Często, kiedy ktoś po raz pierwszy spotyka mnie albo poznaje moje
poglądy polityczne, pyta, czy popieram Koreę Północną. Zawsze odpowiadam
tak samo: „Nie, nie popieram Korei Północnej. Popieram całą Korę”.
Wśród przeciętnych Amerykanów, a nawet wśród wielu z tych, którzy mają
się za aktywistów i lewicowców, panuje spora dezorientacja, jeśli chodzi
o Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną (KRLD) i jej historię. Za
każdym razem, kiedy następuje eskalacja napięć na Półwyspie Koreańskim,
poziom niezrozumienia jakby się podwyższa. Amerykańskie media nie
podejmują prób edukacji społeczeństwa i wytłumaczenia, dlaczego Korea
jest podzielona – a często wręcz wypaczają informacje bądź rażąco
kłamią.
Dlaczego Korea jest podzielona?
Przed II wojną światową Półwysep Koreański był okupowany przez Japonię,
która dopuszczała się tam przerażających zbrodni. Koreanki były zmuszane
przez japońskie wojsko do niewolnictwa seksualnego.
Kiedy w marcu 1919 roku pacyfistycznie nastawieni chrześcijanie w Korei
zaczęli protestować przeciwko Japonii, zabito ponad 7 tys. z nich. Na
pokojowy akt społecznego nieposłuszeństwa wojsko japońskie odpowiedziało
podpaleniem losowo wybranych szkół i skazało setki niewinnych dzieci,
które nie miały nic wspólnego z protestami, na śmierć w ogniu.
Japończycy uwięzili i poddali torturom dziesiątki tysięcy Koreańczyków –
wystarczył cień podejrzenia o powiązania z pacyfistycznym
antyjapońskim ruchem protestacyjnym.
Kiedy pokojowe próby nie powiodły się, Koreańczycy chwycili za broń i
zwrócili się przeciwko japońskiemu okupantowi. W latach 20. i 30.
ubiegłego wieku Kim Ir Sen i kilku innych przeszli polityczne i wojskowe
przeszkolenie przeprowadzone przez Związek Radziecki. Partie
komunistyczne chińska i koreańska często blisko ze sobą współpracowały.
Uzbrojeni koreańscy i chińscy komuniści, kiedy walczyli o swoje
podstawowe prawa przeciwko japońskim okupantom, otrzymali od ZSRR broń i
fundusze.
Kiedy w 1945 roku skończyła się II wojna światowa, północna część
Półwyspu Koreańskiego została wyzwolona przez wojska radzieckie.
Południowa część Półwyspu dość szybko znalazła się pod okupacją wojsk
amerykańskich. W północnej części kraju główne partie ruchu oporu wobec
Japonii – w tym komuniści, socjaldemokraci, rewolucjoniści ludowi,
chrześcijanie i wiele innych – połączyły się w 1948 roku w Partię Pracy
Korei (PPK).
Po zakończeniu wojny w Korei panowało powszechne przekonanie, że odbędą
się powszechne wybory, w ramach których każda partia polityczna, z
bardzo popularną PPK włącznie, będzie mogła uczestniczyć w stworzeniu
nowej konstytucji.
Jednak na południowej części Półwyspu została ustanowiona dyktatura
wojskowa. Władzę przejął Li Syng Man (Syngman Rhee) [który w okresie
1905-1945, z kilkuletnią przerwą, mieszkał i studiował w USA] i
brutalnie zdusił całą opozycję. Dyktatura Li Syng Mana była otwarcie
wspierana przez Stany Zjednoczone, m.in. przy wykorzystaniu przysłanych w
tym celu tysięcy amerykańskich żołnierzy.
Kiedy aktywiści – demokraci i działający na rzecz pracowników –
mieszkający na wyspie Czedżu powstali przeciwko Li Syng Manowi,
domagając się obiecanych im pod koniec wojny wolnych wyborów, siły Syng
Mana, z pomocą amerykańskiego wojska, wspólnie dokonały rzezi tysięcy
niewinnych cywilów. W odpowiedzi na powstanie zabito 30 tysięcy ludzi – mniej więcej co dziesiątego mieszkańca wyspy.
W reakcji na amerykańską okupację wojskową południowej części Korei,
anulowanie wolnych wyborów i rzeź niewinnej ludności cywilnej przez
wojsko amerykańskie, Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, stworzona
na północnej części półwyspu, wysłała na południe wojsko w nadziei na
zjednoczenie kraju i pozbycie się wojsk USA.
Odpowiedź na próbę ponownego zjednoczenia kraju przyszła w postaci
makabrycznej „akcji policyjnej” ONZ, lepiej znanej pod nazwą wojna
koreańska. USA zbombardowały w północnej części Półwyspu każdy budynek,
który miał więcej niż jedną kondygnację. W celu wywołania masowych
powodzi na terenach cywilnych zbombardowane zostały zapory wodne. Zabito
3-4 miliony Koreańczyków.
W 1953 roku ogłoszono rozejm, ale Stany Zjednoczone, wbrew wcześniejszej
umowie, nigdy nie podpisały traktatu pokojowego. Formalnie wojna
koreańska nigdy się nie zakończyła, a USA nawet nie uznały rządu KRLD za
legalny [wciąż uznają rząd Korei Południowej za jedyny legalny rząd
koreański].
„Demokracja” w Korei Południowej?
Od 1945 roku południowa część Półwyspu Koreańskiego była przez większość
czasu rządzona przez zatwardziałych dyktatorów wojskowych. Li Syng Man i
Park Chung-hee nawet nie stwarzali pozorów bycia demokratami. Byli
brutalnymi, represyjnymi wojskowymi autokratami, w pełni wspieranymi
przez Stany Zjednoczone. Od zakończenia II wojny światowej w południowej
Korei przebywały dziesiątki tysięcy amerykańskich żołnierzy, często
wykorzystywanych do brutalnego zduszania demokratycznych buntów
przeciwko dyktaturze Li Syng Mana i Parka.
W 1980 roku, po serii buntów studenckich, protestów robotników i innych
przejawów eskalacji napięć wśród społeczeństwa, Korea zmieniła kurs w
stronę mniej opresyjnego rządu. Jednak nawet dzisiaj rządu w południowej
Korei nie można uważać za wzór obrońcy „praw człowieka”.
Zjednoczona Partia Postępu (ZPP), jedyna rzeczywiście opozycyjna partia w
południowej Korei, została siłą rozłamana przez rząd w 2013 roku.
Pięciu kandydatom z ZPP, którzy wygrali miejsca w parlamencie, nie
pozwolono pełnić funkcji. Deputowany z ZPP Lee Seok-ki został skazany na
12 lat więzienia. Wyrok opierał się na zapisie dźwiękowym rozmowy na
temat możliwych opcji w hipotetycznej sytuacji wybuchu wojny pomiędzy
USA i KRLD.
W 2012 roku młody Koreańczyk Park Jung-geun został skazany na 10
miesięcy więzienia za zwykłe zacytowanie na Twitterze oficjalnej
informacji podanej przez media KRLD. Park dodał sarkastyczne,
antykomunistyczne komentarze i w oczywisty sposób nie był zwolennikiem
swoich rodaków z północy. A mimo to trafił do więzienia.
Ustawodawstwo dotyczące bezpieczeństwa narodowego w południowej części
Półwyspu narusza wszelkie „prawa człowieka” i „swobodę wypowiedzi”. W
południowej Korei wszelkie wypowiedzi wspierające KRLD, a nawet te
ogólnikowo pozytywnie odnoszące się do marksizmu albo socjalizmu, są
bardzo poważnym przestępstwem. Koreańczycy żyją w strachu – boją się
otwarcie mówić o historii swojego kraju, nieprzerwanej obecności
amerykańskich żołnierzy czy nawet o powszechnie dyskutowanych
koncepcjach politycznych, takich jak walka klasowa. Powiedzenie
czegokolwiek o rodakach z północy, co w jakikolwiek sposób da się
zinterpretować jako pozytywne, może zgodnie z koreańskim prawem oznaczać więzienie albo tortury.
Obecnie prezydentem „Republiki Korei” w południowej części kraju jest
Park Geun-hye, córka wspomnianego wcześniej dyktatora wojskowego Parka
Chung-hee, który jest odpowiedzialny nie tylko za śmierć dziesiątek
tysięcy niewinnych ludzi, ale też rutynowo stosował tortury,
odpowiedzialność zbiorową i takież kary, odwet na członkach rodzin i
inne skrajne pogwałcenia praw człowieka.
Park Guen-hye nie próbuje zdystansować się od ojca ani od jego
autokratycznych praktyk i dobrze udokumentowanych zbrodni przeciwko
ludzkości. Zamach stanu ojca, kiedy ten przemocą usunął legalnie wybrany
rząd i ustanowił brutalną dyktaturę, przedstawia jako „rewolucję w celu
ocalenia kraju” od komunizmu.
Pomimo tak paskudnego ucisku, media USA rutynowo nazywają „Republikę Korei” na południu „demokratyczną”.
Warunki na północy
W latach 60., 70., a nawet wczesnych 80. ubiegłego wieku KRLD, w północnej części kraju, miała bardzo silną gospodarkę.
Oczywiście ten fakt był automatycznie odrzucany przez przeciętnego
Amerykanina jako oburzająca propaganda, ale jest on potwierdzony przez
BBC.
Artykuł na stronie internetowej BBC obwieszcza:
„W pewnym okresie centralnie planowana gospodarka dobrze działała – rzeczywiście, w początkowych latach po utworzeniu po wojnie Korei Północnej rezultaty były znakomite.Po zakończeniu dewastującej wojny koreańskiej (1950-53) masowa mobilizacja społeczeństwa, wraz z radzieckim i chińskim wsparciem technicznym i pomocą finansową, spowodowały wzrost gospodarczy z rocznym współczynnikiem sięgającym 20, a nawet 30 procent.Jeszcze w latach 70. Korea Południowa bladła w cieniu ‘cudu gospodarczego’ po północnej stronie granicy”.
Kryzys niedożywienia w KRLD w latach 90. był rezultatem rozpadu ZSRR.
Obszary rolne Korei w całości znajdują się na południu Półwyspu,
natomiast jego północna część to głównie obszary górskie. Bez ropy ze
Związku Radzieckiego funkcjonowanie rolnictwa w KRLD było bardzo
utrudnione. Sankcje nałożone przez USA niemal uniemożliwiły KRLD wymianę
towarów na rynkach zagranicznych, czego rezultatem był głód.
Klęskę głodu w latach 90. Koreańczycy nazywają „ciężkim marszem”, a winą
zań obarczają Stany Zjednoczone i nałożoną przez nie blokadę
ekonomiczną i wojskową. Sytuacja w północnej części Półwyspu w latach
90. była bardzo zła i każdy inny rząd prawdopodobnie by upadł pod taką
presją. [W zależności od źródła liczba ofiar głodu szacowana jest na
kilkaset tysięcy do miliona, często też można spotkać liczbę 3,5 miliona
bądź większą. Interesujące dane na ten temat przytacza Piotr Badura – przyp.]
Stopniowo KRLD zdołała się podnieść po tych dramatycznych latach.
Obecnie Korea Północna prowadzi wymianę handlową z Rosją, Iranem,
Wenezuelą, Chinami i innymi krajami. Gospodarka rolna KRLD została
zreorganizowana i kraj jest obecnie w stanie inwestować w budownictwo, w
tym mieszkaniowe, oraz w infrastrukturę dla społeczeństwa.
Wydatki na obronę pozostają wysokim priorytetem i prawie każdy
pełnoletni Koreańczyk jest w jakiś sposób zaangażowany w wojsko. Ci,
którzy krytykują z tego powodu KRLD, zapominają, że ten kraj jest
zupełnie dosłownie w stanie wojny z USA. Wzdłuż jego granicy
rozmieszczone są dziesiątki tysięcy amerykańskich żołnierzy. Wojsko USA
rutynowo ćwiczy zrzucanie bomby atomowej na KRLD, a generał armii USA
Douglas MacArthur publicznie groził zrobieniem tego podczas wojny
koreańskiej.
Koreańczycy na północy generalnie czują, że proliferacja broni jądrowej
znacznie zwiększyła bezpieczeństwo ich kraju. Teraz, kiedy KRLD ma bombę
atomową, jest mniej prawdopodobne, że USA ją zaatakują albo dokonają
inwazji i przeprowadzą „zmianę reżimu”, o której często mówią. [KRLD wycofała się (eng.) z traktatu o nierozprzestrzenianiu broni atomowej w styczniu 2003 roku. I tutaj, też po ang.]
Krytyka KRLD pod kątem „praw człowieka” często zupełnie ignoruje
kontekst i historię Korei. W wojnie koreańskiej zginęły ok. 3-4 miliony
Koreańczyków i jak dotąd nie został podpisany żaden traktat pokojowy. W
latach 90. spora liczba Koreańczyków zmarła z niedożywienia narzuconego
krajowi przez USA. Naród KRLD dosłownie walczy o życie z dobrze
uzbrojonym i najsilniejszym rządem na świecie. Dzięki Stanom
Zjednoczonym już straciły życie miliony ludzi w Korei.
Nie można oczekiwać, by jakikolwiek kraj, otoczony i stojący przed tak
skrajnym zagrożeniem, był wolnym, otwartym społeczeństwem, z debatami i
dyskusją. KRLD jest państwem zamkniętym, znajdującym się w stanie wojny,
walczącym o przetrwanie. Nikt rozsądny nie będzie twierdził, że jest
rajem na ziemi albo idealnym modelem cywilizacji. W skrajnie
nieprzyjaznej sytuacji KRLD trwa – głównie dzięki politycznemu
geniuszowi koreańskiej Partii Pracy i jej umiejętności zmobilizowania
społeczeństwa i utrzymania jego lojalności.
Amerykańskie media często przedstawiają przywództwo KRLD jako
prymitywnych nacjonalistów albo zwolenników supremacji. Ci, którzy dają
się złapać na to, że – jak głoszą amerykańskie media – KRLD jest w jakiś
sposób „rasistowska”, powinni zwrócić uwagę na fakt, że kraj ten często
solidaryzuje się z uciskanymi narodami.
W latach 70. KRLD wspierała w USA Czarne Pantery. Przyszła z pomocą
Palestyńczykom. Wspierała także naród Zimbabwe, kiedy walczył przeciwko
Imperium Brytyjskiemu i państwu apartheidu i osadników, zwanemu
„Rodezja”. KRLD wspierała naród Angoli w walce przeciwko portugalskiemu
kolonializmowi. Udzieliła nawet wsparcia wojskowego Nelsonowi Mandeli i
Afrykańskiemu Kongresowi Narodowemu, kiedy USA przedstawiały ich jako
„terrorystów”.[KRLD potępiła również ostatni atak lotniczy USA na Syrię,
nazywając go „niewybaczalnym”.]
Antyazjatycki rasizm i propaganda wojenna
Nienawiść do KRLD zdaje się być niemal kompulsywna w USA, gdzie media
rutynowo powtarzają oburzające i zupełnie bezpodstawne oskarżenia pod
adresem tego kraju.
Według amerykańskich mediów Koreankom nie wolno jeździć rowerami. To
twierdzenie jest bardzo łatwo obalić. Co więcej, Koreanki nie tylko
jeżdżą rowerami, ale zdobyły też złote medale w dyscyplinach
olimpijskich, takich jak strzelanie do tarczy i podnoszenie ciężarów.
Amerykańskie media bez zająknienia powtarzają, jakoby na
północnokoreańskim urzędniku wysokiego szczebla wykonano egzekucję,
„rzucając go na pożarcie dzikim psom”. Jak wykazano, źródłem tej
odrażającej historii jest satyryczna publikacja w Chinach, która nigdy
nie próbowała stwarzać wrażenia prawdziwej.
Hollywood masowo produkuje filmy w stylu „Czerwonego świtu”, „Olimpu w
ogniu” czy „Wywiadu ze słońcem narodu”, mające demonizować KRLD,
dehumanizować jej społeczeństwo i psychicznie przygotowywać amerykańską
publiczność na wojnę. Ilość i skala skrajnych przekłamań i fałszowania
wszystkiego, co wiąże się z sytuacją na Półwyspie Koreańskim, powinny
szokować i niepokoić każdego rozsądnego człowieka.
Wielu Amerykanów pochodzenia azjatyckiego mówi, że sposób, w jaki KRLD
jest przedstawiana w amerykańskich mediach, powinien być postrzegany
jako obraźliwy nie tylko w stosunku do Koreańczyków, ale i wszystkich
Azjatów. Anty(północno)koreańska hollywoodzka produkcja „Wywiad ze
słońcem narodu”, która wywołała międzynarodowe napięcia, zawierała
szydzenie białych aktorów z koreańskiego akcentu. Film również wyraźnie
przedstawiał koreańskie kobiety – które wiele wycierpiały będąc zmuszane
przez Japończyków do seksualne niewolnictwa i gwałcone przez
amerykańskich żołnierzy podczas wojny koreańskiej – jako nic ponad
narzędzia do zaspakajania potrzeb seksualnych białych mężczyzn,
rzucających w dodatku chamskie komentarze na temat ich ciała.
Wyszydzanie akcentu, stylu ubrań i innych rzeczy odnoszących się do KRLD
wpasowuje się w przestarzałą koncepcję „azjatyckiego despotyzmu”. Swego
czasu mniej więcej w ten właśnie sposób prasa USA i zachodniej Europy
przedstawiała chińskich, wietnamskich i nawet rosyjskich przywódców.
[KRLD miała do tego filmu jeszcze poważniejsze zastrzeżenia, zarzucając producentom, że promują w nim terroryzm i zamordowanie przywódcy suwerennego kraju, i złożyła skargę w ONZ.]
Kryjące się w podtekście tych oszczerstw i szyderstw przesłanie jest
takie, że ludzie azjatyckiego pochodzenia to prymitywni barbarzyńcy,
którzy w naturalny sposób pożądają autokracji i potrzebują białych,
którzy by ich na siłę „cywilizowali” i uczyli o „demokracji”. Podczas
gdy skrajne demonizowanie przywódców KRLD jest najbardziej rażącym
przykładem, stara rasistowska karykatura „azjatyckich despotów” i
„mongoloidalnych tyranów” stopniowo znów zyskuje na popularności, tym
razem w odniesieniu do Xi Jinpinga w Chinach i Władimira Putina w Rosji.
Przez ostatnie 50 lat KRLD nawoływała do pokojowego zjednoczenia
Półwyspu Koreańskiego. Przywódcy Partii Pracy Korei proszą teraz jedynie
o to, co do czego zgodzono się po zakończeniu II wojny światowej. Chcą
ogólnonarodowych wyborów, w których będzie mogła wziąć udział każda
partia, łącznie z komunistyczną. Chcą też, żeby amerykańskie wojska
opuściły ich kraj.
Nie są to ani radykalne, ani wygórowane oczekiwania. Wniosek KRLD
zasadniczo brzmi: „Pozwólcie Koreańczykom rządzić Koreą”. Nie ma w tym
żadnego „ekstremizmu”, „szaleństwa” czy „niepoczytalności”.
Koreańczycy są ludźmi — tak jak Amerykanie, zachodni Europejczycy,
Rosjanie, Irańczycy, Chińczycy i inni. Jednak są narodem, który został
prawie na stulecie podzielony, zdegradowany i poddany niezwykłemu
upokorzeniu przez obce mocarstwa.
Naród Półwyspu Koreańskiego, tak na północy, jak i na południu,
zasługuje na nasze wsparcie i szacunek, a nie na dalszą demonizację i
szyderstwa. Używanie przez amerykańskie media tak daleko idących kłamstw
i rasizmu w przedstawianiu sytuacji na Półwyspie Koreańskim powinno
spotkać się z globalnym oburzeniem.
——–
Caleb Maupin jest analitykiem politycznym i aktywistą mieszkającym w Nowym Jorku. Studiował nauki polityczne w Baldwin-Wallace College i był zaangażowany w ruch Occupy Wall Street. Pisze głównie dla magazynu internetowego „New Eastern Outlook”.
Caleb Maupin jest analitykiem politycznym i aktywistą mieszkającym w Nowym Jorku. Studiował nauki polityczne w Baldwin-Wallace College i był zaangażowany w ruch Occupy Wall Street. Pisze głównie dla magazynu internetowego „New Eastern Outlook”.
Tłumaczenie: PRACowniA
Komentarze Pracowni
Wokół Półwyspu Koreańskiego robi się coraz bardziej gorąco. Wygląda na
to, że „doktryna powstrzymywania” znalazła kolejnego adresata – Chiny.
USA/Pentagon / „głębokie państwo” w USA starają się otoczyć Chiny swoimi
bazami i bronią atomową, tak jak otoczyły Rosję. Jednym z etapów jest
umieszczenie THAAD i broni atomowej w Korei Południowej. Garść linków:
Zygmunt Białas – Co się dzieje w Korei Północnej (wrzesień 2016)
Trochę więcej historii: Zrozumieć Koreę Północną
Sputnik:
Trump wysłał „armadę” na Półwysep Koreański; obszerniej: RT (eng.)
According to South Korea’s Yonhap News Agency, the North Korean statement said, „By relentlessly bringing in a number of strategic nuclear assets to the Korean Peninsula, the US is gravely threatening the peace and safety, and driving the situation to the brink of a nuclear war.” Regarding the strike in Syria, they said „the US. is carrying out military strikes and menacing acts against a sovereign state while calling for peace through strength.”
The THAAD missile system being erected in a contract with Lockheed-Martin, in cold war terms, is a „strike enabling system.” Once the system is completed, the US and South Korean forces that are already in the Peninsula are free to launch an attack on North Korea, China, or Russia. The THAAD system, modeled after Israel’s Iron Dome, would prevent retaliation strikes aimed at disabling the attackers. THAAD enables the US and South Korea to begin striking countries in the region, while shielding themselves from any response. Furthermore, THAAD includes a radar system that will closely monitor regional activity, not only in North Korea, but also in northern China.
Historia rozmieszczania THAAD na defence24.pl
No i hit miesiąca: NBC News, 7 kwietnia. Fragmenty:
„Wielu czołowych urzędników wywiadowczych i wojskowych poinformowało NBC News, że Rada Bezpieczeństwa Narodowego przedstawiła prezydentowi Trumpowi opcje reagowania na program nuklearny Korei Północnej – w tym rozmieszczenie amerykańskich pocisków nuklearnych w Korei Południowej lub zabicie dyktatora Kim Jong-una. […]Pierwszym i najbardziej kontrowersyjnym rozwojem działań jest rozmieszczenie broni nuklearnej w Korei Południowej. Stany Zjednoczone 25 lat temu wycofały z Korei Południowej całą broń jądrową. Przywrócenie bomb – prawdopodobnie do bazy sił powietrznych Osan Air Base, mniej niż 50 mil na południe od stolicy Seulu, oznaczałoby pierwsze zagraniczne rozmieszczenie broni jądrowej od końca zimnej wojny, co byłoby niewątpliwie prowokacyjnym ruchem.” (ten fragment tłumaczenia za prisonplanet.pl)
I dalej, za NBC:
Inną opcją jest namierzenie i zabicie Kim Dzon Una i innych wyższych przywódców kraju, w tym decydujących o pociskach rakietowych i broni atomowej. Jednak, według byłego ambasadora USA w RK Marka Lipperta przyjęcie takiego podejścia ma swoje złe strony… Dyskusje o zmianie reżimu i dekapitacji… często wywołują zaniepokojenie Chińczyków i w efekcie podjęcie przez nich kroków w przeciwnym kierunku niż ten, do którego chcielibyśmy ich przymusić.Według Stavridisa, byłego dowódcy NATO, „dekapitacja jest zawsze kuszącą strategią … jednak należy sobie zadać pytanie, co się stanie następnego dnia”.Trzecia opcja to tajna operacja, infiltrowanie Korei Północnej przez siły specjalne USA i Korei Południowej w celu sabotażu albo zlikwidowania kluczowej infrastruktury – na przykład wysadzenia mostów. CIA w rozmowie z NBC powiedziała [oczywiście], że nie zapewni ‘żadnego doradztwa’ dla takiej opcji.
Zdumiewające, że coś takiego pojawiło się w massmediach. Rzecz jasna
było to tylko przedstawienie opcji (do odrzucenia, może) w celu
uzyskania zgody na opcję, o którą naprawdę chodzi. Ciekawe, czy
wczorajsze zrzucenie monstrualnej bomby na Afganistan ma z tym coś
wspólnego?
I na koniec: W grudniu ub. roku dwaj amerykańscy żołnierze, stacjonujący w Korei Południowej, zostali złapani na
przeszmuglowaniu z Kalifornii 4 kg metamfetaminy w opakowaniach płatków
śniadaniowych. Wartość narkotyku oszacowano na 12 milionów dolarów.
Korea Pd. nie jest szczególnie zadowolona z istnienia tego procederu.
Przejęta dawka wystarczyłaby na zaspokojenie nałogu (lub rozpoczęcie
brania) dla 130 tys. osób. Jeden z żołnierzy został właśnie postawiony w
stan oskarżenia. O tym polskie media milczą. Można się za to naczytać,
jak to w Korei Północnej produkuje się metamfetaminę na masową skalę – a
to jako środek na odchudzanie dla tłuściochów, a to na zlikwidowanie
uczucia głodu dla masowo niedożywionych obywateli… A uzależnione są 2/3
mieszkańców KRLD. Tylko 2/3?
https://pracownia4.wordpress.com/2017/04/14/porozmawiajmy-o-korei/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz