niedziela, 11 listopada 2018

Siewcy Życia


piątek, 09. Listopad 2018
 

Gwiazdy i planety to żywe istoty. Żywe i świadome. Tylko w skali dostępnej dla człowieka, trochę duże… Ze światopoglądem, który ludziom wpojono, można zwyczajnie nie zauważyć, że planeta żyje, myśli i czuje. Jeżeli jednak wejdzie się na poziom fal mózgowych znacznie głębszych niż poziom codziennej aktywności, umysł przestaje się obijać o zewnętrzne formy, a do świadomości zaczyna docierać prawdziwe rozpoznanie. Wówczas zaczynamy rozumieć, że wszystko wokół nas jest żywe i świadome.
Siewcy Życia to piękne i wysoko świadome istoty pochodzące z przestrzeni duchowych. Ich misją jest pojawianie się w tych rejonach wszechświata, gdzie obfitość życia dopiero się rodzi.
Młode planety wysyłają do Siewców radosne zaproszenie. Są piękne, kochające i gotowe do tego, żeby przyjąć i rozwinąć niezliczoną ilość cudownych form życia.
Brzemienna życiem planeta zaprasza do siebie opiekunów. Ponieważ życie rodzi się wszędzie, niezliczona ilość duchowych pomocników przybywa, aby przyjąć i wychować rodzące się planetarne potomstwo.
Kiedyś opiekunów można było z łatwością przywołać. Dziś większość z nich jest głęboko ukryta, gdyż populacja najgęściej zamieszkującego Ziemię gatunku stała się zbyt agresywna, aby można było się im ukazywać.
Życie nie rodzi się z niczego, nie powstaje samorzutnie. Życie rodzi się z miłości. Miłość to dobro, które we Wszechświecie rozprzestrzenia się swobodnie i ogarnia każdego, kto chce je przyjąć. Każdy ma do niej prawo i każdy chętnie się nią dzieli.
Na Ziemi od kilku długich tysiącleci jest trochę inaczej. Miłość nie jest traktowana jako dobro powszechne. Podlega ścisłej reglamentacji i narzucono na nią niezliczoną ilość ograniczeń. Część z nich wrasta w życie ludzi z pokolenia na pokolenie tak mocno, że nawet sobie nie zdają sprawy, że ulegają ułudzie. Znam wielu, którzy są przekonani, że miłość to zazdrość, a przecież Zazdrość, to demon. Lista tego w jak dziwny sposób ludzie traktują miłość, jest naprawdę imponująco długa.
Ziemia jest piękna. Spójrzcie na nią. Zachwycająca. Ziemia jest również cudowną istotą duchową. W jej wnętrzu płonie ogromny rubin. Jego światło ma magiczną moc przyciągania.
Powiedzieć Wam sekret? Wszyscy we Wszechświecie o nim wiedzą. Ziemia kocha się w Słońcu. Z wzajemnością. Słońce kocha się w Ziemi. Czy myślicie, że bez tej gorącej miłości mogłoby tu powstać jakiekolwiek życie? Nie ma szans.
Wśród opiekunów licznie przybyłych na wezwanie planety, jest grupa istot obdarzonych szczególną łaską. Są to opiekunowie żywiołów. Ludzie nazwali ich Bogami.
Opiekunowie żywiołów mieli tę wyjątkową właściwość, że żywioły ich słuchały. Użycie mocy zazwyczaj kojarzone jest z ogromnym natężeniem duchowych sił. Tymczasem jest to delikatne dmuchnięcie. Niczym oddech życia przekazujesz swą złotą energię związanemu z Tobą żywiołowi, a on słucha Cię z lekkością i zrozumieniem. Nie musisz natężać mięśni aby wlać energię życia tam, gdzie jest ona potrzebna.
Jako bogowie jesteśmy nieśmiertelni, ale to przecież zrozumiałe. Przystosowanie się do przyjętego na Ziemi obyczaju śmiertelności jest dla nas bardzo niewygodne i trudne do przyjęcia. Jeżeli śmiertelność Cię męczy, porzuć ją, bo to w istocie bardzo nużące złudzenie.

MIASTO NA WODZIE


W jednej z moich podróży w czasie i przestrzeni trafiłem do miejsca, które okazało się memu sercu wyjątkowo bliskie. Leciałem nad ciepłą powierzchnią oceanu. W oddali, na zachodzie zaczęło ukazywać się cudowne miasto spowite turkusową poświatą. Miasto na wodzie.
Kiedy znalazłem się bliżej, przyjrzałem się wszystkiemu dokładnie począwszy od morskiego dna. Było ono ukształtowane niczym ogromna niecka. Skała, która nieckę tworzyła wyrzeźbiona była niezliczoną ilością misternych krużganków, komnat i korytarzy. Była to siedziba inteligentnych istot zamieszkujących morskie głębiny.
Na powierzchni było jeszcze piękniej. Ogrody i budowle w jakiś sposób opierały się na podmorskim wsparciu skały tworzącej atol, były jednak skonstruowane tak misternie, że miało się wrażenie, że unoszą się na wodzie, tym bardziej, że co chwila spotykało się kanał z bezpośrednim dostępem do podmorskiej części miasta.
Kiedy się wynurzyłem, znalazłem się w ogrodzie. Lekkie budowle wzniesione były na kolumnach. Był to pałac Posejdona. Poczułem się tu tak wspaniale i znajomo, jakbym znalazł się w najbardziej przytulnym domu. Sam Posejdon pojawił się po chwili. Był to mężczyzna pięknie zbudowany, o szczupłej sylwetce, bez przerostu mięśni jak go się zazwyczaj ukazuje na posągach. Na twarzy o szlachetnych, pociągłych rysach, nie zauważyłem brody. Przeszedł koło mnie alejką, po czym przy jednej z kolumn wśliznął się gładko głową w dół do wody. Zmienił przy tym swój kształt. Na czas pobytu pod wodą przybrał energetyczny awatar bardzo szybkiej ryby lub ssaka morskiego o silnie opływowych kształtach. Spośród dziś żyjących ryb najbardziej kształt ten przypomina miecznik, ale mógł to być również jakiś ówcześnie żyjący gatunek delfina. Podejrzewam jednak, że był to awatar jedyny i niepowtarzalny w całym oceanie. Ów opływowy kształt oraz duchowe moce pozwalały Posejdonowi przemieszczać się pod wodą z dużą prędkością.

TURKUSOWY PROMIEŃ POROZUMIENIA

Całe miasto otoczone było turkusową poświatą. Wydobywała się ona z ogromnego kryształu umieszczonego pośrodku wyspy. Strzelał on w górę potężnym słupem jasnego, niebiesko – zielonego światła. Na pewnej wysokości światło to napotykało na coś w rodzaju energetycznej kopuły, która sprawiała, że turkusowy promień rozpraszał się otaczając wszystko niezwykłą poświatą. Duchowa istota odgrywająca na Ziemi rolę opiekuna mórz, jako jeden z projektantów życia, był współtwórcą Turkusowego Promienia Porozumienia. Każde z nas ma takich promieni siedem. Każdy w innym kolorze i inną spełnia rolę. Kolor turkusowy rozświetla naszą czakrę gardła i sprawia, że skłonni jesteśmy zrozumieć to, co inni pragną nam przekazać. Ułatwia nawiązywanie kontaktów. Pozwala wyrazić oraz nazwać to, co się dzieje w głębi duszy. Twojej i mojej. Pozwala działać woli. Współtworzy magię.

TRÓJZĄB BOGA MÓRZ

Posejdon

Jednym z atrybutów nieodłącznie kojarzonych z Posejdonem jest trójząb. Nie było to wbrew pozorom ostre narzędzie służące do dźgania. Trójząb pomagał zakrzywiać czasoprzestrzeń. Za jego pomocą można było przyciągnąć coś, co w fizycznej przestrzeni znajdowało się bardzo daleko. Jeżeli trójząb coś namierzył, odległość przestawała mieć znaczenie.Wyglądał inaczej niż ten, na przedstawionym powyżej posągu. Wszystkie zęby były równej wielkości, żaden nie wystawał przed inne. Zęby i łącząca je podstawa były dosyć masywne, wyglądały tak, jakby ich wnętrze skrywało jakieś urządzenie.
Trójząb na co dzień przechowywany był w świątyni i wykorzystywany do wytwarzania ochronnego pola siłowego. Ponieważ jest niezniszczalny, prawdopodobnie znajduje się tam po dziś dzień, tyle że obszar ten jest obecnie całkowicie pod wodą. Urządzenia utrzymujące trójząb w poprawnym działaniu, musiały ulec pod wpływem katastrofy deformacji i działają dziś niewłaściwie. Stąd występujące w tym rejonie świata anomalia powodujące trudne do wyjaśnienia zniknięcia i przeniesienia w czasie i przestrzeni. Miasto, które miałem przyjemność oglądać znajdowało się w miejscu, gdzie dziś rozlewa się Morzem Sargassowe. Tam właśnie jest Trójkąt Bermudzki. Występujące tam anomalie nie wskazują jednak bezpośrednio miejsca zatopionego miasta. Trójząb nie jest ustawiony w pionie lecz przechylony, zatem promień jego impulsów może wywoływać anomalia w odległości kilkudziesięciu lub kilkuset kilometrów od jego faktycznego położenia.
Kiedy pomyślałem o Atlantydzie, pojawiło się przeświadczenie, że względem wyspy Posejdona leży ona bardziej na zachód i że jest lądem stałym. Tylko tyle udało się ustalić, gdyż na tym wizja się zakończyła.
Uczestniczyliśmy w bardzo wielu duchowych podróżach. Moglibyśmy zdać wam relację z fascynujących przygód. Będziemy to czynić krok po kroku. Teraz jednak czas na wieści z Galaktyki. Pora wyjawić część tego, co do tej pory było ukryte.

WIELKI KOŁOWRÓT


W poprzednim przesłaniu wspomniane było o wielkich portalach, które otwierane są dla Ziemi. Różnego formatu portali jest zapewne wiele, ale nam chodzi konkretnie o jeden, za to ogromny. Z wymiaru Ziemskiego nie jest on widoczny dla oczu fizycznych, natomiast duchowym okiem należy go szukać na północnym niebie w okolicy Gwiazdy Polarnej. Jego zarys wytyczony jest przez ogromny krąg, jaki Układ Słoneczny zatacza wokół Jądra Galaktyki. Zakreślenie pełnego koła zajmuje naszemu Słońcu i wirującym wokół niego planetom 25920 lat. Słowianie nazywali ten portal Wielkim Kołowrotem. Znane jest również określenie „cykl precesji”, ale ponieważ do naszych serc łatwiej trafiają rodzime określenia, pozostańmy przy nazwie Wielki Kołowrót.
Koło to w przybliżeniu figura, którą w cyklu wokół Jądra Galaktyki zatacza Słońce. Pamiętajmy, że Ziemia zatacza kręgi wokół Słońca i dopiero razem z nim uczestniczy w Wielkim Kołowrocie. Zatem Kołowrót dla Ziemi to nie okrąg, lecz spirala opisana na okręgu. Wygląda to niczym płatki kwiatu rozwinięte wokół wielkiego koła. Te płatki to wrota portalu, cały zaś portal przypomina ogromną energetyczną kopułę utworzoną ze świetlistych linii przypominających południki i równoleżniki. Miejsca połączeń tych linii to punkty o szczególnym znaczeniu. Jest takich punktów wiele. Są one pod opieką wysoko rozwiniętych istot. Niektórzy z opiekunów przebywają fizycznie na Ziemi.
Otwarcie portalu po stronie duchowej i kosmicznej związane jest ze zgodnym wyrażeniem przyzwolenia wszystkich opiekunów. Chodzi o zgodę na Wielką Przemianę. Zgoda wyrażana jest promieniem wysłanym z serca.
Po wyrażeniu zgody przez energetyczną kopułę zaczyna płynąć ogromna ilość świetlistej energii. Płatki koła rozsuwają się niczym przysłona w obiektywie i otwiera się brama zwana Wielkim Kołowrotem. Rozsunięciu płatków towarzyszy silna energia wirowa. Są to wiry płynące jednocześnie w obu kierunkach, z góry na dół i z dołu do góry. Są prawo i lewo skrętne.
Pełne otwarcie portalu to zjawisko fascynujące i nieopisanie piękne. Nie jest to zwyczajne otwarcie drogi w kosmos. Otwiera się droga do nieskończonej ilości czasów i wymiarów. Nie sposób tego opisać słowami.
Aby kołowrót mógł skutecznie przejawić swą moc w naszym świecie, potrzebne są istoty, które otwierają tą gwiezdną bramę od strony fizycznej – na Ziemi. Energia portalu schodzi w nasz wymiar tylko wtedy, gdy zostanie z całą mocą i zdecydowaniem przywołana.
W ciągu minionych 2 miesięcy Wielki Kołowrót był otwierany kilkukrotnie. Podczas tych kilku otwarć, które należałoby uznać za próbne, obserwowaliśmy niezwykły ruch po obu stronach Kołowrotu. Zdumielibyście się jak znaczące istoty przybywały z obu stron. Na obecnym etapie nie zostaliśmy upoważnieni do ujawniania ich tożsamości. To co się pomiędzy nimi działo moglibyśmy określić jako próby dojścia do porozumienia. Nieznany jest nam ostateczny wynik owych negocjacji, ale wszystko wskazuje na to, że coś niezwykle ważnego się dzieje.
Podczas jednej z podróży do Kołowrotu przekazano mi, że ostatnia zasłona, jaka będzie z Ziemi zdejmowana, to Zasłona Gęstości. To ona sprawia, że wydaje nam się jakoby materia była twarda i nieprzenikliwa. Ona też utrudnia widzenie energii oraz innych wymiarów.
Wielki Kołowrót oraz jego kosmiczny obrót to coś potężnego i bezwarunkowego. Coś, przed czym nie ma odwrotu. Ci, którzy do tej pory tworzyli na Ziemi zamkniętą i oderwaną od innych wymiarów rzeczywistość, są tego świadomi. Dlatego u wielu z nich pojawia się coraz bardziej nurtujące pytanie: „Po której stronie stanąć?”
Nie u wszystkich. Część nadal stara się realizować program zwiększonej kontroli umysłów. Kosmiczna szala wciąż potrzebuje naszego wsparcia. Wszystko się właśnie TERAZ rozstrzyga.
Wielki Kołowrót jest faktem. Miałem okazję obserwować jego działanie. Najsilniejsza moc popłynęła przez niego w nocy z 6 na 7 października. Kołowrót został wówczas uruchomiony na częściowej mocy na około 3 godziny. Choć była to tylko próba, przesłał na Ziemię potężną porcję energii.

Międzywymiarowy portal

Nie wiem czy kiedykolwiek widziałem tak silną energetyczną burzę. Potężny słup energii z portalu. Wszystko wokół tego słupa zaczęło niezwykle szybko wirować. Nie dla oczu fizycznych. Rzeczywistość widzialna pozostała nienaruszona, natomiast na poziomie energetycznym, wszystkie połączenia, które tą rzeczywistość tworzyły były w stanie intensywnego ruchu. Tak jakby ze stanu skupienia stałego zmieniły się w wirującą plazmę.
Ruch to Przemiana.
Wszystko jest możliwe.
Tak właśnie działa
Energia Przemiany
znana również jako
Fioletowy Płomień
lub
Taniec Sziwy.

Z całego serca chciałbym opowiedzieć więcej, ale nie o wszystkim mogę teraz.

Gdybyś w najbliższym czasie poczuł, że promień z Twojego Serca jest potrzebny jako zgoda na Nieodwołalną Przemianę,
prosimy Cię
udziel Twej zgody
wyślij Promień.

Niech się dzieje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz