poniedziałek, 17 lipca 2017

Wybór


(tekst ukradziony bez wstydu)
"- Czy ja umarłem? – zapytał człowiek.
- Tak. – skinął głową Kronikarz, nie odrywając oczu od wielkiej księgi. – Umarłeś. Niewątpliwie.
- Człowiek niepewnie przesunął się nieco do przodu.
- I co teraz?
Kronikarz spojrzał na człowieka i ponownie zajął się studiowaniem księgi.
- Teraz musisz iść tam, - powiedział, wskazując palcem niepozorne drzwi. – Albo tam, - palec Kronikarza zwrócił się w stronę innych, identycznych, drzwi.
- A co tam jest? – zainteresował się człowiek.
- Piekło, - odpowiedział Kronikarz. – Albo raj. Zależnie od okoliczności.
Człowiek stał i patrzył raz na jedne drzwi, raz na drugie, nie mogąc się zdecydować.
- A ja dokąd mam iść?
- To ty sam nie wiesz? – Kronikarz uniósł brew.
- No… - zawahał się człowiek. – Nie wiem. Chyba tam, gdzie mnie skierujecie, zgodnie z moimi czynami…
- Uhm. – Kronikarz włożył do księgi zakładkę i po raz pierwszy dokładnie przyjrzał się człowiekowi. – Czynami, powiadasz…
- No bo jak inaczej?
- Dobrze, - Kronikarz otworzył księgę na pierwszych stronach i zaczął czytać nagłos. – Tu jest napisane, że w wieku dwunastu lat przeprowadziłeś staruszkę przez jezdnię. To prawda?
- Prawda, - potaknął człowiek.
- To dobry uczynek czy zły?
- Dobry!
- Zaraz sprawdzimy… - Kronikarz przerzucił stronę. – Pięć minut później ta staruszka wpadła pod tramwaj na następnej ulicy. Gdybyś jej nie pomógł, to minęłaby się z tramwajem i żyła by jeszcze jakieś 10 lat. Więc?
Człowiek słuchał z przerażeniem.
- Albo tutaj, - Kronikarz otworzył księgę na kolejnej stronie, - w wieku dwudziestu trzech lat wraz z kolegami pobiliście kilku chłopaków.
- To oni zaczęli!
- Ja mam tu napisane co innego, - zaprotestował Kronikarz. – Tak czy inaczej, złamałeś siedemnastolatkowi dwa palce i nos. Za nic. To dobrze czy źle?
Człowiek milczał.
- W wyniku czego chłopak nie mógł już grać na skrzypcach, a zapowiadał się całkiem dobrze. Zniszczyłeś mu karierę.
- Niechcący… - wyszeptał człowiek.
- No jasne, - przytaknął Kronikarz. – Szczerze mówiąc, chłopak nienawidził tej gry na skrzypcach od dziecka. Po waszej bójce został zajął się sztukami walki, żeby umieć się bronić, a po latach został mistrzem świata. Kontynuujemy?
Człowiek skinął głową.
- Uwiodłeś dziewczynę. Zaszła z tobą w ciążę, a ty uciekłeś. To było dobre czy złe?
- Ale…
- Urodził się chłopczyk. Został chirurgiem i uratował życie setek ludzi. Dobrze czy źle?
- Chyba dobrze…
- Wśród uratowanych osób był zabójca-psychopata. Dobrze czy źle?
- Przecież…
- Ten zabójca wkrótce udusi kobietę, która mogła zostać matką wielkiego naukowca. Dobrze? Źle?
- Ja…
- Naukowiec, gdyby się urodził, skonstruowałby bombę, mogącą unicestwić połowę kontynentu. Źle? Czy dobrze?
- Ale ja przecież nie mogłem tego wiedzieć! – krzyknął człowiek.
- No jasne, - przytaknął Kronikarz. – Albo tutaj, strona 272, - nadepnąłeś na motylka!
- I co z tego?
Kronikarz w milczeniu przewrócił kilka kartek i pokazał człowiekowi zapisaną stronę. Człowiek przeczytał i włosy stanęły mu dęba na głowie.
- Co za koszmar… - wyszeptał.
- A gdybyś nie rozdeptał motylka, to byłoby tak, - Kronikarz wskazał kolejną stronę.
Człowiek spojrzał i zamarł.
- Wygląda na to, że uratowałem świat?
- Tak. Cztery razy, - powiedział Kronikarz. – Kiedy nadepnąłeś na motyla, kiedy popchnąłeś staruszka, kiedy zdradziłeś przyjaciela i kiedy ukradłeś babci portmonetkę. Za każdym razem zapobiegłeś katastrofie, ocaliłeś miliony ludzi.
- A… - człowiek zaczął się jąkać. – A do tej katastrofy to ja też się przyłożyłem…?
- Tak, ty, bez wątpienia. Dwa razy. Kiedy nakarmiłeś głodnego kociaka i kiedy uratowałeś tonącą kobietę.
Pod człowiekiem ugięły się nogi.
- Nic nie rozumiem, - powiedział kompletnie zbity z tropu. – Wszystko, co zrobiłem w życiu… wszystko, z czego byłem dumny i czego się wstydziłem… wszystko odwrotnie, do góry nogami, na lewą stronę… nic nie jest tym, czym się wydaje…
- Dlatego właśnie nie możemy w żaden sposób sądzić cię według czynów, - powiedział Kronikarz. – Tylko według intencji… ale w tym zakresie sam sobie jesteś sędzią.
Kronikarz zamknął księgę i odstawił ją na regał, między inne księgi.
- Więc jak się zdecydujesz, dokąd iść, to wejdziesz w te drzwi, które wybierzesz. A ja muszę już iść, mam masę pracy.
Człowiek podniósł głowę i spojrzał na Kronikarza.
- Ale ja nie wiem które drzwi są do piekła, a które do raju.
- A to już zależy od tego, co wybierzesz. – odpowiedział Kronikarz".

Piotr Bormor. Przekład I.Z.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz