sobota, 13 października 2018

Wszystkie Hipotezy w Pigułce(1)

Obraz może zawierać: 1 osoba, broda i tekst

Wszystkie Hipotezy w Pigułce(1)

Teoria Davida Icke’a, że biegiem dziejów ludzkości od tysięcy lat ze zmiennym powodzeniem usiłują sterować hybrydy ludzi i gadopodobnych starożytnych przybyszy z kosmosu, funkcjonujące długo m.in. pod szyldem arystokracji – do dziś kojarzą się między sobą i zza kulis kontrolują świat zachodu jako rody królewskie i bankierskie oraz słynne dynastie polityczne; ostatnio zmodyfikowały genetycznie jedzenie, żeby ogłupić ludzi jeszcze bardziej i wybrakować ich DNA, które ewoluuje w związku z rokiem 2012 na zasadzie roślinki wystawionej do słońca, jako że faktycznie nad naszym układem planetarnym wschodzi jakieś Centralne Słońce Galaktyki i zaczynają w nas strzelać jego niewidzialne promienie – ono jest daleko, ale jak ‚przygrzeje’, to się nam może wszystkim nagle poprzewracać w głowach, to znaczy tak pozytywnie i na zasadzie otwarcia oczu – może to wręcz okazać się zmianą analogiczną do zainstalowania nowej wersji systemu operacyjnego na komputerze: na początku trudno się będzie połapać, ale potem wszystko stanie się łatwiejsze i bogatsze o nowe możliwości, niektóre wręcz przełomowe; dlatego na najbliższe lata (do roku 2020; w sumie nie wiadomo, kiedy przypadnie to apogeum transformacyjnego promieniowania kosmosu – w roku 2012 czy np. dopiero w 2029, każdemu obliczenia wychodzą inaczej) totalnie spanikowana i zdesperowana grupa próbująca utrzymać władzę na Ziemi planuje wszczepienie wszystkim mieszkańcom planety mikroczipów, cały czas pracują nad pretekstem nie do odrzucenia typu „pieniądze straciły wartość, a przecież nie będziemy teraz drukować wszystkiego od nowa, bo szkoda lasów”, „zwłaszcza, że właśnie rozpoczyna się inwazja ufo, nie ma czasu” albo „przecież trwa III wojna światowa, nie dyskutuj i nie opóźniaj kolejki” – a te czipy to będą prawdziwe cudeńka techniki naszych czasów, niestety takiej, o której nic nie wiemy, ponieważ nikomu nie wolno nam o niej opowiadać, „dla bezpieczeństwa narodowego” albo „światowego” – a jednak znaleźli się odważni ludzie, którzy pracowali nad tymi urządzeniami i maksymalnie przed nimi przestrzegają, charakteryzując je jako mikroskopijne konie trojańskie o funkcjonalności rozszerzonej na sfery, które współczesny publiczny obieg naukowy w dalszym ciągu uważa za niemożliwe do badania drogą doświadczalną, np. uznając techniki fotografowania ludzkiej aury za niepoważne insynuacje z kręgów osób myślących magicznie.Teoria Michaela Tsariona, że Atlantyda to ukrywany fragment prawdziwej historii naszej planety, a w Azji istniała też wtedy Lemuria, gdzie prym wiodły istoty o głowach węży, również nietutejsze; że wojny i bitwy kojarzone z ostatnich pięciu wieków to często były rytualne ofiary składane kontrahentom z innego wszechświata (niejakim „Makrofagom”) przez istoty uwięzione od tysięcy lat na Ziemi, które chcą się stąd wyrwać, ale nie potrafią samodzielnie pokonać bariery uruchomionej w antycznych czasach wokół naszej planety być może właśnie w celu ich odizolowania, niby w poprawczaku albo psychiatryku; portal do wymiaru Makrofagów miał w postśredniowiecznej Anglii otworzyć John Dee, nadworny magik – czyli osoba wtajemniczona w przedpotopową wiedzę zaawansowanych cywilizacji, dziedzictwo skrycie przekazywane wybranym zaufanym, znane też jako „wiedza ezoteryczna”, „tajemna religia Babilonu” etc. – w imieniu królowej podróżował on również w rozmaitych sprawach po Europie (bawił m.in. w Polsce, doprowadzając do bankructwa hrabiego z Sieradza, który jako postępowy szlachcic najwyraźniej wierzył w byty pozaświatowe już w roku 1583), a swoje listy podpisywał …”007″ – był pierwszym słynnym brytyjskim agentem i jego fama odbija się pokątnym echem jeszcze w naszych czasach. Według Michaela Tsariona owym istotom, których przodkowie stracili cały sprzęt w kataklizmach spowodowanych wojną, gdy ich cywilizacja legła w gruzach i w dodatku na dnie oceanu – zależy jedynie na zrekonstruowaniu potrzebnej do odlotu technologii, nie na rozwoju duchowym ludzkości, w ogóle – to stąd ta obserwowana w naszej epoce dysproporcja (według wszystkich najróżniejszych kosmitów technologicznie jesteśmy całkiem nieźli, ale duchowo – tragiczni). Poszlaką przemawiającą za składaniem megaofiar z ludzi pod przykrywką wojen i bitew, gdy wystarczy ich na siebie napuścić i już sami się potem powyrzynają w odpowiedniej liczbie, miałyby być uderzająco podobne znaczki obecne na hełmach, czapkach i naramiennikach żołnierzy walczących stron – pięcioramienne gwiazdki, wężyki, diamenty i inne tego typu symbole, które stanowią potwierdzenie dla Makrofagów i/lub kod dla algorytmu skanującego wszechświat, że krew danego poległego ma zostać przelana „na ich konto” – bo to właśnie jej morza zażyczyli sobie w zamian za wytłumaczenie, w jaki sposób przeniknąć barierę (tak się składa, że ludzka krew jest jednym z najcenniejszych surowców w kosmosie, np. z naszego lokalnego rynku więcej warte byłyby już chyba tylko genomy różnorakich form żywych); w skrócie Tsariona owo wytłumaczenie szło zaś mniej więcej tak: „musicie nauczyć się, jak tworzyć masę z energii; ale wy jesteście tak głupi, że najpierw trzeba wam wytłumaczyć, w jaki sposób uzyskać energię z masy” – rozszczepianie atomów to był więc jak gdyby koniec pierwszego semestru w tym ponurym studium, za które czesne stanowiła krew naszych przodków; a’propos: nasilenie wysypki uniwersytetów na mapie Europy przypadło akurat na okolice połowy poprzedniego tysiąclecia – według irlandzkiego badacza to możne rody wykładały pieniądze na placówki niezbędne do przetwarzania i gromadzenia wiedzy transmitowanej z innego wymiaru rok po roku, dekada za dekadą i wiek za wiekiem, kto wie – może jeszcze po dziś dzień, jeśli ta rekonstrukcja faktów jest trafna i jeszcze nie wydarzyła się owa „ucieczka z planety Ziemia”; z drugiej strony trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do większości omawianych tu powyżej i poniżej ‚teorii’ spiskowych, ta akurat nie może się poszczycić podparciem w słowach jakichkolwiek byłych wojskowych czy naukowców z tajnych projektów – to tylko Michael Tsarion przeczytał te wszystkie stare książki i tak mu się wydaje, że to chyba musiało być jakoś tak, coby jak najwięcej faktów do siebie pasowało.Teoria m.in. Alexa Jonesa, Jordana Maxwella (dziadek ma prawie siedem dych, a jeszcze odbiera telefony z pogróżkami na serio – nie to, co nasi nieugięci dziennikarze śledczy, dziwnym trafem z wyglądu przypominający rozleniwionych Rzymian), jak również doktora Johna Colemana, Michaelów Parentiego, Rupperta czy Chossudovsky’ego (2 profesorów + były agent FBI postrzelony na samym początku publicznej działalności – innego ktoś zamordował na wakacjach na plaży po 2 tygodniach od przerwania przezeń milczenia w temacie ‚służby & dragi’) oraz wielu innych znanych i nieznanych osób – że władze USA od lat 90-tych fingują na własnym terytorium zamachy terrorystyczne w celu wygenerowania społecznego przyzwolenia dla radykalnych zmian prawnych, niemożliwych do przeforsowania w innych okolicznościach, gdyż przekształcających ustrój tego potężnego państwa w totalitarny system a’la Wielki Brat, gdzie nie inaczej niż w Chinach albo Korei Północnej, każdego niewygodnego mądralę będzie można zamknąć jeśli nie pod zarzutem terroryzmu – a szkoda… – to chociaż za działalność antypaństwowo-wywrotową, szerzenie dezinformacji itp. A te amerykańskie elity polityczne to nie dość, że same marionetki bankierów, zbrojeniówki, nafciarzy, tajnych stowarzyszeń i międzynarodowych sitw z ONZ, nie mówiąc o działających jawnie grupach w stylu Bilderberg, Komisji Trójstronnej (Trilateral Commision) czy Komitetu 300 (The Committee of 300), które w ogóle wywindowały ich do tych najwyższych kręgów władzy – to jeszcze niekiedy okazują się być normalnie jakimiś satanistami na pół gwizdka, w każdym razie siedzą w dość dziwnych klimatach, sfilmowanych dopiero niedawno ukrytą kamerą w niedostępnym Bohemian Groove, gdzie co roku spotykają się, aby oddać cześć wiadomo komu: uosabianemu 13-metrowym pomnikiem starożytnemu ‚bogu’ z nieludzką głową, niejakiemu Molochowi, któremu przed wiekami m.in. w Kartaginie hurtem składano w ofierze nie zwierzęta, lecz dzieci, podpalając przy tym ich ciała – i ciekawy zbieg okoliczności, również utrwalony na wideo, że teraz parę metrów od tego pomnika mają tam metalowy sztuczny ludzki szkielet o zabarwieniu wskazującym na dłuższą znajomość z ogniem… Inne ciekawe pogłoski: Bilderbergowie to naiwniacy, którzy myślą, że są międzynarodowym ciałem pracującym m.in. nad problemem ufo i innymi takimi globalnymi, a tak naprawdę nic nie znaczą – podobnie jak u Masonów, Iluminatów czy w CIA, w głowach aż huczy od szumnych haseł, ale w praktyce funkcjonuje struktura piramidki, czyli o wszystkim decydują ci na samej górze, ze ścisłego kierownictwa, to oni wyznaczają działaniom kierunki, a często nawet nie wiadomo, czy to nie np. jakieś pół-potwory z kosmosu albo coś w tym stylu – stąd w naszym świecie taka promocja nieprawości, głupawki i nagonki na myślących logicznie, czyli normalnie wyciągających wnioski z faktów, zamiast czekać na nie o ustalonej porze przed telewizorem.Czyżby więc USA były takim samym niedemokratycznym imperium, jak niegdyś ZSRR, tylko że zamiast strachu przed zesłaniem do łagru lub straceniem, w tym modelu oligarchii funkcjonalne posłuszeństwo dołów opiera się po prostu na ludzkiej chciwości..? A jeśli chodzi o nasz kraj, to podobnie jak w komunizmie, w nowym systemie po kręgach władzy mogą pałętać się tylko ci, którzy w zamian za zaszczyty są gotowi o wielu sprawach milczeć, jak gdyby nigdy o nich nie słyszeli..?Czy to możliwe, że wszędzie wokół nas znajduje się inny wymiar, a w nim przebywają i zmagają się istoty, które przeszły już do tzw. czwartej gęstości, ale czasami jeszcze, żeby coś załatwić, wyświetlają się nam w naszej trzeciej, poniżej której nie ma już żadnej gorszej (czyli mniej magicznej, a bardziej skondensowanej, materialnej)..? Czy to przypadkiem nie o tym byłyby te zapisy w świętych księgach starożytności, wersy o demonach i aniołach pojawiających się nagle, a następnie znikających z powrotem w niewidzialnej sferze? Czy to może je widują czasem koty i niektórzy ludzie rzekomo zdolni do postrzegania aury..?Czy światoobraz z telewizora jest fajny, czy zakichany że mdli? Czy nasze przekonania i poglądy, duchowe zapatrywania na sprawy, pozwoliły nam na wygenerowanie społeczeństwa tętniącego życzliwością i szczerością? A jeżeli nie, to gdzie tkwią błędy i pomyłkowe rozwiązania, niecelne strzały i fałszywe założenia?Dlaczego tyle tysięcy lat ludzie jedli normalnie i nic im nie było, a teraz nagle trudno jest przeżyć tydzień bez spożycia czegoś zmodyfikowanego genetycznie, obojętnie w jakim zakątku kuli ziemskiej by się nie żyło? Co jest grane, kto o to prosił, czemu w ogóle nie mówi się o tym, jak to ohydnie smakuje, np. tych niektórych pomidorów w ogóle nie da się jeść – ciekawe dlaczego, skąd się biorą w ludziach te doznania i odczucia, których nierozsądnie jest słuchać, bo to wszystko zostało naukowo przebadane, że jest dobre i zdrowe..?Gdy jesteś kimś takim samym, jak wszyscy, masz takie same poglądy, ubrania, sposoby strzyżenia się, zachowywania i spędzania wolnego czasu – łał, ekstra, 10/10 normalności i bycia kimś elegancko ułożonym, na poziomie, z klasą. A jeżeli robisz to, na co masz ochotę, nosisz się na własną modłę i działasz po swojemu, myślisz za siebie i samodzielnie analizujesz ten świat – wiesz co, trochę odstajesz od reszty, sorry, ale chyba z Ciebie jakiś dziwoląg i ktoś nieco fiśnięty, a może nawet bardzo. Czyli normalne jest bycie posłusznym zastanym regułom i podległym przedstawianym postawom, innymi słowy – życie na łańcuchu tchórzostwa; natomiast bycie sobą, odważne manifestowanie własnej wolności – nie, to już nie jest takie na miejscu ani do rzeczy, no i w ogóle po prostu nie wypada, wychodzenie przed szereg jest generalnie w złym guście i zazwyczaj szybko spotyka się z odpowiedzią tych, którzy umieli zachować kulturę i nie wydziwiać, którzy zresztą zawsze to potrafią, bez przerwy przez całe życie non stop są normalni 100% według standardów danej epoki, nikt im nie zarzuci… No pewnie, rozumie się samo przez się – to naturalne, ludzie sami do tego doszli, że to tak jest, po prostu w pewnym momencie to odkryli i wpoili sobie samym na masową skalę, żeby fajniej się żyło. A tak poza tym, to jeżeli chcesz dowiedzieć się, jak być kimś lubianym przez innych – włącz sobie dowolny serial na którym bądź kanale i szybko zaczaisz, że przede wszystkim trzeba się dużo śmiać, być kimś pogodnym, nie gadać o żadnych schizach, tylko spędzać dni na miłych chwilach i rozrywkach – potem tylko naśladuj to w swoim codziennym życiu i efekt murowany, już jesteś kimś „do rzeczy”; widzisz, to wcale nie było takie trudne, tylko uważaj pilnie dalej: jeszcze możesz sobie obejrzeć półgodzinne wartkie wiadomości w tv – to wtedy będziesz się też znać, orientować, na bieżąco; no a jeżeli zainwestujesz w siebie i zakupisz również jakiś prestiżowy tygodnik albo miesięcznik, w którym przez cały rok nie znajdziesz nawet jednego procenta podawanych tu informacji – to wtedy już kwalifikujesz się w sumie do czołówki niezawodowych ekspertów od rozmaitych ważkich zagadnień globalnego teatru, zarazem stylowo śrubując rekordy wysmakowanej kontestacji współczesnej rzeczywistości – czyż bowiem lśniący papier nie potwierdza najwyższej klasy i wartości punktów widzenia wyłaniających się z wydrukowanych na nim literek..? No przecież chyba świat nie stoi na głowie? A może jednak, kurde. W Korei Płn. też mają prasę i telewizję, a jeszcze mniej jest tam popaprańców, którzy na wszystkie tematy muszą mieć własne zdanie i oczywiście zawsze inne, niż prezenterzy telewizyjnych wiadomości. Jeżeli z tym systemem, który nas ogranicza na co dzień i nikt tego nie zakwestionuje, jest wszystko w porządku – to dlaczego nie obserwujemy czegoś takiego w przyrodzie u innych gatunków zwierząt, czemu w ich stadach bycie kimś właśnie się opłaca i zazwyczaj przynosi korzyści, czyli to byłoby zupełnie odwrotnie, niż w naszych nowoczesnych społeczeństwach, w których sądząc po dawnych filmach, najbardziej nowatorska jest skala głupoty i powszechnej degradacji do poziomu stworów o zgąbczałych mózgach, których i tak nie mają już śmiałości używać. Dlaczego to tak jest, że kiedy sobie włączysz telewizor, to na dłuższą metę możesz od tego tylko zgłupieć, gazety też wyprowadzą Cię daleko w pole, powtarzając kłamstwa różnorakich czynników oficjalnych i agencji rządowych, którym zgodnie przeczą sami słynni byli pracownicy tych agencji..? Czy taki opis sytuacji mieszkańcowi innej planety nie wydałby się na mur beton fragmentem powieści z gatunku globalistycznego kryminału sci-fi? A czy to czasem nie miało być wszystko przejrzyście i pozytywnie w ramach współpracy pod egidą ONZ, czy przypadkiem świat nie miał być piękny i dobry, a możliwie często nawet szlachetny? Skoro jest zupełnie inaczej, to chyba jednak sporo zepsutych tkanek zagnieździło się gdzieś w strukturach władz i meganadawców naszej planety – ale zostawmy to, niech tak już sobie będzie, w końcu było nie było, trzeba się skoncentrować na własnym życiu i pracy, żeby potem móc dziecku kupić zegarek, rower, pomóc utrzymać się na studiach – wszyscy tak robią… Żeby nam potem dzieci nie wyrzucały, że za mało dla nich zrobiliśmy, no nie…Według Davida Icke’a i Stewarta Swerdlowa zmienianie postaci dotyczy wyłącznie osób, które mają dokładnie po połowie genów ludzkich i gadoidzich; są to tacy jak gdyby Transformers, arcydzieło inżynierii genetycznej prastarych kosmicznych cywilizacji, które onegdaj m.in. w ten sposób próbowały przypieczętować pokój na naszej planecie; nie jest ich dużo. Osoby z 49% genów pradawnych króli mogą nawet niczego nie podejrzewać, jak blisko „były szczęścia”. Jednocześnie pojawia się niekiedy inna interpretacja, mianowicie że gadoidzie sylwetki dotyczą tylko aury – to ją i jej transformacje mieliby obserwować naoczni świadkowie tego typu efektów wizualnych, czyli jak gdyby obca dusza wstępowała wtedy w ciało człowieka, ale wyłącznie takie z odpowiednią strukturą DNA. Słyszy się też, że zarówno hybrydy, jak i gadoidy mają już dość chowania się i ukrywania na naszej planecie – żeby móc pojawić się w publicznym obiegu i zacząć chodzić pomiędzy nami bez budzenia zgrozy, mają zostać przedstawione jako zbawcy podczas sztucznej inwazji obcych. Tak że pamiętaj: jeśli widzisz smoka, diabła albo normalnego potwora, to on tu przybył jako wolontariusz z innej planety i możesz mu spokojnie zaufać, bez obaw powierzać opiekę nad dziećmi itd. – niedługo tak powiedzą z telewizora…Inne ciekawe informacje: kiedy gdzieś około przełomu lat 80-tych i 90-tych Rosjanie ogłosili strefę buforową w kilkusetkilometrowej przestrzeni ponad swoim krajem, udowadniając, że nie żartują, zestrzelili m.in. co najmniej jeden statek Plejadian (info: Phil Schneider), którzy tu jeszcze wtedy latali – wszyscy miłośnicy radzieckiej myśli technicznej mogą więc z dumą zapisać na jej konto uziemienie rydwanu bogów, jako że lepszych ‚bogów’ od tych Plejadian zdaje się nigdy u nas nie było. Przy okazji: Plejadianie utrzymują, że niestety musieli nas opuścić – ale my pamiętamy, co mówili, żeby nigdy do końca nie wierzyć żadnym kosmitom…Podobno od połowy XX wieku na Ziemi w dużych ilościach rodzą się osoby w pełni telepatyczne – to ich hybrydy boją się najbardziej i to z myślą o nich wyjeżdżają z tymi wszystkimi podejrzanymi szczepionkami, dziwnie smakującym jedzeniem i elektronicznymi implantami – żeby powstrzymać ich przybierającą na sile łączną moc, która słusznie wydaje im się groźna. Cały system galaktycznego imperium gadoidów ma strukturę feudalną, funkcjonuje w nim ścisła hierarchia i totalna odgórna kontrola – stanowiący miszmasz „Roku 1984” i stanu wojennego Nowy Porządek Świata (alias Nowy Światowy Ład; ang. ‚NWO’) widomie przygotowywany w USA i według przecieków tak samo pod stołem w ONZ (gdzie zresztą Stany też przecież nie siedzą w kącie słuchając, co proponują inni), to będzie taki ziemski odpowiednik i przedłużenie tejże struktury: dzięki powołaniu jednego globalnego rządu stojącego ponad zmarginalizowanymi władzami wszystkich krajów, nareszcie możliwe będzie sprawne kontrolowanie całej ziemskiej populacji przez wąską, elitarną grupę – technologia już to umożliwia, więc czemu by nie spróbować; a że przy okazji wszyscy ludzie akurat będą już mieli wszczepione elektroniczne radiotransmitery, to sytuacja będzie jeszcze bardziej opanowana i znacznie trudniejsza dla niepokornych, niż teraz, kiedy i tak nie są w stanie obudzić w osobach o wysoko przetworzonych świadomościach głosu sumienia ani głodu godności.Rozsądnie jest interesować się ufo i zbierać te wszystkie niesamowite opowieści, skoro się nie wie, które są prawdziwe, w naszych czasach to może być wręcz bardziej w porządku wobec świata, niż onegdaj uczestnictwo w ruchu harcerskim – ale myślmy trzeźwo i bądźmy rozsądni: istnienie istot zdolnych do posiadania dwóch różnych form fizycznych i przełączania się pomiędzy nimi jest raczej niemożliwe. Nasi naukowcy z publicznego obiegu zaprezentują takie bakterie pewnie dopiero za 20 lat, poza tym nawet w filmach s-f za bardzo nie występują tego typu istoty, to znaczy o ile nie pojawiają się wątki z legend (ale przecież wiadomo, że legendy to same bajki, 100% wszystkich, 101% – po prostu kiedyś ludzie powtarzali sobie z pokolenia na pokolenie jakieś brednie, ale to były kompletne bzdury, bardzo zbliżone w najrozmaitszych zakątkach kuli ziemskiej, lecz uczeni zgodnie pracują nad przekonującym wytłumaczeniem tych zbieżności, chociaż na razie niestety bez sukcesów i póki co najlepiej jest w ogóle o tym nie mówić, zresztą to ‚niepoważny’ temat) – więc jak choćby najstarsza i najbardziej zaawansowana technologicznie cywilizacja w naszej galaktyce mogłaby skonstruować takie stworki nawet po trwających miliardy lat badaniach i eksperymentach na milionach planet? Nie, jeśli czegoś takiego nie było w ziemskich kinach na filmach z początków XXI wieku, to kosmos może już sobie dać spokój na zawsze w obydwie strony czasu – nikt nie osiągnie więcej, niż potrafili to sobie wyobrazić słynni Ziemianie, którzy świetlanego poziomu geniuszu własnej cywilizacji dowiedli w obliczu gwiazd choćby przecież tym, jak potraktowali własną planetę; czegoś takiego nie da się opracować – to chyba jasne, że trzeba będzie jakoś inaczej wytłumaczyć te wszystkie doniesienia, skoro to po prostu nie mogło być to, co ludzie widzieli – nie pasuje do naszej wiedzy o świecie, więc to zupełnie nienaukowo w ogóle zastanawiać się nad tym na serio, chociażby nawet i 1000 pojawiało się co roku nowych tego typu relacji – masowe halucynacje się zdarzają, naukowcy już dawno doszli do tego wniosku.Według Plejaran najlepsze myślenie nie jest ani pesymistyczne, ani pozytywne, tylko obiektywne – konkretne, oparte na faktach z rzeczywistości i prawach istnienia, a nie orbitujące wokół płonnych nadziei czy życzeń z kapelusza, ani tym bardziej negatywnych wkrętek – im bardziej negatywnie myślisz, tym szybciej robi się jeszcze gorzej, to nigdy nie pomaga. Kiedy masz w głowie jakąś myśl, to ona błyskawicznie wypromieniowuje w kosmos i po pewnym czasie wraca pod postacią zdarzenia, ale z niejako „odwróconym znakiem” – to jest akurat taki podpunkt, że tutaj każdemu jest trudno zrozumieć, o co dokładnie chodzi i jak to działa. Wszystkie myśli wszystkich ludzi wszystkich epok są pod kątem ostatecznego obliczenia punktów i zwrócenia doświadczeń zapisywane w elektromagnetycznym banku pamięci zlokalizowanym na orbicie Ziemi i nazywanym Kronikami Akaszy (ang. „Akashic records” od słowa ‚akaśa’ w sanskrycie oznaczającego niebo – przestrzeń – eter) – znajdują się tam również zapisy poprzednich wcieleń wszystkich mieszkańców planety i kosmici mogą je sobie w razie czego wyświetlać, jeżeli się kimś interesują albo chcą mu pokazać parę motywów. Plejaranie często mówili też Billy’emu, że jest jedyną osobą na Ziemi utrzymującą fizyczne kontakty z przybyszami z innych planet – według wielu oznaczałoby to, że np. Alex Collier i Barbara Marciniak dali się na coś nabrać; z kolei ich zwolennicy uważają, że to B. Meier wymyśla, dał się wkręcić albo zazdrości innym popularności, bo mu się kontakt urwał; wprawdzie sympatyczna pani Marciniak wcale nie twierdzi, że przytrafia się jej coś więcej, niż jak gdyby cudze myśli w głowie – niemniej jednak Plejaranie rzekomo określili ją jako osobę pogrążoną we własnych urojeniach, a sam Billy zawsze bardzo krytycznie wypowiadał się o „channelingowcach”, czyli osobach siedzących sobie w domu i odbierających wieczorami transmisje od kosmitów. A’propos tej w naszych czasach niemalże już plagi fizycznych bądź telepatycznych ‚kontaktowców’ – często o taktyce drużyny przeciwnej mówi się, że polega w dużej mierze na rozpowszechnianiu prawdy „modyfikowanej semantycznie”, czyli zmyślnie skażonej dezinformacją – patrz np. chrześcijaństwo; to znaczy chodziłoby o takie przemycanie kłamstw wśród prawdy i w jej atmosferze, żeby ludzie uwierzyli czując, że coś w tym jest.W wywiadzie radiowym Alexa Jonesa z Davidem Icke z 3 lipca 2008 (chyba się pogodzili – emisja w j. ang.) obydwaj zgodzili się, że Obama też jest be; Alex zwraca uwagę na fakt, że u nich w mediach sporo zaczęło się mówić o ufo i skoro już nawet Larry King nagle się ocknął i bada sprawy w rodzaju przelatującego nad miastem obiektu wielkości pięciu boisk futbolowych, to chyba szykują w tym temacie coś większego.Załóżmy, że i Alex Collier i Billy Meier świadomie lub nie uczestniczą w misternych mistyfikacjach. To Plejadianie i tak istnieją i nadal mamy problem z tymi Szarymi, Gadoidami i hybrydami, bo Phil Schneider naprawdę nie żyje (strzelał do Szarych; jego tata miał fotkę z Plejadianinem pracującym w Pentagonie, który przez 50 lat się nie zestarzał i co 10 lat go przenosili, sześć palców trzyma/ł zawsze w rękawiczkach, żeby nie wymieniać obustronnie śmiertelnie groźnych bakterii z innych światów), Al Bielek był jego kumplem (pracował z rogatym Drakonianinem, którego IQ szacowali na 1000 – 1200 punktów), a on z kolei potwierdza uczestnictwo Stewarta Swerdlowa w Project Montauk (który widział osoby zmieniające postać, a nawet był przez nie gryziony, co przynajmniej w tym przypadku wyklucza wersję o hologramie – konkretnie przez Williama F. Buckley’a Jr, amerykańskiego wydawcę i szefa programu kontroli umysłów JANUS z siedzibą w kwaterze głównej NATO w Brukseli); wszyscy w swoich opisach ukrytej prawdy o naszej rzeczywistości potwierdzają istnienie Plejadian. Phil ujmował sytuację odnośnie pozycji Ziemian wobec ‚współpracujących’ z nimi obcych stwierdzeniem „władze kupują dla nas czas, ale za straszliwą cenę” – chodziło mu zapewne przede wszystkim o chore eksperymenty Szarych na ludziach. Dane za kanałem Euronews odnośnie liczby zaginionych dzieci w roku 2007: Belgia – 2600, Francja – 45 tys. Parę lat temu w Londynie w trzy miesiące zaginęło 300 czarnoskórych chłopców – zbiorowa utrata orientacji w terenie, sezonowa amnezja czy coś innego, o czym lepiej nie mówić i w ogóle nie poruszać tego tematu..? (teraz już można, bo w brytyjskich mediach z czasem skojarzono te nasilenia zaginięć z okresami częstszych obserwacji ufo). Według nieoficjalnego źródła na samym Manhattanie co kwartał znika bez śladu 3 tys. dzieci – niezależni badacze tłumaczą to wyjątkowo rozbudowaną pod tym terenem siecią tuneli, korytarzy, podziemnych sal itp. (ale to akurat raczej za płytko na 100% kosmitów – szczegóły u Teda Gundersona, który próbował prowadzić śledztwo w takiej sprawie i do dziś stara się nagłośnić fakt, że to niemożliwe ze względu na odgórne blokowanie wszelkich działań i paraliżowanie pracy). Gdyby to wszystko były ściemy, to raczej nie powinny pozostawać aż tak kompletnie przemilczane w masowym obiegu informacyjnym, pełnym przecież najróżniejszych bzdur i głupot o niczym – tylko się powinno ludzi uczulać na tym podobne historyjki utalentowanych naciągaczy. Ale tak się nie dzieje, bo to nie żadni naciągacze – czy istnieje inne logiczne wytłumaczenie obserwowanej sytuacji..? Niezbyt to fajna zajawka snuć łudząco podobne do paranoi rozważania, że gdy tylko włączysz telewizor, to już grasz w trzy kubki – ale jak z wiedzy o tych faktach można by wybrnąć w inny sposób, myśląc logicznie i bez naiwności porównując prawdopodobieństwo różnych hipotez?Według Stewarta Swerdlowa zamachy sponsorowane lub organizowane przez tajne służby można poznać po tym, że ginie w nich dużo dzieci – są to operacje z kategorii inżynierii społecznej, a śmierć ludzi z domu starców nie wywoływałaby aż takiej nienawiści i żądzy odwetu: np. w Biesłanie – tak miało wyjść, teraz Rosjanie są rozjemcami pomiędzy zwaśnionymi narodami, akurat tymi oddzielającymi ich od Półwyspu; podobnie z zamachami na irackich targowiskach – załóżmy, że na Pomorzu odkryto ropę i jesteś pomorskim separatystą, który skonstruował sobie na własny użytek bombę – czy w Warszawie zdetonujesz ją na targu warzywnym, czy raczej pod jakąś kancelarią albo spróbujesz wejść z nią do Sejmu? Oczywiście, że zrobisz to w kolejce po żywność dla potrzebujących albo na zatłoczonym ryneczku pełnym kobiet, przecież jesteś niebezpiecznym, szalonym mordercą bez zasad, dla ciebie to bez różnicy, nie wierzysz w żaden bilans uczynków po śmierci – oby zginęło jak najwięcej dzieci twoich sąsiadów, z których przodkami pomieszkiwali na tej ziemi już twoi pradziadowie; potem oni w odwecie wysadzą pełne szkolnych wycieczek molo w Sopocie i tak w kółko, a zatem obce siły pokojowe będą musiały was rozdzielać przez długie lata (postaw u buka, że akurat dopóki nie wyczerpią się złoża – takie przeczucie…), skoro tak barbarzyńsko na oślep się masakrujecie – gdyby nie to, mogliby zostać w domu, przecież nie chodzi im o ropę, tylko o pokój i szczęście ludzi w odległych zakątkach globu – co Ty, telewizji nie oglądasz..?Czasem sobie myślę: „nie, to chyba wszystko jakieś bzdury, to jest za bardzo pojechane i jak z komiksu, to nie może być prawda, bo to wszystko przecież jest po prostu za bardzo inne od tego, jak wszyscy myślą i co twierdzą autorytety, od tego jak piszą w naukowych czasopismach i mówią w radiu, w telewizji, w szkole – każdy głupi wie, jak jest, czyli że normalnie, a nie jakieś potwory z kosmosu, ufo, setki podziemnych baz na całym świecie… To znaczy na pewno gdzieś tam w gwiazdach istnieją różne stwory, to nie było tak, że natura tylko u nas tworzyła na trzeźwo, a resztę kosmosu robiła już wstawiona i zapominała montować po planetach prawo ewolucji; ale dlaczego zaraz u nas, teraz, miałyby chodzić te stwory i to od razu takie przykre – już nie popadajmy w jakieś schizy…” Ale potem się reflektuję – zaraz, zaraz, no ale w takim razie dlaczego nigdzie po kanałach tv ani uniwersytetach wbrew statutom nie mówi się o klamce uwiecznionej na filmie w tym samym samochodzie, który Kennedy opuszczał z dziurą w głowie, znajdującej się w ruchu akurat w momencie, gdy z czoła rozbryzgiwała mu krew, skierowanej wówczas na niego i zaraz potem szybko schowanej przez kierowcę – widać to na filmie 5 razy lepiej, niż na słynnym zdjęciu Ali Agcy z zamachu na Papieża, gdzie pistolet w jego ręku trzeba zaznaczać kółkiem, bo by ludzie nie zauważyli, tak słabo widać – jak to jest, że to jednak jakoś media wypatrzyły, a tamtego już 45 lat nie potrafią dostrzec i to w ‚najbardziej demokratycznych krajach świata’ – skoro do odnalezienia rzeczonego materiału archiwalnego wystarcza dostęp do Internetu, elementarna znajomość języka angielskiego i 5 minut wolnego czasu..? Poruczniku Columbo, czy panu tu wszystko gra..? Skoro nie ma się czym martwić, to dlaczego tak jest, skąd tak bezczelne zakłamanie i liczenie na to, że ludzie są debilami i sami się nie dowiedzą, nie poinformują nawzajem? Fajnie by było się zrelaksować i zapomnieć o tych wszystkich niepokojących relacjach, ale tak żeby się do tego nie zmuszać wbrew rozsądkowi – jeśli można poważnie dalej ufać pakietowi informacyjnemu serwowanemu nam przez wielkie media, to dlaczego nie ma w nim wypowiedzi ani oświadczeń słynnych astronautów, generałów i admirałów, które budzą zastanowienie i chwilę milczenia u każdego, kto się z nimi zetknie, co doświadczalnie sprawdziłem..? Dlaczego władze traktują nas jak ludzi, których trzeba oszukiwać – czyżby ktoś gdzieś miał coś do ukrycia, bał się że coś się wyda? Co skłania byłych pracowników do przeciwstawiania się ich polityce? Dlaczego uderzające podobieństwa opisów z legend do współczesnych relacji o załogach ufo są zawsze pomijane przez „ekspertów” z telewizyjnych pseudoufologicznych cyklów typu „a teraz wyśmiejemy każdego, przerywając mu w pół wypowiedzi – skoro nie jesteśmy w stanie przeszczepić twarzy naszym sceptykom…” ?Według Ala Bieleka w nalotach bombowych na Niemcy podczas II wojny światowej miasta były zrównywane z ziemią, a straty wśród ludności cywilnej wyniosły dwadzieścia sześć milionów zabitych – potem historię napisali zwycięzcy i ogłosili takie liczby, żeby nie było wątpliwości, którzy byli dobrzy i szlachetni, a którzy masowymi mordercami; na podstawie opowieści z rodzin własnej i znajomych zastanawiam się, co by się okazało, gdyby policzyć wszystkie osoby, które wróciły z przymusowych robót w Niemczech i przedstawić w słupkach, ile z nich zostało rannych podczas bombardowań do poziomu częściowego inwalidztwa (ja np. nigdy nie mogłem uścisnąć dziadkowi prawej dłoni, którą miał sparaliżowaną od 1945 r. po upadku jakiejś szyny w zawalającym się domu). Dalej z tego samego źródła z wywiadu z początku lat 90-tych: technologia programu Montauk w zakresie tuneli czasoprzestrzennych bazowała zasadniczo na osiągnięciach programu Phoenix – w tajnych projektach Ziemianom udało się utworzyć połączenia na zasadzie skoku w odległe zakątki galaktyki i dalej, nie mówiąc o wstrzeliwaniu się w podziemia na Marsie i tym podobnych podstawowych trikach; zasadniczo to zdaje się było tak, że oni to sami wynaleźli tak jakby niechcący przy okazji eksperymentu Filadelfia („Amerykanie”, chociaż akurat amerykańskich naukowców było tam najmniej – prym wiedli Tesla z Serbii i von Neumann z Austro-Węgier), a potem obcy-brzydale tylko im pomagali to rozwijać i kontrolować, żeby nic nie wybuchało w czasoprzestrzeni (i przy okazji podobno umożliwiali przybywanie wielu statków swoich – ale to info z innych źródeł). Informacje z następnej części wywiadu: kolonie na Marsie powstały pod koniec lat 60-tych i szybko w atmosferze pojawił się tlen, a na równiku panuje odpowiednia dla ludzi temperatura, można uprawiać jogging; w podziemiach działała jeszcze maszyneria i udało się zapalić światło, ludzie z Marsa najwyraźniej wymarli dopiero 10-12 tys. lat temu, a sądząc po rysunkach na ścianach, byli to przodkowie amerykańskich Indian – tyle że dwukrotnie więksi. Dinozaury nie mogły żyć na Ziemi przy obecnej grawitacji, bo ich kości nie wytrzymałyby obciążenia – ale żyły, ponieważ współczynnik grawitacji wynosił wtedy 1.3. Fragment innego wywiadu z Alem przeprowadzonego przez tego samego nieszablonowego bułgarskiego badacza: substancje psychoaktywne były wszędzie na świecie całkowicie legalne np. jeszcze w latach 30-tych XX wieku – sytuacja zaczęła się zmieniać po II wojnie światowej, ponieważ dostęp cywili do wyższych poziomów świadomości stanowił kluczowe zagrożenie dla technologii kontroli umysłu – umożliwiałby przypadkowe deprogramowanie agentów, np. takich w ogóle nie zdających sobie z niczego sprawy (że kiedyś umknęło im parę godzin z życia i od tego czasu ich podświadomość czeka na określony znak, aby mechanicznie i bezwiednie wykonać wkodowane wcześniej podczas hipnozy czynności). Co ciekawe, faktycznie: programy kontroli umysłu na poniemieckiej technologii ruszyły w latach 50-tych ubiegłego stulecia i wkrótce później w USA, a następnie za pośrednictwem ONZ na całym świecie, rozpoczęła się delegalizacja i pejoratywizacja roślin świętych od tysiącleci oraz sztucznych specyfików, o których wiele osób mówi niezwykłe rzeczy, że jakoby pozwalają zobaczyć ukryte wymiary rzeczywistości i pajęczyny w nas samych, których inaczej może nigdy byśmy nie dostrzegli. Inna część wspomnianego wywiadu: Hitler nie eksterminował Żydów przed 1941 r., bo taką miał umowę z „plejadiańskimi terrorystami”, którzy udostępniali mu różne technologie i dopiero wtedy wycofali się ze współpracy; wcześniej w imieniu USA ich ofertę odrzucił w roku 1933 prezydent Roosevelt. Do nazistów następnie zgłosili się mali Szarzy, którzy tak samo zaoferowali technologie, w zamian za ludzi na eksperymenty – odpowiedź Adolfa w skrócie brzmiała „żadnych Aryjczyków, ale z obozów możecie mieć, kogo chcecie” – stąd wzięły się niekiedy spore różnice w liczbach osób przybyłych do obozów koncentracyjnych, zagazowanych i wyzwolonych – z tych brakujących wiele przed śmiercią zaliczyło jeszcze podróż prawdziwym latającym spodkiem, a możliwe, że niektórym przyszło potem latami wegetować w laboratoriach obcych – choć znając Szarych, trudno to z przekonaniem podejrzewać, bo to ambitni naukowcy i chyba raczej po prostu porywają sobie następnych, tak im się spieszy, aby przekonać kosmos do sensu trwania swej szlachetnej rasy. Po zakończeniu działań wojennych Alianci błyskawicznie zorientowali się, że Niemcy otrzymywali pomoc technologiczną z zewnątrz. Obecnie (wywiad z 1992 r.) drugim po Stanach celem inwazji Szarych jest Europa. Różni obcy wchodzą w interakcje z ludzkością od co najmniej 10 tysięcy lat, zazwyczaj kontaktując się z królami, kapłanami bądź innymi elitami, w których interesie nie leży ujawnianie tego społeczeństwom, skoro opłaca im się raczej zachować uprzywilejowaną pozycję. Iluminaci od 500 lat mają siedzibę w Bazylei; jest to organizacja o tyle dziwna (a może właśnie reprezentatywna?), że kieruje nią zawsze trio konstytuowane przez dwie osoby należące do gatunku ludzkiego i jedną będącą gadoidem (ang. ‚reptilian’). Następna część: żeby być członkiem trzeba posiadać zaawansowane zdolności psychiczne – widzenie przez czas, zdalne postrzeganie i komunikowanie telepatyczne z inteligencjami pozaświatowymi; mącą na naszej planecie od 10 tys. lat, ale obecnie takich stojących za kulisami grup jest wiele – oprócz już wcześniej wymienianych można do nich zaliczyć także np. Klub Rzymski (ang. ‚Club of Rome’), stawiającą sobie szlachetne cele organizację w praktyce skupiającą się m.in. na opracowywaniu strategii depopulacyjnych. Ofiar obrzędów ‚satanistycznych’ jest znacznie więcej, niż ludziom się wydaje. Po Brytyjczykach następni na Księżycu byli Niemcy – najpóźniej w 1949 r., w latających talerzach, na Marsa od razu też skoczyli; bazę na Antarktydzie po trzech latach eksploracji założyli w roku 1939 i przed zakończeniem wojny przerzucili tam podobno tysiące jednostek (sformułowanie Bieleka – „podobno”); w 1943 r. mieli prototyp ufo o średnicy 75 metrów z montowanym działem okrętowym lub czołgowym – po tym można poznać ich latające talerze, bo z normalnych nie wystają tego typu lufy; od roku 1949 przenosili się w nieznanych ilościach na Księżyc i nie wiadomo, gdzie jeszcze, ani co potem robili; jest to jeden z największych sekretów naszej współczesnej historii, że naziści nigdy się nie poddali – poddali tylko terytorium Niemiec; potem zaprzyjaźnionym krajem była dla nich m.in. Argentyna, możliwe że nawet produkowali tam swoje spodki (przyp. red.: to by tłumaczyło klasyczną opowieść brazylijskiego młodzieńca o spotkaniu z pasażerką ufo w jej pojeździe, przypominającym fragment jakiegoś przyszłego odcinka serialu „Seks w wielkim mieście”…) Wypracowana przez następców Project Rainbow technologia niewidzialności tylko w pewnym stopniu opiera się na specjalnym materiale poszycia kadłubów; urządzenia zapewniające całkowitą niewidzialność są montowane na amerykańskich superlotniskowcach oraz myśliwcach USA i Izraela; dzięki tej technologii amerykańska flota posiada również zdolność do przeskoczenia w inne miejsce oceanu np. kilka tysięcy mil dalej – takie przypadki były obserwowane i zgłaszane przez osoby pilotujące prywatne samoloty. Opracowano również dwa sposoby na uczynienie niewidzialnym człowieka – jeden wymaga użycia maszyny, natomiast drugi tylko wypicia płynu, ale potem agent jest wiele dni ciężko chory. (uwaga: z powodu pousuwania oryginalnych materiałów wideo przez serwis YouTube, przemiksowane fragmenty wypowiedzi zawarte w czterech powyższych linkach „drugiej generacji” mogą nie obejmować wszystkich zrelacjonowanych informacji lub zawierać je w innym rozkładzie; przy okazji jeszcze jedna ciekawostka z innego nowego fragmentu – radio było w użytku długo zanim Tesla zaczął coś konstruować, zostało zastosowane już w 1847 r., a być może nawet jeszcze podczas Wojen Napoleońskich – władze już od setek lat prowadzą politykę ukrywania przed opinią publiczną technologii, także tych ocalałych z czasów przedstarożytnych – nad którymi przez wieki w tajemnicy sprawowano pieczę, skoro nie można było ich reprodukować z powodu niskiego poziomu rozwoju technicznego)Nigdy nic nie wiadomo, ale według Davida Icke’a, który bada te zagadnienia od kilkunastu lat, hybrydy i gadoidy to raczej dwie różne grupy interesów. Hybrydy mniej lub bardziej sterują naszym światem od tysięcy lat i podoba im się to, tak że nadciągające przez przestrzeń siły Drakonian postrzegają jako zagrożenie dla swojego miłościwego panowania na Ziemi, które teraz w obliczu rozwoju technologii mogłoby stać się absolutne, jeszcze tylko dwa małe kroczki – zwłaszcza, że ludzie śpią, albo udają, że śpią. Z kolei te gadoidy vel Smokoidy zapewne nie darzą wielkim szacunkiem istot, które w połowie są ludźmi, one po prostu mają wytyczne aby opanować nasz system planetarny i zaprowadzić pokój na totalitarną modłę, w którym pewnie już wszystkie telewizory będą się nazywały „Orion”, a okręty „Gwiazda Syriusza”; według Alexa Colliera gadoidy myślą, że robią dobrze, że po prostu zaprowadzają pokój – tylko że w ich wydaniu nie ma pokoju bez całkowitej odgórnej kontroli, oczywiście sprawowanej przez nie. W sumie na chybił trafił trudno strzelać, jak to jest i dlaczego według Icke’a nie od dziś przesiąknięte hybrydami władze USA jednak odrzuciły ofertę kosmicznych Ludzi, wybierając przymierze z istotami prezentującymi się dużo bardziej koszmarnie. W każdym razie przydałby się w końcu jakiś spisek Ziemian, jest nas przecież kilka miliardów i powinno się znaleźć parę konkretnych osób, nawet jeśli 90% zaszczutych od maleńkości reprezentuje poziom „nie mam odwagi się po swojemu ubierać, wyglądać, wypowiadać, posiadać choćby jednego poglądu innego niż telewizor ani zakwestionować żadnego faktu podawanego jako naukowo potwierdzony – co prawda wiem już, że władze i media równie bezczelnie kłamią i o ufo, i o zamachu na JFK, i o zamachach z 11 września – ale nie przeszkadza mi to za bardzo, gdyż ja również jestem osobą w ogóle zakłamaną, podobnie jak większość moich znajomych – przecież wszyscy oglądamy razem telewizję; jestem kimś, kto nie miał odwagi zwrócić w sklepie uwagi, że nabita cena jest inna od naklejonej – więc gdzie mi tam, żeby jeszcze może na głos zauważać, że w naszej współczesnej rzeczywistości młodym ludziom wpaja się po szkołach i uniwersytetach niewiele mniej głupot, niż w wiekach XX, XIX czy XVII – zaraz by powiedzieli, że to ja się nie znam, że coś ze mną nie tak, albo przynajmniej z moją inteligencją…”W związku z licznymi relacjami na temat nieżyczliwych nam obcych (Phil Schneider, Al Bielek, Stewart Swerdlow, Credo Mutwa, James Casbolt, Preston Nichols i wielu innych) o wiarygodności podpartej ciężkimi przejściami lub wręcz zejściami tych ludzi, w związku z tysiącami zdjęć i setkami nagrań wideo latających talerzy lub szybkich świateł, przemyconymi do mediów zapisami z ekranów radarowych, nie wspominając o relacjach setek pilotów, milionów naocznych świadków i dziesiątek tysięcy uprowadzonych – wydawałoby się, że jest sens zajmować się tym ufo i jakoś próbować badać ten temat, wyjaśniać i dokopywać się do prawdy, skoro jak widać prawdy nie mówią nam o niczym. Niestety: kolejny raz przypadek wieje uczynnym społecznikom w oczy. Otóż akurat tak się składa, że kiedy interesujesz się ufo i gromadzisz informacje o kosmitach, to co drugi lekarz po uważnym wysłuchaniu wystawi Ci diagnozę o schizofrenii, a co czwarty doradzi rodzinie skierowanie Cię na leczenie – te pełne dobrych chęci osoby właśnie tak bowiem zostały przygotowane do pełnienia swych funkcji w społeczeństwie, odebrały takie wykształcenie, które następnie skłania je do formułowania tego rodzaju ocen i zajmowania stanowisk podług tej linii ‚rozsądnej i trzeźwej, naukowej postawy’. To nie jest ani śmieszne, ani ciekawe, tylko realne – jest to rzeczywiste zagrożenie, które czyha na każdego, kto spróbuje opowiadać innym o tych zagadnieniach – najwyraźniej jednak zasługujących na zgłębianie, choćby i po omacku. Takie niebezpieczeństwa nie grożą osobom rozrzucającym papierki po chodnikach – nikt nawet nie posądzi ich o to, że coś z nimi nie tak, gdzie tam – ani godzinami przymierzającym ubrania – jasne, przecież to rozsądne – czy przeżywającym plotki dotyczące gwiazd ekranu – to też jest normalne, że hej. Kolejny raz w naszej rzeczywistości coś chyba zmienia jakaś niewidzialna ręka (bo przecież ufo nie istnieje, kosmitów nie ma, wszystkie planety pośród gwiezdnych mgławic krążą bez jednego porostu; rządowych spisków też nie ma – istnieją tylko zwolennicy teorii spiskowych oraz poświęcone alternatywnym wersjom historii książki, filmy i konferencje), tak że wychodzi bardzo dziwnie, nienaturalnie i niekorzystnie dla nas, a na rękę wszystkim, którzy chcieliby coś ukrywać i dalej bez przeszkód ani głosów sprzeciwu robić ludziom wodę z mózgów. Dobrze, że nie jesteśmy jakąś planetą manipulowaną przez obcych albo pół-obcych, bo w tej sytuacji dopiero byśmy mieli problem, w społeczeństwie żyjącym wedle takich reguł i przekonań. A przy okazji: gdyby istniała gdzieś daleko w kosmosie jakaś planeta kontrolowana przez sekretne stowarzyszenie o częściowo intergalaktycznej proweniencji – to w tym świecie, w kontekście jego obrazu serwowanego tam przez środki masowego przekazu, jaka hipoteza mieszkańcom owego zniewolonego globu wydawałaby się zapewne najbardziej niedorzeczna i niemalże kwalifikująca formułującą ją osobę do trwałego odizolowania od reszty społeczeństwa w zamkniętym ośrodku dla ‚gadających największe bzdury’..?Z drugiej strony jest równie prawdopodobne, że kultura, w której osoby badające ufo są wysyłane do psychiatryka, stanowi wytwór masowej propagandy na zamówienie czynników ziemskich, które po prostu mają fisia na punkcie ukrywania przed całym światem swoich konszachtów i ustawek z szemranymi handlarzami przybywającymi z innych rejonów kosmosu. Według Dana Burisha czy rzekomego kosmity z polskim obywatelstwem Hejala, jaszczury z Oriona owszem istnieją, ale niestety – to jednak ludzie rządzą Ziemią i ponoszą odpowiedzialność za to całe piekiełko, w którym nigdy nie wiesz, z jaką zbrodnią wyjadą następnego dnia i czy głupawka serwowana w mass mediach w końcu zelżeje, czy raczej systematycznie będzie biła kolejne rekordy, jak niegdyś Bubka albo teraz Isinbajewa. Co do inwazji obcych, to według Plejaran faktycznie zbliża się dla Ziemian czas konfrontacji z jakimiś agresywnymi barbarzyńskimi istotami nastawionymi na podbój galaktyki w imię swojej porąbanej ideologii, ale to jeszcze nie znaczy, że nie będzie wcześniej żadnych ściem w tym temacie – raczej będą, a wręcz już ciągną się od dekad; według m.in. wspomnianego Hejala, jak również wielu innych ciekawych osób, sfingowana inwazja obcych to ma być coś jak szach w długo rozgrywanej partii, po którym ma nastąpić mat w postaci utworzenia globalnego rządu umożliwiającego kontrolowanie całej ludzkości przez kilkaset osób – z tym, że według symulacji ziomków Hejala, to im się raczej nie uda m.in. ze względu na wewnętrzne konflikty wśród tych ‚złych ludzi’; według Hejala każda planeta zaatakowana z kosmosu otrzymuje pomoc od innych cywilizacji, jeżeli sama nie potrafi się obronić. W sumie w ogóle nie wydaje się to nieprawdopodobne, że rodziny bankierów, dynastii politycznych i rodów arystokratycznych (chociaż właściwie wszystkie te grupy bez wyjątków wywodzą się wprost z arystokracji indoeuropejskiej, znanej z wieszania niepokornych przez całe poprzednie tysiąclecie – taka ciekawostka, ale to pewnie tylko jakiś zbieg okoliczności, inaczej na pewno mówiliby o tym eksperci i pisali renomowani komentatorzy) kontrolują nasz świat od stuleci i w krajach nadających ton globalnej polityce tak naprawdę nie ma żadnej demokracji, to jest tylko taka ściema i coś jakby non stop nadawana reklama, ludzie to kupują, a rzeczywistość jak zwykle wygląda mniej różowo – oni też kochają swoje dzieci i to z myślą o nich przedłużają ten system, żeby funkcjonował dalej po ich odejściu; skoro ich latorośle mają dostęp do wiedzy a’la Atlantyda czy ufo, której my, panikujące z byle powodu masy, nie jesteśmy godni – to zrozumiałe, że ich rodzice uważają i zgadzają się wszyscy co do tego, że to właśnie ich pociechy najlepiej będą się nadawały do kierowania ludzkością, a nie jakieś przybłędy z przypadku wybrane przez głupich ludzi, no nie..? Media są zależne od decyzji polityków i vice versa – a kto ma kasę, ten ma i polityków, i media; no a kto ma kasę..? Połowa naszej pracy idzie na podatki, a połowa wpływów z podatków idzie na obsługę zadłużenia narodowego – cały czas nabijamy im kabzę, każdy z nas jest ich pańszczyźnianym parobkiem przez okrągły kwartał w roku, tak jak za dawnych czasów, albo nawet gorzej. Coś ci się nie podoba – to pozdejmuj zastawę z półek, bo jutro trzęsienie ziemi; szczegóły w listopadowo-grudniowym’08 wydaniu magazynu Nexus w wywiadzie z Benjaminem Fulfordem – j. pol., to wszystko dzieje się naprawdę i właśnie dlatego nie ma o tym w telewizorze; gdybym ja mógł zredagować jedno wydanie Wiadomości, to potem przez cały wieczór karetki zderzałyby się ze sobą na skrzyżowaniach – ale to nie ja tak wkręciłem ludzi w zakłamany matriks nie trzymający się kupy, odkryć archeologicznych ani zdjęć powierzchni najbliższych planet, a poza tym już następnego dnia pewnie milej szłoby się deptakiem, gdyby ludzie wiedzieli, że jednak są czymś więcej, niż tylko anomaliami natury w bezsensownym świecie przypadków
https://prawdaxlxpl.wordpress.com/aktualnosci-2/wszystkie-hipotezy-w-pigulce/wszystkie-hipotezy-w-pigulce1/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz