środa, 19 października 2016

BESTIA W TOBIE


Dziś będzie o  wzorcach kata i ofiary, w kontekście praktycznej integracji cienia. Parę artykułów temu poświęcę, posiłkując się przykładami z życia i symboliką, która jest powszechnie znana. O mitycznych demonach już wiele napisałam, ale cień przejawia się także pod postacią współczesnych symboli, np z filmów. Opowiem na własnym przykładzie, dzieląc się osobistymi refleksami z praktycznej pracy z cieniem🙂. Do dnia dzisiejszego pamiętam przerażające koszmary sprzed kilku lat o tym, że mnie atakują „obcy” z filmu Ridleya Scotta. W panice uciekałam przed nimi,  próbując znaleźć jakieś schronienie. Ale na końcu snu, „obcy” mnie dopadali i budziłam się. Jak wiadomo, „obcy” są wyjątkowo opornymi bestiami, świetnymi łowcami. Symbolizowali cienia – wyparte potencjały „ciemnej strony”. Należy nauczyć się wydobywać i wyrażać te cechy w pozytywie, w relacji z ludźmi.
Cechy „obcych” to m.in. skuteczność, odwaga, pokonywanie przeszkód (ich ślina jest żrącym kwasem), drapieżnictwo, agresja, bezwzględność w osiąganiu celu.
Te aspekty wypierałam z siebie, dlatego wikłałam się w rolę ofiary życiowej. A jak byłam katem w stosunku do innych, to najczęściej nieuświadomionym, to znaczy myślałam, ze dobrze czynię, a byłam toksyczna. Nieraz zauważałam w sobie sprzeczność – w niektórych sytuacjach byłam chorobliwie nieśmiała, nie potrafiąca postawić na swoim, a innym razem jadowita w stosunku do otoczenia. To normalne przy niezasymilowanym cieniu, wchodzimy wtedy w skrajne postawy, w dysharmonii.
Odkąd świadomie pracuję ze swoją ciemną stroną, inaczej podchodzę do wielu spraw. Staram się przekuwać ciemne cechy w siłę działań, tworzących drogę mojego życia. Cechy „obcego” są potrzebne, ale nie chodzi o to, by samemu stać się bestią. Należy ją wyrazić harmonijnie pod postacią: zdrowego egoizmu, asertywności, skuteczności w działaniu, umiejętności ochrony siebie i swoich granic, oraz nie poddawania się.  Czemu o tym wspominam? Bo jak zaczęłam oswajać się ze swoją ciemną stroną, to potem wiele razy mi się śniło, że sama jestem „obcym”. Ale nie byłam w chaosie ani nie kierowałam się krwiożerczymi zapędami. Nie ścigałam nikogo, tylko panowałam nad  siłą, którą czułam i używałam w pozytywny sposób. To jest właśnie cień integrowany – staje się częścią wyrażenia człowieka, który  stosuje „agresję” dla słusznych celów.
Świadome korzystanie z agresji nie wynika z sadyzmu, ale z miłości. Używamy swojej bestii by bronić siebie i swoich wartości, bo kochamy swoją duszę. Bronimy też innych, którzy padają ofiarą niedojrzałych ludzi. Bo ich też kochamy i naszym obowiązkiem jest dbać o harmonię, nie tylko w sobie, ale i w  otoczeniu. Jeśli mamy do czynienia z osobami nienawistnymi, agresywnymi, czyli niedojrzałymi, to można spróbować ich wychować, oswoić, wskazać słuszne postępowanie. A także bez ceregieli odciąć, jeśli nic do nich nie dociera (np. „obcego” z filmu nie można było oswoić). Czasem odcięcie się jest bardziej wychowawcze dla osoby agresywnej, niż milion słów. Jednak bez odpowiedniej dawki dominacji i odwagi, nie jest możliwe podjęcie takich działań.
Bestia jako doskonały myśliwy, uczy wytrwałości i konsekwencji w osiąganiu celu. Bestia nie poddaje się, tylko poluje tak długo, aż dopadnie swoją ofiarę.
Rozpatrując to metaforycznie, tj. polowanie na ofiarę jako osiąganie celu życiowego,  to i z tym miałam problem, ponieważ często porzucałam swoje plany, nie realizując ich do końca. Gdy brakuje pewności siebie i stanowczości, człowiek ma skłonność do umniejszania swojej wartości na zasadzie „i tak mi się nie uda, więc po co to robić”.  Ale i taka postawa ulec może powolnej zmianie. Można nauczyć się kończyć to, co się zaczyna, dzięki lepszej organizacji swojego życia. W taki sposób krok po kroku człowiek poznaje siebie i swoje możliwości, budując zdrową samoocenę. Osobiście staram się ufać sobie i swoim wyborom, być wierną wewnętrznemu głosowi (duszy). Znam cele na najbliższy czas i staram się krok po kroku do nich dążyć, nie zniechęcać się, ani nie wycofywać. A jeśli już, to na krótko🙂 Bo na tym etapie czułabym się tak, jakbym zdradziła siebie. O ile z tchórzostwa zdradzać siebie można przez całe dotychczasowe życie, tak przychodzi czas, gdy mówi się „dość”. Ma się wybór i warto z niego skorzystać. Życie w zgodzie ze sobą i swoją prawdą, oznacza koniec udawania🙂 Wbrew pozorom, dla osoby z syndromem ofiary  i z niską samooceną, nie ma trudniejszego wyboru od wyboru siebie. Natomiast bestia nie ma takich dylematów. Całą sobą reprezentuje skrajny, wynaturzony, psychopatyczny egoizm.
„Obcy” kojarzy się też z bezwzględnością i chłodem, brakiem wrażliwości. To oznacza odporność na emocje oraz urazy.
W moim przypadku ta symbolika odgrywa dużą rolę, ponieważ od dzieciństwa byłam osobą przewrażliwioną, skłonną do ucieczki.  Starałam się nie konfrontować z sytuacją kryzysową i ludźmi agresywnymi, mając dość własnych, nękających od środka demonów. Praktyka terapeutyczna pokazuje, że pomimo skłonności do przesadzonej wrażliwości, można wydobywać drugi biegun – to znaczy zapanować nad emocjami. Jest to trudna praca, zwłaszcza, gdy ciało reaguje lękami. Cała sztuka to dać sobie prawo do lęku, ale nie być jego więźniem. Pomimo różnych reakcji psychosomatycznych w obliczu sytuacji stresującej, można nauczyć się wyciszać  i być w umyśle spokojnym.  Osobiście pomogła mi w tym  wewnętrzna pewność – grunt, który znalazłam w  duchowości i kontakcie z Jaźnią. Wtedy tak naprawdę zaczęła się prawdziwa przemiana i praca z ciemną stroną, już nie z pozycji ofiary, ale świadomości. Oczywiście asymilacja dobroczynnych potencjałów „demona” to nie koniec procesu integracji. Trwa on cały czas, bo człowiek nie stoi w miejscu, tylko się rozwija. Pojawiają się coraz większe możliwości i wyzwania, przeszkody i ograniczenia, które wyzwalają w człowieku siłę charakteru i pokłady energii potrzebnych do twórczego działania. Odwagi do życia człowiek uczy się dzięki przekraczaniu lęków, zaufaniu do siebie i do przestrzeni.
Drapieżca nie ma skrupułów, by naruszać czyjąś przestrzeń terytorialną. Dąży do podporządkowania sobie ofiar. W pozytywnym biegunie to wyjście do ludzi, poszerzenie swojej przestrzeni życiowej, odwaga do wyrażenia się zdrowa ekspresja,  postawa aktywna np. pomaganie innym, wywieranie wpływu na otoczenie, inspirowanie itd.
Można to robić na wiele sposobów. Pamiętam doskonale, jak w okresie poprzedzającym moją aktywność w internecie, w snach i wizjach nawiedzał mnie symbol pająka. Towarzyszyły temu synchroniczności, mianowicie różne pająki przez długi czas budowały sieć w moim oknie (symbol „okna na świat”). Pająk to też łowca, osobiste zwierzę mocy, pomimo, że mam arachnofobię :)  ale w tym wypadku chodzi o to, że pająk buduje i łapie w sieć. I to samo miałam wyrazić na zewnątrz – wchodząc w sieć internetową, tworząc własną stronę i dzieląc się swoimi doświadczeniami i wnioskami.  Dla większości z was to nie jest nic takiego, żeby miało się wyrazić poprzez cienia. Dla mnie to była walka z oporem w sobie, przełamaniem swojego introwertyzmu, nie mówiąc o poczuciu wstydu. Opowiadanie publicznie o swoich traumach, demonach i wewnętrznych przeżyciach było częścią procesu otwierania się i  przekraczania osobistego tabu. „Utwardzanie skóry” nie było przyjemne, ale warto było. Otrzymuję duży, pozytywny feedback od ludzi, którym to pomogło, mających podobne doświadczenia i wnioski. Pająk we mnie, z archetypu cienia, stał się wyzwoleniem energii twórczej, cierpliwym „budowniczym sieci”, a także katalizatorem osobistej przemiany – od wątpliwości, które mnie często hamowały – paraliżowały (pająk też paraliżuje swoje ofiary),  lęku przed „obnażeniem się”, do pewności, że ma to sens i jest potrzebne dla innych.
Uważam, że każdy ma swoje demony i swoją pracę do wykonania. Symbole cienia tak długo przewijają się w naszym wnętrzu, aż odczytamy wskazówki jakie niosą i uwolnimy na zewnątrz, w konkretnych i twórczych działaniach. Jeśli człowiek nie panuje nad swoją „ciemną stroną”, to ona panuje nad nim. Skutkuje to tym, że człowiek nieświadomie utożsamia się ze swoim cieniem i po prostu staje się demonem dla innych. Ma potrzebę nękania, obrażania, atakowania osób z otoczenia, będąc toksycznym i przykrym. Znajduje sobie kozłów ofiarnych i zaczyna ich w różny sposób niszczyć, dając ujście wewnętrznej frustracji i pustce.
Albo, wręcz przeciwnie, człowiek odcina się od swojej „bestii”. A wtedy sam staje się ofiarą, bo wyrzekając własnej agresji, czyni siebie bezbronnym w relacji z wrogami. Zaczyna przyciągać  „katów” w otoczeniu, którzy go atakują, zgodnie z zasadą wyparcia cienia, który domaga się uwagi i zjednoczenia. Destrukcyjne emocje zjadają człowieka od zewnątrz i od środka. Ani jedno ani drugie nie jest rozwiązaniem. Bestię należy w sobie rozpoznać i uwolnić dla dobra swojego i otoczenia, a nie po to, by dla własnej satysfakcji kogoś niszczyć, albo samemu dać się niszczyć.
W 4 części „Obcego” główna bohaterka – Ripley, która wcześniej zażarcie walczyła z potworami i zginęła, w wyniku klonowania odrodziła się.  Stała się zjednoczona ze swoim cieniem – „obcym”, poprzez genetyczny eksperyment. Symbolika jest oczywista. Odrodzenie zawsze dotyczy nowego stanu świadomości, dzięki integracji cech swojego wroga – niszczyciela. Zabijając na końcu swojego syna – potwora, Ripley stała się symbolem dojrzałego pierwiastka żeńskiego (ciała), który panuje nad  bestią w sobie – siłą życiową (pierwiastek męski). O tym mówi też karta Tarota pt. „MOC”. Znak nieskończoności nad głową bogini, dotyczy jednoczenia się przeciwieństw w harmonii, na zasadzie jedności dwojga, np. jasnej i ciemnej strony w Jaźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz