Z naszej intuicji korzystamy bez względu na to czy jesteśmy jej świadomi czy nie.
Głębsze zrozumienie mechanizmów intuicyjnych potrafi być niezwykle
przydatne. Przejście z nieświadomej intuicji na uświadomioną przypomina
przeskok z umiejętności chodzenia na umiejętność biegania. Nie jesteśmy w
stanie cały czas biegać, ale są sytuacje, których nie rozwiążemy snując
się powolnym krokiem.
Owa nieświadomie działająca intuicja zapewnia nam
względną pomoc w codziennych sprawach. Jeśli jednak zapragniemy w naszym
życiu niecodziennych wydarzeń, to potrzebne nam niecodzienne
rozwiązania. Takim niecodziennym rozwiązaniem może być wzniesienie
naszej intuicji na wyższy poziom. W tym artykule skupię się więc na
dwóch zasadniczych profitach płynących z poprawy naszej intuicji:
-
Możliwość pozytywnych zmian w naszym codziennym życiu
-
Poprawa lub uruchomienie zdolności postrzegania pozazmysłowego
Czym jest intuicja?
Intuicję można definiować na wiele sposobów. Proponuję zacząć od opisu najbardziej ogólnego:
„Intuicja to zdolność do przeniesienia
wyniku informacyjnego z naszego mniej uświadomionego poziomu na poziom
bardziej uświadomiony.”
Powyższa definicja od razu podsuwa nam liczne wnioski. Przede wszystkim do działania intuicji nie jest konieczne:
-
znanie jej mechanizmów,
-
źródła,
-
drogi jaką przebywa informacja aby pojawiła się na uświadomionym poziomie
Wydaje się, że nie musimy robić absolutnie nic, aby
intuicja działała. Tutaj czasem potrafi pojawić się problem.
Doświadczenie pokazuje, że to, co uznamy za intuicję potrafi nas zarówno
dobrze poprowadzić jak i kompletnie zwodzić na manowce.
Patrząc z innej strony: na jakimś nieuświadomionym
przez nas w danym momencie poziomie wykonana zostaje pewna kalkulacja,
my zaś otrzymujemy jej wynik. Nawet jeżeli jesteśmy otwarci na to, co
podpowiada intuicja, to nie mamy gwarancji o jakości źródła.
Przykład:
Naszym źródłem intuicji mogą być po prostu
nieświadomie zapisane informacje w mózgu – czasem instynkty w sposób
dosłowny. Nasza ‚mózgowa intuicja’ będzie więc w dużej mierze zależeć od
tego co zapisaliśmy w mózgu lub co już tam było. Instynkty pomogą nam w
nauce chodzenia, za to gdy przyjdzie nam nauczyć się prowadzić
samochód, to najpierw musimy wytresować naszą podświadomość –
programujemy nasz mózg do zapamiętania określonej sekwencji ruchów.
Zarówno w przypadku chodzenia jak i prowadzenia samochodu, większość
pracy będzie wykonywać nas podświadomy poziom mózgowy. Jeśli jednak
zaprogramujemy sobie coś niepoprawnie, to nasza podświadomość będzie nam
w tym wypadku wyrzucać błąd. Wracając jednak do chodzenia, to bardzo
wielu ludzi nie stawia kroków w optymalny sposób. Ta wykonywana
intuicyjnie czynność jakoś działa, potrafimy się przemieszczać, ale czy
nie zużywamy za dużo energii lub czy nie kształtujemy wady postawy przez
nieodpowiedni chód?
Zastanówmy się także nad owym prowadzeniem
samochodu. Doświadczony kierowca wie jak ma się zachować na ulicy w
warunkach miejskich. Czy jednak mózg zaprogramowany zbyt mocno przez
konieczność przestrzegania prędkości na drodze zdolny będzie się
przestawić na sprawnego kierowcę rajdowego? Będzie musiał się
przeprogramować, najpewniej poprzez wielokrotne powtórzenie innego
schematu.
To bardzo częste problemy, a dopiero zaczęliśmy od ‚mózgowej intuicji’.
Wniosek z powyższego jest prosty: nasza intuicja zależy od jakości oprogramowania źródłowego.
Jeśli więc rezultaty, które uzyskujemy nas zadowalają, to być może nie
warto mieszać. Jeśli jednak chcemy poprawić jakość życia lub naszych
zdolności postrzegania pozazmysłowego, to przyjdzie się nam zastanowić
nad poprawą ‚oprogramowania’.
Źródła intuicji
Jak pisałem powyżej, teoretycznie, źródłem naszej
intuicji może być nasz dowolny nieuświadomiony (w danym momencie)
poziom. Można więc postarać się podzielić źródła intuicji w następujący sposób:
-
Fizyczne – w tym głównie: mózg, serce, pamięć komórkowa
-
Mentalne – w tym głównie: umysł, świadomość zbiorowa
-
Duchowe – w tym głównie: ciała wyższe naszej istoty, nasze potencjały, dusza, strefa nulifikacji
Faktycznych przykładów źródeł jest o wiele więcej,
jednak rozpatrując każdy osobno stracilibyśmy praktyczny sens tego
artykułu. Przede wszystkim należy pamiętać, że najwyrazistszy wpływ będzie miał poziom fizyczny, a potem kolejno mentalny i duchowy. Inaczej mówiąc, intuicja
płynąca z poziomu fizycznego nie jest wcale najsilniejsza, lecz jest
najbardziej widoczna i może ‚przykryć’ pochodzącą z subtelniejszych
warstw. W tym miejscu pragnę też zwrócić uwagę na jedno z
najczęstszych zaburzeń poznawczych dotyczących intuicji. Otóż bardzo
łatwo popadamy w skrajności poznawcze, w efekcie uznając jeden z
poziomów: fizyczny, mentalny, lub duchowy za ważniejszy od pozostałych.
Nie ma nic złego w tym, jeśli wyspecjalizujemy się w odczytach z
określonego poziomu, jednak gdy zaczniemy pozostałe odrzucać, to
zaprogramowujemy dotyczące nich wyparcia. To z kolei obniża jakość
oprogramowania i sami potrafimy sobie tworzyć ‚błędy intuicji’.
Klasycznym przykładem jest więc sytuacja, gdy ktoś uparcie chce być
prowadzony przez ‚wyższe siły’ (duch) a w rezultacie zaczynają nim
rządzić niskie instynkty (ciało) oraz nieuświadomione przekonania
(umysł). Równie dobrze sytuacja ta może być dokładnie odwrócona, gdy
ktoś wyznaje kult ciała lub umysłu, a w efekcie czuje że jakaś
nieokreślona siła (duch) miota nim w życiu. Zalecam więc utrzymywać
holistyczne podejście do samych siebie i w miarę możliwości integrować
te źródła.
Poziomy intuicji
W celu bardzo technicznego opisania naszych procesów poznawczych oraz rozwojowych podzieliłem intuicje na cztery zasadnicze poziomy:
-
Nieuświadomiona intuicja
-
Systemowa intuicja
-
Świadoma intuicja
-
Intuicja holistyczna
Pierwszy poziom, to właśnie ten, który mamy niemalże zawsze.
To do tego poziomu najlepiej odnosi się podana wcześniej ogólna
definicja (intuicja pochodzi z nieuświadomionego poziomu). Jest to
poziom bardzo komfortowy – wszystko ‚samo sobie działa’, nie zmusza nas
do rozwoju ani przełamywania swojej strefy komfortu. Na poziomie
nieuświadomionej intuicji operujemy więc po prostu samą informacją – nie
poddajemy jej jakiejkolwiek intencyjnej czy świadomej obróbce.
Częsta niechęć do wzniesienia intuicji na drugi poziom jest bardzo uzasadniona. Systemowa intuicja wymaga bowiem od nas poukładanej bazy poznawczej oraz licznych punktów zakotwiczenia w świadomości. Przechodząc na początek tego etapu drugiego nie posiadamy zaplecza, w rezultacie skuteczność naszych działań spada.
Przykłady:
-
Nauczyliśmy się w mistrzowski sposób obsługiwać nasz stary, sprawdzony telefon komórkowy. Wiemy, że nowy smartfon oferuje o wiele bogatsze możliwości z których nawet nie do końca zdajemy sobie sprawę. Stajemy zatem przed naturalnym dylematem. Zamiana telefonu na nowszy wiązać się będzie nie tylko z wydatkiem (kupno), ale też koniecznością nauki – i jeśli to będzie nasz pierwszy smartfon, to na początku możemy nawet nie wiedzieć jak z tego telefonu dzwonić, nie mówiąc już o korzystaniu z wyszukanych funkcji.
-
Załóżmy, że znamy jakiś język obcy w niewielkim stopniu. Te kilka słów, które poznaliśmy z przewodnika turystycznego wystarcza nam, aby załatwić najprostsze sprawy – a resztę załatwiamy odruchowo poprzez mowę ciała, odczytywanie emocji, mimikę. Gdy jednak zaczynamy poznawać detale i zasady tego języka uzyskujemy coraz większą świadomość naszych błędów językowych. Często się więc okazuje, że początkowa faza segregacji takiej wiedzy wręcz utrudni nam komunikację – będziemy czuli się mniej swobodnie. Wypowiadając coś możemy utknąć na kombinowaniu jak powinniśmy się wyrazić, zamiast coś po prostu powiedzieć.
Praktycznie identyczne procesy załamania naszych kompetencji występują się w każdej drodze poznawczej.
Tak samo jak w powyższych przykładach, tak i w przypadku rozwijania
swoich zdolności postrzegania pozazmysłowego – większość ludzi nie
przechodzi etapu drugiego. Praktyka pokazuje, że ludzie dokonujący
intuicyjnych odczytów zaczynają bardzo tracić na trafności gdy
przychodzi wiedza bądź sugestie umysłu w badanym temacie. Często więc
jest tak, że zrażeni efektami zdobywanej wiedzy – a więc pogorszeniem
się naszych umiejętności, porzucamy jej dalsze zgłębianie. Nieraz wręcz
dochodzi do dość radykalnych wniosków, zazwyczaj w postaci uznawania
‚umysłu’ za coś złego i jednoznacznej wyższości ‚serca’ ponad tym.
Ponownie w tym miejscu zaznaczam, że odczyt z pierwszego intuicyjnego
poziomu jest czymś zupełnie w porządku. Jeśli więc nas on zadowala, to
może faktycznie nie należy się za niego zabierać. Jeśli jednak pragniesz
poszerzyć swoje zdolności, to przejście etapu drugiego staje się
obowiązkowe.
Intuicja systemowa
Etap drugi to faktycznie zdobywanie wiedzy, segregowanie, układanie określonego systemu.
W zależności od tego, jaką zdolność pragniemy poszerzyć, taki rodzaj
systemu będzie nam potrzebny. Na poziomie intuicji systemowej operujemy
więc już nie tylko informacją, ale wiedzą, która zawarta jest w
określonych systemach.
Jeśli chodzi o poszerzenie kompetencji w zakresie
postrzegania pozazmysłowego, to praktycznie zalecam następujące
podejścia w zależności od modelu (w tym artykule zostały opisane poszczególne modele):
-
Jasnowidzenie– budowanie dokładnej, własnej skali, zaś wstępnie zapoznanie się z istniejącymi skalami (np. skala Bovisa)– zdobywanie konkretnej wiedzy o właściwościach obiektów, które będziemy chcieli badać. Np. chcąc badać sprawnie ludzkie ciała potrzebne będzie zapoznanie się chociaż z podstawami anatomii. Jeśli zaś pragniemy oglądać czyjąś aurę pod kontem istniejących podpięć, to także przydatne jest posiadanie lub zbudowanie określonego systemu. Warto byłoby więc rozróżniać co jest: ‚jakimś bytem’, ‚myślokształem’, ‚efektem działania psychotronicznego’, ‚oddziaływaniem określonej przestrzeni’, ‚wpływem strefy rodzinnej’, ‚oddziaływaniem elektromagnetycznym’, ‚cykliczną falową fluktuacją’ itp. Jeśli nie wprowadzimy jakiejś formy podziału, to zbyt łatwo utkniemy w stwierdzeniu: „jakiś negatywny byt”.
-
Jasnosłyszenie– jasnosłyszący musi w jakiś sposób pracować z dźwiękiem: grać na instrumencie, komponować, śpiewać, wczuwać się w dźwięki– przydatne okazuje się zarówno teoretyczne jak i praktyczne zapoznanie się z istniejącymi skalami muzycznymi– jeśli nie mamy okazji zajmować się muzyką, lub zupełnie nie czujemy tego kierunku, to konieczne będzie budowanie wewnętrznego odbioru na inne sposoby. Bardzo przydatne okazuje się chodzenie z zamkniętymi oczami przy jednoczesnej próbie wyobrażania sobie siebie w pomieszczeniu. Kształt otoczenia próbujmy budować sobie tak, jak nietoperz to robi za pomocą echolokacji – wydajemy jakiś dźwięk, to może być nawet nasz oddech. Powrotna fal dźwięku daje nam informacje o kształcie pomieszczenia.– bardzo przydaje się samo rozumienie dźwięku jako fali lub określonej częstotliwości, można zaczerpnąć wiedzy z zakresu fizyki lub muzyki. Niektórym lepiej służą wyobrażenia dźwięków jako kolorów. Ci, którzy łączą jasnosłyszenie z jasnoczuciem, mogą odnaleźć się poprzez odbiór dźwięku jako odczuwane naprężenia (i rozluźnienia).
-
Jasnoczucie– należy poszeregować i nauczać się odróżniać: emocje, uczucia, odczucia, treści, poziom z którego pochodzi intuicja (szczególnie ważne na początek etapu drugiego jest zauważenie, czy naszym źródłem jest poziom ‚form’ czy ‚nieform’), ‚kierunki informacji'(ekspresja, impresja), wpływy istot i przestrzeni.
-
Jasnowiedzenie– wiedza praktycznie z każdego zakresu może okazać się przydatna, w praktyce warto jednak obrać szybko jakiś konkretny kierunek specjalizacji, a potem resztę uzupełniać – inaczej jasnowiedzący nigdy nie przebrnie przez początek etapu drugiego– szczególnie przydatna będzie wiedza na temat samych źródeł poznania. Mówiąc inaczej warto sobie gruntownie odpowiedzieć na pytanie, co ja rozumiem jako: ‚poznanie’, ‚wiedzę’, ‚informację’, ‚świadomość’, ‚duszę/ducha’.– koniecznie nauczyć się jak odpuszczać dotychczasową wiedzę (aby móc iść dalej)
Pod koniec etapu drugiego nasza sprawność posługiwania się danego typu zdolnością dalece przekracza tą z poziomu pierwszego.
Aby taką swobodę uzyskać trzeba umieć się tymi stworzonymi systemami
bawić. Teraz możemy pomiędzy nimi kombinować i przełączać się w różne
tryby.
W przypadku codziennych zdolności to:
-
moment, gdy wspomniany wcześniej nowy telefon możemy sprawnie obsługiwać jedną ręką, podczas gdy drugą przewracamy warzywa na patelni
-
innym przykładem jest kierowca, który pomimo zachowania czujności na autostradzie może spokojnie prowadzić rozmowę.
W przypadku percepcji pozazmysłowej to moment, kiedy
wreszcie czujemy, że jest ona naszym narzędziem, a nie my jej. W pewnym
sensie drugi poziom intuicji oznacza wstępną jej kontrolę. Należy jednak
uważać z tą kontrolą, dlatego, że szczególnie końcówka drugiego etapu
to czas, gdy naszego ego w tym zakresie staje się bardzo pewne – a taka
pewność potrafi być zgubna. Bardzo często załącza się tutaj tzw.
‚syndrom Boga’ – wspomniany wcześniej kierowca czuje się tak pewnie, że
nawet wyprzedzając trzyma kierownicę jedną ręką zaś specjalista od
percepcji (jakiegoś typu) zaczyna działać mocno na pokaz (przed innymi
lub sobą). Jeśli więc będziemy chcieli pójść dalej ze swoimi
zdolnościami, to właśnie z owym syndromem ‚Boga’ pozostanie nam się
zmierzyć.
Świadoma intuicja
Początki etapu trzeciego są zwykle od razu bardzo przyjemne,
mocno to więc różni od początków drugiego etapu. Tutaj raczej trudność
polega na tym, aby być gotowym puścić kontrolę, zostawić zabawę i iść
dalej. Trzeba więc uzyskać pokorę do własnych możliwości, wiedzy,
doświadczenia. Najbardziej więc pójcie dalej będzie blokowane przez
pychę, nadmierną pewność lub po prostu zamkniętość umysłową – wiem/umiem
już wszystko. Pomocne może być po prostu rzetelne zweryfikowanie swoich
możliwości – sprawdzenie się ze światem, zobaczenie co inni w tym
względzie potrafią.
Aby faktycznie wejść w owy trzeci etap intuicji
trzeba zmierzyć się ze swoim ego – zarówno tym zewnętrznym jak i
wewnętrznym. Zewnętrzne ego jest bardzo widoczne, zwykle jako nadmierna,
nadmuchana pewność. Wewnętrzne ego jest bardziej dyskretne. To nasz
rozbudowany, wygodny, wewnętrzny świat. W nim nie wietrzymy zagrożenia,
zdaje się on też nikomu nie szkodzić i nie wadzić. Dlatego właśnie
przejście na trzeci etap intuicji nie odbywa się poprzez jakąś wspaniałą
akcję przepracowania czy poskromienia ego. Jest to osiągnięcie stanu, w
którym mamy pełną gotowość wychodzenia poza swoje ego – lecz bez
dziwnych prób jego kasowania. Wcześniejsze, zbudowane na drugim poziomie
systemy dalej są niezwykle użyteczne. Kasowanie ego oznaczałoby ich
kasowanie – nie o to nam chodzi. Etap drugi, poprzez zrozumienie
systemów (swoich) pozwalał nam używać intuicji jako narzędzia. Etap
trzeci pozwala nam narzędziowo potraktować zabawę systemami. Teraz
świadomie wybieramy, kiedy uruchamiamy ogląd z systemu, a kiedy się do
niego dystansujemy. Trzeci etap intuicji to właśnie etap świadomości.
Możemy więc czerpać bezpośrednio z samej świadomości (np. obserwator) i
nadal korzystać ze źródeł wiedzy a nawet surowej informacji.
Przykład:
Wspomniany wcześniej kierowca już nauczył się
jeździć w niesamowity sposób. Zapewne, aby to osiągnąć, jeżdżenie
samochodem stało się ważną częścią jego życia. Owa pasja przesiąka jego
sposób postrzegania – gdy idzie ulicą podświadomie rozpoznaje samochody,
widzi manewry drogowe a nawet typy kierowców. A przecież miał być to
tylko spacer… O to właśnie chodzi, aby ów kierowca potrafił na zawołanie
przestać na jakiś czas być kierowcą i spojrzeć na świat z innej
perspektywy. To pozwoli mu korzystać z przyjemności spaceru, a do tego
daje szansę wnieść nowe wartości do życia, z których wcześniej nie
zdawał sobie sprawy. Wcale nie chodzi o to, aby porzucał swoją
samochodową pasję.
W przypadku percepcji pozazmysłowej jest podobnie
jak z owym kierowcą. Rozbudowany system drugiego poziomu może
doprowadzić jasnowidza do dostosowywania całego życia pod tym kątem.
Może się zablokować na nową wiedzę, doświadczenia lub nie móc już
‚rozmawiać ze zwykłymi ludźmi’. A czasem chodzi po prostu o to, aby
zatopić się w życie i przyjąć je jakim jest.
W dużej mierze więc, świadoma kontrola swojej intuicji na trzecim etapie polega właśnie na świadomym odpuszczeniu owej kontroli.
Zewnętrznie to bardzo przypomina etap pierwszy. Faktycznie, dla
nieświadomego obserwatora różnicy nie widać. Zmiana, jaka zaszła w
człowieku pomiędzy drugim a trzecim etapem to głębokie uwewnętrznienie.
Mistrz kierownicy może spokojnie się przechadzać pomiędzy ludźmi,
zewnętrznie nic go nie różni. Jednak dla niego różnica pomiędzy
pierwszym, a trzecim etapem jest zasadnicza. Na pierwszym był po prostu
dobrym kierowcą, teraz jest ‚mistrzem’.
Faktyczna praca, jaka jest do wykonania dla każdego
rozwijającego percepcję pozazmysłową na trzecim poziomie intuicji to
integracja tej percepcji z życiem. Powstaje wręcz konieczność otwierania
się na nowe rzeczy. Często przyjdą do nas rzeczy zaskakujące, takie,
które z pozoru do niczego nam w rozwoju nie są potrzebne. Cała ‚zabawa’
polega na tym, że na trzecim etapie nie wskoczymy wyżej niż jesteśmy człowiekiem.
Trzeba robić tak, abyśmy wzrastali jako cała osobowość. Do tego, na tym
etapie uzyskujemy spory dostęp do poziomów z których czerpaliśmy naszą
intuicję. Możemy więc owe nieuświadomione poziomy w dowolnej chwili
sobie uświadamiać. Technicznie patrząc, nie jesteśmy w stanie cały czas
takiej świadomości utrzymać – i o to chodzi. Przesuwamy własnego
obserwatora tam, gdzie jest on w danym momencie potrzebny. Jeśli drugi
etap wykonaliśmy poprawnie, to już tylko od czasu do czasu potrzebujemy
aktualizować nasze źródła intuicji. Więcej czasu potrzebujemy na
poszerzenie kontekstu. Ów poszerzony kontekst można rozumieć bardzo
prosto. W jakiś innych dziedzinach musimy rozwinąć się dostatecznie,
abyśmy mogli je w pewnym stopniu połączyć z tą główną. Taka synteza (lub
integracja) pozwala na wygenerowanie zupełnie innej wartości. Całe
piękno tego etapu polega na tym, że łączyć można dosłownie wszystko.
Praktyka jednak pokazuje, że aby dokonać czegoś dostatecznej integracji,
musi to być dostatecznie uświadomione. Dlatego najczęściej, aby nasza intuicja ‚w czymś’ była na trzecim poziomie, to trzeba połączyć następujące składowe:
-
naszą dziedzinę główną pod koniec etapu drugiego
-
co najmniej jedna dziedzinę na drugim poziomie intuicji
-
parę dziedzin pretendujących do drugiego poziomu (solidny poziom pierwszy)
Praktycznie patrząc droga sensora (osoby używającej
percepcji pozazmysłowej) do wejścia na trzeci poziom intuicji może
wyglądać następująco:
Jedną dziedzinę percepcji pozazmysłowej ma
znakomicie usystematyzowaną – potrafi się nią bawić (np. jasnowidzenie).
Do tego potrzebuje czegoś, co da mu dodatkowe pole do inspiracji, dobry
drugi poziom, może to być np.: wiedza naukowa, sztuka, sport itp.
Wreszcie potrzebuje iluś drobnych rzeczy, w których też jest dobry i
jakoś wypełniają życie. Tutaj znaleźć może się niemalże cokolwiek: od
gotowania poprzez wycieczki aż do kolekcjonowania znaczków.
Dla postronnych odczyty/wglądy wykonywane przez
sensora korzystającego z trzeciego poziomu intuicji są prawie nie do
odróżnienia od wcześniejszych. Ten poziom daje jednak sensorowi
możliwość swobody w operowaniu własnym postrzeganiem. Potrafi zarówno
ekstrahować swoje perspektywy jak i je łączyć. To daje dostęp do
zupełnie innych oglądów – sięganie poza formy. Praktyczna uwaga moja
ponownie zostaje zwrócona w kierunku osób wyłącznie ‚czujących’.
Oczywiście za pomocą samego czucia można dokonywać znakomitych odczytów,
jednak jest to wtedy odczyt pierwszego poziomu intuicji i prawie
wyłącznie ze świata form. O ile więc w wymiarze praktycznej, codziennej
ludzkiej płaszczyzny taki odbiór pozostaje niezwykle wartościowy, o tyle
niebezpieczne jest mu przypinanie łatki odbiorów mistycznych, lub co
gorsza – próba powoływani teorii na tej podstawie. W każdym razie, gdy
już udaje nam się dokonywać odczytów poza formami, to nasze zrozumienie i
poczucie rzeczywistości zmienia się radykalnie. I często o to poczucie
właśnie chodzi – poczucie głębi rzeczywistości. Sam odbiór poza formami
jest natomiast praktycznie nie do przełożenia na jakikolwiek język – nie
dokonamy opisu ‚nieform’ za pomocą ‚form’. Wszelkie systemy, nasze
struktury, ciała wyższe i niższe a nawet myśli – to formy. Teoretycznie
więc etap trzeci zdaje się tylko nas wewnętrznie wzbogacać, nie dając
możliwości wyrazu tych treści bądź odczytów. Jeśli jednak nasze wysiłki
rozwojowe będą kontynuowane, to uzyskujemy dostęp do czwartego etapu –
intuicji holistycznej.
Intuicja holistyczna
Obserwując naturę intuicji holistycznej dochodzę do
wniosku, że tworzenie jakiś reguł co do przejścia z poziomu trzeciego na
czwarty byłoby bardzo sztucznym tworem. Przejście na poziom intuicji
holistycznej to uzyskanie zdolności syntezy świadomości nie tylko w
zakresie osobowości, ale także istoty. Proces ten przebiega więc
stosownie do posiadanej osobowości, jak i istoty (duszy) jaką jesteśmy.
Dla jednych więc przejście z poziomu trzeciego na czwarty będzie
naturalną drogą rozwoju i to po prostu będzie działo się samo. Kto inny
dostrzeże w tym mistyczny przeskok – oświecenie. Dla kogo innego wiązać
się to będzie z koniecznością konfrontacji ze swoimi najgłębszymi
cieniami. Jeśli więc mam wysnuć jakieś wnioski, to jest kilka zagadnień,
które mają spore szanse zaowocować takim przejściem – proszę jednak to
potraktować jedynie jako pewne propozycje i podpowiedzi, gdyż może się
okazać właśnie w Twoim przypadku zupełnie inaczej.
Spore szanse ma pomóc w tym procesie praktykowanie zasady spójności na poziomach. Zasadę tę można wyrazić następujący, ogólny sposób:
„Im większa spójność na poziomach bytu danej istoty, tym większa szansa, na przejawienie się bytu na określonym poziomie”.
Regułę tę można zrozumieć łatwiej: im pewniejsza nasza cała istota, że chce coś zrobić, to większa szansa, że to właśnie zrobi.
Przy praktykowaniu tej zasady jest więc szalenie ważne zaufanie do
samego/samej siebie (lub wymiennie do
Wszechświata/Rdzenia/Boga/Przestrzeni). Ta zasada bowiem określa ‚tylko’
szansę zadziania się czegoś – nie dość, że nie daje nam gwarancji, to
jeszcze nie mówi jak to się zadzieje. Chociaż teoretycznie uzyskanie
blisko 100% spójności na poziomach powinno nam dawać niemalże 100%
gwarancję na zadzianie się czegoś, to w praktyce tak wysoką spójność
uzyskujemy co najwyżej chwilowo. Luki w naszej spójności mogą być wypełnione właśnie poprzez zaufanie.
Może się to wydać paradoksalne, lecz owa luka w specyficznych
przypadkach bardzo dobrze zostaje ‚uszczelniona’ także poprzez
oczekiwania lub wręcz żądania. De facto same oczekiwania czy żądania nie
wypełniają luki spójnościowej (tak jak robi to zaufanie) – jednak w
wielu sytuacjach to, czy potrafimy oczekiwać lub wręcz żądać czegoś od
świata jest testem naszej spójności. W ten sposób więc mamy szansę
poprawić naszą spójność ale też możemy ją jeszcze zmniejszyć. Nieraz się
okaże, że nasze ‚chciejstwo’ to tylko wytwór naszego ego i nie ma
zgodności na innych poziomach. Wtedy potrafi się zaś zrodzić w nas bunt
do samych siebie – i nie zawsze udaje nam się z nim poradzić. Taki bunt
jest w prawdzie transformujący, ale zbyt silny może uruchomić nasze
pokłady autodestrukcyjne. Dlatego właśnie przed próbami praktykowania holistycznej intuicji warto najpierw nauczyć się odpuszczania.
Kolejna ważna wskazówka co do intuicji holistycznej
to jej powiązanie ze stanem bycia. Mówiąc najprościej, aby owa intuicja
działała na takim poziomie, trzeba znajdować się w określonym poczuciu
bycia. To bycie to różne bycia: czasem jest to poczucie magiczności,
wzniosłości chwili, czasem jest to poczucie pełni, czasem buntu a czasem
pustki. Technicznie ujmując, w danej momencie cały nasz byt jest jakiś.
W tym byciu potrafimy być, gdy przyjmujemy je dokładnie w tej chwili, dokładnie takie, jakie jest. Wyrazistą i powszechną (nie jedyną) pochodną interakcji stanu bycia z istnieniem jest rozwój jako taki. Można więc się pokusić o stwierdzenie odwrotne: rozwój jest najpowszechniejszym paliwem dla utrzymania stanu bycia w intuicji holistycznej.
Konotacja jest zaś następująca, że jeśli chcielibyśmy bez przerwy
operować na poziomie intuicji holistycznej, to potrzebowalibyśmy
rozwijać się cały czas, w każdej chwili, w każdej sekundzie – a tak się
przecież nie dzieje. Inne formy ‚paliwa’ dla tej intuicji są jeszcze
bardziej ulotne, dlatego nie należy oczekiwać stałego utrzymania tego
stanu. Nie mniej jednak, te ułamkowe chwile dostąpienia stanu bycia
potrafią nam ukazać bardzo dużo. Nieraz doznajemy olśnienia lub
dokonujemy przełomu czy to w rozumieniu czy odczuwaniu czegoś. Nic więc
dziwnego, że wielu ludzi będzie stawiało znak równości pomiędzy
holistyczną intuicją a oświeceniem – wedle moich odbiorów są to jednak
odmienne stany, ale często bardzo powiązane.
Praca z intuicją
‚Jakąś’ intuicję ma każdy z nas. Często się mówi, że
należy wyostrzyć naszą intuicję oraz nauczyć się jej słuchać. Zarówno
wyostrzenie samej intuicji jak i jej słuchanie można porównać do poprawy
łączności (telefonicznej, internetowej). Pragnąc więc rozpocząć pracę z intuicją warto zadać sobie pytanie z którym jej źródłem najpierw chcielibyśmy poprawić łączność?
Wybór wcale nie jest oczywisty, lecz jeśli nie mamy pewności od czego
zacząć, to najbezpieczniej rozpocząć od poziomu fizycznego.
Fizyczna intuicja
Intuicję fizyczną można kształtować na wiele
sposobów. Zwykle warto zacząć od nauki słuchania swojego ciała. Wstępne
jej rozwijanie można zatem wykonywać poprzez:
-
sport lub inną intensywną formę ruchu
-
intencyjne wczuwanie się w części swojego ciała – np. celowo skupiamy się na: oddechu, biciu serca, oczach, małym palcu, wątrobie itp.
-
‚dialog z ciałem’ → np. pytać się ciała co by chciało w danym momencie (a następnie poddanie się ruchowi/odruchowi)
Gdy opanujemy powyższe możemy się pokusić o próby bardziej zaawansowane:
-
sporty ekstremalne
-
spacer po lesie i sprawdzanie co nam ciało podpowie jako możliwy pokarm (czy ten listek nadaje się do zjedzenia?)
-
głodówki (w różnej postaci) → to zarówno wystawia nas na komunikację jak i oczyszcza ciało, dzięki czemu odbiory są czystsze
-
intensywne bodźcowanie i rozluźnianie stresu w trakcie np.: wstrzymywania oddechu, wystawienia na zimno lub gorąco, silne zmęczenie fizyczne (świetnie więc się sprawdzają kąpiele w lodowatej wodzie)
Powyższe przykłady to tylko przykłady – możliwości
jest prawie nieograniczona ilość. Rzecz jasna, że nasz odbiór intuicyjny
nie kończy się na poziomie ciała i dobrze byłoby powędrować dalej.
Mentalna intuicja
Kolejne naturalne źródło do szlifowania to poziom
mentalny. Chociaż nasz umysł jest strukturą o wiele bardziej elastyczną
aniżeli ciało, to jednak opanowywanie intuicji z tego źródła nie jest
już takie oczywiste. Przede wszystkim, słuszność wyborów mentalnych jest
trudniejsza do zweryfikowania. Gdy na poziomie fizycznym oczyszczamy
ciało, to wyraźnie widzimy poprawę kondycji i zdrowia. Gdy na poziomie
umysłu zmienimy przekonanie na inne, to niby zawsze możemy dokonać
weryfikacji na poziomie fizycznym, czy nam posłużyło – np. zmieniając
swoją mentalność możemy zobaczyć, czy poprawiły się nasze relacje z
ludźmi albo zasobność portfela. To są jednak tylko dowody na to, jak się
przekłada nasz poziom mentalny na fizyczny, a nie świadectwo sprawności
odbiorów mentalnych. Mówiąc najprościej, poprawa naszej mentalnej intuicji winna być widoczna przede wszystkim na poziomie mentalnym.
W praktyce sprowadza się to do faktu, czy jakimś wyobrażeniem lub ideą
potrafimy sprawniej operować. Ogólnie więc, chcąc poprawić jakość
naszego źródła mentalnego powinniśmy pracować nad wyobraźnią. Praktyka
pokazuje, że jedne rzeczy jest nam łatwiej sobie wyobrazić, a inne
trudniej. Chociaż nie jest to stała reguła, to jeśli ktoś nie wie, nad
którym typem wyobraźni pracować, to zwykle najefektywniej będzie
rozpocząć od tej dla nas najprostszej.
Komuś więc łatwo przyjdzie wyobrażanie sobie
dźwięków, komu innemu kształtów, można wyobrażać sobie relacje pomiędzy
ludźmi lub obiektami, czasem łatwiej nam wyobrażać sobie coś statycznie a
czasem dynamicznie, ktoś może łatwo sobie wyobrazić co należy połączyć
aby uzyskać określony smak, kto inny będzie miał dobrą wyobraźnię
matematyczną, kto inny znajdzie łatwość w wyobrażeniu sobie jakie
emocjonalne scenariusze potrafią się budować w głowie drugiego człowieka
itp.
Próby dopasowania określonych typów wyobraźni powinny
być dostosowane do osobowości – co czyni potencjalną listę prawie
nieograniczoną, więc w tym artykule nie będę próbować jej nakreślić.
Zamiast tego wspomnę, że najprostszym sposobem rozwijania wyobraźni jest
z niej regularne korzystanie – a udaje nam się to, gdy jesteśmy tym
żywo zainteresowani lub ewentualnie z jakiegoś powodu zobligowani (np.
zawodowo). Dlatego właśnie, początkowo najlepiej skupić się na jednym
typie wyobraźni, bo jego praktykowanie będzie podnosić nasz ogólny
poziom i sprawność umysłu. Z czasem korzystanie z innych typów (nie
koniecznie wszystkich) będzie łatwiejsze.
Ciało i umysł
W następnej kolejności zwykle warto zadbać o dobre
połączenie pomiędzy intuicją fizyczną a mentalną – a więc ciałem i
umysłem. W tym miejscu pragnę zwrócić uwagę na bardzo ważny niuans.
Zazwyczaj odruchowa wydaje się kolejność ‚rozwijania w górę’. Często
więc myślimy, że po pracy z ciałem, czas na poprawę połączenia z umysłem
a następnie poprawę intuicji umysłowej. Jednak zwykle nie mając już w
jakimś stopniu rozwiniętej intuicji mentalnej (umysłowej) nie mamy po
prostu za bardzo z czym tej naszej fizycznej łączyć. W efekcie tworzymy
więc projekcje naszych odbiorów fizycznych na mentalne. Najogólniej, w przypadku większości ludzi pełniejsza procedura rozwoju intuicji wygląda następująco:
-
Intuicja fizyczna
-
Intuicja mentalna
-
Połączenie intuicji fizycznej i mentalnej (pomost)
-
Intuicja duchowa
-
Połączenie intuicji mentalnej i duchowej
-
Połączenie intuicji fizycznej i mentalnej
Gdy już w pewnym stopniu opanujemy ową mentalną
intuicję, to tworzenie połączenia pomiędzy ciałem a umysłem (a w
zasadzie jego poprawa lub oczyszczanie) staje się bardzo proste. Informacje
wysyłane z umysłu do ciała powinny teraz faktycznie być mierzone ich
praktycznym wymiarem – czyli winniśmy sobie zadawać proste pytanie:
„Jaki jest fizyczny/namacalny/widoczny efekt działania/zmiany moich
myśli?”. Przesył informacji z ciała do umysłu także weryfikujemy poprzez
proste pytanie: „Czy moje działania w świecie fizycznym powodują
poszerzanie mojej wyobraźni/moich horyzontów?”. Czasem na powyższe
pytania nie jest łatwo sobie odpowiedzieć. Wtedy robimy prosty test
lustra. Stajemy przed lustrem, zaglądamy sami sobie w oczy i zadajemy
powyższe pytania. Jeśli czujemy jakikolwiek opór, aby powiedzieć sobie,
że np.: „te działania pomagają mi w…”, to jest to prosty znak, że musimy
tam dalej zajrzeć i sprawdzać swoją spójność. Jedynie więc
jednoznaczne: „TAK, to mi służy jak powinno”, oznacza, że możemy
spokojnie iść dalej.
Duchowa intuicja
Gdy już czujemy oraz zweryfikujemy, że radzimy sobie z
intuicją fizyczną, mentalną oraz ich połączeniem, możemy zabierać się
za intuicję duchową. Większość praktycznej pracy nad intuicją duchową
jest relatywnie proste… pod jednym warunkiem. Otóż intuicja duchowa jest
niezwykle często mylona z umysłową. Umysł myśli – to taki prosty
wniosek, do którego dochodzi każdy wnikający w ten poziom. Jednak sama
myśl płynąca, czy też obecna w umyśle, to nie tylko myśl widoczna ze
względu na wykonywanie świadomej jej obserwacji. Mówiąc inaczej,
podświadomość samego umysłu działa sobie swobodnie bez względu czy ją
dostrzegamy, czy nie. Ta właśnie podświadomość umysłu jest zwykle mylona z intuicją duchową.
Naturalnie, sama podświadomość umysłu może być jak najbardziej źródłem
intuicji – z tym, że nie jest źródłem intuicji duchowej. Natomiast,
szczególnie na początku naszego praktykowania duchowej intuicji
podświadomość naszego umysłu jest ekranem, na którym owa duchowa
intuicja się wyświetla. Aby móc odróżniać świadomy i podświadomy poziom
umysłu potrzebujemy spoglądać na niego z boku, z perspektywy świadka.
Proszę nie dać się zwodzić pomysłom w stylu: „umysł należy zatrzymać”.
Chodzi o to, abyśmy umieli wyłączyć zafiksowane programy umysłu, czyli
natrętne myśli. Wyłączenie całego umysłu graniczy z cudem – natomiast
możemy naszą świadomość ‚postawić’ z boku umysłu i nie być bezpośrednio
zaangażowanymi w jego procesy. Piękno tego zabiegu polega na tym, że
jeśli faktycznie udaje nam się postawić świadomość z boku umysłu, to to,
co do nas przychodzi będzie (prawie) wyłącznie pochodziło z poziomu
duchowego. To, co faktycznie może do nas przyjść z poziomu duchowego to:
-
idee, czyli ‚najwyższe formy’ (wtedy źródłem jest nasz poziom piątogęstościowy – nasze najwyższe ciało)
-
‚nieformy’, czy też coś, co możemy nazwać ‚niekoncepcyjnością’ lub czystą świadomością (wtedy źródłem jest czysta świadomość z szóstej gęstości Wszechświata lub jedność z siódmej gęstości Wszechświata)
Przede wszystkim więc, jeśli coś przychodzi do nas jako określona koncepcja, struktura, pomysł – to nie pochodzi z poziomu duchowego.
Oczywiście zwykle naszym odbiornikiem będzie nasza struktura, która
jest zmuszona odbiorowi nadać formę. Dlatego, gdy pojawia się nam w
umyśle jakaś wizja, to warto zadać sobie proste pytanie:
„Czy tak jest faktycznie, czy to mój umysł ubiera coś w taką formę, jaką zna?”
Powyższe rozróżniania przydadzą nam się niezwykle
mocno, gdy chcemy wzbogacić naszą zdolność postrzegania pozazmysłowego.
Praktycznie każdy duchowy odbiór pozazmysłowy będzie związany ze
zdolnością do odbioru bardzo subtelnych odczuć → potrzebne nam
rozwinięte odczuwanie. Wcześniejsze zabiegi rozbudowywania i
oczyszczania struktur służą temu, abyśmy mieli klarowny ekran do
odbioru. Chociaż nie mamy jakiegokolwiek obowiązku racjonalizować, systematyzować, bądź realizować naszych odbiorów duchowych to… jednak zazwyczaj mamy ochotę, aby z odczucia wynikało coś więcej niż samo odczucie. Proponuję więc zastosować prostą formułę (lecz najlepiej, jeśli TY znajdziesz swoją):
-
przyjmij odczucie jakim jest (w czasie odbioru po prostu odbieraj)
-
gdy odczucie się kończy, wczuj się jeszcze raz i postaraj odebrać, czy chce się ono jakoś realizować czy pozostać na poziomie odczucia
-
jeśli odczucie chce się realizować, to pozwól, aby nabrało potrzebnej do tego formy: myśli, koncepcji, działania, emocji, treści, wizji itd.
Głęboka intuicja duchowa potrafi nam dostarczyć
treści i przeżyć, jakie ciężko jest w ogóle opisać. Odczucie tej głębi
często pozwala na prawdziwe zmierzenie się z takimi pytaniami jak:
-
Jaki jest sens życia?
-
Czym jest uniwersalna miłość?
-
Czy szczęście jest tylko wytworem ludzkiego umysłu?
Duchowa intuicja pozwala nam na coś więcej –
przekraczamy zakotwiczenie w świecie materii i umysłu. Ponadto,
praktycznie patrząc, bez uruchomienia duchowej intuicji, praktycznie
niemożliwe jest wyjście ponad jej systemowy poziom. Niestety, kolejny praktyczny aspekt duchowej intuicji to właśnie jej wątpliwa praktyczność. Odbiory
z duchowego poziomu ciężko sprowadzić do poziomu mentalnego. Jeszcze
ciężej je przekuć na mierzalne, materialne rezultaty. Tutaj
ponownie z pomocą przychodzi nam systemowy poziom intuicji, który warto,
abyśmy mieli opanowany. Inaczej nasz duchowy odbiór będzie stanowił
jedynie naszą wewnętrzną wartość. Naturalnie, każdemu życzę, aby był
zdolny do tworzenia takiej wartości w sobie. Jednak bardzo ciężko o to,
aby wreszcie nie narastała w nas frustracja, gdy widzimy, że nijak
możemy się ze światem czy bliskimi podzielić tym, co przeżywamy. Dlatego
zdrowy pragmatyzm podpowiada nam następujący wniosek:
„Jeśli pragniemy, aby nasze odbiory duchowe nie
wzmagały w nas poczucia izolacji, to powinniśmy znaleźć sposób na
skuteczną ekspresję tych odbiorów do świata”.
Na początek potrzebujemy więc do tego określonych
narzędzi – czyli ponownie, przygotowanego ciała, umysłu oraz intuicji na
co najmniej systemowym poziomie (w określonym zakresie). Możemy wtedy
wprowadzać w życie idee które czujemy; tworzyć coś namacalnego czując do
tego głęboką inspirację; komunikować się z ludźmi a nawet innymi bytami
na przeróżnej płaszczyźnie. To wszystko staje się ‚naturalnie’
dostępne, gdy nie mamy poważniejszych luk na poziomie ciała i umysłu –
łączą się one z duchem.
Oczywiście, nie jest powiedziane, że każdego z nas
droga wiedzie w kolejności: ciało, umysł, duch. Ciężko nawet określić ją
najlepszą – jest drogą najłatwiejszą do zrozumienia i okiełznania.
Droga rozpoczęta od duchowej intuicji jest pełna zupełnie innych barw.
Wtedy potrzeba zupełnie innej metodyki działania i rozwoju, aby owe
duchowe odbiory sprowadzić do poziomu materialnego. Paradoksalnie,
chociaż w sposób naturalny tylko niewielki odsetek ludzi rozpoczyna
swoją pracę z intuicją od duchowych poziomów, to właśnie wśród tych
ścieżek istnieje największa różnorodność. Uzasadnienie jest proste.
Poziom ‚duchowy’ jest w pewnym sensie ‚bliżej jedności’, a schodząc z
niego, sprowadzając na ludzki wymiar, zwiększamy jego poziom
indywidualizacji. Z kolei, gdy zaczynamy od poziomu ciało, to
teoretycznie startujemy od poziomu większej ‚indywidualizacji’ ale nasz
rozwój dąży do ‚jedności’ – w praktyce więc łatwiej wchodzimy i
akceptujemy treści kolektywne, podczas gdy patrząc z poziomu duchowego
na cielesny widzimy olbrzymie rozdrobnienie, które ciężko jest
akceptować. Dlatego, chyba tylko jedną ogólną poradę jestem w stanie
udzielić tym, co zaczynają z poziomu duchowego:
„Warto uczyć się widzieć piękno i doceniać wartość indywidualnych perspektyw i ścieżek”.
Podsumowanie
Intuicja zawsze nam służy. Nie bójmy się, że możemy
ją zatracić. Co najwyżej możemy żyć w przekonaniu, że jej nie mamy.
Zawsze jednak istnieje jakieś dodatkowe ‚niewidoczne prowadzenie’. To
prowadzenie najczęściej będzie pochodzić z łączności z naszą własną
istotą. Jeśli nawet byśmy stracili kontakt sami ze sobą, to nadal
będziemy prowadzeni – jakaś forma zewnętrzna będzie nas prowadzić, dając
bezpieczeństwo. Czy Ty drogi czytelniku wolisz, aby prowadziło Ciebie
Twoje własne wnętrze? A może wolisz aby prowadziło Ciebie coś z
zewnątrz: ludzki system, świadomość Ziemi, przestrzeń jako taka,
zewnętrzne byty duchowe? To są pytania, na które każdy z nas sam sobie
odpowie. Nie ma złej czy dobrej odpowiedzi. Największą harmonię da nam częste sprawdzanie i stosowanie: „Co chcę aby mnie prowadziło?”. Jednak także i harmonia wcale nie zawsze jest dla nas najważniejsza. Co jest więc najważniejsze? Pozostawiam to pytanie otwarte dla każdego czytelnika i życzę owocnych poszukiwań.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz