Seria Światła SHOUD 4 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe
MATERIAŁY KARMAZYNOWEGO KRĘGU
Seria Światła
SHOUD 4 – prezentowany przez ADAMUSA SAINT-GERMAINA za pośrednictwem Geoffrey’a Hoppe
6 stycznia 2024 r.
Jestem, Tym, Kim Jestem, Adamusem z Suwerennej Krainy.
A więc witaj, droga Shaumbro. Witajcie wszyscy tutaj. Witajcie wszyscy online.
I tak oto jesteśmy w 2024 roku. Rok 2024 – na samym początku dokonam kilku prognoz. To będzie najbardziej znaczący rok w historii. Można powiedzieć, że każdy rok wnosi coś istotnego, ale ten rok będzie wyjątkowo ważny i chcę, żebyście byli na to gotowi. Świat okaże się bardziej szalonym miejscem do życia niż kiedykolwiek. Z każdej strony będą na was nacierać różne siły. Z każdej strony. Bardzo łatwo będzie dać się wciągnąć w dramaty, zablokowane energie, gniew i zmiany.
Och, to piękna planeta, wspaniali ludzie, ale przeżywają teraz naprawdę intensywne doświadczenia. Ludzkość jest na dobrej drodze do stania się nowym gatunkiem ludzkim i ta ewolucja odbywa się z zapierającą dech w piersiach prędkością.
Porozmawiamy dziś o tym, jak to planeta podąża w jedną stronę, podczas gdy wy, miejmy nadzieję, podążycie w nieco inną, co nie jest takie trudne. To naprawdę nie jest takie trudne. Potrzeba trochę przyzwolenia, trochę oddychania i kilku innych rzeczy, które dziś omówimy, ale teraz weźmy głęboki oddech wchodząc w rok 2024. Cieszę się, że wam się powiodło. Cieszę się, że dotarliście.
Wiecie, mamy paru takich w Klubie Wzniesionych Mistrzów, którzy nie dotarli aż tak daleko i trochę żałują, że nie zostali. Takich Shaumbra, którzy nie zostali. Żałują, że nie są tutaj, na tych krzesłach, że nie są częścią tej grupy. I tak, czasami jest to naprawdę szalone i zastanawiacie się, czy dacie sobie z tym radę. Ale jeśli im wierzyć, mówią, że naprawdę żałują, że ich tu nie ma, że nie zostali i nie uczestniczą w tym, co będziemy robić.
2024 – Rok Smoka. To powinno wam coś powiedzieć. Chodzi o planetę. To nie jest wasz smok. Wy macie swojego własnego smoka, z którym musicie sobie radzić i miejmy nadzieję, że odkryliście, iż ten smok, ten piękny smok tak naprawdę nie jest tu po to, żeby was rozerwać na strzępy. Jest tutaj, żeby wam służyć. Jest tutaj, żeby wydobyć stare śmieci. Taak, a są tego całe warstwy, a on jest tu po to, żeby wam pomagać i może stać się waszym najlepszym przyjacielem. Właściwie dla prawdziwego Merlina – prawdziwego Merlina – ten smok jest jak jego mały piesek, jest z nim lub z nią przez cały czas. Smok to coś wspaniałego. Tak więc jest to Rok Smoka w chińskim kalendarzu.
Rok AI* (dla ludzkości)
* Zastosowałam skrót angielski AI dla terminu „sztuczna inteligencja” (artificial intelligence) zamiast SI (sztuczna inteligencja) stosowane czasami jako polski odpowiednik skrótu angielskiego, ponieważ skrót SI istnieje również w języku angielskim i oznacza „inteligencję syntetyczną” (synthetic intelligence) – przyp. tłum.
A więc chodzi o planetę, zamierzam również nazwać ten rok rokiem AI, rokiem sztucznej inteligencji.
Sztuczna inteligencja ma ciekawą historię. Istnieje mniej więcej tak długo, jak komputery, wiecie, jakieś 50, 60, 70 lat współczesnej ery. Na początku sztuczna inteligencja była uważana za żart science fiction, prawdziwy żart. Byli tacy, którzy ją studiowali, pracowali nad nią, prowadzili badania, ale pozostawali gdzieś na poboczu środowiska akademickiego, uważano ich za bandę dziwaków bredzących o sztucznej inteligencji, robotach i komputerach o super, super nadprzyrodzonych możliwościach. Uważano to za rodzaj żartu. Tak naprawdę naukowcom bardzo trudno było zdobyć fundusze na projekty związane ze sztuczną inteligencją. Uważano ją za coś w rodzaju mrzonki. Dopiero w ciągu ostatnich kilku lat zaczęto zdawać sobie sprawę, że to nie jest żart. Jest to bardzo realne, a zwłaszcza, że prawo Moore'a – to prawo, które mówi, że prędkość obliczeń będzie się podwajać co roku, a właściwie co 18 miesięcy i cena będzie spadać o połowę każdego roku – gdy to wszystko się pojawiło, zaczęło do nich docierać: „Chwila, rzeczywiście coś w tym jest”.
Około rok temu, trochę ponad rok temu, pojawiło się nowe zjawisko, ChatGPT*. Prawdopodobnie o nim słyszeliście. Prawdopodobnie komunikowaliście się z nim: „ChatGPT, powiedz mi jaki jestem wspaniały”, (Adamus chichocze) i bawiliście się nim trochę. Wiem, że wielu Shaumbra to zrobiło. To fascynujące. Nikt – prawie nikt – nie przewidział, że ten rodzaj AI będzie już dostępny. Mówiono o pięciu, dziesięciu latach, a nagle nieco ponad rok temu stało to się dostępne w bardzo krótkim czasie i zyskało 100 milionów subskrybentów w ciągu kilku miesięcy. Bezprecedensowe. Oficjalnie wkroczyliśmy w erę AI, rok AI dla naszej planety. Tak, istnieje już trochę dłużej, ale to jest ten moment, w którym naprawdę się rozwinie. Będzie się mówić o AI nieustannie, do znudzenia.
* ChatGPT (Generative Pre-trained Transformer) to zaawansowany model językowy oparty na sztucznej inteligencji, który potrafi generować tekst w sposób naturalny i spójny. Patrz: https://pl.wikipedia.org/wiki/ChatGPT – przyp. tłum.
Cauldre napisał o tym artykuł, podkreślając jak bardzo sztuczna inteligencja stanie się obecna we wszystkim. Moglibyśmy teraz powiedzieć, że właśnie w tej chwili korzystamy z transmisji internetowej ulepszonej przez sztuczną inteligencję. Nie jest to tak do końca zasługa sztucznej inteligencji, ale poniekąd można by tak powiedzieć. A napotkacie ją wszędzie. Przedmiot, który Crash trzyma teraz w rękach. Co to jest? Czy to kamera? Czy to małe pudełko? Czy to ...
CRASH: Wszystko.
ADAMUS: Jest tym wszystkim, a on trzyma to w ręku. Zrezygnował z tego wielkiego, drogiego aparatu na rzecz tego małego przedmiotu, który nie tylko robi zdjęcia, ale też odtwarza muzykę i koresponduje z każdym na całym świecie w jednej chwili.
Tak więc, dla tej planety, będzie to rok sztucznej inteligencji, prawdopodobnie największego trendu ze wszystkich. Porozmawiamy o niej nieco więcej w ProGnost, ale jest ona wszędzie i we wszystkim. I to dobrze. Planeta posuwa się naprzód w bardzo szybkim tempie. Niektórym trudno będzie za tym wszystkim nadążyć. Nawiązując do artykułu Cauldre'a w Magazynie Shaumbry, nie dajcie się uwieść błyszczącym lusterkom, gwizdkom i dzwonkom nawiązującym do sztucznej inteligencji. Nie chodzi tylko o produkty, które będziecie kupować – lub o których będzie się mówić, że wykorzystują sztuczną inteligencję. To, co dzieje się teraz ze sztuczną inteligencją na najgłębszych poziomach, na najgłębszych poziomach na całym świecie, to fakt, że rządy, firmy i wszyscy inni nagle zaczynają skupiać na niej swoją uwagę.
Powiedzmy, że przeniesiemy się w czasy przed październikiem 2022 r., przed ChatGPT. Sztuczna inteligencja rozwijała się, firmy o niej mówiły. To była rozmowa przy dystrybutorze wody: „Hej, naprawdę musimy przyjrzeć się tej sztucznej inteligencji i być może ją wdrożyć”. Kiedy pojawił się ChatGPT, nagle tak wiele korporacji, rządów, organizacji zatrzymało się, policzyło i powiedziało: „Musimy zająć się tym teraz, teraz”, ponieważ jest to konkurencyjny rynek. Trzeba mieć sztuczną inteligencję, żeby szybko zrozumieć swojego klienta, żeby opracowywać nowe produkty, żeby konkurować z innymi. Jeśli nie korzysta się ze sztucznej inteligencji, w zasadzie odpada się w wielu różnych branżach.
Właściwie uprzedziłem o tym Crimson Circle prawie cztery lata temu. Powiedziałem: „Uporządkujcie wszystko, uwzględniając technologię”, co zrobili, a sztuczna inteligencja jest już włączana do różnych rozwiązań i nadal będzie. A planeta zmierza właśnie w tym kierunku. To nie jest science-fiction. To już nie jest bajka. To nie jest futurystyczna sprawa. To już tu jest.
Wiem, że niektórym z was się to nie podoba. Mówicie: „Jesteśmy tutaj, żeby być duchowymi, świętymi Mistrzami” czy coś w tym rodzaju. Tak, ale powinniście to lepiej zrozumieć. Lepiej zrozumieć możliwości sztucznej inteligencji i to, co naprawdę się dzieje. Ulepszy ona prawie wszystko w życiu, od edukacji poprzez medycynę po prawo. Ułatwi życie w wielu, wielu aspektach, ale jest taki element AI, który budzi obawę. Budzi obawę.
Niedawno powróciłem do mojej książki Czas maszyn i przeczytałem ją ponownie. Tak naprawdę nie miałem książki i nie czytałem jej, po prostu się z nią zintegrowałem. W książce przeniosłem się z XVIII wieku do czasów współczesnych, a dokładniej do roku 2020, i byłem zdumiony. Wszyscy chodzili z tym czymś, co Crash trzyma w ręku, z tym, co nazwałem lusterkami, to już nawet nie są telefony komórkowe, jak je nazywacie? – urządzenia, smartfony, cokolwiek. Wszyscy chodzą i patrzą w swoje lusterka. Na początku nie mogłem zrozumieć, na co do cholery patrzą. A potem zdałem sobie sprawę, że to urządzenie łączące, łączące się niemal ze wszystkim.
Kiedy ponownie przejrzałem swoją książkę, uświadomiłem sobie, że spowodowało ono również wiele zakłóceń. Ma wiele wspaniałych zalet. To znaczy, obserwowałem ludzi korzystających ze swoich telefonów, podróżując w czasie, obserwując, jak używają swoich urządzeń, i widziałem, że mają małe aparaty w uszach i słuchają muzyki, kiepskiej muzyki, ale jej słuchali. Byłem zdumiony tym, co to może zdziałać i pomyślałem, dokąd zmierza przyszłość. Gdyby nie zachowywano równowagi i oddano to w ręce, jak by to powiedzieć, stosunkowo nieświadomych ludzi, mogłoby to być katastrofalne dla planety. Absolutnie katastrofalne, ponieważ ten, kto opracuje pierwszą – jak to się teraz nazywa – super sztuczną inteligencję, coś w rodzaju Big Doga* (wielkiego psa) sztucznej inteligencji, wygrywa grę. Kontroluje wszystko.
*Big Dog – mobilny czworonożny robot. Patrz: https://pl.wikipedia.org/wiki/BigDog – przyp. tłum.
W tym momencie książki zdałem sobie również sprawę, że sztuczna inteligencja nie byłaby możliwa, technologia nie byłaby możliwa, gdyby nie świadomość. Nie byłoby jej tutaj. Muszą więc działać razem. Technologia nie zajdzie daleko, jeśli świadomość nie będzie rosła i rozwijała się na planecie. Technologia przyjmie świadome podejście, jeśli na planecie będzie wystarczająco dużo światła.
Ta książka była, że tak powiem, przełomowa. Była to ważna książka, ponieważ w zasadzie mówiła, że ludzkość przechodzi przez tę ogromną zmianę i że planeta potrzebuje teraz światła. Nie w przerażający sposób, lecz w radosny sposób, w dobry sposób, jest to jednak absolutnie konieczne.
W książce jest fragment, w którym prowadzę z kimś dialog i ten ktoś pyta: „Dlaczego wy, anielskie istoty, nie wlewacie tutaj całego swojego światła? Dlaczego nie siądziecie tam na górze, żeby na nas świecić, świecić, świecić?” Otóż my robimy tyle, ile możemy, ale to wy musicie być inicjatorami, aktywatorami na ziemi. Musicie być tutaj. Musicie być po tej stronie tego, co kiedyś było zasłoną, żeby to światło zakotwiczyć, zintegrować, żyć nim i stąd świecić. Świecenie stamtąd przynosi pewne korzyści, ale wy musicie być tutaj.
To jest rok sztucznej inteligencji. Obecnie istnieją setki firm zaangażowanych w działania podobne do ChatGPT. Nie wspominając o zastosowaniach sztucznej inteligencji w sztuce, inżynierii, we wszelakich dziedzinach, takich jak wojsko, finanse, kontrola rządowa i wszystko inne. To zależy od tego, jak chcecie na to spojrzeć. To, czego można dokonać z użyciem sztucznej inteligencji, może być zatrważające, bardzo, bardzo ryzykowne. Ten rok będzie dla niej punktem zwrotnym. Określi, w którym kierunku i z jaką prędkością będzie się ona rozwijać.
Niezależnie od tego, co się słyszy w marketingu lub czyta w artykułach lub podobnych źródłach na temat sztucznej inteligencji, jest to zdecydowanie ważny rok. Określi on prędkość i kierunek tego bardzo, bardzo, bardzo potężnego narzędzia, które może być również wykorzystywane do służenia ludzkości na wiele sposobów. Wasza obecność na tej planecie jest teraz niezbędna i nie musicie wiele robić. Musicie być po prostu świadomi i pozwolić, by wasze światło świeciło. To stały temat, który chcę wam przypominać. Jesteście tu z jakiegoś powodu. Nie chodzi już nawet o wasze Urzeczywistnienie. To znaczy, już jesteście urzeczywistnieni. Po prostu uświadomcie sobie, że jesteście i zajmijmy się tym, co mamy zrobić na tej planecie. To rok sztucznej inteligencji i będziecie to słyszeli w kółko. Nie będzie dnia, w którym nie usłyszycie czegoś o sztucznej inteligencji, czy to w wiadomościach, czy w rozmowach z innymi w Internecie, cokolwiek to będzie. To coś ważnego. Bardzo, bardzo ważnego.
Wystarczy spojrzeć na ilość pieniędzy przeznaczanych obecnie na badania i rozwój sztucznej inteligencji. Widzimy, że jest to teraz zagarnianie terenu, zagarnianie terenu, ponieważ mamy do czynienia z tym szeroko otwartym terytorium zwanym technologią AI. Każdy chce teraz zagarnąć jego kawałek. Za dwa, trzy lata będzie za późno. Chwycić swój kawałek. Znaleźć swoją niszę na tym rynku. Znaleźć to, co sprawi, że będzie się świetnym w określonym obszarze AI. Chwycić to i trzymać się tego. W sztuczną inteligencję inwestuje się obecnie miliardy dolarów. Firmy tracą ogromne sumy pieniędzy, ale nie przejmują się tym, ponieważ ostatecznie chodzi o to, by mieć ten kawałek terenu, swoją domenę, swój obszar. Wtedy można na tym zarobić mnóstwo pieniędzy.
Tak więc jest to rok sztucznej inteligencji dla planety, a Cauldre nie daje mi spokoju. Mówi: „Och, to brzmi przerażająco”. Nie. To wcale nie ma być przerażające. To niesamowite narzędzie. Będziemy świadkami ewolucji gatunku ludzkiego, który za 50 lat może nawet nie być biologiczny. Być może nie będzie już biologii lub będzie jej tylko tyle, byście się czuli szczęśliwi. Ale to wszystko dzieje się na naszych oczach.
Jestem zaszokowany i zdumiony tym, jak wielu ludzi nie chwyta tego. Myślę, że wielu z nich niewiele z tego rozumie. Słyszą o tym i są zachwyceni, że mają nowy samochód ze sztuczną inteligencją lub lodówkę ze sztuczną inteligencją. Ale co to właściwie znaczy? Czy lodówka jest mądrzejsza od mnie? Nie rozumiem. Są nieświadomi tego, co naprawdę się dzieje. Chodzi mi o to, że jeśli wzbijecie się ponad cały ten hałas i spojrzycie w dół na to, co dzieje się teraz na planecie, to wydacie z siebie wielkie, bardzo wyraźne „Łał!”. Nie musicie mieć stopnia doktora, by to zrozumieć. To wielkie „ Łał!” z powodu technologii, która ma wpływ na prawie wszystko w życiu. Nie musicie wiedzieć, jak działa technologia. Nie musicie znać wszystkich bitów i bajtów, i całej reszty. Musicie tylko być świadomi, że jest to nowy projekt energetyczny, który pojawia się na planecie, a wy jesteście w samym jego środku. Nie znaczy to, że utknęliście w nim, ale jesteście tutaj w tym czasie, żeby być jego świadkiem.
Tym, co ostatni raz wydarzyło się na taką skalę, był Jezus wędrujący po tej planecie. (kilka chichotów) Mówię poważnie. Dotychczas sprawy toczyło się dość wolno. Ale teraz wszystko przyspiesza. Jest to jednocześnie ekscytujące i miło jest bodaj pomarzyć o możliwościach pomocy ludziom, choćby na poziomie zdrowotnym. Na poziomie po prostu wygody. Wszystko jest możliwe, a wy jesteście w samym środku tego.
Ogłaszam więc, że będzie to rok AI dla wszystkich innych, dla reszty ludzkości. Dla Shaumbry, i tylko dla Shaumbry, jest to rok... (ktoś mówi: „Miłości”) grawitacji. Miłości też, przejdę do tego za chwilę. Coś jak: „Tak, chcę miłości!” Cóż, zaczniemy od grawitacji i porozmawiamy o niej dzisiaj.
Rok grawitacji (dla Shaumbry)
To rok grawitacji, ponieważ grawitacja, którą znacie – wiecie, fizyczna grawitacja, która utrzymuje wszystko w miejscu – jest tak źle rozumiana. Będziemy zagłębiać się w fizykę – już poruszaliśmy ten temat na Kihaku, na niektórych naszych warsztatach i spotkaniach – ale jest ona tak źle rozumiana, a ma tak wielki potencjał. Grawitacja jest jedyną rzeczą, która może z łatwością zapewnić wolną energię dla tej planety. Z łatwością. Wystarczy już turbin wiatrowych i paneli słonecznych, które w najlepszym razie są raczej marginalne pod względem zdolności dostarczania wolnej energii. Ale grawitacja może to zrobić. To proste.
Grawitacja jest obecnie tak źle rozumiana przez fizyków i nie wiem dlaczego – właściwie wiem dlaczego, ale tylko się droczę – dlaczego nie przyglądają się potencjałom grawitacji, dlaczego całkowicie ją pomijają. Są bardziej zainteresowani takimi rzeczami jak czas i przestrzeń oraz innymi wymiarami. Wszystko zaczyna się od grawitacji. Ale powodem, dla którego na nią nie zwracają uwagi, jest to, że tkwią w tej grawitacji. (Linda chichocze) Poważnie. Nie zwracają na nią uwagi, ponieważ są przez nią tak ograniczeni, że nawet jej nie dostrzegają.
Uczynimy ten rok rokiem grawitacji i jeszcze czegoś więcej dla Shaumbry. Grawitacji i czegoś więcej. Jest to jeden z najpiękniejszych, najbardziej eleganckich projektów energetycznych. Nie myślicie w ten sposób, gdy upuścicie młotek na stopę. To boli, a wy klniecie, ale jest też druga strona grawitacji. Przede wszystkim istnieje grawitacja niefizyczna, ale jest także ta druga strona, która po prostu nie wiąże rzeczy, ale tak naprawdę je tworzy. Grawitacja jest jednym z największych narzędzi twórcy i będziemy się nią zajmować. To rok grawitacji. Będziecie mnie mieli dość z powodu nieustannie przeze mnie powtarzanego słowa „grawitacja”. Wymyślę więc inne słowo. Ale to się będzie zawierać w tamtym. A nawiązując do waszego punktu widzenia, to rzeczywiście rok miłości. Jeśli nauczymy się przekraczać ograniczoną naturę grawitacji, tak jak jest ona obecnie rozumiana na naszej planecie, jeśli nauczymy się ją przekraczać, wtedy przejdziemy do prawdziwej Miłości 2.0, następnego poziomu miłości. Ale nie można tego zrobić, jeśli jest się uwięzionym w tych grawitacyjnych ruchomych piaskach, w tej grawitacyjnej komorze kompresyjnej.
Tak więc dla reszty świata jest to Rok Smoka, innymi słowy, sytuacja będzie bardzo burzliwa. To rok sztucznej inteligencji powodującej wiele zakłóceń. Nie dajcie się wciągnąć w narrację medialną. Bądźcie jej świadomi, ale nie dajcie się wciągnąć w jej dramat. Cała branża informacyjna na całym świecie musi przejść SES*. (śmiech) Naprawdę musi, ponieważ wiadomości są nastawione albo na pranie mózgu – to zależy od tego, w jakim kraju żyjecie – albo na sprzedawanie dramatu. Sprzedawanie dramatu. I tak naprawdę nie ma zbyt wielu wiadomości w wiadomościach, jeśli naprawdę ich posłuchać, a często są one zniekształcone. Ale mają na celu wywołanie reakcji, emocji, zwykle strachu. Zwykle strachu.
*Szkoła Energii Seksualnych – przyp. tłum.
Tak więc planeta będzie przeżywać w tym roku wiele dramatów. My będziemy podążać w innym kierunku. Oni skupiać się będą na sztucznej inteligencji i na innych kwestiach, z którymi boryka się planeta. My pójdziemy w nieco innym kierunku. Będziemy rozmawiać o grawitacji i ostatecznie o miłości. Dla mnie wygląda to na całkiem dobry rok. Wygląda na całkiem dobry rok.
Weźmy z tym porządny, głęboki oddech. Dla Shaumbry będzie to zupełnie inny rok.
Porządny, głęboki oddech.
I, znowu, pamiętajcie, że wybraliście bycie tutaj właśnie teraz. Czyż to nie jest zabawne? (ktoś mówi „tak” i trochę śmiechu) Jedno „tak”, wszyscy inni pokazali mi środkowy palec. Kamera tego nie pokazała, ale naprawdę tak jest. Musimy tylko popracować nad kilkoma rzeczami, a one naprawdę nie są takie trudne. Spędziłem dużo czasu w mojej prywatnej bibliotece w Klubie Wzniesionych Mistrzów przyglądając się temu wszystkiemu. Przyjrzałem się okresowi po Niebiańskim Krzyżu.
Wiecie, Niebiański Krzyż miał miejsce 22 marca zeszłego roku, prawie rok temu. Niebiański Krzyż, cała praca, którą Międzywymiarowi Pracownicy wykonali na przestrzeni wieków, ale szczególnie w ciągu ostatnich kilku dekad, przygotowując to otwarcie, miało uczynić światło, waszą boskość, znacznie bardziej dostępną, szczególnie tutaj, w tym wymiarze. Otwierając ścieżki, czyniące ją o wiele, wiele bardziej dostępną. A potem co? Co potem? Wielu z was nie jest zadowolonych z dotychczasowych rezultatów, a ja przyjrzałem się temu uważnie.
O co chodzi? Nastąpiło wspaniałe otwarcie i nie uległo ono zamknięciu. Wciąż jest. Nadal jest dostępne. Macie cały ten potencjał wnoszenia światła, świadomości, jakkolwiek zechcecie to nazwać. I uświadomiłem sobie, że musiało być coś, co uniemożliwiało wam zastosowanie tego w życiu. Świetna teoria, brzmi cudownie, wszyscy dobrze się bawiliśmy rozmawiając o tym w zeszłym roku – Niebiański Krzyż i Apokalipsa się zaczyna, a wy będziecie mieli znacznie większy dostęp do światła – a potem to jakby przygasło. Uszło z tego powietrze. Hm.
Przyjrzałem się temu bardzo uważnie. Skonsultowałem się z innymi członkami Karmazynowej Rady, Kuthumim, Tobiaszem, odbyliśmy długie dyskusje na ten temat i wtedy nastąpił ten moment. Wiem, że niektórzy z was pomyślą: „Cóż, jesteście Wzniesionymi Mistrzami. Przypuszczalnie wszystko wiecie”. Nie wiemy wszystkiego. Nie chcemy wiedzieć wszystkiego. Czy możecie sobie wyobrazić jaki byłby to ciężar, gdybyście wiedzieli wszystko już teraz? Możecie to sobie wyobrazić? To byłoby straszne. Wiemy to, co musimy wiedzieć, co chcemy wiedzieć w danej chwili. To wszystko. To nie jest tak, że wiemy wszystko o wszystkich i o wszystkim, co kiedykolwiek zostało zrobione. To nie byłoby zbyt zabawne. Wiemy to, co musimy wiedzieć w danym momencie. To wszystko.
Tak czy inaczej, przyglądaliśmy się temu i zastanawialiśmy się: „Co tak naprawdę się tam dzieje? Skąd te trudności? Na czym polega to Przekleństwo Shaumbry?” Rozmawialiśmy o nim w zeszłym miesiącu. Stwierdziliśmy, że częścią tego przekleństwa jest po prostu brak poczucia, że jest się gotowym lub zasługującym na to. Ale dlaczego, dlaczego, dlaczego? Dlaczego? Bo przecież chcecie być gotowi, prawda? Ktoś nie chce być gotowy? (Adamus chichocze) Nie włączajcie świateł. Nie chcę widzieć. Dobrze. Ale to brak poczucia własnej wartości lub brak świadomości. Co to wszystko powoduje? Cóż, to nie żaden spisek.
Teorie spiskowe są śmieszne. Spisek oznaczałby, że ktoś się wami interesuje (Adamus chichocze), a tak naprawdę to bynajmniej. Nie śledzą was. Nie ma małych ludzików w małych statkach kosmicznych próbujących przejąć wasze ciała. Tak przy okazji, to rodzaj gry ego. Ale wracając do rzeczy.
Nie ma wielkiego spisku wymierzonego przeciwko wam. Przyjrzeliśmy się temu i zapytaliśmy: „Ale co się właściwie dzieje?” Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Widzimy to. Jest w powietrzu wokół was. Jest w waszym ciele. Jest wszędzie wokół was, wszystkie praktyczne zastosowania Niebiańskiego Krzyża w waszym życiu, światło w waszym życiu. Nie mogło to być podane na lepszej srebrnej tacy, niż ta, przyniesiona przez Międzywymiarowych Pracowników i Wzniesionych Mistrzów. Jest tuż obok. Co się dzieje? Odbyliśmy wiele dyskusji i w końcu zdaliśmy sobie sprawę, że to ta mała, stara rzecz, ta podstępna rzecz, ta czasami niewidoczna nawet na waszym radarze rzecz, zwana grawitacją.
Grawitacja
Grawitacja okazała się silniejsza niż ktokolwiek z nas się spodziewał. Grawitacja narastała przez eony czasu. Umacniała się. Trzymała rzeczy w ryzach, a tak wielu z was naprawdę chce się wyrwać. Naprawdę chcecie się otworzyć. Wpatruję się w wasze energie i wydaje mi się, że niektórzy z was, owszem, trochę się denerwują, czy są na to gotowi, ale jest w was ten mocniejszy głos, który mówi: „Do diabła, taak! Dawaj to, już!” Co was powstrzymuje? Grawitacja. Grawitacja.
To dobrze, bo łatwiej sobie z nią poradzić niż z jakimiś wielkimi, emocjonalnymi problemami, niską samooceną czy czymś podobnym. Z grawitacją możemy sobie poradzić. To nic wielkiego. Zrobimy to dzisiaj. Z waszą pomocą przebijemy się przez tę grawitacyjną barierę.
Pytanie do was. Linda przy mikrofonie, a wy wszyscy mądrzy Mistrzowie udzielać będziecie odpowiedzi.
Chcę, żebyście, jeśli można was prosić, podzielili się jakimś problemem ze swojego życia, z którym walczycie, borykacie się, zmagacie, czymś z waszego życia, co prawdopodobnie jest spowodowane przez tę siłę grawitacji, która ten problem utrzymuje. I zanim podasz mikrofon, Linda, powiem, że grawitacja jest interesującą rzeczą i naprawdę będziemy ją studiować w tym roku na zajęciach Kihaku, a nawet na Shoudach. I tak oto macie jakiś problem w swoim życiu, jakikolwiek by był, i zaczynacie się nad nim zastanawiać, a nasze dyskusje tutaj przywołują te sprawy bardzo często. Zaczynacie wtedy o nim myśleć. Powoduje to jeszcze mocniejsze ugruntowanie tego problemu z powodu jego wagi. Powiedzmy, że jesteście w złym związku i naprawdę chcecie z niego wyjść. Ale, oczywiście, pojawiają się ludzkie wątpliwości: „Co mam zrobić? Jak przetrwam?” Boicie się zerwać z pewnymi starymi sprawami, a im więcej o tym myślicie, tym silniejsza staje się grawitacja.
Macie problem zdrowotny i nagle zaczynacie się martwić. Idziecie do lekarza, a on milczy. I to jest najgorsze. Patrzy na wykresy i mówi: „Hmm”. Niczego nie przekazuje, niczego wam nie wyjaśnia. To tylko wzmacnia grawitację i wszystko, co możecie teraz zrobić, to zastanawiać się: „Co jest ze mną nie tak? Jak mogę to przezwyciężyć? Może powinienem otaczać się dużą ilością białego światła”. Białe światło jeszcze tylko bardziej zwiększy grawitację. Skupiacie się na braku równowagi. Wzmacniacie go. Wzywacie siły grawitacyjne, by uczynić ten stan jeszcze bardziej realnym niż kiedykolwiek wcześniej. Grawitacja jest trudna, podstępna, dopóki nie nauczycie się, jak się z niej wydostać.
Zastanawiałem się i wczuwałem w to przez ostatnie kilka tygodni: „Jak się z tego wydostać? Jaki wpływ tak naprawdę ma na to wszystko grawitacja?” Zdałem sobie sprawę, że nawet moje doświadczenie zamknięcia przez 100 000 lat w kryształowym więzieniu było tylko grawitacją. Im bardziej z nią walczyłem, tym bardziej byłem przez nią osaczany. To trochę jak ruchome piaski. Im bardziej się miotacie, tym szybciej toniecie. To sprzeczne z intuicją, by po prostu zostać i powiedzieć: „OK, powoli tonę. Powoli tonę. Jak się wydostanę?” Jeśli jednak zaczniecie się miotać, jeśli się na tym skupicie – szuuu! – pójdziecie prosto na dno.
Była mowa o problemie zdrowotnym. Pytacie: „Jak mam sobie z tym poradzić? Jak mam...?” Niektórzy z was nawet stosują przyzwalanie, ale w rzeczywistości wprowadzacie jeszcze więcej grawitacji, więcej gęstości, więcej kondensacji, a wtedy naprawdę trudno jest się z tego wydostać. Za dużo myślicie. Umysł jest jak wielki, wielki magnes grawitacyjny, który przyciąga wszystko i trzyma, ale co macie oprócz umysłu? Jak się z tego wyplątać? I wtedy próbujecie, a grawitacja niemal z was kpi. Zaczynacie myśleć: „Cóż, przyzwolę na to, żeby być Mistrzem i przezwyciężę to wszystko” i zaczynacie odczuwać ekspansywność, otwarcie i ulgę. I nagle – bum! – grawitacja chwyta was za kark i wciąga z powrotem. Z powrotem. Wtedy czujecie się pokonani: „Co ja teraz zrobię? Jakie są na to odpowiedzi? Jakie są rozwiązania?” Cóż, porozmawiamy o tym dzisiaj, ale najpierw chciałbym to usłyszeć od was.
Problemy z utknięciem
Jaki jest problem w waszym życiu, z którego być może do tej pory nie zdawaliście sobie sprawy, ale czujecie, że utknęliście w nim i chcecie się od niego uwolnić? Linda, proszę do mikrofonu.
Cześć, Nancy. I to musi dotyczyć ciebie. Nie może chodzić o kogoś innego.
NANCY: Ręce.
ADAMUS: Ręce?
NANCY: Wygląda na to, że mam zapalenie ścięgien w kilku palcach, co bardzo utrudnia mi grę na pianinie.
ADAMUS: Taak. OK. A co robiłaś, żeby pozbyć się tego problemu?
NANCY: Nic.
ADAMUS: Nic. OK, po prostu jesteś z niego zadowolona?
NANCY: Nie.
ADAMUS: Och.
NANCY: Tak i nie.
ADAMUS: To największy problem w twoim życiu?
NANCY: Nie.
ADAMUS: Co jest największym problemem?
NANCY: Jesteśmy w...
ADAMUS: Chcę pokopać głębiej.
NANCY: Co?
ADAMUS: Chcę pokopać głębiej. (kilka chichotów) Przejdźmy do sedna.
NANCY: Mieszkamy w bardzo małym domu.
ADAMUS: Tak.
NANCY: Chciałybyśmy z córką mieszkać w naszym wymarzonym domu.
ADAMUS: OK. Dlaczego tak nie jest? Myślę, że...
NANCY: Zastanawiałyśmy się nad tym.
ADAMUS: Ja też. Ale chodzi mi o to, czy chciałybyście być w większym domu?
NANCY: Tak!
ADAMUS: OK. Czy kiedykolwiek podniosłaś słuchawkę, zadzwoniłaś do pośrednika i powiedziałaś: „Znajdź mi większy dom”?
NANCY: Och, ona (córka) robi to codziennie.
ADAMUS: Tak, a pośrednik mówi...?
NANCY: Och, idziemy i oglądamy domy.
ADAMUS: Taak, a potem mówisz: „Och, to ładny, duży dom” i?
NANCY: Nie tylko musi być duży. Musi być funkcjonalny dla nas dwóch.
ADAMUS: OK. Dobrze. A co to znaczy „funkcjonalny”? Oddzielne części domu?
NANCY: Tak.
ADAMUS: Tak. OK.
NANCY: Do pewnego stopnia.
ADAMUS: Duże podwórko? Bez podwórka? Dwupiętrowy? Jednopiętrowy?
NANCY: Właściwie to wiejski domek. Chciałabym prowadzić wiejski tryb życia.
ADAMUS: Wiejski. Na odludziu.
NANCY: Tak więc dużą przestrzenią na zewnątrz jest podwórko.
ADAMUS: Nie chcecie mieszkać w mieście pośród tego całego ruchu, hałasu i zanieczyszczeń?
NANCY: Nie mieszkamy w dużym mieście. Mieszkamy w małym miasteczku i jest ono bardzo urocze. I mamy wspaniałych sąsiadów.
ADAMUS: Jak długo szukałyście tego nowego domu?
NANCY: Um...
LISA (córka Nancy): Pięć lat.
ADAMUS: Pięć lat. Ludzie wprawiają mnie w zakłopotanie. Naprawdę. Dlaczego więc was tam nie ma?
NANCY: (wzdycha) Nie nauczyłyśmy się jeszcze tego manifestować.
ADAMUS: Dlaczego nie? Zatrzymam się tutaj.
NANCY: Myślę, że to Lisa nas wstrzymuje. (chichocze)
ADAMUS: W tym miejscu zatrzymam się na chwilę. Drodzy słuchacze, czy widzicie tu problem? Czy widzicie? A na dodatek wdajecie się w ten rodzaj niemal mentalnego dialogu – czy też czasem monologu – i brniecie coraz głębiej i głębiej, wymówka za wymówką, wymówka za wymówką. Wszystko jest z wami w porządku. Nie ma nic złego w pragnieniu bycia w bardziej komfortowej sytuacji życiowej. Ale moja ocena, doktora Adamusa, jest taka, że zatrzymuje was grawitacja. Tam są domy. Tam jest dostatek.
NANCY: Ale nie tak znów bardzo podobają nam się domy, które widzimy.
ADAMUS: W takim razie wyobraź sobie dom, którego pragniesz. Ale grawitacja wciąga cię z powrotem: „Utknęłyśmy w tym małym domku”. To daje niesamowity efekt. Jestem bardzo podekscytowany grawitacją czy też wychodzeniem poza nią, ponieważ to przynosi takie uwolnienie. Wiem, że tego chcesz i nie wątpię w to. Nie mówię, że ustawiasz to tak, żebyś tego nie dostała, żebyś mogła być defetystką i mieć na co narzekać, i tak dalej. Wyjdźmy poza to. Zrobimy trochę – zrobimy trochę magii.
NANCY: Dobrze.
ADAMUS: A magia oznacza po prostu to, czego nie rozumiesz. Magia – to, czego nie rozumiesz za pośrednictwem mózgu, a jednak to wszystko już jest. Magia to wykraczanie poza zdrowy rozsądek, ograniczenia umysłu, a już na pewno ograniczenia grawitacji. To jest magia. Jest wszędzie dookoła. Użyjmy jej. Przed końcem dnia będziemy mieli nasze narzędzie, a potem chodzi już tylko o jego zastosowanie, o metafizykę stosowaną.
NANCY: Świetnie.
ADAMUS: Jestem tym bardzo podekscytowany, ponieważ byłem trochę przygnębiony... piłem więcej niż zwykle. (kilka chichotów)
LINDA: Hmm!
ADAMUS: Byłem ostatnio trochę przygnębiony. Piję herbatę w Klubie Wzniesionych Mistrzów. Tobiasz trochę popija. Pije dużo wina. Wiecie, w Klubie Wzniesionych Mistrzów mamy wiele piwniczek z winem, to znaczy, wszędzie, gdzie tylko, z najlepszymi winami, jakie tylko świat może zaoferować. Ale wygląda na to, że ciągle musimy dodatkowo zamawiać. (więcej chichotów) Ten Tobiasz. I myślę, że Kuthumi od czasu do czasu sobie folguje. Ja piję herbatę. Ale ostatnio naprawdę się martwię, o co chodzi z tym blokowaniem? O co chodzi? I wiecie, łatwo jest obwiniać was i mówić: „Cóż, tak naprawdę widać nie chcecie tego wystarczająco mocno” i bla, bla, bla. I wtedy zdałem sobie sprawę – naprawdę wczułem się w energie – że to wcale nie tak. Jest taka siła, siła grawitacji, która powoduje wiele blokad.
A potem zaczęliśmy o tym rozmawiać – my w Klubie Wzniesionych Mistrzów – zaczęliśmy o tym rozmawiać. Jak się przebić? Jak się przebić? Dowiemy się tego dzisiaj, ale przejdźmy do następnej osoby.
LINDA: (szeptem) OK.
ADAMUS: Jak myślisz, jaka sprawa w twoim życiu jest zabetonowana z powodu tej grawitacji?
MARY: Eech.
ADAMUS: Jesteś wśród przyjaciół. No wiesz, możesz być tak szczera, jak tylko zechcesz.
MARY: Przepraszam. Trochę się zagapiłam. Wpadłam w małe „O, nie!”. A więc jaki problem u mnie powraca?
ADAMUS: Taak. W czym czujesz się zablokowana, z czym po prostu nie możesz sobie poradzić, a może próbowałaś i walczyłaś z tym, ale utknęłaś w tym?
MARY: Czuję, że – nie wiem – jakby wychodzę z tego.
ADAMUS: OK. Dobrze. Żadnych problemów?
MARY: No cóż, wciąż żyję w tym „I”, więc pewne kwestie wciąż się pojawiają, ale, no wiesz, odpuściłam sobie związek i...
ADAMUS: Och, jak to wyglądało?
MARY: No cóż, taak, to było jakbym dostała obuchem w głowę, ale...
ADAMUS: Taak.
MARY: ...a kiedy już przez to przeszłam, zdałam sobie sprawę, że to było zdecydowanie...
ADAMUS: Czy kiedykolwiek myślisz sobie: „Boże! Żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej”?
MARY: Słucham?
ADAMUS: Czy zdarza ci się żałować i myśleć, że powinnaś była zrobić to wcześniej?
MARY: Jasne.
ADAMUS: Jasne, OK. (chichocze) Taak, taak.
MARY: Ale właściwie to nie. Uważam, że wszystko wydarzyło się wtedy, kiedy miało się wydarzyć.
ADAMUS: Jakieś sprawy związane z ciałem fizycznym, problemy, poczucie ugrzęźnięcia?
MARY: Nie. Wydawało mi się, że strząsnęłam z siebie pasożyta, którego przywiozłam z Meksyku.
ADAMUS: OK. (śmieje się) W porządku. Dobrze. Jak to się stało – dlaczego przywiozłaś go z eksyku? Dlaczego go tam nie zostawiłaś?
MARY: Wiem, żałuję, że tego nie zrobiłam.
ADAMUS: Taak, taak. Taak.
MARY: Zwłaszcza, że już wracam.
ADAMUS: Och, jak długo to trwało?
MARY: Och, jakieś sześć tygodni.
ADAMUS: OK. Dobrze.
MARY: Taak.
ADAMUS: OK. Mm... (Adamus robi pauzę)
MARY: Chcesz mi coś powiedzieć? (chichocze)
ADAMUS: Cauldre nie chce nic powiedzieć, ale nie dbam o to. (kilka chichotów) Tak więc muszę powiedzieć...
MARY: Daj spokój, Cauldre! (chichocze)
ADAMUS: ...że to wciąż tam jest. Mam na myśli tego pasożyta. Jak go zdiagnozowali?
MARY: Jako pasożyta.
ADAMUS: OK, ale chodzi mi o jakąś.. czy podali jakąś konkretną nazwę?
MARY: Taak. Nie pamiętam nazwy, ale to było coś rzadkiego.
ADAMUS: OK. Wiesz, to wciąż trwa, a zatem jest to coś, poza co również możemy wyjść. Nie zagrażające życiu, ale uniemożliwiające cieszenie się życiem.
MARY: Och.
ADAMUS: OK.
MARY: OK.
ADAMUS: Taak. O, rany. Cauldre mówi: „Zobacz, co jej zrobiłeś! Teraz zepsułeś jej dzień!” Ale w porządku, przejdziemy nad tym do porządku dziennego.
MARY: OK.
ADAMUS: OK. Jeszcze kilka osób. W jakim problemie utknęliście? A powodem, dla którego zadaję to pytanie, jest to, że kiedy przechodzimy do odklejania się od problemu, wy się na nim wyraźnie skupiacie.
AGGI: Mam wszystkiego po trochu.
ADAMUS: OK. (chichocze) To coś w rodzaju mieszanki problemów. Taak.
AGGI: Racja! Miałam problem z trawieniem. To znaczy, nadal trochę go mam. No wiesz...
ADAMUS: Może to jej pasożyt.
AGGI: Mam nadzieję, że nie! (chichocze) Nie znam jej aż tak długo.
ADAMUS: Taak.
AGGI: Tak więc myślę, że problemem jest ostateczny przełom. Ponieważ wiele rzeczy – finanse, zdrowie – są już blisko. Po prostu, no wiesz, na wyciągnięcie ręki, jak mówisz.
ADAMUS: Jasne. Jasne.
AGGI: Jeżeli chodzi o problem z trawieniem, to kiedy zaczęłam brać odpowiedzialność za siebie i nie szukać pomocy na zewnątrz, zaczął ustępować. Ale nie ustąpił całkowicie.
ADAMUS: Rozumiem.
AGGI: Sytuacja finansowa znacznie się poprawiła, ale nie mogę...
ADAMUS: Na czym polega ten problem z trawieniem?
AGGI: Bardzo boli mnie brzuch.
ADAMUS: Nie, chodzi mi o to, co jest jego przyczyną?
AGGI: Przyczyną? Hm... (milczy)
ADAMUS: (szepcze) SES*.
*SES – skrót od nazwy Szkoły Energii Seksualnych, która uczy o wirusie energii seksualnej (SEV) czyli braku równowagi między energią męską i żeńską oraz o tym, jak tę równowagę przywrócić poprzez miłość do siebie i integrację. – przyp. tłum.
GAGI: Myślę, że to brak zaufania do siebie.
DAMUS: Taak. Ten wirus energii seksualnej przebywa głównie w jelitach. To znaczy, tam znajduje swoją bazę i dzieje się kilka rzeczy. Jeśli uwalniasz dużo tego wirusa, on zareaguje, porządnie cię oczyści i dobrze, choć nie będzie to przyjemne. Ale nawet jeśli niekoniecznie próbujesz go uwolnić, on po prostu tam rośnie. A ty robisz dużo uwalniania w tych dniach. Dużo, bardzo dużo. Ale to tylko aktywność z tego wynikająca. A wtedy zaczynasz się zastanawiać: „Dlaczego ja?” i „Dlaczego to mam?” i „Moi cholerni przodkowie” i wiesz, czasami sprawia to, że życie staje się nieco niekomfortowe. Co robisz, żeby temu zaradzić?
AGGI: W sensie pracy energetycznej czy fizycznie?
ADAMUS: Cokolwiek. Probiotyki?
GGI: Próbowałam tego. Był taki czas, kiedy było tak źle, że zwróciłam się do lekarzy i zorientowałam się, że oni nie wiedzą.ADAMUS: Nie, oni nie wiedzą.
AGGI: Po prostu zgadują.
ADAMUS: Nie wiedzą.
AGGI: A pierwszy krok był taki – jeśli nie ja, to nikt tego nie rozwiąże – więc pierwszym krokiem było odpuszczenie tego, co zewnętrzne, no wiesz, polegania na tym, co zewnętrzne.
DAMUS: Tak więc nauczyłaś się po prostu sobie z tym radzić, tak?
AGGI: Tak i nie. Zrobiłam wszystko, co mogłam, ale nie udało mi się tego całkowicie wyeliminować. Tak więc tym, co zrobiłam, to na przekór całemu temu problemowi, próbowałam dalej.
ADAMUS: OK.
AGGI: Ponieważ w pewnym momencie było tak źle, jakieś pięć lat temu, że, no wiesz, utknęłam, co oznaczało strach przed wykonywaniem jakichkolwiek ruchów w moim życiu. Ale potem zdałam sobie sprawę, że jeśli tak zostanę, to pójdę na dno. (chichocze)
ADAMUS: Zdecydowanie.
AGGI: I wtedy poczułam, że nie chcę tego, że nie po to tu przyszłam. Chciałam dla siebie dobrego życia, życia bez tych problemów. Na przykład cieszenia się nim, bycia wolną i zamożną, i no wiesz...
ADAMUS: Słusznie.
AGGI: ...być tym, kim już wiedziałem, że jestem. I tak po prostu zaczęłam działać, zamiast, no wiesz, tkwić w miejscu.
ADAMUS: Dobrze.
AGGI: Dosłownie w moim życiu – kontynenty, kraje.
ADAMUS: Słusznie, słusznie!
AGGI: Po prostu pokonywałam i pokonywałam, i pokonywałam to wszystko, czego się obawiałam, uważając, że nie dam sobie rady, jakby w zasadzie udowadniając sobie, że nic z tego nie jest prawdą, wiesz?
ADAMUS: Racja.
AGGI: Taki rodzaj kuli strachu, która tu siedziała.
ADAMUS: Tak.
AGGI: I wiesz, każdy krok, który robię, każda zmiana, którą wprowadzam, sprawia, że jest łatwiej, uwalnia to. Gdzie jest punkt, w którym możemy...
ADAMUS: Ale uporałaś się z tym. Radzisz sobie z tym.
AGGI: Taak.
ADAMUS: Nie zostało to jednak rozwiązane.
AGGI: Tak.
ADAMUS: Dzieje się tu kilka rzeczy i, znowu, Cauldre nie chce, żebym się w to zagłębiał, ale ja to zrobię. A więc kilka rzeczy. To działa wirus energii seksualnej, a ty już naprawdę trochę nad tym zapanowałaś. To rodzaj ciągłego wypłukiwania, ale wciąż nie do końca. Nadal coś przylega, co jest skutkiem grawitacji.
AGGI: Właśnie.
ADAMUS: Masz też przeszłe wcielenie, w którym dosłownie dźgnięto cię w brzuch.
AGGI: Ooch!
ADAMUS: I, taak, ooch! Samo to już wystarczy. (chichocze) I to przeszłe wcielenie wciąż jest w agonii i w bólu.
AGGI: To jest właśnie problem. Czasami zastanawiam się: „Skąd to się bierze?” Nie czuję, jakbym to była ja, ale nie potrafię tego wyeliminować. Nie żeby to było upokarzające, ale jednak odbiera poczucie godności. Chcę jednak to pokonać, tak jak powiedziałeś. Miło było wreszcie usłyszeć, że wiesz, iż tego chcemy, że chcemy zmiany. Bo tak wiele razy mówiłeś: „Jeśli to wciąż istnieje, to znaczy, że tego chcecie”. A wtedy ja protestowałam: „Nie chcę, a to ciągle jest!”
ADAMUS: I w przypadku większości ludzi tak to właśnie wygląda. Jeśli coś wciąż jest w ich życiu, to dlatego, że tego chcą. A ja zarzucam to Shaumbrze. Bo kiedy naprawdę wszedłem w to wyzwanie po Niebiańskim Krzyżu i w Przekleństwo Shaumbry i zacząłem wczuwać się w to coraz głębiej i głębiej, okazało się, że faktycznie niektórzy Shaumbra wciąż lubią tę grę i będę im to zarzucał. Jednakże wielu, wielu mówi teraz: „OK, mam tego dość”. Ale nie potrafią się z tego wydostać. Nie wiedzą, jak zrobić kolejny krok.
AGGI: Niektóre aspekty to lubią. Nie w sensie: „Och, to jest takie dobre”, ale w sensie, że nadaje im tożsamość.
ADAMUS: Nadaje im tożsamość. Jak najbardziej.
AGGI: Ale nie cieszy w sensie: „Ooch! Uwielbiam to”. (chichocze)
ADAMUS: Wtedy jednak mówicie: „OK, jestem gotów wyjść poza to wszystko. I zmierzyłem się z samym sobą. Czy naprawdę tego chcę? Nie. O co więc chodzi...?” Macie zatem tę grawitację, która to wszystko trzyma, a także przeszłe wcielenia. Widzicie, grawitacja nie jest tylko fizyczna. W rzeczywistości jest bardziej emocjonalna niż cokolwiek innego. A wy macie to przeszłe wcielenie, które wciąż cierpi z tego powodu, i przeniosło to na obecne wcielenie. Ale jest ono utrzymywane, to cierpienie z poprzedniego wcielenia jest utrzymywane przez siłę grawitacyjną, emocjonalną grawitację.
AGGI: Hm.
ADAMUS: OK, jeszcze kilka osób. Popracujemy nad tym dzisiaj.
LINDA: Ricardo.
ADAMUS: Witam pana.
RICARDO: Witam.
ADAMUS: A tak przy okazji, witamy w Karmazynowym Kręgu, w Shaumbrze. Jakie są twoje spostrzeżenia, odczucia co do wszystkich do tej pory? (kilka chichotów)
RICARDO: No cóż, nie tego się spodziewałem.
ADAMUS: Czego się spodziewałeś?
RICARDO: (odchrząkuje) Hrmm...
ADAMUS: Chyba nie tego. (Adamus chichocze)
RICARDO: Nie, ale już jest OK.
ADAMUS: Taak.
RICARDO: Taak. Przede wszystkim to zaszczyt cię poznać.
ADAMUS: Dziękuję, to zaszczyt poznać ciebie.
RICARDO: Tak.
ADAMUS: A więc problem w twoim życiu, z którym próbowałeś uporać się na wszelkie sposoby, a on wciąż jest. Może po prostu zakrzepł pod wpływem grawitacji.
RICARDO: Taak. Mam to przez całe życie, a mianowicie, że bardzo się pocę.
ADAMUS: Taak. Ja też, zwłaszcza w otoczeniu Shaumbry. (Adamus chichocze) Bardzo się pocę. OK. Nie ma w tym nic złego. To właściwie sposób ciała na oczyszczenie.
RICARDO: Taak, taką mam nadzieję.
ADAMUS: Taak, wiele razy, no wiesz, kiedy ciało ma jakiś problem, ma w sobie toksyny, skutkuje to poceniem się. To całkiem naturalne. Tak. Ale to nie jest twój największy problem, prawda?
RICARDO: Cóż, fizycznie to tak.
ADAMUS: Emocjonalnie?
RICARDO: Emocjonalnie?
ADAMUS: Taak.
RICARDO: Samotność.
ADAMUS: Samotność. OK. Dlaczego samotność?
RICARDO: Cóż, myślę, że ma to związek z problemem zdrowotnym, który... no, taak.
ADAMUS: Nie do końca. To znaczy...
RICARDO: Nie chcę, żeby myślano... żeby mnie dotykano. Nie wiem. Nie, przepraszam. (chichocze)
ADAMUS: Nie, nie. W porządku. Nie, to wymówka, żeby pozostać samotnym. Potęguje to fakt, że bardzo się pocisz. I wiesz, tak naprawdę nikogo to nie obchodzi. Po drugie, to wymówka, która pozwala ci na bycie z samym sobą.
RICARDO: Cóż...
ADAMUS: Rozmawiałeś z lekarzem?
RICARDO: Tak, bardzo często.
ADAMUS: Co ci powiedział?
RICARDO: Głupie rzeczy.
ADAMUS: Głupie rzeczy. Właśnie! No właśnie! (Adamus chichocze) Zdecydowanie.
RICARDO: Żadna z nich… taak.
ADAMUS: Przyjrzyjmy się więc stronie emocjonalnej, samotności i utrzymywaniu w niej, znowu, przez grawitację. Powiedzmy, że nie ma mowy o poceniu się. Czy chciałbyś być w pobliżu wielu ludzi?
RICARDO: Tak. Tak.
ADAMUS: Chciałbyś, OK. Czy chciałbyś dużo imprezować?
RICARDO: Tak.
ADAMUS: I dużo randkować? (Ricardo przytakuje) OK.
RICARDO: To są sprawy, z którymi się zmagam.
ADAMUS: OK. Świetnie. Nie ma problemu. Nie ma problemu. Mogę cię przytulić? Chodź! (przytulają się). Dobrze.
RICARDO: Dziękuję.
Dalej: https://winoduszy.blogspot.com/2024/01/seria-swiata-shoud-4-prezentowany-przez.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz