W
tym artykule podzielę się z Wami moim światopoglądem duchowym. Bo
często otrzymuję pytania – czy wierzę w reinkarnację ? Czy wierzę w
istnienie po śmierci ? Czy można cofnąć się w rozwoju ? Czym jest dusza ?
itd. Postaram się na to wszystko dziś odpowiedzieć.
Duch wchodząc w materię siłą rzeczy stał
się ograniczony, ale za to zyskał formę i wiedzę o sobie. Ewolucja jest
pokonywaniem ograniczeń cielesnych i intelektualnych. Tym jest każdy
rozwój duchowy – przekraczaniem granic niewiedzy i poszerzaniem
świadomości. Każdej poszerzonej świadomości odpowiada poszerzona forma,
czyli przestrzeń wyrażenia się. Dla uwolnionego ducha, ciałem staje się
cały świat.
Ale po za tym światem istnieje nieznane.
Dlatego Absolut jest tym, co człowiek wie, i tym czego nie wie. Jest tym
co jest i tym co nie jest, a także żadną z tych opcji, bo
nieskończoność dąży do rozwalenia każdej granicy myślenia. Dlatego
każde istnienie ostatecznie będzie wzrastać w nieznane i w
nieskończoność, bo na podobieństwo nieskończoności powstało.
W tym wzrastaniu, nie ma cofania się, tak
jak nie ma możliwości powrotu do przeszłości. Każda kolejna chwila jest
unikalna i nigdy się nie powtórzy. Podobnie jest z każdym istnieniem –
nie cofnie się, ani nie powtórzy. Możemy mieć wrażenie cofania się, ale
to dlatego, że rozwój przybiera kształt spirali – co jakiś czas wracamy
do tych samych motywów. Czyli po nocy jest dzień, po dniu jest noc, ale
nie oznacza to, że każdy kolejny dzień jest powrotem do stanu
wcześniejszego. Każdy cykl odbywa się na coraz wyższym poziomie
świadomości (wyższe okręgi spirali), dlatego nie jest dosłownym
powtórzeniem.
Ponieważ nie ma powtórzeń, po śmierci nie
wrócimy ponownie i dosłownie na ziemię, czyli nie wcielimy się np jako
mrówka. Kiedyś, w toku ewolucji, nasz duch już nią przecież był. Naszą
prawdziwą tożsamością jest dusza, a ona nabierała wiedzy o sobie poprzez
życie, które miała, nawet jeśli było ono bardzo krótkie. Po śmierci
jest dalszy rozwój – po spirali w górę. Ego czyli ograniczona świadomość
człowieka transformuje się do świadomości duszy, a ciało fizyczne
rozpada się do poziomu ciała duchowego. Bo tylko ciało duchowe może
umożliwić duszy dalsze poszerzanie się, ale już w wymiarach subtelnych i
w obrębie swojej, unikalnej specjalizacji.
To co zostaje na ziemi to podświadomość
danego człowieka. Jak nazwa wskazuje – to czego nie uwolnił, co
pozostało nieświadome i cierpiące i co przejdzie na kolejnych potomków.
Nazywane jest to różnie – błądzące duchy, cienie dziedziczne, karma
rodowa, demony, grzech pierworodny itd.
Poprzednie wcielenia są w tej
perspektywie pamięcią zbiorową ludzi, a ściślej przodków, które
człowiek symbolicznie odbiera ze swojego Ducha. Duch jest świadomością
zbiorową a więc mieści w sobie całą wiedzę i doświadczenia ludzkości,
zwierząt, roślin, minerałów… Zatem każdy człowiek zawiera w sobie pamięć
wszystkiego co istniało przed nim aż do samego powstania kosmosu.
Rozwój duchowy jest odnajdywaniem w sobie
potencjałów ludzi z otoczenia oraz przodków, bo oni istnieją w swoich
potomkach, jako różne przejawy zbiorowego umysłu ducha (duch zbiorowy
składa się z duchów pojedynczych ludzi, umysły zawierają się w sobie,
jak w matrioszkach). To powoduje przekraczanie tożsamości ego na rzecz
coraz szerszej tożsamości duchowej, oraz przekraczanie tożsamości ciała
fizycznego na rzecz coraz szerszej materii – ciała dalszego. Temu
procesowi towarzyszy uwalnianie wiedzy i miłość – do wszystkiego co
jest.
A im szersza tożsamość duchowa i
cielesna, tym przestajemy oceniać i emocjonować się, kto jest starszą
duszą a kto młodą, bo i tak celem każdej z nich jest Absolut. Nie
zwracamy uwagi na to, kto ma jaki kolor aury, albo ile kto miał
wcieleń, bo to nie ma najmniejszego znaczenia, skoro w każdym człowieku
jest pamięć wszystkiego aż do początku czasu. W najgłębszym wymiarze
istnienia, nie ma też znaczenia czy to cień czy światło, bo cień zawsze
prowadzi do światła. Przestajemy bać się życia i śmierci bo rozumiemy,
że śmierć jest rozpadem aktualnej formy cielesnej, i przebudzeniem do
nowej. Nie boimy się też demonów bo rozumiemy, że największe z nich są
pomostem do Boga. Natura ostatnich to być pierwszymi.
Ufamy porządkowi świata i czynnie
bierzemy w nim udział, bo ten porządek trzeba wciąż doskonalić.
Aktywność i odpowiedzialność jest fundamentem rozwoju. Najwięksi
niszczyciele ludzkości zostawiają za sobą zgliszcza, a na tych
zgliszczach musi urodzić się nowa wiedza i postęp. Dokonują tego
potomkowie, którzy ducha niszczycielskiego przekuwają w reformatora.
Dlaczego ? Bo rolą człowieka jako pomostu góry i dołu, jest brać
odpowiedzialność za Ducha i Materię, tzn uwalniać z negatywów i
zniekształceń, które powodują cierpienie.
Duch i materia to Jaźń człowieka w ujęciu
szerszej tożsamości duszy, o której wspomniałam. Dla przykładu –
ludzie, którzy mają wpływ na cały świat, np dokonali jakiegoś wynalazku,
który ułatwił życie milionom, nawet jeśli nie są „uduchowieni” to
osiągnęli poziom tożsamości zbiorowej, bo potrafią dokonać w niej
wielkich zmian. Z kolei ci, co od świata uciekają i demonizują materię,
choćby nie wiadomo jak uważali się za uduchowionych – ich dusza jest
wciąż zablokowana przez lękające się ego.
Uwolniony duch człowieka potrafi
skutecznie kreować materię, bo rozumie, że dla niej istnieje w tym
życiu, ona jest jego świątynią i wiedzą, inaczej by się nie urodził.
Czyli nie rodzimy się tutaj za karę, ani w wyniku grzechów poprzednich
wcieleń. Narodziliśmy się tutaj, bo to nasza przestrzeń – nasze ciało
zbiorowe, w którym każdy z nas ma coś do zrobienia. I to „zrobienie”
jest powołaniem duszy, niezbędnym etapem jej unikalnego, nieskończonego
wzrostu i nauki.
Farida Sorana Saffarinidoradca i przewodnik duchowy, tłumacz snów i wizji, nauczycielka metody rozwojowej „Integracji duszy” – sztuki świadomego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz