piątek, 14 lipca 2017

HoloSync® 3D - kolejne doświadczanie część 2


https://transformacja-swiadomosci.blogspot.ch/2017/07/podroze-swiadomosci-z-holosync-3d.html

Wyprawa na planetę Pandora

Moimi opiekunami były w tym seansie dwie ludzkie postacie, pełne ciepła i energii działania. W jaskini zwierzyłam się moim opiekunom, że chętnie poleciała bym na planetę Pandora, żeby się połączyć z boskim drzewem. Moi opiekunowie bardzo się na to ucieszyli i poinformowali mnie, że ta podróż będzie miała także inny aspekt. Mieszkańcy Pandory znajdują się aktualnie w trudnej sytuacji i potrzebują naszej pomocy. Na statku kosmicznym spytaliśmy także innych uczestników podróży, czy chcą z nami polecieć. Jednak wszyscy mieli już inne plany. Wtedy wzięliśmy w trójkę mniejszy pojazd kosmiczny i wystartowaliśmy w kierunku Pandory. W pobliżu planety uświadomiliśmy sobie, że jest ona całkowicie okrążona przez inne statki lub stacje kosmiczne. Opiekunowie poinformowali mnie, że żeby się na Pandorę przedostać, będzie to możliwe tylko wtedy, jeśli znajdziemy statek, w którego wnętrzu jest portal, przez który uda nam się przejechać. Działaliśmy intuicyjnie. Bez włączania silnika naszego pojazdu, bazując na siłach energii przyciągania między pojazdowego, przedostaliśmy się do środka jednego ze statków. Szukaliśmy tego portalu, ale niestety wszystko i wszędzie miało zbyt geste energie. Nie pozostało nam nic innego, jak krok po kroku je badać. W pewnym momencie poczuliśmy miejsce, mające bardzo subtelne i pozytywne energie. I tam się właśnie udaliśmy. W trakcie przechodzenia naszym pojazdem przez to miejsce zauważyliśmy, że tworzy się tunel, w którym byliśmy dla innych niewidzialni. I tak właśnie osiągnęliśmy Pandorę. Była jednak pusta, jakby opuszczona. Mieliśmy nadzieję, że jej mieszkańcy ukryli się w jaskiniach i że są cali i zdrowi. Zdecydowaliśmy się zmieniać kolory naszych ciał jak kameleony i dostosowywać w każdej chwili do kolorystyki miejsc, gdzie się znajdowaliśmy, ażeby nas nie rozpoznano. Dzięki temu przedostaliśmy się do miejsca, w którym rosło boskie drzewo. Energie tego miejsca tworzyły diamentowo-białą kopułę, chroniącą boskie drzewo przed zewnętrznym światem. Podeszłam do niego i połączyłam swój niewidzialny sznur z jego gałęzią. Moi opiekunowie zrobili to samo, ażeby wzmocnić moją energię. Jak tylko się podłączyli z jego gałęziami, ze środka drzewa wytrysnął z ogromną mocą wielki słup świecącego białego światła. Promienie tego światła wystrzeliły w górę i zamieniając się w kolory tęczy otoczyły jednocześnie całą planetę, stwarzając ja niewidzialną dla innych. Jak tylko ta ochronna strefa została wytworzona, wszyscy mieszkańcy Pandory wyszli ze swoich schronisk. Ciepło i serdecznie nas powitali mówiąc, że długo na nas czekali. Dziękowali nam za pomoc i oświadczyli, że bardzo daleko od tej planety stworzona została już nowa planeta Pandora, na którą muszą się przenieść, ażeby być z dala od tych intruzów, którzy ich tutaj otoczyli. Do tego jednak musiała być stworzona właśnie taka powłoka, czyniąca tą planetę niewidzialną. Teraz mogą swój plan urzeczywistnić. Siłą swojej kolektywnej świadomości uruchomili kosmiczną drogę do nowej Pandory. Po jej osiągnięciu, obie planety stopiły się w sobie w jedną. Jak już powłoka ochronna zniknęła, miałam wrażenie, że nowe miejsce Pandory znajduje się gdzieś niedaleko naszej Ziemi, też w układzie słonecznym...  Po drodze na nową Pandore poinformowaliśmy jej mieszkańców, że nasz czas jest ograniczony i że w każdej chwili możemy zostać wezwani do powrotu. Oświadczyli, że to nie problem. Jak będzie tak daleko, to nas na statek przetransmitują. I tak się też stało. Po otrzymaniu sygnału do powrotu, zostaliśmy na nasz statek przesłani transmisyj-nie, czyli nastąpiła dematerializacja i ponowna materializacja na statku, którym dolecieliśmy do naszej jaskini.  Bardzo byłam wdzięczna moim opiekunom za tak piękną podróż. Na pożegnanie objęliśmy się w trójkę i podziękowałam im za ich cudowną opiekę i za to, że umożliwili mi realizacje marzeń i tak cudownie współdziałali. Kocham ich tak bardzo... i oni mnie też...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz