerwą.
|
Zagorzali
zwolennicy mówią, że tak. Dowody przedstawiam obok. Krzyż podobny do
egipskiego lecz z rozdwojoną nóżką oraz kamienny pierścień (znaleziony w
Dolinie Królów w Egipcie). Przeciwnicy twierdzą, że to żaden dowód,
zwolennicy, że aż za wiele. Przyznam szczerze, że takie dowody też mnie
nie przekonują. Nie wiadome mi jest miejsce odnalezienia, a nic nie
wskazuje na drobną choćby odmienność.
Od Platona dowiadujemy się, że Atlantyda obejmowała
część królestwa Libii i graniczyła z Egiptem. Jeśli tak, to terenem
zajętym przez Atlantów mogły być wybrzeża Libii, a także
północno-zachodniej Afryki, chociażby z powodu dogodnej komunikacji z
rodzimym krajem poprzez morze. Czy Atlanci wybudowali stare Lixus? Nikt
nie jest pewien jego pochodzenia, a Fenicjanie, którym się je
przypisuje, byli przecież narodem żeglarzy, a nie wielkich budowniczych.
Jeszcze jedna rzecz godna uwagi. Z tego, co usłyszał Solon, Atlanci nie
byli zaangażowani w wojnę z Egiptem. Dlaczego? Kapłani z Sais
powiedzieli Solonowi, że historia Greków jest o tysiąc lat starsza od
egipskiej. Czy Egiptu wtedy jeszcze nie było? Czy istniejące państwo
przed Egiptem historycznym nazywało się inaczej? Czy była to inna
cywilizacja? Czy tej właśnie, a nie egipskiej, cywilizacji zawdzięczamy
piramidy, Ozyrejon, kolosy Memnona czy Abu-Simbel?
Platon pisze także, że w Europie królestwo Atlantów
panowało aż po Tyrrenię. Tyrrenami jak wiemy, Grecy nazywali Etrusków,
zajmujących część „włoskiego buta” na północ od Rzymu. Wniosek jaki się
nasuwa to taki, że pod panowaniem Atlantów znajdować się mógł także cały
półwysep Iberyjski, a przynajmniej jego nadmorskie rejony, dzisiejsze
wybrzeża Francji, a nawet południowe Wielkiej Brytanii (glacjolodzy
twierdzą, że półwysep Kornwalii, Normandia i Bretania były wolne od
lodowca), a tajemnicze Stonehenge leży przecież na półwyspie
Kornwalijskim.
Jeśli tak było, to trudno uważać Atlantów za państwo
odizolowane od ówczesnego świata. Na pewno utrzymywało kontakty handlowe
ze wszystkimi sąsiadami. Platon pisał przecież, że w stolicy Atlantydy
rozbrzmiewały wszystkie języki świata. Tam gdzie jest wymiana handlowa,
tam muszą przenikać się kultury i cywilizacje.
Skoro doszedłem do takich wniosków, nie sposób nie
zastanowić się nad jeszcze jednym aspektem. Opanowanie rejonów
nadbrzeżnych Europy i Afryki świadczy o tym, że Atlanci musieli być
narodem wyśmienitych żeglarzy. Skoro tak, to zapewne nieobce im były
także zachodnie rubieże Atlantyku. Pewne zabytki Mezoameryki wskazują
jakby na inną kulturę. Nie łudźmy się, że głowy olmeckie, gigantyczne
rzeźby azteckie jak Tlaloc czy Coatlicue, ogromne piramidy w Teotihuacan
wykonali przodkowie dzisiejszych Indian.
A inne dowody?
• W roku 1898 podczas naprawy kabla leżącego na dnie
Atlantyku na północ od wysp Azorskich, wydobyto z głębokości ponad 2000 m
kawałek zastygłej lawy. Uczony francuski Termier stwierdził, że lawa ta
do stanu krystalicznego mogła przejść tylko na wolnym powietrzu i nie
później niż 15 tysięcy lat temu.
• Na dnie środkowego Atlantyku odkryto pokłady gruboziarnistego piasku kwarcowego, który powstaje z wietrzenia skał granitowych i tylko na lądzie. • W latach 1947-1962 prowadzono ekspedycje pobierające próbki z dna Atlantyku. Niejako przy okazji stwierdzono braki osadów w okolicach podwodnych górskich szczytów (tłumaczy się to osunięciem), ale też braków części osadów dennych lub ich wymieszanie (warstwa młodsza znajdowała się pod starszą). Czy nie może być to efektem zadziałania globalnej tsunami? Na podstawie tych badań stwierdzono także, że wiek Atlantyku wynosi co najmniej 40 mln. lat (dziś granicę powstania oceanów przesunięto znacznie głębiej). • Ekspedycja radziecka statku „Sadko”, na podstawie analizy chemicznej wody morskiej stwierdziła, że ciepły prąd Golfstrom płynie od równika opływając wschodnie wybrzeże Ameryki Północnej do północnych brzegów Azji dopiero od 10-12 tysięcy lat.
Przeprowadzano też i inne badania związane z biologią
oceanu. Ciekawych wniosków dostarczyło badanie osadów dennych, a
szczególnie otwornic „globorotalia truncatulinoides”. Pierwszy zwrócił
na to uwagę M. Żyrow w roku 1961, twierdząc, że przed 10 tysiącami lat
na wschód od Grzbietu Atlantyckiego nie było otwornic lewoskrętnych, co
znaczyłoby iż zasiedlenie ich w tym miejscu miało miejsce po zagładzie
Atlantydy.
Wniosku tego nie wypowiadam jednak stanowczo. Badanie
węglem C-14 ma swoje wady. Badaniu poddano tylko wierzchnie warstwy,
gdzie w szkielecikach otwornic można było odnaleźć resztki szczątków
organicznych, a ponadto można postawić pytanie – skąd pewność, że
warstwy te przez tysiące lat istnieją w stanie nienaruszonym?
Istnieją też inne hipotezy bedące raczej pytaniami,
gdyż wiele z nich jest dotychczas nie zbadanych, a dotyczących tzw.
pamięci zwierząt. Przykładowo:
• Dlaczego europejskie węgorze odbywają tarło tylko w Morzu Sargassowym?
• Dlaczego siewki z Labradoru podczas swych, liczących tysiące kilometrów, wędrówek na południe do Brazylii i Argentyny nie lecą nad lądem a środkiem oceanu Atlantyckiego?
Najlepszym jednak dowodem byłyby jakieś ruiny w
głębinach Atlantyku, rzeźby czy przedmioty codziennego użytku. Ale to są
w dalszym ciągu marzenia. Zejście na głębokość ponad 3000 m to
przedsięwzięcie ryzykowne i kosztowne. Brak też pewności, czy znajdzie
się cokolwiek i czy kosztowna ekspedycja nie zamieni się w kosztowną
wycieczkę.
Czy nie lepiej rozpocząć poszukiwań na lądzie? Czy
nie lepiej odkurzyć niezrozumiałe znaleziska, powyciągać z ciemnych
muzealnych magazynów artefakty nie pasujące do kultur i epok oraz
jeszcze raz przyjrzeć się im dokładniej? Historycy znają na pewno coś
takiego, jak oddziaływanie czy przenikanie kultur. Przecież według
Platona Atlantyda utrzymywała szerokie kontakty handlowe.
|
|
Do przeprowadzenia swoich poszukiwań muszę jednak założyć pewne tezy, które uznaję za podstawowe. Oto one:
• Platon opisał prawdę i jego opisy należy brać
dosłownie. Odnajdywanie Atlantydy w różnych częściach świata uważam za
przejawy naciągania faktów, wybiórcze traktowanie tekstu i szukania „5
minut” popularności.
• Ziemia w przeszłości była areną ogólnoświatowych kataklizmów, które Hapgood nazwał „wielkim uskokiem skorupy ziemskiej”. • Twierdzenie, że Bogów wymyślił człowiek na własne potrzeby jest bezsensowne. Wynikało by z tego, że człowiek pierwotny myślał bardziej abstrakcyjnie niż jego dzisiejsze „uczone” potomstwo. • Gigantyczne budowle nie są dziełem człowieka. Nawet współczesna cywilizacja, mając do dyspozycji najnowocześniejsze środki techniczne, miałaby ogromne trudności ze zbudowaniem samej tylko atrapy, tak jak to było z małym, kilkumetrowym modelem piramidki w Giza.
Chcę się skupić na dowodach i poszlakach nam
najbliższych, a więc z terenu Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki
północnej. Czasem wynikają z tego naprawdę zaskakujące wnioski.
Mówiąc o Atlantydzie, stolicy Posejdona należy
uzmysłowić sobie, że mówimy o architekturze wielkich kamieni podobnych
do tych z Myken i Tirynsu, a więc o epoce istniejącej na długo przed
klasycznymi Grekami. Epoce rozpoczętej w wieku Bogów i półbogów, w
którym Zeus usilnie pracował nad uszlachetnianiem ludzkiego rodzaju
płodząc na prawo i lewo Półbogów-Herosów. Takim był między innymi
Herakles, który ustawił słupy na zachodniej granicy ówczesnego świata
lub jak kto woli na wschodzie Atlantydy. Współcześni Grecy uznali, że
Słupami Heraklesa są skały cieśniny gibraltarskiej prawdopodobnie
dlatego, że za nimi na zachód nie znaleźli już nic, wszystko zostało
zalane. Jednak według mitologii greckiej, Herakles ustawił słupy na
wyspie Erytei położonej na zachodnich krańcach świata, gdzie miał
wykonać swoją dziesiątą pracę – zdobycie trzód olbrzyma Geriona. Na
wyspę dopłynął w złotej czarze boga Heliosa. Być może chodzi o jakąś
nieistniejącą już wyspę, zalaną wodami Morza Śródziemnego, na której
znajdowały się kamienne kolumny zwane Słupami Heraklesa i być może ta
wyspa leżała w pobliżu cieśniny Gibraltarskiej. Kolumny, wykonane i
ustawione przez herosa, bardziej pasują do stwierdzenia „Słupy
Heraklesa” niż dwie nagie skały cieśniny Gibraltarskiej. Morze
Śródziemne przed „Wielkim uskokiem…” też wyglądało zapewne zupełnie
inaczej. Platon opisuje je – „Całe to morze, które się znajduje z tej
strony cieśniny, o której mowa, wygląda na port o wąskim wjeździe”. Stąd
też zapewne kłopoty tych wszystkich, którzy odnaleźć chcą na
dzisiejszym morzu Śródziemnym, trasę podróży Odyseusza spod Troi do
Itaki.
Czy istniała Atlantyda? Według mnie istniała. Została
pochłonięta przez wody Atlantyku, które w wyniku „wielkiego uskoku…”
zakryły ją kilkukilometrową warstwą. Należy jej szukać tam, gdzie
wskazał Platon – na Atlantyku, na przeciwko słupów Heraklesa, między
Gibraltarem a Ameryką Północną pod kilkukilometrową warstwą wody.
Wytypować można obszar, który spoczywa na głębokości
około 2-3 km pod wodą. Nie należy się natomiast spodziewać wielkich
dzieł sztuki, czy monumentalnych budowli. Jeśli Atlantydę zmiotły masy
wody to nic nie znajdziemy, a jeśli coś w ogóle znajdziemy możemy mówić o
wielkim szczęściu. Możemy natomiast odkryć zarysy wyspy i słynne
koliste kanały oraz porównać ukształtowanie terenu z opisem Platona. Być
może peryferiami cywilizacji Atlantów jest słynna już Bimini Road.
Jeżeli odnajdziemy resztki stolicy Posejdona, to prawdopodobnie
odnajdziemy budowle kamienne „typu” Mykeny, Tiryns czy Machu Picchu lub
Oltantaytambo. Takie potężne, cyklopowe budowle wznoszone przez Bogów
królowały tam od samego początku.
Co się wówczas działo? Masy wody oceanu Atlantyckiego
siłą bezwładności ruszają w kierunku równika i bieguna południowego, by
po jakimś czasie ze zdwojoną siłą ruszyć z powrotem na północ. Było to
tsunami o wysokości kilku kilometrów miażdżące wszystko na swojej
drodze. To samo działo się ze wszystkimi oceanami, morzami, jeziorami i
rzekami na całym świecie. Wybrzeża kontynentów zostały spłukane do morza
wraz ze wszystkim co na nich było. Nie wiadomo, czy woda nie dosięgła
także najwyższych partii gór. Wybrzeża Ameryki Północnej, wyspy na
Atlantyku powyżej dzisiejszego zwrotnika Raka, szelf europejski,
wszystko to znalazło się pod wodą. Już na stałe. Do dziś przecież
odnajduje się ślady dróg prowadzących wprost do oceanu, czy zagadkowe
budowle znajdujące się pod wodą.
Dzisiejsza technika zrobiła olbrzymi krok do przodu.
Dlaczego więc nie przeprowadzi się podwodnych poszukiwań w rejonie
Bermudów czy wysp Azorskich? Nawet w atlasie szkolnym widać w tym
miejscach pod wodą istniejące wyniesienia dna, będące na głębokości 2-3
km. Opuszczenie sonaru i zeskanowanie dna w tym miejscu mogłoby ukazać
ukształtowanie terenu dna, a być może nawet zarysy kompleksów
budowlanych (regularność kształtów), a już na pewno pełnię szczęścia
dałoby odkrycie czegoś zbliżonego do współśrodkowych kręgów, które
znajdowały się w stolicy Atlantydy.
Po takich przygotowaniach można by było zorganizować
już konkretną ekspedycję poszukiwawczą. Podwodne roboty z łatwością
dostarczyłyby konkretnych dowodów.
Odejdźmy na chwilę od tematu. Jest na ziemi taki twór
składający się ze współśrodkowych kręgów. Nie wiadomo, co to może być, a
tym bardziej co lub kto mógł coś takiego wytworzyć. Nazywa się
„strukturą Richat” i znajduje się w Mauretanii w Afryce zachodniej. Jak
wygląda?
Spróbujmy teraz wyłuskać z Platona wiadomości na temat warunków geograficzno-fizycznych wyspy.
Względnie dobrze do tych opisów pasuje rejon Grzbietu
Atlantyckiego w rejonie Azorów, który zaznaczyłem na mapce. Czy tak
wyglądała Atlantyda? Na pewno nie, i tego jak wyglądała nie wie nikt. By
„wynurzyć” wyspę należało by wykonać ogromną pracę
kartograficzno-obliczeniową dla współrzędnych geograficznych
odpowiadających biegunowi w okolicy Akpatok.
Wielkości samej wyspy nie określono. Ograniczono się
tylko do porównania jej z Libią i Azją. Z tego porównania trudno wysnuć
jakikolwiek wniosek. Nie znamy obszaru Libii w rozumieniu Egipcjan, jak
również nie wiemy jak wielki obszar krył się pod nazwą Azji. Wiemy
natomiast, że równina miała kształt nieregularnego prostokąta o długości
boków około 540 km.
Najważniejszą rzeczą, którą musimy sobie uprzytomnić
to ta, że przed „wielkim uskokiem…” wyspa położona była wyżej o prawie 5
km i jej góry mogły sięgać wysokości 2 km lub większej. Obliczyłem, że w
miejscu dzisiejszych Azorów do środka Ziemi jest około 6369,4 km
(promień geoidy) przy odległości od dzisiejszego bieguna około 4680 km. W
tym samym miejscu (cały czas mowa o Azorach) przed „wielkim uskokiem…”
było około 6364,5 km i do ówczesnego bieguna około 3360 km, a to daje
różnicę 4,9 km wysokości.
Zaznaczona przeze mnie hipotetyczna wyspa może
odpowiadać Atlantydzie. Wielką równinę od północy ochraniał łańcuch
górski (na mapce czarna przerywana linia), stanowiący część dzisiejszego
Grzbietu Atlantyckiego. Opisywane gorące źródła na wyspie można
tłumaczyć bliską działalnością wulkaniczną rowu atlantyckiego, aktywnego
zresztą do dzisiaj. Platon wspomina także o wydobywaniu trzech rodzajów
kamienia – białego, czarnego i czerwonego. Czarnym kamieniem mógł być
zapewne bazalt, co też świadczyłoby o tworach wulkanicznych znajdujących
się na wyspie. Przy odrobinie fantazji można także ujrzeć wspominaną
równinę okoloną zewsząd górami opadającą w kierunku morza na południu.
Być może samo ukształtowanie terenu tworzyło swoisty mikroklimat
pozwalający na dwa zbiory w ciągu roku. Dlaczego nie wybrałem obszaru na
północ od Azorów? Z dwóch powodów. Szerokość istniejącej tam „równiny”
od „gór” Azorskich do łańcucha górskiego położonego na północ od nich
miała by w przybliżeniu szerokość Portugalii czyli około 800 km, a więc
dłuższa od platońskiej o prawie 300 km. Po drugie „równina” ta nie leży
na przeciw Słupów Heraklesa.
De Sousa (portugalski historyk z XVII w.) pisze, że
wkrótce po odkryciu Azorów znaleziono na szczycie góry na wyspie Corvo –
posąg jeźdźca bez siodła, z gołą głową; lewą ręką gładził końską
grzywę, a prawą wskazywał na zachód. Posąg stał na cokole z tego samego
kamienia; u dołu wykute były litery, których nie udało się przeczytać.
Portugalczycy zniszczyli pomnik jako figurę
pogańskiego bożka. Ponoć do dzisiaj wśród miejscowej ludności na Corvo
znane jest podanie o dawnym posągu. Jak wyglądało otoczenie wyspy nie
wiemy. Platon pisze tylko o otoczeniu wielu innych wysp. Ważnym
stwierdzeniem jest też, że królestwo to posiadało także włości na naszym
kontynencie po Tyrrenię we Włoszech oraz w Afryce sąsiadowało z
Egiptem. Tyrrenami Grecy nazywali Etrusków, których pochodzenie do dziś
nie jest znane, podobnie jak Basków czy Guanczów z wysp Kanaryjskich.
Etrusków historia umieszcza na terytorium położonym w okolicach
dzisiejszego Rzymu (w języku Etrusków – Ruma) i na północ od niego.
Pozostały po nich tylko grobowce i trochę dzieł sztuki przypominające
sztukę najdawniejszych Achajów. Znali obróbkę metali. Najbardziej znane
dzieła sztuki wykonane z brązu to „chimera”, „wątroba do wróżenia” i
„wilczyca kapitolińska”. Takich dzieł sztuki nie wykona nie cywilizowany
naród. Czy mieli do czynienia z technologią Atlantydy?
Czy chimera nie świadczy o tym, że Etruskom znane
były hybrydy? Artefakt obok określany jest jako „wątroba do wróżenia”.
Czy znalezisko z Mezopotamii (bodaj przypisywane Sumerom), które
pokazuję obok, nie przypomina tej etruskiej „wątroby”? Czy dalej można
wierzyć, że to jest wątroba do wróżenia? Przecież w Sumerze nie wróżono z
organów! Czy ktoś dokonał porównania tych znalezisk? Wątpię. Na koniec
można jeszcze napomknąć, że dwie postacie, które karmi wilczyca są
wynikiem działalności politycznej późniejszych Rzymian, którzy
„dorobili” dzieci wilczycy, by usankcjonować „starożytność” Rzymu.
|
|
„Wielki uskok skorupy ziemskiej” zniszczył nie tylko
starożytną cywilizację i zmienił bieg naszej historii. Zmienił przede
wszystkim ukształtowanie linii brzegowej i to w znacznym stopniu. Wiele
skupisk ludzkich zniknęło z powierzchni ziemi zalane wodami mórz i
oceanów. Na to, że istniały, wskazują dziwne i niezrozumiałe ślady
prowadzące w głębiny wód. Stąd właśnie drogi wprost w morze, stąd
zatopione miasta odnajdywane przy okazji podwodnych badań. Wynika to z
tego, że przed wielkim uskokiem, powierzchnia kontynentu europejskiego
(także Bliskiego Wschodu czy północnej Afryki) położona była wyżej i
czasem stanowi to wielkość nawet rzędu setek metrów. Pisałem już, że
hipotetyczne miejsce położenia Atlantydy zmieniło swoją odległość od
środka ziemi o około 5 km. Podobnie jest z kontynentami. Przed „wielkim
uskokiem…” Europa leżała wyżej, znacznie wyżej niż w dzisiejszych
czasach. Pierwszą poszlaką mogą być starożytne mapy.
Mapy starożytnych były wykonywane kilka tysięcy lat
temu, ale też kilka tysięcy lat po wielkim kataklizmie. Basen morza
Śródziemnego był już stosunkowo dobrze zbadany. Tam, gdzie nie było
pewności, kopiowano zapewne mapy starożytnych. Stąd zapewne na mapie
starożytnych Rzymian tajemnicza Taprobana u wybrzeży Indii, ale także
znana Rzymianom Brytania. Rzymianie nie znali się na kartografii i dwie
wyspy będące na starych mapach uznali za Brytanię (porównaj rzymską mapę
ze zdjęciem satelitarnym). Na mapie Dicaerchusa obok Grenlandii
zaznaczona jest tajemnicza Thule.
Na mapie Dionizjusza Wyspy Brytyjskie obrazują dwie
wydłużone wyspy, a Thule umieszczono bardziej na północ. Na mapie
Erastotenesa nie ma natomiast Wysp Brytyjskich, a u północnych wybrzeży
Europy znajduje się Grenlandia z jeszcze jedną nieopisaną wyspą.
Natomiast na żadnej mapie nie ma półwyspu Skandynawskiego ani morza
Bałtyckiego. Czy nie były jeszcze odkryte, czy też nie było ich na
najstarszych mapach? Wagę tej poszlaki zostawiam do subiektywnej oceny,
ale nie sądzę by można ją zbyć milczeniem.
Platon pisał, że głównym powodem wojny Atlantów z
Grekami był zanik pierwiastka boskiego i przeważenie pierwiastka
ludzkiego. Jak to można rozumieć? Z mojego punktu widzenia nastały
czasy, gdy na Ziemi nie było już Bogów. Linia półbogów zaczęła się
krzyżować z rasą ludzką i stąd stopniowa ale nieuchronna degeneracja
kasty królów i kapłanów. Ludzie nie mając już strachu przed „karą boską”
rozpoczynają swoje rządy. Nastają czasy podbojów słabszych ludów. Na
terenie dzisiejszej Europy zaczynają się ścierać interesy boskich
niegdyś państw – Posejdona i Ateny.
Królestwo Atlantydy, według Platona, sięgało granic
Egiptu i Etrurii. Sadzę, że to nie wszystko. Atlantydzi założyli
prawdopodobnie kolonie na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego w
okolicach Sydonu i Tyru, gdzie dziś nauka umieszcza Fenicjan (Platon
pisze, że Atlantydzi najeżdżali także Azję). Prawdopodobnie też
skolonizowała południową i wschodnią część Azji mniejszej. Cypr i Kreta
były prawdopodobnie też włączone w krąg interesów Atlantydy (podobny
styl budownictwa). Stwarzało to zagrożenie dla handlu Grecji z blisko
spokrewnionym Egiptem, albo inaczej – Atlantyda widziała cel w
zaatakowaniu Grecji chcąc mieć niezakłóconą morską łączność ze swymi
wschodnimi koloniami. Zlikwidowanie greckiego „łuku” dawało w
przyszłości możliwość zaatakowania samego Egiptu.
Dlaczego starożytni prowadzili wojny? Powodami
lansowanymi przez historyków do dziś, to chęć szybkiego wzbogacenia się,
zabór terytoriów, zdobycie taniej siły roboczej. Czy to były główne
powody? Być może od czasów Rzymian tak. Ja stawiam jednak tezę, że w
czasach przedrzymskich głównym powodem wojen była starożytna wiedza
znana bardziej jako „mądrość boża”. Wiedza otrzymana od Bogów. Drugim
celem mogło być zdobycie źródeł wody i nie jest to bynajmniej hipoteza
śmieszna. Niezbędną do przeżycia całych narodów była gospodarka rolna
oparta w całości na dystrybucji wody. Wiedza potrzebna była rządzącym.
Stąd być może „dziwna” kampania Aleksandra Wielkiego, któremu bynajmniej
nie chodziło o podbój całego świata bo doskonale rozumiał, że nie zdoła
go utrzymać. On poszukiwał wiedzy Bogów (niektórzy twierdzą, że szukał
potwierdzenia iż jest synem Boga). Nie znalazłszy jej w Egipcie udał się
do drugiego, jedynego jeszcze istniejącego ośrodka „boskiej mądrości”,
do Indii.
Znane jest także kilka przykładów starożytnej
techniki, której do dziś nie rozszyfrowano. Wspomnę tylko o greckim
ogniu, tronie Salomona i jego pojazdach latających czy maszynie z
Antykitery. Współczesna nauka albo nie wie o co chodzi, albo przebąkuje o
nieznanych specjalistach, którzy mieli jednorazowe przebłyski geniuszu.
Dowody są, ale milczą, za to teorie najczęściej tworzą ludzie, dla
których problemem jest obsługa odkurzacza czy młynka do kawy.
Ponad 12,5 tysięcy lat temu dwie armie stanęły
naprzeciw siebie. Do walki przeciw wojsku królestwa Atlantydy stanęli
osamotnieni Grecy i zwyciężyli. Gdzie stoczono bitwę nie można się nawet
domyśleć, ale z pewnością gdzieś na terenie ówczesnej Europy. Dopiero
jakiś czas po bitwie „nadszedł jeden dzień i jedna noc okropna”, która
położyła kres i cywilizacji najdawniejszej Grecji i samej Atlantydy.
Wydawać by się mogło, że to gniew samej Matki-Ziemi pogodził zwaśnione
strony. Gdzież tam, animozje odżyły prawie 10 tysięcy lat później.
Napiszę o tym w dalszej części.
|
|
Kataklizm sprzed 12,5 tysięcy lat zdziesiątkował
cywilizację ludzi i zniszczył cały prawie dorobek cywilizacji. Wiele
państw zostało na zawsze zatopionych przez wody oceanów i mórz. Ośrodki
leżące nad brzegami zostały spłukane przez ogromne fale tsunami wraz ze
wszystkim co było na powierzchni ziemi. Zmieniły się granice całych
kontynentów. Pozostali musieli rozpocząć walkę o przeżycie i jak widać
udało się. Trwało to jednak tysiące lat. Dzisiejsza historia jest w
stanie odtworzyć życie ludzi, ale dopiero od kilku tysięcy lat wstecz.
Co zaszło pomiędzy 12 a 7 tysiącami lat temu? Nauka nie odpowie na to
pytanie z tego względu, że nie uznaje istnienia wysokiej cywilizacji.
Dlatego interpretacja znalezisk musi być taka a nie inna, a wszystko to
bierze w łeb w konfrontacji z rzeczywistymi faktami.
Mieszając do naszej historii cywilizację Bogów
otrzymujemy odpowiedzi prawie na wszystkie pytania, a które są proste i
nie kłócą się z podstawową logiką. Zapoznaj się z moją hipotezą, co
działo się w Europie po „wielkim uskoku…”
Według mnie, te ludy są jak najbardziej
autochtoniczne. Etruskowie, Kartagińczycy, Fenicjanie, Celtowie,
Baskowie, Guanczowie to potomkowie ludów, które przeżyły kataklizm i
przetrwały trudny okres walki o przetrwanie. Ich języki i pismo, to
języki i pismo sprzed kataklizmu. To języki i pismo ludów, które
wchodziły w skład królestwa dawnej Atlantydy. To między innymi dlatego
napisy fenickie spotykamy u Etrusków i w Brazylii, to dlatego pismo
Kreteńczyków jest podobne do archaicznej greki, to dlatego sposób
liczenia Basków nie tylko przypomina liczenie ludów Ameryki Środkowej,
ale także Francuzów i Duńczyków. Etruskowie zostali wchłonięci przez
Rzymian, Kartagińczycy i Fenicjanie rozpłynęli się w miejscowym
folklorze, Guanczowie zostali wytępieni przez zdobywców z półwyspu
Iberyjskiego, Celtowie przepadli w mrokach średniowiecza. Zostały
jedynie ludy Brytanii i Baskowie, ale ci jak wiadomo, bezskutecznie
walczą o swoją wolność.
A czego uczy historia? Etrusków sprowadza się zza
północnych Alp, Fenicjan wypędzają Asyryjczycy i zakładają oni kolonię w
Kartaginie, Celtów sprowadza się z nadwołżańskich stepów. Basków do
dziś nie udało się zidentyfikować. Taka kołomyja, że faktycznie trzeba
mieć dużo samozaparcia, by to jakoś zrozumieć.
Spójrzmy na moją hipotetyczną granicę wpływów. Można
zauważyć, że stanowi pewną granicę pomiędzy językami. Po prawej ludy
mówiące śpiewnym językiem, melodycznie zbliżonym do greckiego. Po lewej
ludy o twardym języku. Ponadto, jak opiszę później, granica ta rozdziela
także styl budownictwa, a także techniczne podejście do dystrybucji
podstawowego surowca jakim jest woda.
Jak pamięć ludzka przechowuje dawne animozje można
wywnioskować po wydarzeniach sprzed 2500 lat. W roku 535 pne. połączone
floty Kartaginy i Etrurii zwyciężają Greków pod Alalią. Grecy
„odgryzają” się prawie 100 lat później, zwyciężając Etrusków pod Kyme.
Po 10 tysiacach lat na nowo odżył konflikt między Atlantami a Grekami. A
co sądzić o wręcz genetycznej nienawiści Greków i Turków na Cyprze?
|
|
Jaki styl budowlany stosowano w królestwie Atlantydy?
Zgodnie z hipotezą „cywilizacji Bogów” powinniśmy kierować się
kryteriami budowniczy-materiał. Pierwsze budowle, gdy jeszcze na Ziemi
nie było ludzi, wykonywali sami Bogowie. Są to budowle olbrzymie i z
ogromnych elementów. Bogowie posiadali wielką siłę fizyczną oraz
technikę, której my nie potrafimy sobie wyobrazić.
To Bogowie zbudowali piramidy w Giza, ośrodki w
Sacsayhuaman, Mykeny czy Delfy. W miarę zwiększania się liczebności
ludzi, część prac zostaje zrzucona na ich barki. Bogowie i półbogowie
wykonują częściowo prace, tam gdzie człowiek by temu nie podołał, lecz
pozostałe prace wykonuje już człowiek pod ich nadzorem. Tu elementy
muszą być dopasowane i rozmiarem i ciężarem. I takie spotykamy.
Najczęściej spotykamy budowle z małych i średnich
kamieni spojonych zaprawą, które obkładano wielkimi płytami. Spotykamy
też wielkie kamienne narożniki, pomiędzy którymi znajdują się kamienie
lub cegły już „pasujące” do ludzkiej ręki.
Czym mógłby być element, który znajduje się na
zdjęciu obok? Znajduje się na wybrzeżu Morza Śród-ziemnego w dzisiejszej
południowo-zachodniej Hiszpanii. Widać, że element jako całość jest
potężny, ale przy jego budowie mógł pracować człowiek, składa się bowiem
z kamieni spojonych zaprawą. Wygląda na część ogromnej kolumny. Mógł
stanowić także podstawę czegoś, co mogło rozbić tylko potężne trzęsienie
ziemi. A może to kawałek Słupa Heraklesa? Historycy twierdzą, że Grecy
za słupy Heraklesa uważali skały cieśniny Gibraltarskiej. Sądzę, że
Grecy doskonale odróżniali słup od skały i wiedzieli o czym mówią.
Styl budowy polegający na wznoszeniu budowli, której
wypełnieniem były kamienie spajane zaprawą, spotykamy od Ameryki
Środkowej po starożytną Fenicję. Od północnej Afryki po budowle w
Brytanii. Spotykamy je także na Krecie i w starożytnym Rzymie. Czy to
przypadek? Ciekawe jest także to, że pokrywają się z hipotetycznym
królestwem Atlantydy na kontynentach.
|
Strona uLeszka w oryginalnej oprawie graficznej znajduje się na: http://uleszka.uprowadzenia.cba.pl/webacja/tematy.htm
Atlantyda istnieje nadal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz